Autor |
Wiadomość |
Andy72 |
Wysłany: Pon 15:01, 23 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Semele napisał: |
Jesteś pesymistą antropologicznym.
|
Grunt że metafizycznym optymistą |
|
|
Michał Dyszyński |
Wysłany: Sob 23:17, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | A nawet nie wierzę w idealny kapitalizm AynRand i Korwina |
Ten rodzaj wolnorynkowości podawałbym jako świetny przykład przekonań naiwnych i ideologicznie zacietrzewionych, odwrotnych do trzeźwego myślenia.
Przy czym nie twierdzę, że sama idea wolnorynkowa jest ogólnie zła, bo jest ona dość fajna i wręcz uważam, że POWINNA być podstawą dobrej gospodarki. Problem w tym, że FANATYCZNIE ROZUMIANA wolnorynkowa ortodoksja konstruuje postulaty, które są czystym chciejstwem, bardzo odległym od tego, co realnie da się w społeczeństwach wprowadzić.
Sam postulat, aby podmioty nieudolne ekonomicznie były karane przez konsumentów brakiem zakupu, jest cenny i godzien wprowadzenia. Ale ortodoksyjni wolnorynkowcy naiwnie zakładają, iż ten postulat sam się wprowadzi, jeśli osłabimy rolę państwa. Tymczasem państwo powinno być silne w znacznym stopniu właśnie po to, aby postulat wyboru konsumenckiego nie został zmanipulowany przez jednostki amoralne, pozbawione skrupułów, a za to umiejące manipulować ludźmi za pomocą różnych form agitacji, presji, oszustw, działań kryminalnych. Do tego dochodzi inna rola państwa - ustanawianie i egzekwowanie standardów, które pozwalają w ogóle rozwijać się gospodarce opartej na technologii. Kolejną jest rola państwa pod postacią mediacji, rozsądzania sporów, które w warunkach nieokiełznanej zacietrzewionej konkurencji często kończyłyby się nawet zabójstwami.
Słabe państwo (nawet brak państwa) może funkcjonować gospodarczo poprawnie tylko wtedy, gdy dorobimy się społeczeństw wystarczająco mądrych, pozbawionych patologicznych jednostek. To chyba nie na tej Ziemi. |
|
|
Andy72 |
Wysłany: Sob 22:05, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
No tak, z powodu tego grzechu nie udaje się stworzyć raju na ziemi własnymi siłami ludzi
najlepiej jeszcze jest gdy jest naturalnie
ale każde pomysły jak tysiącletnia Rzesza Hitlera, stalinizm czy PolPot skończyły się piekłem zamiast rajem
A nawet nie wierzę w idealny kapitalizm AynRand i Korwina |
|
|
Semele |
Wysłany: Sob 21:41, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Podobnie jak Russeau negował istnienie grzechu pierworodnego.
Realistą był Hobbes
Owszem Kropotkin zapewne chciał dobrze i był idealistą, jednak jak gdyby wprowadzić jego pomysły w życie i usunąć państwo, nie było by dobrze
Nawet jak 97 % ludzi będzie dobrych to pozostałe 3% z małpiej złośliwości będzie na nich żerowało |
Jesteś pesymistą antropologicznym.
Są chrześcijanie, znam osobiście, którzy nie za bardzo wierzą w grzech pierworodny. Trochę to nie konweniuje z ideą zbawienia. No ale... |
|
|
Andy72 |
Wysłany: Sob 21:27, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Podobnie jak Russeau negował istnienie grzechu pierworodnego.
Realistą był Hobbes
Owszem Kropotkin zapewne chciał dobrze i był idealistą, jednak jak gdyby wprowadzić jego pomysły w życie i usunąć państwo, nie było by dobrze
Nawet jak 97 % ludzi będzie dobrych to pozostałe 3% z małpiej złośliwości będzie na nich żerowało |
|
|
Semele |
Wysłany: Sob 21:15, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Czyli moja teoria "młodszego brata" padła
A czy diabeł nie był pierwszym anarchistą?
Mi podoba się książka Chestertona "Człowiek, który był Czwartkiem" gdzie jest źle opisane o anarchistach |
Nie czytałam.
Anarchistą był tez Kropotkin. Myślę że trudno o nim źle pisać.
Marcin Drabiński
Abstrakt:
Piotr Kropotkin był najważniejszym przedstawicielem tzw. darwinizmu rosyjskiego oraz teorii pomocy wzajemnej, która podkreślała znaczenie współpracy wewnątrzgatunkowej w procesie doboru naturalnego oraz walki o byt. Na jej kanwie rosyjski badacz wysunął tezę o ewolucyjnych źródłach moralności, będącej problem badawczym w niniejszym artykule. Stanowi to jednocześnie powód dlaczego poza przedstawieniem wspomnianej tezy i jej założeń, w publikacji zilustrowana została także teoria pomocy wzajemnej. Zaproponowana przez Kropotkina wizja moralności suponowała, iż stanowi ona „przyrodzoną” właściwość ludzkiej natury. Podstawę dla niej stanowić ma instynkt społeczny oraz jego przejawy, takie jak: równość, solidarność, sprawiedliwość, itd., a także pomoc wzajemna. Stawiało to propozycję rosyjskiego darwinisty w opozycji wobec dominujących trendów w myśleniu o ludzkiej moralności na przełomie XIX i XX wieku, zwłaszcza wobec tzw. darwinizmu społecznego i charakterystycznego dlań dualizmu moralnego. Ponadto zrywała z antropocentryzmem zakładając, iż poza gatunkiem ludzkim, także inne gatunki cechują się uczuciami moralnymi. |
|
|
Michał Dyszyński |
Wysłany: Sob 20:21, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Osobistą ambicją każdego anioła jest uniżenie się. Jego "wymarzoną karierą" jest być małym, zniżyć się, a nie piąć się w górę, jak czynią to ludzie w ramach swych ambicji zawodowych. |
Myślę, że nawet w tej sugestii jest pewna pułapka. Chodzi mi o pułapkę pomylenia pokory z biernością.
Uniżenie się prowadzące do biernego akceptowania tego, co niosą nam okoliczności (albo bardziej władcze jednostki) jest w istocie nieraz bardziej lenistwem i tchórzostwem, niż pokorą. Przy czym nie twierdzę, iż pogodzenie aktywności, sprawczości, inicjatywności z pokorą jest łatwe! Właściwie to nie nie wiem, czy czasem to właśnie nie jest najtrudniejsze w owej mentalnej układance!
Kurs mentalny "chcę okazać pokorę" w tym najprostszym rozumieniu będzie się zbliżał do czynienia z siebie ofiary, osoby podporządkowanej władczym jednostkom (nie zawsze tym etycznie działającym jednostkom). A tymczasem trzeba nieraz okazać swój sprzeciw (bunt?...) wobec prób narzucenia nam złych sugestii, krzywdzącej strategii działania. Pokora nie jest łatwa w realizacji także dlatego, że nieraz życie niesie potrzebę aktywnoci, wręcz wyraźnie stawiającej granice i wytyczającej kierunku, domaga się od pokornej osoby okazania jakieś formy władczości (przynajmniej na tym świecie). Wtedy trzeba nieraz tupnąć nogą, potępić czyjeś złe postawy, wyrazić się twardo. Co odróżnia wtedy taką postawę od tej, jaką prezentuje wywyższający się pyszałek?...
Różnice nieraz okazują się dość subtelne przy pierwszym oglądzie. Pokorny będzie swoje aktywne działania ŁĄCZYŁ Z DALSZYM SENSEM, będzie starał się zaangażować ludzi dobrej woli i tym dać maksimum sprawczości. Pokorny weźmie na siebie brzemię władzy GDY MUSI, ale też odda tę władzę GDY TRZEBA. |
|
|
Andy72 |
Wysłany: Sob 19:56, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Na forum zchrystusem.pl pisałem:
Aniołowie to nasi towarzysze Nieba, którzy nas kochają.(jeśli się dostaniemy do Nieba)
Jak pogodzić to, że z jednej strony opisywani są jako byty wielkie, wspaniałe, takie że gdy się pokazywały to ludzie z bojaźni padali na ziemię, a z drugiej strony aniołowie stróże, którzy czasami traktowani są jako służący, chłopcy na posyłki?
Znakomicie tłumaczy to Athanasius Schneider w książce Christus Vincit (s.349)
Mój anioł stróż i wszyscy aniołowie stróżowie pozostali wierni Bogu w czasie owej próby i przyjęli Chrystusa w duchu pokory i służby. dlatego od tamtej chwili najgorętszym pragnieniem każdego anioła jest pewnego dnia stać się pokornym sługą, aniołem stróżem ludzkiej istoty. Każdy anioł gorąco tego pragnie.
Osobistą ambicją każdego anioła jest uniżenie się. Jego "wymarzoną karierą" jest być małym, zniżyć się, a nie piąć się w górę, jak czynią to ludzie w ramach swych ambicji zawodowych. |
|
|
Michał Dyszyński |
Wysłany: Sob 19:33, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Szatan chciał być na tronie, nie nadawał się do Nieba, ci co się nadają wolą służyć
tak jak w opowiadaniu z długimi łyżkami
A służenie to nie odpowiedzialność i troska?
Niebo to bardziej rodzina niż korporacja
Jak mamy silnych dorosłych rodziców i bezbronnego noworodka to okazuje się że to rodzice służą temu noworodkowi a nie odwrotnie |
Służenie jest zwykle związane z odpowiedzialnością i troską. Tu jesteśmy zgodni.
Szatan chciał być na tronie, czyli u władzy. Ale jest coś więcej we władzy szatana, niż tylko samo pragnienie wywyższenia; jest problem destrukcyjnego, zabójczego, niszczącego skutku. Tak pozornie to sama władza nie musi być zabójcza. Ale historia ziemskich władców pokazuje, że najczęściej wokół tych najbardziej władczych osobników narasta atmosfera zbrodni, tłamszenia indywidualności ludzi, gnębienia tych ludzi. Do pewnego momentu despotyczny władca może się jeszcze tłumaczyć ze swojej "surowości" - że musiał przeciwdziałać jakimś tam wrogim aktom, że nie mógł przecież pozwolić na lekceważenie siebie, aby taki przykład nie zachęcił różnych złych jednostek do jakiejś rozróby, do "niszczenia porządku". Tyrani zwykle tym się zasłaniają - "potrzebą porządku". Tylko że jakoś ów "porządek" dziwnym trafem jest silnie przesadzony w stronę wykazywania na każdym kroku przewagi władcy nad innymi ludźmi.
Ta emocjonalna pogoń władcy za możliwością okazania swojej przewagi w istocie nie ma jak się zakończyć!
W obliczu stagnacji w zakresie okazywania despocie oznak uległości, despota będzie czuł zaniepokojenie - "może już mnie lekceważą?...", albo "może już szykują kogoś na moje miejsce u władzy?..." takie z grubsza myśli gnębią despotę. Więc on będzie żądał CORAZ TO NOWYCH AKTÓW ULEGŁOŚCI, PONIŻANIA SIĘ PRZED NIM, będzie przykręcał śrubę, będzie szukał spisków, wrogów wszędzie wokół siebie. Kazdy despota jest idealnym kandydatem na parnoika, który wszystkich podejrzewa o knowania przeciw niemu, a więc próbuje te knowania zdusić w zarodku za pomocą stałej presji, stałego wzrostu swojej tyranii. A poza tym każdy akt agresji przeciw "wrogom" (prawdziwym, czy urojonym, to nie ma znaczenia) utwierdza tyrana w przekonaniu, że jest sprawczy, silny, niepokonany. Więc poganiany lękiem z jednej strony, a potrzebą wykazania samemu sobie, że się jeszcze rządzi, działa, "prowadzi tę grę", tyran będzie coraz mocniej niszczył to, co jest poddane jego władzy. I nie ma jak się w tym zatrzymać. |
|
|
Andy72 |
Wysłany: Sob 19:12, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Szatan chciał być na tronie, nie nadawał się do Nieba, ci co się nadają wolą służyć
tak jak w opowiadaniu z długimi łyżkami
A służenie to nie odpowiedzialność i troska?
Niebo to bardziej rodzina niż korporacja
Jak mamy silnych dorosłych rodziców i bezbronnego noworodka to okazuje się że to rodzice służą temu noworodkowi a nie odwrotnie |
|
|
Michał Dyszyński |
Wysłany: Sob 19:01, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | W Niebie jest władza, ale to władza służenia
Kiedy matka dwóch Jego uczniów poprosiła o wyróżnienie swoich synów w Jego królestwie, Jezus odpowiedział: „Ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym” (Ew. Mateusza 20:26–27).
Ale to nie znaczy że skoro Bóg będzie służył to ja rozsiądę się na tronie, |
Więcej! Nawet nie będziesz miał na to najmniejszej ochoty!
Będziesz wiedział, że bycie na tronie, to nie splendory i pysznienie się przed innymi (jak to jest najczęściej w przypadku ziemskiej władzy), lecz ODPOWIEDZIALNOŚĆ I WIELKA TROSKA o tych, co są niżej w hierarchii.
Tu na Ziemi mamy swego rodzaju zamknięty krąg złych skutków dotyczących władzy - słabi duchowo, ale czujący wielkie parcie na bycie wywyższonym, roszczeniowi, kapryśni ludzie pragną władzy, bo uważają ją za środek celu, którym jest wykazywanie swojej przewagi nad resztą ludzi. Ponieważ mechanizmy kontroli władzy są relatywnie słabe, to często tak się właśnie dzieje - na szczyty dostają się psychopaci, czy inni, dla których władza jest sposobem na zaspokajanie swoich kompleksów. Otoczenie władcom schlebia, ulega ich złościom, kaprysom. Więc psychopaci u władzy czują się dobrze, są zaspokojeni, zaś do samej władzy dążą.
W Królestwie Bożym, czyli tam, gdzie nikt nie jest na tyle słaby w swoich emocjach, aby musieć swoje słabości, kompleksy mentalne zaspokajać poniżaniem innych i kapryszeniem jako władca, zanika wszelka potrzeba bycia władcą na ziemski sposób. |
|
|
Andy72 |
Wysłany: Sob 18:37, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
W Niebie jest władza, ale to władza służenia
Kiedy matka dwóch Jego uczniów poprosiła o wyróżnienie swoich synów w Jego królestwie, Jezus odpowiedział: „Ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym” (Ew. Mateusza 20:26–27).
Ale to nie znaczy że skoro Bóg będzie służył to ja rozsiądę się na tronie,
w Niebie jedni przed drugimi chcą służyć innym
szatan zaś nie chciał być sługą |
|
|
Michał Dyszyński |
Wysłany: Sob 18:27, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | A czy diabeł nie był pierwszym anarchistą?
Mi podoba się książka Chestertona "Człowiek, który był Czwartkiem" gdzie jest źle opisane o anarchistach |
Nie sądzę, aby diabeł zasadnie miałby być nazywany anarchistą.
Książkę Chestertona czytałem już dawno, więc bardzo niewiele z niej pamiętam. Ale co by Chesterton nie pisał w tamtym kontekście, to wg mnie nie ma co się obrażać na słowo "anarchia".
Wg mnie cały boży plan na człowieczeństwo można by opisać słowami: chodzi o udoskonalenie każdej duszy tak, aby żadna władza nie była już potrzebna!
Jak ludzie będą mieli tylko dobre intencje i pragnienia, to nie będą kradli, bili, obmawiali, atakowali w złości. Jak ambicją co niektórych przestanie być "pokażę tamtym, że jestem silniejszy, że potrafię ich skrzywdzić", to nie będzie takich, którzy z wewnętrznych pobudek krzywdzą. I nie będzie też wtedy powodu, do stosowania przymusu władzy, bo nie będzie więzień, z racji na to, iż zabraknie do nich pensjonariuszy.
Wszelka ziemska władza ma swój (ten pozytywny, bo jeszcze są liczne negatywne, czyli np. żądza władzy u psychopatycznych wielbicieli dominowania, kontrolowania reszty ludzkości) powód w tym, że jakoś trzeba zorganizować ochronę tych mniej wojowniczych jednostek przed tymi, które bardzo pragną się wykazać jako ludzie twardzi, silniejsi, dominujący, którym wolno więcej niż innym. Ten powód zanika w królestwie miłości i pokoju. |
|
|
Andy72 |
Wysłany: Sob 18:01, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Czyli moja teoria "młodszego brata" padła
A czy diabeł nie był pierwszym anarchistą?
Mi podoba się książka Chestertona "Człowiek, który był Czwartkiem" gdzie jest źle opisane o anarchistach |
|
|
Michał Dyszyński |
Wysłany: Sob 17:42, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Nie odpowiedziałeś, czy zgadłem że byłeś tym młodszym bratem, myślę też że podobnie Wuj |
Mam rodzonego tylko jednego brata - młodszego ode mnie (jestem 4 lata starszy).
Andy72 napisał: | NIe będzie anarchii niebieskiej tylko Królestwo Boże
Pokonane zwierzchności demoniczne, będzie jedna zwierzchność pełna Miłosci |
Znowu ARBITRALNIE STWIERDZASZ.
I to stwierdzasz po swoich emocjach wobec słowa, a nie podając rozumowanie, czyli wywodząc tezę z czegoś niezaprzeczalnego przy użyciu twardych reguł.
A ja uważam, że Bóg nie ma nic przeciw słowu "anarchia", nie przeszkadzałoby mu określenie swojego królestwa np. "anarchia w społeczności dobrych, kochających ludzi".
Warto się tu zastanowić, skąd się w ogóle bierze potrzeba władzy?...
Bo chyba jest taka potrzeba. Bo widzimy, że społeczności tu na ziemi, pozbawione hierarchii opartej o prawo i uczciwe reguły szybko się zaczynają wypełniać samowolą bandytów, hochsztaplerów, złodziei. W tych ziemskich warunkach więc jest potrzeba, aby ktoś tych złych brał za mordę, ktoś od nich silniejszy, choć jednocześnie niestosujący ich zasady "silniejszy i bardziej bezwzględny ma zawsze rację", lecz ktoś namaszczony przez społeczność, któremu się ufa, że władzy nie nadużyje.
Ale to jest sytuacja, WYNIKAJĄCA Z TEGO, ŻE MAMY ŚWIAT ODDANY WE WŁADZE DIABŁU, to nie jest sytuacja docelowa!
(1) Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu [Świętym] na pustyni (2) czterdzieści dni, gdzie był kuszony przez diabła. Nic w owe dni nie jadł, a po ich upływie odczuł głód. (3) Rzekł Mu wtedy diabeł: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem. (4) Odpowiedział mu Jezus: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek. (5) Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata (6) i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. (7) Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje. (Ewangelia Łukasza, 4)
Bierzesz zatem za obiektywne dobro (władzę) to, co jest tylko łataniem problemu. Wladza jest tak samo "dobra", jak dobry jest gips, czy inne usztywnienie kończyny po złamaniu. Tymczasem to jest środek zaradczy, to jest coś przejściowego, którego wartość jest tymczasowa, warunkowa. |
|
|
Andy72 |
Wysłany: Sob 17:21, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Jak mamy brak prawa gdzie każdy może cię pałką uderzyć w głowie bo panuje taka wolność anarchistyczna od wszystkiego, to nie jest dobre.
Hobbes, w odróżnieniu od utopisty Rosseau nie wierzył w "dobrego dzikusa", przed powstaniem państw, życie człowieka było "krótkie i żałosne"
To wynalazek państwa pozwalał na inne wynalazki, bo przed nim ilość ludzi liczyło się w tysiącach, nawet nie pojedynczych milionach, ludzie oddaleni byli od siebie, nie opłacało się nic robić, bo zaraz napadała horda sąsiadów - kanibali.
Wynalzaek państwa był genialny
dlatego zakaz karty śmierci jest barbarzyński i cofa nas cywilizacyjnie do czasów sprzed Hammurabiego
Nie odpowiedziałeś, czy zgadłem że byłeś tym młodszym bratem, myślę też że podobnie Wuj
NIe będzie anarchii niebieskiej tylko Królestwo Boże
Pokonane zwierzchności demoniczne, będzie jedna zwierzchność pełna Miłosci |
|
|
Michał Dyszyński |
Wysłany: Sob 17:04, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Anarchia to najgorsza tyrania.
Lepszy komunizm Stalina niż komunizm o zabarwieniu anarchistycznym Mao czy nie zrealizowany Trockiego.
Czy obaj z Wujem macie "syndrom młodszego brata" (nie tego z Ewangelii ale z wczesnego wychowania w rodzinie) ? |
Przechodzisz na emocje i domniemania emocji, uciekając od uzasadnień. Niby dlaczego anarchia, miałaby być ową "najgorszą tyranią"?...
Masz tu jakiś powód w rozumowaniu, wnioskowaniu, czy tylko stwierdzasz, "bo tak"?...
Ja nie to, abym bronił anarchii jakoś szczególnie, bo oczywiście cenię sobie życie w państwie, w którym prawo (może nieidealnie, ale zawsze) "jakoś" działa i wiem, że PRZYNAJMNIEJ W WARUNKACH, GDY JEST WIELU LUDZI PRAGNĄCYCH PUSTEGO WYWYŻSZENIA I CHĘCI KAPRYŚNEGO KRZYWDZENIA, co im daje iluzję mocy i sprawczości, anarchia często staje się kanwą do kształtowania się społeczności, w których rządzi przemoc, okrucieństwo, bezprawie.
Tylko że tak się dzieje jedynie wtedy, gdy w społeczeństwie jest dużo gwałtownych, okrutnych, nieodpowiedzialnych ludzi. W królestwie docelowym, bożym...
(24) Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. (1 list do Koryntian, 15)
Jak nie będzie władzy i zwierzchności, to...
... czyż to nie jest czasem coś wypełniające definicję właśnie anarchii?....
Cóż, jeśli nawet tak, to na pewno nie jest to "anarchia" w nam znanym sensie - co prawda jest brak zwierzchności, ale mamy sytuację, w której...
(14) Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. (List do Galatów 5:14)
Tam, gdzie panuje miłość, nie jest potrzebna żadna postać zwierzchności, która by egzekwowała prawo. Czyli tam może być...
anarchia.
Ta anarchia (brak władzy, zwierzchności) oczywiście przysługuje tym, którzy się udoskonalili, na tyle, aby w ich pragnieniach nie było zła, a ich uczucia przepełnia miłość. To jest ta dobra anarchia.
Jeśli jednak przez samego Boga zwierzchność ma być pokonana, to dlaczego tak się wzbraniasz przed tym?... |
|
|
Andy72 |
Wysłany: Sob 16:16, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Anarchia to najgorsza tyrania.
Lepszy komunizm Stalina niż komunizm o zabarwieniu anarchistycznym Mao czy nie zrealizowany Trockiego.
Czy obaj z Wujem macie "syndrom młodszego brata" (nie tego z Ewangelii ale z wczesnego wychowania w rodzinie) ? |
|
|
Michał Dyszyński |
Wysłany: Sob 15:00, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Nie jest to z góry ani dobra, ani zła etycznie reakcja, bo wszystko zależy od rodzaju owego nacisku. |
Ty mówisz o pojęciach konformizmu/nonkonformizmu i oportunizmu
Natomiast ja sprzeciwiam się wybielaniu pojęcia "bunt" co dryfuje w stronę anarchizmu |
Wobec jawnie złej, okrutnej władzy anarchia będzie lepszą opcją. |
|
|
Andy72 |
Wysłany: Sob 13:25, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Michał Dyszyński napisał: |
Nie jest to z góry ani dobra, ani zła etycznie reakcja, bo wszystko zależy od rodzaju owego nacisku. |
Ty mówisz o pojęciach konformizmu/nonkonformizmu i oportunizmu
Natomiast ja sprzeciwiam się wybielaniu pojęcia "bunt" co dryfuje w stronę anarchizmu |
|
|
Semele |
Wysłany: Sob 13:09, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Semele napisał: |
Przestałem się wadzić z Bogiem –
Serdeczne to były zwady:
Zrodziła je ludzka niedola,nbo
Na którą nie ma już rady.
|
Czyje to?
Ja też wadziłem się z Bogiem.
Przestałem, gdy zrozumiałem, że Bóg nie jest "zakompleksionym tyranem mszczącym się za to, że ktoś ma do Niego pretensję".
Bardzo pomógł mi w tym ks. Pawlukiewicz, a także Chesterton z książką "Człowiek, który był Czwartkiem" |
Andy masz w tym drugim linkotemacie.
Kasprowicz. |
|
|
Semele |
Wysłany: Sob 13:08, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Semele napisał: |
Przestałem się wadzić z Bogiem –
Serdeczne to były zwady:
Zrodziła je ludzka niedola,nbo
Na którą nie ma już rady.
|
Czyje to?
Ja też wadziłem się z Bogiem.
Przestałem, gdy zrozumiałem, że Bóg nie jest "zakompleksionym tyranem mszczącym się za to, że ktoś ma do Niego pretensję".
Bardzo pomógł mi w tym ks. Pawlukiewicz, a także Chesterton z książką "Człowiek, który był Czwartkiem" |
Andy masz w tym drugim linkotemacie.
Kasprowicz. |
|
|
Michał Dyszyński |
Wysłany: Sob 11:50, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Choć bunt jest z natury demoniczny, to mogą istnieć przypadki "buntu" niedemonicznego: naturalny bunt nastolatków w procesie dojrzewania, zanim znajdą odpowiedzi na pytania i własną, drogę,
albo gdy ktoś kłóci się z Bogiem, i jest w tym szczery, to lepsze niż przytakiwanie i wewnętrzna nienawiść,
choćby taka "kłótnia z Bogiem" gdy Tewje Mleczarz pyta, dlaczego nie może być bogaty w "Skrzypku na dachu" : https://www.youtube.com/watch?v=RBHZFYpQ6nc |
Bunt w ogóle nie jest ani "demoniczny", ani odwrotny, czyli jakiś anielski. Bunt jest po prostu nazwą na sytuację, gdy jednostka ludzka, albo jednostki w jakiejś grupie, stając w obliczu przymusu władzy, czy silnego nacisku z czyjejś strony przyjmują postawę sprzeciwu wobec nacisku. Nie jest to z góry ani dobra, ani zła etycznie reakcja, bo wszystko zależy od rodzaju owego nacisku.
Przeciwko władzy mafiosa, ktory żąda dokonania jakiejś strasznej zbrodni żołnierze też mogą się zbuntować. Wobec Hitlera, Mussoliniego też można mowić np. o "zbuntowanych oddziałach" wojska.
Prigożyn zbuntował się przeciw Putinowi. Czy był przez to bardziej zły niż Putin, który zarządził wojnę z Ukraincami?... Przecież obaj "są siebie warci"...
Nawet w Auschwitz były bunty więźniów: https://www.auschwitz.org/historia/ruch-oporu/bunty-wiezniow/
albo to: https://www.polin.pl/pl/rocznica-buntu-sonderkommando-w-auschwitz
Wg Ciebie "demoniczny" był bunt Żydów przeciw hitlerowskim oprawcom?...
Był też bunt więźniów gułagu: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/03/12/jedyny-taki-bunt-powstanie-wiezniow-gulagu/
Dla żydowskiego establishmentu z czasów ewangelicznych Jezus i Jego uczniowie też byli "buntownikami" wobec systemu.
Zbuntować się można przeciw każdej formie nacisku - także nałogowi, stałej formie zła osobistego. Bunt oczywiście nie jest też z zasady dobry. Bywały i bunty złych ludzi wobec prawowitej władzy, bunty na statkach zamieniające jednostki handlowe w korsarskie. To po prostu zależy, to jest bardziej skomplikowane. |
|
|
Andy72 |
Wysłany: Sob 9:25, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Semele napisał: |
Przestałem się wadzić z Bogiem –
Serdeczne to były zwady:
Zrodziła je ludzka niedola,
Na którą nie ma już rady.
|
Czyje to?
Ja też wadziłem się z Bogiem.
Przestałem, gdy zrozumiałem, że Bóg nie jest "zakompleksionym tyranem mszczącym się za to, że ktoś ma do Niego pretensję".
Bardzo pomógł mi w tym ks. Pawlukiewicz, a także Chesterton z książką "Człowiek, który był Czwartkiem" |
|
|
Semele |
Wysłany: Sob 8:45, 21 Wrz 2024 Temat postu: |
|
Andy72 napisał: | Jeszcze jedno: Rewolucja Francuska była buntem, natomiast w żadnym razie Wandea nie była buntem, choć była odpowiedzią na tę rewoltę |
O rewolucji w Wandei trzeba oddzielnie.
A tymczasem:
Przestałem się wadzić z Bogiem –
Serdeczne to były zwady:
Zrodziła je ludzka niedola,
Na którą nie ma już rady.
Tliło w mej piersi zarzewie,
Materiał skier tak bogaty,
Że jeno dąć w palenisko,
A płomień ogarnie światy.
Wiedziały o tym potęgi,
Co gdzieś po norach drzemią
Albo z bezczelną jawnością
Jak mgły się włóczą nad ziemią.
Wiedziały ci o tym moce,
Które złośliwość popędza,
By szły powiększać nędzę
Tam, gdzie największa jest nędza.
Wiedziały ci o tym zastępy,
Które czyhają zza węgła
Lub z okna patrzą z szyderstwem,
Czy zbrodnia się nie wylęgła?
Wiedziały, że jeno się zbliżyć
Ku popiołowi mej kuźni,
A serce od razu wybuchnie,
Zuchwale zaklnie, zabluźni.
Że swym bluźnierstwom i klątwom
Czynu wyciśnie znamię,
Płonące żądzą odmiany,
Przewrotu, co berło Mu złamie.
I dzisiaj nie żal mi tego,
Najmniejszej nie czuję skruchy,
Bom-ci nie żaden służalec,
Na własne serce głuchy.
Bo w sporze o szczęście świata
Swawolność mi była daleka,
A tylkom korzystał z prawa
Wojującego człowieka.
Jeno że dzisiaj to widzę,
W patrzeniu dosyć już biegły,
Czego w zamęcie walki
Źrenice me nie dostrzegły:
Nie ruszał-ci On naprzeciw
W rynsztunku wspaniałym dziwie,
A tylko na tronie Swym siedząc,
Uśmiechał się pobłażliwie…
I dziś ja sam uśmiechnięty,
Gdy krzyczą: „w żelazo się okuj!”,
Jak ongi miecz niosłem walczącym,
Tak dzisiaj niosę im spokój.
Lecz już nie wadząc się z Bogiem,
Mam jeszcze cichą nadzieję,
Że na dnie mojego spokoju
Żar świętej wojny tleje. |
|
|