Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rola rywalizacji w dyskusji

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 74 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:09, 10 Cze 2022    Temat postu: Rola rywalizacji w dyskusji

Chcę się podzielić pewną refleksją o tym, jak wpływają nastawienia rywalizacyjne, polemiczne na obraz dyskusji.
Nie uważam, aby aspekt rywalizacji w dyskusji był jednoznaczny. Raczej uważam, że stanowi bardzo wielowymiarowy i trudny w ocenie element układanki.

Obserwuję dyskutantów, którzy mają ogromne trudności, aby w ogóle rozważać jakiekolwiek kwestie w dyskusji, nie rywalizując, nie stawiając spraw personalnie. Co niektórzy wręcz nie są w stanie zabrać głosu w dłuższej dyskusji tak, że nie zaczną obrzucać drugiej strony inwektywami, nawet obelgami. Po prostu tego nie potrafią, powstrzymanie się od ataków personalnych jest ponad ich mentalne możliwości.

Z przeciwnej strony mamy obraz dyskusji naukowej, w której co prawda autorstwo artykułu jest określone, ale już sam tryb wypowiedzi odnosi się do zdarzeń, faktów zewnętrznych, a nie do osób, które myśli, spostrzeżenia formułują.

Typowa dyskusja plasuje się gdzieś pomiędzy tymi skrajnymi biegunami. Częstym obrazem jest, że ktoś trochę wypowiada się o meritum, trochę wchodzi w rolę bezstronnego obserwatora, by za chwilę, nagle objawić się jako ten, kto przypuszcza atak personalny, zaczyna komentować bardziej osobę oponenta, niż idee, które ten oponent głosi.
Uważam, że tryb naukowy, odpersonalizowany dyskusji jest raczej nienaturalny.
Przez tę swoją nienaturalność będzie on trudny do zaakceptowania dla wielu. Mamy tu osobę na sfinii, która dość często wprowadza do dyskusji pytania mocno personalne, czasem całkiem osobiste. Z punktu widzenia merytoryki dyskusji jest to robienie bałaganu, utrudnianie innym śledzenia tego, jak krzyżują się argumenty. Można postawę owej osoby odczytywać jako pewną chęć przywrócenia dyskusjom ich "naturalnego charakteru", czyli takiego jaki ludzie w komunikowaniu się, stosują od tysięcy lat - właśnie przekazując sobie emocje, subiektywne oceny, żaląc się ze swoich smutków, pragnąc być wysłuchanymi jako konkretne osoby. A tu oto jakaś grupa ludzi odchodzi od owego pierwotnego wzorca i zaczyna dyskutować bezosobowo... To osoby o personalnym nastawieniu może wręcz razić, może wywoływać reakcję "ludzie ogarnijcie się! Przecież nie jesteście bezosobowi!".
Innym wyrazem wyrażania owego osobowego, subiektywnego charakteru jest właśnie ta rywalizacja. Dla wielu dyskusje o bezosobowych kwestiach (np. filozoficznych), pozbawione aspektu rywalizacyjnego, tego "kto - kogo?" też zdają się być jakieś sztuczne, dziwne, niezrozumiałe.
Wiele improwizowanych dyskusji (np. te w stylu debaty oksfordzkiej) z góry zakłada tę polaryzację stanowisk, konieczność atakowania się przez strony dyskusji. Bo bez tego rywalizacyjnego paliwa dyskusja dla wielu osób wydaje się miałka i bezcelowa.

Kiedyś byłem bardziej negatywnie nastawiony do rywalizowania w dyskusji. Dzisiaj bardziej staram się rozumieć tych polemicznych dyskutantów, oddać im ich prawo do popsztykania się co chwila. Jeśli ktoś na czystym problemie nie potrafi się skupić, bo będzie go to nudziło, męczyło, da poczucie braku czegoś ważnego?...
- To niech sobie tam po swojemu się popsztyka z oponentem. Niech sobie podkręci te emocje, żeby całkiem nie skapcaniał...
Z drugiej jednak strony widzę też rodzaj "śmiecącej" roli wtrętów rywalizacyjnych. W sensie samego dążenia do jakiejś konkluzji, wyłaniania jakiegoś dobrze określonego stanowiska stron, przerywanie co chwila ciągu rozumowania w celu napisania sobie coś w stylu "ale ty jesteś nieogarnięty!", albo "takiego debila dawno nie spotkałem!" wydaje się deczko śmieszne, bezcelowe. O tym i tak zapomnimy, to się nie da wykorzystać w sposób trwały. Podobnie z resztą będzie z różnymi innymi pozamerytorycznymi wtrętami w dyskusję, które mają zaspokajać czyjeś atawistyczne oczekiwania, iż "powinny być bardziej emocje i personalne odniesienia".

Sam staram się tu robić porządek - tzn. nie wypieram się swojego subiektywizmu, emocji, czasem mam ochotę na rywalizację, jednak STARAM SIĘ PANOWAĆ nad tym jak się te elementy pojawiają w moich odniesieniach z ludźmi, w dyskusjach. To powoduje, że wygaszam (świadomym aktem woli) swoje rywalizacyjne ciągoty tam, gdzie jak najszybciej chciałbym dojść do konkluzji, rozwiązać problem, wyklarować stanowiska.

Włączanie rywalizacji tam gdzie jest konkretne zadanie, konkretny problem do rozgryzienia przypomina mi strategię, w której np. w kuchni, gdzie gotuje dwóch kucharzy, ci kucharze co jakiś czas - np. na dzwonek - porzucają swoje kucharzenie, aby na siebie nakrzyczeć, czy też nawet się poboksować. A potem się oddzielają od siebie i znowu kucharzą. A potem jest dzwonek i znowu pojawia się przerwa na boksowanie. I tak co jakiś czas...
Absurdalne?...
Z punktu widzenia realizacji samej roboty, samego dążenia do celu wygląda to absurdalnie. :think:

Tu dotykamy kluczowego pytania: co ma priorytet?
Czy dla kogoś celem jest postawiony problem, czy raczej problem jest tylko pretekstem do tego, aby realizowały się różne jego potrzeby emocjonalne, czasem właśnie jakieś atawistyczne potrzeby rywalizowania, poszukiwania partnerów, zapoznawania się, wymiany emocji?
Pytanie jest o SKUPIENIE SIĘ NA PROBLEMIE, czy SKUPIENIE SIĘ NA ODEGRANIU SOBIE EMOCJONALNYCH SCHEMATÓW.

W świetle tego przypomina mi się sformułowanie, które za PRLu lansowano jako cel budowy socjalistycznego społeczeństwa - miało być realizowane hasło: od każdego wymagać względem jego możliwości, a każdemu dać wedle jego potrzeb.
Hasło jest raczej utopijne, ale jakiś sens w nim jest. W dyskusji też ma ono swoiste zastosowanie, czyli przyjdzie nam znosić to, że niektórzy dyskutanci mają określone potrzeby emocjonalne, które muszą sobie zrealizować. Do tych potrzeb zalicza się potrzeba rywalizacji, która będzie nieraz włączana do toku dyskusji bez powiązania z docieraniem do samych wniosków merytorycznych. Trzeba dać co niektórym okazję, aby mogli się trochę z kimś tam popsztykać, bo to ich zaspokoi emocjonalnie, da im oddech na to, aby potem coś zrozumieć już znaczeniu obiektywnym.
Tak wiec ja uczę się tolerancji i zrozumienia dla potrzeb ludzi.
Choć na koniec dodam, że aspekt rywalizacji ma chyba też i drugie (nawet bardziej filozoficzne) dno. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin