|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:38, 01 Cze 2020 Temat postu: Czy/na ile człowiek jest potrzebny drugiemu człowiekowi? |
|
|
Znam ludzi, którzy cieszą się, gdy mogą pobyć z innymi ludźmi, dla których samotność jest wielką przykrością. Ale znam też ludzi o odwrotnym nastawieniu - zmuszających się do kontaktów z innymi, niechętnie uczestniczących w jakichkolwiek spotkaniach towarzyskich, pragnących tylko zamknąć się w swoim pokoju, aby dano im "święty spokój". Co prawda ci drudzy chyba też ludzi jakoś potrzebują, ale zdecydowanie wolą kontakt on-line.
Większość ludzi chyba potrzebuje towarzystwa innych ludzi. Niewiele godzin temu obejrzałem sobie prezentację, w której autorzy ilustrują, że dla części ludzi samotność jest bardzo ciężkim brzemieniem, wywołującym bardzo negatywne skutki zdrowotne. Ale przecież znam też ludzi, którzy mają stres, gdy owe kontakty międzyludzkie im się pojawiają, gdy ktoś do nich przychodzi, muszą do kogoś pójść, skontaktować się, porozmawiać. Ci ostatni wszystkich potencjalnych przyjaciół, znajomych dawno "pogonili" ze swojego towarzystwa, z rodziną kontaktują się tylko po gorących namowach i bardzo niechętnie. Oni tak na dystans zwyczajnie wolą żyć, bo chyba taką mają psychikę.
Próbuję porównać do tego: jaki sam jestem?
- Chyba nie w żadnej z tych skrajności, ale może z lekkim przesunięciem do samotnictwa. Stresuję mnie niezrozumiałe oczekiwania ludzi, ich kapryśne zachowania, brak możliwości dogadania się z nimi. A już jak spotykam typy roszczeniowe, wiecznie z czegoś, kogoś (w tym ze mnie) niezadowolone, czy wymuszające aby im ulegać, słuchać ich słowotoku, to jedynie marzę o tym, kiedy znikną z mojego otoczenia. Z drugiej strony z ludźmi dość uporządkowanymi, przyjaznymi, nie narzucającymi swoich zwyczajów i woli, i raczej inteligentnymi czuję się dobrze. Z takim towarzystwem nie jest mi źle. Dlatego mogę z jednej strony powiedzieć, że są ludzie, których towarzystwo jest miłe, stanowi emocjonalną wartość. Z drugiej strony są i tacy ludzie, których towarzystwa pewnie nie zniósłbym nawet mając do wyboru samotność na bezludnej wyspie (jak w tym filmie Cast Away z Tomem Hanksem w roli głównej).
Co właściwie - my ludzie - możemy sobie zaofiarować?
Jak nie być sobie emocjonalnym ciężarem?
- Tego rodzaju pytania od dawna mnie nurtują. Bo czując z jednej strony pewien ciężar, jaki stanowi towarzystwo trudnych ludzi, skłaniam się nieraz ku podsumowaniu, że kto wie, czy nie więcej się do towarzystwa muszę zmuszać, niż czerpię z tego spontanicznej radości, czy korzyści. Choć z drugiej strony, gdy wspomnę sobie towarzystwo pewnych ludzi szczególnie miłych, jakoś tam atrakcyjnych, to skłaniam się tezie przeciwnej.
Chciałbym Szanownych Sfinskich Grupowiczów trochę nakłonić do zwierzeń: czy towarzystwo innych ludzi uważają bardziej za ciężar, czy za coś dającego radość, przyjemność, wytchnienie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:36, 02 Cze 2020 Temat postu: Re: Czy/na ile człowiek jest potrzebny drugiemu człowiekowi? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Chciałbym Szanownych Sfinskich Grupowiczów trochę nakłonić do zwierzeń: czy towarzystwo innych ludzi uważają bardziej za ciężar, czy za coś dającego radość, przyjemność, wytchnienie? |
Ja po sobie zauważyłam, że towarzystwo innych ludzi jest ciężarem szczególnie wtedy, kiedy za dużo oczekujemy od siebie bądź tych ludzi. I wtedy też sami jesteśmy takim ciężarem, bo inni muszą te nasze oczekiwania dźwigać.
A jak wrzucimy na luz, to wtedy niewiele potrzeba, żeby czerpać przyjemność z kontaktów z innymi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:49, 02 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
Za mało opcji, spotkałem i takich i takich
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 9:28, 03 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Za mało opcji, spotkałem i takich i takich |
Ja też mam własny problem z odpowiedzią na to pytanie, bo obie opcje trochę tu pasują. Ale właśnie dlatego zostawiłem tylko dwie, aby jednak wybrać tę bliższą własnemu odczuciu. towarzyski.pelikan napisał: | Ja po sobie zauważyłam, że towarzystwo innych ludzi jest ciężarem szczególnie wtedy, kiedy za dużo oczekujemy od siebie bądź tych ludzi. I wtedy też sami jesteśmy takim ciężarem, bo inni muszą te nasze oczekiwania dźwigać.
A jak wrzucimy na luz, to wtedy niewiele potrzeba, żeby czerpać przyjemność z kontaktów z innymi. |
U mnie to trochę inaczej działa - nie mam wielkich problemów z oczekiwaniami ludzi, nawet nie specjalnie się przejmuję czy mnie zaakceptują. Choć zwykle raczej jestem akceptowany. Większy problem mam z wytrzymywaniem gadulstwa wszystkich na spotkaniach towarzyskich. Czuję się nieraz przywalony tą nawałą opowieści o rzeczach, które mnie nie dotyczą, co do których nie wiem jak zareagować, co z tymi informacjami zrobić. To mnie stresuje, bo mam wrażenie, że np. powinienem zabrać głos, albo okazać zainteresowanie, choć w gruncie rzeczy rzadko kiedy to mnie interesuje. Efekt jest taki, że często po prostu się zmuszam do wysłuchiwania tego wszystkiego, a spotkanie robi się w atmosferze przymusu. Najbardziej mi odpowiadają spotkania w naprawdę małych grupach - do 6 osób, a najlepiej 3-4 osoby.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:55, 03 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
U mnie to trochę inaczej działa - nie mam wielkich problemów z oczekiwaniami ludzi, nawet nie specjalnie się przejmuję czy mnie zaakceptują. Choć zwykle raczej jestem akceptowany. Większy problem mam z wytrzymywaniem gadulstwa wszystkich na spotkaniach towarzyskich. Czuję się nieraz przywalony tą nawałą opowieści o rzeczach, które mnie nie dotyczą, co do których nie wiem jak zareagować, co z tymi informacjami zrobić. To mnie stresuje, bo mam wrażenie, że np. powinienem zabrać głos, albo okazać zainteresowanie, choć w gruncie rzeczy rzadko kiedy to mnie interesuje. Efekt jest taki, że często po prostu się zmuszam do wysłuchiwania tego wszystkiego, a spotkanie robi się w atmosferze przymusu. |
A więc oczekujesz od siebie, żebyś zabrał głos i to oczekiwanie powoduje stres.
Cytat: | Najbardziej mi odpowiadają spotkania w naprawdę małych grupach - do 6 osób, a najlepiej 3-4 osoby. |
Ciekawe, bo ja mam zupełnie na odwrót. Im więcej ludzi tym lepiej, bo wtedy własnie nie czuję presji zabierania głosu. Ja się na takich spędach praktycznie w ogóle nie odzywam, chyba że ktoś do mnie bezpośrednio zagada. A jak jest mniejsza grupa osób, to wtedy jest i większe oczekiwanie, że będę musiała sie odezwać A że zwykle nudzą mnie takie rozmowy i nie mam wiele do powiedzenia, to strasznie przez to cierpię.
Natomiast lubię się przysłuchiwać w roli obserwatora jak inni rozmawiają, bo można czasem fajne rzeczy wychwycić - np. czym ludzie żyją, jakie są tredny społeczne, w jaki sposób ze sobą rozmawiają, jak się zachowują. Kiedy przestaję się już stresować tym, żeby na siłe coś powiedzieć, bo moge sobie to odpuścić, to wtedy takie towarzystwo naprawdę może być dla mnie inspirujące.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 19:01, 03 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Ciekawe, bo ja mam zupełnie na odwrót. Im więcej ludzi tym lepiej, bo wtedy własnie nie czuję presji zabierania głosu. Ja się na takich spędach praktycznie w ogóle nie odzywam, chyba że ktoś do mnie bezpośrednio zagada. A jak jest mniejsza grupa osób, to wtedy jest i większe oczekiwanie, że będę musiała sie odezwać A że zwykle nudzą mnie takie rozmowy i nie mam wiele do powiedzenia, to strasznie przez to cierpię.
Natomiast lubię się przysłuchiwać w roli obserwatora jak inni rozmawiają, bo można czasem fajne rzeczy wychwycić - np. czym ludzie żyją, jakie są tredny społeczne, w jaki sposób ze sobą rozmawiają, jak się zachowują. Kiedy przestaję się już stresować tym, żeby na siłe coś powiedzieć, bo moge sobie to odpuścić, to wtedy takie towarzystwo naprawdę może być dla mnie inspirujące. |
mam podobnie, poza tym, że znajomych nie mam ... jeszcze czasami zastanawiam się kim jestem, czasami myślę, że jestem zakłamany, fałszywy ... no i czasami mam taką pustkę w głowie ... w dodatku traktuje ludzi przedmiotowo
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:00, 03 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: |
mam podobnie, poza tym, że znajomych nie mam ... jeszcze czasami zastanawiam się kim jestem, czasami myślę, że jestem zakłamany, fałszywy ... no i czasami mam taką pustkę w głowie ... w dodatku traktuje ludzi przedmiotowo |
Witaj w klubie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 20:36, 03 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
nie bardzo, to miałem ale z 30 lat temu, gdy z przygłupami o których piszę na krzykniku niestety rozmawiałem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:24, 03 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: |
nie bardzo, to miałem ale z 30 lat temu, gdy z przygłupami o których piszę na krzykniku niestety rozmawiałem |
A ja nie zawsze ale nieraz tak miewam, Zazdroszczę bez zawiści Jordanowi Petersonowi, że potrafi mówić tylko to do czego jest sam w głebi 100% przekonany
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 21:34, 03 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Zazdroszczę bez zawiści Jordanowi Petersonowi, że potrafi mówić tylko to do czego jest sam w głebi 100% przekonany |
a co on takiego mówi, tak w skrócie, co tam istotnego, bo nie chce mi się czytać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 21:49, 03 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | lucek napisał: |
nie bardzo, to miałem ale z 30 lat temu, gdy z przygłupami o których piszę na krzykniku niestety rozmawiałem |
A ja nie zawsze ale nieraz tak miewam, Zazdroszczę bez zawiści Jordanowi Petersonowi, że potrafi mówić tylko to do czego jest sam w głebi 100% przekonany |
dopiero chyba zajarzyłem chodzi, w ogóle ... ?
obawiam się, że w moim wypadku, nie bardzo mógłbym z kimkolwiek rozmawiać, nawet do Ciebie Andy72 mam wątpliwości, po co piszesz na forum
poza tym,
wiesz, ja gdybym był papieżem też pewnie bym emanował miłością moralną
wiesz jeśli masz rzeczywiście problemy, o których piszesz, to radzę nie sugerować się głupotami tych, którzy o nich pojęcia nie mają
podam przykład:
mój były szwagier, zawsze podkreślał fakt, że bez żadnej protekcji był kim był,
a ja wiem, bo sam o tym wspominał wcześniej, że firma była nim zainteresowana, że względu na nazwisko i znajomości jego ojca ... faktem jest, że formalnej protekcji nie potrzebował
czyli proponował bym nie wpędzać się w kompleksy przez jakiegoś Petersona.
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 21:51, 03 Cze 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:08, 03 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
NIe mam kompleksów odnośnie Petersona , motywuje mnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 23:19, 03 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
Cytat: | NIe mam kompleksów odnośnie Petersona , motywuje mnie. |
nie o kompleksy wobec Persona chodzi, a o wszystkich emanujących ... "mądrością"
PS
no i miłością bliźniego
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 23:20, 03 Cze 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:30, 04 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
Dopiero teraz zaznaczyłem swój udział w ankiecie.
Trudno mi było się zdecydować, choć sam pytanie zadałem. Właśnie z resztą dlatego je zadałem, że mam wątpliwości, że sprawa jest dla mnie nieoczywista.
I dalej jest nieoczywista, bo kontakt z ludźmi zapewnia mi zarówno te pozytywne, jak i negatywne doznania.
Co zaznaczyłem?
- opcję negatywną.
Niestety, ale tu funkcjonuję raczej jako facet, a nie kobieta. Zrobiono doświadczenie, w którym ludziom przed stresującym epizodem życia dano do wyboru, czy mają pół godziny pobyć w samotności, czy w towarzystwie. Kobiety częściej wybierali towarzystwo innych ludzi, jako pomocne w walce ze stresem czekającej nieprzyjemności, zaś mężczyźni częściej do tej próby przygotowywali się w samotności. Ja tez zdecydowanie bardziej "ładuję akumulatory" w samotności, skupieniu, odcięciu się od świata. Wtedy próbuję jakoś siebie uporządkować. Towarzystwo ludzi energię mi zabiera - bo muszę się dostosowywać, rozwiązywać cudze problemy, reagować na czyjeś emocje. To jest dla mnie głównie wysiłek, przymus, kłopot, a nie coś, co mi dodaje energii. Są tu jednak wyjątki - towarzystwo ludzi, których lubię. Z nimi, z tymi wybranymi, czuję się dobrze i oni - przynajmniej do pewnego stopnia - mogą mi pomóc "naładować akumulatory psychiki". Ale to muszą być ludzie, którzy nie atakuję mnie nawałą swoim emocji, żalów, problemów, oczekiwań. Takich ludzi nie spotyka się wielu.
Czy to znaczy, że jakoś ludzi nie lubię?...
Raczej nie. Lubię ich. Tylko że energię mi oni najczęściej (nie zawsze) zabierają, wywołując dodatkowo jakąś postać stresu. Poza tym, dość lubię pobyt w samotności.
Choć przyznam też, że wyjątkowi ludzie tej energii mi dostarczają. Ale to muszą być naprawdę wyjątkowi ludzie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:41, 04 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dopiero teraz zaznaczyłem swój udział w ankiecie.
Trudno mi było się zdecydować, choć sam pytanie zadałem. Właśnie z resztą dlatego je zadałem, że mam wątpliwości, że sprawa jest dla mnie nieoczywista.
I dalej jest nieoczywista, bo kontakt z ludźmi zapewnia mi zarówno te pozytywne, jak i negatywne doznania.
Co zaznaczyłem?
- opcję negatywną.
Niestety, ale tu funkcjonuję raczej jako facet, a nie kobieta. Zrobiono doświadczenie, w którym ludziom przed stresującym epizodem życia dano do wyboru, czy mają pół godziny pobyć w samotności, czy w towarzystwie. Kobiety częściej wybierali towarzystwo innych ludzi, jako pomocne w walce ze stresem czekającej nieprzyjemności, zaś mężczyźni częściej do tej próby przygotowywali się w samotności. Ja tez zdecydowanie bardziej "ładuję akumulatory" w samotności, skupieniu, odcięciu się od świata. Wtedy próbuję jakoś siebie uporządkować. Towarzystwo ludzi energię mi zabiera - bo muszę się dostosowywać, rozwiązywać cudze problemy, reagować na czyjeś emocje. To jest dla mnie głównie wysiłek, przymus, kłopot, a nie coś, co mi dodaje energii. Są tu jednak wyjątki - towarzystwo ludzi, których lubię. Z nimi, z tymi wybranymi, czuję się dobrze i oni - przynajmniej do pewnego stopnia - mogą mi pomóc "naładować akumulatory psychiki". Ale to muszą być ludzie, którzy nie atakuję mnie nawałą swoim emocji, żalów, problemów, oczekiwań. Takich ludzi nie spotyka się wielu.
Czy to znaczy, że jakoś ludzi nie lubię?...
Raczej nie. Lubię ich. Tylko że energię mi oni najczęściej (nie zawsze) zabierają, wywołując dodatkowo jakąś postać stresu. Poza tym, dość lubię pobyt w samotności.
Choć przyznam też, że wyjątkowi ludzie tej energii mi dostarczają. Ale to muszą być naprawdę wyjątkowi ludzie. | Nikt nie jest w stanie zarządzać moją energią. Jest zupełnie niezależna od "ich" kimkolwiek "oni" są, bo większość energii dziennej którą otrzymujemy od procesu życiowego zużywa mózg. Dlatego pracując umysłem co kilka godzin medytuję albo w środku dnia robię sobie niedaleką wycieczkę w nasz piękny stanik aby pobyć z Matka Naturą. Mój dobrostan to moja współpraca z Naturą.
Energię życiowa można zmarnować nie tylko zbyt przeciążając mózg ale myśląc o "nich" a nie mając żadnego wpływu na "nich" ale uparcie dorabiając "im" naklejki, pseudo życiorysy i inne szaleństwa do których ludzie uzależnieni od patologicznych ścieżek chemicznych w mózgu są zdolni, bo nie są ich świadomi a tym samym są bezwolni. Grupa takich ludzi to tragedia ludzka.
Według Eckharta Tolle'a „ciało bolesne” jest półautonomiczną istotą osadzoną w człowieku jak pasożyt na żywym organizmie i wymagającą większości składnikow odżywczych, jak powietrze, woda, jedzenie, etc. „Ciało bolesne” pozbawia człowieka radości życia, obniża jego jakość powodując przewlekłe choroby, które ostatecznie prowadzą do przedwczesnej śmierci.
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Czw 23:08, 04 Cze 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy inni ludzi, których do tej pory spotykałe/aś w życiu |
raczej byli źródłem odczuwania radości, przyjemności, wytchnienia |
|
50% |
[ 2 ] |
raczej byli powodem do przykrości, utrudnieniem związanym z przymusem przestrzegania reguł towarzyskich. |
|
50% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:53, 04 Cze 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Nikt nie jest w stanie zarządzać moją energią. Jest zupełnie niezależna od "ich" kimkolwiek "oni" są, bo większość energii dziennej którą otrzymujemy od procesu życiowego zużywa mózg. Dlatego pracując umysłem co kilka godzin medytuję albo w środku dnia robię sobie niedaleką wycieczkę w nasz piękny stanik aby pobyć z Matka Naturą. Mój dobrostan to moja współpraca z Naturą. |
Moją energią też nikt nie zarządza. Ale ja - czyniąc różne rzeczy, przebywając w określonych sytuacjach (często z własnego wyboru) - dostaję się w warunki, które mi ową energię drenują, bądź jej dostarczają. Warto dodać, że zagrożeniem jest nawet sam lęk przed tym, że możemy być przez kogoś zarządzani. Dla niektórych osób problemem jest to, że wszędzie wokół siebie widzą wrogi świat, który chce nimi zarządzać, oni sam zaś muszą się nieustannie przed atakiem tego świata bronić. Wtedy - paradoksalnie - nad takimi osobami znowu kontrolę przejmą siły zewnętrzne, co prawda nie dające się konkretnie wskazać w świecie, ale będą to ZEWNĘTRZNE LĘKI SAMEGO UMYSŁU - neurotyczna tego tego umysłu strona. Niektórzy z tą neurotyczną stroną mogą mieć większy problem, niż tym, że ktoś pragnąłby nimi zarządzać.
Warto dodać, że kwestia zarządzania energią wcale nie jest łatwa - nawet do samego jej zdiagnozowania. Czasem warto jest przecierpieć jakiś czas deficytu energii, aby później zyskać jej zdwojony przypływ. Tu trzeba wiele rzeczy po prostu wypróbować, poznać siebie.
Oprócz tego sama ta energia, to tylko jeden z elementów układanki. Poczucia spełnienia, szczęścia, satysfakcji są w dużym stopniu od stanu energetycznego niezależne. Można być pełnym energii, a sfrustrowanym - wtedy nadmiarowa energia będzie nawet zwiększała dyskomfort psychiczny, bo tylko będzie napędzała przykre myśli.
Czytałem porady dotyczące treningu mięśniowego. Ponoć jest on najbardziej efektywny właśnie wtedy, gdy dotrzemy w pobliżu granicy naszej wytrzymałości, gdy jesteśmy zmęczeni - wtedy jakby organizm dopiero dostawał sygnał: musisz się udoskonalić, bo dotychczasowe twoje możliwości są niewystarczające. I organizm wtedy przekracza jakieś kolejne bariery. Myślę, że podobnie jest z energia psychiki - pewne szczególne umiejętności i możliwości dodatkowego rozwoju ujawniają się dopiero w stanach bliskich wyczerpania. Dlatego też wymusza na sobie często utratę energii - aby się sprawdzić, poznać swoje granice, przyjrzeć możliwościom, udoskonalić.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 0:11, 05 Cze 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|