MOGLI |
Wysłany: Wto 10:05, 26 Wrz 2006 Temat postu: Niekonczaca sie historia... |
|
Niekonczaca sie historia...
Byłem wówczas 20 - letnim facetem zamieszkującym jedno z miast na południu Polski. Nie bylem zbyt pewny siebie, przy kobietach zwlaszcza tej jednej.. wyjatkowej zawsze towarzyszylo mi piwo dla dodania sobie animuszu. Poznałem ją chyba nieprzypadkowo. Do tej pory oboje podejrzewamy, że nasza znajomość to spisek naszej wspolnej nielubianej przez nas kolezanki. Był przejmujący chłodem listopadowy wieczor. Za dwa dni nasza kolezanka miała obchodzic 18 - tke. Szłem z kumplami z osiedla własnie do jednego z nich. Kiedy doszlismy pod klatke donośnym okrzykiem powitała nas Judyta (właśnie ta nielubiana koleżanka). Na wstępie miałem już wszystkiego dosyc. Kochała sie we mnie od zawsze, psuła mi wszystkie związki, była głupia, próżna i puszczała sie z każdym. Z jej ust wylewał się potok słów którego nawet nie słuchałem. Wiem, że chciała mnie i moich kumpli namówić na przyjście na sobotnią imprezę u niej na chacie. Moją uwagę jednak przykuła inna dziewczyna. O wiele wyższa od Judyty, zadbana, ładna blondynka. Dziewczyna chyba dużo słyszała od Judyty na mój temat, bo kiedy spojrzałem na nią uśmiechnęła się tylko i powiedziała : - Muszę przyznać, że o wiele lepiej prezentujesz się w dresie niż w garniturze. - Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- Tak? - zapytałem - A gdzie ty widziałaś mnie w garniturze?
Dziewczyna przez chwilę nie wiedziała co odpowiedzieć po czym szybko zaczęła się tłumaczyć:
- Bo wiesz, Judyta pokazywala mi na serwerze zdjęcie jakiegoś waszego kolegi, i ty byłeś z nim na tym zdjęciu.
Zaskoczyła mnie ta odpowiedz, bo faktycznie wszystko sie zgadzało.
- No to w takim razie będę musiał z tym kumplem sobie pogadać - odpowiedziałem i spróbowałem się uśmiechnąć. Nagle wpadła nam w rozmowę Judyta:
- Ach zapomniałam was przedstawić: to jest Marek, ale wszyscy mówią do niego Roki, a to jest Luna, znaczy się Martyna.
- Miło mi -bąknąłem nieco onieśmielony sam nie wiem czym, Martyna odpowiedziała z uśmiechem to samo, po czym dodała:
- Czy mogłabym mieć do ciebie malutką prośbe?
Nie wiedziałem co myślec, jaką prośbę może mieć do mnie zupełnie nieznana dziewczyna.
- Chciałabym, żebyście przyszli do Judyty na osiemnastkę i nie zostawili mnie z nią samą.
Uśmiech Martyny był i jest do tej pory najpiękniejszym uśmiechem jaki widziałem kiedykolwiek. Odkąd ją zobaczyłem tamtego wieczoru bardzo mi sie spodobała, i co ważniejsze widziałem, że ja również wpadłem jej w oko.
- Wiesz, chetnie bym przyszedł ale uwierz nie chcesz tego...- Przez piętnaście minut zacząłem jej tłumaczyć jaki mamy stosunek do Judyty i jeśli przyszlibyśmy do niej na imprezę czego mogłaby się spodziewać. Jednak rozmowa wkrótce zeszła na inne tory i wymieniliśmy sie numerami komunikatora internetowego jak również numerami telefonu. Do dziś nie potrafię wytlumaczyć jak to się dzieje, że przy MArtynie tracę głowę.
Gdy wróciłem do domu od razu napisałem do niej. Chciałem ją jak najszybciej poznać. Narazie wiedziałem tylko że jest koleżanką Judyty i że ma chłopaka. Nie jestem typem faceta, który odbija laskę innemy facetowi, ale dla tej kobiety byłem w stanie zrobić nawet to najgorsze świństwo. Poniewaz Martyna pracowała niedaleko mojego miejsca zamieszkania umówilismy się nazajutrz, że przyjdę po nią do pracy. Tak też się stało. Kiedy wyszła w tym swoim króciutkim kożuszku z narzuconym obszernym kapturem obszytym futerkiem na głowie, spódniczce do kolan, kozaczkach na obcasiku z tym swoim najpiękniejszym uśmiechem kolana się pode mna ugiely. Oczywiście nie dałem nic po sobie poznać. Bez uśmiechu Przywitałem ja poprostu "Siema". Zaskoczyła mnie gdy na powitanie dostałem słodkiego buziaka w policzek. Rozmowa zaczęła sie banalnie. Rozmawialiśmy o moim psie, o jej rodzicach, w końcu ściągneła rekawiczkę i pokazała pierścionek zaręczynowy. Powiedziałem jej, że szanuje jej szczerość i uszanuje jej decyzje odnośnie tak wczesnego wyboru. W końcu odprowadziłem ją do domu. umówiliśmy się na rozmowę internetową w sobotę jak wróci z pracy. Wracając do domu zastanawiałem się czemu u diabła taka kobieta zamiast wybierać i przebierać we facetach i czekać na mnie musiała juz przyjąć czyjeś oświadczyny. Nie wiem co się ze mną działo. Kiedy myślałem o niej serce biło mi szybciej, a moj penis podnosił się zawsze do granic możliwości. Podniecało mnie w niej wszystko, od jej spojrzenia, figlarnego, ale równocześnie ciepłego i przyjażnego, poprzez usta rozchylające się lekko w uśmiechu, jej nosek, piękne dłonie, nogi, głos włosy styl bycia i ubierania się.
Cały wieczór spędziłem sam w pokoju, myśląc co by zrobić, żeby zerwała z facetem i była tylko moja. To nic że była starsza ode mnie o jakieś trzy lata, pachniała tak podniecająco, chciałem zasmakować jej ust, pieścić jej piekne ciało milimetr po milimetrze, tego wieczoru miałem wspaniały orgazm.
Następnego dnia zgodnie z usyaleniem, pojawiłem sie w intenrecie, umówilismy się, że przyjdę na imprezę około 22.oo, ale jeśli ona będzie się kiepsko bawić to napisze mi sms i postaram się przyjść wcześniej.
Kiedy przyszedłem na imprezę widok jaki mnie tam zastał tak mnie zaskoczył, że zacząłem się zachowywać jak "cipa". Wyglądała tak czarująco, podniecająco ( nie to nie byl wyzywający widok), była tak urzekająca, że zacząłem jej unikać. Ona wchodzila do pokoju ja wychodziłem do kuchni, ona wchodziła do kuchni ja szedłem do pokoju.
Martyna miała tego wieczoru spięte swoje blond loczki w niesforny kok z tyłu głowy z wypuszczonymi pojedynczymi loczkami opadającymi jej na długą odsłonięta szyję i delikatną skórę drobnych ramion. Ubrana była w czarną obcisłą bluzke na ramiączkach zakładaną na biuście, i spódniczkę kończącą się przed kolanami, do tego załozyła kryjące czarne rajstopy i swoje kozaczki do szpica na obcasie. Pachniała kwiatem jaśminu i wiśni - niezapomniany zapach. W pewnym momencie, okazało się, że solenizantka - Judyta - nie ma świeczek na tort a 24 już tuż tuż. Zauważyłe, że MArtyna ubiera się gotowa sama iśc na stacje benzynową po swieczki. Zebrałem się w sobie i stanowczo oświadczyłem, że nie pozwolę jej pójśc samej. Wyszłiśmy. Gdy znależliśmy się na dworze Martyna zapytała:
- Dlaczego unikasz mnie cały wieczór, myślałam że jesteś tu dla mnie.
Cholera - pomyslałem - dziewczyna się nie myli.
- Wiesz Martyna, ale to dlatego ze nie moge na ciebie patrzec...
- Co?? - chyba była troche oburzona moją wypowiedzią.
- No nie zrozum mnie źle - zacząłem nieporęcznie sie tłumaczyć - ale widzisz jak patrze na ciebie, na twoje piersi, i w ogole to mi pała stoi. - UPS, ZONK!!! zrozumiłem ze popelnilem najwiekszy blad kiedy spojrzalem na jej twarz. Była blada z oburzenia, starala sie nie krzyczec, ale podniosła głos:
- potraktuję to jako komplement, ale na drugi raz jak chcesz powiedziec ze cie podniecam powiedz poprostu ze ślicznie wyglądam albo pachne. Komplementy pt "stoi mi pala kiedy na ciebie patrze" zostaw dla Judyty!!
Przyspieszyla kroku. Poczulem sie idiotycznie. No w koncu miala racje. Jak moglem zapomniec ze nie jestem w towarzystwie kumpli, czy nawet Judyty ktora ucieszylaby sie nawet jakbym jej powiedzial ze jest najbryzdsza kobieta jakakolwiek poznalem... Postarałem sie zamazac zle wrazenie przeprosinami i zapewnieniem ze to sie wiecej nie powtorzy. Szlismy ciemna nieoswietlona ulica... Rozmowa szla nam nader gladko, w koncu odwarzylem sie objac ja w pasie... Co mnie zdziwilo nie oponowala, udawala nie zwracac na to najmniejszej uwagi, w koncu wzialem jej dlon w swoja zatrzymalem ja i przysunałem sie tak by moc ja pocalowac
- nie wyglupiaj sie - powiedziala - czekaja na nas idziemy na stacje i wracamy.
Nie da rady, pomyslalem . Doszlismy na stacje, na ktorej nie znalezlismy innych swieczek jak tylko znicze, żartując więc, z pstymi rękami wracaliśmy na imprezę. Zaskoczyło mnie jednak to, że Martyna wzięła mnie pod rękę. TO pozwoliło mi przypuszczać, że jednak w jakimś stopniu chciala utrzymac ze mna kontakt fizyczny.
Gdy weszlismy do bramy, pchałem ją lekko w lewo i przyparłem do ściany. Nie odepchnęła mnie, zaczęliśmy sie całować. Całowała wspaniale.Jej pełne usta obejmowały na przemian moją dolna i górną wargę, mój język xagłębiał się i tańczył w jej ustach z jej gorącym mokrym języczkiem. Nie panowałem nad soba. Moj penis wydostał się juz z bokserek ktore nagle zaczely mnie uwierac. Martyna odwzajemniała pocałunki, wsunąłem jej reke miedzy uda izacząlem delikatnie gładzić ją po udach, potem paluszkiem masowalem jej krocze, jej reke polozylem na swoim grubym i twadym juz kutasie. Cofneła dłoń, odepchneła mnie lekko. Oddychała szybko, na policzkach miala rumieńce:
- Nie moge, ja chce, ale ja nie moge, zostaw... chodzmy juz... za dlugo nas nie ma...
Rzadza we mnie krzyczala, smakowała jak miod, podniecala mniejak jeszcze zadna kobieta przed nia. Weszlismy do mieszkania. Impreza na calego. nikt chyba nawet nie zauwazylnaszego znikniecia.. tort.. zyczenia... i wiekszosc ludzi zdazyla zaliczyc zgona. Ja i Martyna lezelismy w drugim pokoiku. Martyna opierala sie o moje ramie. W koncu podniosla sie i bez slowa wyszla. Znalazlem ja na balkonie, stojacą i szukającą ognia zeby zapalic papierosa. Podalem jej zapalniczke po czym sam zapalilem. Widzialem na nas wzrok przytomnych jeszcze kumpli, ale nie dbalem juz o reputacje twardziela ktory olewa wszystkie laski. Zacząłem rozmawiać z Martyna zaproponowalem jej ze odprowadze ja do domu. zaoponowala tlumacząc ze mieszka dwa bloki dalej. Jednak stanowczo nalegalem - w koncu zgodzila sie. Odprowadzilem ja pod klatke. Pozegnalismy sie juz zwyklym NARA kiedy nieoczekiwanie MArtyna pocałowala mnie w usta. Znow poczulem w sobie jej goracy jezyk, jej sline w moich ustach, jej gorace nabrzmiale i wilgotne wargi delikatnie obejmujace moje usta. Wepchnałem ja do klatki.. weszlismy na polpietro, moja reka od razu powedrowala pod jej spodnice... wsunąłem dłon pod rajstopy i bawelniane majteczki. Jej cipka byla juz bardzo mokra, i bardzo gorąca. Ona sama trafiła do moich spodni. które zsuneła mi az do kolan...przestalismy sie calowac, trzymala mojego czlonka w dloni a ja myslalem, ze jeszcze kilka sekund a spuszcze sie nawet nie kosztujac jej cipki... Spojrzalem na nia od razu zrozumiala. Kucnela przede mna, rozpiela swoje dlugie blond loczki, w ktorcyh zanurzylem dłon... Koniuszkiem jezyka dotknela czubka mojej zoledzi, potem od samego czubka mojego kutasa przeciagnela swoim wilgotnym jezykiem az do jego nasady, pocalowala moje jadra, potem ponownie jezykiem a raczej samym jego koniuszkiem przesuwala wzdluz pracia az do samego czubka. W koncu sama glowke objela ustami, bylo mi tak dobrze ze az zaczalem pojekiwac... Powoli i delikatnie wsuwala go do ust, a ja patrzylem jak caly w nich znika. Potem rownie wolno wyjmowala go masujac mojego kutasa od spodu jezykiem. Bawila sie nim tak jakis czas, w koncu dolaczyla do zabawy dlon, najpierw masowala go delikatnie, kiedy wyczula ze czlonek sie napreza przyspieszyla tempo i mocniej zacisnela na nim dlon. Nie panowalem nad soba.. podnioslem ja pocalowalem w nosek wyszpetalem:
- Przepraszam, przepraszam, ze cie do tego zmusilem, wiem ze nie powinienem, ale jestes tylko moja od teraz, chce ci dac taka przyjemnosc jaka dalas mi...
Posadzilem ja na schodach rozsunąlem uda na bok... zacząlem masowac jej lechtaczke głowka mojego sterczacego nabrzmialego fiuta. Odchylila glowe do tylu ukazując cale piekno szyi i dekoltu. Miala rozpiety kozuszek, bluzke zsynałem nisko, i podziwialem jej piekne kraglutkie piersi. Jej sutki byly nabrzmiale i sterczace, nie duze i niebardzo brazowe. DElikatnie weszlem w jej ociekajaca soczkami pizdeczke, narazie sama zoledzia, rece przenioslem na jej cycuszki. byly cudownie naturalne i duze... tak na dlon miseczka C. Ugniatalem je, sciskalem sutki, w koncu gdy zaczela szeptem mnie blagac abym wszedl w nia caly, pchnalem glebiej, i poczulem jak pracuje jej miesnie w srodku, jak obejmowala mnie nie tylko swoimi udami, ale sciskala miesnie pochwy, jak jej soczki splywaja po moim fiucie, a moje jaja obijaja sie o jej slodka lechtaczke, pochylilem sie nad nia i zaczalem lizac sutki, dmuchac chlodnym powietrzem zmusajac do jeszcze aktywniejszego udzialu w tym akcie. W koncu podnioslem ja na rece i przycisnalem do sciany. Unosila sie nade mna i opadala, a moj penis zagłebial sie w nia coraz dalej i dalej penetrowal ja, trzymalem ja za posladki i sciskalem z calej sily. Ona obejmowala moje uda swoimi nozkami i raczkami trzymala mnie za szyje... Do tej pory pamietam, ze gdy juz mialem dojsc uslyszalem w uchu jej slodki szept przerywany tlumionym pojekiwaniem orgazmu ktory jej dalem
- Prosze nie przerywaj, dojdz we mnie, spusc sie we mnie ale nie wyciagaj swojego wspanialego chuja ze mnie... błagam cie... kochaj sie ze mna do konca...
SLyszac jej postekiwanie, przyspieszony oddech i szept prosto do ucha nie wytrzymalem.. Trysnalem w niej calym ladunkiem spermy ktora zaczela sie wraz z jej soczkami wylewac i sciekac po moim kutasie i jajach. Nie mialem sily postawilem ja a ona ku mojemu zaskoczeniu uklekla i zaczela zlizywac z mojego penisa moje nasienie i swoje soczki... Do dzis nie przezylem z inna kobieta tak wspanialego orgazmu i seksu. Do dzis spotykamy sie... Niby tak tylko ot... ale oboje wiemy ze ni epotrafimy bez siebie zyc, ze chcemy byc ze soba, ze jestesmy dla siebie stworzeni nie tylko fizycznie ale i duchowo... Jednak ciagle brak nam odwagi zerwac z dotychczasowym zyciem.... |
|