|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 0:02, 28 Sie 2024 Temat postu: Wątpliwości jako główne narzędzie myślenia |
|
|
Jeśli o czymś myślę, to robię to, ROZWAŻAJĄC WĄTPLIWE ASPEKTY SPRAWY, często też DODAJĄC NOWE WĄTPLIWOŚCI.
Ta cecha myślenia, którą zawsze oczywiście uznawałem, ale dopiero dzisiaj dotarła ona do mojej świadomości na tyle wyraziście, aby ją jawnie sformułować jako rodzaj prawa i właściwość procesu myślowego.
Mam wrażenie, że części osób myślenie jawi się jako bardziej przypominanie sobie pierwszego skojarzenia, szczególnie skojarzenia dowiązanego do posiadanych dowiązań emocjonalnych, społecznych, czy innych nawyków mentalnych. Oni traktuję myślenie bardziej jako aktywność odtwórczą, często powiązaną z celami społecznymi - np. potwierdzaniem swojej identyfikacji z grupą, czy wyznawana ideologią.
U mnie myślenie działa zdecydowanie inaczej - w zasadzie całe jest zorganizowane wokół kolejnych wątpliwości, które najpierw się rozpoznaje, potem analizuje, potem w jakiejś części rozwiewa, aby za chwilę dołożyć do układanki jakieś nowe wątpliwości, stanowiące jednocześnie wyzwanie dla intelektu i woli, czyli znowu jako przeznaczone do ich rozwiania. U mnie mnożenie wątpliwości jest tak samo naturalne, jak i rozwiewanie, wręcz wiele wątpliwości rozwiewam poprzez... zamianę ich na wątpliwości innego rodzaju, np. wyższego rzędu.
Podam prosty przykład - oto problemem jest, co komuś dolega. Lekarz, czy inna osoba z konieczności pełniąca rolę opiekuna, pomocnika w zwalczeniu dolegliwości, najpierw stawia sobie pierwszą wątpliwość: czy te symptomy, jakie widzę, są już kompletne? A do tego będzie postawione nowe pytanie i nowa wątpliwość - na jaki znany rodzaj choroby/przypadłości wskazują owe symptomy? Jeśli jako tako dobrze rozwiewanie tych wątpliwości pójdzie, to efektem będzie zdecydowanie się na jakiś rodzaj diagnozy - np. że pacjentowi doskwierają problemy gastryczne po zjedzeniu nieświeżej sałatki. Ale nawet jeśli taką diagnozę się postawi, to:
- po pierwsze będzie ona ubrana w wątpliwość, czy czasem nie popełniono błędu (trzeba będzie wziąć pod uwagę zmianę diagnozy w sytuacji, gdyby nowe informacje na to wskazywały)
- po drugie będziemy mieli kolejną wątpliwości - co do tego, jak poważny jest stan chorego, czyli czy wystarczy przeczekać, aż się organizm sam wyleczy, czy może lepiej będzie jednak poszukać pomocy w szpitalu (albo u lekarza, jeśli rozważamy opcję, gdy diagnozę stawia nielekarz).
Rozwianie powyższych wątpliwości z kolei doprowadzi do kolejnego zadania i kolejnych wątpliwości - jak działać? Po zadziałaniu z kolei trzeba będzie obserwować pacjenta, aby rozwiać wątpliwość "czy terapia jest skuteczna?" itd. itp.
Każde rozwiązywanie problemów to nic innego, tylko twórcze mnożenie wątpliwości, a potem ich rozwiewanie w ramach tych przesłanek, jakie są dostępne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:44, 28 Sie 2024 Temat postu: |
|
|
Ten temat uważam za epistemologicznie fundamentalny, bo jest on rozprawieniem się z życzeniowo - naiwną wizją czym jest rozumowanie. Niektórzy najwyraźniej uważają poprawne myślenie o czymś na podobieństwo jakiegoś stwierdzania sobie w myślach, faktów, okoliczności, tez. Ci ludzie chyba zupełnie nie zadają sobie bardzo narzucających się pytań:
Skąd się biorą w umyśle owe stwierdzenia?
Dlaczego właśnie te stwierdzenia zasługują na ich stwierdzenie przez umysł?
Po co tylko stwierdzać? Po co właściwie miałoby nam być sformułowanie jakichś tam tez, jeśli nie myślimy przy tej okazji o tym, wszystkim, czemu to ma służyć, jak jest umocowane w reszcie obrazu mentalnego?
Gdy dyskutuję z ludźmi o powyższym typie mentalności, to ze zdziwieniem zauważam, że u nich stwierdzanie swego jest zadziwiającym celem samym w sobie. To stwierdzanie niczemu głębszemu intelektualnie nie służy, nie wiąże się z innymi rozumowaniami. Ale też da się zauważyć, że z czymś się jednak wiąże. Z czym?...
- Najczęściej z emocjami i pragnieniem wypromowania się, poprawienia swojej pozycji społecznej, często też agitowania za jakąś grupy "swoich". Cel spójności intelektualnej, czy poprawności powiązania tez z odczuciami pada ofiarą owych celów promowania się. O tym się nie myśli, jeśli się skupia na tym stwierdzaniu swojej tezy.
Ja od dawna mam inne podejście. Wobec samego stwierdzania tezy, zawsze stawiam pytanie: teza jest "taka", czyli DALEJ CO?
- Co właściwie wyraża owa teza, co dałoby się wykorzystać w życiu, czy dalszych rozważaniach?
Gdy sobie takie pytanie postawię, to wraca ten aspekt, o którym piszę w owym wątku - pojawiają się wątpliwości.
Wątpliwości są niczym innym, tylko PRÓBĄ WIĄZANIA tego, co stanowi przedmiot stwierdzenia z resztą rozumowań, faktów, znanych okoliczności.
Nie przechodząc przez wątpliwości, nie powiążemy naszej tezy z czymś szerszym, nie wybudujemy struktury myślowej, która daje się dalej wykorzystać do rozwiązywania problemów.
Naiwna wizja epistemologiczna skupia się na stwierdzeniach, uznając wątpliwości za rodzaj zła. Bo w tym mentalnie zapętlonym ujęciu celem jest samo owo stwierdzanie, a stwierdzać trzeba jeszcze mocniej, jeszcze bardziej dobitnie, jeszcze inwazyjniej wciskając swoje innym... Dla mnie to jest po prostu głupota, bo takie stwierdzanie inwazyjne w istocie niczemu dobremu nie służy, jest puste, bezcelowe.
Za to celowe jest UJAWNIENIE NATURY POWIĄZAŃ stwierdzanej tezy z resztą obrazu myśli, odczuć, znanych faktów.
Można to w skrajności zilustrować przykładowym pytaniem: co nad dałoby właściwie postawienie sprawy na zasadzie "stwierdzam z mocą, że obowiązuje glitr"?
Ponieważ nikt nie wie, co to jest glitr, to takie stwierdzenie de facto niczego nie komunikuje, niczego już dalej nie stwierdza. I tylko nieznacznie wyżej jest sytuacja, w której co prawda jakieś tam elementarne skojarzenia z nazwą "stwierdzam, że X" mamy, ale też jest to właśćiwie niepowiązane z niczym dalej. Jeśli nawet X-a trochę kojarzymy, ale jest to bardzo intuicyjne, niekonkretne, niejasne "trochę", to i tak nie wiemy, o czym jest owo stwierdzenie. To stwierdzanie, jeśli nie jest puste i nieinformujące w okrągłych 100%, to jest takie w 99% procentach, czyli dalej trudno w tym jest dopatrzyć się sensu.
Ale ponieważ tacy stwierdzacze w istocie w większości dzialają na emocjach, a emocje zadowalają się intelektualnym "byle gniotem", skupiając na aspektach społecznego promowania się, to takie puste stwierdzania przechodzą w dyskusjach. Przechodzą dlatego, że cel intelektualny nigdy tak naprawdę dla tych osób nie był ważny, on był jedynie pretekstem do promowania się.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:13, 28 Sie 2024 Temat postu: |
|
|
Sformułowanie "przemyślę to", jest niczym innym jak wyrażeniem myśli: postawię sobie sprawę w wątpliwość pod różnymi kątami i przyjrzę się, jakie mogą wynikać z tego konsekwencje.
Samo stwierdzenie czegoś (bez odniesienia do wątpliwości, niejasności, szerszego kontekstu) jest puste, jakby "od razu do zapomnienia".
Ktoś powie "przebiegł pies". Oto mamy stwierdzenie - jest konkret, czyste wyrażenie coś ogłaszające bez wątpienia. Tylko komu takie samo stwierdzenie jest w ogóle do czegokolwiek potrzebne?...
To, że przebiegł pies, ujawnia swoją wartość dopiero gdy obudujemy je w wątpliwości?
- Jaki pies, czyj pies?
- Gdzie to było?
- Czy to na pewno pies?
- A właściwie to, DLACZEGO MI O TYM MÓWISZ?
Dopiero dzięki wrzuceniu sensu stwierdzenia w "chmurę pytań i wątpliwości" sama stwierdzalność nabiera jakiegokolwiek sensu. Dopiero wtedy to zaczyna budzić zainteresowanie, zaczyna łączyć się z czymś więcej niż tylko bliżej niesprecyzowaną luźną intuicją.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|