|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
komandor
Gość
|
Wysłany: Pią 6:52, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Już nie mam siły do Was. Żyjecie w jakimś matriksie. jakby wszytko samo za sprawą niewidzialnej ręki rynku spadało z nieba. Nie ważne zacofanie wielowiekowe, nie ważna zacofana struktura społeczna, gospodarcza, oświatowa sięgająca setek lat. Nie ważne zniszczenia wojenne, I. i II.
Nie! Pozostaje wiara, że jesteśmy biedni bo PRL i gdyby nie on to, jak za dotknięciem czarodziejskiej różki, bilibyśmy bogaci i żarlibyśmy mięcho, zagryzając cukrem bez kartek i telefonami z telewizorami na przystawkę jadąc na wczasy nowym mercedesem.
I to wszyscy bez wyjątku. Nawet potomkowie parobków z czworaków i małorolnych oraz biedoty miejskiej.
Tak pstryk i już. A komuna to zniszczyła. Jesteście tak tępi, że nie rozumiecie, że bogactwo czy bieda narodów to efekt wielu splotów w ich historii, zaniechań, setek lat pracy i postępu. Nie. Dla was nadrobienie kilkusetletnich strat jest możliwe w 20 lat np.
No się dokształcie może trochę i poczytajcie znanych propagatorów i propagandzistów Stalinowskiech (bo tak go zaraz w swojej tępocie ich okrzykniecie);
Pierwszy komunista i tępak ekonomiczny. Przynajmniej przy takich tuzach intelektu i wiedzy jak Maniek i Kubuś -Stanisław Kuziński, prof. dr hab. ekonomista
Zasadnicze pytanie brzmi: dlaczego na zachodzie Europy nastąpił już w średniowieczu szybki rozwój miast i rynku, a w Polsce proces ten został zahamowany, nie pozwalając na rozkwit rodzimych sił wytwórczych? Wśród różnego rodzaju teorii wysuwa się na czoło rolę gospodarki folwarczno pańszczyźnianej od końca średniowiecza do wieku XIX. Dlaczego ta rola była tak paraliżująca i dlaczego tak długo trwała? Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie stwierdzić musimy, że zapóźnienie Polski było już widoczne wcześniej, tj. przed rozrostem gospodarki folwarczno pańszczyźnianej. Różnica w tym wcześniejszym okresie nie była jeszcze tak ogromna jak w okresie, o którym mówimy.
Na zachodzie Europy po okresie wędrówki ludów (w drugiej połowie pierwszego tysiąclecia 500-1000) i po odparciu najazdu arabskiego rozkwitły związki handlowe ze Wschodem i rozwój miast na południu i coraz bardziej na północy Europy. Czynnik ten nie mógł oddziaływać na ziemie polskie.
Folwark powstał z dawniejszych wspólnot wiejskich zgromadzonych wokół dworu szlacheckiego. Niewielkie jeszcze posiadłości szlacheckie stanowiły dziedzictwo nadań, które otrzymywali wojownicy – rycerze służący królowi. To oni stanowili siłę gromiącą Krzyżaków pod Grunwaldem. Poszerzanie gruntów szlacheckich następowało w rezultacie trzebienia lasów, zagospodarowania nieużytków i nowego osadnictwa. Tylko dwór mógł zapewnić środki dla nowych osadników. Folwark wynoszący przeciętnie 60 ha otoczony był drobnymi poletkami chłopów. Majątki kościelne osiągały kilkakrotnie większe rozmiary. Obraz taki mieli przed oczami nasi rodzice i był często tłem naszej literatury.
Przywileje szlacheckie – zaciskająca się obręcz
Formowanie się stanu szlacheckiego przez stanowienie przywilejów trwało aż do epoki rozbiorów. Okresy przed kolejnymi elekcjami na tron królewski dawały szlachcie sposobność wymuszania nowych przywilejów, z których wycofać się szlachta nie pozwalała. Przywileje dotyczyły zwolnień z podatków, obniżenia ich taryfy, zwalniania szlachcica ze stawania przed sądem królewskim. Już w 1518 r. zniesiono kompetencje tych sądów w sprawach pomiędzy panem i chłopem. Ci zaś podlegali sądowi swego pana. W ten sposób uwieczniono poddaństwo chłopów. Natomiast obowiązki odrabiania pańszczyzny dla dworu wynosiły 2 dni w tygodniu od dwułamowego gospodarstwa. Tak stanowił statut przyjęty w 1520 r. w Toruniu. W ustroju stanowym tylko szlachta posiadała wszystkie prawa polityczne. Ten ustrój właśnie był uznany za praźródło zacofania Polski. Dlaczego gospodarka folwarczno pańszczyźniana stanowiąca bazę tego ustroju trwała na ziemiach polskich tak długo?
Handel zbożowy
Dochodzimy tu do wzajemnie powiązanych procesów. Powstał nowy potężny czynnik umacniający strukturalnie i pogłębiający trwałość tego ustroju, popyt na zboże na zachodzie Europy. Rozwój tamtejszych miast umacniał pozycję folwarku pańszczyźnianego. Cała produkcja niezbędna do utrzymania siły roboczej wytwarzana była w zamkniętym naturalnym kręgu gospodarki chłopskiej. Cała produkcja dodatkowa była wytwarzana jako towar przez folwark. Były to dwa odrębne światy. Chłop nie wytwarzał na rynek i nie mógł nic kupić, szlachcic swoją nadwyżkę nie miał gdzie sprzedać jak tylko na rynku zagranicznym. Możliwości sprzedaży pojawiły się wraz ze wzrostem cen na zboże. Kupcy, głównie Holendrzy, zapuszczali się coraz dalej. Miasto hanzeatyckie Gdańsk stało się główną siedzibą tego handlu. Całe dorzecze Wisły a więc Narew. Bug, San, Pilica, Wieprz, Dunajec, Wisłoka dostarczał zbóż do tej stolicy Prus Królewskich. Było to możliwe po pokonaniu zakonu Krzyżackiego i inkorporacji tej nowej prowincji do Korony (Hołd Pruski) Obliczono, że eksport wzrósł w okresie 1490-1618 z 15 tys. do 300 tys. ton . Dostawy zbóż pochodziły głównie z kilku wsi należących do średniego szlachcica. Z czasem zwiększył się udział eksportu z dóbr magnackich opierającego się także na pracy chłopów pańszczyźnianych.
Odmienna sytuacja miała miejsce w Wielkopolsce. Możliwości zbytu za granicą z braku spławnych rzek były nader ograniczone. Konieczne było szukanie możliwości sprzedaży na rynku wewnętrznym. Przeważały w tej dziedzinie szlacheckie folwarki dwuwioskowe zmuszające do staranniejszych zabiegów o wyniki gospodarcze. Jednocześnie brak było wielkich posiadłości magnackich, dla nich terenem ekspansji były wschodnie rubieży Królestwa i Litwy. Te czynniki powodowały, że już w XV w. zarysowała się istotna różnica poziomu gospodarczego pomiędzy zachodnią a centralną i wschodnią częścią kraju .
O znaczeniu handlu zbożem świadczy także rozwój samego Gdańska, którego ludność w 1600 r. wynosiła 50 tys. a więc 5-krotnie więcej niż stołeczny Kraków. Każda wyprawa do Gdańska była ważnym wydarzeniem w życiu szlachcica. Pozostawiało ono wrażenia nawet dla następnych pokoleń, których życie ograniczało się do własnego folwarku. Barwne, tętniące obcymi językami, dziwne życie pozostawiło jednak niewielkie ślady w zasiedziałej swojskości. Decydujące znaczenie miała hierarchia wartości, którą wyznawał szlachcic. Spokojny żywot szlachcica przeciwstawiał niebezpieczeństwu żywota żeglarza. Bogactwo dające ojczysty zagon pozwalało na złudzenie, że blask przywożony przez okręty nie jest nic wart. „Polak może nie wiedzieć, co to morze, gdy pilnie orze” to znane powiedzenie poety XVI w. Klonowicza.
Ponieważ ani szlachcic ani chłop nie sprzedawali na rynek wewnętrzny, to również zakupy ograniczały się do skromnych rodzimych wytworów. Powstawały małe rynki lokalne ograniczające często swa działalność do dni targowych. Ubogi też był zestaw towarów; płótno lniane, proste obuwie, skóry, owce, wiejskie kowalstwo. Przedmioty zbytku, biżuteria, meble, sukno, książki, jedwabie, aksamity pochodziły z importu.
Co się działo z pieniędzmi otrzymywanymi przez szlachcica za wywóz zboża? Niewielka tylko część przeznaczona była na zakup towarów sprowadzanych przez kupców gdańskich. Stosunek wartości eksportu do importu wynosił jak 5:1. Pieniądze za eksport zboża nie tworzyły nadwyżki zdolnej do stworzenia nowych warsztatów pracy, nie bogaciły mieszczan i miast. Oprócz lokaty pieniędzy w dobra konsumpcyjne, szlachta i magnateria pieniądze wydatkowały na południowy wschód, gdzie służyły rozszerzaniu posiadłości ziemskich i na atrakcyjne towary importowane ze Wschodu (np. tureckie kobierce zdobiące komnaty możnych).
Upadek handlu zbożowego w pierwszej połowie wieku XVI związany był ze spadkiem popytu i cen na zboże na zachodzie Europy, co związane było z nowymi możliwościami produkcji zbóż, głębsza orka, żelazny pług, osuszanie mokradeł.
Paradoksalnie spadek zysków z eksportu zboża stał się bodźcem do zwiększenia powinności chłopów dla folwarków. Szlachcic miał tylko jeden sposób rekompensaty strat: zwiększenie pracy chłopskiej. Zboże nie było więc najlepszym towarem, na którym można było opierać rozwój gospodarki. O wiele lepszym okazały się więc owce w Anglii i żelazo w Szwecji. Oczywiście nie fizyczne właściwości towaru decydowały o jego gospodarczej roli, lecz stosunki społeczne, które tworzyły warunki dla ich wytwarzania. Można byłoby wyobrazić sobie uprawę roli dla pieniądza i rynku w oparciu o wolna siłę roboczą. Katastrofalny upadek gospodarki w XVII w. powstawał nie tylko na skutek upadku eksportu zboża, choć uważa się to za jedną z przyczyn.
Popyt na zboże wzrastał i jego ceny także aż do początku XVI w. Stanowiło to silną presje zwiększanie ciężarów pańszczyzny. Zobowiązania chłopów wzrastały aż do 5 dni w tygodniu. W historii przyjęto pojęcie wtórnego feudalizmu. Chłop pracował wyłącznie na rzecz swego pana. Był do tego zmuszony pod groźba rugowania z ziemi. Utrzymywanie niewielkiego własnego gospodarstwa spoczywało na kobietach i dzieciach. Ponieważ technika uprawy była nader prymitywna a zbiory z jednostki powierzchni dawały tylko 2-3-krotność zasianego zboża – każdy nieurodzaj prowadził do głodu. Ratunek przynosiła czasem łaska pańska.
Nowa katastrofa – wojny
Przyniosły ją wojny szwedzkie i kozackie. W latach 1648-1667 następowały kolejne najazdy. Polska utraciła jedną czwartą swojej ludności. Był to pogrom. Na ruinach miast mówiło się, że tylko wilki wyły. Ruina zniweczyła rozwój osiągnięty przez kilka poprzednich dziesięcioleci. Straty były porównywalne do poniesionych przez Niemcy w wojnie trzydziestoletniej w XVI w. Majątki szlacheckie były splądrowane lub popalone, inwentarz zrabowany. Wielkie straty przyniosły wojny z początku XVIII w. w tzw. wojnie północnej Wszystko to zaważyło mocno na cofnięciu rozwojowym Polski. Czy można jednak tym ponurym zdarzeniom przypisywać główną przyczynę zacofania Polski? Tak tłumaczą to apologeci dawnych czasów. Przykład wydobywania się z klęsk wojennych w Niemczech i w Czechach świadczy, że ważniejsza jest zdolność podnoszenia się z upadku. W krajach tych następowała dość szybko poprawa sytuacji. Zabrakło w Polsce szczególnie ożywczej roli miast. Słabe mieszczaństwo, które stanowiło koło zamachowe wydobywania się upadku w Niemczech i w Czechach w Polsce nie odegrało żadnej roli.
Biskup Krasicki szydził: „Bram cztery ułomki, klasztorów dziewięć a gdzieniegdzie domki”. Polska tkwiła w dalszym ciągu w gospodarce folwarczno pańszczyźnianej a to stało na przeszkodzie wydobywania się z katastrof. W XVIII w. nastąpiła niewielka stosunkowo poprawa. Zubożenie folwarku szlacheckiego nie oznaczało zaniku poddaństwa i pańszczyzny. Środek ciężkości przeniósł się jednak w stronę posiadłości magnackich tworzących ogromne latyfundia oparte na darmowej pracy. Pogłębiała się zależność szlachty od magnatów i wyzbywanie się części ziem. Skoro masa szlachecka była biedniejsza nie można było ściągać należytych podatków. Zabrakło pieniędzy na wojsko. Sejmowa władza szlachecka skupiona często wokół wybitnych rodów nie pozwalała na wzmocnienie państwa. Otwierały się wrota do rozbiorów.
W XVIII w. nastąpiły wewnątrz stanu szlacheckiego istotne zmiany, a mianowicie wyraźne rozwarstwienie. Stan ten osiągnął 10 proc. udział w ludności ogółu społeczeństwa, podczas gdy we Francji wynosił on tylko 0,03 proc. Sama liczebność świadczy o oczywistych rozmiarach rzesz drobnej szlachty i liczebnym zmniejszeniu szlachty średniej. To otwierało pole dla wzrostu znaczenia wielkich rodów magnackich. Magnaci wykorzystywali możliwości tkwiące w republikańskim ustroju. Magnaci zdobyli poparcie wśród drobnej szlachty uzależniając ja od siebie przy pomocy różnego rodzaju korzyści, np. stanowiska w lokalnych instytucjach i we własnych folwarkach. Decydującym miejscem były sejmiki. Tam można było interes lokalny utożsamiać z interesem i postawą magnata. Szermował on hasłem „złotej wolności”, jako przeciwstawnej władzy królewskiej. Masy pracy pańszczyźnianej były zagarniane coraz częściej przez klucze folwarków magnackich.
Na marginesie
Mówiąc o czynnikach zacofania niepodobna pominąć uwsteczniającego panowania ideologii szlacheckiej. Znalazła ona wyraz w sarmatyzmie, jako ideologii tego stanu. Przyrodzoną jakoby wyższość stanu szlacheckiego wywodzono z jego rzekomego pochodzenia od starożytnych rycerzy - sarmatów. Dzisiaj nazwalibyśmy to rasizmem. Uroki tego stanu znajdowały swój wyrazisty wizerunek w cechach nazywanych przez Wańkowicza infantylnym „chciejstwem” biorącym życzenia za rzeczywistość W „Panu Tadeuszu” Mickiewicz napisał: „szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie i jakoś to będzie”.
Dziedzictwo tego sposobu myślenia aż do dzisiaj uważa się za nieodrodne cechy Polaków. Megalomania narodowa i ksenofobia to, rzecz jasna, są znamieniem nie tylko wyłącznie polskości, ale zaszczepienie ich na naszym gruncie przyniosło długotrwałe i dotkliwe szkody.
Wśród czynników zacofania nie podobna pominąć roli kontrreformacji wraz z całym jej antyoświeceniowym bagażem. Protestantyzm będący według M. Webera duchem kapitalizmu ominął Polskę. Nakazy pracowitości, sumienności, obowiązkowości, poleganiu na własnych siłach nie stały się naszymi cechami, mówiąc oględnie.
Spóźniony kapitalizm
Rozwój kapitalizmu w zachodniej Europie wyrastał z potężniejącego znaczenia z tzw. Stanu Trzeciego, głównie mieszczaństwa. Stan ten obejmował coraz większe obszary życia dążąc do wyparcia tradycyjnych bastionów gospodarki feudalnej. Pozbawienie tego stanu wszelkich praw politycznych i postawienie barier do jego wzlotu doprowadziło do rewolucji najpierw w Anglii, ale głównie we Francji.
Słabość stanu trzeciego w Polsce sprawiała, że mieszczaństwo – burżuazja - nie była w stanie ani nie chciała żadnej rewolucji. Burżuazja ta nie stanowiła takiego antagonizmu stanu szlacheckiego jak we Francji czy Anglii. Starała się ona współżyć z klasą feudalną, zwłaszcza wielkich właścicieli ziemskich. Wystąpiły dwa wielkie zbieżne procesy. Pierwszym było zniesienie pańszczyzny i przekształcenie pracy przymusowej w pracę wolnej siły roboczej. Drugim był przekształcenie własności ziemskiej w towar. Ziemia stała się pieniądzem, była kupowana i sprzedawana. Folwark stał się przedsiębiorstwem kapitalistycznym. Oba te procesy nie przebiegały w czystej postaci. Chłop stał się właścicielem niewielkiego gospodarstwa, ale pozostały liczne powiązania chłopa z dworem (serwituty, odrobki za użytkowanie ziemi itd.).
Wielka własność ziemska pozostająca po feudalizmie determinuje przebieg rozwoju kapitalizmu nie tylko w Polsce, ale w innych krajach Europy wschodniej. Określa sam charakter, typ wyróżniający ustrój kapitalistyczny na tych obszarach. Oznacza on bowiem zrośnięcie kapitału pieniężnego, poprzez kredyty, z wielką własnością ziemską. Bolesław Prus genialnie uchwycił to zjawisko w „Lalce”, gdzie „Wokulski zginął przygnieciony złomami resztek feudalizmu”.
Ogromne znaczenie dla późniejszego rozwoju kapitalizmu w Polsce miała dynamiczna eksplozja przemian na Zachodzie. Wyraziło się to w handlu międzynarodowym podboju kolonii i ich rabunku, rozwoju transportu kolejowego, wielu dziedzin przemysłu. Miało to dwojakie konsekwencje. Pierwsza wynikała z braku tych czynników w Polsce. Wzrost kapitalizmu miał dokonywać się w oparciu o własny grunt, nie był organicznym tworem rodzimych sił wytwórczych. Drugą było pozostawanie kraju, jako zaplecza surowcowego, rynku zbytu i importu taniej siły roboczej. Kapitał zagraniczny w Polsce tworzył w wybranych gałęziach wyspy wysokiej techniki i organizacji. Wyspy te nie powodowały z reguły rewolucyjnych zmian w strukturze otaczającego go świata społecznego. Kapitalizm polski nie wyrastał z eliminowania tradycyjnych sfer sposobów produkcji. Rynek był zaspokajany przez pojedynczego szewca, krawca, stolarza, rymarza, kowala i oczywiście w niewielkich rozmiarach przez rolnika, jeśli posiadał skromne nadwyżki towarowe w swojej pozostającej ciągle w wielkiej mierze jeszcze gospodarce naturalnej.
Wielka fabryka kapitalistyczna nie wypierała drobnej wytwórczości w skali nawet w przybliżeniu podobnej, jak to stało się w zachodniej Europie. Rynek miał głównie charakter lokalny a nie ogólnokrajowy. Potencjału popytowego nie mógł tworzyć ani robotnik, gdyż był nieliczny, ani chłop, gdyż nie miał za co kupować. Chłop nie został wyparty z ziemi, ale jego głód ziemi był powszechny. W Kongresówce, a zwłaszcza w Galicji zachodziły procesy rozdrabniania na skutek dziedziczenia gospodarstwa przez kilku potomków. Pozostaliśmy krajem rolniczym. Jeszcze w 1938 r. ludność wiejska stanowiła 70 proc. ogólnej liczby, a w 1950 r. już w nowych granicach jeszcze 61,9 proc . Cały wielki proces urbanizacji, w którego wyniku w rolnictwie pozostało na zachodzie kilka lub kilkanaście procent ludności dokonywał się w Polsce z niemal stuletnim opóźnieniem. Ludność miejska w Polsce stanowiła przed wojną głównie małomiasteczkowe drobnomieszczaństwo. Wygląd tych miasteczek, ich ubóstwo i brzydota to także płody spóźnionego kapitalizmu.
Stopień rozwoju gospodarczego był głęboko zróżnicowany w trzech dzielnicach zaborów. Ujawniła się jego zależność od przekształcenia gospodarki folwarczno pańszczyźnianej w formy kapitalistyczne i powstawania gospodarki wolnych chłopów pracujących na własnej ziemi.
Przed pierwszą wojną światową dochód narodowy na 1 mieszkańca liczony w cenach bieżących wynosił w zaborze Pruskim 113 dolarów w zaborze rosyjskim 63 dol., w zaborze Austriackim 38 dol. . W zaborze Pruskim zniesiono już w 1806 r., w tzw. Regulationsedikt pod wpływem napoleońskiego kodeksu cywilnego. Oprócz tej odgórnej rewolucji późniejsze perspektywy rozwoju gospodarczego związane były z rynkiem Śląska. W Galicji pańszczyzna została zniesiona w latach trzydziestych XIX w. Pozostały tam jednak wielkie klucze majątków folwarcznych Lubomirskich, Tarnowskich, Potockich. Utrzymywali oni w półfeudalnej zależności masy szczególnie drobnych gospodarstw. Również gospodarstwa szlacheckie miały niewielkie obszary i trudno im było wygospodarować nadwyżki służące rozwojowi wytwórczości kapitalistycznej. Były więc wchłaniane często do arystokratycznych latyfundiów.
W zaborze rosyjskim uwłaszczenie chłopów nastąpiło dopiero w 1863 r. Po tym okresie miał miejsce znaczny rozwój przemysłu. Związane to było z otwarciem wielkiego rynku rosyjskiego, co przyniosło rozkwit Łodzi i Zagłębia Dąbrowskiego. W 1840 r. Łódź liczyła 119 tys. mieszkańców a w 1890 r. już 315 tys. Można powiedzieć, że właśnie rynek zewnętrzny zastępował skutecznie mizerne rozmiary rynku wewnętrznego.
O ostatecznych rezultatach rozwoju gospodarczego możemy mówić na podstawie (niezbyt doskonałych) porównań dochodu narodowego na 1 mieszkańca w 1929 r. Wynosił on w Polsce 610 zł. W tym samym roku wynosił on we Francji 1810 zł, w Niemczech 1760 zł a w Wielkie Brytanii 1770 zł a więc nieco mniej niż 1/3 poziomu tych krajów. Było to powyżej poziomu osiąganego w krajach Bałkańskich (450 zł), a Ameryce Południowej i Środkowej (bez Argentyny) – 470 zł .
***
Przywołując źródła zacofania cywilizacyjnego naszego kraju ustrzeżemy się przed bałwochwalstwem jego przeszłości, czynów (i bezczynności) naszych przodków. Nie uchylamy się przed złożeniem pokłonu chwale naszego miecza i wielkości umysłów, których też nie brakowało. Oby jasna i ciemna strona naszej historii przynosiły więcej światła dla mądrych poczynań w dniu dzisiejszym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35367
Przeczytał: 20 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zbigniewmiller
Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 3210
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: urodzony w szklarskiej porebie ,aktualnie we wrocławiu nad fosa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 8:18, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
szkoda czasu KOMANDORZE,TO GUPKI; INDYWIDUALISTYCZNE KARALUCHY,A JAK CO TO jowy I PRECZ ZKOMUNA...!
TROCHE JEDNAK MARTWI MNIE FAKT,ZE BEZKRYTYCZNIE PISZESZ O PSYCHOLOGIZACJI ANGLOSASKICH EKONOMISTÓW! TO PROWADZO DO PROPAGANDOWEGO I POPULISTYCZNEGO ZAJMOWANIA SIE TZW. natura ludzka,zajmowania sie scholastyka DOBRA I ZŁA ,CZYLI DO POGŁEBIENIA IRRACJONALIZMU EKONOMICZNEGO;
dlaczego owi genialni? ekonomisci nie wpadli na pomysł aby miliardowe zyski korporacji ,w pewnej czesci ,nie oszczedzac jako gwarantowany dochód narodowy słuzacy inwestycja/ jest tego wiecej i znacznie szybciej mozna tak zaoszczedzone miliardy natychmiast inwestowac w sytuacjach kryzysowych i nagłych zmainach technologi,które to zawsze powoduja kryzys społeczno socjalny?
tylko gospodarka planowa i zmniejszenie zysków wielkich korporacji moze byc regulatorem i tak zniewolonego rynku przez kapitalizm korporacyjny..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Pią 9:34, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
NRD? No nie postawie tezy o zacofaniu tej części Niemieć w stosunku do pozostałej przed wojną. Chociaż i przed wojną była ono mniej uprzemysłowiona od tej zachodniej. To powiedzmy taka nasza ściana wschodnia była.
Na pewno jednak wojna cofnęła tę cześć w rozwoju bardziej. Więcej zniszczeń wojennych. Tu toczyły się naprawdę poważne walki a nie spacerek aliantów zachodnich. No i nie oszukujmy się. Rosjanie kradli więcej od Amerykanów czy Anglików.
NRD zanotowała też większe straty ludzkie. Szczególnie w inteligencji. Ludzie (przede wszystkim inteligencja) uciekali przed Ruskimi. I raczej nie wrócili już na wschód.
Więc śmiało można założyć, że w 1945 cześć wschodnia była w stosunku do zachodniej w wyniku strat wojennych cofnięta ekonomicznie.
Kolejnym czynnikiem pogłębiającym tę różnice była pomoc Zachodu (USA) w odbudowie Niemiec, która nie objęła NRD.
A to była nie bagatelna suma 13 mld USD (107 mld dzisiejszych) z tych pieniędzy Niemcy dostały 1,5 miliarda (ok 12 dzisiejszych). A ten plan to nie jedyna pomoc.
NRD takiej pomocy nie dostał (na własne wymuszone przez ZSRR życzenie podobnie jak my). Ponadto dłużej było traktowane jak zwykły teren okupowany, który się doi a nie rozwija. Zostało też po wojnie, podobnie jak my, odcięci od nowych technologii, a otworzenie swoich przedwojennych też sprawiało problemy (kadra inżynierska, naukowa zwiała na Zachód albo robiła w zamkniętych ośrodkach (możecie czytać obozach) u Ruskich.
I najważniejsze. Ruskim nie zależało na zbyt szybkim rozwoju NRD. Wręcz przeciwnie. Do końca im nie ufali. Ale również, że względów politycznych.
Niemcy przegrali wojnę i jak by wytłumaczyli ludziom, swoim i w innych krajach, że teraz mają tak świetnie kilka razy lepiej jak oni.
Więc raczej hamowali rozwój NRD.
Pomimo tego NRD była chyba najlepiej rozwiniętym krajem bloku wschodniego a na pewno najbardziej zaawansowanym technicznie, przemysłowo i infrastrukturalne. Dlatego więcej mogli przeznaczać na konsumpcje niż my. Tam raczej nie było problemu pustych pólek, chociaż na pewno jakieś niedobory występowały. NRD nie musiało też dokomponowywać skoku spsleczno-spolecznego jak my. Raczej walczyło o odtworzenie dawnego poziomu. I faktycznie rozwijało się wolniej niż PRL. Przyczyn wiele. Kraje już wysoko rozwinięte
Ale ciekawy jest fragment, który raczyłeś nie zauważyć albo nie zrozumiałeś do końca i nie skojarzyłeś np z problemami PRL (ale również II RP po I. wojnie).
Cytat: | Według Niemieckiego Instytutu Gospodarki (DIW) całkowita pomoc finansowa dla byłej NRD od 1989 roku wyniosła dwa biliony EUR |
Na pewno opóźnienie NRD w stosunku do Zachodu w roku 1989 nie było większe niż nasze w 1945.
Minęło 25 lat. Władowano niewyobrażalną sumę 2 bilionów euro...
... i kapitalizm nie dał rady nadrobić tych opóźnień. Czy w takim razie dałby u nas nadrobić te ogromne z 1945 roku? Gdy na 2 biliony, nawet będąc Zachodniej wspólnocie chyba nie mieliśmy co liczyć?
NIE. W żadnym wypadku. Najprawdopodobniej bylibyśmy gospodarczo bardziej zacofani niż dzisiaj. Tym bardziej, że czekało by nas zbudowanie praktycznie od zera całej sieci dróg, elektrowni, sieci przesyłowych, przemysłu bo miał produkcję niższą od tej 1913 roku, przeniesienie ludności ze wsi do miast i danie im pracy i mieszkań, podniesieniem poziomu oświaty.
PRL dało sobie w ok 30-40 lat z kraju bez dróg, przemysłu, gdzie 80% ludności żyło według naszych obecnych standardów w skrajnym ubóstwie na poziomie biologicznej egzystencji, ciemnej, niewykształconej o mentalności chłopa pańszczyźnianego bez mała, bez pomocy z zewnątrz, przekształcić kraj, w biedny, ale jednak przemysłowy i nowoczesny pod względem. społecznym. A kapitalizm w najbardziej prężnym kapitalistycznym kraju Europy, po władowaniu 2 bilionów euro, nie ma zbyt wielkich osiągnięć z wyrównaniu poziomu na stosunkowo malej (mniejszej od Polski) części swojego kraju.
I WSZYSTKO NA TEN TEMAT.
PS. Ten post powyżej to nie ja, ja się nie jąkam ani powtarzam do znudzenia i upierdliwie swoich postów (nawet w odnośnikach) jak Kubuś, np
PS2. Panie Miller. Mylisz się pan. Nie ulegam niczemu zbytnio. Angielskiej socjotechnice również.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35367
Przeczytał: 20 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:38, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Komandorze pobredziłeś strasznie jakoby od wieków tereny byłej NRD były zacofane w stosunku do reszty Niemiec.
Twierdzisz że najmądrzejsi ludzie uciekli na zachód przed komunizmem?
... ale dlaczego uciekali przed tak wspaniałym dla ludzi ustrojem?
Przecież wedle Ciebie wyższość komunizmu jest bezdyskusyjna.
Zniszczenia wojenne są tu Komandorze bez znaczenia, większość wielkich niemieckich miast leżała w gruzach z Hamburgiem na czele.
Wojenne ruiny przesłoniły ci rozumek, nie rozumiesz że w rozwoju dowolnego kraju istotni są ludzie i przede wszystkim system POLITYCZNY - tu komunizm to potworny debilizm w porównaniu z kapitalizmem.
Ja odpuszczam, niech się dalej Hushek z tobą męczy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:41, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
No i tak - po śmiechu jest zawsze płacz....bo się zaczęło od Motylka, potem była Pani Basia, a potem coś takiego https://www.youtube.com/watch?v=PfRh_8EtMK0
I nie wiem z kogo się tu bardziej śmiać....i tak się śmieję że aż płaczę...i nad kim tu bardziej płakać ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zbigniewmiller
Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 3210
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: urodzony w szklarskiej porebie ,aktualnie we wrocławiu nad fosa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:01, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
konkluzja jest taka oto: zacofanie dzisiejszej polski,moimzdaniem nie do nadrobienia przez taka strukture produkcji i podziału jaki obowiazuje dzis,nie tylko podziału,ale roli panstwa w rozwoju gospodarki ,jest niemozliwe do zniwelowania;
zacofanie bedzie sie ustalac na coraz nizszym poziomie technologicznym,kominy w dochodach beda wzrastac,problem demograficzny jest na stałe wpisany w ten sposób gospodarowania ;
dojdzie do tego,ze powoli bedziemy tracic ziemie zachodnie i płn- np. propozycja sprzedazy królewca jest stale obecna w układzie rosja -niemcy;
PETRYFIKACJA TEGO STANU RZECZY JEST WPISANA W DŁUGOFALOWA STRATEGIE WIELKIEGO KAPITAŁU.
WYWOŁANIE WOJNY PRZEZ TZW.PAŃSTWO ISLAMSKIE JEST CONAJMNIEJ PODEJRZANE.
NIE POWTÓRZY SIE sprzyjajaca sytuacja REINDUSTRALIZACJI,BEDZIE TO KOSMETYCZNA OPERACJA MYDLENIA OCZU;
FINANSJERZE ANGLOSASKIEJ zalezy na "anglojezycznych " małokwalifikowanych,kosmopolitycznych wykonawcach nieskomplikowanych robót i "demokratycznych usługach " majac za swe zródło finansowania nadprodukcje w innych dziedzinach;
COS TRZEBA ZROBIC Z TYM,ZE KROWA ,CZY KUBUS PODSZYWAJĄ SIE POD CZYJES NAZWISKA I POSTY..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35367
Przeczytał: 20 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:38, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
zbigniewmiller napisał: |
COS TRZEBA ZROBIC Z TYM,ZE KROWA ,CZY KUBUS PODSZYWAJĄ SIE POD CZYJES NAZWISKA I POSTY.. |
Masz paranoję Zbyszko, łyknij sobie różową tabletkę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Pią 13:46, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
rafal3006 napisał: | Komandorze pobredziłeś strasznie jakoby od wieków tereny byłej NRD były zacofane w stosunku do reszty Niemiec.
Twierdzisz że najmądrzejsi ludzie uciekli na zachód przed komunizmem?
... ale dlaczego uciekali przed tak wspaniałym dla ludzi ustrojem?
Przecież wedle Ciebie wyższość komunizmu jest bezdyskusyjna.
Zniszczenia wojenne są tu Komandorze bez znaczenia, większość wielkich niemieckich miast leżała w gruzach z Hamburgiem na czele.
Wojenne ruiny przesłoniły ci rozumek, nie rozumiesz że w rozwoju dowolnego kraju istotni są ludzie i przede wszystkim system POLITYCZNY - tu komunizm to potworny debilizm w porównaniu z kapitalizmem.
Ja odpuszczam, niech się dalej Hushek z tobą męczy |
Nie nadpisałem wiekowe. Napisałem, że cześć wschodnia była mniej uprzemysłowiona od innych regionów Niemiec. Społecznie (struktura demograficzna, gospodarcza oraz oświatowa) była zbliżona.
Ludzie nie uciekali przed komunizmem tylko przed Ruskimi. Tak jak u nas w 1939 przed Niemcami. A przecież powinni się cieszyć, że przychodzi do nich tak kulturalny i wysoce cywilizowany naród. A Niemcy mieli powody do ucieczki. Bali się zemsty. I słusznie oraz nie bez podstaw. Ona faktycznie wystąpiła.
Ale jak już zacząłeś z tym NRD do czekam na dopowiedz na moje pytanie.
Załóżmy, że NRD zniszczył komunizm (tak naprawdę socjalizm) i z kwitnącego kraju bez zniszczeń wojennych uczynił pustynie podobną do tej w Polsce w 1945, Tzn.. 70% ludności przeniosło się z powrotem na wieś, do kołchozów i zamieszkało w czworakach. W upadłych i porośniętych trawą starych fabrykach hula wiatr a w nielicznych, które pozostały pracuje ok 30%-35% ludności. Produkcja była o połowę niższa niż przed 1913 rokiem. ok 1/3 ludności stała się analfabetami a reszta półanalfabetami po 4 klasach wiejskiej szkoły.
Ze starych dróg zostało powiedzmy, że ok 10 tyś (w Polsce było 20 tyś ale NRD było mniejsze) bo z reszty Ruskie i komuna zwinęli nawierzchnie i wywieźli albo sprzedali.
No dobra przesadziłem... niech, już będzie, że RFN odziedziczył to co odziedziczył ale to było właśnie zniszczone przez komunę od 1945 do 1989 roku.
Opowiedz mi na pytanie jak to się stało, że kapitalizm i demokracja Niemiecka dostając w roku 1989 całkiem przyzwoicie (choć znacznie gorzej od siebie) uprzemysłowiony kraj (mały w porównaniu z Polską z ok 16 mln mieszkańców) z całkiem dobrą siecią dróg i kolejową (lepszą niż w Polsce w tym okresie) o strukturze zamieszkania i zatrudnienia odpowiadającej krajowi przemysłowemu a nie rolniczemu, bez analfabetów, po 25 latach i władowaniu 2 bilionów euro nie potrafili wyrównać jego poziomu do swojego?
A może Maniek Ci pomoże?
Powtarzam jak to się stało, że im się nie udało to przez 25 lat, pomimo wpompowania ogromnej ilości kasy i posiadania prężnej kapitalistycznej gospodarki działającej w demokratycznych od lat warunkach?
I czy narzekania, że komunie przez 45 lat nie udało się dogonić Zachodu w wystarczający sposób bez możliwości wpompowania tych 2 bilionów euro i jednak znacznie gorszej sytuacji wyjściowej w tym kontekście są uzasadnione?
No poproszę o merytoryczną a nie historyczną emocjonalną odpowiedź w stylu dlaczego uciekali przed systemem sprawiedliwości, szczęścia i dobrobytu.
Chyba, że wyjaśnienie tej zagadki przerasta Wasze zdolności intelektualne.
Moje przekracza, Nie umiem tego wyjaśnić przy założeniu, że kapitalizm i demokracja tak wspaniale nadgania i pędzi do przodu.
Bez spojrzenia na realia jak ciężko dogonić wysoko rozwinięte regiony startując nawet z lepszej pozycji niż PRL w 1945. Że to nie jest tak pstryk niewidzialną ręką rynku i już. I nawet kapitalizm i demokrację to przerasta.
No proszę 25 lat kapitalizmu i demokracji, własny rodzimy kapitał, 2 biliony euro z budżetu i dupa!!!
Jaki ten kapitalizm i demokracja mało efektywne!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35367
Przeczytał: 20 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:14, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Komandor napisał: |
Opowiedz mi na pytanie jak to się stało, że kapitalizm i demokracja Niemiecka dostając w roku 1989 całkiem przyzwoicie (choć znacznie gorzej od siebie) uprzemysłowiony kraj (mały w porównaniu z Polską z ok 16 mln mieszkańców) z całkiem dobrą siecią dróg i kolejową (lepszą niż w Polsce w tym okresie) o strukturze zamieszkania i zatrudnienia odpowiadającej krajowi przemysłowemu a nie rolniczemu, bez analfabetów, po 25 latach i władowaniu 2 bilionów euro nie potrafili wyrównać jego poziomu do swojego?
... No proszę 25 lat kapitalizmu i demokracji, własny rodzimy kapitał, 2 biliony euro z budżetu i dupa!!!
Jaki ten kapitalizm i demokracja mało efektywne!!! |
Najprostszych banałów nie pojmujesz Komandorze.
Komunizm to degeneracja ludzkiego kapitału, to system który zdrowi na umyśle ludzie pracujący w tym systemie mają głęboko w dupie.
Po chój ci pracować efektywnie w komuniźmie skoro "czy się stoi czy się leży dwa tysiące się należy".
Można wpompować 100 bilonów EUR, nie odwrócisz tym nieodwracalnych zmian z mózgach zdegenerowanych "komunistów".
Poza tym nic nie widziałeś jak widzę, jeździłem służbowo samochodem przez NRD do RFN jeszcze w czasach żelaznej kurtyny - różnica była kosmiczna, domy w NRD to przedwojenne ruiny, zero remontu, drogi to także przedwojenna ruina.
Po zjednoczeniu Niemiec całe NRD to jeden wielki plac budowy, nowe obwodnice Berlina, autostrady etc.
Powtórzę jeszcze raz:
Dobra materialne można odbudować szybko przy pomocy 2 bilionów EUR. Wymienić zdegenerowane, komunistyczne mózgi dawnych NRD-owców na kapitalistyczne RFN-owców za żadne pieniądze nie sposób.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agent Tomek
Proszę oczyść posty w DR
Dołączył: 12 Mar 2015
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:36, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Komandor
Gość
|
Wysłany: Pią 15:00, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
No dobrze Kubusiu. NRD to była ruina, Wyobraź, że się z Tobą zgodzę. Komunistyczna mentalność też jest trucizną na lata cale. też się zgodzę! A co!?
Ale to nie wyjaśnia czemu przez 25 wspaniałego kapitalizmu i demokracji (dojrzalej bo wywodzącej się RFN) i ogromnym nakładów nie udało za dużo z tym zrobić?
A PRL miało z gorszego poziomu, przy chlopsko-małorolnej mentalności (podobna zakala jak ta komunistyczna albo gorsza bo średniowieczna) 80% społeczeństwa, bez bilionów Euro udać?
Wyjaśnisz ten paradoks odnośnie oczekiwań?
OD niemieckich kapitalistów nie można zbyt wiele oczekiwać bo odziedziczyli ruiny i mentalność komunistyczną którą nie da się i wciągu dziesiątek lat przekształcić na kapitalistyczną od polskich "komunistów" za to należy oczekiwać cudów chociaż też zastali ruiny i musieli przekształcić społeczeństwo tylko, że z chłopskiego w robotnicze.
Z tym to jednak pojechałeś myślę:
Cytat: | Komunizm to degeneracja ludzkiego kapitału, to system który zdrowi na umyśle ludzie pracujący w tym systemie mają głęboko w dupie.
Po chój ci pracować efektywnie w komuniźmie skoro "czy się stoi czy się leży dwa tysiące się należy".
Można wpompować 100 bilonów EUR, nie odwrócisz tym nieodwracalnych zmian z mózgach zdegenerowanych "komunistów". |
Patrząc na Ciebie, Manka, ludzi wokół i tych szczególnie młodych piszących na forach to w Polsce się prawie udało przez te 25 lat i bez grosza.
Emocje, irracjonalizm, nienawiść, z faktami gorzej...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 15:50, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
No, to Panie Komandorze czas najwyższy na refleksję. Choć jełop Hushek milczy, to na pewno się odezwie i nie napisze niczego nowego, czego już nie napisał analfabeta Kubuś. No i teraz Panie Komandorze, wyobraź Pan sobie, że jaka nie dająca się dzisiaj nawet wyobrazić, siła polityczna dysponuje mocami potrzebnymi do rozwoju nie tylko gospodarczego, ale i społecznego Polski, a zrobić to musi szybko, bo środki, choć wystarczające, to jednak ograniczone i przeciąganie rozwoju w czasie może środki owe zdewaluować. No i jest Pan w biurze politycznym owej politycznej siły, a tu Pan Hushek z Panem Kubusiem dalej to samo w kółko, Pan jełopom tłumaczy, a oni apiać swoje i wtedy ja będący razem z Panem w biurze tym politycznym, walę pięścią w stół i mówię: wykopać doły, wrzucić tam obu, posypać wapnem i zasypać ziemią. I co Pan wtedy na to?
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zbigniewmiller
Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 3210
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: urodzony w szklarskiej porebie ,aktualnie we wrocławiu nad fosa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:59, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
AGENT TOMEK zwariował i porównuje koree ,kraj najnowoczesniejszych technologii z zacofana na wiecznosc hiszpania i inwlidzka polska ; ten wykres jes fałszywy,a jesli tak sie liczy we wspólczesnej statystyce ekonomicznej ,to sa to RACHUNKI AD HOC..;
TRZEBA BYC NIEZWYKŁYM IDIOTA ABY TAKZE ROLNICŻĄ HISZPANIE WRAZ Z MONTOWNIAMI PORÓWNYWAC Z KOREA PŁD;
A MOZE JEST TO KOREA PLN.? wtedy takze zle,bo danych nie mamy; jesli zas to korea jako całosc to jeszcze gorzej...
zabawne,ze kubus zajmuje sie logika, a nie widzi,ze komandor swietnie operuje dowodami ad absurdum i dowodami nie wprost; siedzi w tej tepocie technokratycznej,zamiast kupić cos marksa,engelsai lenina ,aby miec FILOZOFICZNY PUNKT WYJSCIA DO ANALIZ HISTORYCZNO-EKONOMICZNYCH;
jak widac noeliberaliżm nie potrzebuje teoretycznych szkolęń partyjnych....irracjonalizm i konsumpcyjna tepota szerza sie same..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35367
Przeczytał: 20 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:03, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: |
I co Pan wtedy na to?
Adam Barycki |
Komandor wyjmie pistolet i zastrzeli jełopa Baryckiego. W ten oto sposób definitywnie zakończy się era komunizmu i wszyscy będziemy podążać ku świetlanej przyszłości, do kapitalizmu.
Jełopie Barycki, czy jełop jest na tyle głupi by sądzić iż Komandor wymachuje sztandarem "Komuno wróć" na poważnie?
... on tego nie chce, jaja sobie po prostu robi z komunisty latającego po korytarzu z czerwonym krawacikiem, Panem Baryckim zwanym
Jełopie Barycki, przecież Komandor zapisał wyżej wyraźnie że jest kapitalistą z uposażeniem na poziomie 10% najbogatszych ludzi w kraju, co ty se myślisz jełopie, że tak hop-siup odda biednym te 10% aby dorównać do 60% komunistycznej biedoty?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zbigniewmiller
Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 3210
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: urodzony w szklarskiej porebie ,aktualnie we wrocławiu nad fosa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:16, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
kubus przekroczył nareszcie sam siebie,tez próbował cos doprowadzic do absurdu...;
ale kubusiu EKONOMIA POLITYCZNA I POLITYKA TO NIE NAUKI,TO DZIEDZINY SZTUKI I TO SZTUKI NIE PIEKNEJ,COS NA POGRANICZY ALCHEMII I SZAMANIZMU;
LICZY SIE TYLKO TO,WG. KLASYCZNEGO KAPITALISTYCZNEGO WZORCA,KTO RZADZI I KTO USTALA I EGZKWUJE PRAWO! taka jest nauka marksa-engelsa i lenina;
a to czy komandor sie bawi ,czy nie, nie jest wazne,wazne ,ze ja widze jak sie bawi i jesli tylko zechce ,a bede miał ku temu podstawy( moze mam) ,to pokaze mu jego 10% procent..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zbigniewmiller
Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 3210
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: urodzony w szklarskiej porebie ,aktualnie we wrocławiu nad fosa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:17, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
kubus przekroczył nareszcie sam siebie,tez próbował cos doprowadzic do absurdu...;
ale kubusiu EKONOMIA POLITYCZNA I POLITYKA TO NIE NAUKI,TO DZIEDZINY SZTUKI I TO SZTUKI NIE PIEKNEJ,COS NA POGRANICZY ALCHEMII I SZAMANIZMU;
LICZY SIE TYLKO TO,WG. KLASYCZNEGO KAPITALISTYCZNEGO WZORCA,KTO RZADZI I KTO USTALA I EGZKWUJE PRAWO! taka jest nauka marksa-engelsa i lenina;
a to czy komandor sie bawi ,czy nie, nie jest wazne,wazne ,ze ja widze jak sie bawi i jesli tylko zechce ,a bede miał ku temu podstawy( moze mam) ,to pokaze mu jego 10% procent..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zbigniewmiller
Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 3210
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: urodzony w szklarskiej porebie ,aktualnie we wrocławiu nad fosa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:17, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
kubus przekroczył nareszcie sam siebie,tez próbował cos doprowadzic do absurdu...;
ale kubusiu EKONOMIA POLITYCZNA I POLITYKA TO NIE NAUKI,TO DZIEDZINY SZTUKI I TO SZTUKI NIE PIEKNEJ,COS NA POGRANICZY ALCHEMII I SZAMANIZMU;
LICZY SIE TYLKO TO,WG. KLASYCZNEGO KAPITALISTYCZNEGO WZORCA,KTO RZADZI I KTO USTALA I EGZKWUJE PRAWO! taka jest nauka marksa-engelsa i lenina;
a to czy komandor sie bawi ,czy nie, nie jest wazne,wazne ,ze ja widze jak sie bawi i jesli tylko zechce ,a bede miał ku temu podstawy( moze mam) ,to pokaze mu jego 10% procent..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agent Tomek
Proszę oczyść posty w DR
Dołączył: 12 Mar 2015
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:15, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
zbigniewmiller napisał: | AGENT TOMEK zwariował i porównuje koree ,kraj najnowoczesniejszych technologii … | To jakim cudem jeszcze w 1970r Koreańczyk z kraju nowoczesnych technologii był biedniejszy niż Polak?
zbigniewmiller napisał: | … ten wykres jes fałszywy … | A pokażesz prawdziwy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35367
Przeczytał: 20 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:34, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czy zauważyłeś Komandorze, iż wszystkie twoje naukowe dowody i wywody szlag trafił ... Agent Tomek cię zdemaskował.
Kim jesteś Komandorze?
Kto tobą steruje?
Czyżby z zaświatów tow. Gomułka?
https://www.youtube.com/watch?v=TLxvKgmpwcE
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:38, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Komandorze,
A także inni zacni dyskutanci.
Nie chcecie sie logować i wystepować pod szyldem JA jako Ja - trudno. Każdy może sie podszywać po innych oraz być ingogóto - to w końcu wolne fo.
Nie oczekujcie jednak niezalogowani, że ktoś zechce się poważnie odnosić do postów jakiś gości nielogowanych. Bo bo chuj dyskutować z NIKIM, albo też niewiadomo z kim ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zbigniewmiller
Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 3210
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: urodzony w szklarskiej porebie ,aktualnie we wrocławiu nad fosa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:07, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
pisałe juz,ze liczenie pkb jest noeliberalna fikcja,obejmuje,chóje, ilośc kiełbasy na mieszkańca,a nie obejmuje stanu technologicznego gospodarki,patentowosci,innowacyjnosci a to jest rzeczywista siła państwa-narodu;
pojedz sobie 1/2 idioto do koreipłd. i zobaczysz na własne oczy cos co jest bogatsze od szwajcarii z jej spekulacyjnym kapitałem,albo idz gdziekolwiek w POLSCE do pracy na jeden dzień,na umowe smieciowa do koraeńskiego koncernu,ja tak zrobiłem,zobaczysz 1/2 inzynierów polskich latajacych po hali,nadzorujacych tasmy produkcyjne i 1/2 ludzi wykonujacych jedna jedyna operacje,a to wiercenie dziury,a to przykrecanie srubki,a to pakowanie gotowca do pudełka,a to oklejanie go tąsma;
czy widziałes szwajcarskie telewizory,komputery,samochody ,czy statki najnowszej generacji,nie mówiac juz o orginalnej kulturze i religijnosci_BUDDYZM ZEN..; pisac dalej? dobra : czy widziałes kogostakiego jak wałesa,michnik,bielecki ,kukiz,czy kto tam jeszcze, w zyciu publicznym jakiegokolwiek kraju..????
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:32, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
rafal3006 napisał: | Komandorze pobredziłeś strasznie jakoby od wieków tereny byłej NRD były zacofane w stosunku do reszty Niemiec.
Twierdzisz że najmądrzejsi ludzie uciekli na zachód przed komunizmem?
... ale dlaczego uciekali przed tak wspaniałym dla ludzi ustrojem?
Przecież wedle Ciebie wyższość komunizmu jest bezdyskusyjna.
Zniszczenia wojenne są tu Komandorze bez znaczenia, większość wielkich niemieckich miast leżała w gruzach z Hamburgiem na czele.
Wojenne ruiny przesłoniły ci rozumek, nie rozumiesz że w rozwoju dowolnego kraju istotni są ludzie i przede wszystkim system POLITYCZNY - tu komunizm to potworny debilizm w porównaniu z kapitalizmem.
Ja odpuszczam, niech się dalej Hushek z tobą męczy | Gwoli ścisłości Rafale,
Komunizm to nie debilzm i mógłby być całkiem fajny. Gdyby był...
PRL, Sowiety i inne demoludy to nie był komunizm - to totalitaryzm. Spaczenie idei czyly...
Ale Komandor i Baryckie rurzne widzą to inaczej - trzaba było przeciesz kraj odbudować, itp., itd...
Trwale wyprane musgi... nic nje poradzima na to
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hushek
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 6781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: umiłowany kraj Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:36, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
A w Ameryce Murzynów bili
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Biały Miś
Gość
|
Wysłany: Pią 18:40, 21 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Biały Miś napisał: | komandor napisał: | komandor napisał: | komandor napisał: | komandor napisał: | [b]MOJE ŚWIADECTWO ZGONU
Już nie mam siły do Was. Żyjecie w jakimś matriksie. jakby wszytko samo za sprawą niewidzialnej ręki rynku spadało z nieba. Nie ważne zacofanie wielowiekowe, nie ważna zacofana struktura społeczna, gospodarcza, oświatowa sięgająca setek lat. Nie ważne zniszczenia wojenne, I. i II.
Nie! Pozostaje wiara, że jesteśmy biedni bo PRL i gdyby nie on to, jak za dotknięciem czarodziejskiej różki, bilibyśmy bogaci i żarlibyśmy mięcho, zagryzając cukrem bez kartek i telefonami z telewizorami na przystawkę jadąc na wczasy nowym mercedesem.
I to wszyscy bez wyjątku. Nawet potomkowie parobków z czworaków i małorolnych oraz biedoty miejskiej.
Tak pstryk i już. A komuna to zniszczyła. Jesteście tak tępi, że nie rozumiecie, że bogactwo czy bieda narodów to efekt wielu splotów w ich historii, zaniechań, setek lat pracy i postępu. Nie. Dla was nadrobienie kilkusetletnich strat jest możliwe w 20 lat np.
No się dokształcie może trochę i poczytajcie znanych propagatorów i propagandzistów Stalinowskiech (bo tak go zaraz w swojej tępocie ich okrzykniecie);
Pierwszy komunista i tępak ekonomiczny. Przynajmniej przy takich tuzach intelektu i wiedzy jak Maniek i Kubuś -Stanisław Kuziński, prof. dr hab. ekonomista
Zasadnicze pytanie brzmi: dlaczego na zachodzie Europy nastąpił już w średniowieczu szybki rozwój miast i rynku, a w Polsce proces ten został zahamowany, nie pozwalając na rozkwit rodzimych sił wytwórczych? Wśród różnego rodzaju teorii wysuwa się na czoło rolę gospodarki folwarczno pańszczyźnianej od końca średniowiecza do wieku XIX. Dlaczego ta rola była tak paraliżująca i dlaczego tak długo trwała? Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie stwierdzić musimy, że zapóźnienie Polski było już widoczne wcześniej, tj. przed rozrostem gospodarki folwarczno pańszczyźnianej. Różnica w tym wcześniejszym okresie nie była jeszcze tak ogromna jak w okresie, o którym mówimy.
Na zachodzie Europy po okresie wędrówki ludów (w drugiej połowie pierwszego tysiąclecia 500-1000) i po odparciu najazdu arabskiego rozkwitły związki handlowe ze Wschodem i rozwój miast na południu i coraz bardziej na północy Europy. Czynnik ten nie mógł oddziaływać na ziemie polskie.
Folwark powstał z dawniejszych wspólnot wiejskich zgromadzonych wokół dworu szlacheckiego. Niewielkie jeszcze posiadłości szlacheckie stanowiły dziedzictwo nadań, które otrzymywali wojownicy – rycerze służący królowi. To oni stanowili siłę gromiącą Krzyżaków pod Grunwaldem. Poszerzanie gruntów szlacheckich następowało w rezultacie trzebienia lasów, zagospodarowania nieużytków i nowego osadnictwa. Tylko dwór mógł zapewnić środki dla nowych osadników. Folwark wynoszący przeciętnie 60 ha otoczony był drobnymi poletkami chłopów. Majątki kościelne osiągały kilkakrotnie większe rozmiary. Obraz taki mieli przed oczami nasi rodzice i był często tłem naszej literatury.
Przywileje szlacheckie – zaciskająca się obręcz
Formowanie się stanu szlacheckiego przez stanowienie przywilejów trwało aż do epoki rozbiorów. Okresy przed kolejnymi elekcjami na tron królewski dawały szlachcie sposobność wymuszania nowych przywilejów, z których wycofać się szlachta nie pozwalała. Przywileje dotyczyły zwolnień z podatków, obniżenia ich taryfy, zwalniania szlachcica ze stawania przed sądem królewskim. Już w 1518 r. zniesiono kompetencje tych sądów w sprawach pomiędzy panem i chłopem. Ci zaś podlegali sądowi swego pana. W ten sposób uwieczniono poddaństwo chłopów. Natomiast obowiązki odrabiania pańszczyzny dla dworu wynosiły 2 dni w tygodniu od dwułamowego gospodarstwa. Tak stanowił statut przyjęty w 1520 r. w Toruniu. W ustroju stanowym tylko szlachta posiadała wszystkie prawa polityczne. Ten ustrój właśnie był uznany za praźródło zacofania Polski. Dlaczego gospodarka folwarczno pańszczyźniana stanowiąca bazę tego ustroju trwała na ziemiach polskich tak długo?
Handel zbożowy
Dochodzimy tu do wzajemnie powiązanych procesów. Powstał nowy potężny czynnik umacniający strukturalnie i pogłębiający trwałość tego ustroju, popyt na zboże na zachodzie Europy. Rozwój tamtejszych miast umacniał pozycję folwarku pańszczyźnianego. Cała produkcja niezbędna do utrzymania siły roboczej wytwarzana była w zamkniętym naturalnym kręgu gospodarki chłopskiej. Cała produkcja dodatkowa była wytwarzana jako towar przez folwark. Były to dwa odrębne światy. Chłop nie wytwarzał na rynek i nie mógł nic kupić, szlachcic swoją nadwyżkę nie miał gdzie sprzedać jak tylko na rynku zagranicznym. Możliwości sprzedaży pojawiły się wraz ze wzrostem cen na zboże. Kupcy, głównie Holendrzy, zapuszczali się coraz dalej. Miasto hanzeatyckie Gdańsk stało się główną siedzibą tego handlu. Całe dorzecze Wisły a więc Narew. Bug, San, Pilica, Wieprz, Dunajec, Wisłoka dostarczał zbóż do tej stolicy Prus Królewskich. Było to możliwe po pokonaniu zakonu Krzyżackiego i inkorporacji tej nowej prowincji do Korony (Hołd Pruski) Obliczono, że eksport wzrósł w okresie 1490-1618 z 15 tys. do 300 tys. ton . Dostawy zbóż pochodziły głównie z kilku wsi należących do średniego szlachcica. Z czasem zwiększył się udział eksportu z dóbr magnackich opierającego się także na pracy chłopów pańszczyźnianych.
Odmienna sytuacja miała miejsce w Wielkopolsce. Możliwości zbytu za granicą z braku spławnych rzek były nader ograniczone. Konieczne było szukanie możliwości sprzedaży na rynku wewnętrznym. Przeważały w tej dziedzinie szlacheckie folwarki dwuwioskowe zmuszające do staranniejszych zabiegów o wyniki gospodarcze. Jednocześnie brak było wielkich posiadłości magnackich, dla nich terenem ekspansji były wschodnie rubieży Królestwa i Litwy. Te czynniki powodowały, że już w XV w. zarysowała się istotna różnica poziomu gospodarczego pomiędzy zachodnią a centralną i wschodnią częścią kraju .
O znaczeniu handlu zbożem świadczy także rozwój samego Gdańska, którego ludność w 1600 r. wynosiła 50 tys. a więc 5-krotnie więcej niż stołeczny Kraków. Każda wyprawa do Gdańska była ważnym wydarzeniem w życiu szlachcica. Pozostawiało ono wrażenia nawet dla następnych pokoleń, których życie ograniczało się do własnego folwarku. Barwne, tętniące obcymi językami, dziwne życie pozostawiło jednak niewielkie ślady w zasiedziałej swojskości. Decydujące znaczenie miała hierarchia wartości, którą wyznawał szlachcic. Spokojny żywot szlachcica przeciwstawiał niebezpieczeństwu żywota żeglarza. Bogactwo dające ojczysty zagon pozwalało na złudzenie, że blask przywożony przez okręty nie jest nic wart. „Polak może nie wiedzieć, co to morze, gdy pilnie orze” to znane powiedzenie poety XVI w. Klonowicza.
Ponieważ ani szlachcic ani chłop nie sprzedawali na rynek wewnętrzny, to również zakupy ograniczały się do skromnych rodzimych wytworów. Powstawały małe rynki lokalne ograniczające często swa działalność do dni targowych. Ubogi też był zestaw towarów; płótno lniane, proste obuwie, skóry, owce, wiejskie kowalstwo. Przedmioty zbytku, biżuteria, meble, sukno, książki, jedwabie, aksamity pochodziły z importu.
Co się działo z pieniędzmi otrzymywanymi przez szlachcica za wywóz zboża? Niewielka tylko część przeznaczona była na zakup towarów sprowadzanych przez kupców gdańskich. Stosunek wartości eksportu do importu wynosił jak 5:1. Pieniądze za eksport zboża nie tworzyły nadwyżki zdolnej do stworzenia nowych warsztatów pracy, nie bogaciły mieszczan i miast. Oprócz lokaty pieniędzy w dobra konsumpcyjne, szlachta i magnateria pieniądze wydatkowały na południowy wschód, gdzie służyły rozszerzaniu posiadłości ziemskich i na atrakcyjne towary importowane ze Wschodu (np. tureckie kobierce zdobiące komnaty możnych).
Upadek handlu zbożowego w pierwszej połowie wieku XVI związany był ze spadkiem popytu i cen na zboże na zachodzie Europy, co związane było z nowymi możliwościami produkcji zbóż, głębsza orka, żelazny pług, osuszanie mokradeł.
Paradoksalnie spadek zysków z eksportu zboża stał się bodźcem do zwiększenia powinności chłopów dla folwarków. Szlachcic miał tylko jeden sposób rekompensaty strat: zwiększenie pracy chłopskiej. Zboże nie było więc najlepszym towarem, na którym można było opierać rozwój gospodarki. O wiele lepszym okazały się więc owce w Anglii i żelazo w Szwecji. Oczywiście nie fizyczne właściwości towaru decydowały o jego gospodarczej roli, lecz stosunki społeczne, które tworzyły warunki dla ich wytwarzania. Można byłoby wyobrazić sobie uprawę roli dla pieniądza i rynku w oparciu o wolna siłę roboczą. Katastrofalny upadek gospodarki w XVII w. powstawał nie tylko na skutek upadku eksportu zboża, choć uważa się to za jedną z przyczyn.
Popyt na zboże wzrastał i jego ceny także aż do początku XVI w. Stanowiło to silną presje zwiększanie ciężarów pańszczyzny. Zobowiązania chłopów wzrastały aż do 5 dni w tygodniu. W historii przyjęto pojęcie wtórnego feudalizmu. Chłop pracował wyłącznie na rzecz swego pana. Był do tego zmuszony pod groźba rugowania z ziemi. Utrzymywanie niewielkiego własnego gospodarstwa spoczywało na kobietach i dzieciach. Ponieważ technika uprawy była nader prymitywna a zbiory z jednostki powierzchni dawały tylko 2-3-krotność zasianego zboża – każdy nieurodzaj prowadził do głodu. Ratunek przynosiła czasem łaska pańska.
Nowa katastrofa – wojny
Przyniosły ją wojny szwedzkie i kozackie. W latach 1648-1667 następowały kolejne najazdy. Polska utraciła jedną czwartą swojej ludności. Był to pogrom. Na ruinach miast mówiło się, że tylko wilki wyły. Ruina zniweczyła rozwój osiągnięty przez kilka poprzednich dziesięcioleci. Straty były porównywalne do poniesionych przez Niemcy w wojnie trzydziestoletniej w XVI w. Majątki szlacheckie były splądrowane lub popalone, inwentarz zrabowany. Wielkie straty przyniosły wojny z początku XVIII w. w tzw. wojnie północnej Wszystko to zaważyło mocno na cofnięciu rozwojowym Polski. Czy można jednak tym ponurym zdarzeniom przypisywać główną przyczynę zacofania Polski? Tak tłumaczą to apologeci dawnych czasów. Przykład wydobywania się z klęsk wojennych w Niemczech i w Czechach świadczy, że ważniejsza jest zdolność podnoszenia się z upadku. W krajach tych następowała dość szybko poprawa sytuacji. Zabrakło w Polsce szczególnie ożywczej roli miast. Słabe mieszczaństwo, które stanowiło koło zamachowe wydobywania się upadku w Niemczech i w Czechach w Polsce nie odegrało żadnej roli.
Biskup Krasicki szydził: „Bram cztery ułomki, klasztorów dziewięć a gdzieniegdzie domki”. Polska tkwiła w dalszym ciągu w gospodarce folwarczno pańszczyźnianej a to stało na przeszkodzie wydobywania się z katastrof. W XVIII w. nastąpiła niewielka stosunkowo poprawa. Zubożenie folwarku szlacheckiego nie oznaczało zaniku poddaństwa i pańszczyzny. Środek ciężkości przeniósł się jednak w stronę posiadłości magnackich tworzących ogromne latyfundia oparte na darmowej pracy. Pogłębiała się zależność szlachty od magnatów i wyzbywanie się części ziem. Skoro masa szlachecka była biedniejsza nie można było ściągać należytych podatków. Zabrakło pieniędzy na wojsko. Sejmowa władza szlachecka skupiona często wokół wybitnych rodów nie pozwalała na wzmocnienie państwa. Otwierały się wrota do rozbiorów.
W XVIII w. nastąpiły wewnątrz stanu szlacheckiego istotne zmiany, a mianowicie wyraźne rozwarstwienie. Stan ten osiągnął 10 proc. udział w ludności ogółu społeczeństwa, podczas gdy we Francji wynosił on tylko 0,03 proc. Sama liczebność świadczy o oczywistych rozmiarach rzesz drobnej szlachty i liczebnym zmniejszeniu szlachty średniej. To otwierało pole dla wzrostu znaczenia wielkich rodów magnackich. Magnaci wykorzystywali możliwości tkwiące w republikańskim ustroju. Magnaci zdobyli poparcie wśród drobnej szlachty uzależniając ja od siebie przy pomocy różnego rodzaju korzyści, np. stanowiska w lokalnych instytucjach i we własnych folwarkach. Decydującym miejscem były sejmiki. Tam można było interes lokalny utożsamiać z interesem i postawą magnata. Szermował on hasłem „złotej wolności”, jako przeciwstawnej władzy królewskiej. Masy pracy pańszczyźnianej były zagarniane coraz częściej przez klucze folwarków magnackich.
Na marginesie
Mówiąc o czynnikach zacofania niepodobna pominąć uwsteczniającego panowania ideologii szlacheckiej. Znalazła ona wyraz w sarmatyzmie, jako ideologii tego stanu. Przyrodzoną jakoby wyższość stanu szlacheckiego wywodzono z jego rzekomego pochodzenia od starożytnych rycerzy - sarmatów. Dzisiaj nazwalibyśmy to rasizmem. Uroki tego stanu znajdowały swój wyrazisty wizerunek w cechach nazywanych przez Wańkowicza infantylnym „chciejstwem” biorącym życzenia za rzeczywistość W „Panu Tadeuszu” Mickiewicz napisał: „szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie i jakoś to będzie”.
Dziedzictwo tego sposobu myślenia aż do dzisiaj uważa się za nieodrodne cechy Polaków. Megalomania narodowa i ksenofobia to, rzecz jasna, są znamieniem nie tylko wyłącznie polskości, ale zaszczepienie ich na naszym gruncie przyniosło długotrwałe i dotkliwe szkody.
Wśród czynników zacofania nie podobna pominąć roli kontrreformacji wraz z całym jej antyoświeceniowym bagażem. Protestantyzm będący według M. Webera duchem kapitalizmu ominął Polskę. Nakazy pracowitości, sumienności, obowiązkowości, poleganiu na własnych siłach nie stały się naszymi cechami, mówiąc oględnie.
Spóźniony kapitalizm
Rozwój kapitalizmu w zachodniej Europie wyrastał z potężniejącego znaczenia z tzw. Stanu Trzeciego, głównie mieszczaństwa. Stan ten obejmował coraz większe obszary życia dążąc do wyparcia tradycyjnych bastionów gospodarki feudalnej. Pozbawienie tego stanu wszelkich praw politycznych i postawienie barier do jego wzlotu doprowadziło do rewolucji najpierw w Anglii, ale głównie we Francji.
Słabość stanu trzeciego w Polsce sprawiała, że mieszczaństwo – burżuazja - nie była w stanie ani nie chciała żadnej rewolucji. Burżuazja ta nie stanowiła takiego antagonizmu stanu szlacheckiego jak we Francji czy Anglii. Starała się ona współżyć z klasą feudalną, zwłaszcza wielkich właścicieli ziemskich. Wystąpiły dwa wielkie zbieżne procesy. Pierwszym było zniesienie pańszczyzny i przekształcenie pracy przymusowej w pracę wolnej siły roboczej. Drugim był przekształcenie własności ziemskiej w towar. Ziemia stała się pieniądzem, była kupowana i sprzedawana. Folwark stał się przedsiębiorstwem kapitalistycznym. Oba te procesy nie przebiegały w czystej postaci. Chłop stał się właścicielem niewielkiego gospodarstwa, ale pozostały liczne powiązania chłopa z dworem (serwituty, odrobki za użytkowanie ziemi itd.).
Wielka własność ziemska pozostająca po feudalizmie determinuje przebieg rozwoju kapitalizmu nie tylko w Polsce, ale w innych krajach Europy wschodniej. Określa sam charakter, typ wyróżniający ustrój kapitalistyczny na tych obszarach. Oznacza on bowiem zrośnięcie kapitału pieniężnego, poprzez kredyty, z wielką własnością ziemską. Bolesław Prus genialnie uchwycił to zjawisko w „Lalce”, gdzie „Wokulski zginął przygnieciony złomami resztek feudalizmu”.
Ogromne znaczenie dla późniejszego rozwoju kapitalizmu w Polsce miała dynamiczna eksplozja przemian na Zachodzie. Wyraziło się to w handlu międzynarodowym podboju kolonii i ich rabunku, rozwoju transportu kolejowego, wielu dziedzin przemysłu. Miało to dwojakie konsekwencje. Pierwsza wynikała z braku tych czynników w Polsce. Wzrost kapitalizmu miał dokonywać się w oparciu o własny grunt, nie był organicznym tworem rodzimych sił wytwórczych. Drugą było pozostawanie kraju, jako zaplecza surowcowego, rynku zbytu i importu taniej siły roboczej. Kapitał zagraniczny w Polsce tworzył w wybranych gałęziach wyspy wysokiej techniki i organizacji. Wyspy te nie powodowały z reguły rewolucyjnych zmian w strukturze otaczającego go świata społecznego. Kapitalizm polski nie wyrastał z eliminowania tradycyjnych sfer sposobów produkcji. Rynek był zaspokajany przez pojedynczego szewca, krawca, stolarza, rymarza, kowala i oczywiście w niewielkich rozmiarach przez rolnika, jeśli posiadał skromne nadwyżki towarowe w swojej pozostającej ciągle w wielkiej mierze jeszcze gospodarce naturalnej.
Wielka fabryka kapitalistyczna nie wypierała drobnej wytwórczości w skali nawet w przybliżeniu podobnej, jak to stało się w zachodniej Europie. Rynek miał głównie charakter lokalny a nie ogólnokrajowy. Potencjału popytowego nie mógł tworzyć ani robotnik, gdyż był nieliczny, ani chłop, gdyż nie miał za co kupować. Chłop nie został wyparty z ziemi, ale jego głód ziemi był powszechny. W Kongresówce, a zwłaszcza w Galicji zachodziły procesy rozdrabniania na skutek dziedziczenia gospodarstwa przez kilku potomków. Pozostaliśmy krajem rolniczym. Jeszcze w 1938 r. ludność wiejska stanowiła 70 proc. ogólnej liczby, a w 1950 r. już w nowych granicach jeszcze 61,9 proc . Cały wielki proces urbanizacji, w którego wyniku w rolnictwie pozostało na zachodzie kilka lub kilkanaście procent ludności dokonywał się w Polsce z niemal stuletnim opóźnieniem. Ludność miejska w Polsce stanowiła przed wojną głównie małomiasteczkowe drobnomieszczaństwo. Wygląd tych miasteczek, ich ubóstwo i brzydota to także płody spóźnionego kapitalizmu.
Stopień rozwoju gospodarczego był głęboko zróżnicowany w trzech dzielnicach zaborów. Ujawniła się jego zależność od przekształcenia gospodarki folwarczno pańszczyźnianej w formy kapitalistyczne i powstawania gospodarki wolnych chłopów pracujących na własnej ziemi.
Przed pierwszą wojną światową dochód narodowy na 1 mieszkańca liczony w cenach bieżących wynosił w zaborze Pruskim 113 dolarów w zaborze rosyjskim 63 dol., w zaborze Austriackim 38 dol. . W zaborze Pruskim zniesiono już w 1806 r., w tzw. Regulationsedikt pod wpływem napoleońskiego kodeksu cywilnego. Oprócz tej odgórnej rewolucji późniejsze perspektywy rozwoju gospodarczego związane były z rynkiem Śląska. W Galicji pańszczyzna została zniesiona w latach trzydziestych XIX w. Pozostały tam jednak wielkie klucze majątków folwarcznych Lubomirskich, Tarnowskich, Potockich. Utrzymywali oni w półfeudalnej zależności masy szczególnie drobnych gospodarstw. Również gospodarstwa szlacheckie miały niewielkie obszary i trudno im było wygospodarować nadwyżki służące rozwojowi wytwórczości kapitalistycznej. Były więc wchłaniane często do arystokratycznych latyfundiów.
W zaborze rosyjskim uwłaszczenie chłopów nastąpiło dopiero w 1863 r. Po tym okresie miał miejsce znaczny rozwój przemysłu. Związane to było z otwarciem wielkiego rynku rosyjskiego, co przyniosło rozkwit Łodzi i Zagłębia Dąbrowskiego. W 1840 r. Łódź liczyła 119 tys. mieszkańców a w 1890 r. już 315 tys. Można powiedzieć, że właśnie rynek zewnętrzny zastępował skutecznie mizerne rozmiary rynku wewnętrznego.
O ostatecznych rezultatach rozwoju gospodarczego możemy mówić na podstawie (niezbyt doskonałych) porównań dochodu narodowego na 1 mieszkańca w 1929 r. Wynosił on w Polsce 610 zł. W tym samym roku wynosił on we Francji 1810 zł, w Niemczech 1760 zł a w Wielkie Brytanii 1770 zł a więc nieco mniej niż 1/3 poziomu tych krajów. Było to powyżej poziomu osiąganego w krajach Bałkańskich (450 zł), a Ameryce Południowej i Środkowej (bez Argentyny) – 470 zł .
***
Przywołując źródła zacofania cywilizacyjnego naszego kraju ustrzeżemy się przed bałwochwalstwem jego przeszłości, czynów (i bezczynności) naszych przodków. Nie uchylamy się przed złożeniem pokłonu chwale naszego miecza i wielkości umysłów, których też nie brakowało. Oby jasna i ciemna strona naszej historii przynosiły więcej światła dla mądrych poczynań w dniu dzisiejszym.
Komandor
errata:
Oby jasna i ciemna strona naszej histerii przynosiły więcej światła dla mądrych poczynań w dniu jutrzejszym.
|
PS
errata 2
Oby ciemna i jasna strona mojej histerii przynosiły mniej światła dla mądrych poczynań w dniu wczorajszym.
|
PSPS
errata 3
w ciemnym świetle dnia wczorajszego chodziło oczywiście o nasze tyłki a nie przodki
Komandor, środa |
Kolejny komunista, stalinista i propagandzista gminnej organizacji partyjnej i tępak:
Piotr Arak
Cytat: | Jest analitykiem think-tanku Polityka Insight. Wcześniej pracował w Programie Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) nad opracowaniem Lokalnego Wskaźnika Rozwoju Społecznego w Polsce, a także w KPRM i Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji. Jest ekspertem ds. polityki publicznej inicjatywy United Nations Global Compact. Pracował nad wieloma raportami, m.in. „Polska 2030. Wyzwania Rozwojowe” i „Młodzi 2011”.
Absolwent Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, doktorant na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW.
|
Ze względu na wiek tęskni za komizmem jak ja i jest zindokrywowany w czasach PRL więc pisze tak:
Cytat: | Dlaczego Polska jest relatywnie biednym krajem
Co sprawiło, że kraje Zachodu mogły przeobrazić się w potęgi gospodarcze, a Polska, mimo wielu wysiłków, pozostała krajem o średnio-niskim poziomie zamożności. Według projekcji PwC, Polska dochodem per capita dogoni państwa Europy Zachodniej dopiero w 2050 r.
Na przestrzeni dziejów Polska gospodarka wielokrotnie podlegała gruntownym przeobrażeniom. A charakter tych przemian zadecydował o tym, w jakim czasie rozwijały się i w jakim stopniu były wykorzystywane w Polsce różne istotne dla gospodarki czynniki produkcji, takie jak ziemia i surowce naturalne, praca, czyli wysiłek ludzki włożony w wytworzenie danego dobra oraz kapitał trwały, czyli dobra wytworzone uprzednio, a używane do produkcji innych dóbr (fabryki etc.).
Przypomnę też, że nasza rodzima, powojenna akumulacja kapitału zaczęła się tak naprawdę od 1988 r., kiedy to weszła w życie ustawa o działalności gospodarczej, opracowana według projektu ówczesnego ministra przemysłu Mieczysława Wilczka. Umożliwiła ona każdemu obywatelowi Polski podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej na równych prawach i doprowadziła do aktywizacji ogromnych rzesz drobnych przedsiębiorców.
Mała gospodarka
Po przeszło 20 latach Polska jest innym krajem, ale nadal 24 gospodarką świata. Przez ten czas awansowaliśmy zaledwie o jedną pozycję, wyprzedzaliśmy np. Austrię. W 1990 r. nasze PKB było 25. na świecie.
Licząc PKB per capita (według siły nabywczej) uzyskujemy w globalnych zestawieniach wynik jeszcze gorszy. W 1990 r. Polska była na 52 miejscu wśród blisko jaju napisał: | [b]hala jutangola zibi dropteśnir widu al. czekarnia biasza mleja .
Het mleja biasza widu jutangola a ne kaj burniek.
Ne kam burnek, jaju?
no jaju li ne jaju, aaa? | 200 ówcześnie istniejących krajów.[/b] Wyprzedzało nas wiele państw z małą liczbą mieszkańców, posiadających bogate zasoby naturalne takie jak ropa i gaz oraz kraje, które tworząc preferencyjne warunki inwestycyjne ściągały bogaczy z innych regionów świata. Pierwsza pozycja należała wtedy do Emiratów Arabskich.
Dziś polskie PKB per capita daje nam 48 miejsce na świecie, a przesunięcie w górę listy o cztery pozycje jest słabą pociechą. Pierwszym w tym rankingu jest Luksemburg, a Polskę wyprzedza większość krajów Unii Europejskiej. Wśród krajów dawnego bloku wschodniego jesteśmy zamożniejsi od Łotyszy, Rumunów, Bułgarów i Białorusinów, ale biedniejsi od Czechów, Węgrów, Estończyków czy Litwinów.
Zestawienie obu „rankingów” i porównanie 24 pozycji na świecie pod względem wielkości PKB z 48. miejscem z PKB na głowę mieszkańca wskazuje aż nadto wymownie, że Polska gospodarka jest relatywnie mała i w przeliczeniu na obywateli ten dobrobyt się nie powiększa, a jeszcze maleje.
Gdzie szukać przyczyn tego zjawiska? Proponuję przyjrzeć się zarówno historii jak i czynnikom produkcji, które w zasadniczy sposób wpływają na poziom dobrobytu, a odbiegają od wartości w innych krajach.
Zapóźnione rolnictwo
W USA rolnictwo było tym sektorem gospodarki, który w okresie rewolucji przemysłowej znakomicie wsparł rozkwit krajowego przemysłu, usług i handlu. W Europie ten wpływ był raczej neutralny, natomiast w Polsce rolnictwo w zasadzie hamowało rozwój gospodarczy.
W Europie system feudalny doprowadził do głębokich dysproporcji w posiadaniu zasobów ziemi. Głód ziemi ograniczał rozwój przemysłu, handlu i usług. Nowe technologie podnoszące plony mogły znaleźć zastosowanie jedynie w dużych majątkach ziemskich, pozostawiając gospodarstwa chłopskie w stanie technicznego letargu. Przez to, że tylko część rolników było stać na zakup nowych maszyn takich, jak choćby traktory, które w Stanach Zjednoczonych pojawiły się wraz z samochodami, spowodowało, że europejski przemysł produkujący środki dla rolnictwa napotykał na poważną barierę popytową na rodzimym rynku. Sytuacja ta zmieniła się dopiero po podbiciu przez państwa europejskie dużych kolonii w Afryce i Azji.
W USA pionierzy, zasiedlający nowe tereny, mogli bez przeszkód obejmować tak duże połacie ziemi, jakie byli w stanie obrobić. Produkcja była na tyle wysoka, że istniały warunki do pierwotnej akumulacji (oszczędności). jaju napisał: | [b]hala jutangola zibi dropteśnir widu al. czekarnia biasza mleja .
Het mleja biasza widu jutangola a ne kaj burniek.
Ne kam burnek, jaju?
no jaju li ne jaju, aaa? | Farmerzy mogli dokonywać inwestycji technologicznych[/b] jeszcze bardziej zwiększając swoją produktywność.
Polska nawet na tle Europy nie wypada zbyt dobrze. Po I Wojnie Światowej z rolnictwa utrzymywało się 64 proc. Polaków. Tymczasem jak wynika ze wszystkich analiz Banku Światowego i innych organizacji międzynarodowych, im więcej osób żyje z pracy na roli, tym niższy jest ogólny poziom rozwoju gospodarczego i społecznego danego kraju. Na 40 państw, które ówcześnie dysponowały odpowiednią statystyką pozwalającą je porównywać, w gorszej od nas sytuacji znajdowały się jedynie Liberia, Abisynia, Rosja oraz Turcja. Wśród państw najbardziej rozwiniętych odsetek ludności zatrudnionej w rolnictwie wahał się od 12 proc. w Wielkiej Brytanii do 40 proc. we Francji.
Tuż przed wybuchem II Wojny Światowej polska wieś była nadal przeludniona, a z pracy na roli utrzymywało się około 60 proc. ludności. Po wojnie migracja ze wsi do miast przyspieszyła, ale w innych rozwiniętych krajach proces ten był znacznie głębszy. We Francji w parę lat po drugiej wojnie z rolnictwa żyło tylko 25 proc. społeczeństwa. Podobnie było w krajach względnie zacofanych: w Szwecji – odsetek ten spadł z 55 proc. do 22 proc., w Austrii – z 57 proc. do 30 proc. W połowie XX w. w najbardziej rozwiniętych krajach Europy pracowało w rolnictwie od 6 do 15 proc. ludności. W Polsce dopiero teraz doszliśmy do 12 proc.
Naszym hamulcem jest też produktywność rolna. Znaczące inwestycje w obszary wiejskie (od 11 do 30 proc. wartości ogółu inwestycji w wyposażenie techniczne, budynki i maszyny), kontraktacja dostaw, czy przeprowadzona reforma rolna, która zapewniła kilkuset tysiącom rodzin własne gospodarstwa, rozwój przemysłu i miast, umożliwiający wchłonięcie części ludności wiejskiej, wszystko to sprawiło, że bardzo szybko nastąpiła diametralna poprawa. W 1935 r. różnica w produktywności rolnej z jednego hektara między Polską a Niemcami wynosiła 49 proc., w 1989 r. spadła do 39 proc. jaju napisał: | hala jutangola zibi dropteśnir widu al. czekarnia biasza mleja .
Het mleja biasza widu jutangola a ne kaj burniek.
Ne kam burnek, jaju?
no jaju li ne jaju, aaa? | Choć od 2004 r. postęp umożliwiła między innymi Wspólna Polityka Rolna w ramach Unii Europejskiej, Polska przestała nadążać za liderami. Ostatnio dystans dzielący nad od Niemców wzrósł – różnica produktywności sięga obecnie 52 proc.
Przemysł 130 lat po Wielkiej Brytanii
Rewolucja przemysłowa zmieniła całkowicie oblicze ówczesnych gospodarek i społeczeństw, podnosząc standard życia na niespotykany dotychczas poziom. Dla historyków wyznacznikami postępu było wydobycie węgla (potrzebnego do pieców hutniczych) oraz produkcja żelaza. Dopiero osiągnięcie pewnego pułapu produkcji żelaza pozwalało bowiem na wszechstronny rozwój przemysłu, a w ślad za nim, na rozwój handlu.
Produkcja żelaza w poszczególnych krajach przekraczała barierę 25 kg per capita w różnych okresach. Zestawiając dane można zauważyć, iż te kraje, które najszybciej pokonały „żelazny” próg przodowały ekonomicznie i społecznie w gospodarce światowej. Wielka Brytania dokonała tego w 1820 r., Belgia – w 1840 r., USA – w 1850 r., Francja – w 1860 r., Niemcy – w 1870 r., Japonia – w 1925 r. Polska, natomiast, osiągnęła go dopiero w połowie lat 50. XX w.
[aż mnie swędzi by dodać - dzięki komunie. K.]
W okresie 1944-1989 władze socjalistyczne postawiły na szybki rozwój przemysłu. W ówczesnej sytuacji politycznej i gospodarczej inwestycje przemysłowe, na początku zwłaszcza w przemysł ciężki, były warunkiem wyciągnięcia nas z zacofania, sięgającego na niektórych obszarach nawet kilku wieków. Przy tej okazji wzrost gospodarczy w porównaniu z innymi państwami zachodnimi był oszołamiający, co zauważał Paul Samuelson w swoich pierwszych podręcznikach do ekonomii.
[ o nie muszę dodawać, stary komuch Arak sam zauważył]
Liczba nowych bądź całkowicie zmodernizowanych zakładów przemysłowych sięgała w tym okresie 10 tysięcy. W książce „Oni”, zawierającej wywiady Teresy Torańskiej z dygnitarzami PRL, jest ciekawy fragment dotyczący industrializacji i „Planu 6-letniego”. Jakub Berman mówi: jaju napisał: | hala jutangola zibi dropteśnir widu al. czekarnia biasza mleja .
Het mleja biasza widu jutangola a ne kaj burniek.
Ne kam burnek, jaju?
no jaju li ne jaju, aaa? | „Nasz plan 6-letni pierwotnie musieliśmy modyfikować przecież nie dlatego, że chcieliśmy, ale dlatego, że zimna wojna nas do tego zmuszała, narzucając zwiększenie zbrojeń i zmieniając wcześniej ustalone proporcje wydatków, co prowadziło do obniżenia stopy życiowej (…) zdecydowaliśmy się na dynamiczny rozwój i pozostawało nam jedno wyjście: jak manewrować, by zbytnio nie obniżyć stopy życiowej robotnika i jednocześnie zbudować jak najwięcej zakładów, które będą procentować w przyszłości”.
Cały proces uprzemysłowienia socjalistycznego był realizowany z wieloma błędami, do których zresztą komuniści się przyznawali, ale należy docenić jego impet i znaczenie dla późniejszego rozwoju Polski. Zwłaszcza, że aż do lat 90. XX w. i liberalizacji rynku nie było tak dużego programu reform i akumulacji kapitału trwałego potrzebnego dla procesów produkcji.
Niska wartość pracy
W 2011 r. statystyczny Polak pracował w sumie 1937 godzin. Według danych OECD daje to nam wysokie, siódme miejsce tuż za Węgrami (1980), Rosją (1981 godzin), Grecją (2032), Chile (2047), Koreą Płd. (2090), czy Meksykiem (2250). Pod względem czasu spędzonego w pracy zdecydowanie wyprzedzamy takie kraje, jak Czechy (1774 godzin), Turcję (1877), Japonię (1728), Hiszpanię (1690) czy Irlandię (1543). Średnia dla wszystkich krajów OECD wyniosła 1776 godzin, jest więc o 161 godzin niższa od polskiej.
Mimo, że nasza wydajność wzrasta w tempie 3-4 proc. rocznie, to wciąż jesteśmy jednym z najmniej produktywnych krajów w Unii Europejskiej. Część ekspertów zwraca uwagę na to, że mamy archaiczne przepisy regulujące czas pracy, nakłady na prace badawczo-rozwojowe są za małe, a jakość miejsc pracy niedostateczna.
To wszystko prawda, ale istotniejszym zarzutem jest pracochłonność procesu produkcji, typowa dla grupy państw, do których się zaliczamy, takich jak Rosja, Węgry czy Meksyk. Polska wytwarza raczej dobra niskoprzetworzone. Przez to proces produkcji jest bardziej napędzany tanią siłą roboczą, a nie nowymi technologiami. To oczywiście będzie musiało się zmieniać w najbliższych latach, ale na razie pozostaje kluczowym czynnikiem, z powodu którego praca jest nisko opłacana. Potwierdzeniem zachodzących zmian jest to, że coraz krócej pracujemy – w 2009 r. było to przeszło 2000 godzin i byliśmy wtedy trzecim państwem na świecie.
Niski poziom akumulacji kapitału
W czasach PRL nie można było gromadzić dewiz, ani prowadzić otwartej wymiany walutowej. Upaństwowiony proces produkcji uniemożliwiał tworzenie indywidualnej nadwyżki i akumulację kapitału, podobnie jak ograniczone prawo własności i obrotu na przykład nieruchomości. Tymczasem dla możliwości realizacji inwestycji poziom zakumulowanych środków finansowych w gospodarce jest niesłychanie ważny. Credit Suisse raz na rok przygląda się różnym krajom, by ocenić bogactwo w nich gromadzone. Zebrane dane publikuje w tzw. „Wealth Report”.
W Polsce zadłużenie przeciętnego gospodarstwa domowego sięga 20 proc. wartości wszystkich jego aktywów, co jest dosyć typowe dla naszego regionu. Jesteśmy podobnie zadłużeni, co Węgrzy lub Czesi. Obecna recesja gospodarcza Polaków nie ominęła, ale uderzyła w nas mniej boleśnie niż w innych. W 2012 r. aktywa przeciętnego gospodarstwa domowego spadły o 18 proc. w porównaniu z 2011 r., podczas gdy na Węgrzech zmniejszyły się o 25 proc. a w Rumunii aż o 36 proc.
Smutne, ale jako obywatele wciąż nie jesteśmy jeszcze dostatecznie zamożni, by należeć do 1 proc. światowej czołówki. Mamy za mało prawdziwych krezusów – próżno szukać Polaków na listach najbogatszych ludzi globu. Posiadamy jedynie swoich reprezentantów w grupie 10 proc. najzamożniejszych. Jest jednak kolejne „ale”, bo ich liczba spadła w wyniku kryzysu, co oznacza, że fortuny zdobyte w Polsce nie mają tak trwałych podstaw, jak w przypadku innych państw, gdzie krezusów przybywa.
Napawa jednak optymizmem to, że według prognozy Credit Suisse do 2017 r. przybędzie w Polsce 40 tys. milionerów (w dol.). W 2012 r. było ich 38 tys., jaju napisał: | hala jutangola zibi dropteśnir widu al. czekarnia biasza mleja .
Het mleja biasza widu jutangola a ne kaj burniek.
Ne kam burnek, jaju?
no jaju li ne jaju, aaa? | za pięć lat ma być 78 tys. Podwojenie liczby najbogatszych może oznaczać, że Polacy coraz lepiej potrafią sobie radzić w kryzysie.
Po dekadach tworzenia podstawowego czynnika produkcji, jakim jest kapitał trwały w postaci fabryk, zasobów i możliwości ich wykorzystania, wreszcie przychodzi okres, w którym Polacy akumulują więcej kapitału (widać to także po wskaźnikach oszczędności per capita).
Pozostaje nam czekać na to, by rozwój technologii zwiększył produktywność pracy Polaków i byśmy produkowali bardziej skomplikowane dobra. Umożliwi nam to też absorbcję „nadliczbowego” kapitału ludzkiego, który jest efektem boomu edukacyjnego.
Co zrobić, by Polacy byli bogatsi
Większość zaleceń znajduje się w raportach Światowego Forum Gospodarczego, czy raportach „Doing Business” Banku Światowego. Redukując ograniczenia przedsiębiorczości, zmniejszając obowiązki informacyjne firm, czy dając zachęty podatkowe do inwestowania. Choć jak udowadnia Daron Acemoglu, w swojej książce „Why Nations Fail”, najważniejsze są stabilne, polityczne instytucje demokratyczne.
Można też zwiększyć stopę oszczędzania, bo akumulacja środków jest kluczowa zgodnie z klasycznym modelem wzrostu gospodarczego Roberta Solow. Na lokatach i kontach oszczędnościowych w polskich bankach leży niemal 500 mld zł (106 mld euro). Mniej więcej tyle mają bogaci Norwegowie, ale jest ich osiem razem mniej niż Polaków. Niemcy odłożyli ponad 1,7 bln euro. To szesnaście razy więcej niż Polacy, a przypomnijmy, że Niemców jest tylko dwa razy więcej niż nas. Średnie oszczędności na lokacie Polaka to 2,8 tys. euro (ok. 12 tys. zł) – aż 9 razy mniej niż ma Belg i dwa razy mniej niż posiada Czech.
Oszczędności są zaś motorem gospodarki, bo istnieje szansa, że bank pożyczy je zmyślnemu przedsiębiorcy. Wybór między natychmiastową konsumpcją a oszczędzaniem może być porównany do wyboru iPada teraz, a urządzeniem, które wyprodukuje wiele takich iPadów w przyszłości.
Polsce potrzebne jest wzmocnienie impulsu oszczędnościowego. W tym celu można by zaimplementować jeden z pomysłów wynikających z nowego podejścia do polityki publicznej i tzw. liberalnego paternalizmu oraz behawioryzmu. Do takich należy choćby amerykański program „Save More Tomorrow”, który trafił pod głosowanie w Kongresie za sprawą i z poparciem nietypowej koalicji złożonej ze skrajnych konserwatystów i polityków lewicowych. „Save More Tomorrow” to finansowy program oszczędnościowy, który firmy mogą wprowadzać dla pracowników.
Uczestnicy programu wyrażają zgodę, żeby pracodawca po każdej podwyżce płac przekazywał większą kwotę na ich konto oszczędnościowe. Wzrost stopy oszczędności dokonuje się automatycznie, dopóki pracownik nie zrezygnuje z udziału w programie. Pomysł Richarda Thalera i Shlomo Benartziego, z 2003 r., jaju napisał: | hala jutangola zibi dropteśnir widu al. czekarnia biasza mleja .
Het mleja biasza widu jutangola a ne kaj burniek.
Ne kam burnek, jaju?
no jaju li ne jaju, aaa? | podniósł stopę oszczędności i poprawił perspektywy milionów pracowników. Średni poziom oszczędzania po pierwszej podwyżce zwiększył się z 3,3 proc. dochodu do 6,5 proc., a po czwartej podwyżce osiągnął 13,6 proc.
Program ma silne oparcie w psychologii – udaje mu się uniknąć bezpośredniego oporu, jaki budzi utrata bieżącej gotówki będącej do dyspozycji pracownika, bo nie wymaga zmiany wydatków. Ponieważ wyższa kwota oszczędności jest powiązana z otrzymanymi podwyżkami, oszczędności nie są traktowane jako uszczerbek w domowym budżecie, lecz rezygnacja z zysku, co jest znacznie łatwiejsze do zaakceptowania.
Automatyczny charakter naliczania oszczędności sprawia, że lenistwo i niechęć do zmian zaczyna działać w długoterminowym interesie pracowników. Bez sztuczek i wprowadzania na manowce.
Może i my bylibyśmy bogatsi oszczędzając systematycznie w imię szybszego rozwoju, bo rewolucję przemysłową przeżyliśmy 60 lat temu. |
końcową cześć artykułu zostawiłem by pokazać tyłek, jego komizm i zachęcam do zindokrywowania.
Komandor |
hala jutangola zibi dropteśnir widu al. czekarnia biasza mleja .
Ne kam burnek, jaju?
Biały Miś Nr 30014 |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|