Autor Wiadomość
barycki/konto usunięte
PostWysłany: Nie 21:50, 22 Lis 2009    Temat postu:

wujzboj:
Cytat:
Nie powie, kim jest autor ani kim jest on sam, nie poniesie odpowiedzialności za nazywanie tego tekstu przykładem dialektyki marksistowskiej


Moja krytyka dowodu abc w wątku „Dwa posty” jest podpisana moim imieniem i nazwiskiem, co jest do sprawdzenia empirycznego poprzez zajrzenie na tę stronę. http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/dwa-posty-czy-sens-ma-tylko-to-co-udowadnialne-naukowo,4528.html#99456 Jednak wymogi katolickiej aksjomatyki Dąbrowskiego wymagają chyba odcisków palca, a może nawet i badania krwi, w celu sprawdzenia czy aby to nie piekielna siarka płynie w moich żyłach.

Odpowiedzialność za to, że analiza naukowa jest elementem dialektyki marksistowskiej wzięli na siebie jej twórcy: Marks i Engels. Barycki natomiast się z tym absolutnie zgadza, czemu dał wyraz w swoim w/w tekście, gdzie w zgodzie ze swoim marksistowskim światopoglądem dokonał analizy naukowej, dyskwalifikującej dowód abc w sposób zgodny z metodologią naukową.

wujzboj:
Cytat:
Jak dla mnie, jest to EOT.


Ajajajaj, popłaczę się ze smutku, ale zanim ja to zrobię, to niech inni się pośmieją, o ile zdążą przed usunięciem tego, co napiszę, bo tu dla potomnych ma pozostać Dąbrowskiego demagogia.

Katolik Dąbrowski dokonał „naukowej analizy” mojej krytyki swojego dowodu abc. Katolicka analiza Dąbrowskiego nie polega na wykazaniu sprzeczności w oparciu o mój tekst, a na katolickim dowodzie, który druzgoce wszystko, co katolikowi Dąbrowskiemu stoi na drodze. Katolik Dąbrowski ustalił zgodnie z katolicką metodologią, co autor mu przeciwny miał na myśli. Jak już zdefiniował po katolicku, co ja miałem na myśli to mógł się ze spokojnym katolickim sumieniem odnieść krytycznie do własnych definicji. Tak więc, jesteśmy świadkami heroicznej katolickiej walki Dąbrowskiego z Dąbrowskim. Walki identycznie katolickiej jak walka dowodu abc z Dawkinsem, gdzie Dąbrowski również najpierw po katolicku definiuje, co Dawkins powiedział, a następnie dowodzi, że głupie jest to, co sam wymyślił, że Dawkins powiedział. W ten sposób katolicka prawda Dąbrowskiego odnosi druzgocące zwycięstwo katolickiego dobra, nad perfidnym złem jej przeciwnym. Sami widzicie drodzy czytelnicy, że katolickiej prawdy nie pokona nic, bo pierwej zostanie zdefiniowane przez jej gorliwego strażnika, katolika Dąbrowskiego, a ze swoimi definicjami, katolik Dąbrowski potrafi rozprawić się w trymiga.

Jednak dla katolickiego sumienia przepełnionego miłosierdziem, zdeptanie objawów zła to za mało, katolik Dąbrowski w imieniu swojego przepełnionego bezgraniczną miłością boga, musi zdeptać katolicką stópką jeszcze nosiciela zła – diabła. Diabelstwo owe wykrył w Baryckim i żeby wystawić moje diabelstwo na pośmiewisko publiczne, przepełniony miłością, katolik Dąbrowski obdziera mnie z nazwiska, a radujące się z tego chóry niebiańskie śpiewają gromkie alleluja.

Uparcie marksista Adam Barycki
wujzboj
PostWysłany: Nie 17:53, 22 Lis 2009    Temat postu:

Odpowiedź baryckiego znajdziemy tutaj: http://www.sfinia.fora.pl/gwiezdne-wojny,61/kim-jest-barycki-we-wlasnej-opinii,4567.html; widać. że towarzyszowi zostały już tylko wulgarne skojarzenia.

Tak więc mamy już wyjaśnioną jedną rzecz: "odpowiedź na dowód abc" nie jest przykładem dialektyki marksistowskiej. I całe szczęście, bo Karol Marks był pomimo wszystko filozofem. Natomiast wspomniane dzieło myśli barksistowskiej napisane jest według następującego schematu:

  1. Dowód ABC jest poprawny, ale nie uderza w filozofię Dawkinsa;

  2. Dowód ABC nie uderza w poglądy Dawkinsa, bo Dawkins nie może mieć tak głupiej filozofii;

  3. Dawkins nie może mieć tak głupiej filozofii, bo jest szanowanym naukowcem;

  4. Ponieważ Dawkins jest szanowanym naukowcem, to jego zdanie D, krytykowane w dowodzie ABC ("sens ma tylko to, co nauka może udowodnić"), należy rozumieć inaczej;

  5. Zdanie "sens ma tylko to, co nauka może udowodnić" należy rozumieć tak, jak to zostało omówione na wstępie i pod koniec postu zawierającego dowód ABC (tj. że chodzi wyłącznie o sens w ramach nauki);

  6. Fragmenty tego postu dotyczące faktu, że użycie zdania D w takim sensie odbiera argumentacji Dawkinsa ręce i nogi pomijamy milczeniem.

Nie wiem, jakiej szkole można przypisać takie wnioskowanie, ale jedno wydaje się pewne: przystosowując do swoich potrzeb opracowanie, jakie otrzymał od osoby, której zlecił analizę, barycki nie przyjrzał się mu zbyt starannie. Nie dość starannie, aby dostrzec, że opracowanie to nie jest krytyką dowodu ABC. Autor opracowania traktuje dowód ABC jako poprawny, ale wyraża opinię, że Dawkins ma w rzeczywistości inne poglądy, niż te, których bezsensowność dowód ten wykazuje. Zdaniem autora, są to poglądy nie tyle bezsensowne, ile takie, na nieprzydatność których jako argumentów przeciwko wierze w Boga zwrócono uwagę we wstępie do dowodu ABC i we wnioskach z tego dowodu.

W sumie, dowiedzieliśmy się więc co następuje:

  1. Jedyny autor, który gotowy był pomóc baryckiemu w jego próbach zwalczenia "dowodu ABC", (i) przyjął dowód za poprawny i na dodatek (ii) przypisał Dawkinsowi takie poglądy, które czynią argumentację Dawkinsa pozbawioną podstaw, a przy tym (iii) w odróżnieniu ode mnie, nie podał żadnych cytatów z Dawkinsa na potwierdzenie swojej interpretacji;

  2. Barycki nie zauważył ani jednego, ani drugiego, ani trzeciego, i zamieścił tę odpowiedź myśląc, że obala ona dowód ABC i stanowi obronę słów Dawkinsa;

  3. W rzeczywistości, jedyna obrona Dawkinsa musiałaby polegać na obaleniu rozumowania dowodu ABC.

Jak widać z rozmowy w tym wątku, barycki nie bardzo jest przekonany do sensowności odpowiedzi, jaką uzyskał od swojego zleceniobiorcy - i wobec tego odmawia zajęcia jakiegokolwiek konkretnego stanowiska, które mogłoby wiązać się dla niego z wymiernymi konsekwencjami. Nie powie, kim jest autor ani kim jest on sam, nie poniesie odpowiedzialności za nazywanie tego tekstu przykładem dialektyki marksistowskiej, a wszelkie próby wydobycia od niego jakichkolwiek konkretnych informacji utopi w potoku wulgaryzmów.

Jak dla mnie, jest to EOT.
wujzboj
PostWysłany: Nie 0:03, 22 Lis 2009    Temat postu:

Dobrze, że to dzieło jest podpisane twoim nickiem.

Szkoda, że nie jest nigdzie napisane, czyj jest to nick.

Może wyjawisz nam, gdzie można znaleźć tego geniusza? Żeby potomni mogli docenić.

Przypomnę link do całości: http://www.sfinia.fora.pl/,/czy-sens-ma-tylko-to-co-udowadnialne-naukowo,4528.html
barycki/konto usunięte
PostWysłany: Sob 22:19, 21 Lis 2009    Temat postu:

wujzboj:
Cytat:
będę używał twojego dzieła jedynie


Jedynie to ty możesz to, co jedynie możesz – omijać to, co tak pogardliwie nazywasz dziełem, a co tak naprawdę budzi w tobie nie pogardę, a bezsilną rozpacz, bo ty nie jesteś w stanie stawić czoła nikomu poza analfabetami. Analfabeci to twój żywioł, w którym najlepiej się czujesz, bo tylko wśród nich możesz brylować. Gdybyś znalazł najmniejszy argument, który by ci pozwolił na wykazanie mi błędu, już by tu był pokazywany jak chorągiew twoich racji. Ponieważ nie jesteś zdolny do poważnej argumentacji, a przed analfabetami musisz zachować pozory swojej „naukowości”, to będziesz się wokół mojej krytyki twojego hochsztaplerstwa pseudonaukowego, czego dowiodłem, kręcił jak gówno w przerębli i mamił durni tylko zastępczymi tematami na mój temat. Nie stać cię na naukową kontrargumentację, to będziesz używał szmendackiej dla szmendaków. A o używaniu, o którym piszesz, to i ja wiem i ty wiesz, że jak najszybciej zamieciesz to pod dywan i będziesz udawał, że nie istnieje, żeby, wbrew elementarnej przyzwoitości dalej używać swojej oszukańczej demagogii, obrażając przyzwoitość w swoich popisach przed kołtunerią, bo to jest jedyny obszar, w którym nierozpoznana może być twoja małość.

wujzboj:
Cytat:
robi sobie z marksistów jaja?


Jaja to ja zrobiłem z ciebie i nie tyle argumentacją likwidującą twój dowód abc, bo mylić się każdy ma prawo, ale tym, że ty nie potrafiąc przyznać się do przegranej z honorem, pokazałeś, że jesteś zwykłym oprychem działającym świadomie z premedytacją na szkodę każdego, kto zagraża twoim demagogicznym działaniom, używając metod za używanie których, przyzwoici ludzie wypraszają z salonu.

Adam Barycki
wujzboj
PostWysłany: Sob 17:38, 21 Lis 2009    Temat postu:

Do jakich argumentów? :)

Ale sprawa jest jasna: odpowiedzi nie dostanę. Wobec tego nie będę ryzykował i będę używał twojego dzieła jedynie jako przykład barycki-marksizmu. Bo skoro autor nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za zgodność jego tekstu z marksistowskimi standardami, to coś w tym musi być. Może autor wcale nie jest marksistą, tylko robi sobie z marksistów jaja?
barycki/konto usunięte
PostWysłany: Sob 1:40, 21 Lis 2009    Temat postu:

wujzboj:
Cytat:
Możesz zresztą zakończyć tę rozmowę w tym miejscu, dając jednoznaczne świadectwo... hmmm, niestety, nie marksizmowi, lecz tylko baryckiemu.


Ja nie pytam ciebie jak mam rozumieć, co piszesz, czytam tekst i do niego się odnoszę, ty nie rozumiesz tekstu i nie potrafisz się do niego odnieść i poszukujesz powodu do odwracania kota ogonem. Nie zauważyłem, żebyś się odniósł merytorycznie do moich argumentów. Może coś przeoczyłem? Pochwal sie, pokaż. Natomiast w kółko żądasz ode mnie wyjaśnień jak masz rozumieć mój tekst. A ja ci kolejny raz odpowiadam, a gówno mnie obchodzi jak ty go masz rozumieć.

A ty możesz zakończyć jak i kontynuować tę rozmowę, bo świadectwo swojej nieporadności już dałeś.

Adam Barycki
wujzboj
PostWysłany: Pią 22:38, 20 Lis 2009    Temat postu:

Przeczytaj zasady: http://www.sfinia.fora.pl/,/czy-sens-ma-tylko-to-co-udowadnialne-naukowo,4528.html

Czy wiesz, gdzie wątek się zaczyna, a gdzie kończy?

A teraz: czy umiesz odpowiedzieć na moje pytania z poprzedniego postu, czy nie? I czy rozumiesz, że domagam się odpowiedzi tutaj, a nie w zamkniętym wątku?

Możesz zresztą zakończyć tę rozmowę w tym miejscu, dając jednoznaczne świadectwo... hmmm, niestety, nie marksizmowi, lecz tylko baryckiemu.

Na wszelki wypadek (bo to nowa strona) przypomnę pytania:

    Czy zgadzasz się, żebym traktował twoją odpowiedź w wątku http://www.sfinia.fora.pl/,/czy-sens-ma-tylko-to-co-udowadnialne-naukowo,4528.html jako reprezentatywną dla dialektyki marksistowskiej? TAK/NIE?

    Jeśli odpowiedź brzmi "TAK", to czy zgadzasz się, żebym w przypadku, gdy jakiś inny marksista wyrazi sprzeciw wobec takiego zaklasyfikowania, kierował go do ciebie jako do osoby w pełni odpowiedzialnej za tę klasyfikację? TAK/NIE
barycki/konto usunięte
PostWysłany: Pią 21:56, 20 Lis 2009    Temat postu:

wujzboj:
Cytat:
Czy zgadzasz się, żebym traktował twoją odpowiedź w wątku http://www.sfinia.fora.pl/,/czy-sens-ma-tylko-to-co-udowadnialne-naukowo,4528.html


Człowieku, czy ty rozumiesz, co piszesz? Najpierw ustalasz zasady wątku Dwa posty, a teraz łamiesz te zasady, żądając ode mnie wyjaśnień, co autor miał na myśli. Autor zgodnie z ustaloną przez ciebie zasadą miał na myśli to, co tam napisał. Ty napisałeś, ja napisałem i tylko do tego można się odnosić, co tam jest napisane, tak sam ustaliłeś. Teraz żądasz ode mnie złamania tej zasady i kiedy ja dokonam dodatkowego wyjaśnienia, ty będziesz mógł dokonywać również takich wyjaśnień i tłumaczeń, do woli, aby zamydlić jasność i jednoznaczność. Nie potrafisz dochować zasad pojedynku, które sam ustaliłeś, a to pozbawia cię zdolności do czynności honorowych. Powtórzę jeszcze raz. Traktuj sobie moją wypowiedź jak chcesz, to jest twój problem, ja trzymam się zasad przez ciebie ustalonych w pojedynku i nie potrzebuję niczego dodawać, ani odejmować od mojej wypowiedzi, ty już jesteś śmieszny, możesz być jeszcze bardziej.

Adam Barycki
wujzboj
PostWysłany: Pią 19:32, 20 Lis 2009    Temat postu:

Ja się nie pytam o "jak zechcesz", tylko o konkretne potwierdzenie lub zaprzeczenie.

Czy zgadzasz się, żebym traktował twoją odpowiedź w wątku http://www.sfinia.fora.pl/,/czy-sens-ma-tylko-to-co-udowadnialne-naukowo,4528.html jako reprezentatywną dla dialektyki marksistowskiej? TAK/NIE?

Jeśli odpowiedź brzmi "TAK", to czy zgadzasz się, żebym w przypadku, gdy jakiś inny marksista wyrazi sprzeciw wobec takiego zaklasyfikowania, kierował go do ciebie jako do osoby w pełni odpowiedzialnej za tę klasyfikację? TAK/NIE
barycki/konto usunięte
PostWysłany: Pią 19:14, 20 Lis 2009    Temat postu:

wujzboj:
Cytat:
Mogę więc rozumieć


Możesz rozumieć, co tylko zachcesz, ja nie mam wpływu na twoje przeżywanie wrażeń moich wypowiedzi. Natomiast nie mam problemu z rozumieniem języka polskiego, jeśli ty masz wrażenie, że go nie rozumiesz, to o korepetycje musisz poprosić kogoś innego, ja ci ich udzielał nie będę. Ty możesz sobie wedle twojego zwyczaju definiować fakty dowolnie, a ja konsekwentnie będę te absurdy pokazywał. Natomiast absolutnie nie mam ambicji cokolwiek ci tłumaczyć. Wszystko, co miałem do powiedzenia w temacie lematu ABCD, powiedziałem. Ty natomiast jak widzę potrzebujesz do analizy oczywistych faktów, dodatkowych definicji. Buduj je, a ja będę się z nich wyśmiewał publicznie.

Adam Barycki

PS. Wydawało ci się, że wlizę jak twoje „dzieci” w twoją infantylna pułapkę „Poppera”. Na mnie twoja wędka płociówka to zdecydowanie za mało, musisz mieć sprzęt na wieloryby.
wujzboj
PostWysłany: Pią 18:52, 20 Lis 2009    Temat postu:

Jak rozumiem, masz na myśli zdanie:

barycki napisał:
ponieważ na straży elementarnej przyzwoitości demaskującej kłamstwo zawsze stoi barycki z dialektyką marksistowską, dzięki której każda demagogia odnajduje właściwe jej miejsce na śmietniku pseudonaukowości.

Mogę więc rozumieć to zdanie za deklarację, że przejmujesz na siebie wszelką odpowiedzialność za konsekwencje uznania dzieła, z którego ten cytat pochodzi, za reprezentatywne dla marksistowskiej dialektyki?
barycki/konto usunięte
PostWysłany: Pią 18:46, 20 Lis 2009    Temat postu:

wujzboj:
Cytat:
Na szczęście, wszystko mamy teraz spisane i nie trzeba pustych przechwałek:


Na szczęście o dwa posty w górę mamy dwa fakty. Jeden twój stwierdzajacy, że nie jest napisane i drugi mój fakt, stwierdzający, że właśnie jest napisane. Ten fakt stwierdzający przeze mnie nieprawdziwość twojego faktu, ty nazywasz moimi przechwałkami. Wybacz, ale dyskusja z koniem jeszcze nikomu się nie udała.

Adam Barycki
wujzboj
PostWysłany: Pią 17:43, 20 Lis 2009    Temat postu:

Na szczęście, wszystko mamy teraz spisane i nie trzeba pustych przechwałek: http://www.sfinia.fora.pl/,/czy-sens-ma-tylko-to-co-udowadnialne-naukowo,4528.html
barycki/konto usunięte
PostWysłany: Pią 13:33, 20 Lis 2009    Temat postu:

wujzboj:
Cytat:
Tym bardziej, że nie jest w nim napisane, że jego autor, Adam Barycki, przyjmuje na siebie wszelką odpowiedzialność za taką terminologię...


barycki: w wątku Dwa posty
Cytat:
zawsze stoi barycki z dialektyką marksistowską


Jak zwykle te uparte fakty są przeciw tobie, a nie istnieje na świecie nic bardziej upartego od faktów.

Adam Barycki
wujzboj
PostWysłany: Pią 13:22, 20 Lis 2009    Temat postu:

Super! I teraz każdy będzie już mógł łatwo porównać logiczną spójność jednego i drugiego wywodu. Może warto próbować takich eksperymentów częściej?

Tylko nie wiem, co powiedzą marksiści na pomysł, żeby twoje dzieło przedstawiać jako przykład marksistowskiego rozumowania. Tym bardziej, że nie jest w nim napisane, że jego autor, Adam Barycki, przyjmuje na siebie wszelką odpowiedzialność za taką terminologię...

Dla pełnej jasności: chodzi o wątek http://www.sfinia.fora.pl/,/czy-sens-ma-tylko-to-co-udowadnialne-naukowo,4528.html
barycki/konto usunięte
PostWysłany: Pią 12:35, 20 Lis 2009    Temat postu:

Budyy:
Cytat:
nie rozróżniasz faktów od założeń (do spółki zresztą z wujkiem)


O to już nie ma potrzeby się wykłócać. Właśnie to udowodniłem wujowi zbójowi. Od teraz wszyscy mogą zwracać się do niego – demagogu. A do mnie jakby kto chciał, może, ale tylko z dużej litery: Szanowny Marksisto, Panie Adamie Barycki.

Adam Barycki
barycki/konto usunięte
PostWysłany: Pią 12:22, 20 Lis 2009    Temat postu:

wujzboj:

Cytat:
Spróbuj ją obalić.


Dokonało się. Twoja pewność jest już obalona dialektyką marksistowską w wątku „Dwa posty”

Adam Barycki
Budyy
PostWysłany: Pią 10:20, 20 Lis 2009    Temat postu:

juki napisał:
Budyy!
"Pop swoje i czort swoje" - tak mówiła moja babcia.
Ja mówię, że pewność istnienia Boga wynika z ontologicznej analizy faktów, a Budyy wmawia mi przyjęcie a priori założenia istnienia Boga.
Ja mówię, że rozmumiem zastrzeżenia ateistów i agnostyków, co do mojej egzegezy tekstu biblijnego, a Budyy i nie tylko wmawiają mi, że przedstawiam to jako koronny dowód natchnienia tekstu biblijnego, choć caly czas wymawiam się od dyskusji z ateistami o Biblii, wiedząc jak to bezowocna dyskusja. Nakreśliłem nawet plan racjonalnego podejścia do zagadnień światopoglądowych i zostałem przez Budyy potraktowany jako bezrozumny fanatyk, który nie odróżnia lewej ręki od prawej.
Trochę mi to przypomina przesłuchania przez innych fanatyków - ateistycznego systemu, który panował u nas, choć i ten system obecny ma swoje grzechy traktując wszystkich niekatolików pejoratywnym określeniem sekty, a ateistów może jeszcze gorzej - to Budyy "wyzwa" mnie od katolików, fanatyków itp. (Oczywiście śfinia jest chwalebnym wyjątkiem, za co jestem niewymownie wdzięczny Panu Gospodarzowi. A tak! - będę chwalił Pana Jarka, bo wart tego, choćby mnie nazwano wazeliniarzem.)
Budyy!
Nie lekceważ Ty Tresmontanta, bo widzę, że dalej wygłaszasz sądy bez dokładnego zapoznania się z materiałem, który zaprzecza Twojej "wiedzy". I nie imputuj mi poglądów, których nie wyznaję.
Np. Ja Ci definiuję wiarę, jako pewność opartą na możliwie mocnych dla człowieka dowodach, a Ty mi wmawiasz łatwowierność, chciejstwo, marzenia o krasnoludkach. Powidz mi jak można z Tobą dyskutować, gdy nie możemy uzgodnić wspólnego punktu wyjścia?
Jeszcze raz powtarzem: Pewność istnienia Boga zdobyta w oparciu o analizę faktów materialnych, (a takimi też są fakty psychologiczne, antropologiczne i inne traktujące o duchowym wnętrzu człowieka). To przecież ja, za Tresmontantem wywlokłem termin "funkcja rzeczywistości" jako kryterium rozumności sądów.
Nie wmawiaj więc mi idealizmu, bo on mnie zawsze wydawał się podejrzany i dalej jest takim.
Dopiero po zdobyciu pewości istnienia Boga, możemy mówić o dalszych krokach, ale nie musimy...
Wola Twoja, Panie Budyy. Ale i odpowiedzialność.


1. Nie wiem co to jest Tresmontant i nigdy na jego temat się nie wypowiadałem.
2. Co to są za fakty, które są ontologiczną podstawą teorii o pewności istnienia Boga. Jakoś do tej pory ich nie zaprezentowałeś. Czy mam rozumieć, że takim faktem jest konieczność zaistnienia początku wszechświata?
3. Egzegeza dowodem? Matrix.
4. Fakty traktujące o duchowym wnętrzu człowieka? Ciekawe cwaniaczku jak te fakty badałeś. Waliłeś pałą po głowie aż duchowe wnętrze przemówiło?


I ty chcesz mówić o pewności istnienia boga jak nie rozróżniasz faktów od założeń (do spółki zresztą z wujkiem)
Budyy
PostWysłany: Pią 10:01, 20 Lis 2009    Temat postu:

wujzboj napisał:
Budyy napisał:
Na z całego Twojego postu wujek do polemiki nadaje się tylko to.

Cieszę się, że resztę przyjmujesz bez dyskusji.

wuj napisał:
Powtórzę: jeśli ktoś opiera twierdzenie "to jest fakt" na dowodzie, że "inaczej być nie mogło", to nie myli faktów z założeniami, lecz w najgorszym wypadku opiera się na błędnym dowodzie.
Budyy napisał:
Ja uważam np. że nie istnieje bóg. I co? Teraz mówimy o fakcie nieistnienia boga? Więc wykaż mi wuju, że się mylę i że nieistnienie boga nie jest faktem.
wuj napisał:
Kto mówi o "fakcie nieistnienia Boga", jak nie ateista, nazywający wiarę w istnienie Boga idiotyzmem?
Budyy napisał:
Czy to, że jestem ateistą nie uprawnia mnie do tworzenia tego samego typu faktów co teista. Faktów opartych na mętnym dowodzie na mętnych przesłankach i mętnych założeniach.

Facet, co ty mi wciskasz?
Czy rozumiesz, na czym polega dowód nieistnienia?

Jasne to proste. Taki dowód dał Gagarin, który w kosmosie był a Boga nie widział. Sam przecież napisałeś, że dowód może być głupi. Więc skoro głupi dowód może stanowić podstawę do orzeczenia czegoś faktem to takowy Ci przedstawiam. I teraz już mogę posługiwać się określeniem fakt nieistnienia boga. I NIE MASZ PRAWA ZAKWESTIONOWAĆ możliwości użycia słowa fakt w tym przypadku. Możesz kwestionować dowody, ale fakt pozostaje faktem bo tak uważa Budyy. Nadal nie widzisz nic złego w nazywaniu przez Jukiego faktem czegoś co tylko mu się wydaje?



Cytat:
wuj napisał:
nie da się ekstrapolować dalej w przeszłość, niż około 14 miliardów lat.
Budyy napisał:
Co to znaczy się nie da? Znaczy tyle, że na razie nie wiemy jak. Jeżeli coś było przed BigBangiem i miało wymiar o nazwie czas to się da. Co prawda nie będziemy mieli ciągłości ale sama wielkość fizyczna ma sens.

A co znaczy, że nie da się wskrzeszać zmarłych? Znaczy tyle, że na razie nie wiemy, jak. Wobec tego na zasadzie tej samej logiki wymagam od tej chwili od ciebie, żebyś pod żadnym pozorem nie utrzymywał, jakoby faktem było, że zmartwychwstanie Jezusa, narodziny z dziewicy, czy biblijny potop zaprzeczają wiedzy naukowej. Po prostu "na razie nie wiemy jak" - i tyle. Jak konsekwencja, to konsekwencja...
Z wskrzeszeniem jest dla materialisty sprawa jeszcze prostsza. Skoro dla nas nie istnieje dusza to jasnym jest, że człowiek to informacja i da się tą informację odtworzyć umieszczając atomy wedle z góry określonego porządku. Na poziomie atomów prawa kwantowe jeszcze nie są tak kłopotliwe a nie sądzę aby rozmieszczenie elektronów czy kwarków miało istotny wpływ na naszą świadomość. Można też pominąć kwetie ciała i wgrać tylko samo oprogramowanie i będziemy mieli tą samą świadomość. Co prawda dziś tego nie umiemy ale to może się w przyszłości wydarzyć.


Co do Jezusa mówimy o sytuacji sprzed 2 tys lat. Wskrzeszenie musiało być więc nadnaturalne. Aby takie wskrzeszenie musiało zajść to musisz założyć
A. Istnienie Boga
B. To że ten Bóg jest zainteresowany losami ludzi
D. Że bóg interweniuje
E. Że bóg jest idiotą
F. Że nie jest wszechmogący. Gdyby był to zło by pokonał bez urządzania tego typu szopek.

Jako podstawę tego założenia masz tylko:
Relacje pastuchów sprzed 2 tys lat


Jest jeszcze inna możliwość. Zostaliśmy zmanipulowani przez sztuczkę kosmitów.:pidu:

Cytat:
Budyy napisał:
Co do twego dowodu ABC wyklepałem tyle klawiatury, że już mi się nie chce.

To proszę albo więcej się w tej sprawie nie wypowiadaj (bo tylko doklepujesz do swoich starych - nowe absurdy), albo zbierz się w sobie i przyjmij wyzwanie.
Na mocy opinii wuja, że coś jest absurdem wszystko czego wuj nie pochwala jest absurdem rzeczywistym. LOL.
juki
PostWysłany: Czw 23:41, 19 Lis 2009    Temat postu:

Budyy!
"Pop swoje i czort swoje" - tak mówiła moja babcia.
Ja mówię, że pewność istnienia Boga wynika z ontologicznej analizy faktów, a Budyy wmawia mi przyjęcie a priori założenia istnienia Boga.
Ja mówię, że rozmumiem zastrzeżenia ateistów i agnostyków, co do mojej egzegezy tekstu biblijnego, a Budyy i nie tylko wmawiają mi, że przedstawiam to jako koronny dowód natchnienia tekstu biblijnego, choć caly czas wymawiam się od dyskusji z ateistami o Biblii, wiedząc jak to bezowocna dyskusja. Nakreśliłem nawet plan racjonalnego podejścia do zagadnień światopoglądowych i zostałem przez Budyy potraktowany jako bezrozumny fanatyk, który nie odróżnia lewej ręki od prawej.
Trochę mi to przypomina przesłuchania przez innych fanatyków - ateistycznego systemu, który panował u nas, choć i ten system obecny ma swoje grzechy traktując wszystkich niekatolików pejoratywnym określeniem sekty, a ateistów może jeszcze gorzej - to Budyy "wyzwa" mnie od katolików, fanatyków itp. (Oczywiście śfinia jest chwalebnym wyjątkiem, za co jestem niewymownie wdzięczny Panu Gospodarzowi. A tak! - będę chwalił Pana Jarka, bo wart tego, choćby mnie nazwano wazeliniarzem.)
Budyy!
Nie lekceważ Ty Tresmontanta, bo widzę, że dalej wygłaszasz sądy bez dokładnego zapoznania się z materiałem, który zaprzecza Twojej "wiedzy". I nie imputuj mi poglądów, których nie wyznaję.
Np. Ja Ci definiuję wiarę, jako pewność opartą na możliwie mocnych dla człowieka dowodach, a Ty mi wmawiasz łatwowierność, chciejstwo, marzenia o krasnoludkach. Powidz mi jak można z Tobą dyskutować, gdy nie możemy uzgodnić wspólnego punktu wyjścia?
Jeszcze raz powtarzem: Pewność istnienia Boga zdobyta w oparciu o analizę faktów materialnych, (a takimi też są fakty psychologiczne, antropologiczne i inne traktujące o duchowym wnętrzu człowieka). To przecież ja, za Tresmontantem wywlokłem termin "funkcja rzeczywistości" jako kryterium rozumności sądów.
Nie wmawiaj więc mi idealizmu, bo on mnie zawsze wydawał się podejrzany i dalej jest takim.
Dopiero po zdobyciu pewości istnienia Boga, możemy mówić o dalszych krokach, ale nie musimy...
Wola Twoja, Panie Budyy. Ale i odpowiedzialność.
wujzboj
PostWysłany: Czw 23:23, 19 Lis 2009    Temat postu:

Budyy napisał:
Na z całego Twojego postu wujek do polemiki nadaje się tylko to.

Cieszę się, że resztę przyjmujesz bez dyskusji.

wuj napisał:
Powtórzę: jeśli ktoś opiera twierdzenie "to jest fakt" na dowodzie, że "inaczej być nie mogło", to nie myli faktów z założeniami, lecz w najgorszym wypadku opiera się na błędnym dowodzie.
Budyy napisał:
Ja uważam np. że nie istnieje bóg. I co? Teraz mówimy o fakcie nieistnienia boga? Więc wykaż mi wuju, że się mylę i że nieistnienie boga nie jest faktem.
wuj napisał:
Kto mówi o "fakcie nieistnienia Boga", jak nie ateista, nazywający wiarę w istnienie Boga idiotyzmem?
Budyy napisał:
Czy to, że jestem ateistą nie uprawnia mnie do tworzenia tego samego typu faktów co teista. Faktów opartych na mętnym dowodzie na mętnych przesłankach i mętnych założeniach.

Facet, co ty mi wciskasz?

Czy rozumiesz, na czym polega dowód nieistnienia?

wuj napisał:
nie da się ekstrapolować dalej w przeszłość, niż około 14 miliardów lat.
Budyy napisał:
Co to znaczy się nie da? Znaczy tyle, że na razie nie wiemy jak. Jeżeli coś było przed BigBangiem i miało wymiar o nazwie czas to się da. Co prawda nie będziemy mieli ciągłości ale sama wielkość fizyczna ma sens.

A co znaczy, że nie da się wskrzeszać zmarłych? Znaczy tyle, że na razie nie wiemy, jak. Wobec tego na zasadzie tej samej logiki wymagam od tej chwili od ciebie, żebyś pod żadnym pozorem nie utrzymywał, jakoby faktem było, że zmartwychwstanie Jezusa, narodziny z dziewicy, czy biblijny potop zaprzeczają wiedzy naukowej. Po prostu "na razie nie wiemy jak" - i tyle. Jak konsekwencja, to konsekwencja...

Budyy napisał:
Co do twego dowodu ABC wyklepałem tyle klawiatury, że już mi się nie chce.

To proszę albo więcej się w tej sprawie nie wypowiadaj (bo tylko doklepujesz do swoich starych - nowe absurdy), albo zbierz się w sobie i przyjmij wyzwanie.
wujzboj
PostWysłany: Czw 23:23, 19 Lis 2009    Temat postu:

wuj napisał:
A tak nawiasem: jeśli M+E mieli okazję się popłakać, to przyczyny do rozpaczy mieliby większe. Chociaż przypuszczam, że w sumie i tak wyszłoby im na dobre. Więc jeśli już, to piją piwo, ciesząc się z tego, że się mylili.
mat napisał:
Coz za sila pewnosci w tej krotkiej tezie.

Spróbuj ją obalić. Zapewne ostrze swej mateistycznej krytyki skierujesz w kufel piwa? :P
mat
PostWysłany: Czw 23:10, 19 Lis 2009    Temat postu:

wujzboj napisał:
A tak nawiasem: jeśli M+E mieli okazję się popłakać, to przyczyny do rozpaczy mieliby większe. Chociaż przypuszczam, że w sumie i tak wyszłoby im na dobre. Więc jeśli już, to piją piwo, ciesząc się z tego, że się mylili.

Coz za sila pewnosci w tej krotkiej tezie. Ale juz Jeszua przewidujacy koniec swiata za jego zycia wedlug religianta wcale nie mylil sie. Ot, katolickie podwojne standardy.
Budyy
PostWysłany: Czw 23:02, 19 Lis 2009    Temat postu:

Na z całego Twojego postu wujek do polemiki nadaje się tylko to.
Cytat:
Powtórzę: jeśli ktoś opiera twierdzenie "to jest fakt" na dowodzie, że "inaczej być nie mogło", to nie myli faktów z założeniami, lecz w najgorszym wypadku opiera się na błędnym dowodzie.

Budyy napisał:
Ja uważam np. że nie istnieje bóg. I co? Teraz mówimy o fakcie nieistnienia boga? Więc wykaż mi wuju, że się mylę i że nieistnienie boga nie jest faktem.

Kto mówi o "fakcie nieistnienia Boga", jak nie ateista, nazywający wiarę w istnienie Boga idiotyzmem?


Jasne,że o fakcie nieistnienia boga mówi ateista. No przecież nie teista. Czy to, że jestem ateistą nie uprawnia mnie do tworzenia tego samego typu faktów co teista. Faktów opartych na mętnym dowodzie na mętnych przesłankach i mętnych założeniach. Podałem Ci analogię od drugiej strony i od razu włączyła ci się religiancka lampka o nazwie kali ukraść dobrze, kalemu źle. Tego samego typu dowody ze strony religianta są wystarczające aby coś nazwać faktem ale już gdy zrobi to ateista to mamy wielkie oburzenie.


Juki nie jest katolikiem? No cóż. Najwyraźniej wszyscy nawiedzeni religianci używają tej samej retoryki i jest to nie do odróżnienia. (i to wcale nie jest o tobie). Tak czy siak Juki jest teistą których przecież bardzo lubisz w odróżnieniu od ateistów.


Dowód na możliwość istnienia wszechświata bez początku. Ja tego nie będę robił bo nie jestem fizykiem ani też matematykiem, ale jest wielu innych którzy przymierzali się do tego dowodu z różnym powodzeniem. Ponieważ, inny wszechświat musi istnieć poza znanym wszechświatem to nie ma szans aby przedostała się przez nią jakakolwiek informacja i empiryczne potwierdzenie takiej możliwości wydaje się niemożliwe. W konsekwencji nie jest też możliwe potwierdzenie empiryczne wszechświata rodzącego się wraz z wielkim wybuchem. W najlepszym wypadku mamy pat. Mówienie o dowodzie na zaistnienie początku wszechświata wraz z BigBangiem to nieporozumienie.Taki dowód to co najwyżej teologiczne gdybanie mające tyle samo z nauką co astrologia.

Cytat:
patrz np. cytat, od którego zaczynam ten post
Czy ja gdzieś napisałem, że jest to fakt. Słusznie zakwalifikowałeś to jako opinię, do wygłoszenia której, dajesz mi wiele powodów.

Co do twego dowodu ABC wyklepałem tyle klawiatury, że już mi się nie chce. Jesteś tak na nim zafiksowany jak miłośnik radia Maryja na Rydzyku. Nawet nie zauważasz, że ktoś miał wiele słusznych zarzutów w stosunku do Twojego dowodu tylko jak katarynka powtarzasz, że dowód nie został obalony. No pewnie, że nie został obalony, bo dopóki w Twoim umyśle to dogmat to obalić się tego subiektywnie w Twoich oczach nie da. Ale to nie mój problem. Żyj w swoim matriksie jeżeli tylko tak umiesz osiągnąć szczęście.

Cytat:
nie da się ekstrapolować dalej w przeszłość, niż około 14 miliardów lat.
Co to znaczy się nie da? Znaczy tyle, że na razie nie wiemy jak. Jeżeli coś było przed BigBangiem i miało wymiar o nazwie czas to się da. Co prawda nie będziemy mieli ciągłości ale sama wielkość fizyczna ma sens.
wujzboj
PostWysłany: Czw 22:18, 19 Lis 2009    Temat postu:

Budyy napisał:
W obronie idiotycznych bzdur katolickich braci w wierze jesteś w stanie wuju zdradzić swój zdrowy rozsądek

Pomijając inne komiczne szczegóły, zdanie powyższe brzmi dziwnie także i z tego powodu, że juki nie jest katolikiem, a na dodatek jest od katolicyzmu bardzo daleko :P.

wuj napisał:
Po pierwsze, niektórzy uważają, że brak początku jest logicznie niemożliwy. Wobec tego nazwą początek wszechświata faktem. Nie znaczy to, że mylą fakty z założeniami, lecz że mylą się w rozumowaniu. I to trzeba starać się wykazać.
Budyy napisał:
To, że ktoś uważa, że brak początku jest niemożliwy to nie czyni tego stanu faktem.

Przeczysz tym, co uważają początek wszechświata za fakt? OK, ale tak się składa, że oni podają argumentację polegającą na sprowadzeniu do niedorzeczności opcji mówiącej, że to nie jest fakt. Aby więc się im przeciwstawić, musisz sam przedstawić dowód, że zachodzi możliwość istnienia wszechświata bez początku. Gdzie ten dowód? Nie ma go, bo tu tylko Kawiarnia? OK, ale w ten sposób sprowadzasz twój zarzut do zarzutu kawiarnianego. Jeśli to ci nie przeszkadza, niech tak zostanie. A jeśli ci przeszkadza, to uzupełnij swoją opinię dowodem.

Nawiasem mówiąc, ja pozwoliłem już sobie na kontrargumentację prowadzącą do wniosku, że argumenty wskazujące na niemożliwość nieskończonego istnienia wszechświata są błędne (patrz mój artykuł w ORF 2). Jednak w twoim wykonaniu niczego takiego do tej pory nie widziałem (oczywiście, mogłem przeoczyć). Natomiast widzę, że nie ja krytykuję jukiego za "mylenie założeń z faktami", lecz robisz to ty. Widzę też, że sam jako fakty przedstawiasz opinie, które są albo co najmniej dyskusyjne (patrz np. cytat, od którego zaczynam ten post), albo których błędność wręcz została udowodniona (a ty migasz się od przedstawienia kontr-dowodu, mam tu na myśli naszą rozmowę o scjentyzmie i "dowodzie ABC" jego samowywrotności). Czyli według twoich własnych kryteriów popełniasz błąd...

Powtórzę: jeśli ktoś opiera twierdzenie "to jest fakt" na dowodzie, że "inaczej być nie mogło", to nie myli faktów z założeniami, lecz w najgorszym wypadku opiera się na błędnym dowodzie.

Budyy napisał:
Ja uważam np. że nie istnieje bóg. I co? Teraz mówimy o fakcie nieistnienia boga? Więc wykaż mi wuju, że się mylę i że nieistnienie boga nie jest faktem.

Kto mówi o "fakcie nieistnienia Boga", jak nie ateista, nazywający wiarę w istnienie Boga idiotyzmem?

Budyy napisał:
Co do serii i początku tego wszechświata. Jeżeli wszechświat jest jednym z serii nieskończonych wszechświatów to gdze tu jest miejsce na boga i jego akt stwórczy?

Chociażby w uznaniu Boga za przyczynę istnienia tej serii (bez wnikania w to, co było "przed Wielkim Wybuchem", gdyż to i tak nas nie dotyczy) oraz za tego, kto chaos Big Bangu ukształtował w zamieszkiwalny świat.

Jeśli chciałbyś zapostulować inne opcje, lecz brak ci konceptu, to zajrzyj proszę do wspomnianego artykułu w ORF 2 o czasie.

Budyy napisał:
Zresztą nie jest udowodnione, że wszechświaty są oddzielnymi tworami i nie ma pomiędzy nimi ciągłości. O ile mi wiadomo udowodniony jest co najwyżej czas do 0,000000001 s po wielkim wybuchu. Co było wcześniej nie wiemy.

W ogóle nie jest znany żaden "inny wszechświat". Juki natomiast utożsamia początek naszego wszechświata z tym, czego raczej się w poważnych teoriach fizycznych nie kwestionuje: z faktem, że parametru "czas fizyczny" nie da się ekstrapolować dalej w przeszłość, niż około 14 miliardów lat.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group