|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33361
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:48, 11 Lis 2024 Temat postu: Wobec paradygmatu: naszych popierać, nasi muszą mieć rację. |
|
|
Mam w rodzinie osoby, które jakby za najwyższe kryterium prawdziwości i poprawności uznają naszość. Z takimi osobami nie ma sensu rozmawiać o obiektywnych, niezależnych od stronnictw kryteriach prawdziwości, bo oni wyznają osobistą epistemologię dokładnie przeciwną w stosunku do epistemologii prawdy obiektywnej, niezależnej od mniemań.
Gdy z apologetą naszości próbuje się przedyskutować dowolny problem, niejednoznaczność w zakresie tego, czy coś uznane za "nasze" aby na pewno jest słuszne, albo nawet czy rzeczywiście jest nasza w poprawnym sensie słowa (a nie np. wmawia się ludziom poparcie dla jakiegoś lidera typu Hitler, który tylko owym powoływaniem się na naszość zdobywa sobie stronników), to dostaje się odmowę rozpatrywania innych kryteriów poprawności, jak tylko tych związanych z przynależnością i akcentowaniem związku ze swoim stadem.
Zwolennik naszości jako najwyższego kryterium zwykle lekceważy kryteria obiektywne, bazujące na niezależnych od przynależności mechanizmach oceny. Dla zwolennika naszości rzeczywiście ważnym, z definicji kładącym inne argumentacje jest powoływanie się na okoliczności w stylu:
- nasze autorytety tak ogłosiły
- jeśli głosisz inaczej, to znaczy, że nie jesteś z nami, jesteś odszczepieńcem (co by to nie miało znaczyć...)
- przecież w naszych źródłach jest to jednoznacznie określone tak...
- jesteś nieposłuszny naszym zasadom!
... itp.
Ja nie uznaję "epistemologii naszości", czyli nie uważam przynależności do jakiegoś tam stada za argument w pytaniu o prawdę. Powyższe sformułowania (i im podobne) nie tylko mnie nie przekonują, ale wręcz stanowią dla mnie świadectwo, że ktoś błędnie rozumuje.
Prawdę ustalam właściwie na dokładnie odwrotnej zasadzie, niż partykularyzm, stronniczość. Prawda dla mnie właśnie tą, która "nie ma względu na osobę", jest bezstronna, a zaczyna rozumowanie od ustalenia pewnych powtarzalności w obserwacjach (stwierdzanych intersubiektywnie), aby na ich bazie przejść do definiowania reguł i definicji, a potem dalej już konstruować stwierdzenia, które owe definicje i reguły wykorzystują.
Czy ta moja postawa oznacza pryncypialne odrzucenie każdego autorytetu?...
- Niekoniecznie. Autorytet jest w mojej epistemologii dopuszczalny, jeśli jego rola sprowadzi się do formy PRZETESTOWANEGO ŹRÓDŁA, ZAAWANSOWANYCH KALKULACJI. Autorytet dla mnie pełni podobną rolę jak dobrze opracowany program komputerowy, który np. weźmie pod uwagą ogromną liczbę czynników, a potem, bazujac na sprawdzonych regułach wypracowuje obliczenia dla mojego umysłu niedostępne. W podobnym sensie to nawet kalkulator pełni rolę "autorytetu", bo jeśli w niego wstukam liczbę 355.256 i wybiorę funkcję pierwiastkowania, to przyjmę wartość na displayu bezpośrednio, bez mądrzenia się, że ja wiem lepiej, ile ten pierwiastek wynosi. Autorytet zatem mieści się też w mojej epistemologii, ale nie w postaci intuicyjnej, uogólnionej, a do tego personalnej, związanej z przynależnością, lecz na tej zasadzie, iż jeśli sprawdziłem wysoką poprawność wskazań (także wysokie kompetencje osoby) jakiegoś źródła, to zdaję się na nie. Ale taki autorytet nie ma u mnie nic wspólnego z władzą, podległością osobistą, czy składaniem jakichś lennych hołdów, czy innej formy dopasowywania się do jakiejś hierarchii społecznej.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 17:37, 12 Lis 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33361
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:45, 12 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Mam w rodzinie osoby, które jakby za najwyższe kryterium prawdziwości i poprawności uznają naszość. Z takimi osobami nie ma sensu rozmawiać o obiektywnych, niezależnych od stronnictw kryteriach prawdziwości, bo oni wyznają osobistą epistemologię dokładnie przeciwną w stosunku do epistemologii prawdy obiektywnej, niezależnej od mniemań. |
Z moich obserwacji wynika mi też, że osoby skłaniające się ku subiektywizmowi osądów same...
... uważają się za zwolenników prawdy obiektywnej!
Tyle, że jak wejdziemy już w szczegóły "jak to działa" ta prawda według nich "obiektywna", to okazuje się, że
- Ich sprzeciw wobec subiektywizmu ocen obejmuje jedynie "plebs", zwykłych ludzi - tym (rzekomo) "myślenie może zaszkodzić", więc powinni się słuchać autorytetów - natomiast autorytety już ogłaszają prawdy obiektywne. I to dlatego owe prawdy są "obiektywne", że właśnie ogłaszają je autorytety...
Konstrukcja pojęcia obiektywizmu u osób epistemicznie stadnych jest zatem bardziej złożona, a (funkcjonalnie patrząc) paradoksalna. Niby prawdy są obiektywne, bo niezależne od osoby a tylko tego czynnika obiektywnego, ale za chwilę okazuje się, iż owym czynnikiem obiektywizującym prawdę jest... subiektywny (bo tak de facto jest, patrząc funkcjonalnie i nieuprzedzonym spojrzeniem na sprawę) osąd WYBRAŃCÓW. Wybrańcy - autorytety - są "obiektywni" i już. Bo tak to jest...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|