Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bóg w ukryciu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:43, 08 Kwi 2024    Temat postu: Bóg w ukryciu

Bóg jest w ukryciu, zamiast wprost objawiać się ludziom w tym życiu. Ukryty jest nie tylko Bóg, ale i wiele innych spraw.
(18) aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Ewangelia Mateusza 6:18)

(4) aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Ewangelia Mateusza 6:4)

(6) Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Ewangelia Mateusza 6:6)


Bóg jest jak ten pan, król, nadzorca, który odjechał, który nie sprawuje kontroli, co pokazują choćby przypowieści:
(15) Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. (Ewangelia Mateusza 25:15)

(34) Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. (Ewangelia Marka 13:34)


Jaki jest sens tego ukrycia się Boga, zostawienie ludzkości jakby samej?... Nie mógłby Bóg jawnie sprawować opieki nad ludźmi?...
- Z punktu widzenia celu, jakim jest okazanie się wartości i mocy człowieka, zdecydowanie lepiej jest, gdy ludzie nie biorą obecności (nawet istnienia) Boga w swoich licznych decyzjach pod uwagę.
- Bo tylko wtedy nasze okazanie mocy, poprzez pomoc bliźniemu ma sens, jeśli inaczej ktoś tej pomocy (w lepszej postaci) nie dostanie. Gdyby dobry Bóg był obecny przy ludzkości, to nie byłoby powodu nikomu pomagać, bo wiadomo byłoby, że z pomocą pospieszy dobry, wszechwiedzący Bóg, który dodatkowo owej pomocy udzieli w najlepszej z możliwych postaci. Dopiero gdy Bóg jest ukryty, gdy widzimy, że nasz brak zainteresowania się potrzebującym bliźnim spowoduje, że temu bliźniemu stanie się krzywda (wszak nikt inny, w szczególności Bóg) mu nie pomoże, jest sens okazywać swoją pomoc, swoją przemyślność, dobro. Chodzi o SAMODZIELNOŚĆ CZŁOWIEKA.
- bo wtedy nasze życie jest uczciwym testem, wynikającym ze szczerych myśli, zaangażowania. A jednak według Biblii życie jest testem:

Królestwo Boże rozwija się wtedy w człowieku:
(33) Powiedział im inną przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło. (Ewangelia Mateusza 13:33)

Pan nie jest widoczny, odjechał:
(33) Posłuchajcie innej przypowieści! Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. (Ewangelia Mateusza 21:33)

Tutaj nie widać bożej obecności, więc:
(10) Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. (Ewangelia Mateusza 5:10)

Tutaj widoczne są bardziej dzieła diabła:
(8) Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych (9) i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. (Ewangelia Mateusza 4)

(12) A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. (Ewangelia Mateusza 11:12)


Wiele z tego, co ma być objawione, ma do tego, swój czas:
(11) On im odpowiedział: Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. (Ewangelia Mateusza 13:11)

Pewne rzeczy mają być zakryte, a odkrywane nielicznym
(22) Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. (Ewangelia Łukasza 10:22)

Kwestia objawiania się nieznanego, przenikania rzeczy ukrytych jest wpisana w nasze duchowe dojrzewanie:
(21) Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie. (Ewangelia Jana 14:21)

Aspekt objawiania się jest stałym wątkiem w Biblii. A objawianie się jest przecież możliwe tylko komuś, kto WCZEŚNIEJ NIE ZNAŁ, treści tego co mu objawiono.
(15) Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi. (Ewangelia Jana 16:15)

(26) Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich. (Ewangelia Jana 17:26)

(6) Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. (Ewangelia Jana 17:6)


Objawienie się, ujawnienie się rzeczy ukrytych po czasie... Dlaczego nie od razu?...
Jeszcze o tym chciałbym napisać. Wydaje się, że w tym jest bardzo głęboki sens. Tylko nie znając treści filmu czy książki, chcemy ją czytać, jesteśmy zaangażowani podczas oglądania, lektury. To, czy człowiek JEST W STANIE DOPASOWAĆ SIĘ DO NIEZNANEGO stanowi o tym, jak bardzo jest elastyczny, mądry, wartościowy. Podziwiamy geniuszy nauki właśnie za to, że byli w stanie swoim umysłem przenikać rzeczy dla większości ludzi zakryte. Tak okazują swoją moc - że gdy inni widzą tylko powierzchowną warstwę rzeczy, geniusz dostrzega tę głębszą, dla większości skrytą. Ale aby to w ogóle mogło się dokonać, przecież wcześniej COŚ SKRYTE MUSI BYĆ. Moc się w słabości doskonali, moc umysłu doskonali próbując dociec tego, co wcześniej dla tego umysłu było zakryte. Jeśli mamy poznać siebie - swoja moc umysłu - to musimy przejść przez fazę, gdy jest wiele niewiadomych, stawiających naszemu umysłowi wyzwanie. Tam, gdzie nie ma wyzwań, nie ma możliwości okazania mocy, nie ma szansy na pokazanie, kim się jest.

Objawienie czegoś nie jest możliwe każdemu. Na to, aby przyjąć pewne informacje trzeba być odpowiednio przygotowanym. Umysł, który nie zna notacji, stosowanej we wzorze matematycznym, nie zrozumie co we wzorze napisano, więc nawet jeśli ktoś ten wzór mu by przedstawił, to i tak na niewiele to się zda. To, że ktoś coś jest w stanie zrozumieć, jest samo w sobie jakimś świadectwem tego, że już dojrzał, że ma umysł przygotowany na przyjęcie tego, co mu ukazano.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:38, 08 Kwi 2024    Temat postu:

Ciekawie to wszystko opracowałeś, połączyłeś. Jeżeli pozwolisz to też trochę do tematu dołożę od siebie.
Niedawno w Polsce było trochę głośno o wydarzeniu, że gdzieś w Polsce na małego chłopczyka, gdy chyba wychodził z rodzicami z kościoła to spadło na niego jakaś część drzewa. W takich sytuacjach normalne jest, że człowiek wierzący pyta się, jak to zrozumieć, dlaczego Bóg nie powstrzyma tych tragicznych wydarzeń.

I ostatnio słyszałem bardzo ciekawą, dająca do myślenia żydowską interpretację teologiczną. Mianowicie, jak jest Ewangelia o burzy na jeziorze w łodzi to jest tam, że apostołowie biorą Jezusa na łódź, On później zasypia i śpi. Śpi to można powiedzieć znaczy, że nie jest świadomy tego, co się dzieje wokół Niego. Chyba tradycja kabalistyczna mówi, że czasem Pan Bóg odwraca oblicze od naszego świata. To jest oczywiście przenośnia. Pozwala, żeby rzeczy toczyły się tak jakby toczyły się, gdyby Jego rzeczywiście nie było. Tak żebyśmy doświadczyli, co się wtedy dzieje. To też wydaje się ciekawą interpretacją, ale słabo znam jej podstawy.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pon 18:40, 08 Kwi 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:29, 09 Kwi 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Ciekawie to wszystko opracowałeś, połączyłeś. Jeżeli pozwolisz to też trochę do tematu dołożę od siebie.
Niedawno w Polsce było trochę głośno o wydarzeniu, że gdzieś w Polsce na małego chłopczyka, gdy chyba wychodził z rodzicami z kościoła to spadło na niego jakaś część drzewa. W takich sytuacjach normalne jest, że człowiek wierzący pyta się, jak to zrozumieć, dlaczego Bóg nie powstrzyma tych tragicznych wydarzeń.

Trochę mi się skojarzył ten przypadek z utyskiwaniem jednego proboszcza w podwarszawskiej miejscowości na grupę "ekologów", którzy składali jakieś petycje i protesty przeciw wycinaniu osłabionych konarów drzew na terenie kościelnym. Ludzie w gorące dni często uczestniczyli w mszy stojąc na zewnątrz, pod drzewami (kościół jest raczej mały), właśnie pod tymi konarami, więc proboszcz chciał zapewnić im bezpieczeństwo. Jak widać z przykładu przez Ciebie opisanego, raczej ma rację.
Z drugiej strony razi nieodpowiedzialność, ortodoksja, głupota (czy co tam jeszcze...) owych "ekologów", którzy walczą o każdy pniaczek, czy gałąź do potencjalnego wycięcia, tracąc z oczu znacznie szerszy kontekst sprawy. Jak widać fundamentaliści i porąbani ortodoksi są nie tylko wśród religiantów.

Ale wracając do sprawy...
Zbytnia wiara w to, że się Bóg miałby ludźmi opiekować, czyniąc co chwila wyłomy w prawach fizyki i logiki (czyli de facto czyniąc cuda), powodowałaby ostatecznie PARALIŻ ROZUMOWANIA I DECYDOWANIA. Jeśli bowiem byłoby normą, iż obserwowane prawa fizyki są (arbitralną wolą boską, przynajmniej w znaczącej części przypadków) łamane, to automatycznie też oznaczałoby, że człowiek w takich warunkach zostałby pozbawiany odpowiedzialności.
W aktualnych warunkach mamy powód do decydowania się na jakieś - z naszego osądu patrząc DOBRE działania - bo jesteśmy w stanie przewidywać, że inne zadziałanie spowoduje gorsze skutki. Dobro i zło powinno być względnie przewidywalną kategorią, aby w ogóle sens miało SUMIENIE. Jeśliby wystrzelenie kuli w stronę serca osoby nie skutkowało z przeważającym prawdopodobieństwem śmiercią (bądź kalectwem) tej osoby, tylko o zdarzało się to chaotycznie, bo jakaś dodatkowa siła (niekoniecznie Bóg, ale w tym rozważaniu myślę o Bogu) zmieniałaby "reguły gry", to strzelający mógłby argumentować, że to nie on jest winien śmierci tamtej osoby, tylko Bóg, który nie chciał zareagować, skoro on wie, co jest lepsze...
Ukrywanie się Boga jest absolutnie niezbędne, aby
- występowała przewidywalność zdarzeń w świecie
- aby dalej z tego można było mówić o ODPOWIEDZIALNOŚCI za to, co się stało, aby w ogóle był sens mówienia o sprawcy czynu
- aby dalej stąd można było zasadnie mówić o efekcie SUMIENIA, które przypisując zasadnie winę do sprawcy, daje podstawę ku temu, aby sprawca był oceniony jak czyniący dobro, albo zło.
- aby też osoba miała szansę doskonalić swoje moce mentalne, bo tylko wtedy, gdy rzeczywistość jest w wystarczającym stopniu przewidywalna, można ją poznawać, a dalej na bazie tego poznania, dostosowywać swoje postawy, myśli, emocje - w stronę dobra, a nie przypadkowo.

Istotą odpowiedzialności i sumienia jest to wzajemne powiązanie decyzji ze skutkami działań. Jeśli wystrzelisz kulę w stronę człowieka, to będziesz z dużym prawdopodobieństwem winnym jego śmierci. I nie będzie tu tłumaczenia "bo Bóg powinien powstrzymać wystrzeloną kulę, skoro widział, że stanie się coś złego". Ma nie być tłumaczenia!
Część zdarzeń jest dla człowieka nieprzewidywalna i to też ma znaczenie - bo dzięki temu człowiek ma powód, aby się doskonalić w przewidywaniu, czym potwierdza swoją moc i wartość. Człowiek swoją mocą duchową, intelektualną może przesuwać tę granicę rozdzielającą zdarzenia nieprzewidywalne od przewidywalnych, może być dzięki temu bardziej sprawczą i odpowiedzialną jednostką.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 17:40, 09 Kwi 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:48, 10 Kwi 2024    Temat postu:

Michał napisał:
Część zdarzeń jest dla człowieka nieprzewidywalna i to też ma znaczenie - bo dzięki temu człowiek ma powód, aby się doskonalić w przewidywaniu, czym potwierdza swoją moc i wartość. Człowiek swoją mocą duchową, intelektualną może przesuwać tę granicę rozdzielającą zdarzenia nieprzewidywalne od przewidywalnych, może być dzięki temu bardziej sprawczą i odpowiedzialną jednostką.


Ok, to brzmi logicznie i rozsądnie, ale brakuje tu chyba uwzględnienia jednej rzeczy - potwornego bólu i cierpienia spowodowanego nieszczęściem. Po prostu czasem się zastanawiam czy nieskończenie dobry, wrażliwy i troskliwy Bóg może patrzeć na to jak cierpi Jego stworzenie na skutek tych zdarzeń nieprzewidywalnych. Poza tym, jeden będzie się na skutek takich zdarzeń rozwijał się, doskonalił, ale będą też i takie osoby, które w tym cierpieniu i smutku, bólu pogrąża się, świat im się zawalił..
Jednak myślę, że czasem trudno plan Boga zrozumieć. Łatwiej przyjąć w takich sytuacjach, jak to wyraził angielski filozof Bertrand Russel, że "człowiek jest produktem przyczyn pozbawionych uprzedniej wizji celu".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:32, 11 Kwi 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał napisał:
Część zdarzeń jest dla człowieka nieprzewidywalna i to też ma znaczenie - bo dzięki temu człowiek ma powód, aby się doskonalić w przewidywaniu, czym potwierdza swoją moc i wartość. Człowiek swoją mocą duchową, intelektualną może przesuwać tę granicę rozdzielającą zdarzenia nieprzewidywalne od przewidywalnych, może być dzięki temu bardziej sprawczą i odpowiedzialną jednostką.


Ok, to brzmi logicznie i rozsądnie, ale brakuje tu chyba uwzględnienia jednej rzeczy - potwornego bólu i cierpienia spowodowanego nieszczęściem. Po prostu czasem się zastanawiam czy nieskończenie dobry, wrażliwy i troskliwy Bóg może patrzeć na to jak cierpi Jego stworzenie na skutek tych zdarzeń nieprzewidywalnych. Poza tym, jeden będzie się na skutek takich zdarzeń rozwijał się, doskonalił, ale będą też i takie osoby, które w tym cierpieniu i smutku, bólu pogrąża się, świat im się zawalił..
Jednak myślę, że czasem trudno plan Boga zrozumieć. Łatwiej przyjąć w takich sytuacjach, jak to wyraził angielski filozof Bertrand Russel, że "człowiek jest produktem przyczyn pozbawionych uprzedniej wizji celu".

Ten test, jaki konstruuje życie, jest rzeczywiście przerażająco głęboki, czy w innym sensie "neutralny" - w znaczeniu niesugerowania iż jakakolwiek dobra, świadoma siła może stać za tym światem.
Z drugiej strony, gdyby sugestia, iż jednak dobry Bóg nad światem i ludźmi czuwa była wyrazista, to właściwie cały test by się wykrzaczył. Bóg nie może odejść od tej naturalności - przypadkowości, łącznie z opcją okrucieństwa dla warunków testu, bo wtedy test przestałby być testem, a stał się tylko formą treningu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin