Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zależność między optymizmem i nieodpowiedzialnością

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34579
Przeczytał: 82 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:23, 05 Mar 2025    Temat postu: Zależność między optymizmem i nieodpowiedzialnością

Czym jest nieodpowiedzialność?
- Chyba patrząc na funkcjonowanie nieodpowiedzialności w umyśle, zasadne byłoby stwierdzenie, iż nieodpowiedzialność stanowi WYNATURZENIE POSTAWY OPTYMIZMU.

Optymizm uznaje się za dobrą cechę. Ja tak ogólnie żadnej cechy samej w sobie nie uważam za jednoznacznie dobrą, ani jednoznacznie złą. Tyczy się to też i optymizmu, który oczywiście ma swoja dobrą stronę - dającą emocjonalną bazę dla sprawczości, bo tylko zakładając (będąc w tym względzie optymistycznym), że uda nam się to, co chcemy osiągnąć, będziemy to osiągali. Jest jednak i druga strony optymizmu - pojawiająca się wtedy, gdy ktoś zaczyna być optymistą na sposób skrajnie życzeniowy, względem obiektywnych rozpoznań chaotyczny. Nieodpowiedzialność jest postawą, która polega na tym, że dana osoba zakłada, iż to, co jej do głowy teraz wpadło, na pewno przyniesie dobre skutki w realizacji, więc nie trzeba się martwić jakimś sprawdzaniem, przemyśleniem spraw, tylko od razu można wdrażać każdy pomysł.
Gdyby nieodpowiedzialny człowiek był mniej optymistyczny, to może miałby jakąś motywację do tego, aby rozpatrzyć też potencjalne negatywne skutki wdrożenia jego pomysłów. Jednak tego nie robi, bo z góry zakłada, że "przecież nic złego się nie stanie, gdy zrobię to, co się spodobało zrobić". I wychodzi z tego nieodpowiedzialność, często działanie dające złe efekty.
A ów optymizm nieodpowiedzialnej osoby ma potem swoją drugą odsłonę - związaną z gotowością do przyznania się do błędu. Tutaj nieodpowiedzialny osobnik, gdyby był obiektywny, to przyjrzałby się temu, co i jak się działo po drodze i w końcu uznałby - w zgodzie z faktami - że to jego działania były złe. Ale tu znowu objawi się optymizm myślenia tej osoby, która przyjmie postawę na zasadzie: przyjmuję (optymistycznie), że jeśli coś złe się stało, to jest to wina innych czynników, a nie, że ja tu coś źle zadziałałem, więc nawet nie mam zamiaru sprawdzać, jak jest, bo to na pewno jest tak, jakbym chciał, aby było. Optymizm z tym kontekście jest po prostu powodem myślenia życzeniowego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34579
Przeczytał: 82 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:46, 07 Mar 2025    Temat postu: Re: Zależność między optymizmem i nieodpowiedzialnością

