Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wzrost rozwodów z powodu epidemii

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:42, 27 Maj 2020    Temat postu: Wzrost rozwodów z powodu epidemii

Takie doniesienie dziś wyczaiłem [link widoczny dla zalogowanych]
Rzecz dotyczy Hiszpanii, ale przypuszczam, że opisywany efekt występuje i w innych krajach. Jak piszą w doniesieniu:
bankier.pl napisał:
Liczne w okresie przymusowej kwarantanny w Hiszpanii separacje i rozwody doprowadziły do powstrzymania oczekiwanego spadku cen wynajmowanych mieszkań.
...
wpływ na zjawisko wzrostu poszukiwania mieszkań na wynajem prawdopodobnie miała trwająca od 15 marca do 3 maja obowiązkowa kwarantanna w Hiszpanii. Jego zdaniem mogła ona doprowadzić do rozkładu wielu związków.
...
“Tradycyjnie już po dłuższym okresie świątecznym lub urlopowym wzrasta w naszym kraju zainteresowanie rozwodami” - dodał David Carballo,
...
Szefowa AEAFA wskazała, że konieczność pozostawania w domach i nadmiernego spędzania czasu z członkami rodziny doprowadziła do “wypalania się związków”. Odnotowała, że podobne zjawisko miało dotychczas miejsce po okresach urlopowych.

Zastanawia mnie, jak to jest, że ludzie, którzy się pobierali (chyba) z miłości, ewoluują w związkach do stanu, w którym dłuższy pobyt razem staje się impulsem do decyzji o rozstaniu. :think:
To nie jest optymistyczne. :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Netlis




Dołączył: 18 Maj 2020
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:03, 27 Maj 2020    Temat postu:

Przecież to całkowicie zrozumiałe, z początku hormony buzują, chce się być prawie cały czas razem, później już tak nie jest.

Tak jak byś codziennie jadł ryż po jakimś czasie przestał by ci smakować. Dlatego jak ludzie ciągle spędzają ze sobą czas to mają się dosyć. Czasem tak nie jest, są papużki nierozłączki, ale gdyby tylko tacy ludzie brali ślub, to by było bardzo mało małżeństw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:01, 27 Maj 2020    Temat postu:

Netlis napisał:
Przecież to całkowicie zrozumiałe, z początku hormony buzują, chce się być prawie cały czas razem, później już tak nie jest.

Tak jak byś codziennie jadł ryż po jakimś czasie przestał by ci smakować. Dlatego jak ludzie ciągle spędzają ze sobą czas to mają się dosyć. Czasem tak nie jest, są papużki nierozłączki, ale gdyby tylko tacy ludzie brali ślub, to by było bardzo mało małżeństw.

Ja myślę, że tu wchodzi w grę przynajmniej jeszcze jeden mechanizm.
Człowiek pracujący zawodowo jest przyzwyczajony, że ma dzień poukładany w sposób przez jego profesję wyznaczony - ma swój zestaw obowiązków, wie kogo ma się słuchać (np. szefa), zna reguły funkcjonowania przez te 8 godzin (z odchyłkami). Do tego jest przyzwyczajony, aby uruchamiać swoją sprawczość, naginać rzeczywistość do swojej woli (na tym praca wielu polega). Aż tu nagle przychodzi ileś dni, godzin, w których te reguły się zmieniają. Człowiek dalej próbuje naginać otoczenie do swojej woli. A tu głównym składnikiem owego otoczenia jest partner, który...
... np. też pracował, też naginał otoczenie do swojej woli i też jest przyzwyczajony, że jego wola się będzie jakoś spełniała. Czyli nagle pojawia się problem wola moja przeciw woli tej drugiej strony.
Gdy wszyscy chodzili do pracy, to praca męczyłal wracało się do domu, aby odpocząć, a nie aby coś robić, coś wymuszać na otoczeniu. Był pewien stały rytuał - np. obiadek, kapcie, telewizor, piwko. Aż tu się okazuje, że wszystko się zmienia, nie wiadomo jak się zachować w nowych sytuacjach. Dopiero trzeba by się jakoś dogadać, dotrzeć. Dużo rzeczy dogadać, dotrzeć...
Może za dużo na ten krótki czas, gdy wszystko spadło na głowy takiego małżeństwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:27, 28 Maj 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Do tego jest przyzwyczajony, aby uruchamiać swoją sprawczość, naginać rzeczywistość do swojej woli (na tym praca wielu polega). Aż tu nagle przychodzi ileś dni, godzin, w których te reguły się zmieniają. Człowiek dalej próbuje naginać otoczenie do swojej woli. A tu głównym składnikiem owego otoczenia jest partner, który...
... np. też pracował, też naginał otoczenie do swojej woli i też jest przyzwyczajony, że jego wola się będzie jakoś spełniała. Czyli nagle pojawia się problem wola moja przeciw woli tej drugiej strony.

Z tym naginaniem rzeczywistości do swojej woli w pracy to już chyba coraz mniej aktualne, przynajmniej na niekierowniczych stanowiskach. Rządzą procedury. Pracownik jest tylko trybikiem, ktory ma wykonywac polecenia, jest przy tym odpowiedzialny za bardzo mały, wąski odcinek całego procesu, nie ogarniając całości, co tym bardziej odbiera mu tę sprawczość.

Ja bym w związku z tym bardziej szła w stronę wyjaśnienia Netlisa. Warto dodać, ze poza pracą ludzie maja też inne zajęcia, hobby np. chodzą regularnie na siłownie, do klubów, kin, knajp, a to wszystko było pozamykane w czasie epidemii, więc w życie małżeńskie wkradła się rutyna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:06, 28 Maj 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Do tego jest przyzwyczajony, aby uruchamiać swoją sprawczość, naginać rzeczywistość do swojej woli (na tym praca wielu polega). Aż tu nagle przychodzi ileś dni, godzin, w których te reguły się zmieniają. Człowiek dalej próbuje naginać otoczenie do swojej woli. A tu głównym składnikiem owego otoczenia jest partner, który...
... np. też pracował, też naginał otoczenie do swojej woli i też jest przyzwyczajony, że jego wola się będzie jakoś spełniała. Czyli nagle pojawia się problem wola moja przeciw woli tej drugiej strony.

Z tym naginaniem rzeczywistości do swojej woli w pracy to już chyba coraz mniej aktualne, przynajmniej na niekierowniczych stanowiskach. Rządzą procedury. Pracownik jest tylko trybikiem, ktory ma wykonywac polecenia, jest przy tym odpowiedzialny za bardzo mały, wąski odcinek całego procesu, nie ogarniając całości, co tym bardziej odbiera mu tę sprawczość.

Ja bym w związku z tym bardziej szła w stronę wyjaśnienia Netlisa. Warto dodać, ze poza pracą ludzie maja też inne zajęcia, hobby np. chodzą regularnie na siłownie, do klubów, kin, knajp, a to wszystko było pozamykane w czasie epidemii, więc w życie małżeńskie wkradła się rutyna.

Nie neguję tego, co pisał Netlis. Ale też uważam, że - przynajmniej w tej części małżeństw, gdzie są ludzie przyzwyczajeni na co dzień do decydowania - ten mój efekt wystąpi. A u pozostałych wystąpi może coś słabszego, coś co bym nazwał "deficytem aktywności". Nawet będąc podporządkowanym w hierarchii firmy, tez do czegoś zwykle dążymy, staramy się, może walczymy z materią nieożywioną. Nawet ktoś, kto zawodowo w podporządkowaniu szefowi kopie na co dzień dołki po sadzone drzewka, też przez ileś tam godzin jest aktywny, zmaga się z materią, dąży do celu. Gdy przychodzi mu po prostu siedzieć na tyłku w jakichś 4ch ścianach przez miesiąc, czy dwa bez zmiany, czuje niedosyt ruchu, aktywności. To rodzi frustrację, którą z kolei nieraz przerzuca się na osobę, z którą się mieszka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin