|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33512
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:09, 25 Gru 2021 Temat postu: Ludzie nie potrafiący odczuwać przyjemności |
|
|
Są tacy ludzie, którzy przyjemności nie odczuwają. Mają to zablokowane czasem jakąś chorobą, czasem może genetycznie (albo mieszanką tych czynników). W psychologii samo zjawisko nazywa się anhedonią. Znam ludzi z anhedonią. Ale właściwie to często sam w pobliżu anhedonii balansuję. I mam w związku z tym ciekawe obserwacje.
Jedną się tu podzielę.
W moim przekonaniu odczuwanie przyjemności jest właściwie dość niezbędnym aspektem postrzegania w ogóle. Mając zaburzony ten mechanizm, w którym ostatecznie - po jakiejś serii odczuć - pojawia się konstatacja "jest przyjemnie, czyli jest dobrze", człowiek ma swoje postrzeganie jakoś jakby "rozpoczęte, a nie zakończone", nie ma domyślnej konstatacji. Wtedy rzeczy, oceny niejako nie mają swojego zwieńczenia, nie oferują znaczeń, które by coś same kodowały w umyśle.
Bez aspektu przyjemności, który jakoś sam nam oceni to, co postrzegamy trudno jest się uczyć, trudno jest nawet rozpoznawać rzeczywistość.
Inny problem z tym związany to relacje z innymi ludźmi. Człowiek, który nie jest w stanie odczuwać przyjemności w ogóle, nie ma jak być partnerem w bardzo wielu sprawach życiowych. Taki człowiek nie nadaje się na partnera romantycznego, bo nie jest w stanie dzielić tej przyjemności bycia razem, także doznań erotycznych. Taki człowiek będzie miał problem z wychowaniem dzieci - bo robiąc wszystko wyłącznie "przez rozum", zmuszając się do wszystkiego, nie mając w tym ani grama spontanicznej przyjemności z bycia ze swoim dzieckiem i traktując wszystko jako dodatkową przykrość i wyłącznie obowiązek, nie będzie nawet umiał (przy największych chęciach i maksymalnej dyscyplinie) dać temu dziecku pewnych wzorców wychowawczych, albo zrozumieć to dziecko w jego potrzebach. Taki anhedonik będzie wciąż reagował tak dziwnie.
W szczególności gdy człowiek długo żyje z jakimś bólem, gdy wszystko jest już tym bólem przytłoczone, to będzie miał problem z odseparowaniem z tego bólu samych doznań informujących o świecie.
Przyjemność jest w jakiś sposób SPONTANICZNA. Nie sposób jest jej sobie nakazać. Jak ktoś nie ma tego wsparcia w postaci dobrych uczuć, dobrych reakcji na właściwe zdarzenia i bodźce, to będzie często chaotycznie błądził poszukując sensu w świecie, w którym nic sam tego sensu nie wyróżnia, zaś każda decyzja jest emocjonalnie nieodróżnialna od jej zaprzeczenie. To jest trudne - poznawczo, społecznie.
W ogóle jest to ciekawy problem...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33512
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:57, 25 Gru 2021 Temat postu: Re: Ludzie nie potrafiący odczuwać przyjemności |
|
|
Założyłem ten wątek trochę z przekonaniem, że wynika z niego coś fundamentalnego dla rozumienia człowieczeństwa, a nawet religii i duchowości. Wynika wtedy, gdy sobie dodatkowo uświadomimy, że są ludzie, którzy przy jednych okolicznościach się męczą, a inne akceptują, czy nawet lubią. Fajnie by było, aby każdy miał możliwość wybierania raczej tego, co mu sprawia jakąś tam przyjemność, a nie robił wszystko przez przymus. Praca z przymusu jest najczęściej wyraźnie gorszą jakościowo pracą, niż praca z przyjemnością. Jest przysłowie "z niewolnika nie ma pracownika". Jeśli ktoś zupełnie nie chce czegoś robić, ale życie, ludzie, okoliczności go do tego zmuszają, to z dużym prawdopodobieństwem zrobi to znacznie gorzej, niż ktoś, kto się daną rzeczą pasjonuje, która sprawia mu radość.
Myślę, że dotykamy tutaj też problemu dość upiornie rozumianej równości i sprawiedliwości - np. równości kobiet i mężczyzn w wypełnianiu obowiązków domowych. Nie uważam, aby podział takich obowiązków na zasadzie "koniecznie po równo" był słuszny. Raczej warto jest ustalić, która strona jaki rodzaj obowiązków traktuje jako ciężką katorgę, a jaki nie sprawia jej kłopotu. Nawet jeśli pula tych niekłopotliwych czynności nie wyczerpie nam wszystkich koniecznych obowiązków, to jednak przynajmniej ograniczy to co nieprzyjemne. Być może to co zostanie - już tylko nieprzyjemne - warto byłoby rozdzielać już bardziej po równo (oczywiście też uwzględniając aspekt czasu i zmęczenia, aby nie było równo w ilości obowiązków, lecz równo w wysiłku i czasie poświęconym). Ale źle będzie się raczej działo w takich związkach, w których jakaś upiorna feministyczna ideologia narzuci równość na sztywno. Ja myślę, że takie związki oparte o twardy przymus, mają małą szansę na przetrwanie, bo w końcu któraś ze stron, przyciśnięta gehenną owej równości powie tej drugiej: wiesz co lepiej mi chyba będzie samemu/ej żyć, bo przynajmniej wtedy można sobie rezygnować z niechcianych zajęć, nie czując presji, że ktokolwiek czuje się z tego powodu poszkodowany. Więc żyjmy sobie osobno, bo tak nam obojgu pewnie będzie lepiej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|