Zastanawiało mnie zawsze, skąd nacjonalistom przychodzi do głowy igranie z wojną, nawet III wojną światową, nawet z zagładą ludzkości. Pewien rodzaj odpowiedzi podsunęła w mi dyskusji userka naszego forum Towarzyski Pelikan - ona na moje uwagi, że przecież rozbudzanie nastrojów narodowej rywalizacji, roszczeń, wywyższania się prowadzi do wojny, stwierdziła (nie cytuję dokładnie, tylko przekazuję ideę, jak ją odebrałem), że wojna...
... po prostu już się nie zdarzy, że mamy inne czasy, że wojny to wybuchały kiedyś, a teraz to już ich nie będzie...
Podejrzewam, że to podejście koleżanki z forum sfinia nie jest jedynie indywidualnym, wyjątkowym przypadkiem. Jestem przekonany, że tak właśnie agresywni, militarystyczni prawicowcy mają w głowach - że można i należy rywalizować narodami jak najwięcej, bo przecież wojna i tak się nie zdarzy...
- To, że wojny już co chwila wybuchają (a trudno jest wręcz znaleźć jedną wojnę, w której nacjonalistyczny motyw nie jest silny w narracji stron) - to nieważne... wojna (światowa) "się nie zdarzy"...
- To, że za deklaracjami wojennymi polityków zwykle idą konkretne czyny?.. - to nieważne... wojna (światowa) "się nie zdarzy"...
- To, że nawet jeśli prawdopodobieństwo wybuchu nie byłoby jeszcze wysokie, ale sytuacja jest przecież dynamiczna, czasem przypadkowe okoliczności przeważają szale w obliczu zagrożenia i uruchamiane są "guziki atomowe" - to nieważne... bo przecież "wojna (światowa) się nie zdarzy"...
- bo trzeba wywyższać swoje plemię, więc... wojna (światowa) się nie zdarzy...
Po prostu "się nie zdarzy" to najgorsze, a stanie się to, co byśmy chcieli, do czego mamy (patrzę z punktu widzenia żądnej uczestniczenia w narodowych ustawkach prawicy) napęd - wywyższać się, walczyć...
Ten optymizm jest charakterystyczny dla całego prawicowego myślenia. A widoczny jest też w innych aspektach - np. w pytaniach o zagrożenie degradacji klimatu, zagrożenie katastrofą ekologiczną - to przecież... też się nie zdarzy... To całe gadanie o klimatycznej apokalipsie, to jest tylko spisek elit... Więc nie musimy się kłopotać...
Tak prawicowcy widzą świat - nie martwmy się o przyszłość, nie pytajmy o odpowiedzialność, to złe się po prostu nie "nie zdarzy"...
Dlaczego by się miało nie zdarzyć, skoro wyraźnie ku temu zmierza?...
- No przecież się nie zdarzy... (trzeba być optymistą).
Dlaczego nie przyjmować postawy: to przynajmniej analizujmy sytuację, śledźmy tendencje, czy ów klimat czasem rzeczywiście nam się nie "sypie" (nie jestem w pełni przekonany do wszystkich alarmistycznych w tej kwestii doniesień, ale uważam, że nawet jeśli jakaś część się nie sprawdzi, to inna sprawdzić się może, więc nie powinniśmy odrzucać z góry informacji o potencjalnych zagrożeniach)?... - ale tu będzie postawa: to nieważne... katastrofa klimatyczna się nie zdarzy...
Po prostu ona się nie zdarzy...
Ten świat zostanie być może zniszczony przez (beztroskich) optymistów. Pesymiści by się zastanowili, wzięliby pod uwagę symptomy, zmieniliby strategię, gdy dostrzegają zagrożenia.
Prawicowiec jest optymistą, a do tego ma w sobie walecznego ducha...
Ten waleczny duch jest tu o tyle ważny, że on stawia sprawy na zasadzie: a nawet gdyby stało się to najgorsze, czyli nawet gdybyśmy zginęli...
- To przecież nie można się bać! Jesteśmy odważni! Jesteśmy niezłomni! Cóż to byłoby za życie, w którym co chwila trzeba się oglądać na to, czy tamto, co niesie zagrozenie. Ja nie pękam! Jestem odważny, nawet zuchwały! A jeśli nawet zginę, to przynajmniej w walce - to jest najlepsza z możliwych śmierci...
- Jestem przekonany, że tak widzi świat całkiem spora część prawicowców. Oni bez refleksji, łatwą rączką poświęcą nawet całą ludzkość, byle mogli się bawić w te wywyższania jednych narodów wobec innych narodów, jednych grup ludzi przeciw innym grupom ludzi. Może, gdyby jakaś twarda władza, wszechwiedzący Bóg, czy coś o podobnej mocy i wiedzy stwierdziło "jak dalej tak będziesz robić, to zniszczenie ludzkości mamy na 100" - może wtedy, gdy już to nie będzie tylko prawdopodobieństwo, lecz absolutne zagrożenie, to większość zuchwałych wojennych prawicowców by się cofnęła. Ale przypuszczam, że też nie wszyscy, bo niektórzy gotowi byliby zginąć razem z całą ludzkością - byle się bić, byle zginąć w boju...
A pozostali będą optymistami, więc - skoro jednak absolutnej postaci zagrożenia nie mamy, skoro jest tylko prawdopodobieństwo wojny i zniszczenia ludzkości (w tym własnego narodu), to przyjmują tę dla swoich wojowniczych emocji wygodną, życzeniową wersję spraw - wojna (światowa) się nie zdarzy...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 11:51, 07 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34579
Przeczytał: 82 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:02, 07 Mar 2025    Temat postu: Re: Zależność między optymizmem i nieodpowiedzialnością

Michał Dyszyński napisał:
Zastanawiało mnie zawsze, skąd nacjonalistom przychodzi do głowy igranie z wojną, nawet III wojną światową, nawet z zagładą ludzkości. Pewien rodzaj odpowiedzi podsunęła w mi dyskusji userka naszego forum Towarzyski Pelikan - ona na moje uwagi, że przecież rozbudzanie nastrojów narodowej rywalizacji, roszczeń, wywyższania się prowadzi do wojny, stwierdziła (nie cytuję dokładnie, tylko przekazuję ideę, jak ją odebrałem), że wojna...
... po prostu już się nie zdarzy, że mamy inne czasy, że wojny to wybuchały kiedyś, a teraz to już ich nie będzie......
- No przecież się nie zdarzy... (trzeba być optymistą).

W jednym z odcinków serialu "Sprawiedliwi", z tej nowej odsłony dziejącej się w Trójmieście pojawiła się ciekawa wypowiedź psycholożki profilerki na temat umysłowości jednego prawicowego radykała - że nie obsługuje ona "polifonicznego" (może było inne słowo użyte, mogłem słowo zamienić, ale chyba sens odczytałem dobrze) oglądu świata - on musi mieć w rozumieniu wszystko ustawione jednoznacznie, jednowymiarowo, mieć albo - albo. I to jest chyba mechanizm większości osób ze skrajnej prawicy - że jak już chcą być ze swoim stadem, swoim narodem, to są z nim fanatycznie, czyli nie patrzą na poboczne kwestie, czyli nie patrzą na zagrożenia, czyli są zuchwałymi optymistami, bo inaczej ich umysł oglądu świata nie przyjmie. Jest to myślenie na zasadzie: jestem "za swoimi", czyli jestem na maksa, walczę, nawet się poświęcę, będę odważny i zuchwały, bo trzeba być po jednej stronie, a nie takim rozmamłanym, zastraszonym lewakiem, który ciągle patrzy, co tu by mogło być zagrożeniem... Nie patrzę na zagrożenia, bo jestem twardziel, który wszystko gotów jest poświęcić dla zwycięstwa naszych...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34579
Przeczytał: 82 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:10, 07 Mar 2025    Temat postu: Re: Zależność między optymizmem i nieodpowiedzialnością

Wygląda mi na to, że III wojna światowa zniszczy (nie wiem jak wielką część) ludzkość(ci) właśnie z powodu prawicowych cech mentalnych, z powodu... psychologii. :shock:

Prawicowi, wojenni entuzjaści narodowych ustawek poświęcą miliardy istnień w imię swoich wartości - bycia odważnym, lojalnym wobec swoich, bycia optymistą (same uchodzące za pozytywne cechy osobowości...).
Prawicowiec nie będzie rozdwojony, nie będzie na pół gwizdka. Jak kocha swoje plemię, to kocha na maksa i wszystko poświęci dla tego (szczytnego) celu, aby jego plemię albo wygrało, albo przynajmniej okazało swoja nieugiętość. Poświęci WSZYSTKO (nawet łącznie z samym tym plemieniem, bo wtedy przynajmniej okaże tego plemienia odwagę, nawet zuchwałość). Bo takie wartości ma prawicowiec skrajny.

Czy to są na pewno wartości tak mocne, że godne tego, aby poświęcić dla nich ludzkość?...
- Jak już ludzkości nie będzie, to przecież nikt nie rozpozna, że te wartości w ogóle zostały zachowane. Wtedy cała ta ofiara narodu i tak pójdzie na marne... :cry:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 12:12, 07 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin