Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

aktualne...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Semele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 5:21, 11 Lip 2020    Temat postu: aktualne...

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:43, 11 Lip 2020    Temat postu:

Pomysł, iż prawda, tak samo jak świat, znajduje się na zewnątrz, stanowi spuściznę czasów, kiedy świat uznawano za dzieło istoty posiadającej swój własny język. Jeśli zaprzestaniemy wysiłków nadania sensu koncepcji takiego nieczłowieczego języka, ustrzeżemy się mylenia owego banału, że świat może uzasadniać nasze przekonanie, iż jakieś zdanie jest prawdziwe, z twierdzeniem, jakoby sam z siebie rozszczepiał się on na przybierające formę zdań bloki zwane „faktami”. Jeżeli jednak pozostaniemy przy pojęciu samoistnych faktów, szybko zaczniemy pisać słowo „prawda” wielką literą i uznawać je za tożsame bądź to z Bogiem, bądź ze światem jako boskim przedsięwzięciem. Wówczas będziemy mówić, na przykład, że Prawda jest wielka i zatriumfuje.
Błędowi temu sprzyja skupianie naszej uwagi nie na całych słownikach, lecz na pojedynczych zdaniach. Często bowiem pozwalamy, by świat dokonywał wyboru pomiędzy alternatywnymi zdaniami (takimi na przykład jak: „Wygrywa czerwone” i „Wygrywa czarne” albo: „Zrobił to klucznik” i „Zrobił to doktor”). W takich przypadkach nietrudno pomieszać fakt, iż w świecie znajdują się przyczyny uzasadniające żywienie przez nas danego przekonania, z uroszczeniem, by jakiś niejęzykowy stan rzeczy w świecie był sam w sobie egzemplifikacją prawdy, albo, by jakiś tego typu stan rzeczy „czynił dane przekonanie prawdziwym” poprzez „odpowiadanie” mu. Nie jest to już jednak tak proste, kiedy przejdziemy od jednostkowych zdań do całych słowników. Gdy rozważamy przykłady alternatywnych gier językowych – słownik polityczny starożytnych Aten przeciwstawiony słownikowi politycznemu Jeffersona, słownik moralny świętego Pawła przeciwstawiony słownikowi moralnemu Freuda, żargon naukowy Newtona i żargon naukowy Arystotelesa, swoiste języki Blake’a i Drydena – trudno uważać, by świat czynił którąś z tych gier lepszą od drugiej, by dokonywał między nimi wyboru. Kiedy pojęcie „opisu świata” przeniesie się z poziomu zdań rządzonych przez wewnętrzne kryteria gier językowych na poziom gier językowych jako całości, gier, pomiędzy którymi nie wybieramy na podstawie kryteriów, nie sposób już nadać przejrzystego sensu poglądowi, iż to świat rozstrzyga, które opisy są prawdziwe. Trudno wówczas sądzić, że słownik znajduje się w jakiś sposób gotowy na zewnątrz w świecie i czeka, byśmy go odkryli. Przesunięcie uwagi (takie, jakiemu sprzyjali historycy myśli w rodzaju Thomasa Kuhna i Quentina Skinnera) z jednostkowych zdań na słowniki, w których formułuje się zdania, uświadamia nam na przykład, iż to, że słownik Newtona pozwala łatwiej niż słownik Arystotelesa przewidywać zdarzenia w świecie, nie oznacza wcale, że świat mówi językiem Newtona.
Świat nie mówi. Tylko my to robimy. Świat może, kiedy już zaprogramujemy się za pomocą jakiegoś języka, sprawić, że będziemy żywić pewne przekonania. Nie może on jednak zalecić nam języka, którym mielibyśmy mówić. Mogą to uczynić wyłącznie inne istoty ludzkie. Jednakże uświadomienie sobie, iż świat nie wskazuje, w które gry językowe grać, nie powinno prowadzić nas ani do konkluzji, że decyzję w tej kwestii podejmuje się arbitralnie, ani też do stwierdzenia, że stanowi ona wyraz czegoś kryjącego się głęboko w naszym wnętrzu. Morał z tego nie taki, iż obiektywne kryteria wyboru słownika należy zastąpić kryteriami subiektywnymi, rozum – wolą czy uczuciem. Chodzi tu raczej o to, że kiedy przychodzi do zamiany jednej gry językowej na drugą, pojęcia kryteriów i wyboru (łącznie z pojęciem wyboru „arbitralnego”) są już nie na miejscu. Europa nie zdecydowała się przyjąć swoistego języka poezji romantycznej, socjalistycznej polityki czy Galileuszowej mechaniki. Tego rodzaju zmiany nie były ani aktami woli, ani wynikiem dyskusji. Było raczej tak, że Europa stopniowo odzwyczajała się od używania pewnych słów i stopniowo przyzwyczajała się do używania innych.
Jak przekonuje Kuhn w Przewrocie kopernikańskim, o tym, że Ziemia nie stanowi centrum wszechświata, że procesy makroskopowe można wyjaśnić na gruncie ruchu mikrostrukturalnego i że nadrzędnym celem naukowego teoretyzowania winny być przewidywanie i kontrola, nie rozstrzygnęliśmy na podstawie jakichś teleskopowych obserwacji ani na jakiejkolwiek innej podstawie. Było raczej tak, iż po stu latach niekonkluzywnego zamętu myślowego Europejczycy spostrzegli, że mówią w sposób, który te nawzajem powiązane tezy przyjmuje za oczywiste. Tej miary zmiana kulturowa nie jest rezultatem zastosowania kryteriów (ani też „arbitralnej decyzji”), tak samo jak człowiek staje się wierzącym bądź ateistą, zmienia małżonka czy krąg przyjaciół nie w wyniku stosowania kryteriów albo actes gratuits. Nie powinniśmy doszukiwać się kryteriów podejmowania tego rodzaju decyzji ani w nas samych, ani w świecie.
Pokusa szukania kryteriów jest odmianą pokusy ogólniejszej, by myśleć o świecie czy ludzkiej jaźni tak, jakby miały one jakąś swoistą, wewnętrzną naturę, jakąś istotę. Wypływa z chęci uprzywilejowania jednego spośród wielości języków, za pomocą których normalnie opisujemy świat bądź samych siebie. Dopóki uważać będziemy, że istnieje pewna relacja zwana „pasowaniem do świata” czy „wyrażaniem prawdziwej natury jaźni”, która może przysługiwać bądź nie słownikom-jako-całościom, dopóty nie zaprzestaniemy tradycyjnych filozoficznych poszukiwań kryterium, które by nam wskazało, jakie słowniki posiadają ową pożądaną własność. Lecz jeśli kiedykolwiek zdołamy pogodzić się z tym, że rzeczywistość ma się w przeważającej mierze nijak do naszych jej opisów i że ludzka jaźń powstaje w procesie użytkowania słownika, a nie zostaje w nim trafnie bądź nietrafnie wyrażona, wówczas przyswoimy sobie wreszcie to, co było prawdziwe w romantycznej idei, iż prawdę stwarza się, a nie odkrywa. A prawdziwe w niej jest po prostu to, że języki stwarza się, a nie odkrywa i że prawda jest własnością bytów językowych, zdań3 .
Podsumuję dotychczasowe wywody, na nowo opisując to, co moim zdaniem zaczęli sobie uświadamiać rewolucjoniści i poeci sprzed dwustu lat. Pod koniec osiemnastego stulecia zaczęto niewyraźnie jeszcze dostrzegać, że przez nowy opis wszystkiemu można nadać pozór czegoś dobrego bądź złego, ważnego bądź błahego, użytecznego bądź bezużytecznego. To, co Hegel przedstawia jako proces stopniowego uzyskiwania przez ducha samoświadomości swej wewnętrznej natury, można lepiej ująć jako proces coraz szybszego zmieniania się europejskich praktyk językowych. Opisywane przez tego filozofa zjawisko polega na tym, iż w porównaniu z przeszłością więcej osób proponuje bardziej radykalne nowe opisy większej liczby rzeczy, że młodzi ludzie, zanim dorosną, przechodzą przez tuzin przemian osobowości. Poprzez twierdzenie, iż to wyobraźnia, a nie rozum jest zasadniczą władzą człowieka, romantycy dawali wyraz przekonaniu, że umiejętność mówienia inaczej, a nie dobrego argumentowania stanowi główne narzędzie zmiany kulturowej. Polityczni utopiści od czasów rewolucji francuskiej uzmysławiali sobie nie to, że niezmienną, rdzenną naturę ludzką uciskają bądź tłumią „nienaturalne” czy „irracjonalne” instytucje społeczne, lecz raczej to, że zmiana języków i innych praktyk społecznych może wytworzyć gatunek ludzi, jakiego nigdy przedtem nie było. Idealistom niemieckim, francuskim rewolucjonistom i romantycznym poetom wspólne było niejasne poczucie, że istoty ludzkie, których język zmieniłby się tak bardzo, iż nie mówiłyby już o sobie, że są odpowiedzialne wobec pozaludzkich mocy, stałyby się tym samym istotami ludzkimi jakiegoś nowego rodzaju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Semele Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin