|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:09, 21 Maj 2018 Temat postu: Pogodzić się z tym, co niemożliwe do naprawienia |
|
|
Problem, jak w tytule. Dla mnie już któryś raz zagwozdka - stało się coś, czego się nie cofnie, a jest trudne do zaakceptowania. Psychika się z tym nie umie pogodzić.
Oczywiście - nie pierwszy i nie ostatni raz tak jest. Pewnie czas leczy rany. Ale gdy przychodzi coś, na co nie mamy wpływu, co się zdarzyło, albo musi zdarzyć, my zaś jesteśmy bezsilni, to reagujemy irytacją, rozdrażnieniem, cierpieniem.
I nawet wiedząc, że i tak się nie da nic zrobić (może właśnie dlatego, że się nie da) umysł wciąż nawraca do tego, co takie przykre, co sprawia ból. Dlaczego?...
Ewolucyjnie patrząc na sprawę można dopatrzyć się tu sensu. Nie jest wiadomo z góry, co da się zrealizować, a czego się nie da. Więc nasze uczucia są zaprogramowane na zasadzie: jest coś, czego nie akceptujemy, pracujmy nad tym, zmieńmy to! Ten mechanizm wrodzony "nie wie", że tym razem nie ma szansy na sukces, że rozterki są zupełnie jałowe. W przeszłości niejeden małpolud, któremu się zdawało, że rzecz jest nie do zrealizowania, po prostu się mylil, zaś upór pomagał w pokonaniu trudności.
Ale przecież my - ludzie z cywilizacji - jesteśmy mądrzejsi, jednak pewne rzeczy wiemy. Czy naprawdę WSZYSTKO wiemy?... to jest już inne pytanie.
Można sobie też na płaszczyźnie znanych nierozwiązywalnych problemów wyobrazić mechanizm religijnego piekła. Oto jakaś świadomość cierpi - jest w pułapce, bo wie, że rzecz, której absolutnie nie potrafi zaakceptować się stała, ma miejsce, nie cofnie się...
Więc umysł wciąż przetwarza to coś, że się nie odstanie, że stanowi sprzeczność nie do rozwiązania, dotykająca nas osobiście, tak wewnętrznie, tak do głębi.
Ja sobie z grubsza tak wyobrażam piekło - jako świadomość, że niejako logicznie niemożliwe jest coś, co z drugiej strony wydaje się być absolutnie niezbywalnym aspektem nas samych, co stanowi nasze jestestwo. Wtedy jest potępienie - potępiamy się sami, bo czujemy własną wadliwość, a wiemy przy tym, że nie ma szansy na naprawę tego stanu, czujemy że nie będziemy mogli funkcjonować ze świadomością tego, jak jest..
Takie małe piekła przeżywamy na ziemi - śmierć bliskiej osoby, utrata czegoś, czemu/komu tak bardzo zaufaliśmy, związaliśmy wizję samego siebie...
Nie da się tego zaakceptować, a jednocześnie nie można tego zmienić. Sytuacja bez wyjścia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ircia
Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:56, 22 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Akceptacja bezsilności dotyczącej pewnych sytuacji jest trudna, ogólnie zaakceptowanie i pogodzenie się z cieniami do łatwych nie należy. Ktoś kiedyś powiedział że jeśli idziesz w pełnym blasku słońca cień będzie ci towarzyszył , aby go nie było możesz jedynie unikać słońca...
Żyjemy w dualnym świecie, aby mogła istnieć odwaga musi istnieć strach, można udawać że strachu nie ma, można dać się mu obezwładnić ,ale można też go zrozumieć i przerobić na zdrową ostrożność, bez niej odwaga staje się brawurą...
Wiem tyle, że jeśli od jakiegoś wydarzenia minęło kilka lat a wspomnienie nadal budzi mocne emocje warto się tym zająć, zwyczajnie poobserwować, dać sobie prawo do niewiedzy, błędów, bezsilności, przeżyć bez blokowania, wyciągnąć wnioski na przyszłość i po jakimś czasie robi się trochę lepiej.
Pisać jest łatwo w praktyce to mnóstwo ciężkiej pracy, odkrywania mrocznych zakamarków samego siebie, ja to nazywam odkrywaniem trupów w szafie, ale dopóki się udaje że trupa nie ma nie ma szans aby go wynieść z mieszkania... Można psikać odświeżaczami ale śmierdzieć i tak będzie... Fakt faktem do wynoszenia trupa dobrze mieć kogoś do pomocy oraz odpowiedni sprzęt, ale jak nie ma takiej opcji to samemu też się da, podstawa to złożyć że to wykonalne i nie załamać się na etapie gdy z wyciągniętego z szafy trupa gdzieś w przedpokoju wylezą robale...
Osobiście dopiero się uczę tej sztuki i z kolejnymi cieniami wcale nie jest łatwiej, ale chyba dlatego że kolejne są trudniejsze, najważniejsze że są pozytywne rezultaty tego typu działań.
Podstawą jest chyba nieobwinianie się, niepotępianie, danie sobie prawa do niewiedzy, błędów, pomyłek, bezsilności, tego co określamy jako negatywne emocje i uczucia i gotowość do zmiany założeń...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adriatyk
Proszę oczyść posty w DR
Dołączył: 06 Mar 2016
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:38, 22 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Posłuchaj Dyszyński Irci, a będziesz na topie, w USA już od dawna modne stało się wyciąganie trupa z szafy, tak każdy szanujący się człowiek uczciwy i przyzwoity, musi wydać sporo na psychoanalizę, aby odkryła, że w dzieciństwie wyrządzili mu/jej straszną krzywdę rodzice, następnie zmagał/a się z okrucieństwem swojej żony/męża, no, a potem jeszcze doszło niewyobrażalnie okrucieństwo dzieci, że już o okrucieństwach otoczenia w pracy i sąsiedztwie nie ma co wspominać nawet. Jak już psychoanalityk przekona do okrutnego losu, to wiadomo, że z tego musi być straszna trauma, a musisz wiedzieć, że współczesnemu człowiekowi uczciwemu i przyzwoitemu, nawet nie przystoi w eleganckim towarzystwie nie mieć traumy, no, a traumy też nawet nie przystoi nie leczyć, leczenie traumy jest obowiązkiem każdego uczciwego i przyzwoitego człowieka z dobrego towarzystwa. Bo musisz wiedzieć, Dyszyński, że tylko chamy miały szczęśliwe życie i nie mają traumy, a chamem, Dyszyński, tobie być nawet nie przystoi.
Ostatnio zmieniony przez Adriatyk dnia Wto 20:40, 22 Maj 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:56, 22 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Ircia napisał: | Akceptacja bezsilności dotyczącej pewnych sytuacji jest trudna, ogólnie zaakceptowanie i pogodzenie się z cieniami do łatwych nie należy. Ktoś kiedyś powiedział że jeśli idziesz w pełnym blasku słońca cień będzie ci towarzyszył , aby go nie było możesz jedynie unikać słońca...
Żyjemy w dualnym świecie, aby mogła istnieć odwaga musi istnieć strach, można udawać że strachu nie ma, można dać się mu obezwładnić ,ale można też go zrozumieć i przerobić na zdrową ostrożność, bez niej odwaga staje się brawurą...
Wiem tyle, że jeśli od jakiegoś wydarzenia minęło kilka lat a wspomnienie nadal budzi mocne emocje warto się tym zająć, zwyczajnie poobserwować, dać sobie prawo do niewiedzy, błędów, bezsilności, przeżyć bez blokowania, wyciągnąć wnioski na przyszłość i po jakimś czasie robi się trochę lepiej. |
W sumie to nawet nieraz nieźle działa, gdy chodzi o przemijające rzeczy świata. Problemem większej miary jest POGODZENIE SIĘ Z SAMYM SOBĄ. Tutaj jest szczególny rodzaj zapętlenia - bo to my oceniamy, jacy jesteśmy my. Jeśli zatem niespójność naszej osobowości wali po oczach, to niejako oddziaływa także na nasze prawo do podjęcia decyzji o przebaczeniu sobie.
Adriatyk podniósł sprawę psychoanalizy, tak popularnej w USA. Czasem taka psychoanaliza rzeczywiście pomaga. Ale nie da się nic zrobić za człowieka. Jak się nie zdobędzie pewnej minimalnej mocy w samym sobie, to żadne mądre rady największego psychologa, czy innego guru, nic nie pomogą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ircia
Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:17, 23 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Adriatyk napisał: | Posłuchaj Dyszyński Irci, a będziesz na topie, w USA już od dawna modne stało się wyciąganie trupa z szafy, tak każdy szanujący się człowiek uczciwy i przyzwoity, musi wydać sporo na psychoanalizę, aby odkryła, że w dzieciństwie wyrządzili mu/jej straszną krzywdę rodzice, następnie zmagał/a się z okrucieństwem swojej żony/męża, no, a potem jeszcze doszło niewyobrażalnie okrucieństwo dzieci, że już o okrucieństwach otoczenia w pracy i sąsiedztwie nie ma co wspominać nawet. Jak już psychoanalityk przekona do okrutnego losu, to wiadomo, że z tego musi być straszna trauma, a musisz wiedzieć, że współczesnemu człowiekowi uczciwemu i przyzwoitemu, nawet nie przystoi w eleganckim towarzystwie nie mieć traumy, no, a traumy też nawet nie przystoi nie leczyć, leczenie traumy jest obowiązkiem każdego uczciwego i przyzwoitego człowieka z dobrego towarzystwa. Bo musisz wiedzieć, Dyszyński, że tylko chamy miały szczęśliwe życie i nie mają traumy, a chamem, Dyszyński, tobie być nawet nie przystoi. |
Z tym że ja nie nazywam trupem wydarzeń, one jeśli były to były i nic z tym nie zrobimy, chodzi raczej o nasze reakcje szczególnie te które się utrwaliły,o utrwalone nieadaptacyjne i szkodzące nam modele, ogólnie nie sądzę że grzebanie w przeszłości, szczególnie w dzieciństwie ma większy sens, bo łatwo zaszczepić fałszywe wspomnienia.
Praca z cieniem coś mówi? Chyba niechcący użyłam porównania stosowanego w innym kontekście, dla mnie trupa nikt do mojej szafy mi nie włożył, to ja twierdząc że wnętrza szafy nie ma, że nie warto tam zaglądać sprawiłam że trup się pojawił i śmierdzi.
W Polsce psychoanaliza jest mało popularna ( przynajmniej tak wynika z mojej ograniczonej wiedzy) bo jest długotrwała i mało skuteczna, choć w pewnych przypadkach jej elementy są stosowane.
Nawet zakładając że trupa ktoś nam włożył do szafy - co ma większy sens: roztrząsanie kto i w jakich okolicznościach go nam podrzucił, czy po prostu zlokalizowanie gdzie leży i wyniesienie go? Potem posprzątać resztki w szafie i jakoś sensownie ją zagospodarować co by znów tam się coś śmierdzącego nie pojawiło.
Cytat: |
Problemem większej miary jest POGODZENIE SIĘ Z SAMYM SOBĄ. Tutaj jest szczególny rodzaj zapętlenia - bo to my oceniamy, jacy jesteśmy my. Jeśli zatem niespójność naszej osobowości wali po oczach, to niejako oddziaływa także na nasze prawo do podjęcia decyzji o przebaczeniu sobie. |
To może warto się przyjrzeć mechanizmom przyznającym lub nie prawo do przebaczania sobie?
Czy masz problem aby wybaczyć dziecku że rozbiło wazon przez nieuwagę/ to że jest dzieckiem?
Czy dajesz sobie prawo do bycia śmiesznym, głupim, do robienia pomyłek, do popełniania wszelkiej maści błędów, do absurdalnych zachowań ? Jeśli masz z tym problem to dlaczego?
Ekspertem w tym nie jestem, aczkolwiek przerabiam to w kółko, bo jak mam fazę depresyjną to pojawia się ogromny problem z akceptacją siebie, a na przeciwnej fazie jest dokładnie odwrotnie - nie tylko akceptuję ,ale nie uznaję że warto cokolwiek z tym robić, a logicznie myśląc wychodzi że rozsądnie jest akceptować, ale równocześnie wyciągać wnioski na przyszłość tak aby tych samych głupot nie popełniać, bo w końcu ich ilość jest nieskończona to po co się zapętlać?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adriatyk
Proszę oczyść posty w DR
Dołączył: 06 Mar 2016
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:45, 23 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Współczesna psychologia ukierunkowana została na indywidualizm, jako najwyższą wartość, której musi bronić przed każdym zagrożeniem, a zagrożeniem dla indywidualizmu są wszystkie relacje społeczne, tak więc, zadaniem współczesnego psychologa, jest uzasadniać i przekonać, iż największym zagrożeniem dla zdrowia psychicznego są wszelakiego rodzaju zobowiązania społeczne i tak pędzi sobie machina produkująca socjopatów i nie przypadkowo, ktoś tę machinę puścił w ruch.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ircia
Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:19, 23 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Hmm... Ciekawy pogląd, tylko mam kilka pytań :
Czemu według współczesnej psychologii osobowość dyssocjalna traktowana jest jak zaburzenie?
Czemu autyzmu nie traktuje się jako czegoś pozytywnego, przecież głównym symptomem jest znaczne ograniczenie umiejętności oraz potrzeb społecznych, osoby autystyczne to skrajni indywidualiści.
Po co takie twory jak terapie grupowe czy rodzinne skoro wszelkie relacje społeczne są zagrożeniem dla indywidualności?
Czy z tego wynika że każdy psycholog czy też terapeuta rozmawiający o ważnej roli odpowiedzialności, przestrzegania pewnych norm i standardów oraz podkreślający pozytywną rolę poprawnych relacji społecznych powinien stracić pracę?
Z tego co napisałeś rozumiem że jesteś znawcą współczesnej psychologii i jakoś objaśnisz mi te nieścisłości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rabbit-raubritter
Mediator
Dołączył: 19 Mar 2007
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 12:42, 25 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Adriatyk napisał, że nie odpowie, ale forma przekazu była niedopuszczalna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:27, 24 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
Ircia napisał: | MD napisał: |
Problemem większej miary jest POGODZENIE SIĘ Z SAMYM SOBĄ. Tutaj jest szczególny rodzaj zapętlenia - bo to my oceniamy, jacy jesteśmy my. Jeśli zatem niespójność naszej osobowości wali po oczach, to niejako oddziaływa także na nasze prawo do podjęcia decyzji o przebaczeniu sobie. |
To może warto się przyjrzeć mechanizmom przyznającym lub nie prawo do przebaczania sobie?
Czy masz problem aby wybaczyć dziecku że rozbiło wazon przez nieuwagę/ to że jest dzieckiem?
Czy dajesz sobie prawo do bycia śmiesznym, głupim, do robienia pomyłek, do popełniania wszelkiej maści błędów, do absurdalnych zachowań ? Jeśli masz z tym problem to dlaczego?
Ekspertem w tym nie jestem, aczkolwiek przerabiam to w kółko, bo jak mam fazę depresyjną to pojawia się ogromny problem z akceptacją siebie, a na przeciwnej fazie jest dokładnie odwrotnie - nie tylko akceptuję ,ale nie uznaję że warto cokolwiek z tym robić, a logicznie myśląc wychodzi że rozsądnie jest akceptować, ale równocześnie wyciągać wnioski na przyszłość tak aby tych samych głupot nie popełniać, bo w końcu ich ilość jest nieskończona to po co się zapętlać?
|
Tu warto sobie uświadomić: czym jest przebaczenie?
"Błędnie wykonane" przebaczenie według mnie może spowodować więcej szkody, niż pożytku.
Przebaczenie nie jest zwykłym anulowaniem tego, co się zdarzyło. Takie "przebaczenie" byłoby fałszem.
Przebaczenie jest (przynajmniej ja tak uważam) ZŁOŻONYM WZORCEM MOTYWACYJNO - UCZUCIOWYM.
Przebaczenie łączy w sobie kilka, zdawałoby się niemożliwych do pogodzenia, elementów:
- uznanie tego co było, za nieodwołalne - co się stało, to się nie odstanie
- przekonstruowanie obrazu sprawcy z tego, który "jest zły bo coś robi", na "tego, który jest niedoskonały i błądzi"
- zmiana flagi emocjonalnej dla złego zdarzenia z "to ostatecznie potępia sprawcę" na "był błąd, zło się stało, ale są sprawy ważniejsze, niż ten fakt powiązania ze sprawcą"
- uładzenie sobie zła przez poszkodowanego - na zasadzie: jestem w stanie do znieść, zrozumieć, zaakceptować swoje życie, siebie i sprawcę, choć może to być niełatwe".
- w wielu sytuacjach dochodzi element zadośćuczynienia, czy dania dodatkowego sygnału przez sprawcę, że odżegnuje się od tej złej wersji siebie, która zły czyn dokonała, a nawet gotów jest to potwierdzić dobrowolnym wzięciem na siebie jakiejś przykrości, bólu, cierpienia (pokuta).
Aby naprawdę przebaczyć, niezbędne jest wzniesienie się ponad standardowe impulsy emocjonalne, trzeba osiągnąć pewien minimalny poziom mentalnej DOJRZAŁOŚCI, związanej z panowaniem nad emocjami żalu, złości, pragnienia zemsty. To bywa bardzo trudne.
Przebaczyć sobie - bywa najtrudniej...
Bo teoretycznie, to w naszym interesie jest przebaczenie sobie - po co czuć się źle, skoro można poczuć się dobrze?
Jednak widząc ewidentny rozdźwięk pomiędzy tym obrazem siebie, który akceptujemy, a tym, o którym wiemy, że się ziścił, zaprzeczając pierwszemu i wiedząc, że to się stało, jest nieodwołalne, możemy po prostu nie potrafić się z tym wszystkim pogodzić, możemy nie umieć zaakceptować sami siebie.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 23:31, 24 Lis 2018, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:12, 25 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ircia napisał: | MD napisał: |
Problemem większej miary jest POGODZENIE SIĘ Z SAMYM SOBĄ. Tutaj jest szczególny rodzaj zapętlenia - bo to my oceniamy, jacy jesteśmy my. Jeśli zatem niespójność naszej osobowości wali po oczach, to niejako oddziaływa także na nasze prawo do podjęcia decyzji o przebaczeniu sobie. |
To może warto się przyjrzeć mechanizmom przyznającym lub nie prawo do przebaczania sobie?
Czy masz problem aby wybaczyć dziecku że rozbiło wazon przez nieuwagę/ to że jest dzieckiem?
Czy dajesz sobie prawo do bycia śmiesznym, głupim, do robienia pomyłek, do popełniania wszelkiej maści błędów, do absurdalnych zachowań ? Jeśli masz z tym problem to dlaczego?
Ekspertem w tym nie jestem, aczkolwiek przerabiam to w kółko, bo jak mam fazę depresyjną to pojawia się ogromny problem z akceptacją siebie, a na przeciwnej fazie jest dokładnie odwrotnie - nie tylko akceptuję ,ale nie uznaję że warto cokolwiek z tym robić, a logicznie myśląc wychodzi że rozsądnie jest akceptować, ale równocześnie wyciągać wnioski na przyszłość tak aby tych samych głupot nie popełniać, bo w końcu ich ilość jest nieskończona to po co się zapętlać?
|
Tu warto sobie uświadomić: czym jest przebaczenie?
"Błędnie wykonane" przebaczenie według mnie może spowodować więcej szkody, niż pożytku.
Przebaczenie nie jest zwykłym anulowaniem tego, co się zdarzyło. Takie "przebaczenie" byłoby fałszem.
Przebaczenie jest (przynajmniej ja tak uważam) ZŁOŻONYM WZORCEM MOTYWACYJNO - UCZUCIOWYM.
Przebaczenie łączy w sobie kilka, zdawałoby się niemożliwych do pogodzenia, elementów:
- uznanie tego co było, za nieodwołalne - co się stało, to się nie odstanie
- przekonstruowanie obrazu sprawcy z tego, który "jest zły bo coś robi", na "tego, który jest niedoskonały i błądzi"
- zmiana flagi emocjonalnej dla złego zdarzenia z "to ostatecznie potępia sprawcę" na "był błąd, zło się stało, ale są sprawy ważniejsze, niż ten fakt powiązania ze sprawcą"
- uładzenie sobie zła przez poszkodowanego - na zasadzie: jestem w stanie do znieść, zrozumieć, zaakceptować swoje życie, siebie i sprawcę, choć może to być niełatwe".
- w wielu sytuacjach dochodzi element zadośćuczynienia, czy dania dodatkowego sygnału przez sprawcę, że odżegnuje się od tej złej wersji siebie, która zły czyn dokonała, a nawet gotów jest to potwierdzić dobrowolnym wzięciem na siebie jakiejś przykrości, bólu, cierpienia (pokuta).
Aby naprawdę przebaczyć, niezbędne jest wzniesienie się ponad standardowe impulsy emocjonalne, trzeba osiągnąć pewien minimalny poziom mentalnej DOJRZAŁOŚCI, związanej z panowaniem nad emocjami żalu, złości, pragnienia zemsty. To bywa bardzo trudne.
Przebaczyć sobie - bywa najtrudniej...
Bo teoretycznie, to w naszym interesie jest przebaczenie sobie - po co czuć się źle, skoro można poczuć się dobrze?
Jednak widząc ewidentny rozdźwięk pomiędzy tym obrazem siebie, który akceptujemy, a tym, o którym wiemy, że się ziścił, zaprzeczając pierwszemu i wiedząc, że to się stało, jest nieodwołalne, możemy po prostu nie potrafić się z tym wszystkim pogodzić, możemy nie umieć zaakceptować sami siebie. | To zależy od poziomu miłości własnej czyli empatii do siebie, bo nie sposób być empatycznym dla innych bez uprzedniego bycia empatycznym dla siebie czyli odczuwania relatywnie stałej empatii do siebie w kontekście relatywnie stałych emocji, uczuć, i myśli biorąc pod uwagę, że nasz mózg - jak potwierdza neuronauka - tworzy scenariusze i mamy wolny wybór.
Nasz mózg funkcjonuje w ten sposób, że stale antycypuje co zdarzy się w następnej chwili. Kiedy mamy tylko szkic danych, mózg wypełni obraz z pamięci i zmysłów.
Tu jest "szkic" twarzy kobiety i 3 kolorowe punkty na jej nosie. Popatrz na punkt czerwony przez 20 sekund a następnie przenieś szybko wzrok na ścianę najlepiej białego koloru i opisz tutaj z detalami co widziałeś przez około 20 sekund i porownamy.
Photograph is courtesy of Artur Gessler.
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 16:14, 25 Lis 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Nie 18:01, 25 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Nasz mózg funkcjonuje w ten sposób, że stale antycypuje co zdarzy się w następnej chwili. Kiedy mamy tylko szkic danych, mózg wypełni obraz z pamięci i zmysłów.
Tu jest "szkic" twarzy kobiety i 3 kolorowe punkty na jej nosie. |
Dyskurs to, że mózg antycypuje ... to prawda, ale ów "szkic" jako ilustracja tego zjawiska to zwykła głupota (rozumiem, ze sama tego nie wymyśliłaś, więc bez urazy ) lub demagogia - fakt, że po przeniesieniu wzroku z obrazka na białą ścianę, zobaczysz pozytyw wynika wyłącznie z właściwości dostosowawczych receptorów wzrokowych i ich bezwładności - gdyby obrazek był pozytywem, zobaczyłabyś negatyw ... a to wszystko wynika dokładnie z tego samego zjawiska, co fakt, że wychodząc np. z ciemnej piwnicy na światło dzienne to na początku ciebie razi ... i nie ma nic wspólnego - tak sądzę - z ową "antycypacją" mrgreen:
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:01, 25 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | Nasz mózg funkcjonuje w ten sposób, że stale antycypuje co zdarzy się w następnej chwili. Kiedy mamy tylko szkic danych, mózg wypełni obraz z pamięci i zmysłów.
Tu jest "szkic" twarzy kobiety i 3 kolorowe punkty na jej nosie. |
Dyskurs to, że mózg antycypuje ... to prawda, ale ów "szkic" jako ilustracja tego zjawiska to zwykła głupota (rozumiem, ze sama tego nie wymyśliłaś, więc bez urazy ) lub demagogia - fakt, że po przeniesieniu wzroku z obrazka na białą ścianę, zobaczysz pozytyw wynika wyłącznie z właściwości dostosowawczych receptorów wzrokowych i ich bezwładności - gdyby obrazek był pozytywem, zobaczyłabyś negatyw ... a to wszystko wynika dokładnie z tego samego zjawiska, co fakt, że wychodząc np. z ciemnej piwnicy na światło dzienne to na początku ciebie razi ... i nie ma nic wspólnego - tak sądzę - z ową "antycypacją" mrgreen: | Neuronauka nie czeka
Zadaniem mózgu jest wspomaganie systemu biologicznego jakim jesteśmy w celu przetrwania jako gatunek. W badaniach uzyto fotografii których zakryte części nie posiadały żadnego szkicu. Więcej materiału w temacie znajdziesz w Proceedings of the National Academy of Sciences. -> [link widoczny dla zalogowanych]
Jedna z funkcji mózgu ludzkiego znana obecnie jako predictive coding/free energy principle potwierdza, że nasz mózg aktywnie antycypuje dane przy pomocy pamięci i zmysłów zamiast pasywnie przetwarzać bodźce z systemu nerwowego, bo zadaniem mózgu jest przewidywać zagrożenia.
Jeśli jedziesz samochodem po ulicy i kątem oka zaobserwujesz przechodnia i nagle ten przechodzeń znika z Twojego pola widzenia (nie rejestruje go nerw wzrokowy) z powodu pojawienia się wystarczająco dużego obiektu zasłaniającego tego przechodnia, to Twój mózg antycypuje gdzie ten przechodzeń może być i w razie czego pomoże Ci w zatrzymaniu na czas samochodu gdyby ten przechodzeń nagle Ci wszedł przed samochód.
Próbowałam patrzeć na zdjęcie osoby i przenosząc wzrok na ścianę nie widzę negatywu tego zdjęcia.
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 19:06, 25 Lis 2018, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Nie 20:24, 25 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Próbowałam patrzeć na zdjęcie osoby i przenosząc wzrok na ścianę nie widzę negatywu tego zdjęcia. |
a co widzisz ?
O ! i to doskonały przykład aktywnej antycypacji mózgu
zresztą możliwe, że nie widzisz - negatyw jest nierozpoznawalny, więc mózg nie będzie go "antycypował", w przeciwieństwie do pozytywu - ale i tak ta antycypacja wynika tylko z inercji receptorów wzroku
ja
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:53, 25 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | Próbowałam patrzeć na zdjęcie osoby i przenosząc wzrok na ścianę nie widzę negatywu tego zdjęcia. |
a co widzisz ?
O ! i to doskonały przykład aktywnej antycypacji mózgu
zresztą możliwe, że nie widzisz - negatyw jest nierozpoznawalny, więc mózg nie będzie go "antycypował", w przeciwieństwie do pozytywu - ale i tak ta antycypacja wynika tylko z inercji receptorów wzroku
ja | To przykład, że widząc zdjęcie osoby bez przeszkód, mózg nie ma czego antycypować. Przenosząc nagle wzrok ze zdjęcia na ścianę i katedralny sufit nie widzę nic poza gładką ścianą pomalowaną na kolor jaśminu kwitnącego nocą i sufit w tym samym kolorze ale ma półokrągłe "rowki"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Nie 21:11, 25 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
Cytat: | To przykład, że widząc zdjęcie osoby bez przeszkód, mózg nie ma czego antycypować .... |
tak nie do końca rozumiem co twierdzi twoja "neuronauka" w tym przypadku:
- czy twierdzi, że mózg przelicza i odwraca wartości tonalne negatywu ?
- czy, jak ja sądzę, rozpoznaje obraz wynikający z inercji dostosowawczej receptorów wzroku ?
w tym drugim przypadku to rzeczywiście też przykład "antycypacji" choć nieco jarmarczny
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:22, 25 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Dyskurs napisał: | To przykład, że widząc zdjęcie osoby bez przeszkód, mózg nie ma czego antycypować .... |
tak nie do końca rozumiem co twierdzi twoja "neuronauka" w tym przypadku:
- czy twierdzi, że mózg przelicza i odwraca wartości tonalne negatywu ?
- czy, jak ja sądzę, rozpoznaje obraz wynikający z inercji dostosowawczej receptorów wzroku ?
w tym drugim przypadku to rzeczywiście też przykład "antycypacji" choć nieco jarmarczny |
Smith & Muckli, 2010 napisał: | Na poziomie neurofizjologicznym wiadomo, że większość danych wejściowych otrzymywanych przez dany neuron V1 pochodzi z projekcji wewnętrznej i zewnętrznej, z mniejszością pochodzącą od aferentów wzgórzowych. Jako takie, monosynaptyczne połączenia boczne (tj. projekcje wewnątrzkomorowe pojedynczej synapsy) mogą odgrywać rolę w wyjaśnianiu, w jaki sposób informacja kontekstualna jest promulgowana z obszaru, która odbiera stymulację do przodu do obszaru, który tego nie robi (odległość wynosząca 2 ° na przekątnej stalej), prawdopodobnie przez przesyłanie informacji specyficznej dla sceny przez nisko kontrastowe pola sumowania neuronów V1. Połączenia te są jednak mało prawdopodobne, aby uwzględnić całą aktywność w niestymulowanym V1, ponieważ nie są one wystarczająco szerokie, aby obejmowały cały niestymulowany region. Ponadto przewiduje się, że skutki przenoszenia bocznego będą najsilniejsze w pobliżu granicy obszaru zamkniętego, co jest niezgodne z wynikami analizy wagi klasyfikatora (Metody SI, "Analiza wagi"). Dlatego projekcje międzysynaptyczne (tj. Sprzężenie zwrotne korowe) mogą mieć kluczowe znaczenie w wyjaśnieniu obecnych efektów. |
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 21:23, 25 Lis 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Nie 21:27, 25 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
dzięki, ten cytat wiele mi wyjaśnił
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów
|
Wysłany: Pią 10:38, 30 Lis 2018 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Próbowałam patrzeć na zdjęcie osoby i przenosząc wzrok na ścianę nie widzę negatywu tego zdjęcia. |
Wiesz Dyskurs, gapienie się przez 20 sek. na negatyw lub pozytyw, to nie na moją cierpliwość, więc swojej hipotezy z "inercją adaptacyjną receptorów wzroku" nie sprawdzałem wówczas, ale dziś zupełnie przypadkiem potwierdziłem swoją teorię wiesz rysowałem ikonkę żarówki na przycisk - wyłączona to ciemnoszary kontur, włączona to żółta kontra tego konturu, tyle, że z promieniami, przez co sam kontur żarówki jest nieco mniejszy - i wiesz co się dzieje ? na tym żółtym, jasnym tle pozostaje jeszcze jaśniejszy wyraźny kontur tej ciemnej, szarej żarówki - czyli widzę negatyw, i wcale nie trzeba się długo wpatrywać
a co do "neuronauki" to niestety wiele w niej ideologicznego bredzenie, z którym nie pierwszy raz zresztą zauważyłem bo czym mi np. żarówka miałby zagrażać abym ją miał "antycypować" - inna sprawa to dlaczego do tego wracam
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hikari33
Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska
|
Wysłany: Śro 9:51, 12 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
ooooooooooooooooooo
wracasz..............lucuś................hehehe
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23206
Przeczytał: 53 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:04, 24 Sty 2019 Temat postu: |
|
|
Ircia napisał: | Hmm... Ciekawy pogląd, tylko mam kilka pytań :
Czemu według współczesnej psychologii osobowość dyssocjalna traktowana jest jak zaburzenie?
Czemu autyzmu nie traktuje się jako czegoś pozytywnego, przecież głównym symptomem jest znaczne ograniczenie umiejętności oraz potrzeb społecznych, osoby autystyczne to skrajni indywidualiści.
Po co takie twory jak terapie grupowe czy rodzinne skoro wszelkie relacje społeczne są zagrożeniem dla indywidualności?
Czy z tego wynika że każdy psycholog czy też terapeuta rozmawiający o ważnej roli odpowiedzialności, przestrzegania pewnych norm i standardów oraz podkreślający pozytywną rolę poprawnych relacji społecznych powinien stracić pracę?
Z tego co napisałeś rozumiem że jesteś znawcą współczesnej psychologii i jakoś objaśnisz mi te nieścisłości. |
Z autyzmem sprawa JEST bardziej skomplikowana.
Czy to JEST dział regulaminowy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|