Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:20, 13 Lis 2021 Temat postu: Potrzeba nie myślenia tylko emocjonowania się |
|
|
Uważam, że postawy życiowe sporej części ludzi da się opisać wprowadzając koncept "potrzeby nie myślenia tylko dania priorytetu emocjom i odczuwaniu, które nie wątpi, które poddaje się napływającym doznaniom.
To, na ile ktoś chce głównie odczuwać, a na ile myśleć (dyskursywnie) wydaje się być bardzo indywidualną kwestią. Są ludzie bardzo emocjonalni, których uwiera mentalnie postulat sprawdzania rzeczy, wątpienia, poszukiwania alternatyw. Oni chcą zawsze brać to co pierwsze, narzucające się, co napływa i przepełnia emocje.
Po drugiej stronie są myśliciele - ci odrzucają z zasady pierwszą instancję oceny, poddają ją analizie, krytycznemu oglądowi, poszukując kontekstu, alternatyw, pytając o związki z modelami, innymi sposobami rozumowania.
Gdyby jakoś zatem znaleźć najbardziej elementarny wyróżnik, który rozdziela obie te postawy, to chyba byłoby to coś w pobliżu reakcji na pytanie: jak przyjmujesz to bieżące odczucie, które przychodzi?
- Bierzesz nie pytając, z góry akceptując - wszak to twoje odczucie i chcesz z nim być, chcesz oddać się tym emocjom, które cię właśnie przepełniają
czy
- Szukasz alternatyw, narzucasz dystans, relatywizujesz, aby to pierwsze wrażenie - często przecież mylne, a zwykle niepełne - cię nie zdominowało.
Ja osobiście czuję się zdecydowanie przedstawicielem owego dyskursywnego, zdystansowanego kierunku w podejściu. Ale obserwuję też ludzi, którzy są na przeciwnym biegunie, a także ludzi, którzy (ciekawa grupa) mają swoiste "wydzielone mentalne terytoria" o bardzo odrębnym traktowaniu i w jednych obszarach życia są krytyczni, myślący dyskursywnie, a w innych idą na emocjonalny spontan.
Tutaj bardziej chciałbym skierować się myślą w stronę tych, którzy właśnie na ów spontan stawiają. Co ich motywuje?
- Według mnie jest w naszej psychice takie szczególne, trudne do określenia "coś", co nakazuje nam, nagradza psychicznie poddanie się emocjom i instynktom. Można to chyba tłumaczyć ewolucyjnie - instynktowna reakcja jest niezbędna z punktu widzenia trwania gatunków, zatem musi być wspierana. I chyba jest wspierana właśnie aktywowaniem się ośrodka nagrody wtedy, gdy postępujemy zgodnie z nakazem instynktu, czyli też i związanej z nią emocji (bo instynkty manifestują się konstruując w nas emocje). Krótko mówiąc, bycie emocjonalnym jest przyjemne. Bycie nieemocjonalnym jest jakby "szorstkie", związane z jakąś postacią dyskomfortu, nawet przykrości.
Pewne badania psychologiczne wskazują, że inteligencja koreluje raczej z pesymizmem niż optymizmem. W moim przekonaniu potwierdza to tezę, że myślenie samo w sobie raczej buduje dystans względem bezpośredniej przyjemności. Napędem myślenia jest dyskomfort psychiczny i nie tylko psychiczny (wszak to potrzeba - brak czegoś, dyskomfort - jest matką wynalazków).
Trudno jest nieustannie żyć w dyskomforcie psychicznym. Psychologowie na pewnym etapie badań nad ludzką naturą odkryli, że istnieje limit dla narzucania sobie postaw wbrew emocjom, które mamy. Trening siły woli, funkcjonującej przeciw pragnieniom jest w dużym stopniu ułudą, to najczęściej nie działa. Pewien poziom energii psychicznej, może też optymizmu jest niezbywalny dla sprawnego działania. Także pewien poziom po prostu odczuwania w akceptacji względem tego co przychodzi, jest niezbędny aby mentalnie funkcjonować. Potrzebujemy - przynajmniej w jakimś stopniu - czuć, a nie myśleć. Ładujemy się psychicznie tym czuciem w niemyśleniu, nie konstruowaniu wątpliwości.
Problem w tym, że postawa akceptacji uczuć "jak przychodzą" jest jednocześnie postawą naiwności, otwarcia się na manipulację wrogich sił, czy po prostu głupotę, brak racjonalności w działaniu. Nie myślenie jest przyjemne, ale jest niebezpieczne i niekorzystne pod względem zdobywania zasobów, przetrwania.
|
|