Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35092
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 8:32, 05 Kwi 2025 Temat postu: Przyjęcie czegoś 'jak jest' a ignorowanie sensu idei |
|
|
W sporach ideologicznych i religijnych, szczególnie w odniesieniu do zagadnienia prawdy absolutnej, albo uznania tekstów uznanych za święte, od Boga, pojawia się idea przyjmowania czegoś "jak jest". Cóż to za idea?...
Analizując intuicję przyjmowania czegoś "jak jest" chyba otrzymamy z grubsza podejście, w którym przede wszystkim przy ujmowaniu danej idei odbiorca nie dodaje nic od siebie. W cichym założeniu jest przy tym, że owo dokładanie od siebie przy interpretacji jest czymś prowadzącym do wadliwości, fałszowania. Oto bowiem w samym źródle jest "cała prawda" o sprawie, zaś jeśli ktoś coś do tego dodaje od siebie, to zapewne zmienia ową prawdę w nieprawdę.
Ja uważam, że w takim postawieniu sprawy jest zawarty fundamentalny błąd epistemicznego potraktowania. Uważam, że w ogóle idea przyjmowanie czegoś "jak jest" w większości przypadków sugeruje iluzję mentalną i wadliwość w traktowaniu rzeczywistości. Wyjaśni się to, gdy przyjrzymy się dokładniej temu, jak przebiega praca nad ideami, ich rozumieniem przez umysł i przekazywaniem (słowami) innym umysłom.
Uznanie, iż idea jest już w pełni zawarta w jakichś słowach, bazuje na ukrytym założeniu, że przyjęcie idei przez umysł człowieka zachodzi w ramach jakiegoś absolutnego aktu akceptacji - w którym człowiek, niczym na dysk komputera wgrywa sobie jakby plik z zawartością danej idei. I tak jak plik może w sobie zawrzeć komplet danych, o których się myśli, tak też i człowiek przyjmujący ideę miałby po prostu w jakimś ograniczonym czasowo akcie przyjęcia idei tę ideę wchłonąć w całości. Wtedy też nie powinien taki człowiek nic dodawać od siebie do owej idei, bo rzeczywiście zafałszowałby (tak jak zafałszowanie nawet jednego bitu w kopiowanym pliku) tę treść, którą ma przyjąć.
Ja uważam, iż z grubsza powyższy rodzaj intuicji stoi za przekonanie, iż można i należy prawdy zapisane gdzieś w autorytatywnym źródle przyjmować "jak jest", a przy tym "nie dodając nic od siebie". Ten obraz jednak opisuje przyjmowanie idei w sposób z gruntu błędny, nierealizowany przez żaden umysł. Tak sobie jedynie naiwnie niektórzy ludzie wyobrażają proces przyjmowania idei, biorąc za wzorzec intuicje mechanicystyczne, uproszczone pojmowanie pracy umysłu. W rzeczywistości bowiem przyjmowanie czegokolwiek przez umysł jest czymś, co można by w skrócie określić jako PROJEKT WDROŻENIOWY.
Aby zrozumieć, dlaczego intuicja związana z przyjęciem idei "jak jest" w większości jest błędna, wystarczy uświadomić sobie jak przebiegały nasze szkolne doświadczenia z nauczeniem się np. działu chemii, matematyki, fizyki na klasówkę. Typowym naiwnym tu podejściem jest otwarcie podręcznika i po prostu przeczytanie treści rozdziałów poświęconych tematowi, z którego będzie klasówka. Gdyby rzeczywiście przyjmowanie idei odbywało się w ramach jakiegoś aktu "wchłonięcia" ich poprzez kontakt z zapisem słownym, to kazdy uczeń, który po prostu przeczytał coś w podręczniku już by kompletnie wiedział, o co chodzi, zaś klasówka byłaby tylko formalnością, byłaby zawsze zaliczana z wysokimi ocenami. Tymczasem w rzeczywistości przecież jest zupełnie inaczej:
1. Ani samo przeczytanie treści z podręczników nie oznacza jeszcze, że cokolwiek z tego zrozumiemy (szczególnie jeśli czytamy nieuważnie, np. jednym okiem spoglądając na jakieś filmiki z mediów społecznościowych).
2. Ani, jeśli nawet coś tam z lektury podręcznika wyniesiemy, nie oznacza to, iż będziemy dobrze przygotowani na klasówkę, bo ta ostatnia zapewne będzie też z dodatkowych treści - np. z przykładów omawianych indywidualnie na lekcjach przez nauczyciela.
3. Przeczytanie czegoś może mieć efekt uświadamiający bardzo któtkotrwały, nieodróżnialny od braku zajęcia się sprawą - wystarczy, że NIE UTRWALIMY W UMYŚLE, NIE PRZETRENUJEMY tego materiału, jaki ma być na klasówce.
Przyjęcie/akceptacja idei na zasadzie prostego aktu woli jest bardzo naiwnym rozumieniem zagadnienia. W rzeczywistości owo - demonizowane przez zwolenników przyjmowania "jak jest" - "dodawanie od siebie" w normalnym układzie jest nie fałszowaniem idei, a SPOSOBEM W JAKI POZNAJEMY IDEĘ. Idee są poznawane/przyjmowane/akceptowane właśnie w aktach DOPASOWYWANIA ICH DO UMYSŁU, a nie tylko za pomocą ich całościowego "wgrywania sobie". Idee nie są plikami, które każdy umysl tak samo odczytuje, bo ich treść sobie wchłonął.
Aby jeszcze wytłumaczyć tę analogię z plikami, które wrzucamy do komputera, można wyobrazić sobie sytuację, w której znajomy np. dał nam na pendrivie jakiś zgrany zestaw treści - powiedzmy ebooków w postaci plików tekstowych. Możemy sobie wgrać powiedzmy tysiąc książek w plikach txt do pamięci naszego komputera. Czy jednak komputer w ten sposob POZNAŁ treść tych plików?...
- Ja twierdzę, że komputer nie poznał tej treści, tylko ją sobie wgrał i trzyma. Trochę jest to podobne do sytuacji, gdy ktoś kupuje książkę i stawia ją na półce. Dopóki się nie zapozna z jej treścią, to książkę ma, ale treści tej książki nie ma (w umyśle). A nawet jeśli przeczyta ową książkę, to też niekoniecznie już "ma" jej treść, bo np. jeśli czytał w wielkim roztargnieniu, prawie nic nie zapamiętując, jeśli już następnego dnia nie potrafi powiedzieć, co wlaściwie przeczytał, to też tej treści nie ma. A jeśli dodatkowo treścią tej książki są skomplikowane wywody matematyczne, to "przeczytanie" owej książki, polegające na zobaczeniu wzorów matematycznych w niej zawartych, bez analizy sensu tych wzorów, też powinno zostać uznane za przyjęcie idei w książce zawartych.
|
|