|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33515
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:00, 23 Lip 2013 Temat postu: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
W ostatnich dniach media szeroko rozpisują się o dramacie 26 latki z Norwegii, która w Arabii Saudyjskiej zgłosiła na policję gwałt, a przez tamtejsze sądownictwo została potraktowana jako sprawczyni przestępstwa z paragrafu "seks pozamałżeński".
Pierwsza moja reakcja na to zdarzenie była typowa i oczywista - a to wredni ci muzułmanie, że ofiary trakują jak przestępców. I chyba dalej w dużym stopniu tak uważam, choć wydaje mi się, ze w całej sprawie da się dostrzec ciekawy i nie tak jednoznaczny wątek. I właśnie o tym wątku chciałbym napisać, a nie o samej sprawie skazanej na 18 miesięcy więzienia Norweżki. To zdarzenie raczej widzę jako pretekst do pewnych rozważań.
Aby trochę naświetlić sprawę przywołam jedno swoje wspomnienie z kontaktów ze znajomymi. Kiedyś znajomi przyszli na imprezę ze swoją okoó 15 letnią córką. Córka prezentowała się bardzo seksownie - wyzywająca miniówa, pępek na wierzchu i ogólnie strój, który bardzo nadawałby się dla tirówki do uprawiania jej (jakże mającego bogatą tradycję) zawodu. 15-latka działała oczywiście wg programu ewolucyjnego - poczuła "bożą wolę", więc robiła wszystko, aby program zrealizować, czyli zainteresować swoim ciałem potencjalnych partnerów do zrobienia z nimi potomstwa. Taka dziewczyna nie ma kluczowej świadomości dotyczącej sytuacji w jaką się potencjalnie pakuje, sił z jakimi igra - bo natura pcha ją po prostu w obszary gdzie będzie miała kontakt z napakowanymi testosteronem samcami i już. Ta sama natura nie ostrzega jej, że im bardziej samczy i pełen testosteronu jest facet na jej drodze, tym bardziej robi się niebezpiecznie. Oczywiście mężczyźni "powinni" nad sobą panować i "powinni" być mili i uprzejmi, i odpowiedzialni. A do tego "nie wolno im" przekraczać pewnych granic. I w ogóle "niedopuszczalne jest", aby taki facet wziął taką (wg niego "proszącą się o to") wyzywającą laskę i brutalnie zgwałcił. Tak to jest niedopuszczalne. Ale realia są takie, że choć większość pewnie te wymagania spelnia, to jednak spora część mężczyzn w ogóle ma problem z panowaniem nad sobą, nad swoimi instynktami, zachowaniem. I pewne rzeczy, w pewnych sytuacjach zrobią, nawet jeśli to jest "niedopuszczalne". A zrobią to szczególnie ci mężczyźni, którzy mają nadmiar hormonów, a niedobór wladzy szarych komórek - czyli ci dla młodej dziewczyny najatrakcyjniejsi...
Więc jakaś część realizmu mowi mi, że gdzieś też jakoś po drugiej stronie (u dziewczyny) też przydałby się jakiś rozsądek, a nie tylko jedno proste dążenie: jak tu jeszcze bardziej rozpalić samca. Oczywiście 15 latce trudno jest wytłumaczyć takie sprawy, jeśli oto hormony w niej krzyczą, że to tak fajnie jest uwodzić kusić samców, którzy obok niej są i dyszą z pożądania. To sama frajda i pyszna zabawa. Chyba, że zostanie przekroczona ta granica... Ale przecież owo zachowanie takiej dziewczyny wlaśnie do tego zmierza, aby ową granicę nadwyrężać! Właśnie po to się w określony sposób zachowuje, ubiera, aby coraz bardziej eksplorować ów niebezpieczny obszar życia.
Nastały nam czasy, w których feministki wiele wywalczyły. Teraz kobietom wolno wiele, facet częściej jest winny, jest draniem, jest odpowiedzialny za to kim jest. I pewnie trudno inaczej na to patrzeć, ale czy w tej tendencji nie przekroczyliśmy pewnej subtelnej granicy sensu?...
W krajach arabskich, gdzie panują z jednej strony bardzo surowe obyczaje, a z drugiej strony jest wielu seksualnie zdeprywowanych samców widać to jeszcze wyraźniej. Tam kobieta, która nie chce "tych rzeczy" jasno to sygnalizuje, czyli chowa się w zwały ubrania, przykrywa chustą, a do tego w ogóle nie spotyka sam na sam w pokoju hotelowym z mężczyznami. Kobieta, która bez towarzyszącego jej mężczyzny opiekuna spotyka się z obcym mężczyzną jest więc odbierana jako osoba robiąca to w konkretnym celu - dobrze znanym celu. Ów mężczyzna tak to odbiera. I nawet odmowa w decydującym momencie z jej strony może być odczytywana jako, że kobieta "się wstydzi", ale skoro tu z nim jest, alkohol wypiła, to facet już ma wystaraczająco dużo potwierdzeń co do zamiarów tej kobiety. Więc pewnie ona się droczy i chce do całej zabawy wprowadzić element dodatkowej pikanterii, chce od mężyczyzny dowodu, że mu naprawdę zależy na tym seksie i gotów jest dla tego celu przekraczać pewne granice. Tak to wielu mężczyzn odbiera, a kobiet chyba też.
Tutaj oczywiście dochodzi różnica kulturowa - w feministycznie ukształtowanych krajach skandynawskich faceci już zostali przez lata wychowani, która granica jest tą prawdziwą granicą dla "nie" wobec seksu, a która jest tylko grą, Ktos w innym kraju tej konwencji być może nie zna, a poza tym nie ma bagażu wychowania w feministycznie kształtowanym kraju.
Bo zwyczaje, zachowania to też jakby rodzaj języka do porozumiewania się ludzi i te same "słowa", czyli zachowania mogą znaczyć dość różne rzeczy w innym kręgu kulturowym. Większość ludzi odruchowo przyjmuje, że krąg kulturowy, w jakim się wychowali jest tym właściwym. Ale oczywiście osoby z innego kręgu kulturowego uważają to samo na temat swoich wyuczonych zachowań. Dodatkowy problem pojawia się wtedy, gdy różne kody zachowań zostaną ze sobą skonfrontowane w realnej sytuacji.
Myślę, że wiele gwałtów także w Europie wzięło się z stąd, że jakaś kobieta miała ogromną ochotę bawić się pożądaniem, uczuciami napalonego samca - mężczyzny pelnego testosteronu. Bawila się tak coraz bliżej owej granicy, kiedy facet traci nad sobą kontrolę. Potem jeszcze bliżej tej granicy, bo to jeszcze fajniej... i jeszcze bliżej...
A potem - bach. Nagle hamulce u owego faceta puściły. Jego wina! Ale wredny gość. Ale drań, który powinien spędzić pół życia w więzieniu. Bo przecież ona, jeszcze wyżej podciągając spódniczkę i wypinając biust powiedziała "nie". A ten drań nie zrozumiał. Ano nie zrozumiał. Może nawet nie chciał zrozumieć. Ale jakieś biologiczne korzenie my, ludzie posiadamy. I to jest fakt, z którym chyba nie powinno się dyskutować.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 10:09, 23 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 10:54, 23 Lip 2013 Temat postu: Re: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | W ostatnich dniach media szeroko rozpisują się o dramacie 26 latki z Norwegii, która w Arabii Saudyjskiej zgłosiła na policję gwałt, a przez tamtejsze sądownictwo została potraktowana jako sprawczyni przestępstwa z paragrafu "seks pozamałżeński".
Pierwsza moja reakcja na to zdarzenie była typowa i oczywista - a to wredni ci muzułmanie, że ofiary trakują jak przestępców. I chyba dalej w dużym stopniu tak uważam, choć wydaje mi się, ze w całej sprawie da się dostrzec ciekawy i nie tak jednoznaczny wątek. I właśnie o tym wątku chciałbym napisać, a nie o samej sprawie skazanej na 18 miesięcy więzienia Norweżki. To zdarzenie raczej widzę jako pretekst do pewnych rozważań.
