Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:24, 18 Lis 2020 Temat postu: Akceptacja vs wymagalność |
|
|
Postawy, jakie przyjmuje ludzka świadomość wobec świata i siebie oscylują pomiędzy dwiema skrajnościami
- Akceptacją, polegającą na uznaniu tego co jest, w postaci jaka przychodzi
- Wymagalnością, która - odwrotnie niż akceptacja - oparta jest o jakiś postulat zmiany stanu istniejącego.
Naiwne postawy mentalne, które dość często się spotyka, rozdzielają owe aspekty patrzenia na świat, próbując jednostronnie wychwalać albo samą akceptację, albo wymagania. Dlatego z jednej strony słyszymy dobre rady na temat życia w stylu "trzeba od siebie wymagać", "trzeba dzieciom stawiać wymagania i granice" itp. a z drugiej strony zaprzeczenia tych rad "zaakceptuj siebie, bądź życzliwy, nie żądaj wiele", czy "dzieci powinny czuć akceptację ze strony rodziców".
W tej sprzeczności ujęć jest pewien sens, bo chyba rzeczywiście obie te skrajności trzeba jakoś uznać, pogodzić je ze sobą w życiu. Co, niestety, nie jest łatwe.
Tradycyjnie w wychowaniu, w dobrych rodzinach obowiązywały pewne rodzicielskie role - zwykle matka była tą akceptującą i dająca bezwarunkową miłość, a ojciec wymagał, oczekiwał wzięcia się w garść, opanowania, podjęcia wyzwań życia (zdarzają się - całkiem nierzadko- rodziny z odwrotnym układem, czyli ojcem akceptującym, a matką raczej wymagającą). To ma oczywiście sens. Dziecko musi się w jakoś zetknąć zarówno z wymagalnością, jak i akceptacją. W przeciwnym wypadku - przy braku akceptacji - będzie psychicznie zdołowane, niepewne siebie, niestabilne emocjonalnie, zaś bez wymagalności, bez wdrożenia do podejmowania wyzwań życiowych, stanie się bezwolnym popychlem świata i ludzi.
Ludziom jednak trudno jest sobie to połączenie wymagalności z akceptacją ułożyć. Bo rzeczywiście mamy tu jakąś formę sprzeczności. Akceptacja jakiegoś stanu, czyli zgoda na jego trwanie, jest dokładnym zaprzeczeniem postawy wymagalności, gdy właśnie chcemy ów stan zmieniać. I nie ma się co oszukiwać, że jest inaczej. Całe nasze życia składa się z aktów akceptacji i odrzucenia stanów, tendencji, interpretacji, które do nas docierają. Jedne akceptujemy, inne odrzucamy.
Ani akceptacja, ani jej przeciwstwność, czyli odrzucenie nie są same z siebie dobre, ani złe. Jedne rzeczy trzeba zaakceptować, a innych nie, coś trzeba zmienić, odrzucić, a coś innego zostawić w tej postaci, w jakiej się nam objawiło.
Naiwne i głupie są jednostronne apoteozy zarówno akceptacji, jak i wymagalności.
To co tu piszę, wydaje się być oczywiste, jakby "odkrywanie Ameryki". Ale przecież tak wiele ludzi nie umie sobie tego ułożyć w głowie i jednostronnie skupiają się na przesadnej akceptacji, bądź przesadnej wymagalności. Jedni stają się miałkimi wykonawcami cudzych poleceń, rozkazów, inni rygorystami, zatruwającymi nasze życie tyranią obowiązków, przymusów, rzekomych praw i rzeczy do wypełnienia. Jedni i drudzy mają w sobie nierozliczony wewnętrznie aspekt funkcjonowania ich umysłu.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 13:27, 18 Lis 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|