|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:50, 10 Sty 2022 Temat postu: Potrzeba (społecznej) określoności |
|
|
Dzisiaj przeczytałem o śmierci syna znanej piosenkarki Sinead O'Connor. Sama piosenkarka znana była ze swoich kontrowersyjnych życiowych decyzji. W swoim czasie przeszła na islam, zmagała się z chorobą psychiczną. Jak można przeczytać w artykułach, w dzieciństwie doświadczyła znęcania się ze strony matki.
Przypuszczam, że syn piosenkarki, wychowywany przez neurotyczną matkę nie wytrzymał (w artykule, który czytałem jest sugestia o samobójstwie).
Tutaj chcę przejść do pytania: czym właściwie jest stabilność psychiczna? Od czego ona zależy?
Islam, na który przeszła Sinead O'Connor mi osobiście jawi się jako religia silnych społecznych więzów i konieczności. W tej religii jest twardo powiedziane co trzeba robić, nacisk jest położony na obowiązek, wierność zwyczajom. Kiedyś i chrześcijaństwo takie było (a przynajmniej było takim bardziej).
Czując wewnętrzne rozbicie ludzie poszukują tego, co stabilne, co nie wymaga od psychiki dostosowania się. Islam może komuś zdawać się rozwiązaniem - w nim powiedzą ci, co masz robić, jak masz robić. Niektórzy w podobny sposób z resztą próbują traktować chrześcijaństwo - skupiają się na rytuałach, które koniecznie muszą być takie, a nie inne, na widomych oznakach hierarchii, na podejściu jak najbardziej dogmatycznym. W chaosie nieskoordynowanych emocji, w braku zdolności do ustabilizowania psychiki, próbują jakoś zakotwiczyć się do tych społecznych punktów odniesienia.
Obserwuję dość podobny schemat u sporej grupy ludzi - połączenie silnych emocji, w szczególności emocji lęku i walki, z pragnieniem ustabilizowania świata przez dominatora - wodza, który nawet jak będzie (trochę) tyranem, to nie będzie źle (nawet właśnie będzie "dobrze"), bo weźmie tych ludzi (w domyśle może trochę i samą tę rzeczywistość) za twarz i "zrobi porządek".
Problem w tym, że to nie zadziała. Poszukiwanie porządku na zewnątrz psychiki (nota bene też złudnego, ale to inne zagadnienie...) w sytuacji, gdy problem jest wewnątrz owej psychiki, nie spełni oczekiwań poszukującego.
Mamy biologiczny paradygmat wbudowany w psychikę - w trudnych czasach skupić się koło silnego lidera. To ludzi skłania do poszukiwania takich liderów, takich którzy okażą się twardzi, mający swoje zdanie, umiejący wybronić swoją pozycję społeczną wbrew naciskom zewnętrznym, wbrew próbom zdestabilizowania ich. Natury ludzkie zmagające się z wewnętrznym chaosem poszukują też podobnych "liderów" na płaszczyźnie idei - ma być w owej idei jak najbardziej wszystko określone, niezmienne, niepodważalne. Właściwie to ma być rygor, przymus, nawet tyrania. Bo wtedy ten chaos, który jest w człowieku, będzie miał punkty stabilny na zewnątrz, może się dostosuje...
Nie dostosuje się...
Jak ktoś ma chaos w sobie, to klejenie się do tyranii, dających iluzję porządku w świecie zewnętrznym, też niczego nie naprawi. To jest błędna droga...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 14:46, 10 Sty 2022, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:44, 10 Sty 2022 Temat postu: Re: Potrzeba społecznej określoności |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Poszukiwanie porządku na zewnątrz psychiki (nota bene też złudnego, ale to inne zagadnienie...) w sytuacji, gdy problem jest wewnątrz owej psychiki, nie spełni oczekiwań poszukującego.
Mamy biologiczny paradygmat wbudowany w psychikę - w trudnych czasach skupić się koło silnego lidera. To ludzi skłania do poszukiwania takich liderów, takich którzy okażą się twardzi, mający swoje zdanie, umiejący wybronić swoją pozycję społeczną wbrew naciskom zewnętrznym, wbrew próbom zdestabilizowania ich. |
Uważam, że ci liderzy, jakich oferuje nam świat, są w zdecydowanej większości oszustami.
Tak to Bóg nam ten świat dał, abyśmy przejrzeli w końcu na oczy, abyśmy zrozumieli, że bez uchwycenia mentalnego własnej psychiki, samym oparciem się na tym, co zewnętrzne, nie uratujemy swojego jestestwa, nie uporządkujemy uczuć i myśli. Te stabilne punkty jakie daje nam świat, to iluzje. Ci silni liderzy, to oszuści. Te "punkty oparcia" dla psychiki polegające na tym, że ktoś czegoś zabronił, a teraz bardzo krzyczy, albo wymyśla kary dla tych, którzy to przestąpią, to dziecinada.
Bez wzięcia się w garść nie będzie zbawienia, nie ma szansy na uporządkowanie psychiki. To każdy SIEBIE powinien wziąć w garść. Nie oddawać się temu, czy innemu liderowi - nawet najbardziej charyzmatycznemu.
Ewolucyjnie nam dane ciągoty psychiczne oszukują. Oszukują w tym sensie, że "rozwiązania", które oferują są wyłącznie na krótką metę. Nikt ani nic nie uporządkuje nam psychiki za nas. Owszem, czasem ktoś z zewnątrz może coś trafnie zasugerować, może stać się powodem cennej refleksji. Jednak dalej już każdy musi iść samodzielnie - sam musi zdiagnozować, na jakim etapie się znajduje, sam musi odnaleźć te najbardziej obiecujące kierunki dla poprawy, doskonalenia się. Żaden wódz, żaden prorok, żadne mądrości z księgi tego za człowieka nie zrobią. Żadne osadzenie się w strukturze społecznej też tu nie pomoże. Ono co prawda na chwilę jest w stanie załagodzić jakiś ból, czy niestabilność, ale szansa na trwałą poprawę pojawi się wyłącznie wtedy, jeśli człowiek W SOBIE TE EMOCJE I MYŚLI UŁOŻY.
Z psychiką jest jak z nauką gry na instrumencie, czy z treningiem w jakimś sporcie - np. tenisie. To cykl zmagań z tymi ograniczeniami jakie tworzy materia, to znajdowanie ścieżek, które najskuteczniej ową materię poddają kontroli. To trening, to poszukiwanie większej kontroli. Tyle że tutaj kontrolować trzeba te wymykające się aspekty naszej świadomości i uczuciowości.
Z resztą słowo "kontrolować" w tym kontekście jest nieprecyzyjne. Chodzi nie o ścisłą kontrolę, w której mamy wyrazisty podział na kontrolującego i kontrolowane, lecz może bardziej o jakąś formę DOGADANIA SIĘ Z SAMYM SOBĄ.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:46, 10 Sty 2022 Temat postu: Re: Potrzeba społecznej określoności |
|
|
Kobiety chyba mają statystycznie większą niż mężczyźni potrzebę zakorzenienia społecznego. Także większą potrzebę oparcia się na silnej osobie.
Chyba to wynika z ewolucji, biologii. Kobiet, jako słabsza pleć, była bardziej narażona na ataki silniejszych osobników tak własnego gatunku, jak i drapieżników. Dlatego korzystne było dla kobiet, gdy znajdowały sobie obrońcę. Tym obrońcą był zdecydowanie najczęściej mężczyzna.
Dobrze było, jeśli mężczyzna broniący kobiety był odpowiedzialnym, dobrym człowiekiem. Taki człowiek chronił kobietę, nie pobierając za tę usługę psychicznej odpłaty w postaci "ale ty za to będziesz mi zaspokajała potrzebę dominacji, chęć wyżywania się na kimś, tłamszenia". Spora grupa mężczyzn ma psychopatyczne skłonności - ci lubią się wyżywać, krzywdzić innych dla samej potrzeby krzywdzenia. I jeśli kobieta trafiła na takiego "obrońcę" (często on nawet w roli obrońcy się słabo spisywał, bo tak naprawdę był to narcyz, któremu zależało wyłącznie na nim samym), to nie tylko nie miała z tego zysku, ale dostawała się pod wpływ tyrana i despoty, który przez cały czas związku zabawiał się kosztem jej cierpienia. Jednak kobiety (nie wszystkie, ale liczne) są wytrwałe, czasem heroicznie wierne. Wiec nawet pomimo tego, że kobieta podległa psychopacie de facto była niszczona, traciła swoje życie, zamienione w gehennę, to ta trwała uparcie przy swoim panu. Żal jest tych kobiet. Tak bardzo jest ich żal...
Ale problem nie jest tylko problemem kobiet. To problem wszystkich ludzi, zbyt SZUKAJĄCYCH SOBIE WODZA, któremu oddadzą swoje myśli, swoją wierność, sumienie, duszę...
W ten sposób ujawnia się ten szczególny rodzaj ludzkiej słabości.
Syndrom sztokholmski... Zakochanie się w swoim prześladowcy. Głęboki poziom upodlenia samego siebie, psychicznej niewoli. Straszne to...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 16:27, 10 Sty 2022 Temat postu: Re: Potrzeba społecznej określoności |
|
|
Ile polubień na fejsie trzeba mieć, aby być spełnionym człowiekiem?
A może ilu folołersów?...
Jaki lider uczyni nas wielkimi swoją pochwałą? (kim on jest ten lider? - bogiem?... Skąd się wziął i dlaczego damy mu taką władzę nad naszym osobistym spełnieniem?...)
Jaki order nam przyznany sprawi, że będziemy wreszcie takimi, jakimi być chcemy?
Co się właściwie miałoby zadziać, aby ta niepewność o samych siebie, o własną wartość, została rozwiana, a my mielibyśmy już być ludźmi, których sami akceptujemy?
Walczymy o tę społeczną satysfakcję i uznanie...
Walczymy, bo jak nie to...
To właściwie co, jeśli nas nie zaakceptują?
W gruncie rzeczy przecież oni nie są inni niż my. Losowo wybrany człowiek, to taki drugi ja - czasem mądrzejszy, a czasem głupszy, czasem pewny siebie, czasem zalękniony. Ma bardzo podobne problemy, podobne pytania sobie stawia i tak samo szuka akceptacji. Może mojej akceptacji?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 1:26, 12 Sty 2022 Temat postu: Re: Potrzeba społecznej określoności |
|
|
Człowiek sam na bezludnej wyspie...
Może wreszcie stałby się wolny, może wreszcie zacząłby myśleć o rzeczach, bez nieustannego nawracania do relacji z ludźmi?
Ale może by wtedy tylko zdziczał z samotności?...
Dla niektórych "ja istnieję" = "tak mnie widzą ludzie". Albo przynajmniej: "jestem wartościowy" = bo komuś coś udowodniłem, o sobie.
A przecież istniejemy niezależnie od tego, co sobie o nas myślą inni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
TS7
Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:01, 12 Sty 2022 Temat postu: |
|
|
Może pomogą?
Izajasz 49
8 Tak mówi Pan:
«Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię,
w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą.
<A ukształtowałem cię i ustanowiłem
przymierzem dla ludu>,
aby odnowić kraj,
aby rozdzielić spustoszone dziedzictwa,
9 aby rzec więźniom: "Wyjdźcie na wolność!"
[marniejącym] w ciemnościach: "Ukażcie się!"
Oni będą się paśli przy wszystkich drogach,
na każdym bezdrzewnym wzgórzu będzie ich pastwisko.
10 Nie będą już łaknąć ni pragnąć,
i nie porazi ich wiatr upalny ni słońce,
bo ich poprowadzi Ten, co się lituje nad nimi,
i zaprowadzi ich do tryskających zdrojów.
11 Wszystkie me góry zamienię na drogę,
i moje gościńce wzniosą się wyżej.
12 Oto ci przychodzą z daleka,
oto tamci z Północy i z Zachodu,
a inni z krainy Sinitów.
13 Zabrzmijcie weselem, niebiosa! Raduj się, ziemio!
Góry, wybuchnijcie radosnym okrzykiem!
Albowiem Pan pocieszył swój lud,
zlitował się nad jego biednymi.
14 Mówił Syjon: "Pan mnie opuścił,
Pan o mnie zapomniał".
15 Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.
16 Oto wyryłem cię na obu dłoniach,
twe mury są ustawicznie przede Mną.
Psalm 139
139
1 Kierownikowi chóru. Dawidowy. Psalm.
2 Panie, przenikasz i znasz mnie,
2 Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
3 widzisz moje działanie i mój spoczynek
i wszystkie moje drogi są Ci znane.
4 Choć jeszcze nie ma słowa na języku:
Ty, Panie, już znasz je w całości.
5 Ty ogarniasz mnie zewsząd
i kładziesz na mnie swą rękę.
6 Zbyt dziwna jest dla mnie Twa wiedza,
zbyt wzniosła: nie mogę jej pojąć.
7 Gdzież się oddalę przed Twoim duchem?
Gdzie ucieknę od Twego oblicza?
8 Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś;
jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę.
9 Gdybym przybrał skrzydła jutrzenki,
zamieszkał na krańcu morza:
10 tam również Twa ręka będzie mnie wiodła
i podtrzyma mię Twoja prawica.
11 Jeśli powiem: «Niech mię przynajmniej ciemności okryją
i noc mnie otoczy jak światło»:
12 sama ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie,
a noc jak dzień zajaśnieje:
<mrok jest dla Ciebie jak światło>.
13 Ty bowiem utworzyłeś moje nerki,
Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
14 Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę,
15 nie tajna Ci moja istota,
kiedy w ukryciu powstawałem,
utkany w głębi ziemi.
16 Oczy Twoje widziały me czyny
i wszystkie są spisane w Twej księdze;
dni określone zostały,
chociaż żaden z nich [jeszcze] nie nastał.
17 Jak nieocenione są dla mnie myśli Twe, Boże,
jak jest ogromna ich ilość!
18 Gdybym je przeliczył, więcej ich niż piasku;
gdybym doszedł do końca, jeszcze jestem z Tobą.
Abdiasz 1
2 «Spójrz! Małym uczyniłem cię wśród narodów.
Wzgardzony jesteś ogromnie.
3 A pycha serca twego zwiodła ciebie,
który mieszkasz w jaskiniach skalnych,
który na wysokości założyłeś swoją siedzibę,
który mówisz w swym sercu:
"Któż mię strąci na ziemię?"
4 Choćbyś wzniósł się jak orzeł,
i choćbyś nawet między gwiazdami założył swoje gniazdo -
stamtąd Ja strącę ciebie -
wyrocznia Pana.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:30, 12 Sty 2022 Temat postu: |
|
|
TS7 napisał: | Może pomogą?
Izajasz 49
8 Tak mówi Pan:
«Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię,
w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą.
<A ukształtowałem cię i ustanowiłem
przymierzem dla ludu>,
aby odnowić kraj,
aby rozdzielić spustoszone dziedzictwa,
9 aby rzec więźniom: "Wyjdźcie na wolność!"
[marniejącym] w ciemnościach: "Ukażcie się!"
... |
Jeśli dobrze rozumiem wymowę cytatów wolność jest w Panu.
Ludzie tego świata chcą się uwolnić, określić poszukując swojego obrazu w oczach innych ludzi.
Tylko czy to ich uwalnia, czy odwrotnie - niewoli?
Im bardziej próbujemy dowieść własnej wartości za pomocą objawów społecznego zainteresowania, ilością polubień, wyrazami uznania, akceptacji, tym bardziej stawiamy sprawę na zasadzie: to wy - ludzie - określacie moją wartość, to w waszych rękach jest to, czy jestem kimś, czy jestem nikim?...
Alternatywą ze strony religii byłoby oddanie decyzji o naszej wartości Bogu.
Tu oczywiście mamy jednak problem. Bóg, póki co, nie wyraża jakoś powszechnie swojej akceptacji, czy potępienia. Tutaj na Ziemi jest ukryty. Więc zasadnym wydaje się pytanie: czy nie oparliśmy się o mrzonkę?
Skoro tu i teraz Bóg nie wyraża jawnie swojego zdania na nasz temat, w odróżnieniu od ludzi, którzy chętnie nas ocenią, to może przynajmniej - zdając się na opinię ludzi - zyskujemy coś konkretnego, coś widzialnego.
Oparcie się na Bogu oznacza zawierzenie jakiejś wielkiej nadziei, ale i znaczącej niewiadomej.
Ateista postawi sprawę tak: widzisz człowieku? - Masz coś tu i teraz, wyraziste, określone, na tym się oprzyj, a nie na nadziejach, domniemaniach i wiarach.
Teista na to powie: oparcie się na tym, co takie wyraziste, materialne i narzucające się mnie nie satysfakcjonuje. Tutaj widzę taki chaos, taki brak poprawności przesłanek i możliwości wypracowania spójnej decyzji, że chyba wolę już tę nadzieję i tę wiarę - te przynajmniej będę miał w postaci, którą potrafię ostatecznie zaakceptować, bo coś ona wskazuje, bo w niej widzę dobro, bo na jej końcu jest coś rzeczywiście wartego osiągania, a nie czysty chaos i nijakość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:40, 17 Sty 2022 Temat postu: |
|
|
W pewien stopniu przeciwstawnymi są
- samoocena
- ocena społeczna.
Jeśli ktoś bardzo pragnie oceny ze strony społeczeństwa, jeśli bez niej nie funkcjonuje poprawnie mentalnie, to - z samego tego - zapewne wycofał własną ocenę - samoocenę.
I odwrotnie - jeśli ktoś ocenia się samodzielnie, to z lekceważeniem traktuje oceny, którymi obdarzy go społeczeństwo.
Jedna i druga skrajna postawa może mieć patologiczny indywidualnie, aspołeczny charakter, choć nie koniecznie musi na pewno taką patologią być.
Poprawna psychika rozwija się poprzez samoocenę.
Świat, ludzie dają nam przesłanki do oceny, dają też swojego gotowe oceny tego, kim jesteśmy. Jednak świat robi to w sposób nieskoordynowany, często chaotyczny. Ktoś, kto by chciał zdać się na oceny świata i stanie w końcu przed dylematem: KTÓREJ Z OCEN DAĆ PRIORYTET?
A wraz z tym pytaniem pojawi się kolejne: co ma być kryterium owego priorytetu przyznawania?
I sprawa wtedy wraca na poziom ocen indywidualnych, samooceny. Bez samooceny nie ma nawet poprawnej zależności od opinii ludzi.
Psychopaci najczęściej bardzo są żądni oznak swojego wysokiego statusu. Status jest nieustannym celem ich działań. Jednocześnie ten sam psychopata będzie lekceważył oceny pod kątem życzliwości, czynionego dobra, empatii. Psychopata wybiera sobie ze wszystkich aspektów oceny człowieka te związane z dominacją, kontrolą i przewagą nad innymi ludźmi, lekceważąc te związane z równością odniesień, opiekuńczością, dobrocią.
Psychopata zatem z jednej strony jest bardzo zależny od opinii otoczenia, a z drugiej sprzeciwia się tej opinii kluczowym aspektom.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|