|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:11, 21 Lis 2019 Temat postu: Jak nie być nieszczęśliwym? |
|
|
Stawiam pytanie, jak w tytule. Liczę na pomysły.
Sam też mam jeden, który uważam za, kto wie czy nie najważniejszą, wskazówkę: unikaj pragnień, których na pewno nie będziesz w stanie zrealizować, osiągnąć.
Inaczej mówiąc:
- nie martw się tym, na co na pewno i tak nie masz wpływu
- pogódź się z tym, że co się stało, to się nie odstanie (samego faktu nie zmienimy, ale NASZ STOSUNEK do owego faktu już zmieniać możemy)
- nie stawiaj sobie kompletnie nierealistycznych celów z gatunku "z motyką na słońce" (tu osobnym jest pytanie, skąd wiadomo, że dany cel z tej grupy jest...).
To wszystko wymaga pewnej szczególnej umiejętności - WPŁYWANIA NA WŁASNE EMOCJE. Nie jest to łatwa umiejętność, a chyba też nigdy ten wpływ nie ma szansy być totalny (jesteśmy ograniczeni własną naturą). Ale DO PEWNEGO STOPNIA taki wpływ chyba mamy. Ja przynajmniej wielokrotnie w życiu potrafiłem coś "samemu sobie przetłumaczyć" - tak wpłynąć na własne pragnienia, że nierealne cele blakły, blakły, aż stawały się dla moich emocji nieatrakcyjne. To działa w wielu przypadkach. Choć nie we wszystkich...
Ciekaw jestem pomysłów innych grupowiczów (jakichś życiowych odkryć, przemyśleń), jaką strategię postępowania z samym sobą warto jest stosować, aby uchronić się przed trwałą depresją, poczuciem zmarnowanego życia, nieszczęściem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6063
Przeczytał: 61 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:31, 21 Lis 2019 Temat postu: Re: Jak nie być nieszczęśliwym? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | - pogódź się z tym, że co się stało, to się nie odstanie |
Co się stało to się miało stać, jaka by nie była tego czegoś przyczyna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:28, 21 Lis 2019 Temat postu: |
|
|
Do niczego i nikogo się nie przywiązuj. Nie uzależniaj swojego szczęścia od:
- innych ludzi
- przedmiotów
- sukcesów
Nie trzymaj się na siłę swoich przekonań, nawet jeśli stanowiły one do tej pory Twoją "markę" (wiele z siebie dałeś w ich obronie), odkryć (nawet jeśli dały Ci sławę, pieniądze, tytuł naukowy, Nobla), cech charakteru (nawet jeśli całe życie się z nimi utożsamiałeś i postrzegałeś jako Twoje "JA").
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:31, 22 Lis 2019 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Do niczego i nikogo się nie przywiązuj. Nie uzależniaj swojego szczęścia od:
- innych ludzi |
Tu mam pewną wątpliwość. Bo jak tu się nie zakochać?...
Czy czasem nie jest tak, że bycie zakochanym, to najlepsza recepta na szczęście?
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 0:32, 22 Lis 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:18, 22 Lis 2019 Temat postu: |
|
|
Czy żeby być zakochanym, trzeba być przywiązanym? Jeśli jesteśmy przywiązani do osoby, w której jesteśmy zakochani, to jeśli ta osoba nie odwzajemni naszych uczuć albo się odkocha, to będziemy bardzo nieszcześliwi, tak nieszczęśliwi, że staniemy się zaborczy, będziemy się napraszać, a nawet zagrozimy, ze jeśli obiekt miłości nie odwzajemni naszych uczuc, zabijemy sie z tej niespełnionej milosci.
Przywiazanie stoi na przeszkodzie osiagniecia trwalego szczescia, bo nie mamy zadnej gwarancji ze obiekt, do ktorego jestesmy przywiazani, zawsze bedzie do naszej dyspozycji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:36, 22 Lis 2019 Temat postu: Re: Jak nie być nieszczęśliwym? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ciekaw jestem pomysłów innych grupowiczów (jakichś życiowych odkryć, przemyśleń), jaką strategię postępowania z samym sobą warto jest stosować, aby uchronić się przed trwałą depresją, poczuciem zmarnowanego życia, nieszczęściem |
Moja recepta:
Staraj się odnajdywać jakieś plusy we wszystkim co cię spotyka. Bo zawsze są. Szczęście to tylko kwestia nastawienia do sytuacji w jakiej już się jest. Czytałem kiedyś o jakichś badaniach, w których okazało się, że ludzie na wózkach inwalidzkich są statystycznie bardziej szczęśliwi niż ludzie w pełni sprawni. Bo ci ludzie na wózkach wiedzą, że łatwiej się cieszyć z tego co się jeszcze ma niż wiecznie się unieszczęśliwiać myślami o tym czego się nie ma. I to jest chyba też esencja mojego podejścia
Do tego dodałbym jeszcze receptę: staraj się zmieniać tylko to na co masz wpływ. Dostosowuj się do sytuacji i bądź kreatywny. Odwrotne podejście może tylko skutkować frustracją gdy my cały czas staramy się wszystko zmieniać wokół
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 12:38, 22 Lis 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:11, 21 Kwi 2020 Temat postu: Re: Jak nie być nieszczęśliwym? |
|
|
fedor napisał: | [Moja recepta:
Staraj się odnajdywać jakieś plusy we wszystkim co cię spotyka. Bo zawsze są. Szczęście to tylko kwestia nastawienia do sytuacji w jakiej już się jest. Czytałem kiedyś o jakichś badaniach, w których okazało się, że ludzie na wózkach inwalidzkich są statystycznie bardziej szczęśliwi niż ludzie w pełni sprawni. Bo ci ludzie na wózkach wiedzą, że łatwiej się cieszyć z tego co się jeszcze ma niż wiecznie się unieszczęśliwiać myślami o tym czego się nie ma. I to jest chyba też esencja mojego podejścia
Do tego dodałbym jeszcze receptę: staraj się zmieniać tylko to na co masz wpływ. Dostosowuj się do sytuacji i bądź kreatywny. Odwrotne podejście może tylko skutkować frustracją gdy my cały czas staramy się wszystko zmieniać wokół | Cenne rady.
Ja bym dodał jeszcze: unikaj emocjonalnych dołów.
Szczególnie czasem gdy coś idzie nie po naszej myśli, gdy coś sobie planowaliśmy, a tutaj przychodzi jakiś poważny problem, pojawia się reakcja: ojej, jak źle! To nie tak miało być! Jest fatalnie, katastrofa!
Później często okazuje się, że to żadna katastrofa, tylko trzeba zwyczajnie zmodyfikować swoją strategię. zmienić plany, spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Ale ta pierwsza emocja wali po głowie przykrością i stresem.
Gdybym pozwolił w sobie dać "hulać" emocjom, to byłbym bardzo nieszczęśliwym, zestresowanym na maksa człowiekiem. Wszak ciągle atakowałyby mnie odczyty: tutaj coś jest nie tak jak powinno! Tam mi się plany zawaliły! Jeszcze tutaj jest inaczej,niż być powinno! Katastrofa! Jest nie do wytrzymania.
U mnie dopiero intelekt, dopiero odwołanie się do zdrowego rozsądku przywraca mi stan jako tako znośny - tłumaczę sobie: daj spokój, nic nie jest do końca złe. Jakieś rozwiązanie się znajdzie. Z tylu kłopotów znajdowałeś wyjście, to i z tego wyjdziesz. Weź się w garść, a złe emocje zduś, bo nie są twoje, tylko są artefaktem urażonego dziecka w tobie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:18, 21 Kwi 2020 Temat postu: Re: Jak nie być nieszczęśliwym? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | [Moja recepta:
Staraj się odnajdywać jakieś plusy we wszystkim co cię spotyka. Bo zawsze są. Szczęście to tylko kwestia nastawienia do sytuacji w jakiej już się jest. Czytałem kiedyś o jakichś badaniach, w których okazało się, że ludzie na wózkach inwalidzkich są statystycznie bardziej szczęśliwi niż ludzie w pełni sprawni. Bo ci ludzie na wózkach wiedzą, że łatwiej się cieszyć z tego co się jeszcze ma niż wiecznie się unieszczęśliwiać myślami o tym czego się nie ma. I to jest chyba też esencja mojego podejścia
Do tego dodałbym jeszcze receptę: staraj się zmieniać tylko to na co masz wpływ. Dostosowuj się do sytuacji i bądź kreatywny. Odwrotne podejście może tylko skutkować frustracją gdy my cały czas staramy się wszystko zmieniać wokół | Cenne rady.
Ja bym dodał jeszcze: unikaj emocjonalnych dołów.
Szczególnie czasem gdy coś idzie nie po naszej myśli, gdy coś sobie planowaliśmy, a tutaj przychodzi jakiś poważny problem, pojawia się reakcja: ojej, jak źle! To nie tak miało być! Jest fatalnie, katastrofa!
Później często okazuje się, że to żadna katastrofa, tylko trzeba zwyczajnie zmodyfikować swoją strategię. zmienić plany, spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Ale ta pierwsza emocja wali po głowie przykrością i stresem.
Gdybym pozwolił w sobie dać "hulać" emocjom, to byłbym bardzo nieszczęśliwym, zestresowanym na maksa człowiekiem. Wszak ciągle atakowałyby mnie odczyty: tutaj coś jest nie tak jak powinno! Tam mi się plany zawaliły! Jeszcze tutaj jest inaczej,niż być powinno! Katastrofa! Jest nie do wytrzymania.
U mnie dopiero intelekt, dopiero odwołanie się do zdrowego rozsądku przywraca mi stan jako tako znośny - tłumaczę sobie: daj spokój, nic nie jest do końca złe. Jakieś rozwiązanie się znajdzie. Z tylu kłopotów znajdowałeś wyjście, to i z tego wyjdziesz. Weź się w garść, a złe emocje zduś, bo nie są twoje, tylko są artefaktem urażonego dziecka w tobie. | Przytul jak to dziecko w sobie, i to jest holistyczne. Destruktywne czy jakiekolwiek emocje "zduszone" (w podświadomości) dojda do stanu wrzenia w najmniej oczekiwanym momencie podatności/vulnerability i zaatakują jak bomba atomowa.
Co do uważności, zgadzamy sie. Nie zgadzamy sie co do "mechaniki"for the lack of a better term jednoczenia emocji egzaltowana/wzniosła miłością moralna vs. Twoim usuwaniem emocji pod dywan jako czyjeś [dziecka w Tobie] pierwotna emocja strachu. Strach i pożądanie mogą zabić w ułamku sekundy, bo są niekompatybilne z rytmem serca.
Jesli ktos mysli ego-inaczej, to moze kupi dzialke na Marsie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:13, 21 Kwi 2020 Temat postu: Re: Jak nie być nieszczęśliwym? |
|
|
Dyskurs napisał: | Michał napisał: | U mnie dopiero intelekt, dopiero odwołanie się do zdrowego rozsądku przywraca mi stan jako tako znośny - tłumaczę sobie: daj spokój, nic nie jest do końca złe. Jakieś rozwiązanie się znajdzie. Z tylu kłopotów znajdowałeś wyjście, to i z tego wyjdziesz. Weź się w garść, a złe emocje zduś, bo nie są twoje, tylko są artefaktem urażonego dziecka w tobie. | Przytul jak to dziecko w sobie, i to jest holistyczne. Destruktywne czy jakiekolwiek emocje "zduszone" (w podświadomości) dojda do stanu wrzenia w najmniej oczekiwanym momencie podatności/vulnerability i zaatakują jak bomba atomowa.
Co do uważności, zgadzamy sie. Nie zgadzamy sie co do "mechaniki"for the lack of a better term jednoczenia emocji egzaltowana/wzniosła miłością moralna vs. Twoim usuwaniem emocji pod dywan jako czyjeś [dziecka w Tobie] pierwotna emocja strachu. Strach i pożądanie mogą zabić w ułamku sekundy, bo są niekompatybilne z rytmem serca. |
U mnie to tak nie działa. Po pierwsze, raczej nie pojawia się przy tym emocja strachu - przynajmniej w standardowym sensie. Raczej po prostu irytacja, zniechęcenie, frustracje ale nie stricte strach. A do pożądania w tej sytuacji jeszcze dalej.
Po drugie, może moje określenie "zdusić emocje" trzeba by wyjaśnić. Nie chodzi tutaj o jakieś takie desperackie duszenie tylko czystą przemocą. Chcę te emocje "dusić" w sposób, który:
- samą "przemoc" względem nich stosuje tylko na początku - takim trochę wyrwaniem się z objąć najgorszego doła, niejako zawołaniem: szalona frustracjo - zamknij się!
- gdy nastąpi pierwsze uspokojenie, gdy już emocja przestanie działać z pozycji siły i całkiem się szarogęsić, przychodzi drugi etap. Ten już jest bardziej oparty o perswazję i zrozumienie, może nawet i formę przytulenia owego dziecka w sobie. I właśnie, jak dziecku się to tłumaczy: daj spokój! To przejdzie! To się tylko zdaje teraz takie najważniejsze, a za chwilę, gdy rzecz się wyjaśni, sam się będziesz śmiał z tego, że wydawało ci się takie ważne coś, co tak naprawdę bardzo ważnym nie było.
Myślę, że u Ciebie może być trudne zrozumienie mojej strategii, bo nie masz w sobie przetartych pewnych ścieżek mentalnych. U Ciebie jest silna przewaga emocjonalności nad innymi aspektami, więc właściwe emocje opanowujesz też emocjami - może tylko innymi emocjami. U mnie to funkcjonuje inaczej - emocje ogólnie nie są dopuszczane do roli dominatora, a jedynie służą motywowaniu, pobudzaniu do pewnego rodzaju odczuć (miłości, piękna, choć i gniewu, frustracji). Do rozsądzania spraw służy u mnie rozsądek, a nie emocje.
U mnie te sfery są dość dokładnie poukładane
Emocje "wiedzą", że mają się zamknąć, gdy przychodzi do rozważania za i przeciw spraw
Z kolei intelekt "wie", że jest niepełną, w skrajnych przypadkach nihilistycznie - destrukcyjną, siłą więc ma się nie szarogęsić w tych obszarach, gdzie chodzi o szczęście, spełnienie, siłę żywotną.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 22:17, 21 Kwi 2020, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 4:46, 22 Kwi 2020 Temat postu: Re: Jak nie być nieszczęśliwym? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Michał napisał: | U mnie dopiero intelekt, dopiero odwołanie się do zdrowego rozsądku przywraca mi stan jako tako znośny - tłumaczę sobie: daj spokój, nic nie jest do końca złe. Jakieś rozwiązanie się znajdzie. Z tylu kłopotów znajdowałeś wyjście, to i z tego wyjdziesz. Weź się w garść, a złe emocje zduś, bo nie są twoje, tylko są artefaktem urażonego dziecka w tobie. | Przytul jak to dziecko w sobie, i to jest holistyczne. Destruktywne czy jakiekolwiek emocje "zduszone" (w podświadomości) dojda do stanu wrzenia w najmniej oczekiwanym momencie podatności/vulnerability i zaatakują jak bomba atomowa.
Co do uważności, zgadzamy sie. Nie zgadzamy sie co do "mechaniki"for the lack of a better term jednoczenia emocji egzaltowana/wzniosła miłością moralna vs. Twoim usuwaniem emocji pod dywan jako czyjeś [dziecka w Tobie] pierwotna emocja strachu. Strach i pożądanie mogą zabić w ułamku sekundy, bo są niekompatybilne z rytmem serca. |
No dobrze, MD, i szybciutko, bo juz 11 w nocy i musze isc spac po owocnym dniu korporacyjno-naukowym.
Ciebie uprzejmie odłożymy na bok, bo Ty jesteś ulepiony z zupełnie innej gliny.
Wszyscy inni ludzie z tej samej gliny doświadczają w ten sposób i to jet potwierdzone przez wszystkie główne tradycje światowe i neuronauke:
1. Zmyslowo (wzrok, sluch, dotyk, smak, wech) i uzywamy pozytywnych emocji w kategoryzowaniu. Dla przykladu, jesli powiem, ze nie lubie koloru khaki, bo nie lubie, to czynie to na podstawie uprzedzenia do koloru khaki z pewnego okresu zycia, ktore w moim przypadku siega mojego dziecinstwa, bo pamietam odkad nie lubie khaki. W ten sam sposob, kazdy czlowiek jest na pozycji uprzedzonej w zaleznosci od tego jaka emocja pierwotna uprzedzenie utrwalila i jaka emocja pozytywna jest tymczasowa i szybka gratyfikacja aby tkwic w pierwotnej emocji. - ale to nazwiemy roboczo "miekkie" uprzedzenie. W ten sposob moge sie smiac z tego, ze nie lubie khaki i go nigdy nie zaloze.
2. Awersja - to juz ciezka artyleria, bo jak sie jest "ciezko" uprzedzonym do czegos czy kogos (nie jestem), to latwo dostac "swira" i stworzyc meczanie iluzorycznej rzeczywistosci mentalnej w ktorej ta rzecz czy ten czlowiek nie uczestniczy. Jakkolwiek dla istoty "swirujacej" realne sa zwiazki chemiczne tworzone przez mozg na bazie destruktywnych mysli z destruktywnymi emocjami, uczuciami, slowami, czynami i przeznaczeniem.
3. Jak myslisz funkcjonuje cialo takiej istoty - bo duch jest niezywy.
4. Jak myslisz funkcjonuja uklady nerwowe takiej istoty?
5. Jak myslisz czy ta osoba ma mozliwosc oprzec sie na jakiejkolwiek konstruktywnej emocji skoro wsztystko sie jej wali przez sceptycyzm?
[qute="MD"]U mnie to tak nie działa. Po pierwsze, raczej nie pojawia się przy tym emocja strachu - przynajmniej w standardowym sensie. Raczej po prostu irytacja, zniechęcenie, frustracje ale nie stricte strach. A do pożądania w tej sytuacji jeszcze dalej. | Irytacja jest pochodna strachu. Nie ma nic wspolnego z miloscia moralna jako antypoda strachu. Pamietaj, jestemy kontinuum.
MD napisał: | Po drugie, może moje określenie "zdusić emocje" trzeba by wyjaśnić. Nie chodzi tutaj o jakieś takie desperackie duszenie tylko czystą przemocą. Chcę te emocje "dusić" w sposób, który:
- samą "przemoc" względem nich stosuje tylko na początku - takim trochę wyrwaniem się z objąć najgorszego doła, niejako zawołaniem: szalona frustracjo - zamknij się!
- gdy nastąpi pierwsze uspokojenie, gdy już emocja przestanie działać z pozycji siły i całkiem się szarogęsić, przychodzi drugi etap. Ten już jest bardziej oparty o perswazję i zrozumienie, może nawet i formę przytulenia owego dziecka w sobie. I właśnie, jak dziecku się to tłumaczy: daj spokój! To przejdzie! To się tylko zdaje teraz takie najważniejsze, a za chwilę, gdy rzecz się wyjaśni, sam się będziesz śmiał z tego, że wydawało ci się takie ważne coś, co tak naprawdę bardzo ważnym nie było. | No dobrze, to mi wyglada na "przytulanie" po mesku. no niech Ci bedzie.
MD napisał: | Myślę, że u Ciebie może być trudne zrozumienie mojej strategii, bo nie masz w sobie przetartych pewnych ścieżek mentalnych. U Ciebie jest silna przewaga emocjonalności nad innymi aspektami, więc właściwe emocje opanowujesz też emocjami - może tylko innymi emocjami. | No dobrze. Podniesiemy to do potegi nauki. Posatawiles hipoteze robocza, teraz musisz ja obronic lub odrzucic.
MD napisał: | U mnie to funkcjonuje inaczej - emocje ogólnie nie są dopuszczane do roli dominatora, a jedynie służą motywowaniu, pobudzaniu do pewnego rodzaju odczuć (miłości, piękna, choć i gniewu, frustracji). Do rozsądzania spraw służy u mnie rozsądek, a nie emocje. | Emocje sa zawsze w Tobie tylko Toba nie rzadza jak u tych biednych istot z niedokrwionymi platami czolowymi. To znaczy, ze nie piszac o praktykowaniu uwaznosci praktykujesz uwaznosci - czyli roboczo, to bedzie, ze bedac swiadomym bycia swiadomym, stajesz tak jakby z boku siebie i patrzysz na MD rownoczesnie z empatia ale rowniez z racjonalnym spojrzeniem co jest realne a co jest "urojone" czyli co sie urwalo ze smyczy funkcji mozgu gadziego. Czyli suma sumarum, Ty jestes cichutko, bo wiele o tym nie piszesz, duchowy i rozwijajacy sie.
MD napisał: | U mnie te sfery są dość dokładnie poukładane
Emocje "wiedzą", że mają się zamknąć, gdy przychodzi do rozważania za i przeciw spraw. | Nie tak szybko. Emocje nie odczuwaja emocji, to neuronauka. Wiec, emocje nie wiedza. To fizjologia MD wie ale zanim wie to mozg sie musi sporo napracowac ale czyni to szybko. Chodzi o to aby mozg byl szyszy niz galop emocji po tym jak funkcja mozgu gadziego wysle kolejny sygnal "walcz lub uciekaj". To jest ulamek sekundy. Strach i pragnienie to jak bomba atomowa i maja ogromna sile razenia. Dla przykladu, nie znose jak czuc skunksem - doprowadz mnie to do mdlosci. Moj dojelitowy system nerwowy jest w stanie stworzyc tyle stresu ze w polaczeniu z jakim "spieciem" w neuronach i emocja mogloby sie w istocie skonczyc wymiotami. Wiec jak juz sie zdarzy, a moze sie zdarzyc tylko jak jade samochodem i jest jakis skunks jako road kill, to po poczuciu tego smrodu (na poczatek pojawia sie subtelniej, bo skunk jakos tak smierdzi z opoznionym zaplonem) to na moment wstrzymuje oddech i po przejechaniu gdzie lezy skunk, wiem, ze smrod dostanie sie do samochodu przez wiatrak ale jak otworze okno to bedzie po wszystkim. Wyprobowalam te metode juz wiele razy, bo dawniej jezdzilam samochodem wiecej i zawsze sie sprwadza.
MD napisał: | Z kolei intelekt "wie", że jest niepełną, w skrajnych przypadkach nihilistycznie - destrukcyjną, siłą więc ma się nie szarogęsić w tych obszarach, gdzie chodzi o szczęście, spełnienie, siłę żywotną. | Niezupelnie, intelekt sam w sobie by sobie nie poradzil, bo w punkcie 5. napisalam o byciu sceptycznym - to moze stac sie trucizna jest ktos stworzy sobie nerwice. Wiec Natura dala nam nowsza kore mozgowa/neocortex aby dokonywac analizy i walidacji. Jak pisze o charakterz moralnym to on nie jest w glowie ale w calym ciele, bo ma odpowiedniki emocjonalne emocji wznioslych i chemiczne w fizjologii komorkowej. Dla mnie dla przykladu, jak mi sie rachityczne ego chce rozhulac, to najlepszym spopsobem jest powrot do mojej tradycji katolickiej, ktorej nie praktykuje ale nie przez to, ze jestem jej przeciwna - w zadnym wypadku - ale przez to, ze przez rozwoj duchowy wiem, ze kosciol powszechny to wszyscy ludzie na swiecie a komunia to nasze kontakty.
Wiec dla przykaldu, jak chce sie zresetowac to puszczam sobie muzyke katolicka, ktora ma na mnie "zbawienne" dzialanie, bo tak miedzy nami i calym swiatem, to ja nigdy nie przestane slyszec tego szeptu "dziecko moje", ktory albo uslyszalam w wyobraznii albo wydawalo mie sie, ze uslyszalam - ale zdarzylo sie to po traumie przyjecie 2 hostii w trakcie Komunii Sw. Wiec jak mam jakikolwiek dylemat natury rachityczne ego vs. moj potezny duch, to sprawa jest zawsze jasna, jak porzekadlowe "plecy aniola"
I tym optymistycznym akcentem udaje sie do prykola, bo jutro znowu cudowne wspolczesne niewolnictwo
Boże Granie & Jakub Tomalak (wyk. Michał Gasz) - Zaufaj Mi
https://youtu.be/m-f8Rvb7iaA
P.S. No i teraz juz nie mozesz napisac ,ze zawsze wklejam diakona Marcina Gajde
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:32, 22 Kwi 2020 Temat postu: |
|
|
Dlaczego tak temat sformułowany???
Jakbyśmy wszyscy byli nieszczęśliwi??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:54, 22 Kwi 2020 Temat postu: |
|
|
Może lepiej jak być szczesliwym..bardziej jeszcze..:-) :-)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:29, 22 Kwi 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Dlaczego tak temat sformułowany???
Jakbyśmy wszyscy byli nieszczęśliwi?? |
Wszyscy nie. Ale są i nieszczęśliwi wśród nas. To dla nich temat.
Jak ktoś jest już trwale szczęśliwy, to nie potrzebuje czytać tych rozważań.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:01, 22 Kwi 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Dlaczego tak temat sformułowany???
Jakbyśmy wszyscy byli nieszczęśliwi?? |
Wszyscy nie. Ale są i nieszczęśliwi wśród nas. To dla nich temat.
Jak ktoś jest już trwale szczęśliwy, to nie potrzebuje czytać tych rozważań. |
Nikt nie jest trwale szczęśliwy..to pewne..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:24, 22 Kwi 2020 Temat postu: Re: Jak nie być nieszczęśliwym? |
|
|
Dyskurs napisał: | MD napisał: | Myślę, że u Ciebie może być trudne zrozumienie mojej strategii, bo nie masz w sobie przetartych pewnych ścieżek mentalnych. U Ciebie jest silna przewaga emocjonalności nad innymi aspektami, więc właściwe emocje opanowujesz też emocjami - może tylko innymi emocjami. | No dobrze. Podniesiemy to do potegi nauki. Posatawiles hipoteze robocza, teraz musisz ja obronic lub odrzucic.
|
Nie jest to hipoteza, tylko spostrzeżenie oparte o to, co pisywałaś tu i ówdzie.
Natomiast w kontekście skupiania się na samej emocji jako takiej, zwalczania emocji negatywnych innymi emocjami, przypomina mi się pouczający dowcip.
Pewien facet miał problem z tym, że się moczył w nocy. Dorosły facet, a wciąż w nocy popuszczał i żadne leki na to nie pomagały. Lekarz rodzinny, który próbował jakoś pomóc temu facetowi, po wielu nieudanych próbach wyleczenia tej dolegliwości, stwierdził:
- ja tu nic nie poradzę, skieruję pana do psychoterapeuty, bo możliwe jest, że pański problem ma podłoże w psychice. Może psychoterapia tu coś wskóra.
Facet, skierowany do psychoterapeuty, przestał przychodzić do tego pierwszego lekarza. Po półtora roku od tego czasu, jednak obaj mężczyźni spotkali się przypadkowo gdzieś na mieście. Zaciekawiony lekarz pyta się swojego byłego pacjenta:
I co skorzystał Pan z pomocy psychoterapeuty?
- Tak oczywiście! - odpowiedział były pacjent.
I co, pomogło? - dopytuje się lekarz.
- Pomogło - potwierdził facet.
Czyli już się pan nie moczy w nocy? - upewnia się lekarz.
Facet odpowiada:
co to, to nie. Moczę się, jak wcześniej, ale po odpowiedniej psychoterapii jestem z tego moczenia się dumny!
Jest pokusa "zwalczania" problemów emocjonalnych, polegająca na zignorowaniu przyczyn problemów, a skupianiu się z zasady na modyfikowaniu samej reakcji na te problemy. Oczywiście sprawa nie jest taka prosta, nie zmierzam twierdzić, iż zawsze będzie to niewłaściwa strategia.
Są problemy z urojenia i są problemy z realnych, zewnętrznych przyczyn. Jeśli ktoś uroił sobie, że mu się na pewno urwie przewód hamulcowy w samochodzie i co chwila jeździ do warsztatu żądając wymieniany, wciąż nie zużytego, bo niedawno wstawionego nowego przewodu hamulcowego, to rozwiązaniem jego problemu będzie uporządkowanie swoich emocji, jakieś tam pozbycie się rojeń.
Jednak jest też i sytuacja odwrotna, gdy przewód hamulcowy jest rzeczywiście uszkodzony, a jeżdżenie z takim przewodem jest niebezpieczne, bo hamulce mogą zawieść w najmniej oczekiwanym momencie. W takiej z kolei sytuacji, rozwiązaniem problemu jest wymiana przewodu hamulcowego, a nie program "zmiany destrukcyjnych myśli", polegający na ignorowaniu sygnałów (np. kontrolki na desce rozdzielczej) o tym, że hamulce mogą być uszkodzone. Ktoś skupiający się na samych emocjach, może bowiem uznać za słuszne pokonanie owej "destrukcyjnej emocji lęku", związanej z percepcją stanu jego pojazdu.
Zatem mamy dwie sytuacje o drastycznie odmiennej wymowie i mocno różnicujące strategie radzenia sobie z nimi:
Przyczyna może być zewnętrzna, czyli to rzeczywiście problem wyzwolił destrukcyjne emocje i uporanie się z problemem rozwiązuje sprawę (np. trzeba naprawić przewód hamulcowy).
Przyczyna jest w samym odbiorze emocjonalnym, a wtedy nawet uporanie się z problemem niewiele zmieni, albo czasem problem w ogóle jest pozorny (np. trzeba dojść do ładu z własnym urojeniem o wadliwości przewodu hamulcowego).
Tego rodzaju sytuacje trzeba umieć rozróżniać. Pomylenie ich ze sobą, najczęściej samo w sobie jest destrukcyjne. Osoby, które wewnętrzną psychoterapią, jakimś tam psychologicznym zwalczaniem "negatywnych myśli" z reguły "pokonują problemy", będą miały tendencję do lekceważenia realnych zagrożeń, a ostatecznie same sobie uczynią tą postawą krzywdę.
Choć krzywdę czynią sobie też ci, którzy nieadekwatnie rozpoznali jako przyczynę zewnętrzną, niepokoje które biorą się z ich rozchwianej emocjonalności. Takie osoby są obciążeniem dla otoczenia, bo wciąż domagają się pomocy w usunięciu ich urojonych problemów, wciąż ktoś ich musi ratować z matni ich własnych emocji.
Po prostu jest i tak, i tak.
Całą sztuką, kluczową życiową umiejętnością, jest rozdzielenie tych sytuacji, czyli wypracowanie sobie takiej postawy życiowej, aby problemy biorące się z zewnątrz, diagnozować właśnie jako zewnętrzne i w działaniu na zewnątrz szukać ich usunięcia. Z kolei trzeba też umieć zorientować się, kiedy nasze emocje dołowane są bez realnego, czy też bez adekwatnego (kwestia wyolbrzymiania problemów) powodu zewnętrznego, tylko mocą samych wadliwie funkcjonujących lękowych, czy inaczej przesadzonych nastawień psychicznych - wtedy to właśnie owe emocje powinny znaleźć się na celowniku naszej aktywności.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 12:31, 22 Kwi 2020, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|