Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:58, 30 Kwi 2020 Temat postu: Najbardziej durne przepisy w związku z epidemią |
|
|
W Polsce aktualnie obowiązuje cała masa specjalnych przepisów mających (często nie wiadomo na jaki właściwie sposób) przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się epidemii. Niektóre z nich są naprawdę bez sensu. Oto moje typy (obowiązujące na dziś 30.04.2020):
1. nakaz zachowywania w przestrzeni publicznej odległości min. w metrów NAWET PRZEZ DOMOWNIKÓW. Nie wiadomo na jakiej zasadzie ten przepis miałby przeciwdziałać epidemii, jeśli za chwile ci domownicy w swoim domu i tak często będą w odległości mniejszej niż 2 m, a może nawet się pocałują, czy będą uprawiać seks (przy tej ostatniej okazji pewnie znacznie więcej mikrobów się między nimi wymieni, niż podczas spaceru).
Ten przepis to czysta szykana, prawdopodobnie mający ułatwić obserwatorom zewnętrznym (policjantom, strażnikom) wychwytywanie osób gromadzących się w ogóle. Ale w tym przepisie jest chyba jakiś duch totalitaryzmu, podobnej do PRL-oweskiej demonstracji potęgi władzy nad obywatelem.
2. obowiązek używania maski przez rowerzystów. Taki - potencjalnie chory - rowerzysta, dojeżdżający np. do sklepu 30 minut, przecież tak nachucha w tę maseczkę, że to ona będzie teraz sama głównym siedliskiem wirusów, wilgoci powstałej podczas wydychania, plwocin. Za chwilę tenże rowerzysta przedmucha te wszystkie kropelki zgromadzone podczas jazdy wchodząc do przestrzeni publicznej, miejsca zamkniętego. Wtedy tych wirusów zostawi w owym pomieszczeniu więcej, niż gdyby w ogóle maseczki nie używał. Sensowne byłoby zakładanie maseczek TYLKO W POMIESZCZENIACH, ewentualnie może w wyjątkowo zatłoczonych miejscach na powietrzu, ale WYJĄTKOWO zatłoczonych. Aby w ogóle to całe noszenie maseczek miało sens, należałoby je używać stosunkowo krótko, a potem dezynfekować. I oczywiście to też powiązane jest z użyciem w tych miejscach, gdzie to ma sens, bo inaczej to owe maseczki należałoby zużywać w zawrotnym tempie. A tak to chyba jedyny pozytywny aspekt używania maseczek przez rowerzystów jest ochrona ich gardeł przed wpadnięciem tam owada.
3. W ogóle używanie maseczek na powietrzu (może z wyjątkiem bardzo zatłoczonych miejsc). Obawiam się, że więcej problemów wyniknie z pojawieniem się wysypu chorób płuc, wynikających z dostawania się do dróg oddechowych drobinek bawełny, niż korzyści. W swoim czasie nawet minister Szumowski wyśmiewał używanie maseczek tak ogólnie. Potem mu się odmieniło (może pod wpływem nacisków politycznych...). Taki wymóg jest czystą szykaną władzy, bo i tak przecież nikt nie jest w stanie sprawdzić, na ile owa maseczka/zasłonięcie czymkolwiek spełnia jakąkolwiek rolę w kontekście rozprzestrzeniania wirusów, a utrudnienia oddychania, brak rozpoznawalności (teraz jest raj dla terrorystów, czy innych podejrzanych typów) stanowić będą większe zagrożenie.
Jakby tak teraz jacyś narodowcy - posłusznie zachowując 2 metry odstępu - zrobili swój marsz z racami i z paleniem czego tam, to zgodnie z prawem by się ukryli przed monitoringiem. Stary przepis nakazujący odsłonięcie twarzy na demonstracjach został (chyba) anulowany, więc hulaj dusza wszyscy ukrywający się...
Już bardziej historycznie patrząc, z racji na to, że aktualnie nie obowiązuje, kto wie, czy nie najdurniejszy przepisem, był zakaz wyjazdu na działkę. Z jednej strony władze zalecały social distancing, ale jak ktoś chciał opuścić wielkie miasto i zaszyć się przed wirusem w swoim domku letniskowym, to...
nielzja. A przecież w ten sposób najlepiej zostałby zrealizowany ów postulat nie kontaktowania się ludzi. Podobnie bez sensu było karanie mandatami wędkarzy, którzy - z dala od innych ludzi - zażywali relaksu nad wodą.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 17:21, 30 Kwi 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|