ŚFiNiA

Oless

Oczywiście Drizzt 'cie nie mam na celu krucjaty w imię namawiania do wcinania mięsa.

Natomiast razi mnie stawianie siebie na z sufitu wziętej wyższej półce etycznej w powodu tego co się je.

Pamiętam jak na łudstoku ludzie nosili takie naszywki "nie jem zwierząt bo nie zjadam przyjaciół" , kumpel skomentował że on też nic nie będzie jeść , nie będzie jadł roślinek , owoców, nie będzie deptał trawy bo polna trawa to też jego przyjaciel, nie będzie nawet ziewał na wietrze by nie połknąć muchy , a w ogóle to chyba popełni sepuku bo codziennie setki przyjacielskich bakterii trawi w swoim ciele.

Wstręt do mięsa jest oczywiście kwestią emocjonalną , tak samo jak niektórzy nie lubią zupki owocowej a innych skręca myśl o ogórkowej.
Z tego powodu każdy może jeść co mu się podoba, prawda?

volrath · Dołączył: 05 Sty 2006 Posty: 146 Przeczytał: 0 tematów

Z tego co się orientuję to nadal są plemiona w których praktykuje się czasem to, że zjedzenie swojego wroga (lub rzadziej zasłużonego przodka/członka rodziny/jego części takiej jak np. mózg) pozwala - według wierzeń - pozyskać jego mądrość/siłę.

Na razie przy domowej rodzinnej i wspólnej kuchni przy której wegetarianinem byłbym sam jeden na 6 domowników praktykowanie wegetarianizmu nie za bardzo jest możliwe (chociaż staram zię np. wędlin unikać, zresztą nie przepadam).

Ale jak zamieszkam na swoim to planuję zostać wegetarianinem.
Powód?
Nie estetyczne, bo współcześnie "trupy" są tak przetwarzane, że nie przypominają tak bardzo o śmierci, umieraniu i o tym, że to coś żyło. Jedzenie szynki w tym sensie, estetycznym, nie jest niestety dla mnie aż tak odpychające.
Nie smakowe, bo choć za wędlinami nie przepadam, to ogólnie nie jest tak, że mięsa nie lubię.
Ale po prostu refleksja, że to coś, co jem, kiedyś żyło i czuło. Nie jest ona na tyle silna, by mnie przekonać do nie zjedzenia wspólnego obiadu z rodziną - nawet jeśli na obiad jest kurczak lub kotlety.
Ale gdzieś ta myśl się kołacze i powoduje pewien co najmniej dyskomfort etyczny. Stąd ten cel.

Pan Gąsienica

mikon · Dołączył: 15 Gru 2005 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów

Oless

Taa.. to moje przewrażliwienie co do niektórych "wojujących" wegetarian.
Ale słowo "etyka" nie ja pierwszy użyłem , prawda mikonie?
Ja zacząłem tylko od tego co kieruje ludźmi że zostają jaroszami, z ciekawości.

mikon · Dołączył: 15 Gru 2005 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów

Drizzt

E tam użyłem - mówiłem to w kontekście. Dla mnie po prostu nie jest ok, zabijanie miłych puchaczy tudzież inaczej wyglądających stworków i mówiłem już na ty forum, że nie wojuje. Dlatego też temat został umiesczony w kawiarni a nie dajmy na to w katolicyzmie.

wanilia · Dołączył: 27 Gru 2005 Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów

No, no... z moim głosem coś roślinożerni zostają na tyłach ;)

wujzboj

Wanilio, po prostu musisz sie postarac i zamiast zzerac swinki, jesc wiecej budyniu waniliowego.

wanilia · Dołączył: 27 Gru 2005 Posty: 39 Przeczytał: 0 tematów

Drizzt

Sam już nie wiem czy warto...

Radosław

Drizzt

Radosław

Nie odwracaj kota ogonem. Jedzenie jest podstawową cechą organizmów, i wiąże sie z poczuciem głodu. Późniejsze rozdzielanie jest bezsensowne, Bo równie dobrze jedzenie roślinek ooparte jest na barku emocji, więc sie zagłudź na śmierć. Nie jestem wojujaym mieśożercą więc się trochę drizzt uspokuj, Zreszta to kawiarnia. :-D

Drizzt

Skoro to kawiarnia to będziesz kpił z odmiennych poglądów? Jakiego kota - o czym ty mówisz - zastanów sie jak traktujesz dyskutantów. Pożyj jeszcze troche daj sobie szanse na elastyczność, bo zachowujesz się jakbyś wiedział wszystko - mało tego - kto myśli odrobine inaczej niż ty wierzy w absurdy. Odstraszasz tylko kulturalnych dyskutantów.

Radosław

Drizzt na prawdę sobie odpuść w tym wątku inni żartowali sobie z "miesożerców, ze sa ludożercami, mi nie wolno i co takiego strasznego niby powiedziałem. Napisałem ogólnie nie mówiąc o nikim konkretnie.

Drizzt

Dobra - ja się poddaje, wydawało mi się.

tak · Gość

Drizzt

wujzboj

Zgadzam sie z wami

Radosław

Co za lakonizm... . Czyzby Drizzt sam z sobą gadał?

Tadeusz · Dołączył: 04 Maj 2006 Posty: 219 Przeczytał: 0 tematów

Również nie jem mięsa, z wielu powodów. Jeżeli ktoś je mięso - ok, ale niech będzie świadomy wynikających z tego konsekwencji. Jeżeli już zaś mowa o etyce, to wyróżnia się uczynki supererogacyjne. Oznacza to, że taki uczynek (np niejedzenie mięsa) jest chwalebny, ale nie można powiedzieć, że jego niedokonanie (czyli jedzenie mięsa) jest czymś nagannym.

Odniosę się także do wypowiedzi Radosława, która wielce mnie zbulwersowała.

Drizzt

Gość

ja tam jestem jaroszką od ponad roku. miałam nawet anemie ale się nie poddałam:p A wojna jest bee- PEACE

Radosław

Nieprawda. Uważam, że wegetarianizm to całkiem rozsądny wybór oparty na racjonalnych przesłankach. Nie jest to też absurd. Dla mnie absurdem jest to, że można jeść mięso. To, że przez wieki ludzie jedli mięso, to niewystarczający powód, aby nazwać to absurdem.
_________________
Musisz jeszcze racjonalnie wykazać, że nie jedzenie mięsa jest czymś chwalebnym jak to okresliłeś. Nie widzę pwodu aby uważać udział kobiet w głosowaniu za chwalebny. I proszę czytaj ze zrozumieniem, chyba, ze chcesz dowodzić, iż nabiał jest mięsem. Dla mnie rzeczy chwalebne nie są całkiem racjonalne, to znaczy nie da się uzasadnić zasadności aby dana rzecz obowiazywała powszechnie, nie spełnia pewnych warunków intersubiektwyności. I dlatego słusznie napisałem, że wegetarianizm można rozpatrywac jako wiarę. Nie twierdzę, ze nie ma w tym nic racjonalnego ale uprzednio są i przeważaja pewne uczucia. Zapewne pod nich wpływem niedoczytałeś i czułeś sie aż "zbulwersowany".

Serdecznie pozdr, Acha odbierz mego @ maila.