Aby trochę naświetlić sprawę przywołam jedno swoje wspomnienie z kontaktów ze znajomymi. Kiedyś znajomi przyszli na imprezę ze swoją okoó 15 letnią córką. Córka prezentowała się bardzo seksownie - wyzywająca miniówa, pępek na wierzchu i ogólnie strój, który bardzo nadawałby się dla tirówki do uprawiania jej (jakże mającego bogatą tradycję) zawodu. 15-latka działała oczywiście wg programu ewolucyjnego - poczuła "bożą wolę", więc robiła wszystko, aby program zrealizować, czyli zainteresować swoim ciałem potencjalnych partnerów do zrobienia z nimi potomstwa. Taka dziewczyna nie ma kluczowej świadomości dotyczącej sytuacji w jaką się potencjalnie pakuje, sił z jakimi igra - bo natura pcha ją po prostu w obszary gdzie będzie miała kontakt z napakowanymi testosteronem samcami i już. Ta sama natura nie ostrzega jej, że im bardziej samczy i pełen testosteronu jest facet na jej drodze, tym bardziej robi się niebezpiecznie. Oczywiście mężczyźni "powinni" nad sobą panować i "powinni" być mili i uprzejmi, i odpowiedzialni. A do tego "nie wolno im" przekraczać pewnych granic. I w ogóle "niedopuszczalne jest", aby taki facet wziął taką (wg niego "proszącą się o to") wyzywającą laskę i brutalnie zgwałcił. Tak to jest niedopuszczalne. Ale realia są takie, że choć większość pewnie te wymagania spelnia, to jednak spora część mężczyzn w ogóle ma problem z panowaniem nad sobą, nad swoimi instynktami, zachowaniem. I pewne rzeczy, w pewnych sytuacjach zrobią, nawet jeśli to jest "niedopuszczalne". A zrobią to szczególnie ci mężczyźni, którzy mają nadmiar hormonów, a niedobór wladzy szarych komórek - czyli ci dla młodej dziewczyny najatrakcyjniejsi...
Więc jakaś część realizmu mowi mi, że gdzieś też jakoś po drugiej stronie (u dziewczyny) też przydałby się jakiś rozsądek, a nie tylko jedno proste dążenie: jak tu jeszcze bardziej rozpalić samca. Oczywiście 15 latce trudno jest wytłumaczyć takie sprawy, jeśli oto hormony w niej krzyczą, że to tak fajnie jest uwodzić kusić samców, którzy obok niej są i dyszą z pożądania. To sama frajda i pyszna zabawa. Chyba, że zostanie przekroczona ta granica... Ale przecież owo zachowanie takiej dziewczyny wlaśnie do tego zmierza, aby ową granicę nadwyrężać! Właśnie po to się w określony sposób zachowuje, ubiera, aby coraz bardziej eksplorować ów niebezpieczny obszar życia.
Nastały nam czasy, w których feministki wiele wywalczyły. Teraz kobietom wolno wiele, facet częściej jest winny, jest draniem, jest odpowiedzialny za to kim jest. I pewnie trudno inaczej na to patrzeć, ale czy w tej tendencji nie przekroczyliśmy pewnej subtelnej granicy sensu?...
W krajach arabskich, gdzie panują z jednej strony bardzo surowe obyczaje, a z drugiej strony jest wielu seksualnie zdeprywowanych samców widać to jeszcze wyraźniej. Tam kobieta, która nie chce "tych rzeczy" jasno to sygnalizuje, czyli chowa się w zwały ubrania, przykrywa chustą, a do tego w ogóle nie spotyka sam na sam w pokoju hotelowym z mężczyznami. Kobieta, która bez towarzyszącego jej mężczyzny opiekuna spotyka się z obcym mężczyzną jest więc odbierana jako osoba robiąca to w konkretnym celu - dobrze znanym celu. Ów mężczyzna tak to odbiera. I nawet odmowa w decydującym momencie z jej strony może być odczytywana jako, że kobieta "się wstydzi", ale skoro tu z nim jest, alkohol wypiła, to facet już ma wystaraczająco dużo potwierdzeń co do zamiarów tej kobiety. Więc pewnie ona się droczy i chce do całej zabawy wprowadzić element dodatkowej pikanterii, chce od mężyczyzny dowodu, że mu naprawdę zależy na tym seksie i gotów jest dla tego celu przekraczać pewne granice. Tak to wielu mężczyzn odbiera, a kobiet chyba też.
Tutaj oczywiście dochodzi różnica kulturowa - w feministycznie ukształtowanych krajach skandynawskich faceci już zostali przez lata wychowani, która granica jest tą prawdziwą granicą dla "nie" wobec seksu, a która jest tylko grą, Ktos w innym kraju tej konwencji być może nie zna, a poza tym nie ma bagażu wychowania w feministycznie kształtowanym kraju.
Bo zwyczaje, zachowania to też jakby rodzaj języka do porozumiewania się ludzi i te same "słowa", czyli zachowania mogą znaczyć dość różne rzeczy w innym kręgu kulturowym. Większość ludzi odruchowo przyjmuje, że krąg kulturowy, w jakim się wychowali jest tym właściwym. Ale oczywiście osoby z innego kręgu kulturowego uważają to samo na temat swoich wyuczonych zachowań. Dodatkowy problem pojawia się wtedy, gdy różne kody zachowań zostaną ze sobą skonfrontowane w realnej sytuacji.
Myślę, że wiele gwałtów także w Europie wzięło się z stąd, że jakaś kobieta miała ogromną ochotę bawić się pożądaniem, uczuciami napalonego samca - mężczyzny pelnego testosteronu. Bawila się tak coraz bliżej owej granicy, kiedy facet traci nad sobą kontrolę. Potem jeszcze bliżej tej granicy, bo to jeszcze fajniej... i jeszcze bliżej...
A potem - bach. Nagle hamulce u owego faceta puściły. Jego wina! Ale wredny gość. Ale drań, który powinien spędzić pół życia w więzieniu. Bo przecież ona, jeszcze wyżej podciągając spódniczkę i wypinając biust powiedziała "nie". A ten drań nie zrozumiał. Ano nie zrozumiał. Może nawet nie chciał zrozumieć. Ale jakieś biologiczne korzenie my, ludzie posiadamy. I to jest fakt, z którym chyba nie powinno się dyskutować. |
Stałeś się CENTUSIEM
Zastałeś się jako CENT
CENTUM KENTUM - anglosaskiej miary centymetrowej
centymetrowy centuś Centum
KENTUM - podróbka anglosasko-germańsko-romańska
Zastałeś się. ustanowiłeś jak KOŁEK CENTUM.
Ale wsprawy tego świata dzieją się według genetycznych praw wysławianych lingwistycznie SATEM.
Według kultury prasłowiańskiej Satem, chuj wie co chujowi się podoba.
Chujowi trza cipli.
I obojętne, moze być Cipka Norweżka.
Norwezka wie o co chujowi chodzi.
Tam i z powrotem do Łodzi.
Nie czytaj drukowanych informacji centum.
Pojmij Nowrweżkę Satem a będziesz szcześliwy..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maciej Pojeb
Gość
|
Wysłany: Wto 11:13, 23 Lip 2013 Temat postu: Re: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
[quote="Anonymous"] Michał Dyszyński napisał: | Aby trochę naświetlić sprawę przywołam jedno swoje wspomnienie z kontaktów ze znajomymi. Kiedyś znajomi przyszli na imprezę ze swoją okoó 15 letnią córką. Córka prezentowała się bardzo seksownie - wyzywająca miniówa, pępek na wierzchu i ogólnie strój, który bardzo nadawałby się dla tirówki do uprawiania jej (jakże mającego bogatą tradycję) zawodu. 15-latka działała oczywiście wg programu ewolucyjnego - poczuła "bożą wolę", |
Ale wierzysz w "bożą wolę" czy jej nie doceniasz?
Wierzysz czy doceniasz?
Czujesz czy ważysz? - OTO JEST PYTANIE
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Czw 9:19, 25 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Panie Dyszyński, u ludzi ucywilizowanych w procesach społecznych, wykształcone są cywilizacyjne hamulce trzymające na wodzy chuć barbarzyńską. Normy cywilizacyjne wykluczają jakiekolwiek usprawiedliwienia dla naturalnych chuci barbarzyńskich, zapewne ukształtowanych przez boga w człowieku przed jego narodzinami, chyba już w chwili poczęcia. A cywilizacja i płynący z niej humanizm, to społeczny proces kształtujący w człowieku hamulce dla naturalnego bożego barbarzyństwa, toż na obraz i podobieństwo stworzonego.
Jak tu powyżej widać, Pańskie usprawiedliwienia dla bożego czynnika tkwiącego w człowieku, różnią się od uzasadnień Pana Krowy tylko skalą, istota pozostaje identyczna. Może byśta Panowie kiedy razem wybrali się na baby.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33515
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:28, 25 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | Panie Dyszyński, u ludzi ucywilizowanych w procesach społecznych, wykształcone są cywilizacyjne hamulce trzymające na wodzy chuć barbarzyńską. Normy cywilizacyjne wykluczają jakiekolwiek usprawiedliwienia dla naturalnych chuci barbarzyńskich, zapewne ukształtowanych przez boga w człowieku przed jego narodzinami, chyba już w chwili poczęcia. A cywilizacja i płynący z niej humanizm, to społeczny proces kształtujący w człowieku hamulce dla naturalnego bożego barbarzyństwa, toż na obraz i podobieństwo stworzonego.
Jak tu powyżej widać, Pańskie usprawiedliwienia dla bożego czynnika tkwiącego w człowieku, różnią się od uzasadnień Pana Krowy tylko skalą, istota pozostaje identyczna. Może byśta Panowie kiedy razem wybrali się na baby.
Adam Barycki |
Panie Barycki
Po marksistowsku ucywilizowana niezwyciężona Armia Radziecka słynna była z "trzymania na wodzy" swoich chuci podczas jej pochodu przez Europę podczas II wojny światowej. Nawet batiuszka Stalin przyznał ten fakt i uznał za usprawiedliwienie dla niego trud jaki ta armia ponosi podczas gromienia nazistów. Ze źródeł historycznych wiadomo, że po marksistowku, leninowsku i ogólnie socjalistycznie kształtowani żołnierze tej armii chędożyli wszystko co się okolicy napatoczyło, a na drzewo odpowiednio szybko nie uciekło.
Cały ów socjalistyczny humanizm jak z tego wylazł opisują bardzo liczne źródła.
Taka ciekawostka spotkania jednej z członkiń moich przodków. Jak dziewczynę dorwał młody radziecki żołnierz, w wiadomych zamiarach, to ta nieboga uciekła co prędzej na strych chałupy. Ale i tam żołnierz ją dogonił. Jednak sprytna dziewczyna wsunęła właściwą część ciała dość mocno pomiędzy strzechę chałupy, a podłogę sufit, tak że nie było już tam miejsca dla żołnierza. Tak więc, po wielu bezowocnych próbach, wysiłki dzielnego wojaka ostatecznie spełzły na niczym. Gdy przekonał się, że tym razem nie będzie tam miło skwitował to z dezapropbatą, wskazującą jednak na pełną świadomość humanizmu i społecznych procesów hamujących chuć barbarzyńską: ja za tiebia krow proliwał, a ty mienia rzopy dac nie hoczesz!... (ja ze ciebie krew przelewałem, a ty mi d..y nie chcesz dać!). Ot co!
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:35, 25 Lip 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Czw 14:13, 25 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Panie Dyszyński, u ludzi ucywilizowanych w procesach społecznych, wykształcone są cywilizacyjne hamulce trzymające na wodzy nie tylko chuć barbarzyńską, ale i język kiedy we łbie pustka. U chamów stworzonych przez boga jest inaczej, kiedy we łbie pustka, puszczają bąka.
Nie wiem w jak licznych źródłach nasłuchał, a i zapewne nawąchał się Pan pierdzenia dzieci bożych, bo ja człowiek cywilizowany przeczytałem w nielicznych rocznikach statystycznych, że w okupacyjnej strefie radzieckiej zostało zgwałconych mniej Niemek niż w pozostałych trzech strefach okupacyjnych.
W dokumentach dostępnych powszechnie ludziom cywilizowanym i jak widać, zupełnie niedostępnych chamom stworzonym przez boga, stoi jak byk, że amerykańskie dzieci boże po przejściu frontu, dawały swoim żołnierzom dwa tygodnie wolne od obowiązującego prawa, a radzieckie władze ukształtowane w procesie społecznym, zapewne przez diabła, dawały tylko trzy dni bezprawia.
W strefie amerykańskiej do dzieci bożych, a głównie były to dzieci ze stanów południowych, a wiec te najbliższe bogu, za ekspresję bożą sprzeczną z prawem strzelało MP (żandarmeria), a w radzieckiej strefie, do nieucywilizowanych żołnierzy strzelali oprócz NKWD, zwykli ucywilizowani oficerowie liniowi. Widać, amerykańscy oficerowie liniowi byli dziećmi bożymi wyrozumiałymi dla naturalnej bożej ekspresji.
Adam Barycki
PS. Acha, żeby nie czuł się Pan osamotniony, to dla towarzystwa dopiszę, że w Ameryce biją murzynów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
abangel666
Opiekun Kawiarni
Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Czw 18:42, 25 Lip 2013 Temat postu: Re: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | W ostatnich dniach media szeroko rozpisują się o dramacie 26 latki z Norwegii, która w Arabii Saudyjskiej. |
Nie 26 ale 24 lata; nie w Arabii, ale w Emiratach.
Kłapiesz jadaczką a nawet nie znasz elementarza sprawy.... na resztę idiotyzmów z Twojego pisma nawet nie chce mi się pisać... bo jesteś fanatyk, któremu zapleśniała hostyja mózg wyżarła jak ptasia grypa.
Skoro tak kochasz Boziunię i muzułmanów; to dam Ci muzułmańska radę:
- Jak będziesz mniej chlał alkohol, to może będziesz z większym sensem pisał.... choć w to wątpię.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
luzik
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:36, 25 Lip 2013 Temat postu: Re: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
... - poczuła "bożą wolę", więc robiła wszystko, aby program zrealizować, czyli zainteresować swoim ciałem potencjalnych partnerów do zrobienia z nimi potomstwa. ...
Myślę, że wiele gwałtów także w Europie wzięło się z stąd, że jakaś kobieta miała ogromną ochotę bawić się pożądaniem, uczuciami napalonego samca - mężczyzny pelnego testosteronu. Bawila się tak coraz bliżej owej granicy, kiedy facet traci nad sobą kontrolę. Potem jeszcze bliżej tej granicy, bo to jeszcze fajniej... i jeszcze bliżej...
A potem - bach. Nagle hamulce u owego faceta puściły. Jego wina! Ale wredny gość. Ale drań, który powinien spędzić pół życia w więzieniu. Bo przecież ona, jeszcze wyżej podciągając spódniczkę i wypinając biust powiedziała "nie". |
15 letnia dziewczynka to dziecko jeszcze, które nie bardzo rozumie co dzieje się z jego ciałem.
Jesli to dziecko napotka na swej drodze mądrych dorosłych ma szanse bezpiecznie wejść w dorosłość. Doprawdy nie wiem, jak dojrzały, stabilny psychicznie mężczyzna może w 15 latce dostrzec kobietę? Jeszcze bardziej zaskakuje mnie, że moze mu przyjśc do głowy myśl, że to dziecko marzy o tym by rodzic mu potomstwo?
Co do reszty, to jedynie to mi do głowy przychodzi
http://www.youtube.com/watch?v=nCgXGdHuaGI
Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Pią 18:31, 26 Lip 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33515
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 7:52, 26 Lip 2013 Temat postu: Re: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
luzik napisał: | 15 letnia dziewczynka to dziecko jeszcze, które nie bardzo rozumie co dzieje się z jego ciałem.
Jesli to dziecko napotka na swej drodze mądrych dorosłych ma szanse bezpiecznie wejść w dorosłość. Doprawdy nie wiem, jak dojrzały, stabilny psychicznie mężczyzna może w 15 latce dostrzec kobietę? Jeszcze bardziej zaskakuje mnie, że moze mu przyjśc mu do głowy myśl, że to dziecko marzy o tym by rodzic mu potomstwo?
Co do reszty, to jedynie to mi do głowy przychodzi
http://www.youtube.com/watch?v=nCgXGdHuaGI |
Ano dojrzały i stabilny psychicznie pewnie nie zgwałci 15 latki. Problem w tym, że przekrój społeczeństwa mamy szeroki. Czyli obok dojrzałych i stabilnych mamy nie panujących nad sobą i zaburzonych. Mamy nawet i psycholi. I ktoś musi myśleć czasem PRZED problemem/szkodą. Może nawet i kobiety mogą myśleć w tym przypadku. Bo bycie zgwałconą (a nawet zabitą) przez psychola jest chyba wystarczającym powodem, aby zmusić się do refleksji, do pomyślenia przed wejściem w niebezpieczną zabawę z jakimś tam facetem. Że może nawet kobieta "będzie miała rację", bo przecież on "nie powinien tak sie zachować", ale co z tego, skoro sprawy zaszły na tyle daleko, że nie da się już cofnąć pewnych zdarzeń.
Ale nawet jeśli będą faceci nie są całkiem zaburzeni, tylko tak ogólnie napaleni, to oczywiście też pozostaje problem tego, czy w ogóle zabawa w to wzajemne erotyczne przyciąganie tak ogólnie zawsze jest bezpieczna. Bo nawet 15 latka często ma ciało hmmm... tak wybujałe, że w odbiorze samca będzie to jak najbardziej kobieta w pełni jej erotycznych walorów.
15 latka ma rodziców i innych starszych, którzy powinni jakoś jej uświadomić zagrożenie.
Ale zostawmy 15 latki, bo tutaj sprawa jest ewidentna - mamy jeszcze dziecko. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że ogólnie zabawa uczuciami drugiej strony jest igraniem z diabłem.
Oczywiście, jeśli po drugiej stronie jest ten "prymitywny i napalony" facet, który "powinien być inny", "powinien" nad sobą panować, to zawsze jest jego wina, a kobiety mają tu pełne prawo wodzić go na pokuszenie, mogą go uwodzić dowolnie, a w ostatniej chwili powiedzieć NIE, co jest oczywiście wiążące, bo facet POWINIEN zachować się ODPOWIEDZIALNIE.
Ale popatrzmy na sytuację odwróconą. Przykład, jaki przychodzi mi do głowy polega na różnych obietnicach stałego związku. Bo załóżmy, że dla faceta (nie każdego, ale tego z mojego przykładu) celem działań i sensem życia jest seks z atrakcyjną kobietą. Z kolei dla jakiejś kobiety (oczywiście raczej nie 15 latki), gdy pojawia się potrzeba stabilizacji, celem może być znalezienie stabilnego partnera życiowego. To załóżmy, że znalazł się taki facet, który co prawda niczego wprost nie obiecuje, ale ciągle wspomina, jak to jest samotny, jak to poszukuje kogoś na stałe, myśli o stabilnym związku, kocha dzieci i rodzinę itd. Kobieta bierze te sugestie za dobrą monetę, angażuje się uczuciowo, może zezwala na seks, który normalnie byłby nie taki do uzyskania właśnie z nią. I oto facet na koniec powiada: fajnie, zabawiłem się z tobą, ale niczego ci przecież nie obiecywałem. Cześć, mała! Było fajnie, bo ja się dobrze bawiłem twoim zaangażowaniem. Znikam, adresu nie zostawiam...
Oto jest oczywiście wredny facet. Obiecuje, nie dotrzymuje. Chociaż nie obiecuje.
Ale z ową kobietą uwodzącą faceta, a na koniec mówiącą "nie" jest wg mnie analogiczna sytuacja - też obiecuje, a potem powiada: to była tylko zabawa.
Tylko perspektywa jest inna - kobieta, jest niemal zawsze tą skrzywdzoną, a facet "powinien"...
A wracając do Norweżki, to taki link w międzyczasie ktoś wygrzebał: [link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 8:13, 26 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
luzik
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:05, 26 Lip 2013 Temat postu: Re: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Ale z ową kobietą uwodzącą faceta, a na koniec mówiącą "nie" jest wg mnie analogiczna sytuacja - też obiecuje, a potem powiada: to była tylko zabawa.
Tylko perspektywa jest inna - kobieta, jest niemal zawsze tą skrzywdzoną, a facet "powinien"...
|
Dla mnie sytuacje nie są tożsame.
W jednej sytuacji mowa jest o uczuciach w drugiej o popędach.
Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Pią 9:04, 26 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33515
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 8:53, 26 Lip 2013 Temat postu: Re: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
luzik napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Ale z ową kobietą uwodzącą faceta, a na koniec mówiącą "nie" jest wg mnie analogiczna sytuacja - też obiecuje, a potem powiada: to była tylko zabawa.
Tylko perspektywa jest inna - kobieta, jest niemal zawsze tą skrzywdzoną, a facet "powinien"...
|
Dla mnie sytuacje nie są tożsame.
W jednej sytuacji mowa jest o uczuciach w drugiej o popędach. |
Popęd jest też rodzajem uczucia.
Poza tym nawet trochę zgodzę się z Tobą, że uczuciowo bliżej mi do kobiety szukającej stabilizacji, niż napalonego agresywnego samca, który tak naprawdę w opisanej sytuacji myśli wyłącznie o sobie, a nie o dawaniu z siebie dobra dla innych.
Jednak z punktu widzenia owego napalonego faceta sytuacja wygląda trochę inaczej - ON MA TYLKO TE POPĘDY. To pożądanie dla niego jest wszystkim. Nie ma rozsądku. Szkoda, powinien (znowu "powinien"), mieć, ale nie ma. Właściwie to należałoby gościa odstrzelić, wykastrować, bo przecież taki jest...
Skoro taki wredny się urodził...
Tu mi chodzi o SZERSZE SPOJRZENIE. Są dwie strony. Zwykle jest tak, że jedna ma większy pomyślunek, niż druga. 2 letniemu dziecku, które wspina się parapet na 4 piętrze w bloku nie mówimy "właź jak chcesz, ale jak spadniesz to się zabijesz i sam będziesz sobie winny". Zabieramy go stamtąd. Osoby chore psychicznie nie są wsadzane do więzienia, tylko do szpitali.
NIE MA OSTREGO SKOKU POMIĘDZY CHOROBĄ NA NORMALNOŚCIĄ, JEST PŁYNNE PRZEJŚCIE!
Psychiatrzy często do końca nie są pewni, czy daną osobą zaklasyfikować jeszcze jako odpowiedzialną za swoje czyny, choć jakoś zaburzoną, czy też już uznać ją za niepoczytalną.
Wszyscy ludzie mają swoje słabości, w jakichś sytuacjach zachowują się nieracjonalnie.
Proszę o nie odbieranie mnie jako propagatora gwałtów. Brutalny facet, krzywdzący kobiety, wzbudza u mnie niemal fizyczną odrazę. Mężczyźni znęcający się nad rodzinami, to wg mnie chyba jeden z najgorszych rodzaj skurw... patologii.
Piszę o tym, że jakoś feministyczne środowiska wywalczyły sobie spojrzenie (jakoś robi się obowiązujące), że faceci, skoro tacy wredni, to zawsze mają 100% winy. Że kobieta jest zawsze - jakby z definicji - skrzywdzona i biedna.
Bo kobiety wcale na owej "polityce" nie zyskają. Wg mnie stracą. I to całkiem sporo stracą.
Mechanizm jest prosty.
Mamy facetów odpowiedzialnych i tępych troglodytów (z płynnym przejściem stopni szarości). Ci tępi i brutalni, w ogóle raczej mało przejmują się tym, czy inni o nich myślą. Dalej będą tępi, brutalni, dalej będą krzywdzić kobiety (facetów w swoim otoczeniu z resztą też, czasem nawet bardziej). Takie jednostronne patrzenie na winę w układach damsko męskich raczej... wypłoszy tych normalnych i odpowiedzialnych, bo oni w ogóle słuchają, co się od nich chce, to oni zareagują. Przy okazji wygeneruje się dodatkowy element braku zaufania w stosunkach damsko -męskich. Już teraz jest tak, że tych sympatycznych fajnych facetów, często kobiety (też sympatyczne i miłe) muszą pracowicie przekonywać, że one przecież nie są jędzami, że (stały) związek to nie jest życiowa katastrofa, że nie będzie tak, że cokolwiek facet w takim związku zrobi, to zostanie niesprawiedliwie zaklasyfikowany, jako oczywisty winowajca. Takie podejście polegające na szukaniu winy zawsze u mężczyzny jest właśnie powodem, dla którego spora część (tych odpowiedzialnych, czyli jakoś nastawionych na interakcję, na odzew drugiej strony) mężczyzn pomyśli sobie: skoro związek jest domeną permanentnej winy mężczyzny, to ja piep..ę te związki z kobietami. A już na pewno stałe związki. Co będę się ładował w sytuację, w której jestem na straconej pozycji.
Niestety, propaganda, nastawienie mediów (sądów?) są takie spolaryzowane, zerojedynkowe - albo jedni muszą być wredni, albo drudzy. Dobry osąd - czy to społeczny, czy sądowniczy - powinien być bezstronny, powinien widzieć racje obu stron. To oczywiście jest trudne, ale nie jest niewykonalne.
Bo taka prawdziwa sprawiedliwość powoli, systematycznie buduje poprawne związki społeczne. Niesprawiedliwość wielka niszczy je szybko, a ta drobna, oparta na nieuczciwych przesunięciach, dokonuje powolnej erozji ludzkich odniesień. Każda broń ostatecznie znajdzie sobie tarczę. A jeśli przygotowane są i broń i tarcza, to prędzej czy później, dojdzie do ich użycia.
Gdy zrobiono badania nierówności traktowania kobiet w pracy, okazało się, że faktycznie kobiety maja często problem z uzyskaniem posady, mimo, że mają odpowiednie kwalifikacje. Ale co ciekawe - gorzej mialy te ładne, te które zamieściły zdjęcie (atrakcyjne) w CV. Jak się jednak badacze przyjrzeli, skąd ten efekt wynika, to stwierdzili, że decyzję o odrzuceniu ofert atrakcyjnych kobiet podejmowały ... inne kobiety. Bo 90% stanowisk w działach rekrutacji (w badanych firmach) było obsadzonych właśnie przez kobiety.
Teraz mamy falę feminizmu - faceci są w odwrocie. Jak już kobiety ostatecznie wygrają, to dopiero będzie walka - staną same naprzeciw siebie... Będę bardzo zainteresowanym obserwatorem tej walki
Podsumowując - chodzi mi o unikanie automatyzmu sądów. Sprawiedliwość rzadko wynika z pobieżnego osądu. Trzeba się zwykle napracować, aby dobrze wyważyć wszystkie za i przeciw. Sprawiedliwość, powinna być po prostu sprawiedliwością - bezstronną, nie ulegającą żadnym stereotypom płci, wieku, światopoglądu itd...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33515
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:33, 26 Lip 2013 Temat postu: Re: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
abangel666 napisał: | Nie 26 ale 24 lata; nie w Arabii, ale w Emiratach.
Kłapiesz jadaczką a nawet nie znasz elementarza sprawy.... na resztę idiotyzmów z Twojego pisma nawet nie chce mi się pisać... bo jesteś fanatyk, któremu zapleśniała hostyja mózg wyżarła jak ptasia grypa.
Skoro tak kochasz Boziunię i muzułmanów; to dam Ci muzułmańska radę:
- Jak będziesz mniej chlał alkohol, to może będziesz z większym sensem pisał.... choć w to wątpię. |
Faktycznie skrótowe potraktowanie jako "Arabii" państwa "Zjednoczone Emiraty Arabskie" to z mojej strony błąd całkowicie dyskredujący, a już pomyłka o te 2 lata całkowicie dyskredytuje ogólne myśli i wnioski, które napisałem...
Ale czy to ja jestem fanatyk?...
Przecież nie podjąłem tam wątku religijnego, jako coś, co pragnę oceniać. Nikogo nie nawracam, nikomu nie każę się ochrzcić, czy coś podobnego. Czy jak napiszę, że lubię ruskie pierogi, to też odbierzesz to jako formę fanatyzmu?... Bo tym razem promuję pewnie cerkiew prawosławną?...
Abi, coś mi się zdaje, że w swoim nastawieniu antyreligijnym, widzisz wrogów tam, gdzie jest neutralny obszar. Ja osobiście nie przepadam za islamem. Co prawda jako chrześcijanin, a nie jako ateista. Dlatego często zmuszam się siłą woli do obiektywizmu , gdy idzie o poparcie jakiegoś zjawiska związanego z muzułmanami. Zmuszam się też poczuciem rozsądku. I to wbrew prostym uczuciom, które wołają we mnie - a to skurw...le ci fanatycy islamiści. Już czyste powołanie się rozsądek (a nie uczucia, a nie tę pierwszą chęć szybkiego zaklasyfikowania sytuacji wg znanego mi wzorca) nakazuje mi powstrzymanie się, zapytanie samego siebie: znasz sytuację? byłeś tam? A przynajmniej zadałeś sobie trud dotarcie do relacji obu stron, do bezstronnych źródeł?...
Jak wiem, że nie, jak się siłą pewnej wewnętrznej przemocy zmuszę do stwierdzenia, że jednak - niestety - nie wiem, nie znam tej obiektywnej relacji, to próbuję sam się stopować. Emocje próbuję gdzieś tam trochę stłamsić. W imię prawdy, którą tutaj jednak wiążę z obiektywizmem.
Zastanów się może, czy Twoje nastawienie nakazujące Ci ocenianie wszystkiego jak leci w kontekście światopoglądu religijnego (choćby element religijny był tylko dalekim tłem, albo wręcz marginalny), z kolei Ciebie nie kwalifikuje do terminu "fanatyzm"?
Bo fanatyzm ogólnie, to nic innego, tylko totalne zamknięcie się w jednym sposobie odbioru świata, silne ignorowanie wszystkiego, co nie pasuje do narzuconego sobie programu emocji i myśli. Fanatykiem można być nie tylko w kwestiach religijnych - można być fanatycznym kibicem, nacjonalistą i, jak najbardziej, ateistą. Fanatyk wszędzie widzi wrogów, wszędzie doszukuje się walki na linii on i jego idea, wobec strony przeciwnej. Tymczasem....
świat jest w większości neutralny. Tak jak - przynajmniej w moim zamiarze - neutralny światopoglądowo - miał być ów post dotyczący zgwałconej Norweżki. Dlatego neutralny, że pisząc go, sam najpierw zdusiłem w sobie emocje niechęci wobec zwyczajów muzułmańskich. Najpierw wyczyściłem sobie emocjonalne spojrzenie na sprawę, starałem się być bezstronny. Ty zaczęłaś doszukiwać się tu od razu religijnego podejścia. Czyli dokładnie przeciwnie do moich zamiarów, dokładnie weszłaś w te kwestie, które chciałem wyciszyć.
Nie wiem co w swoim życiu przeszłaś. Nie wiem jakie emocje negatywne wiążą się u Ciebie z religią. Sam słyszałem np. o przypadku, w której jakaś babcia - dewotka biła swoje wnuczęta różańcem. Pewnie po takiej "szkole", te dzieci na zawsze będą nienawidziły religii. Więc być może masz jakieś zadry wobec religii nieprzekraczalne. Nie mam prawa tego oceniać. Ale może też tak jest, że sama się nakręcasz, nie widząc jak bardzo tracisz osobiście. Po prostu, widząc świat silnie skażony filtrem niechęci wobec religii, postrzegasz go opacznie - tam gdzie jest neutralność, Ty widzisz wojnę, tam gdzie jest zwykły ludzki problem, Ty dostrzegasz walkę ciemnych sił.
Czy to na pewno ja tu jestem "fanatykiem"?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 11:36, 26 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Pan Dyszyński uważa, że ludzie rodzą się z wetkniętą w nich przez boga strukturą ich tzw. ja, a co marksiści nazywają osobowością. I uważają również, że osobowość jest kształtowana tylko w procesach społecznych, a procesy te kształtują również społeczeństwo, co nazywamy cywilizacją. Cywilizacja europejska i wykreowany przez nią humanizm wykluczają tolerancję dla tzw. zachowań naturalnych nieograniczonych normami cywilizacyjnymi. Pan Dyszyński nie może się z tym pogodzić, ponieważ, to nie procesy społeczne kształtują człowieka, a przez boga jest ukształtowanym i wara cywilizacji od manipulowania naturalnym czynnikiem bożym. Pan Dyszyński nie gwałci, ponieważ takim stworzył Go bóg, a Pan Krowa i owszem, ma ochotę zgwałcić nastolatkę w minispódniczce spod której widać wpięty w tyłek sznurek stringów, ponieważ takim właśnie bóg Go stworzył. Dlatego Pan Dyszyński jest wyrozumiały dla bożej natury Pana Krowy. Co innego ja, w przeciwieństwie do dzieł bożych, z ukształtowaną w cywilizacyjnych procesach społecznych osobowością, jednak uwięzioną w zwierzęcym ciele i z tego niewolną od chęci zerżnięcia jakiej ostrej dupy, nie mogę takiej zgwałcić, ponieważ atomy mojego mózgu kręcą się niezgodnie z wolą bożą. Gdyby te cholerne atomy kręciły się inaczej, z bożym nakazem, oj, wtedy bym zerżnął taką nawet w tramwaju i razem z Panem Krową zakładał jaki Communuitas, ale póki kręcą się niewłaściwie, Panu Krowie co najwyżej mogę nakopać do dupy, a i Panu Dyszyńskiemu również.
Panie Dyszyński, cywilizacja europejska jest jedyną na naszej planecie, która dorobiła się humanizmu, wszystkie inne, co najwyżej, humanitaryzmu. A humanizm, Panie Dyszyński nie ma nic wspólnego z bogiem, ani z biologiczną naturą organizmu ludzkiego. Humanizm, to człowiek społeczny ukształtowany w cywilizacyjnych procesach społecznych, wszelakie człekopodobne twory nieucywilizowane w procesach społecznych, to barbarzyńscy i Pan jest właśnie takim człekopodobnym barbarzyńcą.
Adam Barycki
PS. Pani Luzik, teraz kiedy udowodniłem w sposób ściśle matematyczny nieludzkość Tego podłego barbarzyńcy, może już Pani bez żadnych oporów moralnych sklinać dowoli Tę podłą kanalię.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 12:57, 26 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Panie Dyszyński, jeżeli siedmioletnia dziewczynka w obecności cośtam założy szpilki mamy, wysmaruje się szminką i będzie naśladowała wyuzdane zachowania zaobserwowane w mediach, a cośtam tak sprowokowany nie pohamuje bożego imperatywu, to czy możemy niesprawiedliwie wyrwać ofierze tak podłej prowokacji jaja żywcem, czy jednak lepiej dojść sprawiedliwości bożej i dziewczynkę wytargać za ucho?
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 13:01, 26 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Kurwa, automat napisał cośtam, a ja pisałem o takim panu Krowie, którego próg imperatywu bożego jest jeszcze niższy.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 13:18, 26 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Panie Dyszyński, gardził Pan zcentralizowaną, ale jawną, bo zinstytucjonalizowaną cenzurą, komunistyczną polityką poprawności politycznej, a teraz jako głupek wkurwia się Pan na przejawy poprawności politycznej, nie wiedząc, że jest ta poprawność skutkiem zcentralizowanej, ale już niejawnej polityki kapitału światowego, skierowanej przeciwko strukturom społecznym, aby ze społeczeństwa uczynić stado niezdolne do samoświadomości społecznej. I który tępaku centralizm był uczciwszy i który lepiej służył człowiekowi?
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33515
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:05, 26 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | Pan Dyszyński uważa, że ludzie rodzą się z wetkniętą w nich przez boga strukturą ich tzw. ja, a co marksiści nazywają osobowością. I uważają również, że osobowość jest kształtowana tylko w procesach społecznych... |
To właśnie nakazuje mi sądzić, ze marksiści się mylą. Liczne badania dowodzą, że struktura ja zależy przynajmniej od pewnych dodatkowych czynników. Wymienić tu należy:
- geny, z jakimi rodzi się człowiek
- zdarzenia dodatkowe, jakie zachodzą podczas życia - np. pewnemu człowiekowi chirurgicznie usunięto hipokamp. Okazało się, że temu człowiekowi zmieniła się drastycznie osobowość. Inny ciekawy przypadek związany był z wbiciem się gwoździa pewnego robotnika w czaszkę - powstałe uszkodzenia, choć nie były tak znaczne, aby uniemożliwić życie, to jednak spowodowały niespotykaną wcześniej drażliwość, niecierpliwość, nerwowość i inne zachowania świadczące o zmianie osobowości.
- nawet infekcje, guzy nowotworowe potrafią w bardzo dużym stopniu zmienić osobowość. Wiele wskazuje na to, że depresje, czy schizofrenia mogą w dużym stopniu zależeń od diety, stopnia zainfekowania organizmu, czy nawet tego jak bardzo człowiek się wyśpi. Ludzie wymęczeni długim cierpieniem (np. związanym z wyniszczającą chorobą) mają trwałe zmiany w osobowości.
- są substancje chemiczne zmieniające osobowość - np. długotrwałe zażywanie narkotyków i innych substancji psychoaktywnych zmienia tę osobowość w stopniu znacznym. Na krótką metę zachowania w sposób nienormalny zmienia też pigułka gwałtu.
- i inne, może nie znane jeszcze nauce, a częściowo może już znane, a może nawet jest w tym również interwencja sił wyższych. Trudno powiedzieć.
Jeśli marksiści jednak twardo obstają przy tym, że to tylko społeczne procesy kształtują osobowość, jeśli tak uparcie ignorują liczne wyniki badań naukowych, codzienną obserwację, czy choćby ten prosty fakt, ze wiedza wciąż się rozwija i wiele rzeczy jest jeszcze do odkrycia, to pojawia się u mnie nieśmiałe podejrzenie, że może po prostu są idiotami.
Adam Barycki napisał: | Panie Dyszyński, cywilizacja europejska jest jedyną na naszej planecie, która dorobiła się humanizmu, wszystkie inne, co najwyżej, humanitaryzmu. A humanizm, Panie Dyszyński nie ma nic wspólnego z bogiem, ani z biologiczną naturą organizmu ludzkiego. |
Mocno powiedziane. Autorytatywnie. Ale ja mam tu odmienne zdanie, co w dużym stopniu wiąże się tym, co napisałem w poprzednim akapicie.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 15:02, 26 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Pią 15:45, 26 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
No cóż, Panie Dyszyński, skoro Pan uważa, że wbijaniem gwoździ w głowę można kształtować osobowość, to powinien Pan zostać ministrem edukacji i kształtować. Ja przeceniłem swoje możliwości, z człekopodobnymi nie potrafię hasać pod szafą.
Panie Dyszyński, skoro Pan uważa, że ukształtowanie osobowości humanistycznej zależne jest od garnituru genetycznego, to jest Pan faszystą, rasistą i wszelaką inną szumowiną obskurantyzmu, w tym i katolickiego. A z tego co Pan pisze, wyjść nie chce nic innego.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
abangel666
Opiekun Kawiarni
Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Sob 9:16, 27 Lip 2013 Temat postu: Re: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
Michał!
Nie chrzań... guzik wiedziałeś o tej sprawie, teraz się okoniem wycofujesz...
Michał Dyszyński napisał: |
Faktycznie skrótowe potraktowanie jako "Arabii" państwa "Zjednoczone Emiraty Arabskie" to z mojej strony błąd całkowicie dyskredujący,
|
Acha!
i tu się zgadzam.
Cytat: |
Abi, coś mi się zdaje, że w swoim nastawieniu antyreligijnym
|
Właśnie nie... jestem miłośniczką religii Egiptu i satanizmu.
Ale OK... może ciut przegięłam z krytyką Ciebie... OK, BON, poardon.... a nawet sorry...
Cytat: |
jakaś babcia - dewotka biła swoje wnuczęta różańcem.
|
Co?
Czy aby Ci nie chodzi o wierszyk Krasickiego:
Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła
Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówiąc właśnie te słowa: "... i odpuść nam winy,
Jako my odpuszczamy" - biła bez litości.
Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności.
Co Ty se myslisz?
Że kultury polskiej nie znam?!
-------------------------------------
Łuzik;
Aiszę wspaniały muzułmanin-guru wziął se za zonę, gdy miała lat 6.
To co ty pieprzysz... o jakiś 15-tu latach?
Powaliło Cię, bierz przykład z Proroka.
oczywiście ironizuję...
ab.
Pozdrawiam Luzik, Michała i Baryckiego, z małą prośbą.... Barycki, mógłbyś przestać pieprzyć od rzeczy?
Ostatnio zmieniony przez abangel666 dnia Sob 9:25, 27 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Sob 10:11, 27 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Panie Dyszyński, jest Pan fizykiem, to może fizyczną alegorią unaocznię Panu Pańską durnotę, a może tylko bezczelność, bo wyobrazić sobie tak obskuranckiej durnoty, jaką Pan tu powyżej zaprezentował, nie mogę.
Teraz zamiast istotnego czynnika kształtującego osobowości, rozważamy sobie co jest istotnym czynnikiem ogrzewającym mieszkanie w zimie. Ja marksistowski idiota uważam za istotę, przemianę energii, a Pan, konstrukcję pieca, cenę węgla, pojemność piwnicy, wiaderko na węgiel, a dla większej precyzji i konstrukcję kaloryfera, i grubość ścian. To powiedz mi Pan, Panie fizyku, jakie znaczenie miałyby Pańskie czynniki, bez mojego idiotycznego czynnika? A może ja powinienem przy ogólnym opisie istoty zjawiska dopisać ze trzy miliony czynników nieistotnych? Dość tumanie, czy jeszcze kopa przypierdolić?
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33515
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:05, 27 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Adam Barycki napisał: | Teraz zamiast istotnego czynnika kształtującego osobowości, rozważamy sobie co jest istotnym czynnikiem ogrzewającym mieszkanie w zimie. Ja marksistowski idiota uważam za istotę, przemianę energii, a Pan, konstrukcję pieca, cenę węgla, pojemność piwnicy, wiaderko na węgiel, a dla większej precyzji i konstrukcję kaloryfera, i grubość ścian. To powiedz mi Pan, Panie fizyku, jakie znaczenie miałyby Pańskie czynniki, bez mojego idiotycznego czynnika? A może ja powinienem przy ogólnym opisie istoty zjawiska dopisać ze trzy miliony czynników nieistotnych? Dość tumanie, czy jeszcze kopa przypierdolić?
Adam Barycki |
Panie Barycki
Słyszał Pan o domach pasywnych?
To takie domy, które grzeją się w zimie same od słońca, a mają tak dobrą izolację cieplną, że żadne piece nie są im potrzebne. Zależy wiele właśnie od grubości ścian, konstrukcji pieca, kaloryferów itp. Bo istotą wcale nie jest tutaj przemienianie energii, a zatrzymanie jej wewnątrz budynku.
Tak więc ma Pan życiowy przykład (fajnie, że sam Pan się z nim podłożył ;) ), jak to zgrubne, pierwsze życiowe spojrzenie może być mylne. Podobnie jest z marksizmem, który jest chyba w mniejszym stopniu filozofią co skleconą na zawołanie ideologią, która ignoruje oczywiste fakty, bądź tak naciąga ich interpretację, że twierdzić tu można wszystko, bo nic nie jest falsyfikowalne.
Dla mnie marksizm jest trochę jak dzieło nawiedzonego poety - coś mu tam się uwidziało, coś się skojarzyło, coś uznał za słuszne, bo podobne do czegoś i pewnie można tak rzeczy widzieć. Poezja nie wymaga weryfikacji, nie próbuje ustanowić sztywno zdefiniowanych reguł. Dlatego wszystko może jej się zgodzić. Marksizmowi też wszystko może się zgodzić - bo ma tego samego rodzaju zasady. A jeśli się nie zgadza, to tym gorzej dla rzeczywistości...
Z drugiej strony, poezja jest potrzebna w myśleniu. Od niej się zaczyna PRAWDZIWE uchwycenie umysłu przez świat. Ta prawdziwość może być uzyskana jednak dopiero poprzez mozolne próby odwołania się do tego, co w jakiś sposób niezmienne, co jest naturą człowieka, a nie przypadkowym bajaniem. Tak więc nawet do końca marksizmu bym nie potępiał, ani nawet nie krytykował. Dziwię się tylko ludziom, którzy fundują sobie klapki na oczy i nie widzą jak bardzo owe marksistowskie podejście jest umowne, życzeniowe, nie potwierdzone w twardy sposób. Od marksizm można, faktycznie, zacząć fajne myślenie, coś tam próbować sobie w głowie układać. Ale poprzestać na marksizmie, upierać się na zabój względem jego nieweryfikowalnych, bądź negatywnie zweryfikowanych twierdzeń, to dla mnie coś podobnego, jak by ktoś uznał, że szczytem mądrości jest zakończenie edukacji na 4-ej klasie podstawówki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Sob 11:34, 27 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
No i właśnie, Panie Dyszyński, nie chce wyjść inaczej, jak tylko, że zakończył Pan swoją edukację na czwartej klasie szkoły podstawowej, bo dopiero w klasie piątej jest fizyka i na lekcji fizyki dowiedziałby się Pan, że aby zatrzymać energię cieplną w budynku, pierwej musiało w słońcu dojść do przemiany energii. Skoro Pan uważa, że w budynku pasywnym można zatrzymać energię ciepną zaistniałą bez procesu przemiany energii, tak jak Pan to tu powyżej stwierdził, to zapewne posiada Pan wiedzę poza fizyczną o jakim teologicznym ciepliku. Może być to bardzo ciekawy problem teologiczny, wart poważnej debaty ściśle matematycznie naukowej, ale już nie w niepoważnej Kawiarni, a w działach naukowych tego forum. Tu w Kawiarni może się Pan popisać określeniem w jakim stopniu marksizm jest bardziej ideologią niż filozofią, jak i wskazać fakty ignorowane prze marksizm i naciągane przez marksizm interpretacje. W odróżnieniu od działów naukowych, w których wystarczy napisać co sobie Pan myśli, tu w Kawiarni potrzeba przedstawić fakty i do faktów się odnieść, bo tu za pisanie tego co się ma na myśli, dostaje się kpa w dupę. Tylko w działach naukowych, Panie Dzyszyński, tylko tych działach moderatorzy mogą ochronić Pańską dupę.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33515
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:41, 27 Lip 2013 Temat postu: Re: Zgwałcona Norweżka, seks i różne obyczaje |
|
|
abangel666 napisał: | Michał!
