|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:16, 04 Sty 2024 Temat postu: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Natura ludzka jest trudna do pojęcia. W szczególności to, co ludzi przekonuje do idei, osób, spraw może być bardzo różne, czasem skrajnie odmienne. Mnie na przykład przekonuje do czegoś przede wszystkim przedstawienie mi dobrego opisu spraw, koniecznie opisu lepszego niż znane mi alternatywy. Wtedy rozpatruję sobie ów opis w "mentalnie bezstronnym sandboxie", wygaszając przy tym osobiste intencje i identyfikacje, testując w różnych scenariuszach myśli i jeśli uznam, iż za tym opisem przemawia znacznie więcej, niż za jego alternatywami, gotów jest go przyjąć, może nawet zastąpić moje wcześniejsze stanowisko.
Obserwuję jednak, że to moje podejście wcale nie jest typowe. Może nawet jest w mniejszości, patrząc na całą populację ludzi. Statystycznie dla większości najbardziej przekonujące są emocje. Ku emocjom ludzie grawitują w swoich ocenach, to co jest wyraziste emocjonalnie, zyskuje przewagę w wyborach. Wśród tych emocji szczególne miejsce mają emocje walki i dominacji.
Niektórzy wręcz bez tego aspektu zdają się być mentalnie zagubieni. Nawet w dyskusjach o sprawach merytorycznych, tacy ludzie muszą dołączyć do rozważań kwestię "kto - kogo?", albo "czy ty się okażesz silniejszy ode mnie, czy ja od ciebie?...". Są ludzie, którzy dla czystego intelektu nie bardzo są w stanie zdobyć się na szacunek. Dopiero jeśli intelektowi towarzyszy siła personalna, potwierdzona okazaniem jakiejś dominacji, przemocy, to taki człowiek gotów jest uznać zasadność osądów, przyznać komuś rację.
Trochę to mi przypomina stosunki w stadzie wilków, gdzie osobnik nie może liczyć na szacunek innych wilków, jeśli nie potrafi okazać, jaki jest groźny, że w razie czego groźnie będzie warczał, a może i pogryźć...
Niektórzy nie cenią sobie łagodności, braku wyzywającej buńczucznej formy prezentacji osobowej siły. Przekonuje ich za to ktoś, kto jest wyzywający, chętnie napastliwy, rozsiewający na lewo i prawo groźby, wyzwania. Taki ktoś, aby się wkupić w łaski i zdobyć autorytet, musi personalnie o swój wizerunek dominatora zawalczyć. Inaczej "się nie da".
Sam mam tę postawę nieco... w pogardzie. I tu się pewnie różnię, tu występują różne postacie mijania się w komunikacji w dyskusjach z jakąś częścią moich partnerów. Bo ja silną buńczuczność w dyskusji traktuję jako słabość. A widzę, że osoby właśnie o profilu dominatorów jako słabość traktują mój ideał epistemiczny - rygorystyczne, odpersonalizowane, pozbawione wpływu ego, skupienie się na tym, co stricte merytoryczne, związane z samym zagadnieniem. To, co przeze mnie odbierane jest jako słabość polegającą na braku mentalnej dyscypliny, a dalej zdolności skupienia się na zagadnieniu, u osób o mentalności dominatora jest koniecznością w dyskusji - wszak (chyba w mniemaniu tych osób) czysty intelekt miałby niewiele znaczyć w obliczu tego, że można okazać personalną siłę.
Przyznam, że nieraz demonstracyjnie zdarza mi się ustąpić komuś, kto próbuje wobec mnie stosować "logikę przewagi personalnej". I czynię to świadomie. W zamyśle jest tu dość prosty cel - pokazać takiemu oponentowi, że gdy "wszystko zyskał", albo "wygrał to, co chciał wygrać", on dalej nie jest ani odrobinę bliżej rozstrzygnięcia dyskusji w tym sensie, w którym ja to uznaję, a może nawet i inni obserwatorzy tak uznają. Chcę pokazać, że wygrana w sensie dominacji może okazać się przegraną, że tu "pierwsi będą ostatnimi".
