|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 2:39, 14 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Tak samo uważam ja. O ile wieloświat Everetta to kompletne bzdury, to odwrócony Everett jest taki że w przeszłości jest jedna ścieżka, przyszłość to wiele ścieżek, które są sukcesywnie przycinane.
Ale to nie stoi na przeszkodzie by Wszechwiedza wiedziała, którą ze ścieżek się przytnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23147
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:04, 14 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Tych, którzy definiują wolność woli inaczej, bez odwołania do determinizmu, zwie się kompatybilistami, ponieważ uważają, że determinizm jest kompatybilny (zgodny) z wolną wolą. Niektórzy kompatybiliści wręcz twierdzą, że wolna wola wymaga determinizmu, głosząc, że tzw. wybór zakłada przedkładanie jednego rezultatu ciągu akcji nad innym, czyli wymaga pewnej świadomości, jak potoczą się losy w razie konkretnego wyboru. Kompatybiliści uznają więc debatę między libertarianami i twardymi deterministami „wolna wola czy determinizm” za fałszywy problem. Różni kompatybiliści proponowali najróżniejsze definicje, co w ogóle oznacza wola wolna, biorąc różne rodzaje przeszkód (których brak jest wolnością) za istotne dla kwestii; lecz ponieważ wszyscy oni zgadzają się, że nie jest tu istotną przeszkodą determinizm, tradycyjnie grupuje się ich pod tym wspólnym określeniem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:01, 14 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Andy napisał: | to nie stoi na przeszkodzie by Wszechwiedza wiedziała, którą ze ścieżek się przytnie |
Problem tylko w tym, że dowiadując się z nieomylną pewnością, co się wydarzy w każdej przyszłej chwili, Wszechwiedza likwiduje wszelki wybór (rysunek trzeci). Wola może więc zostać jedynie jako pasywna chęć, żeby było tak czy inaczej. Wola jako aktywny wybór pomiędzy możliwościami staje się absolutnie niemożliwa. To "przycięcie" jest dokonywane nie przez wybierającego, lecz przez "Wszechwiedzącego, AKTEM POZNANIA SKUTKU wyprzedzającym AKT WYBORU PRZYCZYNY.
Na rysunku czas biegnie po osi przeszłość-A-B-C-D-E. Patrząc na rysunek, patrzysz z perspektywy PONADCZASOWEJ. Znając nieomylnie każdy element każdej z możliwych ścieżek, masz wszechwiedzę o przyszłości. Jest ona jak znajomość rysunku pierwszego i drugiego - nie determinuje niczego poza strukturą możliwości i przez to zostawia wybory, kosztem braku nieomylnej wiedzy o tym, co się konkretnie dokona w przyszłości. Nieomylna wiedza o tym, co się konkretnie dokona w przyszłości zmienia PONADCZASOWO strukturę przyszłości na taką jak na trzecim rysunku, czyli na ściśle deterministyczną, bez śladu wyboru.
Od tego nie ma ucieczki.
Semele za [link widoczny dla zalogowanych] napisał: | Tych, którzy definiują wolność woli inaczej, bez odwołania do determinizmu, zwie się kompatybilistami, ponieważ uważają, że determinizm jest kompatybilny (zgodny) z wolną wolą. Niektórzy kompatybiliści wręcz twierdzą, że wolna wola wymaga determinizmu, głosząc, że tzw. wybór zakłada przedkładanie jednego rezultatu ciągu akcji nad innym, czyli wymaga pewnej świadomości, jak potoczą się losy w razie konkretnego wyboru. |
Co jest pomieszaniem pojęcia wyboru z pojęciem chęci. Wybór wymaga zachodzenia co najmniej dwóch możliwości, czyli wymaga takiego świata, jaki naszkicowany jest na pierwszych dwóch rysunkach. Świat deterministyczny jest naszkicowany na rysunku trzecim i tam nie ma śladu wyboru, choć może być pełna zgodność wydarzeń z tym, co obserwator sobie życzy. Wprowadzenie nawet najdrobniejszej możliwości wyboru automatycznie usuwa ścisły determinizm.
Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Czw 12:08, 14 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23147
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:25, 14 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Kompatybilści wg mnie nie są zwolennikami detrminizmu a raczej indeterminizmu.
Ale jestem w fazie przemyśleń. Ty wuju komplikujesz wiele zagadnień zamiast je przedstawiać poglądowo.
Ale Ty jesteś naukowcem.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 16:11, 14 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:25, 14 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Andy napisał: | to nie stoi na przeszkodzie by Wszechwiedza wiedziała, którą ze ścieżek się przytnie |
Problem tylko w tym, że dowiadując się z nieomylną pewnością, co się wydarzy w każdej przyszłej chwili, Wszechwiedza likwiduje wszelki wybór (rysunek trzeci). Wola może więc zostać jedynie jako pasywna chęć, żeby było tak czy inaczej. Wola jako aktywny wybór pomiędzy możliwościami staje się absolutnie niemożliwa. To "przycięcie" jest dokonywane nie przez wybierającego, lecz przez "Wszechwiedzącego, AKTEM POZNANIA SKUTKU wyprzedzającym AKT WYBORU PRZYCZYNY. |
Choć zgodzę się z Tobą co do efektu końcowego, to polemizowałbym z poprawnością użycia w tym opisie słowa "dokonywane". Wszechwiedza może być (a w idealnym przypadku taka właśnie jest) absolutnie BIERNA, czyli o zerowej mocy sprawczej. Wiedza pewna jest bardziej WSKAŹNIKIEM tego, co Z INNYCH POWODÓW jest nieprzekraczalne, niż sama coś "robi". Wiedza pewna sama niczego nie ogranicza, niczego nie robi ale...
skoro w ogóle jest, to właśnie to oznacza, iż nie ma wolności wyboru.
Już bardziej konkretnie, wiedza o tym, że proces potoczy się w sposób dokładnie zadany przez prawa fizyki (zakładam tu proces deterministyczny) nie stwarza tych praw fizyki, ani nie stwarza sytuacji, w których owe prawa miałyby działać. Wiedza jednak INFORMUJE kogoś, kto się zorientował, iż ona wystąpiła, że w tym akurat przypadku nic się nie może zdarzyć inaczej, niż tak, jak to pewna wiedza określa.
Wydaje mi się, że nieporozumienia w zakresie wolności woli biorą się z tego, że ludzie chaotycznie, niekonsekwentnie, z podmianą właściwości traktuję dość odmienne pojęcia
- wiedzy
- woli sprawczej
- aktu sprawczego/działania
W dyskusjach wiedza na jednym etapie rozumowania jest "tylko" wiedzą, aby na innym etapie rozumowania/dyskusji stać się w istocie wolą, albo działaniem. Pojęcia robią się niczym kameleony - przestają być sobą, a stają się innymi znaczeniowo bytami, choć zachowują starą nazwę.
Wg mnie porządkuje rozumowanie, jeśli się precyzyjnie zdefiniuje te pojęcia. Proponowałbym z grubsza następujące ujęcie:
Wiedza pewna o zdarzeniach: zobrazowanie w jakimś systemie obrazującym (najczęściej umyśle) związków pomiędzy rozpoznaniami rzeczywistości, zachowujące pełnię odpowiedniości pomiędzy obrazem a stanem faktycznym, ale nie związane z żadną formą wpływu na obrazowaną rzeczywistość, nie sprawuje nad nią kontroli.
Wola: ukształtowanie się stanu umysłu, polegające na wyróżnieniu jakiegoś przyszłego stanu, jako tego, który miałby zostać zrealizowany w rzeczywistości poprzez decyzje owego umysłu i sprawcze działanie.
Akt sprawczy/działanie: seria decyzji umysłu, powiązanych z aktami wymuszenia/kontroli nad tymi aspektami rzeczywistości, które umysł jest w stanie kontrolować.
Wiedza sama w sobie nie implikuje żadnej formy kontroli. Oglądając po raz któryś ten sam film wiemy, co się zdarzy na ekranie, ale nie kontrolujemy treści filmu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23147
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:31, 14 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
indeterminizm [łac. in ‘nie’, determino ‘ograniczam’], filoz. pogląd, który głosi, że istnieją zjawiska niepodlegające prawom przyrody, przeciwstawny determinizmowi,
indeterminizm jest stanowiskiem negującym istnienie koniecznej współzależności zjawisk (zdarzeń), na mocy której każde zjawisko byłoby jednoznacznie wyznaczone przez całokształt sytuacji (warunków) w jakiej zachodzi, a zwłaszcza kwestionujący powszechną ważność przyczynowego uwarunkowania zjawisk; spór indeterminizmu z determinizmem, trwający w filozofii od czasów starożytnych, dotyczy zwłaszcza kwestii: wolności woli, odpowiedzialności moralnej człowieka, celowości natury, przyczynowości w przyrodzie, konieczności i przypadku; w tradycyjnej postaci indeterminizm dotyczył obiektywnych prawidłowości (praw), w wersji skrajnej negując całkowicie ich istnienie (lub możliwość ich poznania), w wersji umiarkowanej dopuszczając istnienie takich prawidłowości tylko w niektórych dziedzinach rzeczywistości za encyklopedią PWN
Indetrminizm probabilistyczny..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:13, 14 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | Wszechwiedza może być (a w idealnym przypadku taka właśnie jest) absolutnie BIERNA, czyli o zerowej mocy sprawczej. |
Zgadza się. Ale zauważ jedną ciekawą rzecz:
Trzeci rysunek (deterministyczny) obrazuje też absolutną wszechwiedzę i deterministyczne pojęcie czasu. Dwa poprzednie (wolitywne lub indeterministyczne - możliwościowe) obrazują wszechwiedzę możliwości i możliwościowe pojęcie czasu. Jeśli czasem nazwać bieg wydarzeń (jak w determinizmie) i jeśli przenieść to na przyszłość (w analogii do determinizmu), to możliwościowy czas staje się w przyszłości wielowątkowy: każdy z wątków, każda ze ściek ma swój własny bieg wydarzeń, swój własny jednowymiarowy czas, który ją parametryzuje. I teraz ty patrzysz na te rysunki, stawiając się PONAD czasem, bo ogarniasz rysunek wzrokiem. Wszechwiedza absolutna jest jak takie ponadczasowe ogarnianie deterministycznego świata na trzecim rysunku i jest ona na mocy swej postaci pasywna. Wszechwiedza możliwości jest jak takie ponadczasowe ogarnianie możliwościowego rysunku i ewoluuje ona wraz z czasem rysunku (oś przeszłość-A-..-E-...) zgodnie z wyborami, które się w tym czasie dokonują, przy czym zachowuje ona możliwość własnej aktywności, bo może mieć wkład do dowolnego z wyborów. A jak jest, gdy patrzysz na różne rysunki na raz? To dodaje JESZCZE JEDEN WYMIAR czasowi. Patrząc na wszystkie rysunki i zastanawiając się nad nimi, możesz mieć możliwość wyboru, który z tych światów będzie realizowany począwszy od aktualnego momentu teraźniejszości, który dla ciebie składa się z wszystkich momentów teraźniejszości na każdym z rysunków i dzieje się w ponad-ponadczasowej chwili, w której akurat twoje myśli się znajdują. Możesz więc nawet zmieniać świat z deterministycznego w możliwościowy i z powrotem, tyle że w innej chwili teraźniejszości, bo te postępują naprzód wraz z twoimi decyzjami i z tym, co dzieje się w wybranym przez ciebie, realnie funkcjonującym świecie. Do tego takich ponad-poziomów czasu można sobie budować dowolnie wiele. Wszechwiedza traktowana jako proces w wielowymiarowym czasie ma ekstremalnie potężną moc sprawczą. Przy czym rzecz jasna nie jest ona wszechwiedzą absolutną, bo zabsolutyzowanie jej wymagałoby przekształcenia każdego z rysunków w identyczny deterministyczny i zredukowałoby wymiar czasu do trywialnego minimum: do jednego.
Do tego zauważ proszę, że wszechwiedzącym aktem ponadczasowego działania (czyli aktem wolnej woli) da się stworzyć świat deterministyczny. Po prostu przygotowujesz pakiet rysunków, wśród których są i deterministyczne i w których nie ma jeszcze przeszłości lecz wszystko startuje od punktu zero, wybierasz do realizacji jeden deterministyczny, resztę wywalasz do kosza a ten wybrany puszczasz w ruch - w nim zaczyna płynąć realny czas. A tobie od tego ponadczasowego momentu płynie czas pasywnie razem z realnym czasem tego świata. Co zresztą nie przeszkadza ci, żeby POZA tym światem działo ci się coś, na co aktywnie masz wpływ.
Michał napisał: | Oglądając po raz któryś ten sam film wiemy, co się zdarzy na ekranie, ale nie kontrolujemy treści filmu. |
Dokładnie. I z innej strony: oglądając po raz któryś ten sam film możemy nie pamiętać, co się wydarzy, a będąc pochłonięci fabułą możemy wręcz odnosić wrażenie, że bohaterowie dokonują w nim wyborów. I na tym właśnie polega wolna wola w determinizmie. Jest to złudzenie aktywnego działania, biorące się z wyobrażeń przyszłych możliwości, z ocen tych możliwości, oraz z niewiedzy o tym, która z tych możliwości się wydarzy, choć to co się wydarzy jest i tak z góry ustalone.
Michał napisał: | Wg mnie porządkuje rozumowanie, jeśli się precyzyjnie zdefiniuje te pojęcia. Proponowałbym z grubsza następujące ujęcie:
Wiedza pewna o zdarzeniach: zobrazowanie w jakimś systemie obrazującym (najczęściej umyśle) związków pomiędzy rozpoznaniami rzeczywistości, zachowujące pełnię odpowiedniości pomiędzy obrazem a stanem faktycznym, ale nie związane z żadną formą wpływu na obrazowaną rzeczywistość, nie sprawuje nad nią kontroli.
Wola: ukształtowanie się stanu umysłu, polegające na wyróżnieniu jakiegoś przyszłego stanu, jako tego, który miałby zostać zrealizowany w rzeczywistości poprzez decyzje owego umysłu i sprawcze działanie.
Akt sprawczy/działanie: seria decyzji umysłu, powiązanych z aktami wymuszenia/kontroli nad tymi aspektami rzeczywistości, które umysł jest w stanie kontrolować. |
Dokładnie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23147
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:52, 15 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
W kwestii wolnej woli jeszcze.
Jacek Wawer pisze:
Zatem w istotnym sensie w indeterministycznym świecie działamy „na ślepo”. Po prostu decydujemy się na to lub tamto, nie mogąc uzasadnić, dlaczego na to raczej niż na tamto się zdecydowaliśmy. Jeśli zaś tak się rzeczy mają, to można mieć zasadną wątpliwość, czy nasze decyzje rzeczywiście są wolne. Nasze postępowanie zdaje się raczej dziełem przypadku. Można powiedzieć, że w pewnym sensie to, czy przeżyjemy dobre, czy złe życie, jest raczej kwestią trafu niż odpowiedzialnych wyborów.
Zagadka wolności
Reasumując, w deterministycznym świecie nie możemy wybierać inaczej, niż rzeczywiście wybieramy, co znaczy, że nasze decyzje nie są wolne. W indeterministycznym świecie nie można wyjaśnić, dlaczego wybieramy tak, jak wybieramy, a nie przeciwnie, co również znaczy, że nasze decyzje nie są wolne. Świat jest jednak albo deterministyczny, albo indeterministyczny. Zatem tak czy owak nasze decyzje nie są wolne. Jeśli powyższe argumenty są poprawne, to w świecie nie ma wolnych decyzji, a wszelka wiara, że jesteśmy wolnymi podmiotami, jest po prostu (być może przydatnym) złudzeniem.
I w jednym i drugim przypadku na wybór wpływa nasza wiedza i doświadczenie. Jeśli opisywany przez pana Jacka nauczyciel chemii zdecyduje się na produkcję amfetaminy to może uwzględnić lub nie, możliwość wykrycia tego procederu (czyli ryzyko).
Jeśli założyć że Bóg istnieje i jest wszechwiedzący to będzie on wiedział jak biznes chemika się zakończy, ale nauczyciel sam wybierze swoją drogę
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 8:55, 15 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:26, 15 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Warto by w kontekście tego wątku postawić takie pytanie: czy Bóg może być miłością tak "tylko trochę"?
W dyskusji z chrześcijańskimi fundamentalistami, integrystami, infernistami pojawia się następujące rozumowanie: Bóg rzeczywiście jest miłością, ale ponieważ jest jednocześnie sprawiedliwy, to miłość musi tu być ograniczona. Co prawda fundamentalista nie użyje słowa, że Bóg jest "ograniczony". Tak wprost tego nigdy nie nazwie, bo fundamentalista bardzo dba o to, SAME SFORMUŁOWANIA były poprawne, czyli niezawierające żadnej formy ujmowania czegoś Bogu. Ale to "po prostu tak wyjdzie", że gdy wejdzie do gry ewentualność kary z grzechy, to owa kara zyska priorytet. Bóg będzie kochał, ale tak kochał już mało skutecznie, jako że wymóg niezbywalnej karalności (rozumianej - mylnie - przez fundamentalistów i integrystów jako "boska sprawiedliwość") miałby tu mieć priorytet. Po prostu karalność jest u integrystów najwyższą wartością w boskich cechach, a miłość jest gdzieś tam na spodzie - jak jej ważniejsze atrybuty (typu karalność, nieskończona obraza boskiego majestatu z tytułu ludzkiego grzechu) "zezwolą" na okazanie się. W takim ujęciu miłość boska niby jest, ale jest taka "trochę", taka ograniczona, bez realnej władzy. Realną władzę ma wymóg twardej karalności.
Czy to tak rzeczywiście miałoby być?...
Samo wspominanie o miłości jest (rzekomo, u fundamentalistów) przecież "pluszowe". A mówienie o przebaczeniu, jest pluszowe do kwadratu. Miłość, jak tu określił nasz forumowy fundamentalista "nie przeszkadza"... Wszak leży zapomniana i nieużywana gdzieś na dnie mentalnego koszta, przywalona od góry "ważniejszymi" atrybutami, z których najważniejsza jest właśnie rygorystyczna boska karalność i gniew.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 14:28, 15 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23147
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:35, 15 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Co by się wydarzyło Michał gdybyśmy słowo milosierny zastapili wspaniałomyślny??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:51, 15 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Co by się wydarzyło Michał gdybyśmy słowo milosierny zastapili wspaniałomyślny?? |
Byłoby zamienione. Nie wiem, gdzie chcesz tak zamieniać te słowa.
Bóg jest wspaniałomyślny, ale żywcem podmienianie takich słów w tekstach raczej tylko popsuje zrozumiałość i sensownosć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:21, 15 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Odrzucam zdecydowanie rozumienie pojęcia "wiara religijna" jako postawy upartego, przeciw wszelkim odczuciom i myślom twardego wmawiania sobie, że coś, o czym nie wiem, czym właściwie to miałoby być, zyskać miałoby status jakoś przeze mnie przyjętego, przyswojonego mentalnie.
Integryzm zaś postrzegam jako właśnie tę postawę - jako: trzeba sobie wmawiać to niezrozumiałe, trzeba to z uporem deklarować, trzeba się opowiadać z tym, co nawet miałoby byś sprzeczne z tym co czujesz i myślisz, bo to rzekomo miałaby być "wiara".
Nie! Wiara (ta poprawna) po prostu czymś innym.
Wiara religijna poprawna jest wytyczeniem pewnego kierunku mentalnego, w którym rzeczywiście jest silny aspekt niepewności, co dostaniemy na koniec naszej życiowej drogi, ale nie polega ona na zrzeczeniu się obowiązku postrzegania rzeczywistości w sposób spójny. W szczególności nie polega ona na zaprzedaniu swoich ocen i uczciwości posłuszeństwu ludzkim autorytetom (nawet jeśli te ludzkie autorytety bardzo pragną być postrzegane jako już mające boskie atrybuty - wiedzy, nieomylności). To nie to jest tą poprawną "wiarą".
Podpis in blanco na zasadzie "wierzę w to, co by to nie było, jeśli moje autorytety to głoszą" nie jest wiarą religijną w moim rozumieniu słowa. Jest w tym rodzaj wiary, ale W COŚ INNEGO, czyli nie w to, że dane twierdzenie jest słuszne (bo deklaratywnie "wierzący" nawet nie ma pojęcia, CO właściwie jest "słuszne", a także co owa "słuszność" miałaby oznaczać), lecz w to, że potakiwanie autorytetom bez wnikania o co tam chodzi, ma swój jakiś (ukryty...) sens.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 17:28, 01 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6481
Przeczytał: 44 tematy
|
Wysłany: Sob 12:50, 24 Lut 2024 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | Anbo napisał: | Jak doskonale znasz czynniki decydujące o skutku, to nieomylnie przewidzisz skutek. Twórczośc woli polega na tym, że wyboru dokonuje poprzez analizę danych. |
To jest deterministyczna wola, sama chęć, pozbawiona wyboru. Wybór wymaga co najmniej dwóch możliwości. Twórczość wymaga wyboru, w przeciwnym razie mamy ZŁUDZENIE wyboru i ZŁUDZENIE twórczości, jako że wszystko jest Z GÓRY USTALONE. |
Błędnie wnioskujesz brak możliwości wyboru. Na podstwie nieomylnej wiedzy Boga nie możesz wnioskować braku możliwości wyboru. Z tego, że Bóg zna wybór nie wynika, że go nie było.
Wola jest funkcją osoby, więc jako taka zależy od tego, jaka ta osoba jest, a to z kolei nie zależy od osoby. (Gdyby wola nie zależała od tego, jaka osoba jest, nie byłaby wolna, bo zależałaby od czynników spoza osoby.) Chyba nie zaprzeczysz, że wola zależy na przykład od inteligencji, a ta nie zależy od nas? Wola (czyl decyzja) jest przecież wynikiem analizy danych. Takich powodów, że wolimy to a nie tamto można wymienić wiele i będą to czynniki, na które nie mieliśmy wpływu, bo nie mamy wpływu na to, jacy się rodzimy i kim się stajemy poprzez wychowanie następujące na bazie tego, jacy się rodzimy. Taki stan rzeczy powoduje, że koncepcja sądu Bożego jest bez sensu. A ponieważ każdy mieniący się być katolikiem nie może odrzucić tej koncepcji, to nie może też uznać, że przyczyna woli zależy od czynników, które nie zależą od osoby.
Dla mnie tak samo bez sensu jest koncepcja dziedziczenia grzechu pierworodnego i konsekwencji zgrzeszenia przez pierwszych rodziców oraz koncepcja odkupieńczej śmierci, jakby miłosierny, pragnący tylko dobra i zarazem wszechmocny Bóg nie mógł sprawy załatwić inaczej niż przez okrutne przelanie krwi swojego "syna". Jak dla mnie to są ludzkie wymysły wyrosłe ze swoistych wyobrażeń Boga i swoistego pojmowania takich pojęć jak sprawiedliwość, co sprowadza się do wiary w konieczności zapłaty Bogu czyjąć krwią, żeby coś uzyskać. Ale to już tak na marginesie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2713
Przeczytał: 88 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 1:03, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | Wola jest funkcją osoby, więc jako taka zależy od tego, jaka ta osoba jest, a to z kolei nie zależy od osoby. |
Może trochę zależy, a trochę nie. Nie wszystko zależy ode mnie, ale czy nic nie zależy ode mnie? Przecież ludzie pracują nad sobą, dążą do bycia np. lepszymi ludźmi, uświadamiają sobie swoje słabości i je pokonują. Potrafimy zmieniać się "na lepsze", czy uważasz, że możesz być tylko biernym obserwatorem zmian siebie samego? Jesteś tylko liściem, którym popycha wiatr i możesz się temu tylko przyglądać?
Cytat: | Taki stan rzeczy powoduje, że koncepcja sądu Bożego jest bez sensu. |
Może "sąd Boży" będzie inny niż to sobie tradycyjnie wyobrażamy: Sędzia oceni nasze życie i jeśli ciężkie grzechy zaważyły, przy czym nie ma skruchy i chęci poprawy, a więc wyrok piekło..
Może to wszystko będzie wyglądać inaczej. Człowiek zobaczy swoje życie, Bóg który jest światłością i prawdą pomoże zobaczyć człowiekowi, kim on się stał, kim się okazał. Potępi to, co w nas złe i słabe i pomoże nam stać się naprawdę wolnymi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:07, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | anbo napisał: | Wola jest funkcją osoby, więc jako taka zależy od tego, jaka ta osoba jest, a to z kolei nie zależy od osoby. |
Może trochę zależy, a trochę nie. Nie wszystko zależy ode mnie, ale czy nic nie zależy ode mnie? Przecież ludzie pracują nad sobą, dążą do bycia np. lepszymi ludźmi, uświadamiają sobie swoje słabości i je pokonują. Potrafimy zmieniać się "na lepsze", czy uważasz, że możesz być tylko biernym obserwatorem zmian siebie samego? Jesteś tylko liściem, którym popycha wiatr i możesz się temu tylko przyglądać? |
Kwestia jest właściwie...
definicyjna. To od tego, co zdefiniujemy osobę, a dalej to, co jest "moje", a co "nie moje" zależeć będzie konstatacja w zakresie, czy wola jest częścią osoby, czy nie.
Przykładowy problem (modelowo go tu umieszczam, nie jako podsumowanie, czy kwitowanie zagadnienia): czy to, co podsuwają nam instynkty jest "moje", stanowi część ja, czy może jest tym zewnętrznym wobec mnie aspektem?
Ja stoję na stanowisku, że instynkty są częścią ewolucyjnego, genetycznego dziedzictwa mojej osoby, ale one moją osobowość "jedynie startują", same już nie stanowiąc mnie. Ale zdaję sobie sprawę, że to przypisanie będzie arbitralne. Ktoś inny może sobie uznać, że jego instynkty to jego ja. Wtedy dla niego instynktowne zadziałanie staje się - z definicji - objawem jego wolności.
U mnie podległość instynktom będzie z kolei "niewolą", będzie podległością czemuś, czego nie kontroluję, co się ukształtowało najbardziej przed moim urodzeniem (choć może później wniosłem do tego jakieś osobiste modyfikacje, ale to efekt dalszego rzędu). U mnie do "Ja" z kolei z definicji zaliczy się to, co funkcjonuje bliżej ŚWIADOMOŚCI, czyli tego, co potrafię jakoś opisać, kontrolować, może nazwać, sprawdzać tego spójność wewnętrzną. To, co takiej kontroli umysłu potrafię poddać traktuję jako odpowiednio świadome, czyli przynajmniej do pewnego stopnia chronione przed np. wrogą wobec mnie ingerencją.
Zdaję sobie sprawę, że ta kontrola i samo diagnozowanie potencjalnego zagrożenia mojej osoby jest:
- po pierwsze subiektywne, to ja oceniam, mogę tu rozumować w błędnych kółkach (przed czym staram się trochę chronić).
- po drugie nie wszystko zdiagnozuję poprawnie w kontekście odbioru świata, świadectwa zmysłów
- po trzecie z nadrzędnej perspektywy ktoś może mi zarzucać, że cały ten system uświadamiania sobie ma jakiś swój mechanizm i to ten mechanizm tworzy "moją niewolę".
Ten trzeci zarzut z kolei ja uważam za w jakiś sposób błędnokołowy. To ZAŁOŻENIEM tamtego zarzutu będzie bowiem uznanie, iż system jest nadrzędny wobec mnie i czyni mnie swoim niewolnikiem. Ja mogę na to odpowiedzieć, iż skoro system ZAAKCEPTOWAŁEM, to nawet nie znając całkowicie jego działania, dokładając aspekt ZAUFANIA - WIARY, że z grubsza to nie działa przeciw mnie, mam to, czego chciałem, za niewolnika się w tym układzie nie uważam.
To przypisanie całego tego systemu do mnie jako takiego, cała ta przynależność jest bowiem uznawana nie jakimś twardym algorytmem, tylko czyimś intuicyjnym widzimisiem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23147
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:18, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Nie wiem dokładnie o co Tobie chodzi Michał w tym dlugim wywodzie.
Posłużę się konkretnym przykładem. Miłość- w jakim stopniu nasz wybór jest wolny?
W miłości jest duzo instynktu. Jestes na przykład z osobą, która absolutnie nie podziela Twojego światopogladu. Dla potrzeb tego forum: ateista z teistą lub odwrotnie. Jal to widzisz? Czy ateista (teista) nie powinien wybrać na towarzyszkę życia ateistki (teistki). Czy nie jest to rozsądniejsze?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:29, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Nie wiem dokładnie o co Tobie chodzi Michał w tym dlugim wywodzie.
Posłużę się konkretnym przykładem. Miłość- w jakim stopniu nasz wybór jest wolny?
W miłości jest duzo instynktu. Jestes na przykład z osobą, która absolutnie nie podziela Twojego światopogladu. Dla potrzeb tego forum: ateista z teistą lub odwrotnie. Jal to widzisz? Czy ateista (teista) nie powinien wybrać na towarzyszkę życia ateistki (teistki). Czy nie jest to rozsądniejsze? |
Jak dla mnie tu poruszyłaś tu zupełnie inne zagadnienie. A właściwie to postawiłaś kilka pytań, a wszystkie odrębne od tego, co wcześniej było omawiane.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23147
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:06, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Nie wiem dokładnie o co Tobie chodzi Michał w tym dlugim wywodzie.
Posłużę się konkretnym przykładem. Miłość- w jakim stopniu nasz wybór jest wolny?
W miłości jest duzo instynktu. Jestes na przykład z osobą, która absolutnie nie podziela Twojego światopogladu. Dla potrzeb tego forum: ateista z teistą lub odwrotnie. Jal to widzisz? Czy ateista (teista) nie powinien wybrać na towarzyszkę życia ateistki (teistki). Czy nie jest to rozsądniejsze? |
Jak dla mnie tu poruszyłaś tu zupełnie inne zagadnienie. A właściwie to postawiłaś kilka pytań, a wszystkie odrębne od tego, co wcześniej było omawiane. |
Wydaje mi się, że nie masz racji.
Czytam ten fragment:
Przykładowy problem (modelowo go tu umieszczam, nie jako podsumowanie, czy kwitowanie zagadnienia): czy to, co podsuwają nam instynkty jest "moje", stanowi część ja, czy może jest tym zewnętrznym wobec mnie aspektem?
Ja stoję na stanowisku, że instynkty są częścią ewolucyjnego, genetycznego dziedzictwa mojej osoby, ale one moją osobowość "jedynie startują", same już nie stanowiąc mnie. Ale zdaję sobie sprawę, że to przypisanie będzie arbitralne. Ktoś inny może sobie uznać, że jego instynkty to jego ja. Wtedy dla niego instynktowne zadziałanie staje się - z definicji - objawem jego wolności.
U mnie podległość instynktom będzie z kolei "niewolą", będzie podległością czemuś, czego nie kontroluję, co się ukształtowało najbardziej przed moim urodzeniem (choć może później wniosłem do tego jakieś osobiste modyfikacje, ale to efekt dalszego rzędu). U mnie do "Ja" z kolei z definicji zaliczy się to, co funkcjonuje bliżej ŚWIADOMOŚCI, czyli tego, co potrafię jakoś opisać, kontrolować, może nazwać, sprawdzać tego spójność wewnętrzną. To, co takiej kontroli umysłu potrafię poddać traktuję jako odpowiednio świadome, czyli przynajmniej do pewnego stopnia chronione przed np. wrogą wobec mnie ingerencją.
Poslużyłam się prostym przykładem aby lepiej to zrozumieć.
W jakim stopniu nasze zaangażowanie uczuciowe jest świadome?
Wolne wybory są jednak związane z rozumem. W mniemaniu wiekszosci ludzi. Co nie znaczy , że zawsze są lepsze.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:39, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Nie wiem dokładnie o co Tobie chodzi Michał w tym dlugim wywodzie.
Posłużę się konkretnym przykładem. Miłość- w jakim stopniu nasz wybór jest wolny?
W miłości jest duzo instynktu. Jestes na przykład z osobą, która absolutnie nie podziela Twojego światopogladu. Dla potrzeb tego forum: ateista z teistą lub odwrotnie. Jal to widzisz? Czy ateista (teista) nie powinien wybrać na towarzyszkę życia ateistki (teistki). Czy nie jest to rozsądniejsze? |
Jak dla mnie tu poruszyłaś tu zupełnie inne zagadnienie. A właściwie to postawiłaś kilka pytań, a wszystkie odrębne od tego, co wcześniej było omawiane. |
Wydaje mi się, że nie masz racji.
Czytam ten fragment:
Przykładowy problem (modelowo go tu umieszczam, nie jako podsumowanie, czy kwitowanie zagadnienia): czy to, co podsuwają nam instynkty jest "moje", stanowi część ja, czy może jest tym zewnętrznym wobec mnie aspektem?
Ja stoję na stanowisku, że instynkty są częścią ewolucyjnego, genetycznego dziedzictwa mojej osoby, ale one moją osobowość "jedynie startują", same już nie stanowiąc mnie. Ale zdaję sobie sprawę, że to przypisanie będzie arbitralne. Ktoś inny może sobie uznać, że jego instynkty to jego ja. Wtedy dla niego instynktowne zadziałanie staje się - z definicji - objawem jego wolności.
U mnie podległość instynktom będzie z kolei "niewolą", będzie podległością czemuś, czego nie kontroluję, co się ukształtowało najbardziej przed moim urodzeniem (choć może później wniosłem do tego jakieś osobiste modyfikacje, ale to efekt dalszego rzędu). U mnie do "Ja" z kolei z definicji zaliczy się to, co funkcjonuje bliżej ŚWIADOMOŚCI, czyli tego, co potrafię jakoś opisać, kontrolować, może nazwać, sprawdzać tego spójność wewnętrzną. To, co takiej kontroli umysłu potrafię poddać traktuję jako odpowiednio świadome, czyli przynajmniej do pewnego stopnia chronione przed np. wrogą wobec mnie ingerencją.
Poslużyłam się prostym przykładem aby lepiej to zrozumieć.
W jakim stopniu nasze zaangażowanie uczuciowe jest świadome?
Wolne wybory są jednak związane z rozumem. W mniemaniu wiekszosci ludzi. Co nie znaczy , że zawsze są lepsze. |
Właśnie to pytanie "co jest lepsze?" stanowi podstawową różnicę między podejście Twoim i tym, o czym była mowa. To podejście, które przedstawiałem, jest NIEWARTOŚCIUJĄCE. Ty zaś chcesz tu ustalać już jakieś "lepszości", o czym w ogóle nie było mowy, bo pytanie było O KSZTAŁT DEFINICJI POJĘCIA.
Definicje nie są po to, aby komuś robić dobrze, aby ustalać, kto jest wyżej, a kto jest zdominowany, kto pochwalony, a kto zganiony. Definicje są po to, aby DOPRECYZOWAĆ O CZYM W OGÓLE MÓWIMY.
Twoje podejście, polegające na szybkim przechodzeniu do wnioskowania o jakiejś tam "lepszości" w sytuacji, gdy nawet nie ustaliliśmy, czy o tym samym myślimy, czy słów używamy na kompatybilny sposób, jest receptą na chaos. Bo ignorując ten aspekt dogadania się, będziemy mieli to...
co zwykle
A co mamy zwykle?...
- Nieustanne spory, w których ludzie przerzucają się wzajemnie oskarżeniami, nazywają głupimi, "odsądzają od czci i wiary", często tylko dlatego, że jeden cały czas dyskutuje o swoim rozumieniu pojęcia, drugi o jego (ale innym) rozumieniu pojęcia, a że słów używają na to takich samych, to wychodzi im jak to "ten drugi jest głupi".
To jest dla mnie TEST NA INTENCJE - czy ktoś jest gotów dogadywać się w kwestii definicji, przyjmowanych znaczeń. Osoby, które dyskutują głównie w emocjach, często mają za cel poniżać innych, a wywyższać siebie (czy swoje stado) są niechętne dogadywaniu definicji, klarowaniu rozumienia, bo to im psuje ich cel, którym są zabawy w spory i napierdalanki. Jeśli jednak dyskutant jest responsywny na uwagi, w których pojawia się monit "ustalmy może, czy tak samo rozumiemy kluczowe pojęcie w dyskusji", to świadczy o tym, że mamy do czynienia z osobą, która chce w ogóle coś ustalić, dogadać, mieć intelektualną konkluzję, a nie tylko pragnie mielić emocje walki i wywyższania.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 13:05, 02 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23147
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:28, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Ja nie odpowiedzialam co jest lepsze. Ja zapytałam co jest lepsze.
Emotykon na końcu wskazuje na to, że jest to temat jest do przemyśleń.
Dlaczego Bóg ma być miłosierny? Kestesmy ponoć stworzeni na jego podobieństwo. Ale tylko na podobieństwo. W naszej naturze tkwi tendencja do błądzenia. Naturalnym jest więc to, że szukamy kogoś kto wybaczy nasze omyłki.
Kogoś kto da szansę aby je naprawić.
Jednak jeśli ktoś zawsze wybacza i nadstawia ten drugi policzek może wystąpić zjawisko zbieszenia. O którym już kiedyś pisaliśmy.
Sytuacja w której nie ma kary może być demoralizująca dla niektórych jednostek.
Leszek Nowak
Leszek Nowak
CHRZEŚCIJAŃSTWO versus LIBERALIZM
cytat:
Nad rozwojem europejskich doktryn ideowych w zdecydowany sposób zaciążyło chrześcijaństwo, od niego trzeba tedy rozpocząć. W przywoływanych tu już pracach miałem okazję argumentować, iż Chrystus zakłada pewien węższy model człowieka – nazywam go z tej racji ewangelicznym – sprowadzający się do idei (a). Oto człowiek ma być istotą, która z natury swej odpowiada dobrem na dobro, a złem na zło. Skoro tak, to dla wykorzenienia zła wystarczy, by ktoś każdemu ofiarował dobro po raz pierwszy. Nawet jeśli spotkało nas zło ze strony innego człowieka mamy obowiązek powstrzymać się od zemsty: na zemstę bowiem odpowie kolejnym złem – i nie będzie już wyjścia z „diabelskiej spirali”. Jeśli natomiast odpowie mu dobrem, jest prawdopodobne, że uzyska taką samą odpowiedź, że więc wyprowadzi bliźniego ze stanu złoczynienia, a jaz na pewno przyczyni się do tego. W wypadku zła czynionego przez ludzi szczególnie zatwardziałych, potrzebna może być nawet ofiara. Ale ten, kto się na nią zdobędzie, nie uczyni tego nadaremnie. Jeśli złoczyńca nie jemu odpowie dobrem na dobro, to komuś w końcu odpowie. Dobro wyrządzane innym ludziom ma samoistną moc kształtowania ludzkich postaw, dlatego mamy obowiązek na nie się zdobywać, mimo najbardziej nawet uzasadnionych pretensji. To trudne zadanie – spontaniczna skłonność ludzka to przecież tendencja do odpłaty złem za zło (por. a). Potrzebni są więc pionierzy dobra, ci, którzy zdobędą się na to, by zło dobrem przezwyciężać. Oni będą tworzyć Kościół, a w nim przyczółki dla Cywilizacji Miłości.
Dla Chrystusa ideałem moralnym jest więc altruista – ktoś, kto potrafi wyżej stawiać dobro bliźnich niż własne – a celem Cywilizacja Miłości ceniąca nade wszystko i kształtująca postawę altruistyczną. Za najwłaściwszy środek dla krzewienia postawy miłości bliźniego chrześcijaństwo uznaje przy tym strategię idealistyczną – wychowanie i perswazję, a więc oddziaływanie na świadomość moralną ludzi. Aby osiągnąć Cywilizację Miłości, trzeba na co dzień praktykować altruizm – takie jest zasadnicze przesłanie chrześcijańskiej nauki społecznej.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 19:56, 01 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:54, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Ja nie odpowiedzialam co jest lepsze. Ja zapytałam co jest lepsze.
Emotykon na końcu wskazuje na to, że jest to temat jest do przemyśleń.
Dlaczego Bóg ma być miłosierny? Kestesmy ponoć stworzeni na jego podobieństwo. Ale tylko na podobieństwo. W naszej naturze tkwi tendencja do błądzenia. Naturalnym jest więc to, że szukamy kogoś kto wybaczy nasze omyłki.
Kogoś kto da szansę aby je naprawić.
Jednak jeśli ktoś zawsze wybacza i nadstawia ten drugi policzek może wystąpić zjawisko zbieszenia. O którym już kiedyś pisaliśmy.
Sytuacja w której nie ma kary może być demoralizująca dla niektórych jednostek. |
Ok. Czyli po prostu chcesz wrócić do tematu miłości Boga od nowej strony. To jest jak najbardziej w ogólnym temacie. Tylko myląco dla mnie zasugerowałaś, iż jest to odpowiedź na mój komentarz. Jak odpowiednio się pociągnie te Twoje sugestie, to może coś z tego ciekawego się urodzi w dyskusji. Ja na razie tej kwestii nie ciągnę, bo wciąż uważam za niedodyskutowane zagadnienie wolności (woli), które się tu zarysowało, a mnie zainteresowało. Dalej twierdzę, że wolność woli (czy występuje, czy nie) jest kwestią definicji tego, co można uznać za swoje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23147
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:06, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Czyli upraszczając: czy instynkt czy rozum.
Czy: emocje czy rozum.
To faktycznie ciekawe zagadnienie.
Wtrące tylko. Ty raczej emocji nie doceniasz😊😉.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33545
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:13, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Wtrące tylko. Ty raczej emocji nie doceniasz😊😉. |
Doceniam emocje w pewnym sensie może i bardziej, niż inni. Uważam wręcz dobre emocje za cel dla świadomości. Ale jednocześnie uznaję, iż emocje NA ZŁYM MIEJSCU, czyli nadpisujące rozumne wnioskowanie są szkodliwe dla rozwoju osobowości. To jest po prostu wszystko bardziej skomplikowane niż uznanie "emocje zawsze dobre", albo "emocje zawsze złe", a wydaje mi się, że próbujesz do takiego uproszczenia ściągać swoje oceny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23147
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:03, 01 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Wtrące tylko. Ty raczej emocji nie doceniasz😊😉. |
Doceniam emocje w pewnym sensie może i bardziej, niż inni. Uważam wręcz dobre emocje za cel dla świadomości. Ale jednocześnie uznaję, iż emocje NA ZŁYM MIEJSCU, czyli nadpisujące rozumne wnioskowanie są szkodliwe dla rozwoju osobowości. To jest po prostu wszystko bardziej skomplikowane niż uznanie "emocje zawsze dobre", albo "emocje zawsze złe", a wydaje mi się, że próbujesz do takiego uproszczenia ściągać swoje oceny. |
Nie. Nie próbuję. Ale tamat rozwinę jeśli taka okoliczność wystąpi.
Raczej chce zaznaczyć, że cywilizacja wiąże się z tłumieniem emocji, a nie uczeniem jak je wyrażać i kanalizować. Ale chyba to się zmienia.
Myślę o roli emocji w naszych wyborach moralnych o czym kilka słów miedzy innymi w tym artykule.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2713
Przeczytał: 88 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:49, 02 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | To od tego, co zdefiniujemy osobę, a dalej to, co jest "moje", a co "nie moje" zależeć będzie konstatacja w zakresie, czy wola jest częścią osoby, czy nie.
Przykładowy problem (modelowo go tu umieszczam, nie jako podsumowanie, czy kwitowanie zagadnienia): czy to, co podsuwają nam instynkty jest "moje", stanowi część ja, czy może jest tym zewnętrznym wobec mnie aspektem? |
Może to trochę głupie pytanie, ale.. Skąd mam wiedzieć, jak coś mam zdefiniować? Jak rozstrzygnąć, jak coś należy zdefiniować?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Możesz zmieniać swoje posty Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|