|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33289
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:11, 21 Kwi 2015 Temat postu: Ruch gender, a instynkt macierzyński... |
|
|
Chętnie dowiedziałbym się od kogoś, kto identyfikuje się z ruchem gender, jak w tej koncepcji traktowane jest pojęcie "instynkt macierzyński"?
Zagadnienie wydaje mi się niebanalne, bo z jednej strony genderyści na cenzurowanym mają wszystko to, co jakoś biologicznie różnicuje zachowania kobiet i mężczyzn, co nie może być tłumaczone jako wpływ kultury. Jeśli dobrze rozumiem gender, to - z absolutnym wyjątkiem samego wyglądu narządów płciowych (które też są drugorzędne, bo później płeć i tak się wybiera) i siły fizycznej - to nie ma różnic w psychologii, uczuciach obu płci w wieku niemowlęcym i dalej. Dopiero kultura i wychowanie budują owe różnice. Lecz z drugiej strony trudno jest zanegować, że zwierzęta na całym świecie przejawiają cały wachlarz zachowań INSTYNKTOWNYCH związanych z potrzebą posiadania potomstwa i opieki nad tym potomstwem. Jeśli coś jest u zwierząt, to dość podobnie (chyba to się obserwuje) powinno być u ludzi.
Teraz widzę tutaj dwie drogi, które - wedle genderowych koncepcji - jakoś tłumaczyłyby instynkt macierzyński:
Opcja 1. U zwierząt istnieje "instynkt" macierzyński, czyli zachowania wynikające z genów z biologicznego dziedzictwa, jednak u ludzi następuje tajemniczy zwrot kopernikański - tzn. biologia zanika, a na jej miejsce pojawia się bardzo podobny odpowiednik w całości stworzony przez kulturę. Wtedy zespół emocji i potrzeb związanych z rozmnażaniem się i potomstwem należałoby interpretować jako kulturowo narzucony ludziom przymus. Zaś wychowywani prawidłowo (po genderowemu) ludzie są w stanie sobie wybrać (np. zmieniając preferencje dotyczące ubioru, wyboru zawodu i podobne... - jakie można wyczytać w dokumencie "Równościowe przedszkole"), czy będą przejawiać zachowania (uczucia?...) macierzyńskie, czy też nie.
Jednak tak niezwykła wolta - to samo co u zwierząt było biologią u ludzi nagle robi się kulturą - wymagałaby jakiegoś chyba uzasadnienia. Dlaczego tak się dzieje?...
Opcja 2. W ogóle nie ma czegoś takiego jak "instynkt macierzyński" - nawet u zwierząt. Wtedy należałoby założyć, że zwierzęta też owe swoje zachowania wobec potomstwa uzyskują na drodze "kultury". To by sugerowało, że wszystkie zwierzęta wychowujące potomstwo mają po prostu kulturę.
Opcja 2b. - zupełnie już fantastyczna. A może instynktu nie ma, a cała opieka zwierząt (ludzi?...) nad potomstwem dzieje się przypadkowo?...
Bardzo ciekaw jestem co myślą genderyści na temat zjawiska opisywanego jako "instynkt macierzyński". W końcu jak mamy gender "studies", to mamy naukę, a nauka powinna badać i tłumaczyć, tworząc jakieś modele.
Bo ja tu - respektując jakieś minimalne poczucie sensu - nie widzę połączenia koncepcji gender z obserwacją biologicznych zjawisk tego świata.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
istota
Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 17:30, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Nieźle się Pan zaplątał.
"Instynkt macierzyński" funkcjonuje w języku potocznym w dwóch znaczeniach. Jedno to właśnie to, na którego temat się Pan tak ładnie rozpisał, a drugie to zwykła chęć posiadania potomstwa, którą niektórzy chcą tłumaczyć biologią (stąd nazwa instynkt).
Jeśli gender studies definitywnie podważa istnienie instynktu macierzyńskiego, to tylko w tym drugim znaczeniu
I chyba trudno się z gendrowcem w tym punkcie nie zgodzić, jako że w naturze chyba nie ma planujących potomstwo kur czy marzących o młodych sukach. Chyba że ma Pan na ten temat jakies inne dane
.
Natomiast genderowiec zgodzi się, że u kobiet instynkt macierzyński w większości przypadków się pojawia w trakcie cięży i po porodzie, może mieć tylko problem z samą nazwą, gdyż najnowsze badania wskazują na to, że ojcowie też wykazują porównywalne uczucia tacierzyńskie, pod warunkiem, że spędzają z dzieckiem porównywalnie dużo czasu co matka.
[link widoczny dla zalogowanych]
Co więcej, u ludzi bez względu na płeć typowe jest pojawianie się "instynktu opiekuńczego" na widok małych dzieci, piesków, kotków etc. Młode istoty uruchamiają w nas opiekuńczość. i często podchodzimy do tego wybiórczo. Czyli - jedna osoba widząc szczeniaczki ma ochotę "pieścić i przytulać", inna z obojętnością przejdzie obok szczeniaczków, za to zajmie się dzieckiem koleżanki albo maluśim kociaczkiem.
Może więc czas najwyższy na zerwanie z mitem, że tylko kobiety wykazują się naturalną opiekuńczością wobec potomstwa?
No i wrzucanie wszystkich zwierząt do jednego worka nie dowodzi rzetelnego podejścia do tematu. Bo i tutaj nie ma równości, u jedynych gatunków różnice międzypłciowe w podejściu do potomstwa są większe niż u innych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33289
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:14, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
istota napisał: | Nieźle się Pan zaplątał.
...
Może więc czas najwyższy na zerwanie z mitem, że tylko kobiety wykazują się naturalną opiekuńczością wobec potomstwa?
No i wrzucanie wszystkich zwierząt do jednego worka nie dowodzi rzetelnego podejścia do tematu. Bo i tutaj nie ma równości, u jedynych gatunków różnice międzypłciowe w podejściu do potomstwa są większe niż u innych. |
Nie twierdzę, że tylko kobiety wykazują się naturalną opiekuńczością wobec potomstwa. Jednak potrzeba posiadania potomstwa, a już szczególnie zajmowania się małymi dziećmi jest jednak znacząco silniejsza u kobiet.
U zwierząt występują różnice - np. u niedźwiedzi samiec jest zupełnie nieopiekuńczy (stanowi wręcz zagrożenie dla małych niedźwiadków), a są też i gatunki, gdzie opiekę nad potomstwem sprawuje właśnie samiec (któreś ptaki, nie pamiętam już które). U pingwinów mamy układ typowo partnerski - tzn. oboje rodzice i wysiadują jaja, i karmią potomstwo.
Najbliższe ludziom są chyba naczelne. Tam wyraźnie widać, że to matki noszą na rękach swoje potomstwo; samce raczej potomstwem się nie zajmują.
Ale wracając do gender. Jeśli jakiś światły gender akceptuje coś, co wg mnie jest ewidentnym faktem - czyli zdecydowanie większą potrzebę posiadania, choć przede wszystkim wychowywania potomstwa przez kobiety, niż przez mężczyzn - to ja nic przeciw niemu nie mam. Jeśli taki gender akceptuje wrodzony charakter takiego instynktu to jesteśmy w zgodzie. Ale dla ortodoksyjnego gender taka koncepcja byłaby raczej nie do przyjęcia.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 7:50, 22 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
istota
Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 20:58, 22 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Ale uważa Pan, że potrzeba posiadania potomstwa jest wrodzona, instynktowna?
Moim zdaniem wrodzony to jest popęd seksualny i jego skutki - rodzący się u zapłodnionej kobiety "instynkt" macierzyński.
Sama potrzebę opieki nad dzieckiem (niekoniecznie swoim), kotkiem czy pieskiem też można podpiąć pod potrzebę wrodzoną.
Natomiast sam fakt, że całe mnóstwo kobiet chce mieć dziecko, z instynktem ma niewiele wspólnego, chyba że chodzi o...instynkt stadny. Można przepytać nawet dziewczynki w przedszkolu (które mają jeszcze daleko do okresu pokwitania) o ich plany, marzenia życiowe. Nikogo nie zdziwi, że znajdą się wśród nich "rodzina", "trójka dzieci" i "mąż". Dziecko naśladuje rodziców, dorosłych, dorosły naśladuje ludzi wokół. Inni ludzie wyznaczają nasze potrzeby. Przeciętna 20-latka zapytana, czy planuje rodzinę, odpowiada, że tak. Chce mieć max. 2 dzieci, ale jeszcze nie teraz. "instynktu macierzyńskiego" póki co nie odczuwa, ale na pewno odczuje koło 30, będąc świadomą, że zbliża się jej ostatni dzwonek. Jej koleżanki już będę rodzić. Już czas.
Pewnie Pan się ze mną nie zgodzi, ale uważam, że ten właśnie "instynkt macierzyński" rozumiany jako chęć posiadania dziecka to zbiorowe urojenie, na podtrzymywaniu którego zależy zarówno państwu, jak i kościołowi. Państwo chce nowych obywateli, kościół nowych owieczek.
Tak długo jak zadowolone są obie strony, niby nie powinno być z tym większego problemu, jednak ja z pobudek moralnych mam interes w obnażaniu tego szaleństwa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33289
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:25, 22 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
istota napisał: | Ale uważa Pan, że potrzeba posiadania potomstwa jest wrodzona, instynktowna?
Moim zdaniem wrodzony to jest popęd seksualny i jego skutki - rodzący się u zapłodnionej kobiety "instynkt" macierzyński.
Sama potrzebę opieki nad dzieckiem (niekoniecznie swoim), kotkiem czy pieskiem też można podpiąć pod potrzebę wrodzoną.
Natomiast sam fakt, że całe mnóstwo kobiet chce mieć dziecko, z instynktem ma niewiele wspólnego, chyba że chodzi o...instynkt stadny. Można przepytać nawet dziewczynki w przedszkolu (które mają jeszcze daleko do okresu pokwitania) o ich plany, marzenia życiowe. Nikogo nie zdziwi, że znajdą się wśród nich "rodzina", "trójka dzieci" i "mąż". Dziecko naśladuje rodziców, dorosłych, dorosły naśladuje ludzi wokół. Inni ludzie wyznaczają nasze potrzeby. Przeciętna 20-latka zapytana, czy planuje rodzinę, odpowiada, że tak. Chce mieć max. 2 dzieci, ale jeszcze nie teraz. "instynktu macierzyńskiego" póki co nie odczuwa, ale na pewno odczuje koło 30, będąc świadomą, że zbliża się jej ostatni dzwonek. Jej koleżanki już będę rodzić. Już czas.
Pewnie Pan się ze mną nie zgodzi, ale uważam, że ten właśnie "instynkt macierzyński" rozumiany jako chęć posiadania dziecka to zbiorowe urojenie, na podtrzymywaniu którego zależy zarówno państwu, jak i kościołowi. Państwo chce nowych obywateli, kościół nowych owieczek.
Tak długo jak zadowolone są obie strony, niby nie powinno być z tym większego problemu, jednak ja z pobudek moralnych mam interes w obnażaniu tego szaleństwa. |
Właściwie, to faktycznie się zgadzam.
Z drobnym dopowiedzieniem. Takiej traumy, doła, wręcz psychozy jak mają kobiety (niektóre, nie wszystkie!) jeśli dziecka nie mogą mieć, nie sposób jest wytłumaczyć tylko kulturą. Część kobiet nie chce mieć dzieci, część chce tak trochę. Jednak siła owej potrzeby u całkiem sporej grupy kobiet jest tak przemożna, że znacząco wykracza poza możliwości "zrobienia tego kulturą", bo te osoby w innych aspektach aż tak bardzo kultury się nie boją, są względnie zrównoważone, rozsądne. Poza tym kultura u innych kobiet tego nie "robi", a jeśli to w o wiele mniejszym stopniu. Ale pewna grupa kobiet pragnie potomstwa jakoś niewytłumaczalnie BARRRRDZO - ich problemy psychiczne z tego powodu stają się przyczyną rozbicia związków i bardzo ciężkiej depresji.
Mężczyźni też mają znacząco mniejsze problemy z powodu nie posiadania potomstwa. I bardziej jest to kwestia prestiżu, jakiegoś "spełnienia" w społecznym sensie, a w mniejszym jakaś taka głęboka wewnętrzna potrzeba.
Podobno u pingwinów zdarza się porywanie piskląt przez pary, które same swoje młode straciły. Tam potrzeba potomstwa też jest wyjątkowo silna.
Wg mnie instynkt macierzyński u ludzi ewidentnie występuje. I ma znacznie większą moc niż instynkt ojcowski. Ma też nieco inną postać. Ale oczywiście, jak to z indywidualnością ludzką jest, nie u każdego on jest jednakowo silny, a u części ludzi jest słaby, albo go nie ma.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
istota
Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 9:23, 23 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Wg mnie instynkt macierzyński u ludzi ewidentnie występuje. I ma znacznie większą moc niż instynkt ojcowski. Ma też nieco inną postać. Ale oczywiście, jak to z indywidualnością ludzką jest, nie u każdego on jest jednakowo silny, a u części ludzi jest słaby, albo go nie ma. |
Być może ma Pan rację. Jednak uważam, że kultura w każdym razie ten instynkt wzmacnia. I te psychozy to pewnie wypadkowa natury i kultury.
A sam fakt, że intensywność tego instynktu jest tak różnorodna wskazuje na elastyczność ludzkiej natury. Ciężko w ogóle wprowadzać podział na to, co kulturowe, a co naturalne, bo kultura jest integralną częścią natury człowieka, wyrasta z niej i ją modyfikuje.
Z tego powodu wszelkie pomysły, żeby dostosowywać kulturę do jakieś prototypowej natury uważam za absurdalne. Kultura to takie fajne narzędzie do poddania natury (przynajmniej częściowo) własnej woli.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33289
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 9:56, 23 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
istota napisał: | Ciężko w ogóle wprowadzać podział na to, co kulturowe, a co naturalne, bo kultura jest integralną częścią natury człowieka, wyrasta z niej i ją modyfikuje. |
Z "ust" (pardon - klawiatury) mi to Pani wyjęła.
istota napisał: | Z tego powodu wszelkie pomysły, żeby dostosowywać kulturę do jakieś prototypowej natury uważam za absurdalne. Kultura to takie fajne narzędzie do poddania natury (przynajmniej częściowo) własnej woli. |
Co do pierwszego zdania, to do końca sam nie wiem, czy się zgadzam, czy nie. Bo kultura - z racji tego jak powstaje i działa - ściera się z naturą w sposób nieuchronny. Dopóki ta kultura jest, dopóty będą jakieś dostosowania. Tyle, że - faktycznie - trudno tu chyba narzucać jakiś odgórny program. Z resztą nie wiadomo, kto miałby go narzucać.
A co do drugiego zdania - to z jednej strony - zgoda. Ale też znowu mam trochę swojego komentarza.
To, że kultura coś "poddaje woli", sugeruje jakby tyranię, dyktatorską władzę. A to chyba nie do końca tak jest. Kultura powstaje jako chaos ludzkich dążeń, zachowań, pomysłów na świat. Nie jest w tym ani "dobra", ani "zła". Patrząc z jakiegoś megakosmicznego punktu widzenia, ona po prostu jest, a jednostka - człowiek "przegląda się" w owej kulturze jak w lustrze (niezbyt wiernym), analizując własne reakcje na pęta, które kultura próbuje nam nałożyć. Dzięki kulturze nabywamy pewnych koncepcji życiowych. Dalsza reakcja może być albo dojrzała, albo nie. Ta niedojrzała polega na bezkrytycznym przyjęciu sugestii kultury. Reakcja umysłu dojrzałego polega na zorientowaniu się jak owe sugestie na umysł działają, obejrzeniu problemów, które się pojawiły, a potem ZROZUMIENIU ich i przekształceniu w formę wiedzy o sobie i świecie. Wtedy kultura staje się cennym darem dla umysłu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SEKS
Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:48, 09 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
do usunięcia
Ostatnio zmieniony przez SEKS dnia Sob 1:49, 09 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|