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:54, 04 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Moja hipoteza w kwestii przekonywania innych agresją, napastliwością z grubsza jest następująca:
1. Jest pewna grupa osobowości ludzkich, w duszy, na głębokim poziomie wewnętrznym, w niekontrolowanych emocjach poważa bardzo wysoko, może nawet w jakimś stopniu wielbi jako coś ponad wszystko osobową siłę, związaną z arbitralnością stawiania spraw i wykazywaniem swojej wyższości z użyciem twardej dominacji, przemocy.
2. Ta grupa osobowości o postawach wewnętrznych, jak to podałem w punkcie 1, jednocześnie niżej wartościuje aspekty nieosobowe w uznawaniu słuszności spraw, a w szczególności nawet lekceważąco traktuje aspekt uzgodnień, uznanych reguł, o ile nie stoi za nimi jakieś personalne wsparcie, jakiś autorytet, władca, który w razie czego będzie broniło, promował wobec niedowiarków, wspierał personalnie owo uznanie.
Gdyby tę postawę trochę strywializować i uprościć, to byłyby to osobowości, które w głębi duszy wierzą, iż bez gotowości do osobowej przemocy, żadna prawda, żadna słuszność się nie ostanie, bo tylko twarda przemocowa władza ostatecznie zwycięża.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:15, 05 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Napastliwość, agresja przekonująca instynktownie najsilniej objawia się w przypadkach tzw. syndromu sztokholmskiego. [link widoczny dla zalogowanych]
Być może wielu naiwnie jest przekonanych, że ich ten problem nie dotyczy. W rzeczywistości każdy jest narażony na to, że poddany twardym szykanom, a do tego w umiejętny sposób manipulowany zacznie wspierać swojego prześladowcę. Można się w syndromie sztokholmskim dopatrywać nawet ewolucyjnych dostosowań, czyli może on być w większym stopniu normą, niż to się standardowo uważa. Jeśliby tak było, to jego efekt może być w istocie silniejszy, niż się to standardowo przyjmuje, ograniczając go do wyjątkowych sytuacji.
Przykłady hitleryzmu, stalinizmu, czy teraz putinizmu dość jasno pokazują, że ludzie wolą się swoim prześladowcom nie tylko nie przeciwstawiać, ale zaczynają racjonalizować swoje postawy wobec nich w ten sposób, że ich emocje zaczynają ewoluować do sympatii do tych ludzi, którzy ich krzywdzą. Ludzie więc może nawet częściej niż to się spodziewamy, będą kochali swoich tyranów.
Sam jestem zwolennikiem prawdomówności, nie zakłamywania niczego. Jednak w przypadku gdy mamy do czynienia z prawdziwym draniem, despotą, tyranem, a widzimy, że zaczynamy się łamać i powoli, zamiast oceniać tegoż tyrana tak, jak na to zasługuje, mimowolnie wybielamy go, to usprawiedliwiłbym przyjęcie wewnętrznie postawy przyzwolenia na cyniczne kłamstwo. Wobec tyrana, któremu się nie potrafimy przeciwstawić, lepiej jest kłamać, udając uległość, aby w stosownej chwili od niego po prostu uciec, niż udawać chojraka.
Podobnie też chyba powinniśmy traktować tyranów mentalnych (niekoniecznie fizycznie nas krzywdzących), czyli ludzi, którzy za pomocą swoje przewagi z tytułu jakieś władzy, autorytetu pozwalają sobie wobec nas na zbyt wiele, a my nie umiemy się temu przeciwstawić. Wtedy lepiej niż się zagnębiać swoim poczuciem bezradności wobec manipulującego drania, byłoby sobie powiedzieć: skoro mną tak skutecznie zmanipulujesz, to ja mogę tu użyć przeciwmanipulacji - udać uległego, do czasu aż zdobędę siłę, aby zrzucić te pęta. Ja w takich sytuacjach usprawiedliwiam kłamstwo, bo jest ono lepszym wyjściem, niż potem stoczenie się w akceptację tyranii, co w dalszej kolejności często będzie oznaczało, iż poprzemy zło, sprowadzimy na siebie winę, bo wykonamy polecenie uczynienia czegoś krzywdzącego inne osoby, może nawet zbrodni. Tu może lepiej, zamiast być heroicznie uczciwym wprost wobec drania mającego nad nami przewagę, z pełną premedytacją zbierać siły przeciw niemu, a w chwilach słabości udawać uległego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 3:02, 05 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Dlaczego w obliczu strachu przychodzi nam usprawiedliwiać (baaaa... nawet wychwalać i wspierać) jawne zło?...
Bo RACJONALIZUJEMY nasz strach. Bo nie chcemy wyjść na tego frajera, który dał się zgnębić silniejszemu, zatem robimy sobie wodę z mózgu, że rzekomo to nie ulegliśmy, nie jesteśmy słabsi, tylko że drania popieramy, a nawet od początku z nim trzymaliśmy...
Żałosne jest to racjonalizowanie! A wychodzimy przez nie na jeszcze większego frajera, bo nie dość, że straciliśmy przy tym honor, to jeszcze się zwykle wikłamy w pomoc w jakiejś złej sprawie. Czyli to już jest totalna porażka - mentalna, wobec siebie i też ludzi.
Najgorsze jest w tym wszystkim zresztą nawet nie to, że ulegliśmy. Bo może tyran był silniejszy, więc nie mogliśmy na to nic poradzić. Najgorsze pojawia się wtedy, gdy zaczniemy się sami oszukiwać, aby racjonalizować swoją porażkę. Bo uznawszy swoją porażkę mamy przynajmniej tę szansę zachować twarz przed samym sobą. Powiemy sobie wtedy: tak, drań był silniejszy, pokonał mnie. Zdarza się. Ale przynajmniej ja wiem, że on jest draniem, jak przegrałem, a teraz tego nie wypieram. Czyli przynajmniej swój honor zachowuję. Ale porażka połączona z udawaniem, że się tego chciało, to już jest porażka absolutna, bo też na poziomie własnego umysłu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:28, 05 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
W ogóle postawa, jaką prezentujemy w obliczu jawnego zła, jest wg mnie ważnym testem naszej osobowości i duchowości. Wielu dobrych ludzi kolaboruje ze złem, które dorwało się do jakiejś formy władzy - trochę ze strachu, a trochę z poczucia wpojonego im posłuszeństwa.
Zło kocha władzę. Psychopaci, czyli osoby charakterologicznie predysponowane do zła, mają właśnie tę główną cechę, że chcą sprawować kontrolę, lubują się w okazywaniu swojej władzy nad innymi osobami. Tyrani upajają się władzą. Trzeba być przygotowanym na to, że władza, którą spotkamy na swojej drodze, będzie złą władzą.
W państwach demokratycznych mamy przynajmniej jako tako nie najgorsze władze. Nie są to może władze idealne, ale przynajmniej nie są też takie całkiem złe. Można się nie solidaryzować z aktualnie sprawującą rządy opcją polityczną, ale przynajmniej tak jak w Polsce, mamy sytuację, że władza relatywnie mało (w porównaniu do krajów niedemokratycznych) przekracza tych naprawdę poważnych granic, a jeśli owe granice dobra przekracza, to zwykle nie daleko poza nie się posuwając.
Ale są znane w historii świata jawne tyranie - hitleryzm, stalinizm i wiele innych. Problem "ja - przemoc wobec mnie" zatem będzie dotyczył w jakimś stopniu prawie każdego. I zajęcie wobec tego problemu jasnego, konkretnego stanowiska jest elementem dojrzewania osobowości.
Tu właśnie dotykam głównego motywu zainicjowania tego wątku - postawienia pytania: czy usprawiedliwię zło, jeśli pochodzi od panującej nade mną władzy?
Mam wrażenie, że jakaś część ludzi, w życiu nawet dobrych, nieczyniących tak z siebie krzywd innym (a przynajmniej nieczyniących ich wyraźnie intencjonalnie) ma skłonność do niemal automatycznego usprawiedliwiania bardzo wyrazistego, okrutnego zła, jeśli tylko pochodzi ono od władzy, a szczególnie od NASZEJ władzy (władzy grupy, z którą się solidaryzuje dana osoba). Lojalność wobec swoich jakże często jest w stanie bardzo mocno wygłuszyć sumienie. A nawet jeśli owa władza nie jest tak do końca swoja, nawet jeśli ją trochę gotowi jesteśmy krytykować, to też robimy to jakoś tak bez przekonania, tak nieporadnie, tak w wycofaniu.
Przy czym oczywiście rozumiem tu sam motyw strachu. Skoro się boimy, to przeciw władzy nie występujemy. To w ogóle rozumiem, bo bycie męczennikiem jest czymś wyjątkowym, jest wyrazem wielkiej mocy osobowej. Chodzi mi o coś subtelniejszego niż czysty lęk, chodzi mi o to, że często tak jest, że zła władza nawet w danej sprawie zagrożeń nie postawiła, czyli bez obaw o szykany wobec nas moglibyśmy do zła się nie przyłączać, ale jednak się przyłączamy. Niby władzy złej nie lubimy, a i tak nadmiarowo (!) tę władzę hołubimy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:13, 05 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Znając casus syndromu sztokholmskiego, nieraz się egzaminuję pod kątem: czy czasem nie okazuję się w jakiejś sytuacji tym frajerem, który nie dość, że dał się jakiemuś draniowi wykorzystać, to jeszcze go potem broni, wspiera w różnych (najczęściej przecież złych) przedsięwzięciach. Uważam, że kontrolę pod tym względem muszę na sobie WYMUSIĆ. Bo to samo nie przyjdzie. Tak bezwiednie idąc za głosem emocji, które mam przecież podobne jak ci, co - szeroko rozumianemu - syndromowi sztokholmskiemu ulegają. Zatem mogę się spodziewać, iż gdybym się nie kontrolował, to w licznych przypadkach poprę mojego prześladowcę. Bo to "jakoś tak samo" mi wyjdzie. A jednak frajerem nie chcę się okazać.
Czy mi się uda, czy moja kontrola będzie szczelna?...
- To już osobna kwestia. Nie twierdzę, że cel, który przed sobą postawiłem, na pewno osiągnę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:05, 06 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Przekonywanie napastliwością definiuje słuszność w ramach zasady: rację ma ten, kto jest silniejszy.
Niby mało kto, w to wierzy. Ale czy aby na pewno mało kto?...
Ludzka natura jest skomplikowana, a nieraz sprzeczna wewnętrznie. Wiele osób może wprost nie przyzna się, że stosuję "epistemologię przemocy", ale w gruncie rzeczy ich czyny, bezpośrednie wybory świadczą o tym, że biorą po prostu stronę silniejszego, nie pytając jakoś zanadto o inne (w szczególności merytoryczne) powody. Tę logikę siły, przymusu widać choćby w zastosowaniu argumentacji, która ma zniechęcać do dyskusji oponentów jakąś formą groźby, sprawiania personalnej przykrości. Wszak przecież, jeśli ktoś jako argument w sprawie przedstawia groźbę osobistą, to najwyraźniej wierzy, że to ma sens...
Sugestia - jestem groźniejszy od ciebie, więc mam rację - suguruje, że ktoś tak sugerujący, chyba wierzy w zasadność owej racji.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 1:06, 06 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:59, 06 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Napastliwością najczęściej można przekonać kogoś, kto...
sam jest relatywnie często napastliwy!
Bo to jest taki ktoś, kto "rozumie te zasady". Jeśli ktoś uznaje zasadę "jak Cię pognębię i zdominuję, to znaczy, że miałem ogólnie rację", to będzie to działało w obie strony:
- będzie uznane, że zasada się wypełnia, gdy jest stosowana przez daną osobę
- będzie uznane, że zasada się wypełnia, gdy jest stosowana wobec tej osoby - a więc jak ją zdominują, to ona uzna się za pokonaną, a potem...
potulnie przyzna rację dominatorowi także w obszarze merytorycznym.
Inaczej mówiąc, jak ktoś w głębi swoich "epistemicznych instynktów" uznaje, że prawdę ustala się metodą "kto silniejszy", to będzie taką właśnie - siłową - metodę "ustalania prawdy" stosował i na zewnątrz, i do wewnątrz.
Jeśli z kolei ktoś uznaje, iż prawdy ustala się w oparciu o logiczne, myślowe, niezależne od ego i stanu zdominowania personalnego przesłanki, to taka osoba będzie niewrażliwa na próby "przekonania jej" za pomocą pohukiwania, krytyki personalnej, szantaży itp. Bo taka osoba naturalnie uzna, że ten "piernik" nic nie ma do owego "wiatraka", którym jest rozważana kwestia.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 17:02, 06 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:28, 12 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Jest taki typ osobowości, który szacunek jedynie dla siły okazującej przemoc, która gotowa jest w sporze posłużyć się "argumentem" w stylu: jak nie uznasz moich racji, to ci zrobić przykrość, zadam ci ból fizyczny, skrzywdzę cię!
Tacy ludzie "zrozumieją" przekaz od kogoś, jeśli się im zbije mordę, narobi na głowę, pokona się ich fizycznie. Tzn. ściślej - oni będą nazywali "zrozumieniem", albo i "uznaniem" operację mentalną, która dla mnie zasługuje jedynie na nazwę "okazanie uległości". Bo w rzeczywistości taka osoba tak jak zrozumienia (w sensie posiadania w umyśle jakiegoś STANU POPRAWNEGO OSĄDU) spraw nie miała wcześniej, tak i nie ma go nadal. Zmieniło się tylko to, że dokonał się pierwotny rytuał okazania uległości dominatorowi.
Uległość dominatorowi mamy wpisaną w geny. Więc wielu, szczególnie tych, którzy bezwiedną, nieświadomą sferę swojego myślenia i odczuwania mają silnie dominującą nad osądem opartym o przesłanki i logiczną postać rozumowania będzie ulegać bez dania sobie najmniejszych szans na samodzielną decyzję. Bycie samodzielnym, wyjście z mentalnego niewolnictwa jest formą buntu przeciwko temu, co niesie nam dziedzictwo genów, ewolucji, jest formą przebudzenia się do osobistego samostanowienia i samoświadomości.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 14:30, 14 Sty 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:41, 14 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Uległość dominatorowi mamy wpisaną w geny. Więc wielu, szczególnie tych, którzy bezwiedną, nieświadomą sferę swojego myślenia i odczuwania mają silnie dominującą nad osądem opartym o przesłanki i logiczną postać rozumowania będzie ulegać bez dania sobie najmniejszych szans na samodzielną decyzję. Bycie samodzielnym, wyjście z mentalnego niewolnictwa jest formą buntu przeciwko temu, co niesie nam dziedzictwo genów, ewolucji, jest formą przebudzenia się do osobistego samostanowienia i samoświadomości. |
Tu dotykam bardzo silnie fundamentalnej kwestii filozoficznej i religijnej - przebudzenia się człowieka do samodzielności, narodzenia się do duchowości, narodzenia się z ducha.
Owo rodzenie się z ducha zawiera silny aspekt rozliczenia się właśnie z tym bezwiednym uleganiem dominacji. Symbolem buntu przeciw temu uleganiu jest postawa męczeństwa, czyli dobrowolnie przyjęte cierpienie, nawet śmierć za ideę, wyrażone na sposób heroiczny okazanie swojej woli przeciw dominacji zewnętrznej. Jest to okazanie do tego stopnia, w którym dominator poszedł na całość, wygrywa wszystko, a mimo to nie osiąga tego celu, jakim jest zaakceptowanie jego dominacji. Bo tu duch, osoba, wola męczennika okazuje się mocniejsza od dominacji.
Chrześcijaństwo bardzo silnie stawia ten aspekt sprawy - z jednej strony w obrazie śmierci Jezusa na krzyżu (który "zwyciężył świat", nie uległ aż do końca dominacji ludzi okazujących przemoc), a potem w postawie męczenników za wiarę. Okazanie takiej mocy własnej osoby ostatecznie pokonuje dominację na polu ducha, jest dowodem narodzenia sie z ducha każdego z tych męczenników, jest pokazaniem: świat nie ma mocy zmusić mnie do zaakceptowania jego sugestii wbrew mojej woli. Bo ja jestem! To ja jestem!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:54, 26 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Człowiek, który odrzuca przemoc jako argument w ogóle, będzie też nie uznawał "argumentu z przemocy", który przekona osobę o mentalności wyrosłej z genetycznego dziedzictwa, w którym swoją wartość dowodzi się przez zwycięstwo w bezpośrednim starciu.
Pomimo wykształcenia, inteligencji pewna część ludzi w sercu, w głębszych emocjach wciąż hałduje temu przekonaniu, że prawda jest po stronie zwycięzcy.
Moze wprost niewiele powie, że tak właśnie uważają, ale w gruncie rzeczy, są przekonani, że to tak właśnie jest, czyli że prawda uzasadniona samym rozumowaniem logicznym byłaby jakaś taka słaba, bez wyrazu. Dopiero prawda potwierdzona dominacyjnym zachowaniem, zwycięstwem nad wrogiem, oponentem - to dopiero miałaby być "ta prawda", czyli stwierdzenie, któremu można ufać.
To wewnętrznie poczucie, że prawda przynależy zwycięzcy, a nie rozumowaniu bierze się z instynktów, nad którymi większość ludzi nie panuje. Instynkt podążania za liderem stada, objawia się właśnie w ten sposób, że stado widzące, iż pewien osobnik wyróżnił się jako silniejszy, będzie traktowało jego decyzje jako z zasady słuszne. Stado wilków czy bawołów nie posiada narzędzia rozstrzygania spornych kwestii wywodzących się z logiki, z metodologii krytycznej. Dla członków takiego stada jedynym sposobem wyłaniania lepszych i gorszych sugestii jest właśnie powiązanie ich z przynależnością do lepszej (bo zwycięskiej), albo gorszej (przegranej) persony - członka stada.
Człowiek, albo się wybił ponad swoje zwierzęce dziedzictwo, albo w nim tkwi. Wiązanie słuszności stwierdzeń z osobą, przekonanie, iż prawda jest po stronie zwycięzców, a nie wynika z poprawności użytego rozumowania, stanowi właśnie symptom tego, że ktoś ma jeszcze mentalne korzenie głęboko w zwierzęcych aspektach jego natury.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:22, 26 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Jakaż to "logika" stoi za intencją "przyjmij moje racje, bo na ciebie nakrzyczałem, znieważyłem cię!"
Co właściwie miałoby skłonić nas do uznania idei mu prezentowanej, gdy prezentujący ową ideę przy tej okazji nas beszta, poniża, obelżywie nazywa?...
W jakim systemie odniesień mentalnych takie postępowanie miałoby być "logiczne", bo prowadzące do celu?...
Według mnie celowe będzie takie postawienie sprawy "przyjmij moje racje, bo cię zbeształem i zelżyłem" tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z układem, gdy chodzi nie o refleksje nad samą sprawą, ale WYŁĄCZNIE O UZNANIE PRZEWAGI PERSONALNEJ GŁOSZĄCEGO. Czyli tak naprawdę nie chodzi tu o dyskusję nad ideami, tylko wyłącznie o to, aby ktoś się wywyższył, kogoś innego przy okazji poniżając.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy okazanie jakiejś formy personalnej przemocy należy traktować na plus, czy na minus dyskutanta? |
zdecydowanie tak - jeśli ktoś potrafi wykazać swoją twardość w walce personalnej, to świadczy to także o jego racji w dyskutowanej sprawie |
|
0% |
[ 0 ] |
nie - personalna dominacja nie ma nic do rzeczy, jeśli się rozważa jakąkolwiek kwestię merytoryczną |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 1:51, 28 Sty 2024 Temat postu: Re: Kogo można przekonać napastliwością? |
|
|
Pewna grupa ludzi lekceważy łagodność, niektórzy wręcz gardzą nią. To wojownicy, dla których w życiu liczy się: kto - kogo?
Nie atakujesz, nie walczysz o swoje?... - znaczy, że mięczak jesteś, niewiele jesteś wart. - Tak sobie myślą. Tych też można przekonać napastliwością, oni cenią sobie, że ktoś ich stłamsi - wtedy dopiero mają dla niego szacunek.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|