Nie chrzań... guzik wiedziałeś o tej sprawie, teraz się okoniem wycofujesz... |
Masz w pewnym stopniu rację - na początku, guzik wiedziałem. Na początku też łatwo zaklasyfikowałem sobie tę sytuację w stylu: ale głupi i wredni ci muzułmanie. Ale cały czas coś w mnie podpowiadało - kurczę, nie wiesz jak było. Nie sądź pochopnie, nie sądź po tym, co ci tak bardzo pasuje do znanego wzorca. Dlatego już przy pierwszych głosach, że coś nie do końca jest tak, jak to się w prostocie wydaje, zacząłem się dowiadywać, a przede wszystkim uruchomiłem pewne swoje procedury sprawdzające. Taką mam zasadę, żeby jednak w myśleniu trochę podziałać wbrew sobie. Bo przekonałem się nie raz, że tylko tak zaczyna być widać prawdę.
To chyba jest dość kluczowy mechanizm umysłu na drodze do poprawnego obrazu świata - OTWARTOŚĆ NA MOŻLIWOŚĆ ZMIANY STANOWISKA. Właściwie to coś absolutnie nie do przecenienia. Tej otwartości właśnie brak fanatykom, czy innym intelektualnym tępym tłukom. Taki tępy tłuk, żeby nie wiem co będzie się upierał przy idiotyzmach, ewidentnym fałszu. Chyba, że go zaboli...
To jest jakby nowe wydanie intelektualnego grzechu pierworodnego - czyli problemu z drzewa wiadomości dobra i zła. Ktoś kto dobro i zło sądzi po pozorach i zamyka sobie furtkę do zmiany stanowiska ma tylko dwie opcje:
- zapętlić się fałszu, zakłamaniu (co religijnie można utożsamić z grzechem przeciwko Duchowi Św. czyli coś, czego się nie wybacza, nie zapomina, czego nie da się zignorować), czyli być istotowo wadliwym elementem
- cierpieć nieustanny rozdźwięk pomiędzy swoją wizją świata, a rzeczywistością
W tym sensie, w tej drugiej opcji, ów grzech pierworodny wyjaśnia dlaczego jest faktycznie źródłem cierpienia człowieka. Cierpimy, bo oczekujemy, myślimy niezgodnie z tym, co w głębszym sensie jest naszą istotą, prawdą naszego doznawania. Ale to cierpienie jednak daje jakąś szansę, bo daje jasny sygnał, że coś jest źle, a więc, ze coś trzeba zmieniać. I jeśli mamy tę otwartość na zmianę, to możemy ów rozdźwięk pomiędzy istotą JA, a umysłem i duchowością zlikwidować.
abangel666 napisał: | Ale OK... może ciut przegięłam z krytyką Ciebie... OK, BON, poardon.... a nawet sorry... |
Nie ma sprawy.
Jesteś rzadkim przypadkiem osoby, która umie to powiedzieć: "sorry". Miło mi przekonać się, że takie osoby wciąż jeszcze się zdarzają.
Michał Dyszyński napisał: | Czy aby Ci nie chodzi o wierszyk Krasickiego:
Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła
Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówiąc właśnie te słowa: "... i odpuść nam winy,
Jako my odpuszczamy" - biła bez litości.
Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności.
|
Chodziło mi o znany z opowieści prawdziwy przypadek. Ale Krasicki też dobrze tu pasuje. Jakiś znany ksiądz (bodajże Tischner, ale nie jestem pewien) powiedział kiedyś, że nie zna żadnego przypadku odejścia od wiary spowodowanego zgłębianiem przez kogoś marksizmu, czy innych nieprzyjaznych religii ideologii, ale zna wiele przypadków ludzi odchodzących od chrześcijaństwa na skutek zachowania, postawy konkretnego duchownego.
W moim obrazie świata bardziej WIERZĄCYM W BOGA jest ateista, który uważa, że warto bronić prawdy i dobra innych ludzi, wbrew partykularnym interesom, wbrew oczekiwanym korzyściom, czy nawet pod groźbą strat i cierpienia, niż ktoś przyznający się do wiary, ale postępujący niezgodnie z jej nakazami. Bo ostatecznie, gdy nastąpi konfrontacja takiego uczciwego ateisty z obecnością, już realną, Boga, to Bóg będzie mógł powiedzieć coś w stylu: teraz wiesz jak to jest, wiesz że się myliłeś ignorując moje jestestwo, zaprzeczając mu, ale ponieważ sam się nieco ukrywałem, więc ci wybaczam, miałeś swoje powody, masz usprawiedliwienie. Ale przecież gdzieś w środku zawsze czułeś, ze jestem, bo w przeciwnym razie nie wybierałbyś swojej straty w imię wyższych wartości. Myślałeś, że jesteś ateistą, a tak naprawdę byłeś wierzącym we Mnie - bo wierzyłeś w prawdę, wierzyłeś w wartość miłości, a to przecież ja jestem Miłością i Prawdą.
Z kolei taki "wierzący", ale nie dający tej wierze dowodów w życiu, mógłby spotkać się od Boga z taką deklaracją: co prawda obnosiłeś się z moim istnieniem, wyznawałeś je, ale w środku nigdy w to nie wierzyłeś, bo gdy chodziło o realne zachowania, to działałeś jak niewierzący. Faktycznie, to byłeś cały czas ateistą, który tak na wszelki wypadek próbował się zabezpieczyć przed ewentualną niebezpieczną opcją zaliczenia cię do niewierzących. W sumie to jesteś cwaniaczkiem, oszustem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Sob 12:15, 27 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
A niech będzie, skoro ma być przedszkole, to niech będzie przedszkole. Uprzedzając Pańskie odwracanie kota ogonem, czyli obniżenie poziomu istoty rzeczy, sam przejdę na niższy poziom i przeniosę istotę rzeczy ze słońca na ziemię. Aby wykonać dom pasywny, potrzebna jest dalej przemiana energii. Istotą produkcja materiałów budowlanych i konstrukcyjnych owego pasywnego domu jest przekazywanie energii między układami fizycznymi w procesach mechanicznych, elektrycznych, termodynamicznych i innych, a więc dalej ta idiotyczna przemiana energii pozostaje fundamentalnym czynnikiem domu owego, Panie fizyku z czwartej klasy szkoły podstawowej.
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adam Barycki
Gość
|
Wysłany: Sob 12:40, 27 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Teologia Pana Dyszyńskiego:
Cytat: | Zależy wiele właśnie od grubości ścian, konstrukcji pieca, kaloryferów itp. Bo istotą wcale nie jest tutaj przemienianie energii
To chyba jest dość kluczowy mechanizm umysłu na drodze do poprawnego obrazu świata - OTWARTOŚĆ NA MOŻLIWOŚĆ ZMIANY STANOWISKA. Właściwie to coś absolutnie nie do przecenienia. Tej otwartości właśnie brak fanatykom, czy innym intelektualnym tępym tłukom. Taki tępy tłuk, żeby nie wiem co będzie się upierał przy idiotyzmach, ewidentnym fałszu. Chyba, że go zaboli... |
No to jak, Panie Dyszyński, jest Pan otwarty na możliwość zmiany swojego stanowiska w kwestii istoty czynnika powodującego ogrzewanie domów zimą, aby skierować swój umysł na drogę poprawnego oglądu obrazu świata, czy pozostanie Pan fanatykiem, intelektualnym tępym tłukiem i żeby nie wiem co będzie się Pan upierał przy idiotyzmach i ewidentnym fałszu, że istotą ciepła nie jest przemiana energii, a konstrukcja pieca? A może Pan jest morfinistą i dlatego Pana nie boli?
Adam Barycki
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|