|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:42, 24 Sie 2015 Temat postu: Ekonomia chora na rozmycie odpowiedzialności |
|
|
Przyszło mi do głowy, że dzisiejsza ekonomia w pewnym sensie "wyrodziła się" w stosunku do tego, czym była ona kiedyś. Kiedyś z grubsza było jasne, kto co co posiada, a jeśli coś posiadał, to znaczyło, że tym zarządza (było tak przynajmniej w znacznie większym stopniu, niż aktualnie).
Zmiany w globalnej ekonomii spowodowały, że dzisiaj na rynkach kapitałowych "szaleją" właściwie PIENIĄDZE NICZYJE.
No bo spójrzmy na to jaki kapitał "gra" na rynku.
Fundusze inwestycyjne - czym oni grają? - pieniędzmi swoich udziałowców. Menedżerowie zarządzają nie swoimi kapitałami, jak zrobią coś źle, to niekoniecznie oni odpowiadają.
Banki - banki też nie mają zwykle własnych pieniędzy - korzystają z depozytów ludzi, czy też związani są umowami z innymi podmiotami rynku kapitałowego
Drobni inwestorzy - nawet jeśli jakie swoje pieniądze dokładają do rynku, to praktycznie nie ma znaczenia, co zrobią, bo nie mają mocy decyzyjnej ze względu na rozproszenie akcjonariatu. Mogą co najwyżej sprzedać/kupić akcje takie, czy inne.
Zdecydowana większość pieniądza w dzisiejszej ekonomii praktycznie NIE MA WŁAŚCICIELA - ma wyłącznie ZARZĄDCE. Kryzys na rynku kredytów subprime pokazał, jak to banki mogą sobie kiepskie kredyty opakować w pakiet, a potem sprzedać jako mocny "papier" na rynku kapitałowym. Taki pakiet kredytów, z rozproszoną własnością właściwie nie wiadomo komu przynależy, kto miałby się domagać jego konkretnej realizacji w postaci pieniądza.
Lewarowanie - jeśli można kupować aktywa za same zobowiązania, z niewielkim wkładem własnym, to w razie upadku bankructwa, praktycznie nie wiadomo kogo ścigać. Lewarowanie przecież polega na tym, że podmiot mający milion kupuje coś za 20 milionów (resztę mając w postaci zobowiazania). Jak coś nie wyjdzie, to właściwie kogo należy tu ścigać o pieniądze? Czyje właściwie są te zobowiązania finansowe.
W dzisiejszym totalnie mętnym świecie finansów przekręty są tak częste, bo wszyscy przyzwyczaili się, że pieniądze niekoniecznie muszą kończyć sie na jakimś "konkrecie", nie wiadomo kto je właściwie MA, w jakim procencie odpowiada i za co odpowiada. Za obrót wielkimi fortunami odpowiadają menedżerowie, którzy do owych pieniędzy nie mają praw. Za to mają zabawę w ich inwestowanie tu i tam. Trochę tak, jak by grali w jakieś wirtualne gry komputerowe. Z resztą - bardzo nieliczni winni wielkich przekrętów finansowych ponieśli jakiekolwiek poważniejsze konsekwencje swoich postępków.
Czy świat, w którym własność tak bardzo się rozproszyła, tak bardzo oddalił się aspekt posiadania od decydowania o majątku, może w ogóle poprawnie funkcjonować?
Właściwie to mamy w ekonomii teraz dwa dość odrębne rynki:
- w miarę tradycyjny rynek produktów, pracy i konsumpcji zwykłych ludzi
- i rynek GRY - wielkiej, w dużym stopniu wirtualnej, oderwanej od realiów życia, taka gra, dla samej gry, w której gracze bardziej się bawią, niż podejmują odpowiedzialne decyzje, chociaż skutki potem mają wpływ na życie milionów ludzi...
Do czego to wszystko doprowadzi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33524
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:30, 25 Sie 2015 Temat postu: Re: Ekonomia chora na rozmycie odpowiedzialności |
|
|
Panuje chyba wciąż teoria, że luzowanie monetarne sprzyja rozwojowi gospodarczemu, bo tani kredyt spowoduje, że ludzie będą więcej pożyczać, żeby więcej kupować. Ale ostatnio coś ekonomiczni mądrale chyba coraz bardziej zaczynają wątpić, czy dostarczanie pieniądza na "rynki" w ogóle da jakiś efekt wzrostu gospodarczego. Bo jakoś tak dziwnie się porobiło, że mamy, wspomniane w poprzednim poście, dwa rynki - jeden bardzo bogaty, kapitałowy, o rozmytej odpowiedzialności, gdzie grają wielkie biliony dolarów, czy euro, a wszystko służy wyrywaniu sobie zysków i ten ostatnio dość zapyziały, mały ryneczek zwykłych konsumentów, którzy przygnieceni kryzysem, mając coraz to mniejsze pensje, coraz to słabsze możliwości nabywania czegokolwiek, ograniczają swoją aktywność zakupową, gospodarczą, często zwijają się ekonomicznie.
Tak więc fachowcy nie za bardzo już wierzą, że dostarczenie wiecej pieniędzy bankom i funduszom w ogóle wpłynie na rozruszanie gospodarki. Te banki i fundusze takie pieniądze chętnie wezmą, a następnie użyją do dalszego pompowania całej tej spekulacyjnej, kapitałowej zabawy, a nie do wzrostu konsumpcji. Czy do zwykłych ludzi, kupujących po prostu towary, to spłynie? - Nie wiadomo, sprawa jest dyskusyjna.
Więc powoli się mówi, że stymulowanie gospodarki powinno raczej skupiać się na wzroście pensji zatrudnionych pracowników, a nie tylko faszerowaniu banków kapitałami, w nadziei, że oni udzielą kredytów, które rozruszają gospodarkę. Bo kredyt tez trzeba spłacić, banki na kredycie tez chcą zarobić, więc w ogóle pojawia się dość podstawowe pytanie: czy gospodarka oparta przede wszystkim na kredycie w ogóle może być jakoś zdrowa na dłuższą metę?
Porobiło się jakoś tak, że finansowi specjaliści bardzo sprawnie umieją wykorzystać słabości zwykłych ludzi i są w stanie osiągać znacznie większe korzyści z ich pracy. Być może taki stan w ogóle jest trwały? Może w ogóle naturą rozwiniętej ekonomii jest dysproporcja sił i możliwości tych stron - zarządców (bo zwykle nie posiadaczy!) kapitałów i ludzi pracujących?...
Może już nigdy nie będzie - tak jak w tej starej modelowej ekonomii - że pomiędzy stronami jest względna równość, w której dobry pracownik, za dobrą pracę dostanie uczciwą, odpowiadającą mu zapłatę?
Rozsądny człowiek, wiedząc, iż nie dostanie podwyżki, że jest w słabszej sytuacji niż jego pracodawca i z trudem będzie wiązał koniec z końcem, tego kredytu, którym niektórzy chcieliby rozruszać konsumpcję, nie zechce. Bo przecież kredyt kiedyś i tak trzeba spłacić. Więc bank, nie mogąc znaleźć chętnych na swoją ofertę kredytową, będzie starał się ugrać coś owymi pieniędzmi na giełdach, czy w innych spekulacyjnych rozgrywkach. I trudno mu się dziwić.
Klucz do problemów gospodarczych jest wg mnie w tym, że przepływ pieniędzy pomiędzy tymi rynkami - konsumenckim i kapitałowym znaczący się WYRODZIŁ, nie zachodzi w sensowny dla ogółu gospodarki sposób, lecz generuje tylko coraz to nowe bańki, surowcowe zawirowania itp. Ropa naftowa raz jest za ponad 100 dol za baryłkę, za chwilę będzie za 20 dol za baryłkę...
Jesli jakieś tam umowy pomiędzy kontrahentami, jakieś gry funduszy i państw sa w stanie tak bardzo wahać tymi cenami, to samo w sobie świadczy o tym, że cena zupełnie gdzieś tam rozjeżdża się z kosztami, jest praktycznie dość wirtualnym wskaźnikiem. Tak jest na rynku kapitałowym. Na rynku konsumenckim nie ma takich "cudów" - każdy musi mieć konkretne pieniądze - na czynsz, na jedzenie, na telefon...
Ale czy rynek kapitałowy może istnieć zupełnie bez konsumenckiego?
Na razie wydaje się to mało możliwe, ale w przyszłości - czemu nie?
Jak ekonomia będzie dalej tak się wyradzała jak obecnie, to pewnie wszystko jest możliwe.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|