Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:03, 19 Lis 2015 Temat postu: Mentalność wędkarza |
|
|
Ciekawy problem stawia artykuł w Newsweeku [link widoczny dla zalogowanych]
Pozwolę sobie zacytować: Newsweek, Wojciech Staszewski napisał: | Przytacza też metaforę z rybą i z wędką. - Tyle, że jak ktoś dostanie wędkę, a nie ma mentalności wędkarza, to ją sprzeda i kupi ryby. Tak było w Afryce, gdzie pobudowano fabryki i sprowadzono ludzi ze wsi, ale oni nie umieli pracować, porozkradali wszystko, posprzedawali i żyją dziś w slumsach. Kluczem jest mentalność wędkarza. Jak ktoś ją ma, to nie potrzebuje wędki, tylko bierze kij i łowi - opowiada o swojej misji. |
Ciekawe jest to rozwinięcie starej metafory z dawaniem wędki, a nie ryby. Okazuje się, że nie wystarczy dać wędkę. Trzeba dać coś jeszcze. Ale co?
- może nadzieję, konkretną perspektywę
- może wskazanie ścieżek dla kogoś w rzeczywistości, która jest kompletnie nowa, nieznana
- może refleksję nad tym, co ma się teraz, co chciałoby się zmienić.
Bieda, bogactwo. Kiedyś, gdy zdarzyło mi się, po czasie komuny po raz pierwszy wyjechać na "Zachód", odniosłem wrażenie, że oto spotkałem ludzi, którzy wszystko mają tak łatwo, tak piękne, tak różne od mojego zapyziałego świata rodem z PRL-u. Pewnie jakaś część prawdy w tym była, bo mając dostępność towarów i dobrze płatnej pracy, da się znacznie więcej zrobić, niż w biedzie. Ale wtedy nie przychodziło mi do głowy, że ów zewnętrznie dostrzegany dobrobyt też ma swoją cenę - trzeba nauczyć się żyć w świecie stale rosnących wymagań technologicznych, pogodzić się gorsetem prawnych rygorów i uwarunkowań, a poza tym piękny ogródek przed domem wymaga pracy ogrodnika, piękne wnętrza - sprzątania, samochód - parkowania, ubezpieczania, serwisowania itp.
Dla kogoś przyzwyczajonego do biedy, do nieskomplikowanego życia w swojej lepiance posiadanie samochodu, pięknego domu, ogrodu uzyskane razem z reżimem dbania o cały ten kramik, może być PSYCHICZNIE, wewnętrznie zmianą na gorsze. To wszystko pięknie wygląda z zewnątrz, ale jeszcze trzeba CHCIEĆ właśnie w takim środowisku się znajdować, trzeba mieć energię i inne zasoby do dbania o to wszystko. Biedak w swojej lepiance wie gdzie ma ten jeden jedyny garnek, w którym sobie pitrasi strawę, wie jak się opatrzyć na zimę, ogólnie ma jakoś ogarnięty cały swój mały świat. Ten człowiek przeniesiony do "lepszego", pięknego świata, który jednak wymaga swoich reżimów, ma swoje prawa poczuje się zagubiony. On jeszcze nie wytworzył w sobie całej otoczki umiejętności, pragnień, ambicji - całego pakietu psychicznych i intelektualnych mechanizmów, które spowodują zaadaptowanie się do tej sytuacji.
Dlatego chyba tak trudno jest wyrwać ludzi z biedy, z patologicznych układów, z marazmu. Marazm ma swoje atuty - mniej od nas wymaga, nie żąda NADZIEI na przyszłość (czasami psychika zgnębiona latami cierpień najtrudniej godzi się z tym, żeby jeszcze ten kolejny raz zaufać...).
|
|