|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33512
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:54, 14 Maj 2011 Temat postu: Zasada maksymalizacji zysku, a zaufanie |
|
|
Uświadomiłem sobie ostatnio w pełni co uważam za największy problem ideologii filozofii rynku - to nieusuwalny konflikt pomiędzy akceptacją zasady zysku, a zaufaniem.
W skrócie widzę to tak: jeśli przyjąć zasadę maksymalizacji zysku za główną i podstawową, to strach skorzystać z oferty, towaru, której nie sprawdziłem dokładnie, pod każdym względem.
Podam przykład - fundusz emerytalny oferuje mi swoje usługi konta emerytalnego - żebym wpłacał pieniądze, a fundusz za ileś tam lat mi wypłaci z nich emeryturę. Z drugiej strony wiem, że fundusz nie robi tego charytatywnie, tylko jego GŁÓWNYM CELEM jest ZAROBIĆ pieniądze dla siebie. Czyli w interesie tegoż funduszu jest NIE WYPŁACIĆ mi mojej emerytury, albo wypłacić się w jak najmniejszej wysokości. Tak jest Z SAMEJ ZASADY SYSTEMU!
Oczywiscie fundusz jest w swojej chciwości ograniczony, bo jeśli ludzie dowiedzą się, ze na bieżąco aktualnych emerytur nie wypłaca, to nikt nie powierzy im swoich pieniędzy. Czyli teoretycznie mogę sprawdzić, który fundusz jest godny zaufania, a który nie.
Problem w tym, ze np. w takiej sytuacji jak Polska po przemianach prawdziwe wypłacanie emerytur wg modelu kapitałowego w ogóle jeszcze się nie zaczęło. Więc nie mam nawet minimalnego sprawdzianu wiarygodności instytucji finansowych.
A nawet gdybym jakiś taki sprawdzian miał, to czy już mógłbym ufać na 100%?...
- moim zdaniem NIE. Bo nie wiem kto siądzie w zarządzie owego funduszu za 10, 20 , czy 30 lat. Czy może jakiś Madoff, czy inny wielki cwaniak, który sprytnymi księgowymi sztuczkami zawłaszczy część, czy nawet całość moich pieniędzy. I może nawet, jeśli zrobi to odpowiednio sprytnie (np. przez podstawionych ludzi, "przypadkowo" nieudane transakcji itp. ) to nawet uniknie odpowiedzialności prawnej. W końcu skuteczność prawa jest wyraźnie ograniczona i szansa na dopadnięcie prawdziwych cwaniaków nie jest zbyt duża.
Problem, o którym piszę ma znaczenie proporcjonalne do odroczenia w czasie spodziewanego efektu, w stosunku do ponoszonych nakładów - czyli jest bardzo wyraźny dla różnych form ubezpieczeń, lokat, funduszy inwestycyjnych.
Jeśli coś ma skutek dopiero np. po 20 latach, to pokus upchnięcia gdzieś w międzyczasie róznych "obrywków" będzie na pewno duża. A patrząc na mentalność większości menedżerów nastawionych na zysk za wszelką cenę (programowo, bo przecież zysk jest GŁÓWNĄ ZASADĄ TEGO SYSTEMU), to widzę znaczącą dysproporcję pomiędzy motywacjami typu etycznego, a pragnieniem zarobienia. Po prostu zawsze musi pojawić się ów dylemat zysk dla klienta, czy zysk dla firmy, jej menedżerów, pracowników, akcjonariuszy.
Kto z nas jest w stanie prognozować świat za 20 czy 30 lat?...
Jakie zawieruchy do tego czasu przejdą przez światową ekonomię?...
Czy mogę ZAUFAĆ, że ze wszystkich pokus uszczuplenia moich pieniędzy fundusz wyjdzie zwycięsko?
W moim przekonaniu model rynkowy dobrze okazuje swoją siłę dla prostych produktów, dających łatwo ocenialny efekt. Jak kupię jabłka u sklepikarza i się natnę na ich jakości, to mogę w przyszłości wybrać innego handlarza. W miarę działa to jeszcze z zakupem samochodu, czy sprzętu AGD, RTV.
Ale w przypadku produktów bardziej złożonych, mechanizm oceny jest na tyle skomplikowany, albo odroczony w czasie, że ludzie masowo dają się robić w bambuko.
Choć nawet w przypadku produktów o krótszym czasie życia pojawia się problem zaufania do nowych modeli. Tutaj znowu pewnym rozwiązaniem jest instytucja marki, firmy godnej zaufania. Dlatego wiele osób woli dopłacić za produkt markowy, niż zdawać się na przypadek.
I chyba nie bardzo jest na to rada. Bo trudno jest zabronić oferowania złożonych produktów ubezpieczeniowych, finansowych. Nie warto też rezygnować z pewnych funkcjonalności, jakie one ludziom oferują. Potem trudno jest jednak dokonać jednoznacznej oceny, czy ktoś wywiązuje się z owej umowy, czy nie. Trudno jest też często wymierzyć sprawiedliwość, w sytuacji, gdy efekt, rozstrzygnięcie nastąpiły po wielu latach.
Tymczasem biznes bez wystarczającej dawki zaufania staje się niemal horrorem. Wtedy koszty ubezpieczania i zabezpieczania się, zdobywania informacji dla jak najbardziej rzetelnego sprawdzenia ofert stają się na tyle duże, że stawiają pod znakiem zapytania sens transakcji.
Tylko jeśli zasadę zysku stawiamy z zasady na szczycie poprawnych motywacji ekonomicznych, to mamy - z automatu - drugą stronę medalu. Mamy konsekwencję w postaci świadomości, że każdy mój kontrahent, partner zapewne znacznie wyżej stawia swój zysk, niż moją skromną osobę.
I jedyną przeciwwagą na to na to jest moja umiejętność, mój spryt! Świat z prymatem dla zysku jest światem walki, ciągłej czujności, zabezpieczania się przed konsekwencją tego prostego faktu, ze człowiek i jego jest niżej. - niż ów zysk - cenione.
I w jakiś przekorny sposób jest chyba tak, że najlepiej biznes wychodzi tam, gdzie zasada maksymalizacji zysku zostaje ujęte w ryzy, gdzie nie jest tą jedyną nadrzędną. Tylko tam ma szansę pojawić się zaufanie, uproszczą się mechanizmy pomiędzy partnerami.
Zaufanie to coś niezwykle cennego w układach gospodarczych. Bez niego ogromny wysiłek musi iść nie w tworzenie czegoś dla ludzi, ale służy do przepychania się przez tryby systemu.
Dlatego pozwolę sobie ostatecznie na dość kontrowersyjną tezę:
Zysk nie powinien być nadrzędnym celem działalności!
Zysk - jako cel - powinien występować zawsze w parze z celem uzupełniającym, czyli chęcią dostarczenia ludziom czegoś dobrego.
Każda działalność, w której zysk jest na szczycie wartości musi, prędzej czy później się zdegenerować. Co prawda zysk jest swego rodzaju WARUNKIEM KONIECZNYM biznesu. Ale nie powinien on występować jako hegemon, jedyny władca mechanizmów. I każdy podmiot, który zysk stawi na szczycie swojej hierarchii działa ostatecznie wbrew poprawnemu rozwojowi gospodarki, wymiany dóbr między ludźmi.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 11:02, 17 Maj 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MrocznyMiś
Dołączył: 28 Wrz 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 10:35, 01 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Na to wszystko jest "prosta" recepta. Nie poddajemy się zdaniu absolutnych radykałów liberalizmu którzy postanowili czcić wolny rynek. Musimy pozostawić nasze emerytury w pieczy państwa, musimy mieć też do tego państwa elementarne zaufanie i nie uciekać od płacenia podatków.
Wolny rynek miał być motorem do innych wolności człowieka. Trzeba jednak przypominać że dla dobra ogółu postanowiliśmy na mocy umowy społecznej ograniczać swoje swoje zachowanie. I jeżeli doszliśmy do konsensu w kwestii zabijania to na mocy tych samych zasad staramy się regulować rynek tak by słabsi nie byli pożerani przez silniejszych. Niestety w Polsce tę drugą zasadę wciąż próbuje się kwestionować wyciągając z szafy straszydła minionej epoki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|