ŚFiNiA

Michał Dyszyński

Zbliżają się wybory. A z nimi objawia się problem ludzi myślącymi bardzo powierzchownie, dającymi się manipulować prymitywnymi metodami. Niektóre zagrania w kampanii wyborczej są tak prostackie, tak grubymi nićmi szyte, ze wydaje się, iż nikt nie powinien się na nie nabrać. A jednak ludziska nabierają się, głosują potem na partie, na ludzi, którzy przecież się ujawnili jako kłamcy.
Z ludźmi powierzchownie myślącymi mamy ten problem, że ich jest najwięcej, a do tego, wszyscy od nich zależą. Choć z drugiej strony...
... można by uznać, że tak jest właśnie dobrze. Bo gdyby elity (w tym pozytywnym sensie rozumiane elity), obrażone na głupotę prostaków mogły się odseparować od reszty społeczeństwa, to już nikt nie dawałby tym powierzchownie myślącym ludziom żadnego przykładu, nikt by nie naciskał w stronę pozytywnej zmiany. Z resztą wtedy też i elity by się zapewne "wyrodziły", jako że same dla siebie nie bardzo miałyby dobry cel funkcjonowania.

Gdzieś u podłoża większości zła i cierpienia na świecie tkwi SŁABOŚĆ. Nie jest to zła tak do końca wola, nie jest to zamierzone czynienie zła, ale właśnie słabość, związana z tym, że ludzie biorą powierzchowność odczytu świata, nie próbują wejść głębiej w przyczyny, a potem oceniają świat po przypadkowych okolicznościach i cechach. To tym ludziom uniemożliwia sprawczość, to czyni ich bezradnymi, pozbawionymi wolności.
Powierzchowne myślenie tkwi gdzieś podstaw zdecydowanej większości grzechu, zła. W więzieniach siedzą ludzie o inteligencji średnio niższej niż inteligencja ogółu społeczeństwa. Zło i głupota są jak rodzeństwo, albo jak współpracownicy - nawzajem się wspomagają.

Trudno będzie dotrzeć z wartościowym intelektualnie przekazem do większości ludzi. Bo owa "większość" nie ma zbyt wielu ambitnych zainteresowań intelektualnych. Większość chciałaby sobie żyć wygodnie, przyjemnie, a do tego mieć bardzo wysokie mniemanie o sobie. To ostatnie zaś oznacza, że owa większość prędzej będzie reagowała na politykę uprawianą po publiczkę, populistyczną, lekceważąc hasła bardziej zrównoważone intelektualnie. Większość będzie chciała wierzyć w różne obietnice bez pokrycia, czy w strategię wmawiania wroga. Większość woli wierzyć, że to co dzieje się złe, nie bierze się z popełnianych błędów, nie jest tu wina "naszych", tylko że to zawsze zewnętrzni wrogowie (prawdziwi czy urojeni) zawinili. Takie, typowo instynktowne, życzeniowe podejście pewnie się sprawdzi w kampanii wyborczej. Choć mam nadzieję, że nie sprawdzi się tak do końca...

Semele

Okazuje się Michał, że Solidarność i to co wokół niczego nas nie nauczyło?

Michał Dyszyński

Semele

Michał Dyszyński