|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33417
Przeczytał: 71 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:11, 07 Gru 2022 Temat postu: Na ile pokrzykiwanie 'ja mam rację!' jest skuteczne? |
|
|
W okół mnie - w kontaktach prywatnych, ale też i w polityce - obserwuję dość powszechną strategię "przekonywania" do swego opartą o zasadę: im bardziej wykrzykujemy swoje tezy i im bardziej gromimy przeciwników, tym (zapewne... ???) jesteśmy bardziej przekonujący.
Czy to jednak rzeczywiście działa?
Moją odpowiedzią tutaj byłoby: na niektórych może i działa...
Są ludzie, którzy naturalnie lgną do "liderów uporu i charyzmy". Tak - chyba już genach - mamy zapisane, żeby gromadzić się wokół przewodnika stada. A przewodnik musi być widoczny, musi się wylansować, musi wykazać swą wyższość nad konkurentami. I jeśli nasz "system poznawczy" działa silnie instynktownie, to pójdziemy właśnie za takim liderem: emocjonalnym, władczym, upartym w dążeniu, charyzmatycznym, choć...
niekoniecznie rozumnym.
Ludzie poszli tłumnie za Hitlerem (malarzem o nieszczególnej wiedzy, przeciętnej inteligencji), słabo wykształcony Manson pociągnął za swoimi "ideami" sporą grupę ludzi, powodując, iż stali się oni zbrodniarzami. Dlaczego tak?...
Bo byli to ludzie mentalnie SŁABI.
Byli słabi w tym sensie, że poszli za tym, co w genach - za liderem, który lansuje się emocjonalnością, uporem, charyzmą. Tak to działa w stadach bawołów, małp, czy wilków. Te zasady - polegania bardziej na instynktownym oglądzie świata niż na rozumowym, niezależnym - w jakiś sposób przenoszą się na ludzi. I niektórzy temu ulegają - reagują jak zwierzęta, idą za silnym liderem, dlatego, że tysiące pokoleń przez nimi szło za silnym liderem, więc wszyscy "mają to w genach".
A jednak niektórzy mają osobowość w jakimś stopniu uniezależnioną od tego genetycznego gorsetu. Nie chcą być tymi, którymi rządzi - w końcu "pobłogosławiona" ewolucją - zasada dominacji. Chcą aby ich wybory wypływały z POPRAWNEGO OSĄDU, będącego SYNTEZĄ ODWOŁAŃ DO ETYKI, WIEDZY, ROZUMOWANIA SAMODZIELNEGO. Są ludzie, którzy źle się czują jako "zwierzątka", albo jako ci co po prostu decydują będąc sterowani przez cokolwiek, co nadpisuje ich indywidualną wolę.
Są ludzie, którzy nie uważają za Goebbelsem, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą, czyli że dominacja w przestrzeni propagandy i informacji zmienia realnie świat. Są ludzie, którzy nie będą szukali przewagi w ten sposób, że wywierają większą presję. I w dyskusji też im nie chodzi aby to presja decydowała, lecz argumenty.
Problem w tym, że choć może i niejeden werbalnie zgodzi się ze stwierdzeniem "uważam, że powinny decydować rozumowe argumenty", lecz potem i tak ową "rozumowość" argumentów w realnych dyskusjach zastępuje "więcej razy nazwałem tamtego głupim, więc to moje jest na wierzchu". Każda osobista zgoda na kulturę dyskusji opartą o presję jest poddaniem zasady "decydują rozumowe argumenty", a wywyższeniem zasady "decyduje kto komu nawrzuca z większym uporem". Ta prawdziwa wiara, jaką mamy to nie koniecznie jest to, co deklarujemy, to jest raczej to, co jest widoczne u podstaw naszych życiowych wyborów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33417
Przeczytał: 71 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:15, 08 Gru 2022 Temat postu: Re: Na ile pokrzykiwanie 'ja mam rację!' jest skuteczne? |
|
|
Sam, osobiście unikam poddawania się temu uznawaniu automatycznemu, instynktownemu. Czasem to wymusza na mnie jakieś rozpoznania (fałszywe w mojej ostatecznej ocenie) wbrew moim intencjom, ale w większości przypadków udaje mi się takie atawizmy zablokować. Wręcz nakazuję sobie, aby takich krzykaczy, ostatecznie umieszczać niżej w mojej osobistej hierarchii wiarygodności.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2694
Przeczytał: 81 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 1:12, 09 Gru 2022 Temat postu: |
|
|
Ciekawe spostrzeżenia zwłaszcza tam, gdzie zauważasz, że ludzkie zachowania mają wiele wspólnego ze światem zwierzęcym.
Ty Michał potrafisz i masz moc przeciwstawić się temu, co z biologii, co od zwierzęcych przodków, bo MASZ TEGO WSZYSTKIEGO ŚWIADOMOŚĆ. A tak na ogół to ludzie (tak mówię z własnego doświadczenia) nie mają tej świadomości, co nimi rządzi. Chyba jest raczej tak, że ludzie nie potrafią odróżnić wpływu czynników pochodzących ze świata, biologii, genów od tych pochodzących z własnej woli.
Tutaj ważną rolę może odgrywać mądra religia, która może stanowić podstawę do namysłu nad swoją naturą, zachowaniem.
Ale nawet u osób, które deklarują, że do kościoła chodzą i w Biblię wierzą zauważam takie przekonania jak:
- oko za oko
- pogarda wobec nie swoich (np. słyszałem, że dobrze Putin robi, że tępi naród ukraiński, bo Ukraińcy to fałszywy i wredny naród)
- dla chamów trzeba być chamskim; na chamstwo trzeba odpłacać chamstwem
- wybaczają naiwni
- jak ktoś ci robi "kołodupy" to ty jemu też tak zrób
itd.
Prawo odwetu to coś co najczęściej chyba zauważam u ludzi. Czy to wszystko bierze się z genów, biologii, od naszych zwierzęcych przodków?
A nawet jeśli..
Jeśli nawet to jest taki "dar" od świata natury, taki pakiet na start, z którym wielu z nas wchodzi w życie to, ktoś może zaprotestować, co w tym złego? To wszystko są naturalne zachowania! Dlaczego w ogóle uważać, że jest z tym coś nie tak?..
Nie zatrzymuj się Michał w swoich rozważaniach o ludzkiej naturze, bo rozważania są ciekawe. Będę śledził temat.
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pią 1:16, 09 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2694
Przeczytał: 81 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 1:38, 09 Gru 2022 Temat postu: |
|
|
A może jesteśmy na usługach bakterii, wirusów, pasożytów:
[link widoczny dla zalogowanych]
To taka ciekawostka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33417
Przeczytał: 71 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:25, 09 Gru 2022 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | A może jesteśmy na usługach bakterii, wirusów, pasożytów:
[link widoczny dla zalogowanych]
To taka ciekawostka. |
Czytałem, że podobny efekt uzyskuje się wstrzykując testosteron.
Ludzie wojowniczy są przekonani, że ich wojowniczość jest chwalebna, związana ze wzniosłą cnotą. Tak samo wzniosłe w wojowniczości są wilki, lwy, czy hieny - walczą, bo tak nakazuje im instynkt.
Wzniosłość agresji jest według mnie mocno dyskusyjna. Można jakoś zaakceptować agresywne postawy, które związane są z obroną, jednak czy jest jakiś poważny argument za agresywnością zaborczą, stałą, napastliwością w dość losowych epizodach, napadach złości?...
- Jaki właściwie jest jej cel?
Jak się przyjrzeć tak ogólnie osiągnięciom ludzi w życiu, to czy napastliwi mają lepiej? Czy społeczności w których ceni się wojowniczość rozwijają się szybciej?
- Ja uważam, że jest odwrotnie. Społeczności o wojowniczych tradycjach, z mężczyznami od dziecka uczącymi się walki, szykujące się do napaści (także obrony) czasami przez setki lat żyją w stagnacji. Plemiona wojowniczego Afganistanu, w Afryce, gdzie tradycją, jest że mężczyzna ma walczyć zabijać, że to jest jego najważniejszy życiowy cel, będą w znacznie mniejszym poważaniu rozwój wiedzy, sztuki, kultury. Inżynierowie, naukowcy potrzebują dla swojej pracy spokoju, skupienia, stabilizacji. Umysł człowieka ma dwa zupełnie przeciwstawnie pod wieloma względami działające tryby - tryb walcz i uciekaj - silnie emocjonalny i tryb poznawczy, w którym emocje muszą być wyciszone, aby na pierwszy plan wyszły bardziej subtelne funkcje intelektualne.
Nie twierdzę, że działa to jednak prosto, że zawsze więcej spokoju zaowocuje kreatywnością ludzi. Raczej jest to tak, że pewna doza twórczego niepokoju bywa ożywcza dla umysłu. Jednak z reguły jest tak, że wielcy odkrywcy potrzebowali tego spokoju i szansy na skupienie znacznie więcej, niż przeciętna. Z kolei w stresie przestajemy myśleć logicznie, a skupiamy się na najbardziej wyrazistych emocjach, doznaniach. Tak działa naturalne przystosowanie się psychiki, związane z biologicznym dziedzictwem, które mamy - gdy przychodzi zagrożenie, zwykle trzeba działać szybko, nie deliberując. Im bardziej będziemy ludzi stresować, tym mniej będą kreatywni, a bardziej odtwórczy, reagujący uproszczeniami.
Gdyby jakoś porównać te tryby psychiki to byłoby to coś w rodzaju:
Tryb walki charakteryzują: silna emocjonalność, szybkie decyzje, pomijanie głębszych aspektów sprawy, upór przy swoim, przyjmowanie wojowniczych postaw, poszukiwanie sojuszników (wzmocnienie zachowań stadnych).
Tryb kreatywno - intelektualny będzie właściwie odwróceniem powyższych charakterystyk. W nim: emocjonalność jest stonowana, decyzje podejmuje się po głębszym przemyśleniu, z uwzględnieniem wielu aspektów, często trudnych aspektów, pojawia się zdolność uwzględnienia argumentów, zamiast uporu przy promowaniu ego, postawy są bardziej przyjazne, a przynajmniej mniej wojownicze, większą rolę zaczyna grać indywidualizm.
Być może uproszczeniem byłoby powiedzenie, że "wojowniczość jest dla głupków", bo wybitni wodzowie głupkami raczej nie byli (choć w duchowym głębszym, ludzkim sensie, to jak akurat bym ich za głupków trochę miał, ale w tym praktycznym pewnie byli oni całkiem sprytni), ale można by powiedzieć, że w wojowniczości głupota nie przeszkadza. Można być wojowniczym mając inteligencję 60 i mniej i to jest jak najbardziej na miejscu. Natomiast aby być kreatywnym, twórczym, wykraczającym myśleniem i działaniem ponad to co proste, łatwe w spostrzeganiu, umysł musi się skupić na celu, którym jest właśnie owa twórczość, a nie poświęcać się jednocześnie wojowaniu. Nie da się dwom panom służyć - albo umysł będzie rządził, albo emocje, skupione na promocji ego.
Warto zauważyć, że wojownicy ogólnie lubią atmosferę wojowniczości i szanują innych wojowników, gardząc "słabeuszami", którzy nie chcą walczyć o swoje. Ale to "słabeusze" (w sensie wojowniczości) dają światu odkrycia, wynalazki, lepsze rozumienie rzeczywistości, zaś wojownicy dają ludzkości głównie śmierć i płacz kobiet.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33417
Przeczytał: 71 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:00, 09 Gru 2022 Temat postu: |
|
|
Patrzę tak sobie na te "mocno ożywione" dyskusje na naszym, w których strony prześcigają się w okazywaniu sobie nawzajem lekceważenia, niechęci, złości, nawet pogardy. Patrzę i nie mogę jednego dociec: NA CO LICZĄ ich uczestnicy?...
- Czy liczą na to, że ich oponenci, gdy przeczytają coś w rodzaju "jesteś idiotą bez dwóch zdań, nie masz zielonego pojęcia, o czym piszesz, a tak w ogóle to nawet ciebie nie czytam", to zareagują na to...
- może się ukorzą i szczerze odpiszą "o tak, teraz mnie oświeciłeś jakim idiotą jestem!"?... Bo przecież wcześniej tego nie wiedzieli, jak to są beznadziejni, a ta ostra dla nich reprymenda miałaby im to uświadomić. Naprawdę na taką reakcję liczą?
- a może oczekują, że ktoś, kto przeczy o sobie, że jest "trolem i debilem" uzna argumenty rzeczowe w kwestiach, o których (kiedyś tam na początku dyskusji) czasem mówiono?... I znowu - takie nazwanie kogoś miałoby im to uświadomić? Na to ktoś rzeczywiście liczy, że oponent przyzna racje merytoryczne z tego powodu, że został ochrzczony jakimś tam epitetem?...
Ja próbowałem parę razy przyznawać rację ludziom. Uznałem sobie, że skoro i tak przecież każde rozumowanie uzyskuje zasadność przez to, że jest spójne z założeniami, z przyjętym systemem rozumowania i światopoglądem, to mogę nawet uznać czyjąś rację na zasadzie "w tym systemie rozumowania, jaki mój oponent uznał za słuszny, rzeczywiście sprawy się układają tak, jak ktoś to przedstawia" (a to, że owe założenia, paradygmaty - mniej lub bardziej świadomie założone i wyznawane - są odrębne od tego, co ja uważam za sensowne, mogę sobie na razie pominąć). Więc przyznaję rację ludziom W RAMACH PRZYJĘTYCH PRZEZ NICH SYSTEMÓW WARTOŚCIOWANIA, czasem nawet nie wspominając wprost, iż nie myślę o systemach wartościowania sensowych, tylko właśnie tych, jakie ktoś tam sobie stworzył. Ale także przyznanie komuś racji najwyraźniej nie zadowala napastliwych oponentów. Czyli wychodziłoby, że to nie o te racje im chodzi...
To o co chodzi?...
Aby sobie mieć satysfakcję, że się komuś nawrzucało?
Aby odreagować stres i frustrację?
Z nudów - żeby się "popsztykać"?...
Może przyjmują po prostu takie założenie, że wygrywa ten, kto drugiej stronie z większym uporem naubliża, a nie ten, który przedstawi wyższej jakości rozumowanie?
Tak do końca to nie wiem, na co ci wiecznie napastliwi liczą, co jest ich celem...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 21:02, 09 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|