ŚFiNiA

Michał Dyszyński

Od jakiegoś czasu mnie "tknęło", że są przepisy ruchu drogowego, które - choć w teorii powinny przyczyniać się do zwiększania bezpieczeństwa ruchu - w rzeczywistości są przeciwskuteczne, tylko przez nie mamy więcej zagrożeń.
Jako pierwszy taki przepis podałbym konieczność jazdy jak najbliżej prawej krawędzi drogi. Przy czym nie mam nic przeciw zaleceniu takiej jazdy W PRZYPADKU GDY SA KU TEMU WARUNKI. Problem jest gdy to zalecenie miałoby być twardym przepisem, rozliczanym mandatami, traktowanym obligatoryjnie. Nie tak dawno, jadąc droga ekspresową na tablicy świetlnej - informacyjnej dostrzegłem nawet taki monit, że obowiązkiem jest jazda na prawym pasie drogi. Dlaczego nacisk w stronę przestrzegania tego przepisu uważam za błąd, za coś co tylko zwiększa zagrożenia w ruchu?...

Ten przepis może nie byłby "taki zły" na drodze ekspresowej z dala od miast i zjazdów w boczne drogi. Fatalnie jednak wychodzi bilans stosowania rygorystycznego owego przepisu, gdy mamy trzy pasy ruchu i często rozmieszczone zjazdy i dojazdy do drogi. Wtedy każdy stosujący się do zasady "jak najszybciej zjedź na prawy pas ruchu", będzie musiał co chwila zmieniać pasy ruchu, jako że na tym pasie się albo zjeżdża z trasy, albo wjeżdża na tę trasę. Zmiana pasa ruchu jest dużo bardziej niebezpiecznym etapem jazdy, niż jazda na wprost tym samym pasem. Bo trzeba zaobserwować co jedzie na pasie, na którym mamy za chwilę być. Szczególnie w przypadku dużego natężenia ruchu, jest to problem, bo samochody jadące na pasie docelowym muszą nas wpuścić, co wiążę się z hamowaniem, czy przyspieszeniem w celu dostosowania prędkości do właściwej na danym pasie. Tymczasem środkowy pas intuicyjnie i normalnie jest tym najbezpieczniejszym, bo z niego się nie zjeżdża w prawo, ani też na niego bezpośrednio nie wjeżdżają samochody włączające się do ruchu na danej drodze. I praktycznie wszyscy jako taki rozsądni, gdy zamierzają jechać dłużej prosto, starają się trzymać środkowego pasa. Wtedy jest najmniej niebezpiecznych manewrów na drodze.
Problem w tym, przepisy stanowią inaczej...
Ciekawy artykuł ostatnio rzucił mi się w oczy: [link widoczny dla zalogowanych]
W artykule psycholog ruchu zauważył, iż badania wykazują, że osoby mniej inteligentne łatwiej zdają egzamin prawa jazdy. Dlaczego? - Bo mniej myślą. A na egzaminie wymagane jest sztywne stosowanie się do przepisów, nawet jeśli to nie ma (większego) sensu! Mniej inteligentnie wykonują po prostu na twardo zalecenia, nawet jeśli to stwarza większe zagrożenie, czy jest wyraźnie wbrew rozsądkowi. Potem z kolei czasem zauważa się w mediach, że ludzie jeżdżą bez wyobraźni, że nie przewidują tego, co się dzieje na drodze, co jest częstą przyczyną wypadków. Ale jeśli szkolimy w sposób, który promuje bezmyślność, a zniechęca do rozsądku, to czemu tu się dziwić?