Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:23, 06 Gru 2021 Temat postu: Wrogowie i nasi - kto tu jest naiwny? |
|
|
Gdy zdarza mi się kontakt z retoryką grup o nacjonalistycznym oglądzie rzeczywistości, to pojawia się argument o naiwności. Polski nacjonalista, który podejrzliwie, czy wręcz programowo wrogo traktuje inne nacje, oczywiście znajdzie powód, aby potraktować jako swojego wroga Ukraińca. Nasz nacjonalista wskaże zbrodnie dokonywane przez bojówkarzy UPA i stwierdzi z tryumfem: to jesteś taki głupi, tak naiwny, że nie widzisz, jacy "oni" są?...
Dalej nacjonalista może się już dowolnie ekscytować swoją rzekomą mądrością w traktowaniu historii, wręcz tym, że "ma dowód" na to, jak to np. Ukraińcy byli kiedyś wrogami Polaków, czyli zapewne teraz mamy nową odsłonę tej (odwiecznej) wojny. Nacjonalista nazwie osoby dążące do zapomnienia starych waśni, pojednania "naiwnymi", nie potrafiącymi spojrzeć uczciwie prawdzie w twarz. Wszak mamy ewidentne dowody z historii, a nawet pewnie znajdziemy niejeden dowód z czasów współczesnych, gdy Ukrainiec okradł jakiegoś Polaka, albo wręcz głosił hasła Polakom wrogie. I ma nacjonalista tę swoją narrację o pożytecznych idiotach, którzy szukają bardziej zgody, niż rozgrzebują stare zaszłości, szukając powodów do nowych konfrontacji.
Ja, patrząc na tę narrację z własnej perspektywy, kwestię naiwności oczywiście też tu bym dostrzegł. Ale widzę ją w zupełnie innym miejscu, niż nacjonalista. Dla mnie to częściej nacjonalista jest naiwny, choć jest to naiwność bardziej subtelna, wychodząca na światło dzienne, jeśli się spojrzy na rzeczywistość PRAGNĄC OBIEKTYWIZMU.
Naiwność nacjonalisty jest naiwnością wobec impulsów, które narzucają nacjonaliście nieracjonalne kryteria oceny.
Nacjonalista jest przekonany, że ma prawo przenosić wrogość jakichś tam ludzi z przeszłości tak wprost na czasy dzisiejsze, że ma prawo domniemywać o rzekomych intencjach ludzi, w oparciu o swoje paradygmaty traktowania ludzi.
Wrogość, nienawiść, oprócz tego, że w rzadkich patologicznych przypadkach pojawia się dość samoistnie, najczęściej rozwija się jako pewien proces. Widać to było w byłej Jugosławii, w której nagle, wskutek wybuchu nacjonalistycznej histerii przyjaciele, którzy jeszcze pół roku temu razem biesiadowali, lubili się, nagle zaczynali do siebie strzelać. Dlaczego? Bo DOWIEDZIELI SIĘ, że ten sąsiad stał się "obcym", czyli nagle stał się wrogiem, czyli trzeba go nienawidzić, zabijać.
Co jest przyczyną waśni?
- Czy to, że jacyś ludzie "tacy są" - nam wrodzy?...
a może
- To, że atmosfera narastającej niechęci, rozliczeń, wrogości, takimi ich czyni?
Rozmawiałem niedawno z Ukraińcem, który jest w moim wieku, czyli zbliża się do 60tki. Mieszka w Polsce. Niedawno zdaje się obejrzał film Wołyń. Był wstrząśnięty tymi zdarzeniami z historii. Nie solidaryzował się z mordowaniem Polaków. Ale najciekawsze jest to, że zarówno on, jak i większość Ukraińców w ogóle o tamtych zdarzeniach nie słyszała.
Tu oczywiście polski nacjonalista ochoczy wykrzyknie: widzicie! Oni nawet nie chcą znać ciemnych stron swojej historii! Tacy są wredni!
A ja na to spytam: a ty chcesz znać ciemne strony polskiej historii? Chcesz się dowiadywać o zbrodniach polskich panów na ukraińskich chłopach, ten wyzysk, morderstwa, okaleczanie ich?... Nacjonalisto - zainteresowałeś się tym kiedyś?... Ale tak uczciwie, z pragnieniem zrozumienia, jak było?...
Tu polski nacjonalista pewnie powie coś wymijającego, zmieni temat jako "oni zawsze byli przeciw nam" (typowa odzywka, z czapy wygenerowana "wiedza"), czy walnie innym arbitralnym stwierdzeniem, mającym usankcjonować chciejstwo - że to my jesteśmy ci lepsi (moralnie, czy inaczej) a tamci są wredni i źli. Bo tak...
Wracając do naiwności. Kto jest w takim układzie naiwny
- ktoś, kto widzi złożoność stosunków międzyludzkich, ma świadomość, jak zemsta nakręca zemstę, nienawiść nakręca nienawiść, oskarżenia spotykają przeciwoskarżenia, a potem z tego robią się zbrodnie
czy...
- ktoś, kto po prostu ma narrację: zawsze bronić swoich, a oskarżać obcych, zawsze relatywizować to, co przeciw nam, a wzmacniać i czynić bardziej wyrazistymi wszelkie okoliczności usprawiedliwiające wrogość względem osób z innego narodu
?...
Kto tu jest naiwny?...
Bo dla mnie naiwny - względem rozsądku, względem uczciwości poznawania rzeczywistości, względem wreszcie tego, że prawda wymaga pewnego ZMUSZENIA SIĘ DO OKIEŁZNANIA CHCIEJSTWA ABY BYŁO PO MOJEMU w celu odczytu rzeczywistości podobnej bezstronnemu sędziemu, tej Temidzie, co ma zawiązane oczy i tylko waży rację, nie mając względu na osoby.
Dla mnie każdy, kto daje swoim chciejstwom prymat jest właśnie tym naiwnym. Jest naiwny w taki sposób, że liczy iż mu to da jakąś korzyść, że on rzeczywiście działa w swoim interesie. Otóż jest tu bardzo naiwny - on nie działa w żadnym swoim interesie, tylko co najwyżej w interesie diabła, czy innych (może bezosobowych) sil chaosu. Jest naiwny, gdy daje prymat przekonaniu, iż fałsz wynikający ze stronniczego osądu rzeczywistości ostatecznie jest korzystny - czy to dla niego, czy dla kogokolwiek. Taki fałsz bowiem prędzej czy później zemści się, zwróci swoją karmę.
Nastawienie się, nakręcenie w stronę wrogości na kogokolwiek, ostatecznie SPOTKA REAKCJĘ. Jaką reakcję?
- Łatwo jest ją przewidzieć, analizując sytuację, w której do nas by jakiś nieznany nam wcześniej człowiek przyszedł i zażądał jakiegoś karania się za coś, co - jak on twierdzi - uczynił jego dziadowi nasz dziad. Pewnie pierwsze co nam przyszłoby do głowy w takiej sytuacji, to refleksja: a ty, to kto właściwie jesteś? Mam ci wierzyć, bo mnie tu oskarżasz?
A jeśli nawet mój dziad coś twojemu dziadowi tam zrobił, to pewnie nie bez powodu. Może twój dziad mojego dziada sprowokował?... A może była jakaś złożona sytuacja? A w ogóle to kto to potwierdza, że rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce? Gdzie te dowody?
No i dalej pewnie pójdzie zatem myślenie: a nawet jeśli mój dziad był winny, co nawet mogło się zdarzyć, to spadaj na bambus palancie, bo ja jestem ja, a nie mój dziad. Nie miałem nic do ciebie, nie zamierzam się kajać za coś, co znam tylko z twojej relacji, a co nawet jeśli jest prawdą, to zanika w mrokach historii. Ja mam swoje życie i chcę nim żyć, a ty się ode mnie odpierdl...
Tak pewnie byśmy zareagowali, co jest naturalne. I zapewne tak zareaguje większość tych, którym my z kolei będziemy oskarżali. Ze znacznie większym prawdopodobieństwem niż pokajanie się w takiej sytuacji, otrzymamy reakcję typu: jakiś palant i skrwsn się mnie czepia. Już ja mu dam popalić - znajdę albo innych jego przodków, którzy mają coś za uszami, albo po prostu pokażę mu, co myślę o tych roszczeniach.
Osoby o myśleniu bardziej stadnym dojdą w takiej sytuacji do wniosku: właściwie to ktoś naszych atakuje! Znajdę sobie grupę z mojego stada, które się zjednoczy, aby takim wytłumaczyć kto tu silniejszy i kto tu rządzi. Bo w dupie mam roszczenia jakichś nawiedzonych rewanżystów! Zaraz im za to pokażę moje roszczenia!
I przyjdzie odwet.
Za tym odwet przyjdzie reakcja strony przeciwnej - nowy odwet. Itd....
Naiwny po stronie nacjonalizmu myśli, że rzeczy działają tylko w jedną stronę, że nie pojawią się konsekwencje inne, niż te zaplanowane i korzystne dla niego. To naiwne myślenie w rodzaju "silni jesteśmy, zwyciężymy, pokażemy światu, żeśmy sroce spod ogona ni wypadli!" I dalej: nic złego się nie zdarzy! To my mamy rację, bo ją mamy!
Naiwne toto...
Konsekwencje (przykre), o których nacjonalista nie chce myśleć, przyjdą. Przyjdą, bo ta karma niechęci i wrogości sama się nie rozpłynie. Przyjdą konsekwencje w postaci, której się nie spodziewamy. Ale wtedy też nacjonalista nie zauważy, że był ich przyczyną. Skoro o tym nie myślał, skoro miał zupełnie inne intencje.
Ano nie myślał... I właśnie dlatego piszę, że był naiwny.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 18:19, 09 Mar 2022, w całości zmieniany 1 raz
|
|