|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33564
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:06, 16 Kwi 2020 Temat postu: Ludzie postrzegający świat przez pryzmat wrogości |
|
|
Trochę patrząc na aktualne życie polityczne w Polsce, ale trochę też z doświadczeń ze znanymi mi osobiście ludźmi, dochodzę do wniosku, że zasadne byłoby wyróżnić pewien szczególny typ osobowości ludzkiej: ludzi postrzegających świat i swoich bliźnich przez pryzmat wrogości.
Sam oczywiście też jakoś podlegam uczuciu wrogości. Nie zamierzam występować w roli piętnującego, czy jakkolwiek siebie wywyższać. Jednak chyba mam świadomość tego, że duży udział w postrzeganiu rzeczywistości aspektu twardej rywalizacji i wrogości jest jakoś niebezpieczny dla poprawnie tworzonej świadomości, dla duchowości. Dlatego sam przed wpadnięciem w duży udział tego uczucia, a już szczególnie nakręcanie się do niego uważam za rodzaj grzechu, nieprawidłowe potraktowanie siebie i świata.
Przy czym nie twierdzę, że wrogość wśród ludzkich postaw nie występuje. Oczywiście wrogów miewamy, sami się może czasem wrogości poddajemy, jednak jest dość podstawowa róznica pomiędzy jakąś taką wrogością incydentalną, jakimś starciem się z kimś, bo coś tam konkretnego, a czym innym jest STAŁA POSTAWA, sposób postrzegania wszystkich i wszystkiego pod kątem, kto tu kogo chce zgnębić, zaatakować, zniszczyć. Bo są ludzie, którzy nawet w dość zachowaniach ich bliźnich będą widzieli aspekt ataku, agresji.
A znam ludzi, którzy właśnie tak nagminnie postrzegają świat - przypisujący swoim bliźnim wiele najróżniejsze formy wrogich uczuć, intencji, knowań. Co ciekawe, często nawet to przypisanie nie jest jakieś bardzo konkretne, to często jacyś "oni" knują, "oni" są wrogo nastawieni. Na pytanie kim są ci "oni" odpowiedź zwykle bywa wymijająca. Bo to wygląda trochę tak, jakby owo myślenie w kategoriach wrogości było po prostu własnością samego myślącego, jakby była mu potrzebna do zrozumienia rzeczywistości, do ułożenia jej sobie w logiczny obraz.
Ja aktualnie raczej staram się nie myśleć o ludziach jako o wrogach. Jeśliby czasem takie myślenie się u mnie pojawiało, to staram się je odgonić, nie daję mu w sobie "poszaleć". Więc jednak nawet te epizody są u mnie rzadkie. Z tej perspektywy zdziwienie u mnie budzą ludzie, którzy skądś "wiedzą", że ten czy ów jest in wrogi, tamten ma jakieś niecne plany, a jeszcze inny knowania. Na pytanie skąd ktoś ma ową wiedzę o cudzych intencjach, zadane opisywanym osobom najczęściej nie dostaję zadowalającej odpowiedzi. Owi "wrogosciowcy" odpowiedzą wtedy coś w stylu "a to ty nie wiesz?!... Nie widzisz tego, jacy oni są?!...", dalej będzie przecież ... - i tu będzie wyliczenie całej masy objawów, które nasz wrogościowiec odczytuje jako objaw cudzych agresywnych intencji, choć równie dobrze da się to tłumaczyć na dziesięć innych sposobów.
Niektórzy mają jakoś tak tę wrogość w sobie. Mają ją i się w niej nurzają, rozpościerają ją nad rozpoznaniami swojego życia. Przykre (przynajmniej dla mnie) jest obserwowanie takich postaw.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 13:12, 04 Lut 2021, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33564
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:48, 04 Lut 2021 Temat postu: Re: Ludzie postrzegający świat przez pryzmat wrogości |
|
|
Wrogość odczuwana bezrefleksyjnie jest niczym innym, tylko formą zezwierzęcenia.
To instynkty (zwierzęcy aspekt w nas) nakazują nam zareagować złością na czyjąś agresję, na brak poważania nas. Instynkty są na swój sposób "mądre", wszak wrogość, związana z obroną siebie, czy jakichś ważnych wartości w pewnych granicach jest czymś potrzebnym, wręcz niezbywalnym. Mamy prawo, nawet obowiązek przeciwstawiać się agresji tych, którzy pragną jedynie niszczyć, albo korzystać niezasłużenie w czyjejś pracy, zasobów.
Problem w tym, że wrogość nie zawsze jest tą uzasadnioną. Ona wręcz może - w szczególnych przypadkach - być niczym nie powodowana, w wypaczonych umysłach i sercach powstaje samoistnie. Są ludzie, którzy funkcjonują z jakimś dziwacznym PROGRAMEM WROGOŚCI WOBEC WSZYSTKIEGO I WSZYSTKICH. Tacy ludzie nawet przypadkowe zdarzenia odbierają jak akt czyjejś (często nie wiadomo czyjej, winni są jacyś "oni") agresji. I na tę agresję i - bezrefleksyjnie uruchamiany - program wrogości osobistej odpowiada.
Jest taki rodzaj wrogości, która wymknęła się spod kontroli umysłu, która zaczęła działalność na własną rękę. Trochę jak jakiś zbuntowany tajny agent, który zdradził swoją jednostkę rządową i działa już wyłącznie we własnym interesie. Wrogość wysprzęglona z rozsądku będzie siała na lewo i prawo oskarżeniami, domysłami, insynuacjami, przekonaniem, że wszytko co się dzieje jest celowe, a za tym celem stoją jakieś szczególnie wredne siły czy persony. Takie poddanie swoich życiowych osądów paradygmatowi wrogości jest słabością umysłu, jest jego zniewoleniem.
Pomiędzy reakcją typu agresywnego patologiczną, a tą uzasadnioną jest cała przestrzeń wrogich, nieprzyjaznych, ale może po prostu stawiających granice, asertywnych reakcji na poły uzasadnionych. Żadna skrajność w tym zakresie, szczególnie jeśli miałaby być trwałym nawykiem, nie wydaje się być poprawna. Ale też nie jest łatwo reagować po prostu adekwatnie do sytuacji. Nie wiemy przecież co w tych sytuacjach jest normą, najczęściej szukamy sensu po omacku. Jedyne co można chyba tutaj sobie zalecić, to CZUJNOŚĆ W OBIE STRONY - czyli czujność aby nie popadać w paranoję postrzegania wszystkiego jako wrogie, ale też z drugiej strony, aby nie być tym naiwniakiem, który daje się naciągać perfidnym cwaniakom, wykorzystującym ludzką dobroć, ufność, chęć pomocy.
W tym kontekście objawia się MOC CZŁOWIEKA. Ta moc znacząco różni się od tego, co "świat" za moc rozumie. Światowo rozumiana moc osobowa zwykle polega na tym, że jakaś jednostka jest w stanie narzucać swoją wolę innym ludziom, wymuszać spełnianie jej pragnień, zdobywanie nadmiaru zasobów. Taka moc jest mocą tyranów, a najczęściej jest jednocześnie powiązana ze słabością, wynikającą z nieułożenia, nie zrozumienia własnej natury. Tyran dlatego z pasją gnębi otoczenie, iż ma przeświadczenie, że w ten sposób dowodzi swojej kontroli. A skoro, jak tyran myśli, tę kontrolę posiada, to znaczy, że rzeczy mają się świetnie, że tyran wygrywa, pokazuje jak bardzo jest górą, jak bardzo jest nienaruszalny. Tyran wyzywa świat swoją wrogością, aby udowodnić sobie - jestem najpotężniejszy, więc nic mi nie zagraża. Do tego najczęściej dochodzi sadystyczna przyjemność krzywdzenia.
Tyran nie jest w stanie dostrzec innej strony swojej postawy życiowej - słabości ukrytej wewnątrz jego umysłu i serca. Owa słabość związana jest przede wszystkim z tym, że tyran nie jest w stanie funkcjonować w harmonii sam ze sobą. Tyran jest w ciągłym lęku, który to lęk wymusza ciągle wykazywanie swojej mocy zewnętrznej. W środku jednak tyran jest słaby, nie sharmonizował swojej natury. Tyran się boi - może nie koniecznie boi się kogoś z zewnątrz (choć ten lęk też się nieraz ujawnia), lecz boi się tego, że sam ze sobą nie będzie sobie w stanie poradzić. Tyran nie umie opanować negatywnych stron własnej osobowości, więc odwraca uwagę od ich odczuwania za pomocą aktywności destrukcyjnej w świecie. Aby jakoś tej destrukcyjnej aktywności nadać sens, tyran dodatkowo tworzy sobie ideologię, iż świat, życie, reagowanie w ogóle z natury są areną walki wrogich sił, że poza ową wrogością, niewiele się liczy. Tyran stawia na tę wrogość jako jedyną cenną siłę swojego życia. I w tym właśnie zawiera się porażka tyrana - że STAJE SIĘ TYM, CO SAM UZNAŁ.
Z każdym dniem życia w uznaniu wrogości za najbardziej racjonalną postawę życiową, człowiek który tę wrogość pielęgnuje i piastuje, coraz bardziej się przemienia na jej obraz i podobieństwo. Każdy bezzasadnie wyprowadzony akt wrogości wobec świata staje się dodatkowym samopotwierdzeniem postawy wrogości, utrwala tę postawę, rozwija kosztem innych postaw umysłu. W końcu ta wrogość zaczyna panować nad całym człowiekiem. W końcu ten człowiek przestaje być w stanie dostrzegać dobro, miłość, przyjaźń, a nawet szczęście.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|