|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
malachi
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
malachi
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bol999
Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 11:14, 20 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Wuja
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Superstar
Wizytator
Dołączył: 09 Lis 2008
Posty: 1233
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
malachi
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
malachi
Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 16:20, 22 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
dreams [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:19, 22 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
No cóż, [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Barah/konto usunięte
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Konto usunięte na prośbę użytkownika. Patrz: przycisk WWW
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bol999
Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 6:29, 23 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
Słuchałem wierszyka Fredry;
Niezwykłe historie erotyczne.
Ta strona zawierać będzie historie z życia wzięte.
Oczywiście przeżycia te dotyczą określonych sfer
ludzkiej osobowości..
Na razie proponuję przeczytać historie
pochodzącą sprzed wielu lat. Księżniczka
Pizdolina jest zapewne znana wielu z Was ale
ci, którzy nigdy nie czytali tej opowieści niech
to zrobi teraz.
A oto co się stało...
Mrok wieczorny, - babcia siwaPrzy kominku głową kiwaNos jak haczyk, okulary.Coś tam mruczy babsztyl stary.Snuje bajdy niestworzoneO królewnie Pizdolonie,O trzech braciach jak niewielu,O matuli ich z burdelu.Opowiada stare dzieje....A na dworze wicher wieje.Siądźcie społem panny, smyki,Młodojebce, stare prykiI nadstawcie dobrze uszy!Choć na polu śnieżek prószyW domu ciepło i wygodnie...Zostaw pan w spokoju spodnie!Bo zawołam zaraz Mamy!Cyt! Uwaga! Zaczynamy!Za lasami, za góramiZa morzami, za rzekamiKról potężny i bogaty,Dobrotliwy, szczodrobliwy,Lecz niezmiernie nieszczęśliwy,Ciągle smutny i zmartwionyZ racji córki Pizdolony,Co choć bardzo piękna, miła,Niepomiernie się kurwiła.A dawała bez wyboruI rycerzom, panom dworu,I kucharzom i kuchcikom,Giermkom, ciurom, pisarczykom,Na leżąco, na stojaka,W dupę, w cycki i na raka.Czy na dworze, czy w salonie,Czy w klozecie, czy na tronie,W każdej chwili, w każdym czasieWciąż myślała o kutasie.Próżno mówił jej król stary,Że we wszystkim trzeba miary,Nie wypada bowiem pannieTak się dupczyć bezustannie.Na nic się to wszystko zdało. Bo królewnie wciąż za małoI na całym króla dworzeNikt chędożyć już nie może.Wszyscy chodzą rozjebani,Nawet księża kapelani.Raz ją tak swędziała dupaŻe zgwałciła i biskupa,A że ten ją zdupczył marniePoszła dawać pod latarnię.Aż z burdelów wszystkich w mieścieDo samego króla wreszcieOd kurewskiej całej nacjiPrzyszły kurwy w delegacji.Ta najbardziej rozjebana,Padłszy przed nim na kolana,Z trudem wielkim tłumiąc łkanieRzekła: - „Królu nasz i Panie!Ty panując od lat wieluByłeś ojcem dla burdelu.Upadają obyczaje,Twoja córka dupy dajeNa ulicy bez pieniędzy,Przez co spycha nas do nędzy.Nikt nas dziś już nie pierdoli,Bo darmochę każdy woli!A więc najjaśniejszy panie,Sprawiedliwość niech się stanie!"Król na łzy kurewskie czuły,Kazał dać ze swej szkatułyKażdej kurwie po dukacie,Po czym zamknął się w komnacieI tam siedział przez dzień cały,Aż mu jaja posiwiały.Król, choć płakał ze zmartwienia,Zamknął córkę do więzienia,By się więcej nie puszczała.Tam codziennie dostawała,Prócz świetnego utrzymania,Tysiąc świec do branzlowania,Wazeliny beczkę całą...Lecz jej tego było mało. Ciągle płacze, ciągle krzyczy:„To za mało dla mej piczy!",W nocy zaś przywołał swegoAstrologa nadwornego,By ten patrząc w gwiezdne szlakiZnalazł wreszcie sposób jaki,By królewnę można byłoDobrowolnie, czy tez siłąWrócić znów do cnoty granic,A gdy to się nie zda na nic,Niech przynajmniej w swojej sferzeObłapników sobie bierze..., Więc astrolog wziąwszy lupę,Zajrzał raz królewnie w dupę,Dwakroć cyrklem pizdę zmierzył,Po czym zamknął się na wieży.Tak był w pracy pogrążony,Taki przy tym roztargniony,Że szukając gwiazd na niebieW roztargnieniu srał pod siebie.Kręcił, wiercił teleskopem,Wreszcie wrócił z horoskopemI rzekł: „Smętną wieść, niestetyobjawiły mi planety,Że królewny nic nie wstrzyma.Na jej szał lekarstwa nie ma,Chyba, że się znajdzie jaki,Tęgi jebak nad jebaki,Który ją tak zerżnie pięknie,Że królewnie pizda pęknie.Na kawałki się rozwali.Żywym ogniem się zapali,Wtedy będzie PizdolonaZ czaru swego wyzwolonaI znów stanie się prawiczkąZ malusieńką, ciasną piczką",Wszystkim było ogłoszone,Że kto zbawi PizdolonęTen otrzyma za podziękęPół królestwa i jej rękę,
Więc zjeżdżają się jebacze,Czarodzieje, zaklinacze,Rycerze i królewicze,By królewnie zerżnąć piczę!Każdy swoich sił próbuje,Lecz choć tęgie mieli chujeNa nic to się wszystko zdało,Bo jej ciągle było mało.A tymczasem heroldowiew całym kraju, w piśmie, w mowie,Wieści dziwne rozgłaszaliCoraz dalej, dalej, dalej...Aż dotarły hen daleko,Gdzie za siódmą górą, rzeką,Stała sobie mała chatka,W niej mieszkała stara matkaZe synami swymi trzema,Którym dzielny, tęgi, zwinny,ale każdy z nich był innyI w tym nie ma nic dziwnego:Każdy z ojca był innego,Bo w młodości swojej czasieMatka strasznie puszczała się.Była stróżką przy burdeluI kochanków miała wielu.Syn najstarszy miał chuj długiI gruby na kształt maczugi,A po bokach jego byłyjak postronki - grube żyły,Jakieś węzły, jakieś guzy -Jaja miał jak dwa arbuzy!A że ciągle mu bez mała ta ogromna pyta stała,Chujogromem go nazwano!,Pizdoliza nosi mianoSyn następny, bo lizanieStawiał wyżej nad jebanie,I nie było mistrza w świecie,By prześcignął go w minecie.Cieszą matkę takie dzieci,Lecz niestety - smuci trzeci,Który rodu był zakałą,Bo miał kuśkę całkiem małą,Cienką, krótką na kształt glisdyI nie palił się do pizdy.Dobrze, że z matczynej woliRaz w miesiącu popierdoli.A że mało tak obłapia,Bracia mieli go za gapia.No i matka nawet z czasemNazywała go Głuptasem.,Tak im słodko życie idzie,Ani w zbytku, ani w bidzie. Starsze bowiem dwa chłopakiZarabiały w sposób taki,Że cnotliwe starsze panieBrały ich na utrzymanie.A i matka, chociaż stara,Dała dupy za talara,Na stojaka, gdzieś w klozecie...Lecz najmłodszy, głupek przecie,Choć podobał się niewiastom -Dawał dupy pederastomI ku matki wielkiej złościNie brał nic od swoich gości.Aż dotarła i w ich stronyWieść o losie Pizdolony.Na pieniądze więc łakomaWoła matka ChujogromaI tak rzecze: „Ty, mój synuIdź! Dokonaj tego czynu!". Syn usłuchał rady matki.Zaraz włożył czyste gatki.Wymył chuja - i bez zwłokiRaźno ruszył w świat szeroki.A gdy przybył do stolicy,Zaraz poszedł do ciemnicyGdzie się świecą, rozkraczona,branzlowała Pizdolona.Pyta dębem mu stanęłaWięc się ostro wziął do dziełaI za pierwszym sztosem leciBłyskawicznie drugi, trzeci,Czwarty, piąty - aż nareszcieWyrżnął sztosów tysiąc dwieścieI utracił siłę całą -A królewnie wciąż za mało!Tak był przy tym osłabiony,Że zleźć nie mógł z Pizdolony,I musiały dworskie ciuryŚciągać go za dupę z dziury,I zanieśli omdlałegoDo szpitala zamkowegoA królewna ciągle krzyczy,Że to mało dla jej piczy!, Prędko, prędko baśń się baje,Nie tak prędko kutas staje,Baśń się baje - czas ucieka,Chujogroma matka czeka,Baśń się baje - czas ucieka -Coś nie widać skurwysyna.Aż ją doszły straszne wieści...Powstrzymując łzy boleści,Pizdoliza matka wzywaI w te słowa się odzywa: „Bratu, rzecz to nie do wiary,Nie udały się zamiary.Kutas zmarniał mu, niestety -Idź więc ty, spróbuj minety!",I pizdoliz wnet bez zwłoki,ruszył prędko w świat szeroki.W końcu zaszedł do stolicy.Tam się udał do ciemnicaGdzie się świecą, rozkraczona,Branzlowała Pizdolona.Zaraz ją za piczę łapieI minetę tęgo chlapie.Język jego na kształt wężaTo się spręża, to rozpręża,To się wije jak sprężyna,W pizdę wwiercać się zaczyna,Kręci na kształt kołowrotkaTo od zewnątrz, to od środka.Doba wciąż za dobą mija -On jęzorem wciąż wywija.Aż utracił siłę całą.A królewnie wciąż za mało!.Tak był przy tym osłabiony,Że zleźć nie mógł z Pizdolony,Więc i jego dworskie ciuryŚciągnęły za dupę z dziury,I wyniosły omdlałego,Do szpitala zamkowego.A królewna ciągle krzyczy,Że to mało dla jej piczy!, Prędko, prędko baśń się baje,Nie tak prędko kutas staje,Baśń się baje - czas ucieka,Pizdoliza matka czeka,I już martwić się zaczyna -Coś nie widać skurwysyna.Ze złości zaciska zęby,Że dwóch synów, niby dęby,Losy wzięły jej zdradziecko.„Jedno mi zostało dziecko,I do tego całkiem głupie"....Głuptak miał to wszystko w dupie Raz w niedzielę po jedzeniuChciał pochrapać sobie w cieniuCoś mu jednak spać nie daje,Coś go ciągle gryzie w jaje.Więc się prędko zrywa z trawy,A tu się po jajach szwendaNiby chrabąszcz - wielka menda!Głuptak już rozpinał gacie,By ją otruć w sublimacie,
Gdy wtem menda nieszczęśliwaLudzkim głosem się odzywa:„Czemu pragniesz mojej zguby?Nie zabijaj chłopcze luby!Menda też stworzenie boże,Że inaczej żyć nie możeI że czasem w jajo utnie -Nie gubże jej tak okrutnie!"Głuptak myśli: "Cóż to złego?Nie zje przecież mnie całego...I pocierpieć trochę mogę,Idź więc dalej w swoją drogę!"A tu nagle menda znikaI zmienia się w czarownika,Czarownika - czarodzieja,I do swego dobrodzieja,Co się w strachu z miejsca zrywa,W takie słowa się odzywa:„Że litości miałeś względyDla bezbronnej, słabej mendyI żeś jej darował życie -Wynagrodzę cię sowicie.Dam ja ci wskazówki pewnejak spierdolić masz królewnę.Sił twych mało tu potrzeba,Dam kondoma - samojeba,Który ma tę dziwną siłę,Że gdy włożysz na swą żyłęI rozkażesz - on za ciebiesztos za sztosem ciągle jebieCzarodziejską mocą cudną!Ale zdobyć go jest trudno...Dupa strzeże go zaklęta,Na przechodniów wciąż wypięta,Z której mocą złego duchaUstawicznie ogień bucha.I czy z bliska, czy z daleka,Żarem swoim wszystko spieka.I w tym mocnym, wielki żarzeDupa się całować każeLecz gdy powiesz do nie słowa:„Niech się ogień w dupie schowa!Sama się pocałuj właśnie!"- Wtedy ogień w dupie zgaśnie.I powoli, z dobrej woli,Kondom zabrać ci pozwoli.,Za twą dobroć ja ci mogęDo tej dupy wskazać drogę.Weź ten kłębek z sobą razem,On ci będzie drogowskazem!Rzuć na ziemię i idź wszędzie,Gdzie się kłębek toczyć będzie.Lecz pamiętaj zawsze święcieCzarodziejskie to zaklęcie!"Tu czarownik, niby mara,Zniknął, rozwiał się jak para. Głuptak wstaje ucieszony,Bierze kłębek, rozbawiony,I nie mówiąc nic nikomuPo kryjomu znika z domu.Prędko, prędko baśń się baje,Nie tak prędko kutas staje.Głuptak idzie, nie ustaje,Coraz nowe mija kraje.Gdy stu granic minął słupyZaszedł wreszcie aż do dupy,Z której ogień wieczny tryska.A podszedłszy do niej z bliska,Rozżarzonej nad pojęcie,Czarodziejskie swe zaklęcieGłuptak z całej siły wrzaśnie:„Sama się pocałuj właśnie!"...Wtedy dupa zawstydzona,Puściła go do kondoma.Więc z kondomem, ucieszony,Pędzi wnet do Pizdolony.A gdy przybył do stolicy,Zaraz poszedł do ciemnicy,Gdzie się świecą, rozkraczona,Branzlowała Pizdolona.Wkłada kondom, niecierpliwy,A tu patrzcie - czary, dziwy!Chuj, co zawsze był jak z ciasta,Na sto chujów się rozrasta.Każdy gruby, jak ta bela,Każdy piczę jej rozdziera,Każdy twardy, jak ze stali,Każdy długi na sto cali!Wszystkie chuje, z całej siły,Na królewnę uderzyły.Każdy jej się w pizdę wwierca,Każdy końcem sięga serca,Każdy jej się w piczy grzebie,Każdy jebie, jebie, jebie...Aż królewna PizdolonaRozjebana, spierdolona,Ze zmęczenia ledwo żywa,Krzyczy: - „Cipa się rozrywa!"Takie przy tym tarcie było,Że się w dupie zapaliło.Żeby zgasić pożar ciała,Straż zamkowa przyjechałaZ toporami, z bosakami,Sikawkami i kubłami,Słowem - z całym inwentarzemUżywanym przy pożarze.I po długiej, ciężkiej pracyUgasili go strażacy., Tak została PizdolonaZ czaru swego wybawiona,I znów stała się prawiczkąZ maluteńką, ciasną piczką.Głuptas dostał zaś w podzięcePół królestwa i jej ręce.Król był taki ucieszony,Ze zbawienia Pizdolony,Że pomimo swej starościKapucyna rżnął z radości,Mimo że już nie był młody.Potem zaś wyprawił godyGłuptakowi z Pizdoloną -Mnie na gody zaproszono.,Więc jak mówię, też tam byłem.Jadłem, piłem, pierdoliłem,Bawiłem się z nimi społem,Aż zasnąłem gdzieś pod stołem.Oto co sprawiła menda -Na tym kończy się legenda.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|