Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33284
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:11, 24 Mar 2023 Temat postu: Zasada poznawczej równowagi |
|
|
Postuluję uznanie idei, która pozwolę sobie nazwać zasadą poznawczej równowagi.
Zrozumienie o co w niej chodzi, domaga się pewnego wstępu.
Gdy przejrzymy dyskusje apologetyczne na naszym forum, w których scjentyści przedstawiają swoją wizję nauki, a teiści inną, to zapewne prędzej czy później zauważymy, że podstawowym pytaniem jest: czy nauka bardziej wie, czy nie wie?
Scjentyści akcentują osiągnięcia nauki, próbują narzucić narrację, w ramach której to co nauka ustaliła jest pewne (a przynajmniej najpewniejsze z możliwych), zaś wątpliwości są marginalne. Odwrotną narrację próbuje przedstawić grono teistów, którzy z kolei sugerują, iż w nauce występuje wciąż bardzo wiele wątpliwości, że same teorie naukowe się zmieniają, powstają nowe koncepcje, które kasują stare podejścia, a więc, że nie możemy nauki stawiać w roli ostatecznego autorytetu.
Patrząc na rzecz na chłodno, bez zacietrzewienia dyskusyjnego (ani apologetycznego ani scjentystycznego) chyba jednak trzeba się zgodzić, że nauka ZAWIERA OBA aspekty - aspekt jakiegoś uznania dokonań wcześniejszych, ale też i aspekt rozwoju - poszukiwania nowych rozwiązań, weryfikowania (czasem ze skutkiem negatywnym) starszych koncepcji. To, czy szklanka jest do połowy pusta, czy do połowy pełna, jest kwestią arbitralnego uznania.
To docieramy w końcu do zasady, którą chciałbym sformułować. Wynika ona z dość prostego spostrzeżenia, że naukowiec we współczesnym świecie nie jest kustoszem w muzeum, nie jest bibliotekarzem, który tylko miałby odkurzać tomy z wiedzą odziedziczoną po przodkach, lecz PRAGNIE ODKRYWAĆ NOWE ZJAWISKA, PRAWA. To oznacza niemal wprost, że nawet jeśli jest jakiś obszar, który przez takiego naukowca byłby uznany za bezsporny, pewny to ów naukowiec zrobi wszystko, aby znaleźć sobie zadanie, które poza ów obszar pewności wykracza.
Inaczej mówiąc, praca naukowca jest na styku znanego z nieznanym, starego i dobrze określonego, z nowym, które dopiero trzeba ustalić, zweryfikować.
Tu już sformułuję zasadę z tytułu wątku:
Praca naukowca przebiega w obszarze równowagi pomiędzy tym co nowe, nieokreślone, co stanowi wyzwanie, a tym co uznane potwierdzone, a co stanowi też bazę do poszukiwań. Nauka twórczo rozumiana konstruuje nam obszar, w którym to co stare i to co nowe pozostaje we wzajemnej równowadze.
W tym sensie uważam spór o to, czy wiedza naukowa bardziej jest czymś stabilnym, znanym, czy może rozwijającym się, zmieniającym stare koncepcje za bezprzedmiotowy. Bo jest zawsze ten jeden i ten drugi aspekt!
Więcej! Można by powiedzieć, że wręcz mamy tu coś w rodzaju RÓWNOWAGI TRWAŁEJ, czyli mechanizm przywracający działania naukowców (przynajmniej dopóki mamy jaką taką wolność badań naukowych) do właśnie tego położenia równowagi pomiędzy tym co jest nowe, a tym co zastane. Bo wychylenie się w stronę skupienia na istniejących dokonaniach, jakaś forma samozadowolenia, "ależ mamy wspaniałą wiedzę zgromadzoną", z powodu ambicji naukowców, pragnących coś dołożyć własnego do ludzkiej skarbnicy wiedzy, szybko będzie skutkował postawieniem PYTAŃ O GRANICĘ tego, co już mamy. Od razu narzucającym się pytaniem jest: a co jest tam dalej, poza granicą naszego aktualnego poznania?
Z drugiej strony nie sposób jest poznawać nowych idei czy zjawisk, bez żadnej bazy, bez jakichś narzędzi, języka, metodologii. Dlatego naukowiec, który by przesadził w "kreatywności poszukiwawczej" w ten sposób, że za mocno oderwałby się od wcześniejszych dokonań, języka i metodologii, po prostu nie będzie miał jak przedstawić swoich (jeśliby nawet je miał) osiągnięć reszcie świata naukowego. Ten efekt spowoduje, że będzie to "ściągać do położenia równowagi", do tego obszaru, gdzie jednak coś wiadomo, coś traktujemy jako uznane sam fakt, iż formułować nowe idee, trzeba tym wcześniejszym, a więc starym (może nawet i niedoskonałym) językiem i utrwalonymi zasadami metodologicznymi.
Naukowcy zatem będą z reguły funkcjonowali w "obszarze", w którym występuje równowaga pomiędzy tym, co nowe i jest wyzwaniem, a tym co ustalone, sformułowane wcześniej. Szklanka zarówno jest pełna, jak i pusta do połowy...
|
|