Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy kobietom jest lepiej z karierą bez dzieci?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:20, 14 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
Semele napisał:

Rzeczywiste zagrożenie dla mężczyzn tkwi jednak w czymś innym - w możliwościach inżynierii embrionalnej. Już pierwsze klonowanie pokazało, że można jednak reprodukować ssaki bez zapłodnienia komórki jajowej plemnikiem i że rodzą się wtedy tylko samice, identyczne z matką. W tym roku runął kolejny dogmat biologii: oto myszy (zatem ssaki) mogą się rozmnażać bez samców.


No to faktycznie jestem do tyłu z nowinkami naukowymi. Hehe. Dzięki za oświecenie. :*

Więc Bóg jednak jest kobietą. Mężczyzna sam by człowieka nie stworzył. ;-P


Chyba , że Bóg. Katolicy na pewno myślą , że to mężczyzna!;-) Taki starszy gość z brodą?? W białej szacie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:21, 14 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
Cytat:

Bo to, że np. wcześniej kobiety były uciskane NIE ZMIENIA DEFINICJI słów.


I która definicja wskazuje na to, że fory polegają na tym, że osobie okradzionej oddaje się to, co jej ukradziono? Proszę zacytować jakieś poważne słowniki.

Nikomu okradzionemu nic się nie oddaje. Kobietom, które przez wieki były dyskryminowane nie jesteśmy w stanie zwrócić ich praw, bo już na tym świecie ich nie ma.
Za to środowiska feministyczne proponują specjalne prawa dla WSPÓŁCZESNYCH kobiet, które faktycznie mają w ten sposób uzyskać fory. Czy słusznie?
Może... Właściwie to byłbym otwarty na dyskusję.
Ale powtarzam - tamtym kobietom (jak i milionom skrzywdzonych, zabitych, maltretowanych osób obu płci) nie jesteśmy w stanie nic wyrównać. Jeśli ktoś uważa, że danie czegoś ekstra współczesnej kobiecie, która i tak w krajach cywilizowanych ma całkiem nieźle, a na pewno lepiej średnio niż te kobiety sprzed lat, niczego tamtym kobietom nie dołoży.
Tu warto też dodać, że WSPÓŁCZESNA kobieta (przynajmniej w takiej Polsce) nie ma ani gorszego dostępu do edukacji, ani barier prawnych, które kiedyś blokowały płci pięknej dostęp do zawodów, czy kariery. Tak więc dodawanie asymetrii reguł jest ewidentnym forowaniem kobiet, a nie wyrównaniem czegokolwiek W ICH ŻYCIU (niżej rozważam osobno kwestię historycznych rozliczeń).

Nooooo, chyba że przyjmiemy jakąś upiorną koncepcję odpowiedzialności zbiorowej wynikającej z różnego rodzaju klasyfikacji i podobieństw. Możemy teraz zacząć koszmarny okres WIELKIEGO HISTORYCZNEGO WYRÓWNYWANIA - aborygenom za ich krzywdy, chrześcijanom - za czasy Nerona, ateistom - za palenie ich ksiąg, homoseksualistom - za wiele czasów, husytom - za prześladowania religijne, anglikom - za najazdy wikingów, komu tam jeszcze - za najazdy Hunów, Mongołów, Arabów ludziom o niskim wzroście - za to, że są od niepamiętnych czasów lekceważeni, trędowatym - za to, że w czasach starożytnych (i poźniejszych) zamiast ich leczyć, tylko ich izolowano. Za... za... za.... można znaleźć setki AUTENTYCZNYCH powodów, do uznania jakiejś grupy ludzi za skrzywdzonych, dyskryminowanych.

Teraz trzeba jeszcze wybrać metodę "wyrównywania"
- może przywileje polityczne (parytety w wyborach do parlamentu, do samorządów)
- dofinansowanie w postaci bezpośredniej pieniężnej zapomogi z podatków
- zniżki na koumikację i imprezy dla osób i ich rodzin
- zorganizowanie (z podatków płaconych przez wszystkich) akcji promocyjnych i agitacyjnych.

Trzeba wybrać.
Komu dać?
Co dać?
Które krzywdy ważniejsze?
Kogo najbardziej obciążyć ciężarami z tego tytułu?

A jak przyciśniemy nadmiarem obowiązków zwykłych ludzi, jak - dla owych historycznych "sprawiedliwości" (wylobbowanych skuteczniej, bądź mniej skutecznie przez różne grupy interesów) przydusimy odpowiednio mocno zwykłych ludzi, którzy normalnie by żyli, organizowali swoje życie wg naturalnych ich motywacji, to może im się odechce... Będzie to może i "sprawiedliwe" - bo dlaczego oni tacy "normalni" a nie dyskryminowani... więc niech odrabiają historyczne krzywdy. Ale czy na pewno uda się ich (jeszcze póki co są większością) zmusić do ciągnięcia tego upiora odróbki historycznych krzywd?...
A jak się zbuntują?

Podsumowując Pani podejście:
Uważa Pani za sprawiedliwe, aby (w Polsce) jakaś współczesna kobieta, tylko z racji przynależności do płci, zwykle wychowana i żyjąca we względnym luksusie, wykształcona lepiej niż przeciętny mężczyzna (aktualne dane dla Polski), nie mająca barier prawnych dostępu do kariery, czy zawodów, dostała jakieś szczególne fory/przywileje (pardon - nie "fory", nie "przywileje" - nazwie Pani sobie to coś jak zechce, mnie to wsio rawno) względem aktualnych mężczyzn, w imię krzywd kobiet, których ta płeć doznawała wiek - dwa wieki, czy więcej wieków temu?...
Czyż tak?...

Naprawdę jest Pani przekonana, że warto otwierać tę puszkę Pandory krzywd z tysięcy lat historii? - Krzywd jak najbardzej realnych, a do tego takich, których nie jesteśmy w stanie wynagrodzić AUTENTYCZNYCH OFIAROM, tylko ich jakimś spadkobiercom - przypisywanym z resztą do owego spadku po uważaniu?...

A może ze wszystkich możliwych krzywd, te kobiece, feministyczne, są tak absolutnie wyróżnione, szczególne, tak bardzo inne nad zbrodniami i winami wobec innych grup ludzi, że jedynie w imię TAMTYCH kobiet, trzeba teraz tworzyć specjalne prawa, dla TYCH współczesnych?...
Jeśli tak, to ja rozumiem - staje Pani wyraźnie po stronie konkretnej lobbystycznej grupy. Rozumiem to jako objaw walki o konkretne interesy, z konkretnym partykularnym celem. Bo nie jestem w stanie takiej motywacji przypisać wartości moralno - etycznych.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 14:57, 14 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 18:26, 14 Cze 2015    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kobietom, które przez wieki były dyskryminowane nie jesteśmy w stanie zwrócić ich praw, bo już na tym świecie ich nie ma.
Za to środowiska feministyczne proponują specjalne prawa dla WSPÓŁCZESNYCH kobiet, które faktycznie mają w ten sposób uzyskać fory. Czy słusznie?


Pańska nieświadomość mnie przeraża.
Współczesne kobiety są spadkobierczyniami tego niegdysiejszego OFICJALNEGO ucisku.

Pan przez lata głodził i więził niewolnika. Pewnego razu na skutek społecznego przewrotu niewolnik zdołał się wyswobodzić z niewoli. Dostał wszystko co ma pan: te same prawa, taki sam dostęp do edukacji, może robić co chce w granicach prawa.
Jednak niewolnik czuje, że coś jest nie tak. Pracodawca płaci mu mniej niż innym, bez niewolniczego backgroundu. W telewizji, w radiu na wszelkie poważne tematy wypowiadają się tylko ci bez niewolniczego backgroundu, nie ma ekspertów o niewolniczym backgroundzie (nie pokazują, to nie ma), w dziale sklepowym jest miejsce na gazety specjalnie dobrane dla niewolników (nie znajdziesz tam jednak żadnych poważnych gazet, nie ma polityki, nie ma spraw społecznych, historii, tylko....plotki); od czasu do czasu w polityce pojawi się jakiś eks-niewolnik, no ale wystarczy, że "źle" się ubierze, jest zbyt ładny albo zbyt brzydki i kariera takiego eks-niewolnika staje pod znakiem zapytania; cóż niewolnik dochodzi do wniosku, że ten cały duży świat to nie dla niego, musi swoje ambicje pogrzebać, w takim też duchu wychowa własne dzieci. Dzieci niewolnika będą pokorne, nie będą się wychylać i będą żyć w przekonaniu (w którym je dodatkowo utwierdzi pewien pan w czerni), że są gorszą kategorią człowieka.

Cytat:

Jeśli ktoś uważa, że danie czegoś ekstra współczesnej kobiecie, która i tak w krajach cywilizowanych ma całkiem nieźle, a na pewno lepiej średnio niż te kobiety sprzed lat, niczego tamtym kobietom nie dołoży.


Niech Pan wytłumaczy, czemu współczesna kobieta ma się zadowalać "całkiem nieźle"? Tylko dlatego, że jej prababcie miały prze****?
Niech Pan się nie przejmuje zmarłymi, niech Pan kobiety traktuje jako całość. Bo to, jak były traktowane przed laty pokutuje po dziś dzień. Współczesne kobiety żyją z "karmą" swoich przodkiń.

Cytat:

Tu warto też dodać, że WSPÓŁCZESNA kobieta (przynajmniej w takiej Polsce) nie ma ani gorszego dostępu do edukacji, ani barier prawnych, które kiedyś blokowały płci pięknej dostęp do zawodów, czy kariery.


Współczesna kobieta nie jest FORMALNIE dyskryminowana. Niestety, tylko formalnie. Odsyłam do historyjki o niewolniku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:19, 14 Cze 2015    Temat postu:

[u]w dziale sklepowym jest miejsce na gazety specjalnie dobrane dla niewolników (nie znajdziesz tam jednak żadnych poważnych gazet, nie ma polityki, nie ma spraw społecznych, historii, tylko....plotki); od czasu do czasu w polityce pojawi się jakiś eks-niewolnik, no ale wystarczy, że "źle" się ubierze, jest zbyt ładny albo zbyt brzydki i kariera takiego eks-niewolnika staje pod znakiem zapytania; cóż niewolnik dochodzi do wniosku, że ten cały duży świat to nie dla niego, musi swoje ambicje pogrzebać, w takim też duchu wychowa własne dzieci. Dzieci niewolnika będą pokorne, nie będą się wychylać i będą żyć w przekonaniu (w którym je dodatkowo utwierdzi pewien pan w czerni), że są gorszą kategorią człowieka.

Pocieszające, że kobiety tych gazet już nie kupują. Zalegają!!
[/u]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 19:21, 14 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:01, 14 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kobietom, które przez wieki były dyskryminowane nie jesteśmy w stanie zwrócić ich praw, bo już na tym świecie ich nie ma.
Za to środowiska feministyczne proponują specjalne prawa dla WSPÓŁCZESNYCH kobiet, które faktycznie mają w ten sposób uzyskać fory. Czy słusznie?


Pańska nieświadomość mnie przeraża.
Współczesne kobiety są spadkobierczyniami tego niegdysiejszego OFICJALNEGO ucisku.
...
Współczesne kobiety żyją z "karmą" swoich przodkiń.
...

Współczesna kobieta nie jest FORMALNIE dyskryminowana. Niestety, tylko formalnie. Odsyłam do historyjki o niewolniku.

No tak. Spadkobiercy, karma itd.
Stąd można wyciągnąć właściwie dowolny wniosek.
A ja może jestem spadkobiercą krzywdy zrobionej moim przodkom przez Dżygnis Hana?... - to pryszcz?...
Cóż mogę powiedzieć, bo chyba mnie z kolei przeraża takie myślenie jak Pani prezentuje. Jakaś taka odwetowość bez głębszej refleksji. Odwetowość dla niej samej. Bo da się wskazać krzywdy. Bo nam się teraz należy...
Na odwetowości bazowała zdecydowana większość przypadków wojennej propagandy. Każdy żądał głównie wyrównywania krzywd:
Hitler - niesprawiedliwego traktatu i krzywd czynionych przez Żydowskich bankierów
Stalin, Mao Tse Tung i krwawe marksistowskie partyzantki wyrównywali krzywdy proletariatu gnębionego przez kapitalistów
Wojny krzyżowe też były toczone w imię sprawiedliwości
- praktycznie dowolna inna wojna z historii dotycząca państwo sąsiedzkich - czyli z pominięciem co najwyżej wojen zaborczych podczas zdobywania nowych terenów, czyli np. zabicia Majów przez Hiszpanów, albo wojen Dżyngis Hana, Aleksandar Wielkiego, czy Rzymian.

Bo wszystkie wojny pomiędzy ludźmi, którzy mogliby wskazać jakieś zdarzenia z przeszłości mogą być (jakoś) powiązane ściśle z ideą jakiejś krzywdy, którą kiedyś tam komuś tam z NASZYCH uczyniono, a teraz trzeba odebrać co swoje. To jest myślenie odwetowe, to to coś, z czym polemizuje chrześcijaństwo, powojenny ład w Europie (zostawmy stare krzywdy i stare waśnie, niech nie będą powodem nowych krzywd) i zdecydowana większość ludzi których nazywa się mądrymi, autorytetami.

Ale faktycznie chyba tak jest, że pewna część feminizmu (nie myślę absolutnie o całym feminizmie) jest powiązana z tą "ciemną stroną mocy" - z tym myśleniem nastawionym na odwet, zemstę, egoizm.
Na razie feministki nie nawołują (jeszcze) do wojny militarnej. Chodzi tylko o taki mały odwet na facetach. Ale czy w ogóle możliwy jest odwet tylko na facetach?
Czasem krzywda zadana synowi zaboli matkę znacznie silniej, niż gdyby sama była obiektem czyjejś złości. Czasem, zainicjowane rewanżyzmem, a potem "jakoś tak się zrobiło" działanie przeciw mężczyźnie będzie oznaczało cios zadany ojcu rodziny, komuś, kto ciężko pracował dla swojej żony i córek, a potem one będą musiały pociągnąć tego skutki. To często znacznie silniej zaboli silniej dotknie te kobiety, niż mężczyznę. Feministek to nie będzie obchodziło - jeśli wprowadzą naczelną zasadę, że cel - odebrać mężczyznom dać kobietom, bo im się należy. To nie jest poprawna etycznie zasada.

Myślenie feministek jest upiorne także w innym sensie, oparte o paradygmat ZBIOROWEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI POWIĄZANEJ Z ROZDZIELNOŚCIĄ PŁCI - jakby osobnej odpowiedzialności mężczyzn za uczynki mężczyzn, a potem krzywd kobiet za krzywdy innych kobiet. Idea zbiorowej odpowiedzialności (zdyskredytowana już dawno dawno temu), to wszystko nie jest niczym innym, tylko wyciąganiem upiorów najciemniejszej ludzkiej natury. To jest po prostu ZŁE, bo jak sięgnąć okiem w historię, to z takiego myślenia mnożyły się krzywdy.

To już mądrzy ludzie dawno odkryli, że spirali wzajemnego wyrównywania krzywd od pewnego momentu powstrzymanie robi się właściwie niemożliwe. Bo robiąc coś, zawsze będą błędy, a każdy popełniony w przeszłości błąd wydaje się być SŁUSZNYM (A JAKŻE!) argumentem, aby czynić sprawiedliwość. Ale z tego czynienia sprawiedliwości krzywdy się nawarstwiały latami, pokoleniami, narodami itd... Najpierw ci lewa uznali, że coś im się należy od tych sprawa i odbierali to sobie. Ale gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, więc krzywd narobili, niewinne osoby cierpiały. To za chwilę ci z prawa wezmą odwet - już ewidentnie mając powód dla niego. Potem odwet do odwetu wróci do nich bumerangiem. Po iluś takich "obrotach" nikt już nie będzie wiedział o co się właściwie biją - będzie tylko stała, bezmyślna, instynktowna nienawiść. I będą krzywdy za krzywdy, cierpienie za cierpieniem.

Z tego rewanżystowskiego myślenia wypływa idea, odbierania sobie od kogoś czegoś, co osobiście nigdy nie było nasze, a co - jak sobie arbitralnie uznaliśmy - mogłoby się nam należeć. Tak to może i jakieś feministki sobie roją, że im się coś szczególnego należy, bo jakaś kobieta w historii cierpiała. Ale prawdą jest to, że to nie feministka cierpiała tamto zło. A przecież nikt nie dał feministce prawa do PRZYWŁASZCZENIA SOBIE CUDZEGO CIERPIENIA. To, że feministka jest (też) kobietą, nie jest wystarczające! To nie ona cierpiała. Czy feministka policzyła wszystkie cierpienia, które sam zadała innym kobietom? Rozliczyła się z tego?...
Tak jak ja nie mam prawa sobie po prostu zawłaszczyć cierpienia innego mężczyzny, innego Polaka, innego przedstawiciele dowolnej klasyfikacji, z którą sam mogę się powiązać, tak handlu politycznego cierpieniem kobiet nie uznaję. A to, że jakąś feministka uważa, że ma prawo sobie to cierpienie przywłaszczyć i wykorzystać dla swojej korzyści, to nic innego, tylko rojenie wynikające z egoizmu i rewanżyzmu.

Ludzie wyższej duchowości, nawet jeśli osobiście (!) cierpieli, czyli gdy istnieje ewidentne wskazanie na ICH krzywdę, na znanego konkretnego krzywdzącego i krzywdzonego zwykle unikają rewanżyzmu, puszczają stare rzeczy w niepamięć. Ludzie mali duchem - odwrotnie - najchętniej przypisali by sobie spuściznę i możliwe wynikające stąd korzyści, za pomocą osób, z którymi nie mieli związku, których nie znali - byle wyrwać, byle do przodu.

Sorry, ale dla mnie rewanżystowska odmiana feminizmu jest oparta o myślenie właściwe dla ludzi małych duchem. A wziąwszy pod uwagę umiejętność dostrzegania efektów dla własnych błędnych postaw, to chyba także małych rozumem.
Nie oskarżam konkretnie Pani o małość duchową, czy mały rozum, bo znam Pani mądre, interesujące myśli i wnikliwe spostrzeżenia. Uważam Panią za osobę ponadprzeciętnej wiedzy i erudycji. Ale też sugeruję nieśmiało możliwość powtórnego zastanowienia się nad pełnią poparcia feministycznego rewanżyzmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 21:44, 14 Cze 2015    Temat postu:

Tradycyjnie, gadała istota do obrazu... Nie chce mi się nawet tego słowotoku czytać. Omiotę tylko wzrokiem...

To nie jest odwet dla odwetu, zemsta dla zemsty, to jest chęć polepszenia własnego życia, funkcjonowania w społeczeństwie. Egoistyczne? No cóż, jeśli wg Pana za dobrobytem kobiet nie idzie dobrobyt społeczeństwa, to może Pan tak to postrzegać.
Jeśli wg Pana współczesna kobieta nie ma prawa czuć się dyskryminowana bo
a) dostaje arbitralnie mniejszą pensję niż jej kolega
b) w polityce patrzy się na jej stroje, a nie czyny
c) nie zaprasza się jako eksperta do programów tv, bo jest kobietą etc.

to chyba nie mamy o czym rozmawiać.

