Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:49, 09 Lut 2022 Temat postu: Oczekiwanie równego traktowania i szacunku |
|
|
Coraz bardziej utrwala się w mojej świadomości szczególna ważność postulatu dążenie do równości traktowania, szacunku, uznawania ludzkiej godności i indywidualności.
W chrześcijaństwie mamy przykazanie "miłuj bliźniego swego jak siebie samego", co oznacza właściwie zrównanie pozycji własnej i pozycji innych ludzi. Praktyka życia, ale też i postawy wielu chrześcijan zdają się, niestety często zaprzeczać temu przykazaniu.
Od jakiegoś czasu ten postulat równości i szacunku zaczynam traktować wręcz jako coś w rodzaju RYGORU, jako obowiązek, który z jednej strony powinien być przeze mnie respektowany, ale też WOBEC MNIE WYPEŁNIONY. Od jakiegoś czasu zatem traktuję wszelkie wywyższanie się - tak kogoś wobec mnie, jak i mnie wobec kogoś - jako zachowanie niepoprawne, świadczące właściwie o braku godności, kultury, a wręcz i...
rozumu!
W zasadzie to mogę powiedzieć, że jest u mnie pewna osobista zasada, w ramach której każdy kto się wobec mnie wywyższa, tym aktem wywyższenia się ma zostać poniżony.
Biblia Tysiąclecia, Ewangelia Mateusza 23:12 napisał: | Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. |
Tę zasadę stosuję też jako przypadek szczególny w odniesieniu do dyskusji. Przy czym wtedy wywyższaniem się będę określał postawę dyskusyjną, w której ktoś żąda bezwarunkowego przyjmowania jego tez.
Jeśli ktoś stawia się w dyskusji na zasadzie "tak, jest bo ja tak mówię", czyli inaczej żąda zaakceptowania jego przekonań mimo braku podania uzasadnienia dla tezy, to będzie przeze mnie traktowany jako dyskutant wadliwy. Można by w tym kontekście też mówić o NIEDOJRZAŁOŚCI EPISTEMICZNEJ.
Każdy objaw pozamerytorycznego nacisku w celu przeforsowania swoich tez jest traktowany przeze mnie jako NIEDOJRZAŁOŚĆ, CZYLI WŁAŚCIWIE GŁUPOTĘ. Szczególnie jeśli ktoś przy okazji stosuje obelżywe odzywki, obraża, wyśmiewa, posługuje się napastliwymi sformułowaniami, to dostaje ode mnie mentalny osąd w stylu:
- coś ty jakiś niedojrzały jesteś
- niecierpliwość i chciejstwo uznania tobą rządzi, a to nie ty rządzisz swoim rozumowaniem. To jest objaw bycia na dziecięcym - niczym kapryśny kilkulatek, który się wścieka gdy coś dzieje się nie po jego woli - etapie rozwoju mentalnego.
- skoro pokazujesz tym brakiem zdolności do merytorycznego traktowania spraw, że do koniecznym narzędziem mentalnym jest dla ciebie chciejstwo, to nie mogę ufać twoim ocenom.
- a skoro nie mogę ufać twoim ocenom, to każda twoja opinia będzie traktowana jako raczej do sprawdzenia, jako mało wiarygodna (co nie oznacza, że na pewno błędna), jako opinia kogoś o niskiej kompetencji
- wywyższanie się nade mnie świadczy bowiem o tym, że nie myślisz o sprawie, o obiektywnej postaci rzeczy, lecz skupiasz się na SAMYM PRZYJMOWANIU TEJ SPRAWY PRZEZ PUBLIKĘ, co za tym idzie jesteś bardziej lansującym się, niż kompetentnym w sprawie.
Bo jak tu zaufać komuś, kto nawet nad swoimi emocjami nie panuje?...
Jak tu traktować z powagą, uznając kompetencje kogoś, kto bardziej dąży do uzyskania statusu zwycięzcy w dyskusji, a nie tego, który WYJAŚNIŁ PROBLEM?... Przecież dla takiego kogoś kwestia samego problemu zrobiła się druplanowa, mało ważna. To ku czemu on właściwie dąży? - ku splendorom i pustym chwałom bycia uznanynm, czy ku wyjaśnieniu czegoś? - Raczej ku temu pierwszemu.
Ale też nie jestem naiwny...
Zdaję sobie sprawę, iż społeczeństwo jest złożonym "organizmem", w którym są różni ludzie, z różnymi postawami. W społeczeństwie ukształtowały się pewne zwyczaje, rytuały, zależności, hierarchie ważności. Trzeba dużej dojrzałości, głębszego przemyślenia spraw, aby zacząć diagnozować źródła owych hierarchii jako coś wtórnego wobec samej prawdy. W społeczeństwie często bardziej liczy się to, kto rządzi i potrafi przeforsować swoje stanowisko, niż to, czy owo stanowisko jest słuszne. Więc muszę też być wyrozumiałym...
Więc nie potępiam nikogo, daję każdemu prawo do błędu, do poszukiwania prawdy własną drogą. Ale jednak...
Każda próba przeforsowywania stanowiska, zamiast jego uzasadniana BĘDZIE UZNANA ZA SŁABOŚĆ PONIŻAJĄCĄ PRZEFORSOWUJĄCEGO. Wywyższasz się wobec mnie?
- Sorry, ale jeśli tak robisz, to WŁAŚNIE DLATEGO, ŻE SIĘ WYWYŻSZASZ, dostaniesz na start status nieodpowiedzialnego epistemicznie, zapewne też nieodpowiedzialnego emocjonalnie, myślącego chciejstwami, a nie dążącego do obiektywizmu. Tak jak to w Biblii napisano - kto się wywyższa, będzie poniżony.
Sam też staram się wypełnić tę regułę z drugiej strony. Nie zaczynam dyskusji od poniżenia kogokolwiek - na start zakładam równość stron. Jak ktoś się pierwszy wywyższy, to - sorry - ale już dostanie ode mnie w umyśle flagę "osobnik niepełnosprawny epistemicznie", czyli zostanie wtedy poniżony. Ale to niejako W RAMACH KONSEKWENCJI JEGO WŁASNEJ POSTAWY, nawet nie z powodu mojego postanowienia, czy chęci. Dostaje to poniżenie z automatu, jako zasada.
Z poniżaniem i wywyższaniem oczywiście sprawa nie jest do końca prosta. Mamy rozwój osobowy człowieka od okresu dziecka, do dojrzałości. Dziecku nie możemy dać na start równości praw, bo ono tej równości nie jest w stanie udźwignąć. Podobnie mamy z osobami jawnie niepełnosprawnymi intelektualnie - im nie możemy zagwarantować równości. Co zatem zrobić z tym moim postulatem?...
Niestety, w życiu nic nie jest do końca proste. Tu trzeba trochę nagiąć zasadę w przypadkach, gdy druga strona ewidentnie intelektualnie i mentalnie sprawy nie dźwignie. Wtedy nie przysługuje jej pełna równość odniesień, ale SZACUNEK JUŻ JAK NAJBARDZIEJ. A poza tym obowiązuje staranie, aby - na tyle na ile słabsza strona potrafi - została ona dowartościowana do poziomu, który jest sensowny.
Ale można zadać kolejne pytanie: a jeśli ktoś nie ma zdiagnozowanej intelektualnej niepełnosprawności, ale jednak ewidentnie widać, iż "nie nadąża"?
Ja bym na takie pytanie odpowiedział: wciąż obowiązuje szacunek, wciąż należy unikać jakiejkolwiek postaci poniżania kogoś, ale też NIEZBĘDNE JEST DOSTOSOWANIE DO MOŻLIWOŚCI MENTALNYCH ODBIORCY,. Czyli czasem trzeba tłumaczyć nawet dorosłym ludziom pewne sprawy, jak nauczyciel uczniakowi.
|
|