|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SzamanCow
Gość
|
Wysłany: Sob 10:11, 28 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | Pani Luzik, dlaczego nie staje Pani w mojej obronie, dlaczego Pani pozwala, aby taki huj Dyszyński epatował swoim obskurantyzmem?
Adam Barycki |
Temu, nieuważny czytelniku, chodzi o obskórantyzm obrzezanego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35383
Przeczytał: 20 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:04, 28 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | Panie Kubusiu, toż Algebra Kubusia wespół z kategorycznym imperatywem Pana Dyszyńskiego musi zatrwożyć wszystkie mamy, każda niewinna zabawa niewinnego dzieciątka w chowanego może spowodować przeziębienie stojącego na zimnej posadzce dziecka na bosaka. W tej wymagającej radykalnych decyzji sytuacji musimy pójść na kompromis i za przykładem zewnętrznego interfejsu musimy dla dobra dzieci uznać zewnętrzność kapci, nawet gdyby krzesło miało się na nas za to obrazić.
Adam Barycki |
Nigdy nie wiadomo co dzieciakowi przyjdzie do głowy, rzeczywiście może zniknąć stojąc boso na betonie.
Dla zachowania ciągłości interfejsu istnieje pilna potrzeba zdelegalizowania wszystkich czapek niewidek, albo opracowania okularów anty-niewidkowych.
Kubuś
P.S.
Decyzję pozostawmy majorowi Krowie, jeśli nie zdoła do nowego roku podjąć skutecznych środków, to zamkniemy go w łagrze Pani Luzik ... razem z czapkami niewidkami. Czapki niewidki na ziemi to oczywista prowokacja Krowy na zdrowym ciele naszych dzieci, grubymi nićmi szyta.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
major krowa
Gość
|
Wysłany: Nie 6:57, 29 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
rafal3006 napisał: | Adam Barycki napisał: | Panie Kubusiu, toż Algebra Kubusia wespół z kategorycznym imperatywem Pana Dyszyńskiego musi zatrwożyć wszystkie mamy
Adam Barycki |
Nigdy nie wiadomo co dzieciakowi przyjdzie do głowy, rzeczywiście może zniknąć stojąc boso na betonie.
Decyzję pozostawmy majorowi Krowie, jeśli nie zdoła do nowego roku podjąć skutecznych środków, to zamkniemy go w łagrze Pani Luzik ... razem z czapkami niewidkami. |
Decyzja została podjęta.
Dziś w nocy, major krowa przewiózł był niecne dowody żydowskiego hegemonizmu do swojej posiadłości obłąkanej aby je tam spalić.
Przed pokojem dowodzenia majora zakwitła róża.
To z jego chcenia ta róża zakwitła.
Major krowa codziennie skrapiał moczem słowiańskim trawnik przed pokojem dowodzenia aż róża zakwitła.
Niech zakwitają róże w całym kraju. Róże w naszej Ojczyźnie miłej, kochanej, majorowej, wojennej.
Palcie dowody żydowskiego hegemonizmu - zda się mówić róża wyrosła z majorowej chęci.
Palcie jako i ja palę - oto myśl majora krowy, myśl jak idea na nowy rok, na nowy wi9ek, na nowe tysiąclecie.
On to major samozwańczy i oświecony duchem prawdy, będzie palił projekta wielkomiejskie, klatki mieszkalne, jezdnie asfaltowe i betonowe chodniki. Bedzie palił projekta autostrad i centrów handlowych, projekta magazynów logistycznych.
O BłyszczącoOka ma. Różo na nowy rok, na nowy wiek, na nowe tysiąclecie!
Kocham cię!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
krowa
Areszt za spam, do odwołania
Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16705
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 7:34, 29 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
[quote="major krowa"] Przed pokojem dowodzenia majora zakwitła róża.
To z jego chcenia ta róża zakwitła.
On to major samozwańczy i oświecony duchem prawdy, będzie palił projekta wielkomiejskie, klatki mieszkalne, jezdnie asfaltowe i betonowe chodniki. Bedzie palił projekta autostrad i centrów handlowych, projekta magazynów logistycznych.
O BłyszczącoOka ma. Różo na nowy rok, na nowy wiek, na nowe tysiąclecie!
Kocham cię![/quote]
http://www.youtube.com/watch?v=ZmlgkkAqcJc
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 16:27, 03 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Achtung Achtung
Informuje się wszystkich wybitnych intelektualistów posiadających ściśle matematyczne dowody naukowe interpretacji kopenhaskiej, że Pan Dyszyński poprzez obserwację jeszcze bardziej ściśle matematyczną właśnie zmienił twierdzenie do tej pory tylko ledwo ścisłe matematycznie, że obserwacja jest stanem wiedzy świadomego obserwatora, na bardziej wysublimowane intelektualnie twierdzenie, że obserwacja może być obserwacją nieświadomej świadomości. Uprasza się wszystkich wybitnych intelektualistów, aby wymazali z pamięci swojej świadomej stare i zastąpili je nowym i niekoniecznie świadomym. Nieświadoma świadomość jest bardziej ściśle matematyczna od świadomości świadomej. Przykładem Pan Dyszyński, który nie jest świadomy tego, co wyprawia jego świadomość i dlatego może się wypowiadać ściśle matematycznie na każdy temat.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
krowa
Areszt za spam, do odwołania
Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 16705
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:59, 03 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
[quote="Adam Barycki"]Achtung Achtung
(-) Pan Dyszyński poprzez obserwację (-), że obserwacja jest stanem wiedzy świadomego obserwatora...(-)
Adam Barycki[/quote]
Tłumaczę jak dzieciom:
Wiedza pochodzi od uwiedzenia.
Po uwiedzeniu, osoba staje się nawiedzona.
Po nawiedzeniu wiedzą, osoba może o tym powiedzieć.
Jeśli zaś ktoś nie chce być nawiedzony wiedzą, albo boi się co o niej powiedzą inni, to zamiast nawiedzenia korzysta ze zwiedzania.
Osobnym przypadkiem jest wywiedzenie się bez nawiedzenia i zwiedzania.
Przykłady:
- mężczyzna który z natury wie, uwodzi wiedzą nawiedzące niewiasty
- kobieta która z natury Nic nie wie, po uwiedzeniu staje się nawiedzona
- po akcie uwiedzenia/nawiedzenia można o tej wiedzy powiedzieć
- przekazanie wiedzy osobie poniżej 18 roku życia nazywamy uwiedzeniem nieletniej
- osoby niespełna rozumu, oddają się zwiedzaniu zabytków
- emeryci i renciści zastępczo odwiedzają się, czyli pozbywają wiedzy
- prokuratorzy, policja, urzędy jako instytucje niedołężne, nie są ani nawiedzone, ani nie zwiedzają, chociaż czasem odwiedzają, a najczęściej wywiedzają się kto z kim po co.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Wto 16:11, 11 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Pokraka intelektualna:
Cytat: | Skoro on (ten człowiek) tak uznał, to faktycznie DLA NIEGO jest to "wyjaśnienie". Ktoś inny stwierdzi: a mnie to nic nie wyjaśnia. I też będzie miał rację, bo on może oczekiwać od pojęcia "wyjaśnienie" zupełnie innych właściwości.
główny ciężar uznania czegoś za wyjaśnienie fenomenu X spoczywa na ARBITRALNYM MNIEMANIU
Czyli znowu jakoś wychodzi nam ten idealizm... |
Skoro znowu jakoś wychodzi Panu, Panie Dyszyński, ten idealizm, i od pojęcia wyjaśnienie „fenomenu” wytrzymałości mostu oczekuje Pan zupełnie innych właściwości, to wedle tych innych właściwości wybuduj, huju, most, a najlepiej strop nad sypialnia swoją, swoich dzieci i wnuków, pierdolnięty analfabeto tysiąc razy durniejszy od Pana Krowy.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Wto 16:49, 11 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Niebanalny idiota:
Cytat: | czy marksistowska zasada, że byt kształtuje świadomość "wyjaśnia" procesy społeczne?...
nasze ludzkie wybory, pragnienia, działania odbywają się poprzez interakcję z tym światem. A skoro mamy tę interakcję, to mamy (współ)zależność i mamy "kształtowanie się" bytów nawzajem
Czyli po prostu banał. Dlaczego to miałoby być "wyjaśnieniem" czegokolwiek?...
Czy powołanie się na jakąś oczywistość, jest "wyjaśnieniem"?
Dlatego powiedziałbym, że na tym świecie nie ma "prawdziwych" wyjaśnień. Są tylko cząstkowe mini-pseudo-wyjaśnienia - takie przyczynki do budowania sobie struktury myśli. Coś, co nam jakoś tam pomaga Z GRUBSZA ułożyć sobie obrazy na temat świata i nas w nim zawartych. Prawdziwych wyjaśnień nie będziemy mieli, a jeśli ktoś coś za wyjaśnienia sobie uważa, to wg mnie jest to bardziej jego opinia, osobiste przekonanie, niż jako tako obiektywizowalne prawo. |
Niestety, Panie Dyszyński, zarówno strop, pod którym Pan śpi z rodziną, jak i mosty, po których Pan chodzi, wybudowano w sposób banalny, a szkoda, bo gdyby do ich budowy zamiast stali i obiektywizowalnej wiedzy, użyto mocy ducha świętego, to już dawno szlag by trafił Pana i wszystkie podobne Panu zidiociałe kanalie.
Acha, jeszcze mam pytanie, czy po zrobieniu kupy, tyłek wyciera Pan banalnie papierem toaletowym, czy niebanalnie, palcem i również niebanalnie wyciera Pan palec o ścianę?
Adam Barycki
PS. Uprzedzałem, że dobroci mojej już nigdy więcej nie zaznacie ode mnie, kanalie. Każda antymarksistowska kanalia będzie przeze mnie bezlitośnie tępiona gorącym żelazem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Wto 20:28, 11 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Pacynka na bożym paluchu:
Cytat: | Weźmy przykład - spotykam na ulicy żebraka, który prosi mnie o wsparcie. Daję mu 100 zł i idę sobie dalej do domu. Zrobiłem dobrze, czy źle?...
Potem powinienem jakoś podsumować wyniki WSZYSTKICH MOŻLIWYCH scenariuszy rozwoju świata, porównać te zgodne z jakimś KRYTERIUM DOBRA z tymi niezgodnymi i ustalić w ten sposób, czy moje obdarowanie żebraka kwotą 100 zł było dobre, czy złe.
Jeśli nie mogę tego wykonać, to jak ustalić, czy robię dobrze, czy źle?...
To jaki sens mają w tym wszystkim ewentualne wyrzuty sumienia, albo zadowolenie z powodu dokonania dobrego uczynku?...
Właściwie to skomplikowanie owej (wg mnie jedynej naprawdę jako tako ścisłej procedury) stawia pod znakiem zapytania tradycyjną etykę. Bo wynikałoby z tego, że chyba mechanizmem evaluacji dobra i zła nie mogę być niedoskonały ja, moje ułomne widzimisię, tylko jakiś doskonały intelekt, który zrobi to za mnie, wg reguł, których ja nie jestem w stanie ocenić, uwzględniając efekty, o których mi się nawet nie śniło. Czyli - było nie było - potrzebuję tu Boga, albo jakiegoś jego odpowiednika w postaci niezmierzonego intelektu. Inaczej ustalenie co jest dobre, a co złe przypomina trochę rzucanie kostką, albo monetą. |
Nie rzucaj Pan, Panie Dyszyński, diabeł machnie ogonem, wypadnie orzeł i będziesz Pan musiał rzucić żebrakowi piątaka, lepiej sprawy pozostawić bogu, zechce, to da, a nie to nie. Już dobry bóg wie lepiej od nas, dlaczego tego żebrzącego łajdaka doświadcza takim losem, najwidoczniej, kanalia w pełni sobie na to zasłużyła i dobrze sukinsynowi, że nie ma co żreć. Nie nam, prochowi marnemu, wtrącać się w sprawy boże.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Wto 21:35, 11 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Panie Dyszyński, Pańskie widzimisię stawia znak zapytania tradycyjnej etyce, a takim niezdecydowaniem boga lekceważyć nie uchodzi, oj, nie uchodzi. Taka niepewność może Pana postawić w trudnej sytuacji dokonania wyboru, co jest dobre, a co złe, a tego nie jest Pan przecie w stanie ustalić, to musi zrobić za Pana doskonały intelekt. Gdyby się tak zdarzyło, że Pański wnuczek skaleczyłby się tak nieszczęśliwie, że naruszył tętnicę, to Pan zaraz by jak ten niedoskonały głupek zatkał dziurę i wezwał pogotowie, zamiast zostawić sprawy niezmierzonemu intelektowi bożemu, który podejmie decyzję za Pana według reguł, których Pan nie jest wstanie ocenić Czy zdaje Pan sobie sprawę ile zła mógłby Pan uczynić, gdyby Pan wnuka uratował, a ten okazał się w przyszłości seryjnym mordercą małych dziewczynek? Tak więc, radzę Panu, dla dobra Pańskiego zbawienia, jeżeli wnuk Pański zadławi się klockiem Lego, to jak najszybciej wyjdź Pan z domu i idź Pan do kina lub do teatru, nawet, jak będzie Pan w brudnych spodniach. A gdy późnym wieczorem wróci Pan z kina lub teatru do domu i zastanie trupa, nic to, żadnego sensu nie będą miały ewentualne (ewentualne, bo przecie może Pan jest socjopatą i wyrzutów sumienia mieć nie może) wyrzuty sumienia, bóg będzie z Panem.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Śro 9:35, 12 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Chociaż z drugiej strony patrząc, wzrost etyki nie implikuje wzrostu moralności i odwrotnie. O ile moralność jest bezklasowa, to etyka ma charakter zdecydowanie klasowy.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Śro 10:06, 12 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Panie Dyszyński, przerażająco infantylne jest to, co Pan wypisuje. Wynika z tego, że jeżeli kto jest mistrzem piekarskim, to nie wypieka chleba według swojej wiedzy i doświadczenia, a wedle jakiegoś ułomnego widzimisię, ponieważ nie mając wiedzy o robieniu krzeseł i stołów, nie może być pewnym, czy chleb robi dobrze, czy źle. Dobrze wypiec chleb może tylko doskonały intelekt boży, który chleb wypiecze dobrze za piekarza, według reguł, których piekarz nie jest w stanie ocenić, uwzględniając efekty, o których mu się nawet nie śniło. Ustalenie przez piekarza, jak zrobić dobry chleb, przypomina rzucanie monetą. Czyli , było nie było, aby chleb wypiec dobrze, potrzebny jest bóg.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33362
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:15, 12 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | Panie Dyszyński, przerażająco infantylne jest to, co Pan wypisuje. Wynika z tego, że jeżeli kto jest mistrzem piekarskim, to nie wypieka chleba według swojej wiedzy i doświadczenia, a wedle jakiegoś ułomnego widzimisię, ponieważ nie mając wiedzy o robieniu krzeseł i stołów, nie może być pewnym, czy chleb robi dobrze, czy źle. Dobrze wypiec chleb może tylko doskonały intelekt boży, który chleb wypiecze dobrze za piekarza, według reguł, których piekarz nie jest w stanie ocenić, uwzględniając efekty, o których mu się nawet nie śniło. Ustalenie przez piekarza, jak zrobić dobry chleb, przypomina rzucanie monetą. Czyli , było nie było, aby chleb wypiec dobrze, potrzebny jest bóg.
Adam Barycki |
Panie Barycki, w zasadzie moje zasady nie pozwalają mi odpowiadać na Pana uwagi, jeśli używa Pan określeń ad personam. Z drugiej strony....
Z drugiej strony stwierdzenie "jest infantylne, co wypisuje" jeszcze - od biedy - jakoś mieści się w moich normach. Wynika to z tego, że przymiotnik "infantylny" przekazuje pewną treść (z grubsza byłoby to odwołanie do mało zaawansowanego modelowania problemu), a nie jest wyłącznie atakiem na osobę. Więc mogę to przełknąć. Jest jeszcze drugi powód, dla którego chcę tu odpowiedzić - argument wydaje mi się całkiem rzeczowy, w jakiś sposób słuszny. Choć słuszny nie do końca...
Dlaczego więc uważam, że ocena etyczna czynu jest czymś jakościowo różnym od oceny wypieku bułek przez piekarza?...
Powodem jest - weryfikacja z użyciem powtarzalności.
Już wyjaśniam o co mi chodzi. Jeśli piekarz codziennie wypieka swoje wyroby, to mamy tu powtarzalność, a dalej pojawia się stąd sensowna weryfikacja w postaci zakupu tych wyrobów przez klientów (hehe - wolny rynek...). Piekarzowi raz mógłby się (przypadkowo) udać dobry wypiek, ale to by jeszcze nie oznaczało, ze jest dobrym piekarzem. Po prostu komuś smakowałyby te konkretnie zrobione bułki. Jeśli jednak piekarz dzień w dzień wypieka swoje bułki, wg swojej wiedzy, sprawdzonej receptury, używając sprawdzonej mąki, dobrej wody, soli, drożdży itp. to mamy formę statystycznej weryfikacji dla stwierdzenia TO JEST DOBRY PIEKARZ.
Niestety, w przypadku działań człowieka z ludźmi, podlegającym ocenom etycznym nie mamy dobrej powtarzalności. W zasadzie każda sytuacja jest jakoś tam przypadkowa. Trudno zbudować stąd statystykę, która przesądziłaby o ostatecznej ocenie.
Oczywiście piekarzowi też może się zdarzyć wpadka - bo np. w mące ukryta była zdechła mysz, albo obszar zapleśniałego surowca. I któraś tam bułka okazała się być do wyrzucenia. Ale cała statystyka tych dobrych wypieków ostatecznie przeważy na korzyść piekarza. I będzie można powiedzieć, czy piekarz jest dobry, czy zły (jako fachowiec, nie etycznie!), czy jego receptura jest poprawna czy nie.
W przypadku człowieka dokonującego wyborów etycznych sytuacji nie da się cofnąć, a każda nowa sytuacja będzie zwykle podobna tylko w bardzo ograniczonym stopniu. Dlatego ocena etyczna jednostkowego wyboru jest obarczona błędem tak wielkim, że praktycznie przesądza ona o nieskuteczności takiego podejścia.
Oczywiście również w etyce czasem (!) mamy też do czynienia z w miarę powtarzalnymi sytuacjami - np. oto przedsiębiorca wielokrotnie zwalnia swoich pracowników. I możemy ustalić, czy robi to w sposób etyczny (zapewnia odprawy, płaci zaległe pensje, nie stresuje niepotrzebnie, zwalnia wtedy, gdy naprawdę musi itp...), czy też nie. Jednak większość wyborów etycznych jest niepowtarzalna. I w tym kontekście nie może być poprawnie zevaluowana.
Do tych nielicznych przypadków, gdzie pojawi się odpowiednia powtarzalność, wykluczająca nadanie nadmiernego znaczenia incydentalnym sytuacjom, byłoby możliwe (też jakoś zgrubne, ale zawsze) ocenienie bez konieczności odwołania się do superinteligencji.
Jest jeszcze drugi aspekt tej sprawy. Związany jest on z problemem: co właściwie oceniamy?
Możemy oceniać:
- konkretny czyn
- osobę, która wyboru dokonuje
Analogiem sytuacji z piekarzem byłoby ocenienie
- konkretnej bułki
- receptury wypieku (ewentualnie rzetelności piekarza, jako fachowca, czy piekarni jako firmy).
To są dość różne rzeczy, choć ze sobą powiązane. Specyfiką oceny etycznej jest ostateczny jej cel - OCENA OSOBY.
Konkretny wybór jest jakimś przyczynkiem do oceny osoby. Jeśli powtarzalność jest niemożliwa, to konkretny wybór staje się przyczynkiem o bardzo niejasnym znaczeniu. Bo w grę wchodzą inne czynniki, które ostatecznie wpłyną na ostateczny efekt. Nie sposób jest tego poprawnie uwzględnić (jeśli nie jest się superinteligencją). Więc nie mamy prawa oceniać osób, a nawet nie bardzo możemy oceniać nawet jednostkowe czyny (jeśli bierzemy pod uwagę wyłącznie efekty). Dlatego też do oceny czynów stosuje się dodatkowe modyfikatory w rodzaju: dobra wola, możliwość uzyskania przez osobę podejmującą wybór informacji o sytuacji, znaczenie czynników zewnętrznych itp.. Staramy się jakoś zniwelować wpływ tych dodatkowych czynników, aby wyekstrahować rolę wybierającego. Jednak jest to wszystko obarczone ogromnym błędem. I kompensacja owego błędu jest możliwa tylko przez bardzo zaawansowane modelowanie - takie, jakie jest w zasięgu superinteligencji boskiej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 7:47, 14 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Raduje serce moje to, że moje marksistowskie korepetycje spowodowały, iż odebrał Pan już bogu swojemu monopol na wypiek chleba i budowę mostów, no i chyba również, stropów nad swoją sypialnia. Pozostało mi już tylko młotem wytłuc z głowy Pańskiej monopol boży na sprawy ducha, a i sierpem, krwi upuścić chorej na infantylizm.
Wskaż mi Pan potrzebę bożej inteligencji do oceny etycznej osoby w takiej oto sytuacji:
Seryjny morderca cośtam widzi w nurtach rwącej rzeki pełnej śmiertelnie niebezpiecznych wirów, tonące dziecko i wskakuje w śmiertelną toń, dziecko ratować, narażając swoje życie.
Zapewniam Pana, że moja marksistowska analiza etyczna takiej sytuacji, pomimo braku inteligencji bożej, doskonale sobie radzi z utrzymaniem logicznej spójności wewnętrznej. Pan, natomiast, zdany na łaskę bożą, może tylko bezradnie rozłożyć ręce. Wszystko, co Pan powie na ten temat w ramach założonej przez siebie konwencji, musi być logicznie sprzeczne wewnętrznie.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Śro 0:20, 19 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Panie Dyszyński, a gówno prawda, wszystko co Pan napisał przenicuję marksistowsko i tym zrobię z Pana marmeladę. Ale jutro, musi Pan się uzbroić w cierpliwość i oczekiwać w napięciu na moją niesprzeczną wewnętrznie analizę logiczna. Tylko ja jestem światłem latarni wskazującej Panu drogę.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Śro 10:52, 19 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Panie Dyszyński, nie ma konieczności wiary w kryteria, kryteria można zmierzyć naukowo poprzez analizę historyczną procesów społecznych. Z takiej analizy wyjdzie nam bezspornie, że społeczności zdolne od odczuwania uczuć wyższych i poszanowania wartości wyższych osiągają lepsze efekty w każdej dziedzinie. Takie właśnie społeczności wygrały walkę o przetrwanie w procesie ewolucji historycznospołecznej. Zamiana związków międzyludzkich z opartych o uczucia i wartości wyższe na związki partnerskie (handlowe) oparte na koniunkturalnym interesie, nie jest alternatywą, a samobójstwem, nie tyle jednostki koniunkturalnej, ale samobójstwem społeczeństwa preferującego takie relacje społeczne i samobójstwem cywilizacji.
Pierdoli Pan tu o jakiś wyimaginowanych preferencjach osobowych, a skąd się owe preferencje biorą, jak się Panu wydaje, komu zależy na rozpierdoleniu struktur społecznych, a tym, na upadku cywilizacji? Jakież to preferencje i skąd wzięte kryteria decydują o tym ,że ta tak umiłowana przez Pana wolna wolną wolą osoba uznaje wartość podkoszulka za stukrotnie większą z powodu naszycia na nim markowej metki i płaci za to sto złotych, od podkoszulka z chińskiej hurtowni, ale już bez markowej naszywki, za który zapłacić wystarczy jedną złotówkę? Umiłowana przez Pana wolna wolną wolą osoba, pomimo, że obydwa podkoszulki są identyczne i wyszły z tej samej maszyny w chińskiej fabryce, wierzy w magiczną wartość jednego z nich. Czy Pan, Panie Dyszyński, uważa, że jest to wiara dana osobie owej z łaski boga, czy może jest skutkiem wolnej woli tejże wolnej wolą wolną osoby? A ja, Panie Dyszyński, po marksistowsku, nie tyle uważam, a wiem, że wiara owa jest skutkiem stosunków społeczno-polityczno-gospodarczych. Dlatego, że właściciele kapitału, czyli bazy, są beneficjentami władzy politycznej i tym kształtują nadbudowę. Dysponują wszystkimi narzędziami do kształtowania świadomości społecznej poprzez stojące na straży interesu kapitału formy edukacji od przedszkola po masmedia, a tym właściwej dla ochrony kapitału, a destrukcyjnej dla społeczeństwa i cywilizacji, „kultury”. Chłopak, który pójdzie na dyskotekę w podkoszulku bez markowej metki, nie wyciupcia żadnej dziewczyny, a i ciupciał nie będzie dziewczyny ubranej w podkoszulek bez metki markowej i to właśnie, Panie Dyszyński, jest tą „kulturą”, którą Pan uważa za dar niebios, a ja za skutek przewagi kapitału w walce klas. A różnica między naszymi modelami oglądu rzeczywistości jest taka, że ja potrafię modelować w sposób logicznie spójny, a Pański model jest nieweryfikowalny i tym, magiczny. I mój model opisuje zawartość, istotę rzeczy, a Pański, etykietki, zewnętrzne przejawy, bez wiedzy o rzeczy istocie, tłumaczone magicznie.
Adam Barycki
PS. Panie Dyszyński, byłem tak uprzejmy, że napisałem „pierdoli Pan”, aby dać Panu poważny argument pozwalający Panu w sposób uczciwy i przyzwoity zignorować to co napisałem, a tym zwolnić Pana z tak niemiłej bogu i kapitałowi gimnastyki intelektualnej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33362
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:57, 19 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | Panie Dyszyński, jest tą „kulturą”, którą Pan uważa za dar niebios, a ja za skutek przewagi kapitału w walce klas. A różnica między naszymi modelami oglądu rzeczywistości jest taka, że ja potrafię modelować w sposób logicznie spójny, a Pański model jest nieweryfikowalny i tym, magiczny. |
Jak dla mnie oskarżenie magiczne tłumaczenie akurat bardziej pasuje do marksizmu. Mamy tam zaklęcia typu: baza, klasa, nadbudowa, kapitał, nadbudowa, procesy społeczne. Można sobie tymi magicznymi słowami naćkać wypowiedź, a wtedy ona (dla niektórych) nagle zrobi się "zrozumiała".
Problem w tym, że owa zrozumiałość polega wyłącznie na dostrzeżeniu dopasowania bardzo ogólnych nazw, do bardzo ogólnej sytuacji, NIE WYJAŚNIAJĄC NIC. Niewielu ludzi jest w stanie postawić swojemu rozumowaniu rygory weryfikowalności, niewielu ludzi jest w stanie dostrzec różnicę pomiędzy: "z grubsza rozpoznaję jakieś nazwy i pojęcia", a potrafię modelować procesy i tłumaczę konkretne zjawiska. Cały marksizm to jedna wielka zabawa w mielenie nazw. Mamy w nim całkiem spory arsenał fajnych terminów, więc jak się je wciśnie w kilka akapitów, doklejając luźno do jakiegoś tematu społecznego, to można "dyskutować". Wszystko tu pięknie pasuje, bo wszystko jest tak ogólne, że praktycznie nie ma jak temu zaprzeczyć, bo druga strona zawsze jakoś się wyłga modyfikując zakres znaczeniowy pojęcia. Zawsze w społeczeństwie jakoś można się dopatrzyć "klasy" (bo znajdziemy coś, co ludzi różnicuje), zawsze większe pieniądze utworzą nam "kapitał" (czyli tam gdzie w ogóle jakieś pieniądze będą, opis nam zadziała), a co by się nie działo, to da się podzielić to w środku na "bazę" i "nadbudowę". I to obojętnie, czy się opisuje procesy społeczne w kapitalizmie, czy kolonię mrówek (tylko trzeba lekko przemodelować termin "kapitał" na zgromadzone zasoby pożywienia). Tam gdzie nie ma twardych, weryfikowalnych reguł, tam ogólny zestaw pojęć, wszystko nam "wytłumaczy".
Oczywiście "uczeni marksiści" będą "wiedzieli" kiedy ich pojęcia się nie stosują - np. powiedzą, że w socjalizmie nie ma klas. Oni "wiedzą", że klasa jest tylko w kapitalizmie (bo tak). Mimo ze funkcjonalnie mamy podział ich klasom odpowiadający - np. robotników i urzędników partyjnych. Ale tu arbitralnie marksista powie, że to jest "inaczej". Bo tak właśnie działa magia, że nie wystarczy samo zaklęcie wypowiedzieć - trzeba jeszcze wypowiedzieć je "odpowiednio". I arcymag marksista będzie wiedział jak wypowiadać te swoje ogólniki, aby było tak jak trzeba.
Dlatego, proszę wybaczyć, ale te wszystkie marksistowsko - baryckie tłumaczania są funta kłaków warte. One tłumaczą coś wyłącznie tym ludziom, którzy najpierw odpowiednio mocno uwierzą, że takie tłumaczenie ma sens, a potem wszystko im się (w rzeczywistości po prostu na mocy przyjętych wcześniej założeń) "potwierdzi".
Marksizm niewiele wniósł do filozofii, do rozumowania. Pewne, dobrze znane, rzeczy ponazywał na nowo, coś tam zapostulował (choć podstawy do tego były co najmniej dyskusyjne), coś tam zaakcentował silniej, niż to robiono wcześniej. Ostatecznie wyprodukował zbiór tez, które "pływają" w swojej ogólności, "tłumacząc" coś tym ludziom, którzy wcześniej w ogóle się nad problemami nie zastanawiali (więc im dostarcza przynajmniej jakiś minimalny język opisowy - czyli lepsze to, niż nic), albo mieli opis tak marny, że nawet marksistowskie banialuki są tutaj lepsze. Na miano teorii, albo nawet względnie weryfikowalnego modelu tezy marksistowskie nie zasługują. I ludzie naprawdę szukający wiedzy, zamiast od marksistowskich magików, czerpać będą natchnienie z socjologii, psychologii, ekonomii -nauk, które przynajmniej w minimalny sposób próbują zbliżać się do weryfikowalności, którym mielenie ogólników już się znudziło.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:11, 19 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Śro 15:02, 19 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Panie Dyszyński, Pański argument za moją niepoprawną analizą jest tak mocny, że równej mocy moją kontrargumentacją może być tylko – a w Ameryce biją murzynów.
Pańska opinia na temat marksizmu nie odnosi się do moich argumentów, a jeżeli Pan uważa, że jednak to, co Pan napisał o marksizmie, jest argumentem zaprzeczającym moim wnioskom, to spróbujmy skonkretyzować Pańskie zaprzeczenia.
1. KRYTERIA
Odmawia Pan słuszności, iż kryteria można oceniać na podstawie analizy naukowej, a jedynie oceniać można na podstawie własnej w nie wiary. Ale póki co, mostów nie buduje się w oparciu o kryteria przyjęte na wiarę, a w oparciu o kryteria wybrana na podstawie analizy naukowej, również w oparciu o analizę naukową ocenia się kryteria społecznych relacji, jak i kryteria indywidualnych wyborów osoby. I w odróżnieniu od Pana, marksizm do opisu rzeczywistości stosuje ogólnie przyjętą wiedzę i praktykę społeczną zweryfikowaną historycznie.
2. KLASY SPOŁECZNE
Sam Pan tu wcześniej zauważył, że dwieście osób dysponuje połową kapitału naszej planety, a kapitał, Panie Dyszyński, jest ekwiwalentem przetworzonej pracy (chyba, że Pan uważa, że jest darem niebios), a podział zysku po połowie z pracy siedmiu miliardów ludzi pomiędzy dwustu i siedem miliardów, jest chyba wystarczająco weryfikowalnie znaczący, aby można było te dwie grupy zaklasyfikować jako różne jakościowo klasy społeczne, chyba, że Pan w tym nie dostrzega niczego tak istotnego, aby dokonać takiej stratyfikacji, wtedy będziemy wszyscy musieli zgodzić się z Panem, że nie występują na tyle istotne różnice, aby takiej stratyfikacji dokonać. Pan, Panie Dyszyński, uważa, że uzasadnionym byłoby stratyfikacja dzieląca ludzi na dobrych i złych i oczywiście w sposób tak nieweryfikowalny, jak Pan to tu czyni bez żadnego umiaru, cedując odpowiedzialność za swoje wybory na boga.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33362
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:46, 19 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | 1. KRYTERIA
Odmawia Pan słuszności, iż kryteria można oceniać na podstawie analizy naukowej, a jedynie oceniać można na podstawie własnej w nie wiary. Ale póki co, mostów nie buduje się w oparciu o kryteria przyjęte na wiarę, a w oparciu o kryteria wybrana na podstawie analizy naukowej, również w oparciu o analizę naukową ocenia się kryteria społecznych relacji, jak i kryteria indywidualnych wyborów osoby. I w odróżnieniu od Pana, marksizm do opisu rzeczywistości stosuje ogólnie przyjętą wiedzę i praktykę społeczną zweryfikowaną historycznie. |
W takim razie wyrażę się precyzyjniej. Pewne kryteria - faktycznie - da się oceniać metodami analizy naukowej. Temu nie będę przeczył. Ale to będą kryteria natury... technicznej.
Kryteria podstawowe, czyli leżące u samych podwalin modelu, metodologii, elementarnego wartościowania są jednak ZAWSZE ZAŁOŻONE. Czyli, mówiąc inaczej, przyjęte bez dowodu, na wiarę, na wyczucie. Dla tego rodzaju kryteriów nie ma procedury ich dowodu. Można co prawda dyskutować, argumentować za ich słusznością, jednak ostateczne przyjęcie ich, bądź odrzucenie jest wyborem oceniającego (nie ma logicznego wynikania).
Adam Barycki napisał: | 2. KLASY SPOŁECZNE
Sam Pan tu wcześniej zauważył, że dwieście osób dysponuje połową kapitału naszej planety, a kapitał, Panie Dyszyński, jest ekwiwalentem przetworzonej pracy (chyba, że Pan uważa, że jest darem niebios), a podział zysku po połowie z pracy siedmiu miliardów ludzi pomiędzy dwustu i siedem miliardów, jest chyba wystarczająco weryfikowalnie znaczący, aby można było te dwie grupy zaklasyfikować jako różne jakościowo klasy społeczne, chyba, że Pan w tym nie dostrzega niczego tak istotnego, aby dokonać takiej stratyfikacji, wtedy będziemy wszyscy musieli zgodzić się z Panem, że nie występują na tyle istotne różnice, aby takiej stratyfikacji dokonać. Pan, Panie Dyszyński, uważa, że uzasadnionym byłoby stratyfikacja dzieląca ludzi na dobrych i złych i oczywiście w sposób tak nieweryfikowalny, jak Pan to tu czyni bez żadnego umiaru, cedując odpowiedzialność za swoje wybory na boga.
|
Ale nie nazwałbym bogaczy "klasą". Przynajmniej nie jest to klasa w ujęciu pierwotnego marksizmu. Być może w XIX wieku podziały społeczne były bardziej klarowne, może wtedy od razu dawało się poznać, czy dana osoba to kapitalista, czy robotnik. Dzisiaj wszystko się mocno skomplikowało.
Podam dość prosty przykład - szef i założyciel sieci IKEA Ingvar Kamprad. Ten człowiek był parę lat temu na pierwszym miejscu światowej listy bogaczy, a dzisiaj chyba dalej jest w pierwszej piątce, a najdalej dziesiątce. Tenże bogacz jeździ kilkunastolenim samochodem, mieszka na zwykłym osiedlu domków gdzieś w Szwajcarii. Zewnętrznie jest nierozpoznawalny od większości szwedzkich robotników, którzy tez jeżdżą samochodami (czasem nowszymi, niż wspomniany bogacz), mieszkają w domkach. Jedyną istotną różnicą między nimi jest stan aktywów i pasywów finansowych.
Dzisiaj nie ma klas, bo więzy gospodarcze i społeczne bardzo się skomplikowały. Niejeden właściciel firmy jest biedniejszy od niejednego pracownika najemnego, robotnik w dobrej firmie zachodniej żyje na wyższym poziomie od dyrektora w kraju wschodnim (często w Polsce). Jeśli chodzi o czas pracy i wygody, tez trudno powiedzieć co jest wyróżnikiem. Owszem, jak pisałem, istnieje grupa wielkich bogaczy. Ale czy tworzą oni "klasę"?
Jeśli już tego terminu byśmy tu użyli (miałoby to na pewno jakiś potoczny sens), to nie byłaby to klasa w sensie marksistowskim.
Nie chcę całkiem odmówić Marksowi pewnej wizji polityczno - społecznej. Na swój czas, czyli w XIX wieku jego spostrzeżenia miały spory sens. Poza tym, z braku popularyzacji prawdziwej nauki i poważniejszej filozofii, zapełniały one istotną lukę w używanych pojęciach. Wtedy, widząc ogromną przepaść pomiędzy ogromną rzeszą biedaków pracujących po 11 godzin na dobę, a nielicznymi bogaczami opływającymi w wielkie luksusy, narzucającą się była myśl o zmianie, nawet o rewolucji. Jeśli dołożymy do tego raczej totalitarny styl rządów w większości państw, to trzeba uznać, że Marks swoją koncepcją trafił w czuły punkt tamtych czasów. Ale... Tamtych czasów!
Dzisiaj można też się doszukiwać marksistowskich konotacji, ale będzie to już na siłę. Wszystko to, co było nowe i świeże w czasach Marksa dzisiaj jest już znacznie lepiej wyjaśnione, opracowane przez kilka pokoleń myślących ludzi, zyjących pod koniec XIX i w XX wieku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Śro 23:13, 19 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Tak, Panie Dyszyński, tworzą klasę, bo to nie ten chłopiec z dyskoteki kierowany impulsem bożym zaakceptował stukrotną wartość podkoszulka, a została ta akceptacja wymuszona „kulturą” centralnie zaplanowaną i centralnie realizowaną przez środki finansowe, a tym polityczne i kulturotwórcze, panów owych dbających w sposób weryfikowalny o swoje interesy pozwalające im na przedmiotową eksploatację innych. I tych innych, wedle tej klasyfikacji zalicza się do innej klasy. Jest to stratyfikacja logicznie poprawna, wskazująca na decydującą różnicę pomiędzy ludźmi w możliwościach kształtowania stosunków społeczno-gospodarczo-politycznych, a Panu, Panie Dyszyński, wolno zauważyć inną istotną różnicę i dokonać własnej stratyfikacji, może Pan przecie rozróżniać ludzi poprzez podział na łysych i brodatych, i wierzyć głęboko, że to ma znaczenie dla stosunków społecznych.
Byłoby miło, Panie Dyszyński, gdyby Pan oszczędził mi tych swoich natchnionych ocen ogólnikowych, a zechciał wskazać tych myślących ludzi, którzy znacznie lepiej wyjaśnili i opracowali strukturę procesów społecznych.
A które to kryteria są podstawowymi, leżącymi u samych podwalin i zawsze są złożone, czyli przyjęte bez dowodu, na wiarę i nie podają się logicznej weryfikacji?
I co to jest elementarne wartościowanie, skoro u swoich podstaw jest zawsze złożone?
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 23:49, 19 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | I co to jest elementarne wartościowanie, skoro u swoich podstaw jest zawsze złożone? |
czy to, że:
Cytat: | ...„kulturą” centralnie zaplanowaną i centralnie realizowaną przez środki finansowe, a tym polityczne i kulturotwórcze, panów owych dbających w sposób weryfikowalny o swoje interesy pozwalające im na przedmiotową eksploatację innych. |
jest dobre czy źle, zależy od tego, jak Pan określił "uczucia wyższe" i "wartości wyższe"
Cytat: | ... że społeczności zdolne od odczuwania uczuć wyższych i poszanowania wartości wyższych osiągają lepsze efekty w każdej dziedzinie ... |
jeśli, to "społeczność" jest wartością wyższą, to łatwo nim manipulować ... bo, przecież wszyscy wiemy, że sensem życia człowieka jest praca i wysokie PKB
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33362
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:04, 20 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | Byłoby miło, Panie Dyszyński, gdyby Pan oszczędził mi tych swoich natchnionych ocen ogólnikowych, a zechciał wskazać tych myślących ludzi, którzy znacznie lepiej wyjaśnili i opracowali strukturę procesów społecznych. |
Najprościej byłoby, aby wygooglał Pan po prostu hasło "socjologia". Przygodę z nowocześniejszym, niż marksizm, podejściem do procesów społecznych można zacząć od hasła definiujacego tę naukę w Wikipedii. Potem zapoznając się z treścią linków, trafi Pan zarówno na nazwiska, jak i związane z nimi idee. Dalej jeszcze, mając już te nazwiska i idee, można jeszcze googlać z ich pomocą, wgryzając się bardziej w konkrety. Zapewniam Pana, że po takiej - powiedzmy kilkunastogodzinnej - przygodzie z wiedzą socjologiczną ogólnie dostępną, przynajmniej minimalnie zweryfikowaną (badania, doświadczenia) zdobędzie Pan spojrzenie na marksizm nieco bardziej krytyczne, a przynajmniej oprawione w konkrety i podstawowe teorie. Pewnie też nie będą one doskonałe, ale na pewno o niebo lepsze, niż to co tworzono na przełomie XVIII i XIX wieku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Czw 18:36, 20 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
No cóż, wynicowana pizdo, próbowałem, starałem się bardzo w naszej dyskusji nie wyjść poza umiłowane przez kabotyna ramy prowincjonalnej elegancji, niestety, wszystko ma swoje granice, również i moja wytrzymałość na szmendacki idiotyzm. Socjologia, głupi huju, nie zajmuje się interpretacją zjawisk społecznych, a ich naukowym opisem, interpretacją, analfabeto, zajmuje się filozofia i marksizm właśnie interpretując zjawiska społeczne, używa do tego narzędzi naukowych, między innymi, socjologii, pizdo z zaropiałym mózgiem.
Ludzie, przecie jesteście świadkami, wielokrotnie próbowałem zniedołężniałą intelektualnie kanalię przeprowadzić przez jezdnię, a tylko miłość do bliźniego swego nie pozwalała mi wepchnąć sukinsyna pod pędzący tramwaj i to był błąd, powinienem wepchnąć bez chwili wąchania, a ja, jak ten głupi, wahałem się. W swojej naiwnej głupocie łudziłem się, że infantylizm śmierdzącego popłuczynami zatęchłych koronek, obskuranta, jest skutkiem tylko kabotyńskiego zacietrzewienia, niestety, teraz już wiem, że kanalia jest tylko pospolitym głupkiem. A pospolitować się z głupkiem mi nawet nie przystoi.
Tylko, co ja mam teraz robić, kiedy głupkami jesteście tu wszyscy? Może tak, kurwa mać, ktoś mi powie.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Czw 18:38, 20 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
No cóż, wynicowana pizdo, próbowałem, starałem się bardzo w naszej dyskusji nie wyjść poza umiłowane przez kabotyna ramy prowincjonalnej elegancji, niestety, wszystko ma swoje granice, również i moja wytrzymałość na szmendacki idiotyzm. Socjologia, głupi huju, nie zajmuje się interpretacją zjawisk społecznych, a ich naukowym opisem, interpretacją, analfabeto, zajmuje się filozofia i marksizm właśnie interpretując zjawiska społeczne, używa do tego narzędzi naukowych, między innymi, socjologii, pizdo z zaropiałym mózgiem.
Ludzie, przecie jesteście świadkami, wielokrotnie próbowałem zniedołężniałą intelektualnie kanalię przeprowadzić przez jezdnię, a tylko miłość do bliźniego swego nie pozwalała mi wepchnąć sukinsyna pod pędzący tramwaj i to był błąd, powinienem wepchnąć bez chwili wąchania, a ja, jak ten głupi, wahałem się. W swojej naiwnej głupocie łudziłem się, że infantylizm śmierdzącego popłuczynami zatęchłych koronek, obskuranta, jest skutkiem tylko kabotyńskiego zacietrzewienia, niestety, teraz już wiem, że kanalia jest tylko pospolitym głupkiem. A pospolitować się z głupkiem mi nawet nie przystoi.
Tylko, co ja mam teraz robić, kiedy głupkami jesteście tu wszyscy? Może tak, kurwa mać, ktoś mi powie.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 35383
Przeczytał: 20 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:40, 20 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Panie Barycki,
... własnie przyznał się Pan do totalnej klęski w dyskusji z Michałem, jak komu brak siły argumentów to robi dokładnie to co Pan
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|