|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:44, 03 Sie 2024 Temat postu: Logiczna granica postaw akceptacji i sprzeciwu |
|
|
Dzieci w swoim rozwoju mają naturalny okres, w którym sprzeciwiają się całemu światu. Jest okres buntu dwulatka, jest też bunt nastolatka. Psychika człowieka kształtuje się poprzez integrowanie świadomości z uczuciami, pragnieniami. Dlatego potrzebne dla rozwoju świadomości jest skierowanie osobowości w stronę wypróbowania własnej sprawczości, decyzyjności. Jakaś forma instynktownego sprowokowania postawy buntu jest wręcz niezbędna dla rozwoju. Wszyscy pewnie przez to przechodzimy, a także...
Wszystkim nam pewnie coś z tej postawy zostaje na dłużej...
Mam swoją zasadę epistemiczną, która głosi z grubsza: nie ogłaszaj (także sobie w umyśle) niczego jako spełnionego, jeśli podstawą ku temu jest wyłącznie chciejstwo, myślenie życzeniowe.
Zastosowanie owej zasady względem pytania o to, czy czasem sam nie ulegam jakiemuś wewnętrznego naciskowi w stronę PUSTEGO SPRZECIWIANIA SIĘ, skłania mnie do wniosku, aby utrzymywać wciąż jako aktywną hipotezę, iż sprzeciwiam się niejednokrotnie bezpodstawnie.
Tak właśnie zakładam, że przynajmniej niektóre moje sprzeciwy wobec sugerowanych mi ocen, postaw, idei zawierają nadmiarową dawkę upierania się nieuzasadnionego, wziętego wyłącznie z emocji, z potrzeby zademonstrowania własnej niezależności, może niezwykłości... Tak Z GÓRY zakładam, że taki właśnie nieuporządkowany nieraz jestem...
Pozostaje tylko kwestia ustalenia KIEDY do takich sytuacji dochodzi, albo inaczej W JAKIM STOPNIU moje sprzeciwy względem tego, czy innego czegoś są uzasadnione...
Aby ustalić to, muszę jednak stworzyć sobie jakieś dualne rozbicie rozpoznań rzeczywistości, które wyróżni mi instancję obiektywną, od tego, co wynika z mojego subiektywnego, emocjonalnie motywowanego sprzeciwu. Jak miałbym ją stworzyć?...
- Powiedzmy, że pojawia się pytanie o coś - o jakiś aspekt spraw, w którym jedna postawa jest za, a druga przeciw temu czemuś. Po czym rozpoznać, która opcja jest tą raczej subiektywną, z emocji, a która bardziej obiektywną, bo z zewnętrznych przesłanek?...
Rozumowanie w celu ustalenia, co jest raczej obiektywne, a co przynajmniej grozi uznaniem emocjonalnym, czyli chaotycznym może oprzeć się o następujące spostrzeżenia:
1. Analizę stanu emocjonalnego. To, co - z innych, bardziej niezależnych obserwacji patrząc - wyraźnie porusza mi emocje, jest podejrzewane o to, iż właśnie zastępuje mi rozum, skłania do wnioskowań na bazie niekontrolowanych przesłanek.
2. Jest zewnętrzne wobec moich rozpoznań To, co jawi się jako zewnętrzne, jest "obiektywne" przynajmniej w tym znaczeniu, że sobie sam tego nie wymyśliłem. Ale to oczywiście wcale nie znaczy, że jest obiektywne w innym sensie - czyli w samym znaczeniu prezentowanej przez owo coś idei. Fakt bycia niezależnym od mojego umysłu - jako pojawienie się sugestii - nie jest bowiem równoważny z obiektywną słusznością owej idei. Idea od początku bowiem mogła być poroniona, bezsensowna, choć stworzona na zewnątrz mojego umysłu. Te dwa obiektywizmy nie powinny być utożsamiane, bo są wyraźnie różne, odnoszą się do innych aspektów sprawy.
3. Aspekt powtarzalności - przesłanka z indukcji - coś co samo wraca, pomimo że to odrzucamy, negujemy, sugeruje jakąś postać niezależnego bytu. Też można się na tej regule osobno stosowanej, bezrefleksyjnie uznawanej "przejechać", bo w ten sposób samym naciskiem i uporem co niektórych ludzi manipuluje się do uznania przekonań zupełnie nieuzasadnionych, a wręcz mających uzasadnienia za odrzuceniem.
4. Zostało myślowo skonfrontowane z jakimiś alternatywami Samo proste przeczenie nie bardzo jeszcze wyjaśnia, PRZECIW CZEMU wystąpiło. Jeśli ktoś przeczy tylko sformułowaniu słownemu, to jest jeszcze pytanie, czy właściwie owo sformułowanie zrozumiał? Bo przecież ów ktoś może myśleć o innym znaczeniu, niż to, o którym myślał twórca sformułowania. Nie zawsze szybki pierwotny odczyt znaczeń jest tym zgodnym z intencją, czy najbardziej uznanym rozumieniem. Dopiero zestawiając z LICZNYMI ALTERNATYWAMI, umysł dowiaduje się, czemu w ogóle przeczy, jeśli czemuś przeczy.
Ten ostatni punkt na liście rysuje główną ideę dla niniejszego wątku. Sformułuję ją postaci zasady:
jeśli nie mamy dobrego wyobrażenia, czym jest owo coś, przeciw czemu się buntujemy, to buntujemy się nieskutecznie.
W skrajnym przypadku można zadać pytanie: czy można np. być "przeciw yi834n78". Jak obiekt sprzeciwu jest kompletnie nieokreślony, to chyba jednak nie ma jak się mu sprzeciwić. Choć...
co niektórym jakby to nie przeszkadzało, niektórzy sprzeciwiają się "tak w ogóle", nie mając sprecyzowane, czemu się sprzeciwiają. Według mnie tacy sprzeciwiają się nieskutecznie, tylko mielą w sobie emocję sprzeciwu, ale nic trwałego z tego nie ma szansy wyniknąć.
To jest pewnym paradoksem idei sprzeciwu, że do tego, aby go zrealizować, niezbędna jest AKCEPTACJA!
Z resztą mamy tu i odwrotną stronę medalu - aby coś zaakceptować, trzeba realnie WYPRÓBOWAĆ (z negatywnym skutkiem) potencjalne sprzeciwy w danej sprawie.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 16:02, 03 Sie 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:49, 03 Sie 2024 Temat postu: Re: Logiczna granica postaw akceptacji i sprzeciwu |
|
|
Ogólnie ową "logiczną granicę", o której traktuje temat wątku można by określić jako:
zdolność do wyłonienia z nieokreśloności i chaosu tego, co mamy akceptować, albo czemu mielibyśmy się sprzeciwić.
Ciekawe jest, co robi często psychika, gdy owego wyłonienia nie potrafi skutecznie zrealizować. Bo często tak właśnie bywa, że psychika próbuje być posłuszna jakiejś sugestii, ale przy nieokreślonym obiekcie dla owej sugestii. Tak jest, gdy na przykład psychika dostanie (silną) sugestie:
uwierz w ... (ale nie wiadomo w co konkretnie wierzyć)
zaakceptuj ... (ale nie wiadomo co właściwie akceptować)
odrzuć ... (ale nie wiadomo co tak bardzo należałoby odrzucać)
przyjmij jako twoje i słuszne (ale bez określenia co konkretnie jest do przyjęcia).
itp.
Jeśli psychika zostanie postawiona przed zadaniem tak niejasno postawionych, a jednocześnie jeśli powstanie w niej przeświadczenie o jakiejś niezbędności zrealizowania owego zadania, to typowe tu będą dwie reakcje
- reakcja niezgody, buntu na samą sugestię, na zasadzie: albo mi wyjaśnisz, co konkretnie i do końca jest tu celem, albo odczep się ode mnie, bo ja nie przyjmuję takiego stawiania zadań, które nie zostały wystarczająco jasno sformułowane.
- znajdowanie sobie celu zastępczego, a potem udawanie, iż właśnie ten cel jest wypełnieniem owego zadania. Będzie w tym często jakaś forma oszustwa, że zostało zrealizowane owo coś, do czego tak naprawdę nie mamy obiektywnych przesłanek uznania za zrealizowane.
Cele zastępcze, realizowane zamiast celu nieokreślonego, bardzo niejasno postawionego zwykle są tworzone blisko instynktownych, emocjonalnych aspektów. Oznacza to, że dla wielu osób np. wypełnieniem idei posłuszeństwa w sprawie, będzie zastępcze czczenie władzy, czy ogólniej tego źródła sugestii. Jeśli ze źródła X pochodzi sugestia "rób ..." (w kropkach jest samo sformułowanie, któremu odbiorca nie umie przypisać zrozumiałej, konkretnej treści), to wtedy owo rolę "bycia zrealizowaną sugestią" przejmie chwalenie źródła X. Czyli np. gdy władza mówi "należy zrobić in89jh0n8", to "posłuszny" owej władzy wykonawca "zrealizuje zadanie" w formie zadeklarowania np. władzo! Ja cię bardzo poważam, kocham i szanuję! Włądzo! Ja dla ciebie zrobię wszystko! Władzo! Ja nienawidzę twoich wrogów i będę z nimi walczył!
Taki "posłuszny" co prawda dalej nie zrealizuje owego zadania "zrobić in89jh0n8", ale poczuje się posłusznym właśnie w taki zastępczy sposób.
Ludzkie myślenie zbiega do ukształtowanych gdzieś głębiej w emocjach i intuicjach predefiniowanych obszarów, grawituje w stronę tego, co się stworzyło na bazie instynktów, a potem zaszłości z doświadczeń życiowych. Testem na to "co ktoś nosi w głębie duszy" jest właśnie postawienie mocno niejasnego zadania, z jednocześnie narzuconym silnie przymusem realizacji tego. Wtedy umysł "chwyci to zastępcze", próbując przedstawić jako wykonanie rzeczywiste zadania. Wtedy można taki umysł zdiagnozować pod katem, co on w głębi, w ukryciu w sobie nosi.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 17:00, 03 Sie 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|