|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 1:30, 15 Gru 2021 Temat postu: O toksycznej męskości |
|
|
Mrożek nie lubił mężczyzn, a już szczególnie tych macho. Właśnie przed chwilą przeczytałem o śmierci pewnej pary - kobieta, która wyskoczyła z okna domu, umarła mimo reanimacji, a mężczyzna - jej partner - rzucił się pod pociąg. W tle była kłótnia, ale ogólnie agresywne zachowanie mężczyzny.
Kiedyś oglądałem wywiad z gronem naukowców, w którym pani socjolog przekazała wyniki badań na temat różnic między płciami. Jest ona znamienna - w gronie mężczyzn jest znacznie szerszy rozrzut cech, niż w u kobiet. Oznacza to, że praktycznie wszystkie cechy, w tym zdolności, skłonności do takich, a nie innych zachowań będą u mężczyzn częściej w skrajnej postaci. Skrajnej zarówno na plus, jak i na minus. Wśród mężczyzn będzie więcej zarówno debili, jak i geniuszy, zarówno ludzi w pełni się kontrolujących, jak i kompletnie nie panujących nad sobą paranoików. W więzieniach jest znacznie więcej mężczyzn, niż kobiet, co wynika z tego, że znacznie więcej osobników wśród mężczyzn nie jest w stanie kontrolować swoich zachowań, co daje efekt czynów podlegających karze sądowej.
Ten przypadek z mężczyzną, który zabija swoją partnerkę, a potem sam się zabija pojawia się w doniesieniach agencyjnych regularnie. W drugą stronę jest znacznie rzadziej.
Krótko mówiąc, wśród mężczyzn mamy ogromną rzeszę debili, psychopatów, oszołomów, ludzi na pograniczu choroby psychicznej. U kobiet też się takie przypadki zdarzają, ale jednak statystycznie dużo rzadziej.
Ale dodatkowym problemem z mężczyznami jest chyba też wychowanie.
Przy czym nie myślę o standardowym wychowaniu w normalnej rodzinie. Tam zwykle jest ok. Są jednak całkiem liczne środowiska, szczególnie związane z patologią, czy z innymi grupami ryzyka społecznego, gdzie mężczyźni są kształtowani na supermenów wojowników, ludzi dla których najważniejsze jest okazać swoją twardość, ale już nie specjalnie liczy się rozsądek, czy inteligencja. Dziewczynki przynajmniej rzadziej są przyuczane do nadmiarowej hardości i wykazywania się agresją. Dziewczynka ma większą szansę usłyszeć, iż ma być "ułożona", "grzeczna". Co prawda nie jest to tak, jak to próbują głosić feministki, że dziewczynki w ogóle są wychowywane do uległości, a chłopcy do ekspresji, bo według mnie to różnice są dość niewielkie, w typowej rodzinie symboliczne, jednak do pewnego stopnia występują. I szczególnie tam, gdzie one się wyraziście objawią, jest duża szansa, że wychowanie wzmocni najbardziej destrukcyjne męskie cechy - brak rozwagi, brawurę, liczenie na wielkie szczęście, ale też nie liczenie się z ludźmi z otoczenia. Bo przecież taki supermen, nie będzie zważał na innych. Do tego chyba dochodzi jeszcze ten testosteron - hormon jakby nie było męski, który skłania do zachowań ryzykownych, do rywalizacji i agresji.
To wszystko, przy niesprzyjających okolicznościach, będzie konstruowało męskość toksyczną - osobowość napalonego kretyna, któremu rozum dynda między nogami, który jest przekonany o własnej niezniszczalności, a także konieczności podbicia świata na frontach walki z facetami i zdobyczy seksualnych z drugiej strony. Zaś odpowiedzialność za swoje wybory u takiej jednostki jest na szarym końcu listy wartości, które się uznaje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:27, 19 Mar 2022 Temat postu: Re: O toksycznej męskości |
|
|
Ile jest wart cel: pokażę wszystkim wokoło, że się nie boję?
W ideologii wojownika ten cel jest większy niż wszystko właściwie.
Pokazanie, że się nie odczuwa strachu miałoby (rzekomo, w tej dziwnej machowskiej ideologii) warte więcej niż np.
- zdrowie i życie własne
- zdrowie i życie innych osób (także bliskich)
- miłość
- prawda
- dobro
- rozsądek
Wszystko "aby sobie nie pomyśleli", że ja może się czegoś tam boję...
Bo jakby sobie pomyśleli...
jakby uznali, że stchórzyłem, albo uległem czyjejś presji, to...
... po prostu koniec świata! Po prostu nic już by się nie liczyło.
Takie ważne jest, żeby ONI (jacy "oni" właściwie?...) sobie NIE POMYŚLELI. To owo pomyślenie jakichś onych, owo ich uznanie tego gościa, co owym "prawdziwym facetem" jest, musi być bogiem wszelakich wartości, całej mentalności naszego macho?...
Oto ten macho niczego się nie boi - zwierzęcia, człowieka, czy zagrożenia utraty życia, ale...
panicznie robi w gacie z przerażenia na samą myśl o sytuacji, w której... by sobie pomyśleli, że się boję, albo odpuszczam?
Ten absolutny lęk przed uznaniem za strachliwego musi w końcu zostać...
A tak w ogóle, to czy, panie macho, panujesz pan właściwie nad tym co sobie myślą o tobie ludzie w pozostałych przypadkach?...
Może, choć nawet uznają cię za tego, który nie odpuszcza i na uczucie lęku sobie nie pozwala, to tak w ogóle mają cię za głupka?... - to to już się nie liczy?...
A może, choć cię uznają za takiego, co nigdy "nie pęka", to większość myśli - z tym durniem to lepiej nie mieć do czynienia, lepiej trzymać się od niego z dala?...
- To już nie ważne, tylko "żeby sobie nie pomyśleli, że ustąpiłem, albo stchórzyłem"?...
Naprawdę to "aby sobie nie pomyśleli" ma być bogiem i absolutem wartości człowieka, który CENI SWOJĄ OSOBĘ?
Od kiedy to, ceniący choćby swoją osobę człowiek, nagle miałby oddać to prawo do oceny jakiejś grupie obcych ludzi, a zrzeka się tu własnej decyzji, mądrości. Po co się tak poniżać?
Bo czymże innym, jak nie poniżeniem siebie jest właśnie to oddanie decyzji o wartości osoby w gestię osób postronnych, nie znanych nam często, często głupich, lekkomyślnych?...
Przy czym sam człowiek stawiający na jedną kartę ten status nieustraszonego wygląda w tym wszystkim tak, jakby ta osoba nie miała absolutnie żadnych innych cennych cech (poza ową odwagą) - inteligencji, rozsądku, pracowitości, dobrej woli, uczciwości, chęci pomagania innym itp. itd. a wszystko co ją istotnego tworzy sprowadzało się do tego, że niczym uparty byk, czy osioł prze bez opamiętania do przodu. Czy ta cecha parcia, parcia i parcia jest aż tak bardzo jest ważna, aż tak absolutnie najważniejsza?
Nie dałoby się czasem tego problemu - tak trochę na chłodno - rozważyć?...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 19:33, 19 Mar 2022, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|