Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wszechobecny kult impotencji na przeszkodzie samorealizacji

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:26, 21 Sie 2018    Temat postu: Wszechobecny kult impotencji na przeszkodzie samorealizacji

Jak obserwuje sobie otaczający mnie świat, często nasuwa mi się pytanie „Dlaczego nic się nie zmienia?”.

Dyskusje na forach internetowych niezmiennie polegają na przepychankach, bez ambicji zrozumienia tego, co ma do powiedzenia rozmówca. Bez ambicji dogadania się. Chodzi o to, żeby postawić na swoim. Sąsiedzi, znajomi, członkowie rodziny niezmiennie kroczą utartym codzienną rutyną szlakiem. Trzeba zapalić papierosa, bez kawy dnia zacząć się nie da, weekend bez piwka to weekend stracony, a na świat należy patrzeć zawsze pod tym samym kątem. W polityce też ciągle ta sama Morda występująca pod różnymi nazwami.

Odgrzewany rytualnie kotlet wywołuje we mnie mdłości. Dlaczego innych jeszcze nie zemdliło powtarzanie w koło Macieju tej samej mantry? Bo na tym polega życie, inaczej żyć się nie da.

Jak śpiewa Martin Lechowicz:
Nie głupi, nie leń i nie tchórz
Ja wiem, że się nie da i już
Nie próbuj brudasie mi wmawiać, że da się
Nie da się, nie da się i już

https://www.youtube.com/watch?v=AUgXzWdLXE4

Nie sposób zliczyć, jak często słyszałam od ludzi wokół frazy „nie da się”, „to niemożliwe”, „jesteś idealistką”, „to utopia”, „ile ty masz lat?”, „jesteś naiwna”, „zejdź na ziemię” etc.

Całe społeczeństwo z nielicznymi wyjątkami próbowało mnie utrzymywać w ryzach impotencji i z całym zawzięciem zachęcało do odgrzewania kotleta, nawiasem mówiąc - niezbyt smacznego.

Kiedy wyzwoliwszy się z sideł paraliżującej impotencji, zaczęłam namawiać innych do przełamywania swojej wyuczonej bezradności, zaczęłam się spotykać z nieprawdopodobną agresją. Jak śmiem kogoś wyrywać ze sfery komfortu? Kiedyś przeczytałam coś takiego „Idź być zajebista gdzie indziej”
:)

Mam taką teorię (a ostrzegam, że podobno mam „mentalność spiskowca”), że jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy jest wszechpanoszący się darwinizm. To właśnie z darwinizmu z jego genetyczno-środowiskowym determinizmem bierze się filozofia podcinania skrzydeł.

Jak to się zwykło mawiać – wyżej dupy nie podskoczysz. A dupę masz dokładnie tam, gdzie wierzysz, że ją masz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:46, 21 Sie 2018    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Jak obserwuje sobie otaczający mnie świat, często nasuwa mi się pytanie „Dlaczego nic się nie zmienia?”.

Dyskusje na forach internetowych niezmiennie polegają na przepychankach, bez ambicji zrozumienia tego, co ma do powiedzenia rozmówca. Bez ambicji dogadania się. Chodzi o to, żeby postawić na swoim. Sąsiedzi, znajomi, członkowie rodziny niezmiennie kroczą utartym codzienną rutyną szlakiem. Trzeba zapalić papierosa, bez kawy dnia zacząć się nie da, weekend bez piwka to weekend stracony, a na świat należy patrzeć zawsze pod tym samym kątem. W polityce też ciągle ta sama Morda występująca pod różnymi nazwami.

Odgrzewany rytualnie kotlet wywołuje we mnie mdłości. Dlaczego innych jeszcze nie zemdliło powtarzanie w koło Macieju tej samej mantry? Bo na tym polega życie, inaczej żyć się nie da.


Opisany efekt to, przynajmniej częściowo, produkt bałwochwalczego traktowania wiedzy i fachowości, częściowo też przeuczenia i nadmiaru przepisów, praw, standardów. Kiedyś człowiek wiedział, że powinien sobie w życiu radzić - jak coś się zepsuło, próbował naprawić; jak coś się pojawiał problem, kombinował co zrobić. W dzisiejszych czasach wszystko jest według instrukcji i obwarowane całą masa ostrzeżeń, zastrzeżeń. Co niektórzy boją się sami żarówki wkręcić, bo może "wkręcą ją nieprofesjonalnie". Proste naprawy domowe, które kiedyś się wykonywało, dla wielu wymagają pomocy fachowca.
Od strony prawa mamy zalew instrukcji, specyfikacji, norm. Czasem instrukcja ma postać grubej książki. I choć ta grubość wynika z tego, że mamy naraz wersję w piętnastu językach, zaś zawartość merytoryczna w połowie składa się z informacji w rodzaju: nie wrzucaj urządzenia do wanny z wodą itp. to nie zmienia postaci sprawy, że wygląda to groźnie. Z resztą producenci sami dość aktywnie zniechęcają użytkowników do samodzielnego radzenia sobie z problemami, bo może ów ktoś, zamiast po prostu wymienić zapchany, filtr czy worek w odkurzaczu, kupi nowy odkurzacz...
To sprawia wrażenie, że posługiwanie się czymkolwiek wymaga specjalistycznej wiedzy. Ja to widzę przynajmniej po jednym moim dziecku (już dorosłym), które jest bardzo zdziwione, że tyle spraw życiowych załatwiem osobiście "nieprofesjonalnie", że nie trzymam się przepisu kulinarnego, albo wymyślam coś, czego inni nie stosowali.
Zostaliśmy, jako społeczeństwo, skutecznie postraszeni i ubezwłasnowolnieniu w swojej kreatywności - czekamy na tych, którzy są fachowcami i "wiedzą lepiej". Tymczasem moja praktyka dowodzi, że w bardzo wielu przypadkach naprawienie, poradzenie sobie samemu, zamiast wzywanie pomocy fachowców, wychodzi na plus. Pomoc, jak coś zrobić mamy często w internecie, części można zamówić online. Jest nie tylko taniej, ale czasem W OGÓLE UDAJE SIĘ coś przywrócić do funkcjonowania, dopasuje się do swoich oczekiwań, a przy okazji człowiek dowiaduje się jak to działa, co potem procentuje przy używaniu urządzenia, bo się zaczyna wykorzystywać jego walory w sposób mądrzejszy, bardziej celowy.
I nie chodzi tu tylko o sprawę domowych napraw, ale o szerszy kontekst. Zrobiono z nas bezwolnych pod wieloma względami - wciąż mamy jakieś zakazy i nakazy, normy i ograniczenia. Robi się specjalne urządzenia do gotowania jajka, a osobne do gotowania ryby. Więc niejeden pomyśli, że ugotowanie jajka bądź ryby na tej samej kuchence jest po prostu nieprawidłowe. Gdy wejdziemy do toalety - widzimy instrukcję. Bo może jak się wysikamy "niewłaściwie" (czyli nie przeczytawszy instrukcji) to stanie się coś złego... Jest prawny obowiązek, aby każde sprzedawane urządzenie miało instrukcję. Po co komu instrukcja obsługi młotka?... Ale skoro taka instrukcja jest, to znaczy, że jak się jej nie przeczyta, to się nie będzie wiedziało jak wbić gwoździa...
Dwa miliony dolarów zapłacił McDonalds za brak poinformowania, że gorącą kawą, jaką podaje się klientowi, ów klient może się poparzyć. Więc teraz na każdym urządzeniu musi być instrukcja, obejmująca przypadki zabraniające absurdalnego zastosowania - jak jest gorące, to możesz się poparzyć, jak sobie wsadzisz długopis w odbyt, to się możesz poranić... (przesadziłem nieco..., ale spora część porad z tych instrukcji ma zbliżony poziom rozsądku).
Skomplikowany świat technologii i norm...
A my w jego środku.
Tacy bezradni... :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:31, 21 Sie 2018    Temat postu:

Bardzo trafne spostrzeżenia.

Gdzieś się zapodział ten nasz „chłopski rozum”, ta wrodzona nam ciekawość i zdolność do szukania rozwiązań na własną rękę.

Boimy się popełnienia błędu jak diabeł święconej wody. Bo przez błąd ucierpi nasze ego. To już wolimy skorzystać z cudzej instrukcji. Jeśli się nie daj Boże okaże, że nas wywiedzie na manowce, to zawsze będzie można zwalić na producenta. Nasze ego zostanie nienaruszone.

Tylko niestety, nienaruszony pozostanie też nasz mózg. Nie od dziś wiadomo, że takie samodzielne majsterkowanie, odkrywanie świata szlifuje nam intelekt, a małpowanie za innymi to cóż, może nam co najwyżej szlifować zdolności odtwórcze, pozostawiając nas bezradnych i skazanych na ekspertyzę autorytetów wszelkiej maści o intencjach bliżej nam nieznanych.

Jednak takiego podręcznikowego podejścia do życia uczy nas szkoła, wtedy, kiedy nasze umysły są najbardziej plastyczne. Na czym polega zdobywanie wiedzy w szkole? Na zapamiętaniu podręcznika i zrelacjonowaniu jego treści na sprawdzianie, często z zachowaniem słowo w słowo brzmienia źródła niepodważalnej wiedzy. Maglując ten schemat przez tyle lat, szkole udaje się wbić człowiekowi do głowy, że rzetelna wiedza zawsze pochodzi od kogoś. Nie ma co samemu kombinować, wody z mózgu robić.

Jesteś głupi, Janie Kowalski. I masz się słuchać mądrzejszych od siebie.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Wto 19:33, 21 Sie 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:11, 21 Sie 2018    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Jednak takiego podręcznikowego podejścia do życia uczy nas szkoła, wtedy, kiedy nasze umysły są najbardziej plastyczne. Na czym polega zdobywanie wiedzy w szkole? Na zapamiętaniu podręcznika i zrelacjonowaniu jego treści na sprawdzianie, często z zachowaniem słowo w słowo brzmienia źródła niepodważalnej wiedzy. Maglując ten schemat przez tyle lat, szkole udaje się wbić człowiekowi do głowy, że rzetelna wiedza zawsze pochodzi od kogoś. Nie ma co samemu kombinować, wody z mózgu robić.

Jesteś głupi, Janie Kowalski. I masz się słuchać mądrzejszych od siebie.

Jest w tym zalążek spiskowej teorii, choć trudno się nie zgodzić z samą diagnozą. Nie wiem, czy takie traktowanie młodych ludzi przez edukację jest wynikiem ograniczenia pedagogów - teoretyków, nacisku opinii (która tak była zawsze uczona i źle reaguje na zmiany), czy czasem wpływu polityków, ale rzeczywiście mentalny wzorzec programowania edukacyjnego ma służyć przede wszystkim wyprodukowaniu posłusznego, przewidywalnego obywatela, a nie jednostki, która ma skłonność do (zbytniej) samodzielności. Pod pewnym względem można nawet uznać, ze to dobrze, bo bojący się samodzielnego myślenia obywatel przynajmniej nie zrobi komuś krzywdy przez swoje eksperymenty, ale to bezpieczeństwo jest okupione zahamowaniem rozwoju ludzkości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:09, 08 Lip 2020    Temat postu:

Czytając wysrywy fedora w temacie:
http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/spirala-poznania-poza-blednym-kolem-i-nieskonczonym-regresem,16823.html#538589
fedor napisał:
Ale kabaret. Głupia dziewczynka spod trzepaka wzięła się za problemy nierozwiązane w filozofii od kilku tysięcy lat i uważa, że "rozwiązała" je w jednym krótkim poście :mrgreen: Oczywiście to naiwne dziewczę prawie nic nie rozumie z zagadnień epistemologii i nie ma zielonego pojęcia o całej dyskusji jaka już przetoczyła się przez filozofię, choćby w Kole Wiedeńskim. Bo gdyby to choć trochę prześledziła to wiedziałaby na przykład, że powoływanie się na "doświadczenie" nic nie znaczy i kompletnie o niczym nie rozstrzyga. Nie da się powołać tak naprawdę na żadne "doświadczenie" zewnętrzne bo doznający ma dostęp jedynie do własnego umysłu, w którym i tak wszystko może sobie przetworzyć na nieskończoną ilość sposobów. "Doświadczenie" po prostu nie dowodzi niczego. Jak pisał C.S. Lewis:

Cytat:
Było to już wałkowane w filozofii przez setki lat przez dużo tęższe umysły. Ale ta naiwna dziewczynka już tego nie wie. W ogóle niewiele wie...

przypomniałam sobie o tym moim starym temacie.

fedor jest klasycznym przykładem intelektualnego "mocarza", kogoś, kto tak niesłychanie jest przekonany o tym, że jest debilem, że nie jest w stanie wydobyć z siebie ani jednej własnej myśli z obawy przed tym, że w ten sposób ten debilizm, który sobie uparcie przypisuje, obnaży.

Intelektualny impotent to człowiek zwykle dobrze zorientowany w temacie, oczytany, przygotowany, z arsenałem argumentów na podorędziu. Na pierwszy rzut oka może nawet robić wrażenie, wzbudzać podziw swoją nieprzeciętną erudycją czy nawet onieśmielać co mniej pewne siebie osoby.

Jednak gdy przyjrzymy sie takiemu komuś z bliska, wejrzymy w motywacje, to naszym oczom ukaże się człowiek, który nie potrafi sklecić samodzielnie żadnej myśli. Wszystko co wie, wie z przeczytanych książek i to właśnie dlatego je tak zawzięcie pochłania, ponieważ nie wierzy we własne mozliwości intelektualne. Te książki, autorytety, którymi potrafi sypać z rękawa, mają mu przydać pewności siebie. Chce nimi przykryć swoją intelektualną bezradność.

Intelektualny impotent z pewnością niczego nigdy nie odkryje, nawet Ameryki, bo nie wierzy, że jest cokolwiek do odkrycia, przynajmniej nie przez niego, bo przecież we własnym mniemaniu jest debilem. Nie rozumie, że jak nie zacznie myśleć samodzielnie, to nigdy z debilizmu nie wyjdzie. Umrze jako skończony debil, a jak ruszy głową, to nawet jeśli nie dokona jakichś przełomowych odkryć, to przynajmniej o własnych siłach ogarnie podstawy. Jego wybór.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Śro 17:39, 08 Lip 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
midi
Mediator



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Blokowisko z lat 80tych
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:24, 08 Lip 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Czytając wysrywy fedora w temacie:
http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/spirala-poznania-poza-blednym-kolem-i-nieskonczonym-regresem,16823.html#538589
fedor napisał:
Ale kabaret. Głupia dziewczynka spod trzepaka wzięła się za problemy nierozwiązane w filozofii od kilku tysięcy lat i uważa, że "rozwiązała" je w jednym krótkim poście :mrgreen: Oczywiście to naiwne dziewczę prawie nic nie rozumie z zagadnień epistemologii i nie ma zielonego pojęcia o całej dyskusji jaka już przetoczyła się przez filozofię, choćby w Kole Wiedeńskim. Bo gdyby to choć trochę prześledziła to wiedziałaby na przykład, że powoływanie się na "doświadczenie" nic nie znaczy i kompletnie o niczym nie rozstrzyga. Nie da się powołać tak naprawdę na żadne "doświadczenie" zewnętrzne bo doznający ma dostęp jedynie do własnego umysłu, w którym i tak wszystko może sobie przetworzyć na nieskończoną ilość sposobów. "Doświadczenie" po prostu nie dowodzi niczego. Jak pisał C.S. Lewis:

Cytat:
Było to już wałkowane w filozofii przez setki lat przez dużo tęższe umysły. Ale ta naiwna dziewczynka już tego nie wie. W ogóle niewiele wie...

przypomniałam sobie o tym moim starym temacie.

fedor jest klasycznym przykładem intelektualnego "mocarza", kogoś, kto tak niesłychanie jest przekonany o tym, że jest debilem, że nie jest w stanie wydobyć z siebie ani jednej własnej myśli z obawy przed tym, że w ten sposób ten debilizm, który sobie uparcie przypisuje, obnaży.

Intelektualny impotent to człowiek zwykle dobrze zorientowany w temacie, oczytany, przygotowany, z arsenałem argumentów na podorędziu. Na pierwszy rzut oka może nawet robić wrażenie, wzbudzać podziw swoją nieprzeciętną erudycją czy nawet onieśmielać co mniej pewne siebie osoby.

Jednak gdy przyjrzymy sie takiemu komuś z bliska, wejrzymy w motywacje, to naszym oczom ukaże się człowiek, który nie potrafi sklecić samodzielnie żadnej myśli. Wszystko co wie, wie z przeczytanych książek i to właśnie dlatego je tak zawzięcie pochłania, ponieważ nie wierzy we własne mozliwości intelektualne. Te książki, autorytety, którymi potrafi sypać z rękawa, mają mu przydać pewności siebie. Chce nimi przykryć swoją intelektualną bezradność.

Intelektualny impotent z pewnością niczego nigdy nie odkryje, nawet Ameryki, bo nie wierzy, że jest cokolwiek do odkrycia, przynajmniej nie przez niego, bo przecież we własnym mniemaniu jest debilem. Nie rozumie, że jak nie zacznie myśleć samodzielnie, to nigdy z debilizmu nie wyjdzie. Umrze jako skończony debil, a jak ruszy głową, to nawet jeśli nie dokona jakichś przełomowych odkryć, to przynajmniej o własnych siłach ogarnie podstawy. Jego wybór.

Wysoce personalny tryb odnoszenia się w tym poście, klasyfikuje go raczej od razu do działu Gwiezdne Wojny. Rozumiem, że emocje grają, więc trudno jest odpowiadać uprzejmie, gdy druga strona też uprzejma nie była. Ale nawet jeśli już takie starcie personalne strony zechcą sobie zafundować, to dobrze byłoby aby od razu rozpocząć je w stosownym dziale - Gwiezdne Wojny. A w działach regulaminowych prosimy o unikanie wycieczek osobistych.

Midi mediator
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin