Semele |
Wysłany: Nie 22:43, 13 Gru 2020 Temat postu: |
|
BLAMAŻ NEOLIBERALIZMU
Bezsprzecznie obecny kryzys to wielka kompromitacja neoliberalizmu, tej zarazem ideologii, teorii ekonomicznej i polityki, która w istocie służy wzbogacaniu nielicznych kosztem większości. Niezbicie dowodzą tego twarde fakty. W USA system i polityka celowo działały przecież tak, że udział w dochodzie narodowym ludzi bogatych nieustannie rósł; w roku 2008 do 10 proc. najbogatszych podatników trafiało aż 90 proc. wszystkich dochodów kapitałowych. Udział 1 proc. najbogatszych Amerykanów w całkowitych dochodach rośnie szybciej po opodatkowaniu niż przed (sic!). O ile udział dochodów brutto wzrósł od roku 1979 do 2007 z 8 do 16 proc. ogółu dochodów, o tyle udział dochodów netto zwiększył się odpowiednio z 8 do 17 proc., a według innych danych aż do 20 proc. Czterystu najbogatszych Amerykanów uiściło w 2008 roku podatek według stawki 16,6 proc., podczas gdy średnia dla całego społeczeństwa wyniosła 20,4 proc. Aż trzy piąte przyrostu udziału dochodów najbogatszych Amerykanów w całości dochodów wynika z przejęcia dochodów innych, a jedynie dwie piąte można tłumaczyć takimi czynnikami podażowymi jak zwiększenie wydajności wskutek istotnego podniesienia kwalifikacji w warunkach skokowego postępu technicznego i organizacyjnego czy też zwiększenia czasu pracy. Szacuje się, że to wynagrodzenia nie w sektorze technologicznym, ale w finansowym skutkują aż w 15–25 proc. wzrostem nierówności dochodowych w USA po roku 1980.
HYDRA PODNOSI ŁEB
Nie mają więc racji ci, którzy twierdzą, że narastanie nierówności dochodowych i majątkowych, prowokujące fale niezadowolenia i protestów społecznych, jest przede wszystkim skutkiem obecnej fazy rewolucji naukowo-technicznej oraz związanej z globalizacją migracji siły roboczej. To fakt, że jej masowy dopływ do krajów bogatszych pociąga za sobą relatywny spadek dochodów niżej uposażonych, mniej wykwalifikowanych pracowników, ale to wszystko nie jest główną siłą sprawczą nierówności, lecz nakłada się na stymulowany neoliberalizmem wtórny, dokonywany poprzez rynek i fiskusa, podział dochodów.
Nie należy przy tym wszystkim mylić neoliberalizmu z liberalizmem społeczno-gospodarczym i kulturowym, za którym trzeba się opowiadać, ponieważ na takich wartościach jak wolność i tolerancja, demokracja i rynek, przedsiębiorczość i konkurencja można budować lepszą przyszłość. Pojmują to już bez mała wszyscy światli ekonomiści i uczeni w innych dyscyplinach nauk społecznych, choć wciąż nie brakuje zaciekłych zwolenników i promotorów neoliberalizmu. Zła deregulacja, finansyzacja gospodarki i tendencyjna polityka redystrybucji fiskalnej to poronione skutki neoliberalizmu, który już dawno powinien wylądować tam, gdzie jego miejsce, czyli na śmietniku historii.
Niestety, wciąż jeszcze tak nie jest; ta hydra nadal podnosi swój łeb, a to dlatego, że nie ma jasności, co ma ją zastąpić. Jeśli słychać odgłos wbijania gwoździa do trumny neoliberalizmu, to jest to gwóźdź przedostatni. Sama kompromitacja, tak oczywista, nie wystarczy. By był to gwóźdź ostatni, potrzebna jest odmienna, lepsza propozycja.
Siła neoliberalnego lobby nie powinna być lekceważona. Jest ono mocno osadzone przede wszystkim w sektorze finansowym i w powiązanych z nim partykularnymi interesami strukturach polityki, kształtujących rozwiązania systemowe odnośnie do regulacji i nadzoru finansów sensu largo, oraz w kształtujących opinię publiczną mediach. Niestety zakorzenione jest ono także w części wpływowego środowiska akademickiego i naukowo-badawczego.
Tymczasem, pomimo że jedyne sensowne antidotum na neoliberalne schorzenia to nowy pragmatyzm, łeb podnosi nacjonalizm, ostatnio określany jako nowy, bo jego zakres i charakterystyka różnią się od tego, co znamy z przeszłości. Nic dziwnego, gdyż ludzie rozzłoszczeni neoliberalizmem, jego zachłannością i niesprawiedliwością, wychodzą wpierw z siebie, a potem na ulice. I na tych ulicach albo anarchizują, niekiedy ostro, przeciwko istniejącemu stanowi rzeczy, albo nawołują do demokratycznego wyboru innych polityków. Niestety także tych, którzy zaaplikują im zbawienny – a jakże! – nowy nacjonalizm.
LEPPERYZM I TRUMPIZM
Nowy nacjonalizm to bękart neoliberalizmu, przezeń zrodzony. Akcja wywołuje reakcję. Wczesne sygnały były lekceważone przez rządzące polityką i duszami tzw. elity. W Polsce zlekceważono ostrzeżenie, jakim był tzw. lepperyzm, który przecież zrodził się w odpowiedzi na „szok bez terapii" z początku lat 90. XX wieku. Dominujący przez lata w ideologii i polityce Platformy Obywatelskiej nurt neoliberalny to przyczyna rozwinięcia się nurtu populistycznego w programie i działaniach Prawa i Sprawiedliwości. W Wielkiej Brytanii establishment z nonszalancją odniósł się do akcji „Occupy London", doszło więc do motywowanego nowym nacjonalizmem brexitu. De facto rządzące w USA kręgi storpedowały propozycje wdrożenia tzw. podatku Tobina, ograniczającego – kryzysogenne, ale za to sprzyjające krociowym zyskom – spekulacje finansjery. Brak sensownej, praktycznej reakcji na protesty w rodzaju „Occupy Wall Street" to woda na młyn populistycznego trumpizmu. KOŁODKO |
|
Semele |
Wysłany: Czw 14:42, 10 Gru 2020 Temat postu: komentarz do blogu Michała zablokowanego o nacjonalizmu.. |
|
„Zdecydowaliśmy się na opublikowanie naszej dyskusji, ponieważ sądzimy, że obowiązkiem intelektualistów jest prezentowanie na szerszym forum publicznym ostrzegawczych prognoz i refleksji nad procesami, których dynamika nieoczekiwanie przyśpiesza. Takim właśnie procesem jest narastająca w skali globalnej fala nacjonalizmów. Przyjęliśmy określenie „nowy nacjonalizm”, ponieważ mamy do czynienia ze swoistym Odrodzeniem, w nowych warunkach, agresywnych postaw, poglądów i polityki, która, wydawałoby się, wygasła już raz na zawsze po strasznych doświadczeniach dwóch wojen światowych. […] Jedną z najważniejszych sił napędzających bezmiar ówczesnych cierpień były nacjonalizmy, często obłąkane i fanatyczne, które legły u podłoża konfliktów i dostarczały im paliwa. Wydawało się, że to paliwo się zużyło, a tymczasem pojawia się znowu w wielu miejscach świata.
Czy globalizacja i integracja międzyludzkich przestrzeni ulegnie zahamowaniu lub cofnięciu? Czy nacjonalizm stanie się ponownie zarzewiem pożaru? Jak można go pokonać? W naszej rozmowie z jednej strony próbowaliśmy zmierzyć się z problemem uwarunkowań nowego nacjonalizmu i sporządzić swoistą mapę frustracji, które wyzwalają agresję. Z drugiej strony nie unikaliśmy rozważań o palecie możliwych następstw owego nacjonalizmu, o scenariuszach przyszłości. W tym kontekście dyskutujemy zwłaszcza o nowym pragmatyzmie, który w sposób oczywisty jawi się jako przeciwwaga nie tylko dla nowego nacjonalizmu, lecz także neoliberalizmu, którego niepowodzenie w znacznej mierze przyczyniło się do pojawienia się nowego nacjonalizmu.”
|
|