Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pewien proces karny, a kwestia uległości i posłuszeństwa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:54, 09 Sty 2024    Temat postu: Pewien proces karny, a kwestia uległości i posłuszeństwa

Trochę śledziłem tę, dość głośną w ostatnich miesiącach w Polsce, sprawę zgwałcenia i torturowania nastoletniej Karoliny przez grupę zwyrodnialców. [link widoczny dla zalogowanych]
Przewija się w tej sprawie postać Alana O. - w sumie też nastolatka, który namówiony przez prawie już 40 letnią Paulinę K. gwałcił dziewczynkę. Jak podają media, Alan żałuje swoich czynów. Podaje się też takie uwagi, iż sprawcy są (właściwie chyba wszyscy łącznie z prowodyrką przestępstwa Pauliną, a w sprawie przewija się jeszcze paru nastolatków) są "niedojrzali".
Patrzę na tę sprawę i nieraz sobie myślę o tym, czy ja na miejscu owego Alana na pewno byłbym lepszy?...
Zacznę od tego, że od razu zastrzegam, iż to są czyste gdybania. Nigdy nikt mnie nie namawiał do gwałcenia kogokolwiek. Ale parę razy dałem się przez różnych ludzi namówić na zrobienie czegoś, czego potem żałowałem. Z czyjegoś namówienia niejednokrotnie postąpiłem głupio, postąpiłem źle. Właśnie z okresu mniej więcej w okolicy 20 roku życia wspominam pewne swoje uległości różnym ludziom namawiającym mnie, którym ja ulegałem, będąc przekonanym, ze oni "wiedzą lepiej", że skoro z przekonaniem mi głoszą, że "tak trzeba zrobić", to ja - w końcu po raz pierwszy w takiej sytuacji - nie mający żadnego doświadczenia, zagubiony, skłonny byłem przyjąć ich sugestię.
Bylem wychowywany, jak to w tradycyjnych rodzinach, raczej w uznaniu, że młody człowiek powinien być posłuszny. Nie uczono mnie buntować się przeciw głupim namowom, raczej podlegałem dość jednostronnemu naciskowi wychowawców w stronę "słuchaj się! Nie patrz na to, co myślisz i czujesz sam, tylko zastosuj się do poleceń!".
Uważam się za osobę o raczej dobrej woli w tym znaczeniu, że nikomu źle nie życzę, nikogo nie chcę skrzywdzić, odczuwam przykrość, gdy ktokolwiek w moim otoczeniu jest krzywdzony, albo w ogóle cierpi. Dlatego chyba z własnej inicjatywy nikogo bym nie krzywdził. Ale z namowy?...
Nie mam podstaw sądzić, że postawiony na miejscu Alana, mając wtedy lat 17 postąpiłbym lepiej niż on. Choć też nie wiem, czy dałbym się namówić w pełni już dorosłej, a nawet z lekka starszej Paulinie (z perspektywy nastolatka przecież "mądrzejszej") do czynów motywowanych chęcią zemszczenia się tej ostatniej za jakieś tam obelżywe słowa. Raczej standardowo bym unikał (jak sobie wspominam siebie 17 letniego) osób pokroju owej Pauliny, więc pewnie nie wpakowałbym się najpierw w relację z nią, a później namowy do przestępstwa. Ale już gdyby mnie życie bardziej brutalnie wepchnęło w zależność od osoby takiego pokroju - np. gdyby pojawiła się zależność służbowa od niej, to na pewno miałbym ogromne trudności z uporaniem się wewnętrznym z postawą posłuszeństwa starszym mi tak od lat wpajaną.
Przypuszczam, że dla ludzi nie skłonnych do refleksji, poszukiwania słabości w sobie, czy ogólnie samokrytycznego spojrzenia na życie, "jasne jest", że tego Alana trzeba surowo ukarać, bo przecież jest on winny. Dla większości ludzi sprawa osądu tej sprawy będzie prosta, emocje będą się dopominały o przykładne ukarania "zwyrodnialca", emocjom też ulegając większość pozostanie przy przekonaniu "ja bym nigdy nic podobnego nie zrobił, to tylko ten zwyrodnialec taki był i powinni go jak najmocniej ukarać". A ja wciąż nie wiem... :think: Nie czuję się tu lepszy. Raczej uważam, że miałem "więcej szczęścia niz rozumu" w życiu, że nie trafiło mi się namawianie mnie do tak okropnych czynów.

A perspektywy ponad 60 letniego życia mam (jako zwieńczenie tej rozkminy) jeden wniosek w kwestiach społecznych: trzeba bardzo uważać z wdrażaniem młodych ludzi jednostronnie do posłuszeństwa. Posłuszni, niesamodzielni, szczególnie młodzi ludzie, będą mogli być łatwo wykorzystani przez zdeprawowane jednostki. Mogą być wykorzystani albo jako główne ofiary (bo ten pan zaprosił mnie do samochodu, a przecież mama mówiła, ze starszych trzeba się słuchać...), albo ofiary, które jednocześnie okazują się sprawcami złych czynów, bo ktoś ich namówił do tego, zaś oni nie mieli w sobie woli, umiejętności, mocy mentalnych przeciwstawienia się tym namowom.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:42, 09 Sty 2024    Temat postu:

Sprawa jest bardziej skomplikowana.

Nie wiem czy to dobry przyklad na rozważanie kwestii posluszenstwo vs uległość

Opis z netu:


13.08.2022
17-letni Alan O., który brał udział w porwaniu 14-letniej Kasi, usłyszał m.in. zarzut gwałtu ze szczególnym okrucieństwem
Fot. Adam Jastrzębowski
17-letni Alan O., który brał udział w porwaniu 14-letniej Kasi, usłyszał m.in. zarzut gwałtu ze szczególnym okrucieństwem
Justyna Piasecka
Jestem bardzo zła na Alana, ale to moje dziecko i obojętnie, co by zrobił, muszę przy nim stać. Wiem, że musi odpowiedzieć za to, co zrobił. Ale mam nadzieję, że to Paulina poniesie najwyższą karę – mówi pani Patrycja, matka 17-letniego Alana O., który brał udział w porwaniu 14-letniej Kasi z Poznania.

W piątek 22 lipca, na os. Przyjaźni w Poznaniu, dorosła matka i czwórka dzieci porwały 14-letnią dziewczynę. Pani syn brał udział w porwaniu Kasi. Prokuratura postawiła mu zarzuty – m.in. gwałtu ze szczególnym okrucieństwem. Czy podejrzewała pani, że Alan może być zdolny do takich rzeczy?
Nigdy. Ja nigdy w życiu nie sądziłam, że mój syn kiedykolwiek trafi do aresztu, a już na pewno nie za takie przestępstwo. Alan nigdy nie przejawiał agresywnych, brutalnych zachowań, również tych na tle seksualnym. Owszem, miał problemy z napadami złości, co wynikało z jego zaburzeń, jednak przejawiały się one w słowach, a nie czynach. Alan to dobry chłopak, pomocny, uczynny... Nigdy bym nie przypuszczała, że będzie uczestnikiem tak potwornych zdarzeń.

Mówi pani, że Alan to dobry chłopak. Dlaczego nie mieszkał z panią, tylko w domu dziecka? Stwarzał problemy wychowawcze?
Alan trafił do placówki przez moje kłopoty małżeńskie i chorobę alkoholową. Od 3 lat utrzymuję całkowitą abstynencję. Teraz starałam się, by syn wrócił do domu. Był urlopowany do mnie z domu dziecka na całe wakacje.

Wspomniała pani o zaburzeniach Alana. Czy syn był pod opieką specjalistów?
Kiedy u Alana zaczęły pojawiać się napady złości, na moją prośbę trafił do psychiatry. Dostał leki, mimo że nie postawiono mu diagnozy. Poprawy nie było. W czerwcu ubiegłego roku syn skarżył się, że czuje się gorzej. Próbowałam monitować placówkę, ale ostatecznie sama poszłam z nim do psychiatry. Odbyły się trzy wizyty, Alan dostał leki, w tym antydepresanty, bo miał również stany depresyjne. I faktycznie, przy regularności ich zażywania, widziałam poprawę.

Kiedy Alan poznał Paulinę K.?
Tak naprawdę wszystko zaczęło się rok temu, kiedy Alan poznał Filipa, syna Pauliny. Okazało się, że w tej „grupie” był również syn mojej przyjaciółki. W ferie zimowe Alan powiedział, że chce nocować u Filipa. W naszym domu panowały zasady, których syn musiał przestrzegać. Poprosiłam go o kontakt z Pauliną – chciałam wiedzieć, czy zgadza się, by mój syn nocował w jej domu. To był mój pierwszy kontakt z nią. Wtedy wydawała się być normalną matką. Nigdy się nie spotykałyśmy, dla mnie była po prostu matką kolegi syna. Wtedy jeszcze wszystko było w porządku...

Kiedy się to zmieniło?
W pierwszy weekend wakacji. Wtedy zaczęłam podejrzewać, że Alan może brać narkotyki, ale wówczas jeszcze nie miałam pewności. Kiedy Alan wrócił w niedzielę do domu, po tym jak razem z innymi był u Pauliny na działce, doszło między nami do dużej awantury. Zachowywał się inaczej, jak nie on. Podejrzewałam, że ma tzw. „zjazd” po narkotykach. Następnego dnia rozmawiałam z przyjaciółką, której syn też był w weekend u Pauliny. Ona również zrobiła swojemu synowi awanturę, który przyznał się, że też tam brał narkotyki. Tego dnia zepsuł mi się telefon – na nieszczęście Alana i Pauliny. W starym telefonie miałam dostęp do wszystkich mediów społecznościowych syna. Wówczas odkryłam wiadomości Alana z Pauliną i Filipem, zobaczyłam też zdjęcia. Wtedy byłam już pewna, że Paulina daje dzieciom narkotyki.

Zgłosiła to pani?
Nie chciałam iść na komisariat z 2-letnim synem, moim najmłodszym dzieckiem, i czekać aż mnie przyjmą, więc zadzwoniłam do dzielnicowego, ale okazało się, że jest na zwolnieniu lekarskim i zastępuje go inny policjant. Powiedział, że oddzwoni następnego dnia, zapytał tylko o co chodzi. Powiedziałam, że sprawa dotyczy mojego 17-letniego syna, z którym mam problemy, a o którego bardzo się martwię, a sprawa jest bardzo poważna i pilna. Chciałam opowiedzieć mu o narkotykach i pokazać zdjęcia, które znalazłam w telefonie syna. Niestety, policjant nie oddzwonił. Gdyby na miejscu był dzielnicowy Kusiewicz, z którym miałam kontakt już wcześniej, to wiem, że z tą sytuacją na pewno by mnie samej nie zostawił.

Pytaliśmy policję o pani zgłoszenie. Twierdzą, że takiego nie było...
W poniedziałek zadzwoniłam do tego policjanta, który zastępuje dzielnicowego. Powiedział, że nie pamięta, żebym wcześniej dzwoniła. Tłumaczył, że dużo ludzi dzwoni... System mnie olał. Tak samo jak placówka, w której przebywał mój syn. Dzieci mogą urlopować się z placówki, np. na 3 godziny w weekendy w roku szkolnym, jednak nikt ich nie sprawdza – gdzie wychodzą, z kim i po co. Wiem, że jednego razu syn był u Filipa, a do domu dziecka odwiozła go później Paulina. Skąd to wiem? W telefonie Alana znalazłam zdjęcie, które zrobili sobie koło placówki.

Co było dalej?
Trzy tygodnie przed całym zdarzeniem zakazałam Alanowi nocowania u Filipa. Wychodził w ciągu dnia na kilka godzin, ale zawsze wracał do domu o umówionej godzinie, czyli o 22. Nie było żadnych problemów – nie przejawiał agresji, nie miał napadów złości. Jestem wręcz pewna, że te zaburzenia psychiczne, które miał i jednoczesny brak zainteresowania ze strony placówki spowodowały, że Paulina miała na niego aż tak duży wpływ. Cztery dni przed tragedią napisałam jej wiadomość, by całkowicie zerwała kontakt z moim synem, zwłaszcza, że jest między nimi zbyt duża różnica wieku. Nie wdawałam się w szczegóły, że wiem o pewnych rzeczach, o narkotykach, bo zamierzałam to zgłosić policji.

Co łączyło Alana i Paulinę? Pojawiły się głosy, że mieli romans...
Podejrzewam, że mogło być między nimi coś więcej, jednak co do romansu nie jestem pewna. Alan mógł być Pauliną zafascynowany. Kłóciliśmy się o nią, nie podobało mi się, że ona, dorosła kobieta, zadaje się z moim dzieckiem, ale i innymi nastolatkami, którymi się wręcz otaczała.

Pani zdaniem dzieci były pod wpływem Pauliny?
Tak. Z wiadomości, które syn wymieniał z Pauliną, wynika, że Alan był pod dużym wpływem Pauliny, a także wykonywał jej polecenia, robił to, co ona mu kazała. Paulina kreowała się na nastolatkę, choć sama jest matką trójki dzieci... Stawała po ich stronie i podważała choćby moje metody wychowawcze, że mam jakieś zasady, których Alan ma przestrzegać. Pamiętam, jak kiedyś zdenerwowałam się, bo powiedziała, że nie muszę się martwić, bo ona traktuje mojego syna jak swojego. Powiedziałam jej, że to jest moje dziecko, a ona ma swoje. Pamiętam, że wtedy zastanawiałam się, co miała na myśli. Dzisiaj już wiem... „Traktuje twoje jak swoje, więc twojemu też dam narkotyki”. Nie wierzę w to, że swoim dzieciom ich nie dawała. Skoro swojej 13-letniej córce pozwalała palić e-papierosa... Dla mnie to wszystko jest nie do pomyślenia.

Czyli można powiedzieć, że Paulina była swego rodzajem „wzorem” dla dzieciaków?
Ona otaczała się wyłącznie dzieciakami. Z ośmioma czy dziewięcioma potrafiła pojechać na działkę, nad jezioro. A święta nie była. Jedna z koleżanek mojego syna powiedziała, że kiedy jednego razu byli nad jeziorem, to najpierw wypiła na słońcu dwa piwa, a później prowadziła samochód. Jeżeli te dzieci widziały matkę, która zabiera je na działkę, a potem daje im narkotyki i alkohol, to w ich oczach taka mama jest super. A ich mama jest od niej gorsza, bo daje im zakazy. Alan był bardziej podatny, bo ze strony domu dziecka też nie było wobec niego rygoru. Wychowawcy jakby bagatelizowali problemy, musiałam sama wszystko załatwiać, z ich strony nie było pomocy i zaangażowania. Jest mi bardzo przykro, bo wiecznie było „ciocia Paulina, ciocia Paulina...”. Nie było nic innego, jakby ta kobieta była dla tych dzieciaków jakimś bogiem. A one miały klapki na oczach. Przecież już sam sposób, w jaki Paulina budowała wizerunek innych mam był niepokojący. Pamiętam, jak kiedyś zwróciłam Alanowi uwagę, że znów zabrał mi ładowarkę. Paulina napisała mu na to, żeby nie przejmował się „tą matką, może ma zespół napięcia przedmiesiączkowego”. To jest absolutnie nie na miejscu. Przecież ona sama jest matką i jeszcze nie tak dawno sama bardzo restrykcyjnie traktowała swoje dzieci. Mam takie poczucie, że kiedy Paulina zaczęła brać narkotyki, to one namieszały jej w głowie...

22 lipca, dzień porwania. Czy zauważyła pani jakieś niepokojące sygnały zwiastujące tę tragedię?
Nie – zarówno tego dnia, jak i wcześniej. Alan miał jechać z Pauliną i innymi nad jezioro. Jeszcze o 14 z nim rozmawiałam, umówiliśmy się, że później przyjedzie do domu, bo miałam do niego prośbę. Zadzwoniłam do niego o 16, 17, ale nie odebrał. Paulina też nie odbierała. Wtedy zaczął boleć mnie brzuch, jakbym przeczuwała, że stało się coś złego. Zadzwonił do mnie syn Pauliny i zapytał, czy wiem, co dzieje się z chłopakami, bo żaden z nich nie odbiera. Powiedziałam mu, że też mam problem, żeby się skontaktować. Zapytałam, czy mama jest w domu – odpowiedział, że nie, że nie ma też jego sióstr i samochodu. Czekałam do wieczora, położyłam młodszego syna spać. Wciąż nie mogłam dodzwonić się do Alana, a o 22 włączała się poczta. Zadzwoniłam pod 112 zgłosić zaginięcie syna. Po chwili oddzwonili do mnie policjanci z Jeżyc, żebym wzięła jego zdjęcie i przyszła na komisariat. Kiedy zbierałam się do wyjścia, otrzymałam telefon od policjantów, że syn został zatrzymany.

Co pani wtedy pomyślała?
Myślałam, że zatrzymali go, bo może pił alkohol albo palił papierosy. Kiedy już o wszystkim się dowiedziałam, to w pierwszej chwili w ogóle to do mnie nie dotarło. Na komisariacie wpadłam w panikę, zaczęłam płakać... Od jednego z policjantów usłyszałam, że urodziłam zwyrodnialca... Nawet nie wiem, jak dotarłam do domu. Następnego dnia zobaczyłam zdjęcia syna w gazetach, w telewizji. Do dzisiaj nie mogę czytać tych wszystkich artykułów. Chciałabym, żeby to był tylko sen. Każdego ranka, kiedy się budzę, liczę na to, że syn śpi w pokoju obok, że to się nie wydarzyło...

Widziała pani nagranie ze zdarzenia?
Nie, nie widziałam. Od razu zostało zabezpieczone przez policję, ale mogę pani powiedzieć, że gwałtu – w rozumieniu stosunku płciowego – nie było. Tego jestem pewna, bo docierają do mnie informacje z różnych źródeł.

Obwinia pani system, a syna? Powinien ponieść karę?
Jestem bardzo zła na Alana, ale to moje dziecko i obojętnie, co by zrobił, muszę przy nim stać. Wiem, że musi odpowiedzieć za to, co zrobił. Ale mam nadzieję, że to Paulina poniesie najwyższą karę, bo Alan, choć będzie odpowiadał jak dorosły, tak naprawdę jest jeszcze dzieckiem. Ta kobieta zniszczyła życie wielu... Kasi, swoim dzieciom, dzieciom, które brały udział w porwaniu, ale także ich matkom.

Ma pani żal do siebie za to, co się stało?
Oczywiście, że tak. Cały czas zastanawiam się, czy coś mogłam zrobić inaczej. Z jednej strony mam takie przemyślenia, że jeśli przerwałabym Alanowi urlopowanie na wakacje i przebywałby w placówce, to by do tego nie doszło. Z drugiej strony, Alan mógł sam urlopować się z placówki i wychodzić bez mówienia wychowawcom, gdzie idzie i z kim. Tak zresztą było, o czym już wspominałam – że widywał się z Filipem, a był odwożony przez Paulinę.

A do syna ma pani żal?
Nie tak go wychowałam. Gdyby mnie posłuchał, to jestem pewna, że do takiej sytuacji by nie doszło. Ale był zapatrzony w Paulinę. W samochodzie podczas porwania była też najmłodsza córka Pauliny. Alan ma siostrę w tym wieku. Chciałabym usłyszeć od niego, co nim kierowało, że nie miał nawet hamulców przy tej dziewczynce... Tego dnia Alana miało w ogóle nie być w Polsce. Chciałam go wysłać do siostry do Holandii na dwa tygodnie, żeby wyrwał się z tego środowiska. Gdyby dostała pieniądze z MOPR-u na czas, to by pojechał. Miało go nie być, miało go po prostu nie być i nic by się nie wydarzyło... Alan miał marzenia, chciał uczyć się na mechanika, zbudować samochód. Marzył, by otworzyć swój warsztat...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:21, 09 Sty 2024    Temat postu:

Paulina K. nie miała dla nastolatki litości. - Wydawała polecenia pozostałym i mogła w każdej chwili przerwać. Ona ponosi największą winę - mówił w czasie ustnego uzasadnienia wyroku sędzia Klimowicz. To, co kobieta ze swoimi kompanami zrobili z nastolatką, to podłość w czytaj postaci. Dziewczyna została brutalnie zgwałcona, ale oprawcy ogolili jej też część głowy żyletką, a oprócz tego bili ją i poniżali, przypalali papierosami, a wszystko nagrywali telefonami komórkowymi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:44, 09 Sty 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Sprawa jest bardziej skomplikowana.

Oczywiście. W końcu w kilku zdaniach nie sposób jest przedstawić sprawy, która liczy setki, czy tysiące stron akt w sądzie. Jedno jest tu kluczowe - zależność od starszych, manipulujących młodszymi, uległość, posłuszeństwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:44, 09 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Sprawa jest bardziej skomplikowana.

Oczywiście. W końcu w kilku zdaniach nie sposób jest przedstawić sprawy, która liczy setki, czy tysiące stron akt w sądzie. Jedno jest tu kluczowe - zależność od starszych, manipulujących młodszymi, uległość, posłuszeństwo.


Ta 40 letnia kobieta to byla patolka. A dlaczego ten chlopak tak do niej przylgnął?

Przed marketem, Galerią Pestka w okolicy blokowiska do samochodu została wciągnięta 14-letnia dziewczynka. Za kółkiem siedziała 39-letnia Paulina K. W aucie była też jej córka (7 l.!) i jeszcze dwóch innych nastolatków, w tym 17-letni Alan O. Porywacze w ogóle nie przejęli się świadkami. Wciągnęli bezbronną dziewczynę do bmw i odjechali. Zanim namierzyła ich policja, zrobili coś potwornego. Zgwałcili nastolatkę, ogolili jej głowę i brwi, bili, przypalali papierosami, nagą ciągnęli po polnej drodze. Nowe fakty w tej sprawie wciąż wychodzą na jaw; jak ten ustalony przez Gazetę Wyborczą ,że - według jednego z policjantów - patologiczny gang musiał działać instynktownie. Paulina i Alan najpewniej nakręcali się wzajemnie, stale przekraczając granicę... Obrzydzenie budzi fakt, że wszystko motywowane było... grzałką do elektronicznego papierosa, którą miała uszkodzić Kasia. To kwestia 20 zł.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 19:55, 09 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:57, 09 Sty 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Sprawa jest bardziej skomplikowana.

Oczywiście. W końcu w kilku zdaniach nie sposób jest przedstawić sprawy, która liczy setki, czy tysiące stron akt w sądzie. Jedno jest tu kluczowe - zależność od starszych, manipulujących młodszymi, uległość, posłuszeństwo.


Ta 40 letnia kobieta to byla patolka. A dlaczego ten chłopak tak do niej przylgnął?

Nie znam sprawy, nie odpowiem.
Za to mam wniosek ogólniejszy, bo tu już mogę w stronę jakiejś jako tako zasadnej konkluzji zmierzać: warto jest młodych ludzi wdrażać do krytycyzm wobec manipulacji, umiejętności samodzielnego myślenia, a nie przesadzać z oczekiwaniem posłuszeństwa. Bo nie wiadomo KTO będzie tego posłuszeństwa żądał, więc jeśli wychowamy bezradnych mentalnie, niezdolnych do samodzielnej oceny sytuacji ciołków, to będziemy mieli więcej takich sytuacji, w których zdeprawowane, manipulujące umysłami jednostki używają innych ludzi do popełniania przestępstw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:03, 09 Sty 2024    Temat postu:

Ten chlopak byl wychowywany przez bezradna matkę i mieszkal częściowo w domu dziecka.
Paulina też wychowywała się w patologicznej rodzinie.
O jakich tu autorytetach może być mowa....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 77 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:08, 09 Sty 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Ten chlopak byl wychowywany przez bezradna matkę i mieszkal częściowo w domu dziecka.
Paulina też wychowywała się w patologicznej rodzinie.
O jakich tu autorytetach może być mowa....

Autorytetem oczywiście nie ogólnym dla społeczeństwa ale SUBIEKTYWNYM DLA DANEJ OSOBY. Autorytetem dla 11 latka może być zdeprawowany i głupi 18 latek - tylko dlatego, że jest starszy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:31, 09 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Ten chlopak byl wychowywany przez bezradna matkę i mieszkal częściowo w domu dziecka.
Paulina też wychowywała się w patologicznej rodzinie.
O jakich tu autorytetach może być mowa....

Autorytetem oczywiście nie ogólnym dla społeczeństwa ale SUBIEKTYWNYM DLA DANEJ OSOBY. Autorytetem dla 11 latka może być zdeprawowany i głupi 18 latek - tylko dlatego, że jest starszy.


[link widoczny dla zalogowanych]

Wszystko to działo się w grupie ludzi dziwnych.

Ciekawe czy oni chodzili do kościoła?

Paulina nigdzie nie pracowała a miala kasę.

Z jej relacji wynikało też, że 39-letnią Paulinę a 17-letniego Alana łączyło coś więcej. Chłopak był nią widocznie zafascynowany.

Jak ustalił portal onet.pl, nastolatek przyznał się do romansu z „ciocią Pauliną”, w intymnym związku mieli być przez kilka tygodni. Gdy chłopak ją odwiedzał, zostawał na noc w jej mieszkaniu i z nią sypiał. Z kolei kobieta cały czas, według ustaleń dziennikarzy z onet.pl, unika jasnej odpowiedzi na pytanie, czy miała romans z nastolatkiem.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 20:47, 09 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin