Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 73 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:10, 17 Sie 2024 Temat postu: Religia władzy kontra religia rozwoju duchowego i miłości |
|
|
Te dyskusje na sfinii, jakie prowadziłem z integrystycznie, fundamentalistycznie nastawionymi dyskutantami chyba mogę podsumować. I zrobię to w niniejszym wątku. Właściwie będzie to chyba o czymś, co by należało zatytułować: sens ogolny religii wg MD.
Dziś widzę religię w ogólności (nie tylko chrześcijańską), jako coś rozwojowego, jako pewną ramę nałożoną na wzrastanie ludzkości w duchu.
Pierwotna religia, jest religią władzy, zagubienia się człowieka w jego niewiedzy, a także organizuje się ona wokół przemocy.
Pierwotna religia jest jak pierwotny człowiek, który boi się piorunów, czy innych rzadko spotykanych fenomenów, który organizuje swoje myślenie wokół tego, co go najbardziej w życiu dotyka - wokół władzy, rywalizacji, dominacji w grupie i samego przetrwania na poziomie osobowym. Człowiek pierwotny naturalnie, instynktownie pragnie być sprawczym, bo tylko sprawczość pozwala mu utrzymać przy życiu. Widząc sprawczość innych, podobnych sobie istot, próbuje się w tej układance jakoś ulokować, czyli sam walczy o władzę, dominację, czyli próbuje rozeznawać w życiu, co uda mu się opanować, kontrolować, a wobec czego musi (z konieczności) przyjąć postawę bierną, albo dostosowawczą.
Pierwotnie kształtujący się w umysłowości bóg jest ucieleśnieniem właśnie tej najbardziej pierwotnej potrzeby sprawczości, a za nią władzy. Pierwotny bóg uosabia sobą to, co silniejsze od człowieka, wyższe od niego, a więc przemocowe, żądające ofiar, domagające się posłuszeństwa dla samej chęci okazania swej dominacji. I taka jest też pierwotnie w człowieku się rozwijająca religia - jako przedłużenie idei władczości, idei znanej z władzy najpierw ojca nad dziećmi, a potem wodza plemienia nad współplemieńcami. Bóg pierwotnie przez człowieka rozumiany jest zwykle żądny ofiar, twardy, okazujący przede wszystkim swoją dominację. Jeśli ta pierwotna boskość wspomina o miłosierdziu, to w postaci jedynie najbardziej ideowo żałosnej - że taki bóg jednak decyduje się...
nie ukarać człowieka. To jest ta główna oznaka "miłości" pierwotnie w człowieku kształtującego się boga - że tak na co dzień, to ten bóg zsyła plagi, cierpienia, choroby, niszczy i grozi, ale tym najbardziej korzącym się przed nim może raczy udzielić swojej wielkiej łaski niekarania. Objaw miłości większej niż zaniechanie zadawania cierpień w ludzkiej umysłowości pierwotnej już się nie mieści. Bo jakby to było?...
- Żeby ten władca nad władców, dominator nad dominatorów, miał być "miękiszonem", który cokolwiek ustąpi z podkreślania swojej niebotycznej przewagi nad słabym człowiekiem?... Ależ to byłoby (dla człowieka pierwotnie myślącego) po prostu niewyobrażalne, to się "nie godzi"...
Na drugim biegunie układanki w uznanie, jakie cechy ma Bóg, jest wizja Boga RZECZYWISTEJ MIŁOŚCI i PRAWDY. Ta wizja jest nie tylko inna od tej pierwotnej wizji boga władzy, domagającego się nieustannie okazywania uległości, żądającego ofiar, ale wręcz względem niej odwrotna. To jest wizja, w której...
Bóg pragnie służyć człowiekowi!
Biblia w Nowym Testamencie rysuje obraz Boga, który: (37) Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. (Ewangelia Łukasza 12:37)
Wizja, w której Bóg człowieka kocha, wcale nie chce nad człowiekiem dominować, tylko odczuwa z człowiekiem empatyczną więź, jest dla starej wizji boskości zupełnie niezrozumiała, mentalnie chyba nie do przyjęcia.
(40) A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.
..
(45) Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili.
(Ewangelia Mateusza 25)
Bóg kochający, pragnący dla człowieka tylko dobra, jest niezrozumiały dla tych, którzy nie są w stanie pożegnać mentalnie ideę dominacji, okrucieństwa władzy, okazywania przewagi z tytułu posiadanej mocy. Nie do zaakceptowania dla takich ludzi jest, że: (17) Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. (Ewangelia Jana 3:17)
Także i to (tym razem w redakcji i tłumaczeniu Biblii Warszawskiej, a nie Biblii Tysiąclecia)
(7) I gdybyście byli zrozumieli, co to jest: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary, nie potępialibyście niewinnych. (Ewangelia Mateusza 12:7)
Z moich dyskusji z osobami, które wierzą w boskość dominującej władzy, wizja Boga, który naprawdę człowieka kocha, zniżając się do tego człowieka, aby ten ostatni wzrastał i był szczęśliwy, jest po prostu nie do zaakceptowania.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 22:41, 17 Sie 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|