Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33512
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 8:46, 15 Gru 2021 Temat postu: Narracje empatią i jej brakiem |
|
|
Odnoszę wrażenie, że do arsenału manipulacji i rozgrywek na polu walki o rząd dusz ostatnio wysoce modne jest używanie nowej broni - oskarżania o brak empatii, czy epatowanie posiadaniem tejże.
Nie chcę tutaj wyjść na kogoś, kto by ostro stanął po którejś ze stron, bo - jako symetrysta z usposobienia i wyboru - staram się uwzględniać różne racje, ale jednak coś w tym zakresie ostatnio jakby stało się nową normą w dyskusjach. Uważam, że nic tak nie zabezpiecza przed manipulacją, jak uświadomienie sobie jakiejś postaci balansu, ustanowienie sobie "zera skali" w zakresie ocen, jakie przychodzi nam przyjmować.
Ogólnie sprawę stawiając, argument braku empatii jest bardzo pojemny - można go nawet wyciągać w odniesieniu do osoby, która odmawia złodziejowi prawa do okradania innych ludzi. Wszak któż komuś może zabronić teraz roztkliwiać się nad potrzebą tego złodzieja posiadania środków finansowych, których on rzekomo z jakiegoś powodu nie mógł zdobyć w uczciwy sposób - środków niezbędnych z uwagi na okoliczność choroby jego kilkuletniej córeczki?... A jeśli nawet złodziej córeczki nie ma, to przecież ma swoje uczucia, swoją godność!...
Dlaczego mielibyśmy złodziejowi odmawiać owej godności, tylko dlatego, że kradnie. Wszak też jest człowiekiem! Nie znamy konkretnych powodów, dla których ktoś został złodziejem - może został tak wychowany w dzieciństwie, w którym zabrakło dobrych wzorców ze strony rodziców, a teraz przecież jakże trudno jest zmienić te nawyki, które ukształtowały się przez większość życia. Czyż i my nie mamy z tym problemu?
- No chyba, że mamy! Więc może powinniśmy teraz zrozumieć złodzieja, który chce czuć się wolny w swoich życiowych wyborach, który ma swoją godność i uczucia. A to, że jakiś bogacz przy tym straci trochę ze swojego - nadmiarowego, nie zawsze uczciwie zarobionego - zasobu środków finansowych, nie jest przecież aż takim problemem...
I już mamy taką fajną narrację, w której komuś wciskamy jakże empatyczne przekonanie, że powinniśmy złodziejowi wybaczyć jego wybryki. Może nawet je wesprzeć?...
Oczywiście mam nadzieję, że tym przekonującym tonem litowania się nad złodziejami ostatecznie nikogo nie przekonałem w sposób ostateczny. Każda narracja ma przeciwnarrację, a ta przeciwna (czy chyba raczej po prostu względnie neutralna) zwróci uwagę na to, że choć oczywiście nie powinniśmy jakoś skreślać nikogo ostatecznie z tytułu jego życiowych grzechów, to jednak złodzieje w większości przypadków (poza bardzo wybranymi, wyjątkowymi w wysokim stopniu) nie wybierają do okradania wyłącznie złych bogaczy, lecz krzywdzą ludzi, którzy okażą się wystarczająco nieostrożni, jak też i to, skoro całe rzesze ludzi realizują swoją człowieczą godność bez tegoż krzywdzenia, to nie widać jakiegoś znaczącego powodu, aby kogoś tutaj czynić wyróżnionym, uprzywilejowanym - szczególnie jeśli nie mamy naprawdę wyjątkowych, silnie potwierdzonych powodów do uznania niezwykłej sytuacji tego konkretnego złodzieja w jakiejś jego absolutnie nietypowym życiowym dramacie. Warto postawić sprawę jasno - złodzieje świadomie krzywdzą ludzi, czynią zło, są egoistami i pasożytami społecznymi.
Poza tym, gdybyśmy tak z tą naszą empatią "poszaleli", przyznając ją równo wszystkim złodziejom, to za chwilę wylądujemy w obrazie społeczeństwa, w którym wszyscy chcą tylko brać, a nikt nie chce uczciwie pracować. Takie społeczeństwo po prostu ulegnie samozagładzie.
Podsumowując powyższe: interpretator z wyobraźnią jest w stanie praktycznie zawsze upichcić z argumentu empatii wsparcie dla niemal dowolnie wybranej osoby, profesji, postępowania. Branie takiej kreatywności za dobrą monetę, świadczy jednak o niedojrzałości, o słabości umysłu. Tenże umysł powinien sobie skonstruować jakiś punkt odniesienia, punkt zera skali ocen, który byłby względnie nienaruszalny, a nie dawać się ciągać mentalnie każdej osobie, która jest w stanie wytworzyć odpowiednio przekonującą, tkliwą "legendę".
Ale chyba patrząc na zagadnienie manipulowania za pomocą postulowania empatii, istotne jest tu jeszcze coś innego. Nawet nie chodzi bowiem o to, aby cofać tę empatię tylko dlatego, iż ktoś jest po negatywnej stronie skali. Nie uważam, aby nawet złodziejowi nie należała się żadna postać empatii. Nie, on rzeczywiście jest człowiekiem, a z racji tegoż człowieczeństwa, empatia mu się należy. Clou jest w innymi miejscu - w rozróżnieniu empatii względem człowieka jako takiego, a akceptacji jego czynów.
To, że będę czuł empatię - tak po ludzku, jako do człowieka - względem złodzieja nie oznacza bowiem wcale, że muszę akceptować okradanie ludzi. Czując empatię do pary gejowskiej, nie muszę wcale podzielać ich poglądów na temat uznawania takich związków za małżeństwa.
Podobny problem mają rodzice wychowujący swoje dzieci, gdy te zaczynają sprawiać poważne kłopoty. Jeśli rodzice na wywiadówce dostają informację, że ich syn odpuścił sobie naukę, że wsiąka w złe towarzystwo, które nie stroni ani od używek, ani od innych ryzykownych zachowań, to taki rodzic nie może się odbić od argumentacji tego syna "poczuj do mnie empatię i zaakceptuj moje życiowe wybory, bo ja tak chcę". Taki rodzic, właściwie to nawet W IMIĘ EMPATII, choć w inny sposób pojętej, będzie się upierał przy tym, że syn ma zmienić swoją życiową postawę.
Empatia nie jest wystarczającym powodem do wymuszania na kimś uległości, rezygnacji ze swoich wartości. Mamy taki świat, na którym postawy i uczucia nieustannie się ścierają, są ze sobą w konfliktach różnych. Toczą się spory między ludźmi. Ale to nie jest tak, że ktoś pierwszy kto się upomni o naszą empatię, a dalej wsparcie dla niego, ma być uprzywilejowany względem drugiej strony sporu. Bo ta druga strona sporu też przecież o naszą empatię może zawalczyć. I mamy empatię przeciw empatii.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 11:50, 15 Gru 2021, w całości zmieniany 1 raz
|
|