Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 2:17, 08 Sty 2018 Temat postu: Dobre cele dla inwestorów filantropów |
|
|
Przyznam, że sam nie posiadam jakichś wolnych funduszy. Jednak spotykam czasem ludzi, którzy mają nieraz duże pieniądze wolne, wręcz zbywające. Nieraz też zastanawiałem się nad problemem: co właściwie miałby zrobić człowiek, który dorobił się jakiegoś majątku, może dostał w spadku, może mu się jakoś udało wygrać i teraz chciałby ten majątek zainwestować NA DOBRY CEL.
Oczywiście na taki tekst, pewnie większość osób zadeklaruje: chętnie przyjmę wolną gotówkę, Na pewno dobrze ją zagospodaruję....
Ale ja piszę serio. Stawiam pytanie o cel ewidentnie dobry. I wcale odpowiedź nie wydaje mi się prosta.
związane jest z kilkoma okolicznościami.
Po pierwsze typowe "organizacje charytatywne" jakie znamy ze świata kapitalistycznego charakteryzuję niezwykle niską efektywnością - większość deklarujących, że "pomaga potrzebującym" w istocie pobiera prowizję za pomaganie na poziomie 90% wpłaconych kwot. Dopiero może 10% dociera do tych, którym chcielibyśmy ofiarować naszą pomoc jako darczyńcy. A i to pewnie niejeden z owych "biednych" jest tym "zaprzyjaźnionym" biednym.
Wysłanie po prostu pieniędzy do biednych krajów niewiele daje, bo bieda państw zwykle koreluje z wysoką korupcją, często obecnością grup zbrojnych, które "kładą łapę" na takich pieniądzach, a potem wykorzystują je do nabycia rzeczy "najpotrzebniejszych", czyli... broni palnej, niezbędnej im do prowadzenia swoich wojen.
W polskich mediach nieraz pojawiają się apele o wspomożenie jakiegoś dziecka, który wymaga operacji kosztującej setki tysięcy dolarów. Ale często okazuje się, ze to ściema, a po drugie jakoś mierzi mnie składanie się tysięcy ludzi (często też ubogich) na procedury medyczne, które mają marżę setki, a nawet tysiące procent. Bo przecież szefowie i akcjonariusze firm farmaceutycznych, czy innych medycznych "muszą" mieć bardzo wysokie zarobki. Nabijanie kabzy bogaczom jakoś nie jest jednak moim największym priorytetem, nawet jeśli przy okazji przeprowadzi się jakąś operację (której wynik też może być niepewny, bo rozbudzone nadzieje bywają często głównym towarem jaki sprzedają owe bogate firmy medyczne.
Ale w takim razie CO NAJEFEKTYWNIEJ PRODUKOWAŁOBY DOBRO NA TYM ŚWIECIE? Dobro wzięte bezpośrednio z pieniędzy...
Ja, gdybym był jakimś krezusem, człowiekiem mającym wolne miliony to chyba skierowałbym te fundusze na następujące przedsięwzięcia:
- badania leków - szczególnie tych, którym upłynęła ochrona patentowa, a są wyraźne wskazania, iż mogą być skuteczne w leczeniu nowych chorób. Jest to dość typowa sytuacja, gdy wykrywane są nowe funkcje znanych od dawna substancji leczniczych, jednak do ich zastosowania w medycynie niezbędne są badania w zakresie skuteczności dla tych nowych celów terapii. Badania są drogie, ale tutaj mogłyby być tańsze, bo przynajmniej mamy jako tako załatwioną jedną sprawę - toksyczności leku (sprawdzono to w poprzednim zastosowaniu). Wystarczy tylko teraz przetestować skuteczność w owym nowym zakresie. Firmy farmaceutyczne takich badań nie prowadzą, bo ich interesuje jedynie inwestowanie pieniędzy z dużym zyskiem, czyli tam gdzie będą miały wyłączność - patent na swój produkt, który wypracuje marżę liczoną setkach tysięcy, czy nawet milionów procent (licząc od samych kosztów produkcji). A te leki mogłyby wyleczyć bardzo wiele osób przy relatywnie niskich kosztach.
- Wykupienie patentów na szczególnie ważne zastosowania - może dla ekologii, także w medycynie - a potem uwolnienie ich w celu szerokiego zastosowania. Znamienne jest, że choc tak wiele się mówi o tzw. globalnym ociepleniu, o czystej energii, to jakoś niespecjalnie ktoś proponuje np. relatywnie prosty sposób na ograniczenie emisji wielu niechcianych gazów (nie tylko CO2). Wystarczyłoby np. zaoferować światu technologię bez patentu na np. tanie ogniwa słoneczne, czy inną porównywalną. Ale "mądrale", którzy "ratują nasz świat" przed owym globalnym ociepleniem jakoś tak dziwnie wolą takie metody oddziaływania na ekonomię, które przynoszą ogromne profity firmom oferującym rozwiązania proekologiczne na ich wyłączność. W związku z tym ekologia robi się droga, ekskluzywna, jej zasięg jest relatywnie mały. NIe tak dawno czytałem, że 2/3 ceny ogniwa fotowoltaicznego to koszt patentów. Może od tego czasu jakaś część owych patentów wygasła, ale inna część pewnie blokuje jeszcze produkcję taniej i czystej energii ze słońca.
- ja bym też poradził potencjalnemu darczyńcy inwestycję w edukację - szczególnie edukację ekologiczną, ale też propagującą pokój, zgodę między narodami. To ostatnie jest oczywiście trudne, bo pokój jest często nie na rękę możnym tego świata i wszelkie inicjatywy, które uczą ludzi sposobów pokojowego rozwiązywania konfliktów, współpracy, obiektywnego spojrzenia na rzeczywistość (zamiast "wojennego" spojrzenia pod katem - walczymy zawsze o swoje i dla swoich, a obcych będziemy nienawidzili). Edukacja, która tak naprawdę ma szansę nieść pokój powinna, według mnie, uwzględniać uczciwe, a szczególnie KRYTYCZNE spojrzenie na WŁASNĄ HISTORIĘ, odcięcie się od narracji "my byliśmy zawsze szlachetni, ale tamci - to dopiero byli wredni". Nie łudźmy się, nigdy tak nie jest, że ludzie rozkładają się narodami w czarno - biały sposób, zaś uświadomienie sobie własnej małości, jakiejś grzeszności (także na poziomie narodowym) w znaczącym stopniu chroni przed powtórzeniem się silnych nastrojów prowojennych.
Na razie tyle moich pomysłów w tym zakresie. Może coś tu dorzucę później.
|
|