Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33576
Przeczytał: 78 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:07, 22 Lis 2022 Temat postu: Rzeczy same w sobie, a realizm metodologiczny |
|
|
W jednym z wątków zdefiniowałem jedyną dla mnie zrozumiałą, a także - jak wierzę - jedyną sensowną postać realizmu, czyli realizm metodologiczny. Ten rodzaj realizmu jest odróżnieniem od idei, którą określam jako "realizm ontologiczny". Czym się one różnią?
Realizm metodologiczny jest procedurą nazywania pewnych idei w umyśle "realnymi", bądź związanymi doznaniami "realnych rzeczy", co jest związane z wiarą, iż doznania owe będą zachowywały się "wystarczająco porządnie", czyli w szczególności nie okażą się snem, złudzeniem, filmem, omamami itp. Realizm metodologiczny zawiera w sobie przekonanie, że przynajmniej część doznań bierze się ze WSPÓLNEGO ŹRÓDŁA, czyli np. że realny kot będzie miał wiele cech, częściowo przewidywalnie, a częściowo spontanicznie - losowo objawianych, składających się na jakiś całościowy obraz kota, czyli że będą się dopełniały: widok kota, dotyk kota, dźwięk kota (miauk, albo prychanie), może też zapach kota. Te doznania, z racji na to, że występują zwykle razem, obok siebie, w przewidywalny sposób sugeruję, iż nie ulegamy złudzeniu, czyli nie doznajemy właściwości co prawda kotu przypisywanych, ale jednak nie dopełniających się do spójnego, całościowego obrazu kota.
Moje rozumienie nie obsługuje natomiast realizmu ontologicznego, który - jak sobie (przyznam, że nieskładnie, ale właśnie składnie nie potrafię) w intuicji to szczątkowo modeluję - chodziłoby o rodzaj rzeczy samej w sobie zamkniętej w bycie. "Kot ontologiczny" byłby jakimś kotem samym w sobie, miałby on na zewnątrz wszelkie właściwości kota realnego metodologicznie, ale też i bliżej nieokreślone COŚ PONAD TO. I ja nie umiem sobie zdefiniować owego czegoś PONAD TO, tego "realnego istnienia".
Może to wynika z mojego upośledzenia w wyobrażaniu sobie, a może ontologiczny realizm jest też pustym pojęciem. Na dwoje babka wróżyła.
Bo obsłużyć mentalnie wszelkie koncepcje związane z doznawaniem rzeczywistości mogę bez problemu moim realizmem metodologicznym. Więc, przynajmniej póki co, skoro nie potrafię wskazać niczego, z czym nie radziłbym sobie rady mentalnie z użyciem wyłącznie tej metodologicznej postaci realizmu, to nie widzę powodu do przyjęcia jego ontologicznej formy.
Najbliżej ewentualnie przyjęcia tej ontologicznej formy chyba byłoby przyjęcie dwóch bytów:
- mnie samego - świadomego obserwatora.
- świata jako całości - bez dzielenia na elementy/byty składowe.
Natomiast wszelkie byty wyróżnione w świecie obsługuję już wyłącznie realizmem metodologicznym.
|
|