Pan po prostu jest ślepy albo takiego udaje. Nie dziwi mnie, że Pan tak fanatycznie walczy z "feminizmem". Pan tego ruchu po prostu nie rozumie. Nie można rozumieć feminizmu, jeśli jest się ślepym na krzywdę kobiet.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:01, 14 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
Nie dziwi mnie, że Pan tak fanatycznie walczy z "feminizmem". Pan tego ruchu po prostu nie rozumie. Nie można rozumieć feminizmu, jeśli jest się ślepym na krzywdę kobiet.

Cóż, a ja walczę z feminizmem (pewnego rodzaju feminizmem, nie każdym), dlatego głownie, że wg mnie od KRZYWDZI KOBIETY. Krzywdzi je w sposób dla siebie niezrozumiały, krzywdzi pod pozorem pomagania owym kobietom.
Ale nie będę już dręczył, bo pewne rzeczy trzeba choć w pewnym stopniu CHCIEĆ DOSTRZEGAĆ. Jak się ma umysł skupiony na samej walce, na pogoni za jakąś idee fixe, to jego filtr robi się tak silny, ze nie widać tego, co na wyciągnięcie ręki.

I jeszcze jedno - wbrew pozorom - ja ROZUMIEM w pewien sposób nastawienie owego złego (wg mnie) feminizmu. Rozumiem, że można tak myśleć, rozumiem, że gdy zaangażowanie w jakimś kierunku stanie się prawem nadrzędnym nad refleksją, to się wyląduje właśnie w takim myśleniu. Gdybym sobie popuścił pewne hamulce uczuć i myśli, to pewnie tak właśnie bym myślał, czyli był jakimś feministą, może nacjonalistą, albo innym zapalonym -istą. Ale u mnie działa to tak, że wtedy odzywa się taki szczególny OSTRZEGAWCZY DZWONEK: Człowieku, jeśli pozbędziesz się tej resztki obiektywizmu, otwartości na dialog, na szukanie, jeśli tak bardzo skupisz się na tym co ci urosło do rangi nadwartości, to w istocie stracisz coś cenniejszego, niż teraz jesteś w stanie wyrazić słowami. To coś, ten niezwykły jakiś taki... hmmm jak to nazwać?
- rozsądek, osąd chłodny, widzenie rzeczy w ich przeciwnościach i złożoności, nie poddawanie się ideologii. Jak to nazwać?...
Aaaa, już nieważne.
Nie chcę już dręczyć. :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 4:20, 15 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:



Czekam z utęsknieniem. :wink:


Jak z utęsknieniem, to jeszcze trzeba trochę poczekać ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 12:45, 15 Cze 2015    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Gdybym sobie popuścił pewne hamulce uczuć i myśli, to pewnie tak właśnie bym myślał, czyli był jakimś feministą, może nacjonalistą, albo innym zapalonym -istą. Ale u mnie działa to tak, że wtedy odzywa się taki szczególny OSTRZEGAWCZY DZWONEK: Człowieku, jeśli pozbędziesz się tej resztki obiektywizmu, otwartości na dialog, na szukanie, jeśli tak bardzo skupisz się na tym co ci urosło do rangi nadwartości, to w istocie stracisz coś cenniejszego, niż teraz jesteś w stanie wyrazić słowami. To coś, ten niezwykły jakiś taki... hmmm jak to nazwać?
- rozsądek, osąd chłodny, widzenie rzeczy w ich przeciwnościach i złożoności, nie poddawanie się ideologii. Jak to nazwać?...
Aaaa, już nieważne.


Gratuluję "samokrytyki" i dziękuję za "rozmowę".

Pozostaje mi usychać z tęsknoty za odpowiedzią Pani JanelleL, od której mogę się spodziewać (jak sądzę) czegoś więcej niż samozachwytu nad ubrdanym sobie "rozsądkiem"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:16, 15 Cze 2015    Temat postu:

Semele napisał:
[u]w dziale sklepowym jest miejsce na gazety specjalnie dobrane dla niewolników (nie znajdziesz tam jednak żadnych poważnych gazet, nie ma polityki, nie ma spraw społecznych, historii, tylko....plotki);

Pocieszające, że kobiety tych gazet już nie kupują. Zalegają!!
[/u]

Są i debilne pisma dla mężczyzn. Zamiast plotek są tam genialne wypowiedzi sportowych mądrali w stylu: chcemy wygrać!, albo: "rywal będzie grał przeciw nam" itp.
Niewolnictwo myśli nie ma płci, nie ma wieku, nie ma zawodu. A jego główne źródło jest wewnątrz każdego człowieka i polega na samozadowoleniu i braku krytycyzmu (albo na krytycyzmie pozornym, chaotycznym, nie szukającym reguł rozumowania).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 20:24, 15 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:21, 15 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
Gratuluję "samokrytyki" i dziękuję za "rozmowę".

Pozostaje mi usychać z tęsknoty za odpowiedzią Pani JanelleL, od której mogę się spodziewać (jak sądzę) czegoś więcej niż samozachwytu nad ubrdanym sobie "rozsądkiem"

Nie zachwycam sie niczym swoim. To błędna diagnoza. Piszę wprost, co myślę, co uważam za słuszne. Być może to (kogoś) boli, albo irytuje. Ale zawsze ludzi irytuje to, co wydaje się niezgodne z ich własnymi emocjami i przemyśleniami.

W jakiś sposób gdy piszę o rzeczach w tym wątku, czuję stałą przykrość, jakieś przeczucie cierpienia. Gdzieś w tle mam te zmagania milionów kobiet, które rozdarte pomiędzy pragnieniem zrodzonym z biologii, z setek milionów lat ewolucji organizmów żywych (posiadanie potomstwa), a pragnieniem bycia tą "właściwą", na czasie osobą, będą chciały zamordować raz to pierwsze, raz drugie, uczucie. W końcu albo się poddadzą z uczuciem porażki, albo "zdecydują" na jedną z opcji, mając jedynie tę swoją drugą porażkę w tle. Kobiety cierpiące w milczeniu i cierpiące w ciągłych skargach, nie wiedząc do końca czego im brakuje, co chciałyby mieć. Dzieci?... - To takie nienowoczesne, nieambitne, niewarte zachodu. A do tego też i wymagające poświęceń. Rezygnacja z potomstwa?... - Będzie bolała w inny sposób, w pewnych przypadkach bolała nie do zniesienia, do granic obłędu.
A kariera, praca?... Nie sposób z niej zrezygnować w dzisiejszym świecie. Nie sposób żyć, jak za król Ćwieczka, będąc niewolnicą gromadki dzieci wołąjących "jeść!" i czepiających się maminej spódnicy.

A faceci?...
Oni tego nie zrozumieją. Im to "wisi". Gdy ich spytają: dlaczego nie opiekują, nie chcą zajmować się dziećmi, nie chcą pomagać, powiedzą: mi właściwie nie zależy, ja wolę mieć swój motor i pilota od telewizora. To "jej" sprawa. A jak takiemu "wjadą" na poczucie obowiązku, na to, że nie tylko przyjemność się liczy, to ten weźmie się i da nogę. On może być bez dzieci (nie każdy oczywiście, ale naprawdę bardzo wielu, znacząco więcej mężczyzn nie chce mieć dzieci w stosunku do kobiet).
Prawda jest tak, że problem dzieci jest i pozostanie głównie i przede wszystkim problemem kobiet. A emancypacja tylko ten problem tylko uwypukli, bo będzie jasne, że to jest/była JEJ DECYZJA! Tu nie będzie można tak łatwo zwalić problemu na faceta, mówić sobie "to on mi kazał". W świecie, w którym najważniejszym prawem jest samorealizacja, indywidualizm, przyjemności, czy unikanie przykrości problem dzieci spadnie na tych, którym więcej zależy!
I niewiele pomogą tu połajanki, stawianie facetów na baczność, moralizowanie. A już na pewno moralizowanie z rewanżyzmem w tle. W końcu każdy na tym świecie robi, co uzna za warte zachodu, co jest mu potrzebne. Facet więc po prostu weźmie pilota od telewizora (albo pada od konsoli), puszkę piwa i powie, żeby mu dać święty spokój. A jak się takiej nie podoba, to niech sobie sama radzi - niech znajdzie "jelenia", który pociągnie tę jej "fanaberię" z posiadaniem dzieci.
Tak, zamazywanie problemu traumy z powodu (nie)posiadania dzieci, przez jedynie słuszną opcję "kobieto realizuj się zawodowo", kobietom nie pomoże. Tylko odwlecze w czasie moment największej traumy, przełomowej decyzji. Odwlecze go być może poza granicę, kiedy wybór jest jeszcze możliwy...

I na koniec - dla porządku o mnie. Żeby było jasne.
Tak naprawdę to wcale nie jestem zwolennikiem posiadania (przez kogokolwiek) dzieci. W głębi uczuć pewnie jestem prawie antynatalistą (choć w całej świadomości już nie, bo wiara chrześcijańska nakazuje mi mieć nadzieję, że Bóg jakoś to wszystko poskłada do kupy, więc to pełne cierpień życie musi mieć sens). Więc nie zależy mi, aby ta czy inna, czy nawet jakakolwiek kobieta dzieci miała, albo ich nie miała. Wisi mi to zupełnie.
Jedyne na czym mi zależy to ta wizja cierpienia, tej bezradności milionów kobiet, które TYLKO NIE PRZEMYŚLĄ SPRAWY. Nie przemyślą jej odpowiednio wcześnie. Jeśli przemyślą, jeśli będą miały dane do dobrej decyzji, to inna sprawa - niech robią co chcą, czyli niech te dzieci mają, albo z nich (świadomie i pogodzeniu z losem) zrezygnują. Ale świadomie i odpowiednio wczesnie - PÓKI MAJĄ WYBÓR!

Ja się nie obrażam, bo się od Pani paru rzeczy nauczyłem. Tak więc mam swój powód także dziękowania za rozmowę. :*


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 21:08, 15 Cze 2015, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:59, 17 Cze 2015    Temat postu:

Czemu usychać? - usychają kobiety, a Istota wszak oficjalnie jest bezpłciowa :*

istota napisał:
To muszę się z tym kopem podzielić z Panem Dyszyńskim. To on jest autorem pomysłu, że kobiecie rodzenie przychodzi gratis, bez wysiłku, taki wrodzony kobiecy atut. Ja ze swojej strony tylko nawiązałom do myśli spłodzonej przez Pana Dyszyńskiego.

Skoro rodzenie jest takie naturalnie bezwysiłkowe, gratisowe, to niczym się nie różni pod tym względem od srania.

No ale potem Pan Dyszyński wymówił się prowokacją, więc i ja się wymówię. A nuż kop mi zostanie oszczędzony :D


Oszczędzam kopa - uzasadnienie: nastąpił niekontrolowany rozwój myśli na liniach, ewentualnie przeciążenie linii przesyłowych :wink:

istota napisał:

Cytat:

Pod takim, że nie można z całą pewnością postawić znaku = a mimo to parytety są oszacowane na 40%


W sensie, że kobiety mają z natury mniejszy potencjał intelektualny niż mężczyźni?


Albo coś się dokładnie równa, albo się nie równa, a chyba żaden geniusz na świecie nie może z całą pewnością stwierdzić, że się równa, choć jak widać są geniusze, którzy oceniają na 40%.
Ale już załóżmy, że się równa ;) to jest jeszcze taka kwestia, że Człowiek(K) jest bardziej niestabilny hormonalnie i ma równie niestabilny ów potencjał od Człowieka(M)
...ale to taka moja własna teoria :brawo: - nie każdemu musi przypaść do gustu.

istota napisał:

Cytat:
Może i z korzyścią dla społeczeństwa kobiety dostają fory jednak to taka sztuczna sprawiedliwość - trochę jak in vitro.


Tłumaczyłom to już kiedyś Panu Dyszyńskiemu, że parytety nie są forami, tylko odbieraniem forów mężczyznom, którzy przez długie wieki sztucznie trzymali kobiety z dala od życia publicznego. Najpierw trzeba stworzyć równe warunki, żeby mężczyźni i kobiety startowali z tego samego poziomu. Parytety mają tę sztucznie zaimplementowaną nierówność startu znieść. Dlatego są tylko tymczasowe. Jeśli po ograniczonym w ramach czasowych okresie parytetowym kobiety wcale nie zwiększą swojej frekwencji i aktywności w obłożonej parytetem dziedzinie, uzna się tym samym, że mimo równych szans, nie są nimi zainteresowane. A więc okaże się wówczas, że nierówność liczbowa/procentowa nie jest wynikiem jakiegoś ucisku kobiet, tylko naturalnie uwarunkowanymi wyborami/zainteresowaniami/uzdolnieniami kobiet.


Z uwagi na rozleniwienie wspomniane wcześniej i upodobanie do wygody i "bezpieczeństwa", może nastąpić jednak coś takiego, jak przejęcie własności przez zasiedzenie, a to już NIE jest ROZWIĄZANIE TYMCZASOWE.
To równe warunki są sztuczne! Gdyby było inaczej człowiek równie dobrze mógłby być gatunkiem jednopłciowym, a tę nienaturalność widać na przykładzie tego, co się dzieje. Im bardziej SZTUCZNIE je wyrównujemy, tym bardziej zacierają się różnice między płciami i może w końcu dojdziemy do obojniactwa ;). W warunkach naturalnych różnice są naturalne, a sukces odnoszą obdarzeni lepszymi warunkami, silniejsi, bardziej atrakcyjni seksualnie, bardziej inteligentni, czy utalentowani przynajmniej w ramach własnej płci...
"Parytety mają tę sztucznie zaimplementowaną nierówność startu znieść" w sposób sztuczny odkręcić... czyli maślane ma być masło, a co jeśli masło już zjełczało. I jak to z tym seksizmem? "Seksizm to wprowadzanie nierówności tam, gdzie ich naturalnie nie ma"- a gdzie naturalnie jest równość? Biorąc pod uwagę inteligencję, czy to takie trudne wykorzystać skok poziomu, żeby naturalnie wskoczyć z niższej na równą pozycję, abo i wyższą? Warunki w Polsce jak zaznaczał już Pan Dyszyński i z czym się zgodzę na tle świata były dość sprzyjające dla kobiet, zwłaszcza tych inteligentnych. Parytetów widać potrzebują niezbyt zdolne osobniki :mrgreen:
Jeszcze kiedyś, kiedy światem rządziła przemoc, dzikie obyczaje - to rozumiem, ale teraz, przy tylu pomocach prawnych...wstyd...naprawdę wstyd :mrgreen:
No i od drugiej strony - za nic już seksapilu nie ma w tej słabej płci?
...i czy już nie w modzie robienie kariery przez łóżko..... albo ........:shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:18, 17 Cze 2015    Temat postu:

Z feminizmem jest trochę tak, że kiedyś był bardzo potrzebny, był odkryciem, zbawieniem, ratunkiem dla wielu kobiet. I miał sukcesy. Okazał się na tyle skuteczny, że kobietom się poprawiło, mają równe prawa, których im kiedyś zabraniano, uczestniczą w życiu politycznym i społecznym w normalny sposób.
To niestety spowodowało problem dla samego ruchu feministycznego, bo wyschły źródła, zanikły powody istnienia dla feminizmu. A w międzyczasie sam feminiznim rozwinął się kadrowo. Więc trzeba było rzeźbić, skrobać dno dawno wyjedzonego słoika. Takim skrobaniem zawsze coś można wyskrobać, bo na świecie nic nie jest równo, bo jest rozrzut. Czasem może i skrobanie jest słuszne, ale często już nie, bo różnice wynikają z jakichś naturalnych przyczyn - czyli np. z tego, że kobiety nie chcą (zwyczajnie im to nie pasi) podejmować jakichś form aktywności zawodowej, albo chcą (zwyczajnie to lubią) robić coś z mniejszym prestiżem (np. chcą czuć się potrzebne, zajmować ludźmi potrzebującymi pomocy, za co im WIELKA CHWAŁA).
Ale feminizm, któremu w efekcie własnego sukcesu podcięto korzenie, nie poddał się, nie spoczął na laurach (a szkoda...). Wymyślił rewanżystowskie powody "wyrównywania różnic" pomiędzy kobietami i mężczyznami - bo kiedyś kobiety miały gorzej. Gdyby komuś kazano budować most przez płaski kawałek gruntu, argumentując to "bo kiedyś płynęła tu rzeka", to by się popukał w czoło i uznał argumentację za bredzenia wariata. Ale jak się w feminizmie "wyrównuje" tam gdzie nie ma nierówności, bo kiedyś było nierówno, to już patrzą na to innym okiem.
Tymczasem każde wyrównywanie czegoś (czyli popieranie jednej strony wobec drugiej) BEZ ABSOLUTNIE BEZSTRONNEJ I W PEŁNI UCZCIWEJ DIAGNOZY jak jest, jakie są przyczyny zjawisk w danym układzie, bedzie z większym prawdopodobieństwem prowadziło raczej do szkody, a nie do pożytku. To trochę jak z opieraniem się na jednej nodze przez człowieka, którego boli druga noga - z zewnątrz patrząc on jest przechylony. Więc komuś może się wydawać, że słusznym jest popychanie go w stronę odwrotną do wychylenia. Ale przez to odciąża się zdrową nogę, a dociąża tą chorą... Wychodzi działania wyłącznie na szkodę.
Trochę tak właśnie jest z owym "pomaganiem" kobietom poprzez zachęcanie ich do kariery, a znięchęcanie do tradycyjnego "zajęcia" - rodzenia i wychowywania dzieci. Zostawmy przy tym w ogóle aspekt społeczny, czy tradycję. Odrzućmy ją, bo może faktycznie nastały takie czasy, że postęp techniczny i rozwój nauki spowodują, iż nie będzie nam potrzebne tyle dzieci co kiedyś, więc może problem (niskiego) przyrostu naturalnego można sobie olać. Zostawmy w myśleniu tylko to jedno pytanie: kiedy kobieta będzie szczęśliwa, spełniona?
Oczywiście nie jest mowa o jednej kobiecie, ale warto mówić o populacji, o wielu kobietach. I znowu - od razu warto zauważyć - że nie ma tu jednej odpowiedzi dla wszystkich. Pewnie są kobiety, które nienawidzą roli matki (może i żony), a kariera jest szczęściem i spełnieniem. Akceptujemy to i cieszymy się, że energiczne bizneswoman są prezesami firm, specjalistkami w ciekawych zawodach. Są takie kobiety i to jest fajne. Ale czy wszystkie kobiety są takie?...
Pojawia się drugie pytanie: ale jak wiele kobiet jednak żywotnie pragnie mieć potomstwo, pragnie własnego dziecka tak, że ból psychiczny z powodu bycia bezdzietną przekreśla całkowicie radość życia i żadna kariera tego nie wynagrodzi?... Jak wiele kobiet tak ma?
Chyba jednak niektóre tak mają?...
To co, mamy ich "leczyć" z ich psychicznego bólu feministycznym zaklinaniem "rób karierę, rób karierę, rób karierę!"?... Jak nic nie cieszy, jak nienawidzisz swojego biurka w pracy, bo wciąż przed oczami ma spotkane po drodze wózki z niemowlakami, uśmiechnięte bobasy z reklam w TV, koleżanki i osoby z rodziny paplające do śmiejących się maluchów, to pomoże ci zaklinanie rzeczywistości w rodzaju "kariera będzie ci osłodą"?...
Czy to wyjątki? Czy kobiet mocno pragnących potomstwa jest mało?
Gdyby ewolucja operująca na organizmach biologicznych miliony lat zmontowała instynkt macierzyński jako słaby, łatwy do usunięcia perswazją, czy innymi działaniami, to już dawno gatunki by wyginęły. Tak więc ten instynkt MUSI BYĆ SILNY. Bo tylko tak będzie poprawnie działał. A skoro jest taki silny, to czy marzenie o szybkim jego przytłumieniu za pomocą współczesnego wabika jakim jest kariera, nie jest czasem na wyrost?...

A może więc kobiety, które bardzo pragną mieć potomstwa nie są wyjątkami, tylko jest to całkiem spora grupa?...
Wiele małżeństw rozpada się, bo kobiety nie dają rady psychicznie znieść swojej bezdzietności (czasem to faceci obsesyjnie pragną dziecka, ale już znacznie rzadziej). Zaczynają "fiksować", stają się nie do zniesienia, bo gorycz z tego tytułu wylewają na zewnątrz, na swoich bliskich, czyli głównie na męża. Facet wreszcie pęka, bo "co się będzie z wariatką użerał" i odchodzi.
Problem niespełnionego macierzyństwa nie jest jednostkowy. Jest poważnym, znaczącym w całej brzemieniem milionów ludzi. Ale też jest problemem głownie kobiet (choć mężczyźni, oczywiście jakoś w nim uczestniczą, choć niekiedy nieco pośrednio).
Przede wszystkim
Warto jest podjąć dyskusję o problemie niezrealizowanego macierzyństwa.

Być może tamten spot reklamowy nie jest idealny. Być może warto zrobić inny. Ale warto o tym rozmawiać, warto UŚWIADOMIĆ PROBLEM. A nie warto go zamiatać pod dywan politpoprawnym feministycznym skupieniem sie na wizerunku kobiety robiącej karierę. Nie warto poświęcać szczęścia milionów kobiet tylko po to, aby na zabój bronić jakiegoś ideowego paradygmatu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:52, 17 Cze 2015    Temat postu:

Cytat:
Czemu usychać? - usychają kobiety, a Istota wszak oficjalnie jest bezpłciowa :*


Dwupłciowa.

JanelleL. napisał:

Ale już załóżmy, że się równa ;) to jest jeszcze taka kwestia, że Człowiek(K) jest bardziej niestabilny hormonalnie i ma równie niestabilny ów potencjał od Człowieka(M)


Niestabilność hormonalna/emocjonalna czy jak to nazwać idzie w parze z geniuszem.
Osoby stabilne to najczęściej intelektualnie średniaki.

No i podstawowa kwestia: człowiek (k) i człowiek (m) to tylko teoretyczne modele. Jeśli przyjąć Pani teorię w praktyce, z góry by odrzucała Pani ludzi (k) jeśli zależałoby Pani na stabilności. A nierzadko pozory mylą. Tak więc Pani system dyskryminuje wszystkich, którzy nie mieszczą się w Pani teoretycznym (z natury niedoskonałym) modelu.

Cytat:

To równe warunki są sztuczne! Gdyby było inaczej człowiek równie dobrze mógłby być gatunkiem jednopłciowym, a tę nienaturalność widać na przykładzie tego, co się dzieje. Im bardziej SZTUCZNIE je wyrównujemy, tym bardziej zacierają się różnice między płciami i może w końcu dojdziemy do obojniactwa ;).


Pisząc o równych warunkach mam na myśli brak dyskryminacji (niczym nie uzasadnionej selekcji negatywnej). Czyli np. mamy Bronka i Monikę. Pani jest święcie przekonana, że Bronek jako mężczyzna jest bardziej stabilny, ma lepszą orientację w przestrzeni i umiejętności przywódcze, a Monikę z góry Pani skreśla, no bo "baby są jakieś inne".
Załóżmy, że się Pani myli. Bronek ma wszystkie cechy, których Pani nie chce, a Monika w Pani oczekiwania wpisuje się idealnie.
Jak widzimy - nie ma tutaj wciąż równości - jako identyczności cech Bronek-Monika. Ale jeśli nie będzie Pani dyskryminantką, da im Pani równe szanse - to znaczy, będzie Pani ich rekrutować na tych samych warunkach - to dopiero wtedy wygra zdolniejszy, lepszy, bardziej pasujący do oferowanej przez Panią pracy.

A że kobiety dzisiaj z powodzeniem wchodzą w obszary niegdyś zarezerwowane dla mężczyzn, to świadczy o tym, że te rzekome różnice naturalne (przynajmniej częściowo) tak naprawdę są sztuczne albo nie są aż tak wielkie, jak niegdyś uważano.

Cytat:

W warunkach naturalnych różnice są naturalne, a sukces odnoszą obdarzeni lepszymi warunkami, silniejsi, bardziej atrakcyjni seksualnie, bardziej inteligentni, czy utalentowani przynajmniej w ramach własnej płci...


I rozumiem, że te naturalne warunki na rynku pracy realizowały się w czasach sprzed emancypacji kobiet? Bo kobiety faktycznie nadają się tylko do wychowywania dzieci, gotowania i szydełkowania?

Cytat:
a gdzie naturalnie jest równość?


W ludzkich prawach. Rozumiem, że jest Pani fanką prawa dżungli? Dyskryminujemy, bo w przyrodzie lwica się nie pyta, czy antylopie wygodnie w jej paszczy?

Cytat:

Warunki w Polsce jak zaznaczał już Pan Dyszyński i z czym się zgodzę na tle świata były dość sprzyjające dla kobiet, zwłaszcza tych inteligentnych.


Zabawne, że żaden antyfeminista nie potrafi udowodnić, że "kobiety mają dobrze" bez odwoływania się do historii, krajów muzułmańskich itd.
Kiedy jedyną rozsądna bazą porównawczą jest pozycja mężczyzn.

Cytat:

Jeszcze kiedyś, kiedy światem rządziła przemoc, dzikie obyczaje - to rozumiem, ale teraz, przy tylu pomocach prawnych...


Problemem nie jest prawo, tylko obyczaje.

Cytat:

No i od drugiej strony - za nic już seksapilu nie ma w tej słabej płci?
...i czy już nie w modzie robienie kariery przez łóżko..... albo ........:shock:


A propos obyczajów.


Ostatnio zmieniony przez istota dnia Śro 15:00, 17 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:23, 18 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:

Dwupłciowa.


...a to już jest istotna różnica ;-P

istota napisał:

Niestabilność hormonalna/emocjonalna czy jak to nazwać idzie w parze z geniuszem.
Osoby stabilne to najczęściej intelektualnie średniaki.

No i podstawowa kwestia: człowiek (k) i człowiek (m) to tylko teoretyczne modele. Jeśli przyjąć Pani teorię w praktyce, z góry by odrzucała Pani ludzi (k) jeśli zależałoby Pani na stabilności. A nierzadko pozory mylą. Tak więc Pani system dyskryminuje wszystkich, którzy nie mieszczą się w Pani teoretycznym (z natury niedoskonałym) modelu.


Pisałam o stabilności poziomu intelektualnego, a to co innego niż stabilność w ogóle. Mój system wcale nie dyskryminuje, zakłada jak najbardziej, że można wykorzystać skok poziomu dla osiągnięcia sukcesu, czy błyśnięcia geniuszem.

istota napisał:

Pisząc o równych warunkach mam na myśli brak dyskryminacji (niczym nie uzasadnionej selekcji negatywnej). Czyli np. mamy Bronka i Monikę. Pani jest święcie przekonana, że Bronek jako mężczyzna jest bardziej stabilny, ma lepszą orientację w przestrzeni i umiejętności przywódcze, a Monikę z góry Pani skreśla, no bo "baby są jakieś inne".
Załóżmy, że się Pani myli. Bronek ma wszystkie cechy, których Pani nie chce, a Monika w Pani oczekiwania wpisuje się idealnie.
Jak widzimy - nie ma tutaj wciąż równości - jako identyczności cech Bronek-Monika. Ale jeśli nie będzie Pani dyskryminantką, da im Pani równe szanse - to znaczy, będzie Pani ich rekrutować na tych samych warunkach - to dopiero wtedy wygra zdolniejszy, lepszy, bardziej pasujący do oferowanej przez Panią pracy.

A że kobiety dzisiaj z powodzeniem wchodzą w obszary niegdyś zarezerwowane dla mężczyzn, to świadczy o tym, że te rzekome różnice naturalne (przynajmniej częściowo) tak naprawdę są sztuczne albo nie są aż tak wielkie, jak niegdyś uważano.


Ja absolutnie nie odbieram kobietom prawa do samorealizacji, też jestem kobietą więc byłoby to trochę jak podcinanie gałęzi, na której siedzę, siedziałam, czy będę siedzieć a nie jestem sabotażystką. Rozwijanie swoich pasji, zainteresowań, posiadanie jakichś ambicji i odnoszenie sukcesów - jestem jak najbardziej za .... tylko ile z kobiet pracujących z powodzeniem w tych męskich niegdyś obszarach robi to z pasji? Znam wiele kobiet tzw.sukcesu, które nienawidzą swoich intratnych posadek i marzą o roli tzw.kury domowej, chociaż na jakiś czas.

istota napisał:

Cytat:

W warunkach naturalnych różnice są naturalne, a sukces odnoszą obdarzeni lepszymi warunkami, silniejsi, bardziej atrakcyjni seksualnie, bardziej inteligentni, czy utalentowani przynajmniej w ramach własnej płci...


I rozumiem, że te naturalne warunki na rynku pracy realizowały się w czasach sprzed emancypacji kobiet? Bo kobiety faktycznie nadają się tylko do wychowywania dzieci, gotowania i szydełkowania?

Cytat:
a gdzie naturalnie jest równość?


W ludzkich prawach. Rozumiem, że jest Pani fanką prawa dżungli? Dyskryminujemy, bo w przyrodzie lwica się nie pyta, czy antylopie wygodnie w jej paszczy?


Ludzkie prawa to często chaos i bezprawie...spójrzmy np. na takie zapisy dotyczące poszanowania godności ofiar i morderców. Dżungla ma taką przewagę, że od tysiącleci panuje tam naturalny ład bez urzędów, kodeksów i parytetów.

istota napisał:

Zabawne, że żaden antyfeminista nie potrafi udowodnić, że "kobiety mają dobrze" bez odwoływania się do historii, krajów muzułmańskich itd.
Kiedy jedyną rozsądna bazą porównawczą jest pozycja mężczyzn.


Skoro już zostałam przez Istotę chwilę wcześniej uznana prawie za antyfeministkę to oświadczam, że jako kobieta mam dobrze, nie potrzebuję parytetów ani wchodzenia w męskie obszary, bo przy wyborze pracy nie kieruję się tym, że gdzieś tam czeka na mnie urzędowo zarezerwowany stołek, ale tym, co lubię robić, w czym uważam, że jestem dobra, co mnie interesuje, co zapewni mi dobre zarobki. Rynek pracy jest oczywiście taki, jaki jest i można na niego narzekać, brać co dają, albo powracając do tego poziomu intelektualnego wziąć swój sukces w swoje ręce, można też iść na wojnę, ale czy to jest szczęście dla kobiety, w dłuższej perspektywie, z mojego punktu widzenia na pewno nie. Rozumiem jednak, że niektóre panie mają syndrom hieny i ani to miły widok dla oka, ani nie przynosi większych korzyści bez poświęcenia czegoś, co później bywa już niemożliwe do zdobycia.

Michał Dyszyński napisał:

"....Chodzi jednak o coś innego - o radość życia i o zatruwanie tej radości."


i ot takie właśnie mam wrażenie.


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Czw 1:50, 18 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 10:41, 18 Cze 2015    Temat postu:

JanelleL. napisał:

Pisałam o stabilności poziomu intelektualnego, a to co innego niż stabilność w ogóle.


stabilność intelektualna idzie w parze ze stabilnością emocjonalną/ hormonalną

Cytat:

Ja absolutnie nie odbieram kobietom prawa do samorealizacji, też jestem kobietą więc byłoby to trochę jak podcinanie gałęzi, na której siedzę, siedziałam, czy będę siedzieć a nie jestem sabotażystką. Rozwijanie swoich pasji, zainteresowań, posiadanie jakichś ambicji i odnoszenie sukcesów - jestem jak najbardziej za .... tylko ile z kobiet pracujących z powodzeniem w tych męskich niegdyś obszarach robi to z pasji? Znam wiele kobiet tzw.sukcesu, które nienawidzą swoich intratnych posadek i marzą o roli tzw.kury domowej, chociaż na jakiś czas.


A ja znam wiele, które nienawidzą swojej roli kury domowej, po tym, jak wyszły za mąż za rolnika, urodziły 4 dzieci i niegdyś zrezygnowały dla tego życia z kariery zawodowej. Teraz swoim córkom radzą, żeby spieprzały do lepszego świata.

Mówimy teraz oczywistości. Kobiety są różne.

Cytat:

Ludzkie prawa to często chaos i bezprawie...spójrzmy np. na takie zapisy dotyczące poszanowania godności ofiar i morderców. Dżungla ma taką przewagę, że od tysiącleci panuje tam naturalny ład bez urzędów, kodeksów i parytetów.


Szkoda tylko, że człowiek do tej dżungli nie bardzo pasuje.

Cytat:

... że jako kobieta mam dobrze, nie potrzebuję parytetów ani wchodzenia w męskie obszary...


Może właśnie dlatego ma Pani dobrze. Nie próbowała nigdy Pani wejść w tak seksistowsko zwany "męski" obszar. W konsekwencji "parytety" to dla Pani fanaberia, abstrakcja. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Cytat:

, bo przy wyborze pracy nie kieruję się tym, że gdzieś tam czeka na mnie urzędowo zarezerwowany stołek, ale tym, co lubię robić, w czym uważam, że jestem dobra, co mnie interesuje, co zapewni mi dobre zarobki.


Spójnik "bo" jest tutaj zupełnie nie na miejscu. Sugeruje, że kobiety, które potrzebują wchodzić w tak seksistowsko zwany "męski" świat, na pewno robią to dlatego, że ktoś je tam siłą wpycha.

A co do tych dobrych zarobków, to tak się składa, że te tak seksistowsko zwane "kobiece" zawody są na ogół gorzej opłacane niż te "męskie".
Więc może część tych kobiet, o których Pani wspomniala, że robią coś czego nie lubią, zmuszone są do tego sytuacją finansową.

Cytat:

Rynek pracy jest oczywiście taki, jaki jest i można na niego narzekać, brać co dają, albo powracając do tego poziomu intelektualnego wziąć swój sukces w swoje ręce, można też iść na wojnę, ale czy to jest szczęście dla kobiety, w dłuższej perspektywie, z mojego punktu widzenia na pewno nie.


Zależy o której konkretnie kobiecie mówimy. Pani robi błąd generalizacji. "Dla mnie to by było źle, więc dla innych też. A jakimiś wariatkami nie ma co się przejmować. To margines."

Cytat:

Rozumiem jednak, że niektóre panie mają syndrom hieny i ani to miły widok dla oka...


Człowiek musi się przyzwyczaić do tego, że świat nie będzie się dostosowywał do jego wrażliwości estetycznej.

Cytat:
...ani nie przynosi większych korzyści bez poświęcenia czegoś, co później bywa już niemożliwe do zdobycia


a propos generalizacji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:27, 18 Cze 2015    Temat postu:

Tak jeszcze w kwestii bardzo silnej chęci posiadania dziecka. Sam byłem zaskoczony, ale kobieta może mieć ciążę urojoną:
[link widoczny dla zalogowanych]

I jeszcze drobne spostrzeżenie dot. tego artykułu. Napisali tam, że zdarzały się przypadki ciąży urojonej u mężczyzn - wtedy gdy on tak przeżywał ciążę swojej partnerki, że sam jakoś przejmował somatyczne objawy stanu jej ciała. To mnie zadziwia jeszcze bardziej, choć jednocześnie zastanawia jak bardzo ludzie w swoich związkach mogą być ze sobą powiązani, jak bardzo przeżywają wspólnie swoje życie. Stereotyp mężczyzny, który jest tylko twardym, prymitywnym zabijaką, a w każdym razie osobnikiem mało wrażliwym, albo wręcz wykorzystującym partnerkę, ma tu swoje szczególne zaprzeczenie. Tak być z kimś związanym, że przeżywać bezpośrednio stan w jakim znalazło się ciało tej drugiej osoby...
Zadziwiające... :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 11:50, 18 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:29, 18 Cze 2015    Temat postu:

Ja chcę być i kurą i pracownikiem.

Wydaje mi się, że można to połączyć!!


Stwierdzam istnienie tego w realu. Fakt , że jakieś odsetki musimy zapłacić.
Za podwójna rolę. Cieszę się , że jest coraz więcej chętnych facetów do tej podwójnej roli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:56, 19 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
JanelleL. napisał:

Pisałam o stabilności poziomu intelektualnego, a to co innego niż stabilność w ogóle.


stabilność intelektualna idzie w parze ze stabilnością emocjonalną/ hormonalną


O tym właśnie cały czas mówię, dlatego też mężczyźni mają mniejsze wahania swojego poziomu intelektualnego, kobiety natomiast mają czasem spadki do zera :wink: a czasem się wznoszą na wyżyny.......a na jakiej zasadzie budzi się geniusz w mężczyznach to nie wiem, bo nie mam w tym doświadczenia (tzn. nie mieszkam w męskiej skórze)

istota napisał:

A ja znam wiele, które nienawidzą swojej roli kury domowej, po tym, jak wyszły za mąż za rolnika, urodziły 4 dzieci i niegdyś zrezygnowały dla tego życia z kariery zawodowej. Teraz swoim córkom radzą, żeby spieprzały do lepszego świata.

Mówimy teraz oczywistości. Kobiety są różne


...jak i rolnicy też. Swoją drogą widziały gały co brały, czy nie widziały?
Trudno oczekiwać fleszy reflektorów i czerwonych dywanów, kiedy się wybiera życie na zadupiu ( bez urazy, ja osobiście kocham zadupie :serce: )



istota napisał:

Szkoda tylko, że człowiek do tej dżungli nie bardzo pasuje..


No tak...zbyt skromne mamy owłosienie.

istota napisał:

Może właśnie dlatego ma Pani dobrze. Nie próbowała nigdy Pani wejść w tak seksistowsko zwany "męski" obszar. W konsekwencji "parytety" to dla Pani fanaberia, abstrakcja. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.


Na pewno zależy, trudno jednak nie wypowiadać się trochę subiektywnie.
Zainteresowania miałam zawsze bardziej babskie, a w wielu "babskich" dziedzinach, mężczyźni odnoszą mimo wszystko większe sukcesy i też zarabiają o wiele więcej, wcale nie z powodu większego talentu i nie potrzebują do tego parytetów - kobiety ich same wynoszą na piedestały... więc nie ma tutaj żadnej babskiej solidarności... i co to są te "męskie" obszary? - dla mnie męski zawód to znaczy wymagający większej siły fizycznej, bo jeśli miałby wymagać większego potencjału intelektualnego, to już w punkcie wyjścia trąci jakąś dyskryminacją :shock:


istota napisał:

Spójnik "bo" jest tutaj zupełnie nie na miejscu. Sugeruje, że kobiety, które potrzebują wchodzić w tak seksistowsko zwany "męski" świat, na pewno robią to dlatego, że ktoś je tam siłą wpycha.


Jak jest przymus 40%, to znaczy, że ktoś tego wymaga, czyli trzeba wepchnąć na siłę, a kandydatek nie brakuje.

istota napisał:

A co do tych dobrych zarobków, to tak się składa, że te tak seksistowsko zwane "kobiece" zawody są na ogół gorzej opłacane niż te "męskie".
Więc może część tych kobiet, o których Pani wspomniala, że robią coś czego nie lubią, zmuszone są do tego sytuacją finansową.


Fryzjerstwo, moda etc. są tego najlepszym przykładem - nikt tu się tak szybko nie wybije jak mężczyzna, a najlepiej gej lub para gejów - kobiety płacą im krocie i nie płaczą.

istota napisał:

Cytat:

Rynek pracy jest oczywiście taki, jaki jest i można na niego narzekać, brać co dają, albo powracając do tego poziomu intelektualnego wziąć swój sukces w swoje ręce, można też iść na wojnę, ale czy to jest szczęście dla kobiety, w dłuższej perspektywie, z mojego punktu widzenia na pewno nie.


Zależy o której konkretnie kobiecie mówimy. Pani robi błąd generalizacji. "Dla mnie to by było źle, więc dla innych też. A jakimiś wariatkami nie ma co się przejmować. To margines."


Temat nie dotyczy konkretnej kobiety, tylko ogólnie kobiet....
konkretnie to sama stoczyłam kilka wojen i rozumiem temat ze swojego punktu widzenia - jak dodałam na końcu.
Na marginesie... też mogę dziś myśleć, że byłam wtedy wariatką, a teraz mogą tak myśleć o mnie inni.
Dobro i zło, to są pojęcia względne.
Naprawdę podziwiam ludzi( i kobiety i mężczyzn), którzy osiągnęli sukces nie rezygnując z życia osobistego, czy rodzinnego. Sukces dla samego sukcesu, to trochę jak koryto dla koryta.

istota napisał:
Cytat:

Rozumiem jednak, że niektóre panie mają syndrom hieny i ani to miły widok dla oka...


Człowiek musi się przyzwyczaić do tego, że świat nie będzie się dostosowywał do jego wrażliwości estetycznej.


...ale człowiek do świata musi...czyli zamieńmy już dziś seksowne majtki na męskie slipki...w sumie nadmiar testosteronu nas do tego zmusi więc po co czekać ? przyśpieszyć coś, "co i tak nastąpi. A czy jest sens przyśpieszać? Tak, jeśli nierówność, którą chce się zwalczyć parytetem działa na niekorzyść społeczeństwa."


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Pią 15:01, 19 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:32, 19 Cze 2015    Temat postu:

JanelleL. napisał:

..a na jakiej zasadzie budzi się geniusz w mężczyznach to nie wiem, bo nie mam w tym doświadczenia (tzn. nie mieszkam w męskiej skórze)


Ponieważ mam doświadczenie w jednym i drugim, trzy grosze swe dorzucę:
Geniuszami bywają tylko mężczyźni w znacznym stopniu "zniewieściali". A geniuszkami odpowiednio kobiety w znacznym stopniu "zmężniałe".
Przepisem na geniusz jest właśnie androgynia, obojnactwo, którego Pani tak się obawia.

Cytat:

...jak i rolnicy też. Swoją drogą widziały gały co brały, czy nie widziały?


To samo można wytoczyć w kierunku kobiet karierowiczek. Wiedziały co brały. Jeśli się okaże, że "nie zdążyły", no to peszek.

Cytat:

No tak...zbyt skromne mamy owłosienie.


I zbyt cienką skórę.

Cytat:
...zarabiają o wiele więcej, wcale nie z powodu większego talentu i nie potrzebują do tego parytetów - kobiety ich same wynoszą na piedestały...


Skoro są wynoszeni na piedestały nie ze względu na talent to znaczy, że mają niepisane parytety. Są pozytywnie dyskryminowani.

Cytat:

. i co to są te "męskie" obszary? - dla mnie męski zawód to znaczy wymagający większej siły fizycznej, bo jeśli miałby wymagać większego potencjału intelektualnego, to już w punkcie wyjścia trąci jakąś dyskryminacją :shock:


A widziała Pani, żeby kobiety masowo się pchały do tych siłowych prac? Bo ja jestem świadkiem narzekań antyfeministów na to, że kobiety się pchają do męskiego świata. gdzie przez męski świat rozumie się - wszystko co nie jest kuchnia, przedszkolem, szydełkowaniem i pielęgniarstwem. Tak w uproszczeniu.

Cytat:

Jak jest przymus 40%, to znaczy, że ktoś tego wymaga, czyli trzeba wepchnąć na siłę, a kandydatek nie brakuje.


Ale to nic nie mówi o motywacji kandydatek. One tylko korzystają z okazji, ze ktoś ich pcha do tego, czego same się z siebie garną.

Cytat:

Fryzjerstwo, moda etc. są tego najlepszym przykładem - nikt tu się tak szybko nie wybije jak mężczyzna, a najlepiej gej lub para gejów - kobiety płacą im krocie i nie płaczą.


Może akurat w tym są na ogół lepsi. Antydyskryminacyjność nie polega na tym, żeby na siłę wywyższać kobiety. Chodzi o to, by doceniać za umiejętności, talenty. Ja się nie znam zupełnie na fryzjerstwie i modzie, więc nie orientuje się za bardzo, jak tutaj wygląda kwestia seksizmu. Tak tylko teoretyzuję.

Cytat:

Temat nie dotyczy konkretnej kobiety, tylko ogólnie kobiet....


A ogólnie to każda kobieta jest inna, więc chcąc być w temacie należałoby odżegnywać się od krzywdzących uproszczeń.

Cytat:

konkretnie to sama stoczyłam kilka wojen i rozumiem temat ze swojego punktu widzenia - jak dodałam na końcu.
Na marginesie... też mogę dziś myśleć, że byłam wtedy wariatką, a teraz mogą tak myśleć o mnie inni.


Z tym swoim punktem widzenia jest taki problem, że w 100% to on się sprawdza tylko odnośnie nas samych. A my tutaj ogólnie o kobietach, a nie tylko o Pani JanelleL.

Cytat:

Naprawdę podziwiam ludzi( i kobiety i mężczyzn), którzy osiągnęli sukces nie rezygnując z życia osobistego, czy rodzinnego. Sukces dla samego sukcesu, to trochę jak koryto dla koryta.


A czymże jest życie osobiste? Czy życiem osobistym nie może być świat kariery, miejsce pracy, pustelnia?

Cytat:

...ale człowiek do świata musi...czyli zamieńmy już dziś seksowne majtki na męskie slipki...w sumie nadmiar testosteronu nas do tego zmusi więc po co czekać ?


Nie wkładajmy kobietom na siłę seksownych majteczek, a mężczyznom slipek. Nie zmuszajmy kobiet do noszenia slipek, a mężczyzn do noszenia seksownych majteczek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:47, 19 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
JanelleL. napisał:

..a na jakiej zasadzie budzi się geniusz w mężczyznach to nie wiem, bo nie mam w tym doświadczenia (tzn. nie mieszkam w męskiej skórze)


Ponieważ mam doświadczenie w jednym i drugim, trzy grosze swe dorzucę:
Geniuszami bywają tylko mężczyźni w znacznym stopniu "zniewieściali". A geniuszkami odpowiednio kobiety w znacznym stopniu "zmężniałe".
Przepisem na geniusz jest właśnie androgynia, obojnactwo, którego Pani tak się obawia.


:brawo: za doświadczenie... ten temat byłby za mały dla dwóch geniuszy, jeden Obojniak w zupełności wystarczy.



istota napisał:


Cytat:
...zarabiają o wiele więcej, wcale nie z powodu większego talentu i nie potrzebują do tego parytetów - kobiety ich same wynoszą na piedestały...


Skoro są wynoszeni na piedestały nie ze względu na talent to znaczy, że mają niepisane parytety. Są pozytywnie dyskryminowani.


Przez same kobiety.... i gdzie tu logika?
No...ale przyznaję, że sama się dałam nabrać na mężczyznę dentystę.... i gdzie tu logika? - BRAK!

istota napisał:

A widziała Pani, żeby kobiety masowo się pchały do tych siłowych prac? Bo ja jestem świadkiem narzekań antyfeministów na to, że kobiety się pchają do męskiego świata. gdzie przez męski świat rozumie się - wszystko co nie jest kuchnia, przedszkolem, szydełkowaniem i pielęgniarstwem. Tak w uproszczeniu.


Nie pchają się, bo nie dorównują im warunkami fizycznymi i to wiedzą i nie jest to ujmą dla nikogo. W innych tematach zawsze mężczyźni będą bronić swego (tych forów), a kobiety udowadniać, że mogą być lepsze od nich. Wojna jakaś być musi, bo nie byłoby powodu do zawierania pokoju :wink:



istota napisał:
Cytat:

Jak jest przymus 40%, to znaczy, że ktoś tego wymaga, czyli trzeba wepchnąć na siłę, a kandydatek nie brakuje.


Ale to nic nie mówi o motywacji kandydatek. One tylko korzystają z okazji, ze ktoś ich pcha do tego, czego same się z siebie garną.


jakie to subtelne....
Ja jednak myślę, że nadmiar ambicji u kobiet jest tak samo nie do przełknięcia jak jej brak u mężczyzn.

istota napisał:

Cytat:

Fryzjerstwo, moda etc. są tego najlepszym przykładem - nikt tu się tak szybko nie wybije jak mężczyzna, a najlepiej gej lub para gejów - kobiety płacą im krocie i nie płaczą.


Może akurat w tym są na ogół lepsi. Antydyskryminacyjność nie polega na tym, żeby na siłę wywyższać kobiety. Chodzi o to, by doceniać za umiejętności, talenty. Ja się nie znam zupełnie na fryzjerstwie i modzie, więc nie orientuje się za bardzo, jak tutaj wygląda kwestia seksizmu. Tak tylko teoretyzuję.


Jako doświadczona w jednym i drugim to na tym powinna się znać Istota, chociaż ciut.


istota napisał:

A ogólnie to każda kobieta jest inna, więc chcąc być w temacie należałoby odżegnywać się od krzywdzących uproszczeń.

Z tym swoim punktem widzenia jest taki problem, że w 100% to on się sprawdza tylko odnośnie nas samych. A my tutaj ogólnie o kobietach, a nie tylko o Pani JanelleL.


"A ogólnie to każda kobieta jest inna".... więc napomknęłam tylko - nie interesują mnie czerwone dywany ani w realu, ani tutaj.
Może się wypowiedzieć przecież i każda inna kobieta obecna na forum. Nie mam nic przeciwko.


istota napisał:
Cytat:

Naprawdę podziwiam ludzi( i kobiety i mężczyzn), którzy osiągnęli sukces nie rezygnując z życia osobistego, czy rodzinnego. Sukces dla samego sukcesu, to trochę jak koryto dla koryta.


A czymże jest życie osobiste? Czy życiem osobistym nie może być świat kariery, miejsce pracy, pustelnia?


Może być wszystko, stacja kosmiczna i zakład dla obłąkanych też...

istota napisał:
Cytat:

...ale człowiek do świata musi...czyli zamieńmy już dziś seksowne majtki na męskie slipki...w sumie nadmiar testosteronu nas do tego zmusi więc po co czekać ?


Nie wkładajmy kobietom na siłę seksownych majteczek, a mężczyznom slipek. Nie zmuszajmy kobiet do noszenia slipek, a mężczyzn do noszenia seksownych majteczek.


Najbardziej poprawne i unisex będzie zatem chodzenie bez. ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:48, 19 Cze 2015    Temat postu:

JanelleL. napisał:

No...ale przyznaję, że sama się dałam nabrać na mężczyznę dentystę.... i

A ja "z pewną nieśmiałością" dałem się dentystycznie obrabiać przez kobietę o szczupłych rękach i bardzo cichym głosie. Nie dowierzałem jej możliwościom wyszarpywania moich zastarzałych korzonków z dziąseł. I co?
I się zawiodłem!
Tzn. na sobie się zawiodłem, czyli na mojej ocenie, że szczupłe ręce i drobna kobieca sylwetka oznaczają brak wystarczającej dentystycznej siły. Od czasu uczęszczania na seanse fotelowe w gabinecie mojej pani dentystki D, zostały mi wyleczone w dużych ilościach kły rozmaite, znikł mój strach przed dentystyczną profesją, po raz pierwszy miewam zdrowe uzębienie (może jeszcze nie kompletne, bo nie chce mi się odwiedzać protetyków) i w ogóle stomatologicznie jestem prawie happy...
I to wszystko zdziałała szczupła, o bardzo cichym głosie niewiasta, która sobie znanymi metodami, z wysiłkiem co prawda sporym, ale ostatecznie bardzo skutecznie, poradziła wszystkiemu co Matka Natura raczyła w mojej jamie ustnej twardego wytworzyć, a co już nie nadawało się do użytku. Pełen szacun dla Pani D.!!!
:pidu: :brawo: :serce:

Przed nią z kolei miałem dość traumatyczne przeżycie z panem dentystą, który rwał mi zęba w znieczuleniu mocno nieskutecznym. Tzn. w końcu zęba wyrwał, a znieczulenie niby było, tyle że jakby nie działało, bo to była jakaś jego szczególna - elektroniczna - forma, która funkcjonowała mocno powierzchniowo, a nie tam gdzie korzeń trzymał się dziąsła. Efekt był taki, że musiałem wyglądać po tym rwaniu mocno... hmmmm nieszczególnie, bo tenże Pan trochę się przeraził na mój widok po rwaniu i zabronił mi wychodzić z gabinetu przez pół godziny. Pewnie żebym się nie przewrócił gdzieś na pasach...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 19:52, 19 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 9:40, 20 Cze 2015    Temat postu:

JanelleL. napisał:

Przez same kobiety.... i gdzie tu logika?


Kobiety bywają takimi samymi seksistkami jak mężczyźni. Nierzadko antykobiecymi seksistkami. Logiki w uprzedzeniach nie ma co się doszukiwać.

Cytat:

jakie to subtelne....
Ja jednak myślę, że nadmiar ambicji u kobiet jest tak samo nie do przełknięcia jak jej brak u mężczyzn.


A nadmiar ambicji u mężczyzny lub brak ambicji u kobiety jest do przełknięcia?

Cytat:

Jako doświadczona w jednym i drugim to na tym powinna się znać Istota, chociaż ciut.


Ja nie przydaję zainteresowaniom płci. :wink:

Cytat:

"A ogólnie to każda kobieta jest inna".... więc napomknęłam tylko - nie interesują mnie czerwone dywany ani w realu, ani tutaj.
Może się wypowiedzieć przecież i każda inna kobieta obecna na forum. Nie mam nic przeciwko.


Chodzi o to, by nie rościć sobie praw do bycia głosem wszystkich kobiet tylko dlatego, że jest się kobietą.

Cytat:

Może być wszystko, stacja kosmiczna i zakład dla obłąkanych też...


Cieszę się, że się zgadzamy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:57, 20 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:
JanelleL. napisał:

Przez same kobiety.... i gdzie tu logika?


Kobiety bywają takimi samymi seksistkami jak mężczyźni. Nierzadko antykobiecymi seksistkami. Logiki w uprzedzeniach nie ma co się doszukiwać.


W tym przypadku (antykobiecym) to często po prostu rywalizacja, czasem zupełnie irracjonalna.


istota napisał:

A nadmiar ambicji u mężczyzny lub brak ambicji u kobiety jest do przełknięcia?


To była tak ogólnie stosowana przenośnia, mogłam być bardziej oryginalna :wink:

istota napisał:
Cytat:

Jako doświadczona w jednym i drugim to na tym powinna się znać Istota, chociaż ciut.


Ja nie przydaję zainteresowaniom płci. :wink:


...przecież nawet prasa i literatura mają płeć...chociaż...w tej dziedzinie najlepsze jest to, co obupłciowe :wink: :brawo:

istota napisał:

Chodzi o to, by nie rościć sobie praw do bycia głosem wszystkich kobiet tylko dlatego, że jest się kobietą.


...nie roszczę sobie żadnych praw...po prostu jakiś głos, jakiejś jednej z tych wszystkich.

istota napisał:
Cytat:

Może być wszystko, stacja kosmiczna i zakład dla obłąkanych też...


Cieszę się, że się zgadzamy.


Czasem się zdarza :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 4:19, 22 Cze 2015    Temat postu:

istota napisał:

Może właśnie dlatego ma Pani dobrze. Nie próbowała nigdy Pani wejść w tak seksistowsko zwany "męski" obszar. W konsekwencji "parytety" to dla Pani fanaberia, abstrakcja. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.




istota napisał:

A co do tych dobrych zarobków, to tak się składa, że te tak seksistowsko zwane "kobiece" zawody są na ogół gorzej opłacane niż te "męskie".
Więc może część tych kobiet, o których Pani wspomniala, że robią coś czego nie lubią, zmuszone są do tego sytuacją finansową.


istota napisał:


Zależy o której konkretnie kobiecie mówimy. Pani robi błąd generalizacji. "Dla mnie to by było źle, więc dla innych też. A jakimiś wariatkami nie ma co się przejmować. To margines."


JanelleL. napisał:

Temat nie dotyczy konkretnej kobiety, tylko ogólnie kobiet....
konkretnie to sama stoczyłam kilka wojen i rozumiem temat ze swojego punktu widzenia - jak dodałam na końcu.
Na marginesie... też mogę dziś myśleć, że byłam wtedy wariatką, a teraz mogą tak myśleć o mnie inni.
Dobro i zło, to są pojęcia względne.
Naprawdę podziwiam ludzi( i kobiety i mężczyzn), którzy osiągnęli sukces nie rezygnując z życia osobistego, czy rodzinnego. Sukces dla samego sukcesu, to trochę jak koryto dla koryta.


Pewnie będę tego żałować, ale byłoby nieuczciwie z mojej strony jednak tego nie dopisać...że czasem i ja myślę, że jestem dziś wariatką... że i owszem jest mi dobrze, ale lepiej by było, gdyby było gorzej - że nawet kiedy się o tym myśli, to się słyszy te wszystkie słowa za plecami, że to fanaberie, kiedy się rozmienia pasję na drobne to, czy tamto, bo są ważniejsze sprawy, bo to jest warte więcej, bo ty jesteś wtedy warta więcej. I z tej "wartości" aż mdli, bo czasem chciałoby się być znów "nic nie wartą"...etc...

A o tym dentyście, to kiedy indziej, przy bardziej sprzyjających warunkach :wink:


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Pon 4:56, 22 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin