Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:21, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
To nie ja twierdzę, ale Biblia, z którą jesteś kompletnie sprzeczny. A to co ty "prezentujesz" to nie są "możliwe opcje", "alternatywne ścieżki" lub "hipotezy", ale po prostu kompletne bajania, które znowu są sprzeczne z Biblią.

Masz taką opinię i forsujesz ją.
Ja mam inną opinię (wyżej ją przedstawiłem, powtarzał nie będę). Kto ma lepsze argumenty (albo kto W OGÓLE MA ARGUMENTY, a nie samo wpieranie swego) niech ocenią Czytający.


To nie jest moja 'opinia", ale w poprzednim poście podałem wersety z Nowego Testamentu, które wprost zaprzeczają twoim bajaniom, że każdy niby będzie sądził się sam. Oczywiście te wersety jak zwykle wyciąłeś, żebyś teraz mógł kłamać, że mam tylko "opinie". Nie, to ty masz tu tylko opinie, niepoparte niczym poza twoimi fantazjami

Każdy sobie może napisać "to nie jest moja opinia", a potem dowolne frazy zadeklarować jako to, co np. "zaprzecza" tezom oponenta.
Ja Biblię szanuję, frazy akceptuję. Tylko, że nie zgadzam się, aby PO PRZYJRZENIU SIĘ ICH RZECZYWISTYM ZNACZENIOM, przeczyły one temu, co twierdzę. Żadnego "przeczenia" tu nie pokazałeś, tylko wkleiłeś frazy z Biblii, licząc, że dalej da się przepchnąć to wklejenie jako rzekome "przeczenie". To, że te frazy przeczą, jest jednak wciąż niewykazane.
Dlaczego nie przeczą?...
- Bo one w ogóle NIE PORUSZAJĄ KWESTII, o których ja pisałem, czyli kwestii GŁĘBSZEJ NATURY SĄDU.
To, że sąd W JAKIEJŚ POSTACI BĘDZIE, a także, że ten sąd będzie na bożych zasadach, nadzorowany przez Boga to i ja twierdzę. Więc wszystkie frazy, w których w ogóle istnienie sądu jako takiego jest stwierdzane, będą zgodne z moimi tezami.

Podsumowując: w ogóle nie podjąłeś polemiki z moimi tezami.
Oczywiście nie przeczę temu, że PRZYPUŚCIŁEŚ ATAK na osobę i moją wypowiedź ogólnie. Jednak kwestii, które ja poruszyłem, w ogóle chyba nawet nie dostrzegłeś.
Ale, że nie odróżniasz atakowania w ogóle, od polemiki z tezami, to może Ci się zdawać, że czemuś tam "przeczyłeś". Ale to jest tylko iluzja, której ulegasz, bo się zafiksowałeś na metodologii dyskusji w stylu: wykazuję swoje racje wtedy, gdy atakuję wszystko, co się rusza.
Dla tych, którzy patrzą na tok rozumowania, a nie na sam fakt bycia napastliwym, jednak jest, czy w ogóle napadający wie, o czym jest mowa, czy tylko napada, atakuje, jest w amoku napierdalania maksymalnie krytycznego. Kto patrzy na treść, ten to widzi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 11:41, 15 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:40, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
To nie ja twierdzę, ale Biblia, z którą jesteś kompletnie sprzeczny. A to co ty "prezentujesz" to nie są "możliwe opcje", "alternatywne ścieżki" lub "hipotezy", ale po prostu kompletne bajania, które znowu są sprzeczne z Biblią.

Masz taką opinię i forsujesz ją.
Ja mam inną opinię (wyżej ją przedstawiłem, powtarzał nie będę). Kto ma lepsze argumenty (albo kto W OGÓLE MA ARGUMENTY, a nie samo wpieranie swego) niech ocenią Czytający.


To nie jest moja 'opinia", ale w poprzednim poście podałem wersety z Nowego Testamentu, które wprost zaprzeczają twoim bajaniom, że każdy niby będzie sądził się sam. Oczywiście te wersety jak zwykle wyciąłeś, żebyś teraz mógł kłamać, że mam tylko "opinie". Nie, to ty masz tu tylko opinie, niepoparte niczym poza twoimi fantazjami

Każdy sobie może napisać "to nie jest moja opinia", a potem dowolne frazy zadeklarować jako to, co np. "zaprzecza" tezom oponenta.
Ja Biblię szanuję, frazy akceptuję. Tylko, że nie zgadzam się, aby PO PRZYJRZENIU SIĘ ICH RZECZYWISTYM ZNACZENIOM, przeczyły one temu, co twierdzę. Żadnego "przeczenia" tu nie pokazałeś, tylko wkleiłeś frazy z Biblii, licząc, że dalej da się przepchnąć to wklejenie jako rzekome "przeczenie". To, że te frazy przeczą, jest jednak wciąż niewykazane.
Dlaczego nie przeczą?...
- Bo one w ogóle NIE PORUSZAJĄ KWESTII, o których ja pisałem, czyli kwestii GŁĘBSZEJ NATURY SĄDU.
To, że sąd W JAKIEJŚ POSTACI BĘDZIE, a także, że ten sąd będzie na bożych zasadach, nadzorowany przez Boga to i ja twierdzę. Więc wszystkie frazy, w których w ogóle istnienie sądu jako takiego jest stwierdzane, będą zgodne z moimi tezami.

Podsumowując: w ogóle nie podjąłeś polemiki z moimi tezami.
Oczywiście nie przeczę temu, że PRZYPUŚCIŁEŚ ATAK na osobę i moją wypowiedź ogólnie. Jednak kwestii, które ja poruszyłem, w ogóle chyba nawet nie dostrzegłeś.
Ale, że nie odróżniasz atakowania w ogóle, od polemiki z tezami, to może Ci się zdawać, że czemuś tam "przeczyłeś". Ale to jest tylko iluzja, której ulegasz, bo się zafiksowałeś na metodologii dyskusji w stylu: wykazuję swoje racje wtedy, gdy atakuję wszystko, co się rusza.
Dla tych, którzy patrzą na tok rozumowania, a nie na sam fakt bycia napastliwym, jednak jest, czy w ogóle napadający wie, o czym jest mowa, czy tylko napada, atakuje, jest w amoku napierdalania maksymalnie krytycznego. Kto patrzy na treść, ten to widzi.


Oczywiście, że sprzeczności między twoimi wywodami i Biblią wykazałem, dlatego wyciąłeś to co napisałem, żebyś mógł teraz wpierać dowolny kit na temat tego co w dyskusji było lub nie było. To twoja stara sztuczka: wyciąć co pisał oponent i utopić meritum w zalewie słowotoku, w którym w przeważającej większości nie robisz nic poza wycieczkami personalnymi. Poniżej wklejam jeszcze raz to co wyciąłeś i od czego uciekasz, czyli od meritum

Michał Dyszyński napisał:
Sąd jest "boski", bo Bóg PILNUJE SPEŁNIENIA REGUŁ, w ramach których sąd się dokonuje, ale wcale nie zajmuje się stwierdzaniem tego, co jest dobre, a co złe - wtedy to stwierdzanie dokonuje się W PRAWDZIE - W SAMYM UMYŚLE człowieka


Na swoim blogu też Dyszyński forsuje sprzeczną z Biblią tezę, że każdy będzie sądził siebie samego:

""po tamtej stronie" grzesznicy karę...
wymierzają sobie sami!"

http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,67/idee-sadu-potepienia-wiecznego-cierpienia,25925.html#803413

Każdy sam przeprowadza sąd nad sobą? "Genialna" idea. Taka w stu procentach anarchistyczna, jak na Dyszyńskiego przystało. W ramach tej "genialnej" idei proponuję zlikwidować wszelkie sądownictwo i system więziennictwa. Niech każdy przestępca i zbrodniarz sam przeprowadza sąd nad sobą "w prawdzie" :rotfl: Wyroki są łatwe do przewidzenia. Wszyscy będą niewinni. Powszechna apokatastaza w praktyce

Dyszyński, twoja prywatna ewangelia, która jest całkowicie odklejona od Ewangelii Jezusowej, jest nieistotna. Nowy Testament i Jezus już wystarczająco dobitnie naświetlili sprawę sądu Bożego i nigdzie tam nie ma mowy o tym, że ktoś będzie się sądził sam:

"Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!" (Mt 25,41)

Dyszyński, czego to jest opis, jak właśnie nie sądu ostatecznego przeprowadzonego przez Jezusa?

Spójrzmy na inne teksty Biblii, które wyraźnie mówią o tym, że Bóg będzie przeprowadzał sąd nad grzesznikami:

"I dał mu władzę wykonywania sądu, bo jest Synem Człowieczym" (J 5,27)

"Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sprawiedliwie sądził cały świat przez człowieka, którego do tego przeznaczył, zapewniając o tym wszystkich przez wskrzeszenie go z martwych" (Dz 17,31)

"W dniu, w którym Bóg przez Jezusa Chrystusa będzie sądził skryte sprawy ludzkie według mojej ewangelii" (Rz 2,16)

"Zaklinam cię więc przed Bogiem i Panem Jezusem Chrystusem, który będzie sądził żywych i umarłych w czasie swego przyjścia i swego królestwa" (2 Tm 4,1)

Tak więc Dyszyński głosi już tylko swoją prywatną ewangelię, która z Ewangelią Jezusa nie ma nic wspólnego:

"Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!" (Ga 1,8-9)


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 12:46, 15 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:48, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
Każdy sam przeprowadza sąd nad sobą? "Genialna" idea. Taka w stu procentach anarchistyczna, jak na Dyszyńskiego przystało. W ramach tej "genialnej" idei proponuję zlikwidować wszelkie sądownictwo i system więziennictwa. Niech każdy przestępca i zbrodniarz sam przeprowadza sąd nad sobą "w prawdzie" :rotfl: Wyroki są łatwe do przewidzenia.

Jak się nie zrozumiało, co napisałem, to można sobie tak interpretować ideę sądu, który człowiek przeprowadza nad sobą w sumieniu.
W swoim amoku bezrefleksyjnego negowania, a potem pokrzykiwania na Dyszyńskiego personalnie oczywiście musiało Ci umknąć to, że idea jest przez Kościół od dawna uznana:
https://www.niedziela.pl/artykul/161373/nd/Dlaczego-tak-wazny-jest-sad-sumienia napisał:
Sąd sumienia w niczym nie umniejsza znaczenia sądu Boga. Bóg właśnie w sumienie człowieka wypisał swoje prawo, na podstawie którego każdy z nas będzie sądzony. „Sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, w nim pozostaje on sam z Bogiem, którego głos rozbrzmiewa w jego wnętrzu” (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1776).

Ale, że Ty w dyskusji w ogóle nie patrzysz na to, co Ci się pisze, tylko napierdalasz wszystko, co się rusza, to nawet nie wiesz, o czym jest mowa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:14, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Każdy sam przeprowadza sąd nad sobą? "Genialna" idea. Taka w stu procentach anarchistyczna, jak na Dyszyńskiego przystało. W ramach tej "genialnej" idei proponuję zlikwidować wszelkie sądownictwo i system więziennictwa. Niech każdy przestępca i zbrodniarz sam przeprowadza sąd nad sobą "w prawdzie" :rotfl: Wyroki są łatwe do przewidzenia.

Jak się nie zrozumiało, co napisałem, to można sobie tak interpretować ideę sądu, który człowiek przeprowadza nad sobą w sumieniu.
W swoim amoku bezrefleksyjnego negowania, a potem pokrzykiwania na Dyszyńskiego personalnie oczywiście musiało Ci umknąć to, że idea jest przez Kościół od dawna uznana:
https://www.niedziela.pl/artykul/161373/nd/Dlaczego-tak-wazny-jest-sad-sumienia napisał:
Sąd sumienia w niczym nie umniejsza znaczenia sądu Boga. Bóg właśnie w sumienie człowieka wypisał swoje prawo, na podstawie którego każdy z nas będzie sądzony. „Sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, w nim pozostaje on sam z Bogiem, którego głos rozbrzmiewa w jego wnętrzu” (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1776).

Ale, że Ty w dyskusji w ogóle nie patrzysz na to, co Ci się pisze, tylko napierdalasz wszystko, co się rusza, to nawet nie wiesz, o czym jest mowa.


Znowu uciekłeś w wybiórczy cherry picking i uwzględniasz tylko to co ci pasuje. Z tego, że sumienie nas osądza w żaden sposób nie wynika, że sąd Boży nad nami zostanie zniesiony. Ten sam Katechizm naucza, że czeka nas sąd przed Bogiem, zarówno sąd szczegółowy, jak i Ostateczny na końcu czasów:

"Nowy Testament mówi o sądzie przede wszystkim w perspektywie ostatecznego spotkania z Chrystusem w Jego drugim przyjściu, ale także wielokrotnie potwierdza, że zaraz po śmierci każdego nastąpi zapłata stosownie do jego czynów i wiary" (KKK, 1021)

"Każdy człowiek w swojej duszy nieśmiertelnej otrzymuje na sądzie
szczegółowym, bezpośrednio po śmierci, wieczną zapłatę od Chrystusa, Sędziego żywych i umarłych" (KKK, 1051)

Wyraźnie Katechizm stwierdza, że to Chrystus będzie Sędzią Żywych i umarłych. A nie Dyszyński, czyjeś widzimisię lub każdy sam sobie

Tak więc znowu wybiórczo dobierasz sobie tylko to co ci wygodne, resztę ignorując. Klasyka u Dyszyńskiego

Nie wspominając już o tym, że twoje nauczanie o roli sumienia też jest wypaczone, bo Kościół nigdzie nie naucza, że sumienie jest instancją ostateczną i nieodwołalną. Przeciwnie, wypaczone sumienie może być w opozycji do Boga i Kościoła (tak jak twoje). Wtedy już nie jest instancją ostateczną. Kościół naucza o tym bardzo wyraźnie:

"Nie należy przeciwstawiać osobistego sumienia i rozumu prawu moralnemu czy Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła" (KKK, 2039)

Sobór Watykański II przypomina, że „chrześcijanie w kształtowaniu swego sumienia powinni pilnie zwracać uwagę (attendere) na świętą i pewną naukę Kościoła” (Dignitatis humanae, 14)

"Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie.Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane" (KKK, 1790)

"Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej" (KKK, 1792)

Głos Ducha Świętego próbuje korygować twoje spaczone sumienie i stąd ten cały twój niepokój i ciągłe próby uspokajania siebie samego na forum przez produkowanie kolejnych tasiemcowych wątków o urojonych "integrystach", którzy Istnieją jedynie w twojej głowie (w rzeczywistości ci "integryści" to tak naprawdę zwalczany przez ciebie autorytet Urzędu Nauczycielskiego Kościoła). Jak widać - nic to nie daje


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 13:26, 15 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:12, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
...

Nie na temat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:19, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
...

Nie na temat.


Jak najbardziej na temat i dlatego znowu jedyne co ci pozostało to wycięcie tego i ucieczka od tego, tym razem przez udawanie, że "nie na temat"


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 14:19, 15 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:27, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
...

Nie na temat.


Jak najbardziej na temat i dlatego znowu jedyne co ci pozostało to wycięcie tego i ucieczka od tego, tym razem przez udawanie, że "nie na temat"

Może to jest "temat", ale Twój - stały tradycyjny - temat integrystycznej agitacji. Jak wytrawny polityk zawsze znajdziesz powód, aby do wypowiedzi, obojętnie czego kwestia dyskusji by nie dotyczyła, znaleźć powód do agitowania za swoim.
Ale to nie jest temat, o którym JA PISZĘ. Jeśli tego nie rozumiesz, co jest tym tematem, to ja nie mam mocy Ci tego wytłumaczyć.
Dyskutować z agitacją nie zamierzam, bo to niczego nie wnosi intelektualnie do sprawy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:32, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
...

Nie na temat.


Jak najbardziej na temat i dlatego znowu jedyne co ci pozostało to wycięcie tego i ucieczka od tego, tym razem przez udawanie, że "nie na temat"

Może to jest "temat", ale Twój - stały tradycyjny - temat integrystycznej agitacji. Jak wytrawny polityk zawsze znajdziesz powód, aby do wypowiedzi, obojętnie czego kwestia dyskusji by nie dotyczyła, znaleźć powód do agitowania za swoim.
Ale to nie jest temat, o którym JA PISZĘ. Jeśli tego nie rozumiesz, co jest tym tematem, to ja nie mam mocy Ci tego wytłumaczyć.
Dyskutować z agitacją nie zamierzam, bo to niczego nie wnosi intelektualnie do sprawy.


Znowu kłamiesz, Dyszyński. Odnoszę się bezpośrednio do twoich wypowiedzi, no ale nie podobają ci się moje odpowiedzi i nie wiesz co z nimi zrobić więc je wycinasz i następnie piszesz, że ja niby piszę nie na temat. Po czym topisz dyskusję w wycieczkach personalnych (o co jednocześnie ciągle obwiniasz innych). To twoja stała i regularna praktyka, dość perfidna

Jakby moje wypowiedzi rzeczywiście były nie na temat, to pokazałbyś to punkt po punkcie. Ale tego nie robisz, bo są właśnie na temat. Stwierdzasz więc jedynie kłamliwie i arbitralnie, że są niby nie na temat. Tak jest - arbitralnie. To twoje ulubione słowo, którym tak ochoczo szermujesz na prawo i lewo w stosunku do innych (ale nigdy już w stosunku do siebie). Z tego, że moje odpowiedzi ci się nie podobają i nie wiesz co z nimi zrobić w żaden sposób nie wynika, że są one "nie na temat". Wynika z tego jedynie tyle, że nie wiesz co z nimi zrobić, bo są idealnie w punkt


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 14:42, 15 Lip 2024, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:47, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
...

Nie na temat.


Jak najbardziej na temat i dlatego znowu jedyne co ci pozostało to wycięcie tego i ucieczka od tego, tym razem przez udawanie, że "nie na temat"

Może to jest "temat", ale Twój - stały tradycyjny - temat integrystycznej agitacji. Jak wytrawny polityk zawsze znajdziesz powód, aby do wypowiedzi, obojętnie czego kwestia dyskusji by nie dotyczyła, znaleźć powód do agitowania za swoim.
Ale to nie jest temat, o którym JA PISZĘ. Jeśli tego nie rozumiesz, co jest tym tematem, to ja nie mam mocy Ci tego wytłumaczyć.
Dyskutować z agitacją nie zamierzam, bo to niczego nie wnosi intelektualnie do sprawy.


Znowu kłamiesz, Dyszyński. Odnoszę się bezpośrednio do twoich wypowiedzi, no ale nie podobają ci się odpowiedzi i nie wiesz co z nimi zrobić więc je wycinasz i następnie piszesz, że ja niby piszę nie na temat. Po czym topisz dyskusję w wycieczkach personalnych (o co jednocześnie ciągle obwiniasz innych). To twoja stała i regularna praktyka, dość perfidna

Ty uważasz, że się "odnosisz", bo TWIERDZISZ, że się odnosisz. Jednak nie widać w Twoich rzekomych "odniesieniach się" nawiązania do ZNACZEŃ, które ja poruszam. Ale abyś miał szansę się do owych znaczeń odnieść, to musiałbyś najpierw zorientować się, jakie one są. A to jest ponad Twoje intelektualne siły, bo jest totalnie skupiony na agitowaniu za integryzmem i samym negowaniu dla negowania, czy innej formie atakowania wszystkiego, co się rusza.
Dla mnie Twoje dyskutowanie jest klasy wypowiedzi Semele, które do wątków merytorycznych wkraczała z umawianiem się na spotkania, czy wynurzeniach "jeść wiśnie, czy ich nie jeść?". Taka sama strata czasu, bo Twoją agitację poznali już wszyscy bardzo dobrze, zaś tematu jak nie ciągnąłeś, tak nie ciągniesz.
Zamykam aktualnie swój udział w tym wątku. Zagadnienie pociągnę na swoim blogu, w wątku zamkniętym, czyli tam, gdzie nie będziesz mógł spamować agitacjami i pustym negacjonizmem.
Poza tym chcę do zagadnienia podejść na nowo - OD POCZĄTKU, separując rozważania od walk stronnictw, czy sporów między frakcjami. Zacznę porządnie - od ogólnych definicji, od POSTAWIENIA SPRAWY MAKSYMALNIE BEZSTRONNIE. Twoje fanatyczne, spamujące tysiącami kopii tego samego podejście tam nie pasuje, więc nie jesteś zaproszony do dyskusji. Będę się bowiem starał być zwięzły, możliwie bezstronny, patrzący z dystansem.
http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/idea-o-sadu-osoby,26015.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:56, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
...

Nie na temat.


Jak najbardziej na temat i dlatego znowu jedyne co ci pozostało to wycięcie tego i ucieczka od tego, tym razem przez udawanie, że "nie na temat"

Może to jest "temat", ale Twój - stały tradycyjny - temat integrystycznej agitacji. Jak wytrawny polityk zawsze znajdziesz powód, aby do wypowiedzi, obojętnie czego kwestia dyskusji by nie dotyczyła, znaleźć powód do agitowania za swoim.
Ale to nie jest temat, o którym JA PISZĘ. Jeśli tego nie rozumiesz, co jest tym tematem, to ja nie mam mocy Ci tego wytłumaczyć.
Dyskutować z agitacją nie zamierzam, bo to niczego nie wnosi intelektualnie do sprawy.


Znowu kłamiesz, Dyszyński. Odnoszę się bezpośrednio do twoich wypowiedzi, no ale nie podobają ci się odpowiedzi i nie wiesz co z nimi zrobić więc je wycinasz i następnie piszesz, że ja niby piszę nie na temat. Po czym topisz dyskusję w wycieczkach personalnych (o co jednocześnie ciągle obwiniasz innych). To twoja stała i regularna praktyka, dość perfidna

Ty uważasz, że się "odnosisz", bo TWIERDZISZ, że się odnosisz. Jednak nie widać w Twoich rzekomych "odniesieniach się" nawiązania do ZNACZEŃ, które ja poruszam. Ale abyś miał szansę się do owych znaczeń odnieść, to musiałbyś najpierw zorientować się, jakie one są. A to jest ponad Twoje intelektualne siły, bo jest totalnie skupiony na agitowaniu za integryzmem i samym negowaniu dla negowania, czy innej formie atakowania wszystkiego, co się rusza.
Dla mnie Twoje dyskutowanie jest klasy wypowiedzi Semele, które do wątków merytorycznych wkraczała z umawianiem się na spotkania, czy wynurzeniach "jeść wiśnie, czy ich nie jeść?". Taka sama strata czasu, bo Twoją agitację poznali już wszyscy bardzo dobrze, zaś tematu jak nie ciągnąłeś, tak nie ciągniesz.
Zamykam aktualnie swój udział w tym wątku. Zagadnienie pociągnę na swoim blogu, w wątku zamkniętym, czyli tam, gdzie nie będziesz mógł spamować agitacjami i pustym negacjonizmem.
Poza tym chcę do zagadnienia podejść na nowo - OD POCZĄTKU, separując rozważania od walk stronnictw, czy sporów między frakcjami. Zacznę porządnie - od ogólnych definicji, od POSTAWIENIA SPRAWY MAKSYMALNIE BEZSTRONNIE. Twoje fanatyczne, spamujące tysiącami kopii tego samego podejście tam nie pasuje, więc nie jesteś zaproszony do dyskusji. Będę się bowiem starał być zwięzły, możliwie bezstronny, patrzący z dystansem.
http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/idea-o-sadu-osoby,26015.html


Ale bełkot i błazenada. Ja podobno "nie rozumiem znaczeń" użytych przez Dyszyńskiego :rotfl: I podobno dlatego "nie odnoszę się" do tego co Dyszyński pisze w tym wątku, choć odnoszę się wprost punkt punkcie do wszystkiego co pisze tu Dyszyński, a Dyszyński niczym takim się już nie odwzajemnia. A teraz jeszcze na koniec Dyszyński zdezerterował z dyskusji na swojego bloga, gdzie już może cenzorować każdego dyskutanta do woli. Klasyczna kapitulacja

Poniżej wklejam to od czego zaczęła się niniejsza dyskusja, gdzie odniosłem się bezpośrednio do bzdur wypisywanych przez Dyszyńskiego o sądzie Bożym i pokazałem, że to co Dyszyński pisze w tej kwestii jest bezpośrednio sprzeczne z Biblią. Niech każdy sam oceni czy się "nie odniosłem" do tego co pisze Dyszyński:

Michał Dyszyński napisał:
Sąd jest "boski", bo Bóg PILNUJE SPEŁNIENIA REGUŁ, w ramach których sąd się dokonuje, ale wcale nie zajmuje się stwierdzaniem tego, co jest dobre, a co złe - wtedy to stwierdzanie dokonuje się W PRAWDZIE - W SAMYM UMYŚLE człowieka


Na swoim blogu też Dyszyński forsuje sprzeczną z Biblią tezę, że każdy będzie sądził siebie samego:

""po tamtej stronie" grzesznicy karę...
wymierzają sobie sami!"

http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,67/idee-sadu-potepienia-wiecznego-cierpienia,25925.html#803413

Każdy sam przeprowadza sąd nad sobą? "Genialna" idea. Taka w stu procentach anarchistyczna, jak na Dyszyńskiego przystało. W ramach tej "genialnej" idei proponuję zlikwidować wszelkie sądownictwo i system więziennictwa. Niech każdy przestępca i zbrodniarz sam przeprowadza sąd nad sobą "w prawdzie" :rotfl: Wyroki są łatwe do przewidzenia. Wszyscy będą niewinni. Powszechna apokatastaza w praktyce

Dyszyński, twoja prywatna ewangelia, która jest całkowicie odklejona od Ewangelii Jezusowej, jest nieistotna. Nowy Testament i Jezus już wystarczająco dobitnie naświetlili sprawę sądu Bożego i nigdzie tam nie ma mowy o tym, że ktoś będzie się sądził sam:

"Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!" (Mt 25,41)

Dyszyński, czego to jest opis, jak właśnie nie sądu ostatecznego przeprowadzonego przez Jezusa?

Spójrzmy na inne teksty Biblii, które wyraźnie mówią o tym, że Bóg będzie przeprowadzał sąd nad grzesznikami:

"I dał mu władzę wykonywania sądu, bo jest Synem Człowieczym" (J 5,27)

"Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sprawiedliwie sądził cały świat przez człowieka, którego do tego przeznaczył, zapewniając o tym wszystkich przez wskrzeszenie go z martwych" (Dz 17,31)

"W dniu, w którym Bóg przez Jezusa Chrystusa będzie sądził skryte sprawy ludzkie według mojej ewangelii" (Rz 2,16)

"Zaklinam cię więc przed Bogiem i Panem Jezusem Chrystusem, który będzie sądził żywych i umarłych w czasie swego przyjścia i swego królestwa" (2 Tm 4,1)

Tak więc Dyszyński głosi już tylko swoją prywatną ewangelię, która z Ewangelią Jezusa nie ma nic wspólnego:

"Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!" (Ga 1,8-9)

Tak więc reasumując: wykazałem sprzeczności między twoimi wywodami i Biblią, dlatego wyciąłeś to co napisałem, żebyś mógł teraz wpierać dowolny kit na temat tego co w dyskusji było lub nie było. To twoja stara sztuczka: wyciąć co pisał oponent i utopić meritum w zalewie słowotoku, w którym w przeważającej większości nie robisz nic poza wycieczkami personalnymi


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 15:03, 15 Lip 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:47, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

To, że każdy osądzi się sam, wbrew pozorom, nie będzie takie przyjemne. Podam może przykład takiego osądu, związanego z dość błahą sprawą - np. dyskusją na forum. W dyskusji też pięknie wychodzą elementy etyczne, a choć nie są one tak wielkiej wagi, jak gdy ktoś jest poważnie krzywdzony, jednak ważne elementy działają na podobnych zasadach.
Podstawą jest choćby: (48) Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. (Ewangelia Jana 12:48)

O jakie "słowo" w dyskusji może chodzić?...
Np. o coś, jak w tym cytacie:
(36) A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. (Ewangelia Mateusza 12:36)
i w tym:
(1) Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. (2) Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. (Ewangelia Mateusza 7)

Teraz powiedzmy jest sytuacja w dyskusji, gdzie dyskutant STAWIA NIEUZASADNIONE ZARZUTY. Zarzutów tych sam nie potrafi w istocie spełnić, czyli jest nieuczciwy, bo do siebie ich nie stosuje, a tylko atakuje innych. Oto na sądzie taki dyskutant stanie przed pytaniem: to jak to jest z tym Twoim zarzutem, którym osądzałeś innych?...
- Zapytany będzie może skonsternowany, że go śmią pytać o to, aby TĄ SAMĄ MIARĄ
miałby sądzić siebie, co tak łatwo osądzał innych. Może będzie próbował tak jak wcześniej, za życia przekierować dyskusję na atak personalny, albo inaczej pokierować tą rozmową, aby nie już się go "nie czepiano".
Ale to będzie sąd na warunkach boskich - UCZCIWYCH, bez mataczenia, bez możliwości wykpienia się za pomocą odbijania piłeczki, czy innej presji na oponenta. Pytanie będzie DOMAGAŁO SIĘ ODPOWIEDZI. I dyskutant, który zawsze nieuczciwie atakował innych, a sam nigdy się z podobnego zarzutu nie tłumaczył, nie będzie miał możliwości ucieczki. Będzie MUSIAŁ SIĘ OCENIĆ! Sam to zrobi. Nikt go nie będzie osądzał poza nim, ale Z TEGO CO SAM GŁOSIŁ, teraz sam będzie miał okazję się wytłumaczyć - osądzić siebie - czy był uczciwy, czy nie. O dopóki nie się nie osądzi W PRAWDZIE, UCZCIWIE, to pytanie będzie cały czas nad nim wisiało!
- No więc jak to było?... Zasadnie stawiałeś tamten zarzut?... - To spójrz na te sytuacje... Tu pojawią się przed oczami duchowymi dyskutanta mataczącego wszystkie te sytuacje, gdy ewidentnie zarzut, który stawiał innym, sam jego pogrążał.
Więc odpowiedz! - dyskutancie. No jak to jest? Osądź to - widzisz to wszystko jak było, widzisz jakie zarzuty stawiałeś, bo przecież wszystko jest zapisane w księdze życia, bo nic się nie ukryje: (3) Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach. (Ewangelia Łukasza 12:3)
Więc zobaczy, że jest wadliwy taki dyskutant wcześniej łatwo oskarżający, a nie potrafiący sięm TĄ SAMĄ MIARĄ SĄDZĄC, WYTŁUMACZYĆ. Sam to w końcu będzie musiał przyznać! Sam się osądzi, bo jeśli tego nie zrobi, to pytanie o to "to, zaraz - jak to jest? Jak to jest, że zarzucałeś coś, czego sam nie potrafiłeś wypełnić?... " - to pytanie BĘDZIE NAD NIM WCIĄŻ WISIAŁO! To pytanie NIE ODEJDZIE, nie będzie miał spokoju, dopóki
- albo wskaże, jak to było (ale zapewne będzie to trudne, aby to wskazać)
- albo w skrusze nie uzna się za nieuczciwego, będzie zmuszony dotąd się męczyć świadomością swojej wadliwości, aż go to przepali, aż pojawi się w nim w końcu POKORA.
- albo pytanie będzie wciąż nad nim, a on będzie cierpiał ten widok - że cały czas on (i każdy inny, bo nic się tu przed nikim nie ukryje) WEDLE FAKTÓW był wadliwym dyskutantem, a wytłumaczyć tego w żaden sposób nie będzie w stanie.
Tu zakłamać sprawy nie będzie jak!
Tu nie zadziała ta stara metoda w stylu "najlepszą obroną jest atak", bo tu nie będzie już oponenta, którego można zaatakować - będzie PYTANIE DO NIEGO, tego, który postawę przejawiał.

(37) Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony. (Ewangelia Mateusza 12:37)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 7:30, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
To, że każdy osądzi się sam, wbrew pozorom, nie będzie takie przyjemne. Podam może przykład takiego osądu, związanego z dość błahą sprawą - np. dyskusją na forum. W dyskusji też pięknie wychodzą elementy etyczne, a choć nie są one tak wielkiej wagi, jak gdy ktoś jest poważnie krzywdzony, jednak ważne elementy działają na podobnych zasadach.
Podstawą jest choćby: (48) Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. (Ewangelia Jana 12:48)

O jakie "słowo" w dyskusji może chodzić?...
Np. o coś, jak w tym cytacie:
(36) A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. (Ewangelia Mateusza 12:36)
i w tym:
(1) Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. (2) Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. (Ewangelia Mateusza 7)

Teraz powiedzmy jest sytuacja w dyskusji, gdzie dyskutant STAWIA NIEUZASADNIONE ZARZUTY. Zarzutów tych sam nie potrafi w istocie spełnić, czyli jest nieuczciwy, bo do siebie ich nie stosuje, a tylko atakuje innych. Oto na sądzie taki dyskutant stanie przed pytaniem: to jak to jest z tym Twoim zarzutem, którym osądzałeś innych?...
- Zapytany będzie może skonsternowany, że go śmią pytać o to, aby TĄ SAMĄ MIARĄ
miałby sądzić siebie, co tak łatwo osądzał innych. Może będzie próbował tak jak wcześniej, za życia przekierować dyskusję na atak personalny, albo inaczej pokierować tą rozmową, aby nie już się go "nie czepiano".
Ale to będzie sąd na warunkach boskich - UCZCIWYCH, bez mataczenia, bez możliwości wykpienia się za pomocą odbijania piłeczki, czy innej presji na oponenta. Pytanie będzie DOMAGAŁO SIĘ ODPOWIEDZI. I dyskutant, który zawsze nieuczciwie atakował innych, a sam nigdy się z podobnego zarzutu nie tłumaczył, nie będzie miał możliwości ucieczki. Będzie MUSIAŁ SIĘ OCENIĆ! Sam to zrobi. Nikt go nie będzie osądzał poza nim, ale Z TEGO CO SAM GŁOSIŁ, teraz sam będzie miał okazję się wytłumaczyć - osądzić siebie - czy był uczciwy, czy nie. O dopóki nie się nie osądzi W PRAWDZIE, UCZCIWIE, to pytanie będzie cały czas nad nim wisiało!
- No więc jak to było?... Zasadnie stawiałeś tamten zarzut?... - To spójrz na te sytuacje... Tu pojawią się przed oczami duchowymi dyskutanta mataczącego wszystkie te sytuacje, gdy ewidentnie zarzut, który stawiał innym, sam jego pogrążał.
Więc odpowiedz! - dyskutancie. No jak to jest? Osądź to - widzisz to wszystko jak było, widzisz jakie zarzuty stawiałeś, bo przecież wszystko jest zapisane w księdze życia, bo nic się nie ukryje: (3) Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach. (Ewangelia Łukasza 12:3)
Więc zobaczy, że jest wadliwy taki dyskutant wcześniej łatwo oskarżający, a nie potrafiący sięm TĄ SAMĄ MIARĄ SĄDZĄC, WYTŁUMACZYĆ. Sam to w końcu będzie musiał przyznać! Sam się osądzi, bo jeśli tego nie zrobi, to pytanie o to "to, zaraz - jak to jest? Jak to jest, że zarzucałeś coś, czego sam nie potrafiłeś wypełnić?... " - to pytanie BĘDZIE NAD NIM WCIĄŻ WISIAŁO! To pytanie NIE ODEJDZIE, nie będzie miał spokoju, dopóki
- albo wskaże, jak to było (ale zapewne będzie to trudne, aby to wskazać)
- albo w skrusze nie uzna się za nieuczciwego, będzie zmuszony dotąd się męczyć świadomością swojej wadliwości, aż go to przepali, aż pojawi się w nim w końcu POKORA.
- albo pytanie będzie wciąż nad nim, a on będzie cierpiał ten widok - że cały czas on (i każdy inny, bo nic się tu przed nikim nie ukryje) WEDLE FAKTÓW był wadliwym dyskutantem, a wytłumaczyć tego w żaden sposób nie będzie w stanie.
Tu zakłamać sprawy nie będzie jak!
Tu nie zadziała ta stara metoda w stylu "najlepszą obroną jest atak", bo tu nie będzie już oponenta, którego można zaatakować - będzie PYTANIE DO NIEGO, tego, który postawę przejawiał.

(37) Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony. (Ewangelia Mateusza 12:37)


Biblia nigdzie nie naucza, że każdy będzie sądził się sam. To są brednie, które Dyszyński sobie wyfantazjował, bo w swym zbuntowanym anarchizmie nie może znieść myśli, że ktokolwiek będzie go oceniał (to Dyszyński ma oceniać wszystko i wszystkich, a nie być przez kogokolwiek ocenianym - Dyszyński sam siebie uczynił bogiem). Ale Bóg osądzi również Dyszyńskiego. Biblia i Jezus wystarczająco jasno o tym mówią:

"Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!" (Mt 25,41)

Dyszyński, czego to jest opis, jak właśnie nie sądu ostatecznego przeprowadzonego przez Jezusa?

Spójrzmy na inne teksty Biblii, które wyraźnie mówią o tym, że Bóg będzie przeprowadzał sąd nad grzesznikami:

"I dał mu władzę wykonywania sądu, bo jest Synem Człowieczym" (J 5,27)

"Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sprawiedliwie sądził cały świat przez człowieka, którego do tego przeznaczył, zapewniając o tym wszystkich przez wskrzeszenie go z martwych" (Dz 17,31)

"W dniu, w którym Bóg przez Jezusa Chrystusa będzie sądził skryte sprawy ludzkie według mojej ewangelii" (Rz 2,16)

"Zaklinam cię więc przed Bogiem i Panem Jezusem Chrystusem, który będzie sądził żywych i umarłych w czasie swego przyjścia i swego królestwa" (2 Tm 4,1)

Tak więc Dyszyński głosi już tylko swoją prywatną ewangelię, która z Ewangelią Jezusa nie ma nic wspólnego:

"Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!" (Ga 1,8-9)

Dyszyński boi się sądu Bożego, bo jako zbuntowany anarchista w swej pysze nie jest w stanie znieść myśli, że ktoś go będzie oceniał. To Dyszyński jest od oceniania, a nie od bycia ocenianym. Po drugie, w czasie bycia sądzonym Dyszyński nie będzie mógł już ściemniać i uciekać w te wszystkie swoje wykręty. Przed Bogiem nic się nie ukryje i wszystko będzie jak na tacy. To wszystko jest dla Dyszyńskiego wprost nie do zniesienia. Dlatego wyparł on, że będzie sądzony i wyssał sobie z palca, że będzie niby sądził się sam, gdzie w zakłamaniu Dyszyńskiego oczywiście do żadnego sądu nie dojdzie. "Sąd", w którym Dyszyński osądza sam siebie, byłby istną tragifarsą i jednym wielkim spektaklem samozakłamania. Próbkę tego samozakłamania mamy na forum w "twórczości" Dyszyńskiego od lat


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 7:40, 16 Lip 2024, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:30, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
Dyszyński boi się sądu Bożego,

Masz rację, że boję się sądu Bożego. Właściwie każdego dnia mojego życia się do tego sądu próbuję przygotować.
W odróżnieniu od różnej maści piewców religii władzy wyraźnie inaczej stawiam ten środek ciężkości, czym ów sąd miałby być.
Wierzę, że sąd jest boski, dlatego, że jest W PEŁNI SPRAWIEDLIWY.
A czym jest owa pełnia sprawiedliwości sądu?...
Pełnią sprawiedliwości sądu jest nie to, co sobie wyobrażają fundamentaliści, że przyjdzie najtwardszy z władców i maksymalnie arbitralnie ogłosi swój werdykt, nie dbając o nic i o nikogo, tylko głosząc ten werdykt na zasadzie "ja jestem władcą totalnym, więc każdego mogę potępić, albo zbawić, jak mi się to spodoba, zaś wam nic do tego". Bo z grubsza ten typ myślenia o sądzie postrzegam u ortodoksów.
Ja sąd boski postrzegam jak sprawiedliwy w tym sensie, że BĘDZIE ON UWZGLĘDNIAŁ UCZCIWIE WSZYSTKIE OKOLICZNOŚCI, w szczególności też rolę i wolę samego osądzanego. Ale będzie jednak UCZCIWIE, czyli przemocowcy, piewcy władzy NIE ZDOŁAJĄ TU NIC WYCWANIACZYĆ.
Sąd "zrzuci władców z tronu, a wywyższy pokornych" (Ewangelia Łukasza 1:52)
Ci, co w uległości władzy pokładają nadzieję na lepszy osąd siebie, pomylą się:
(19) A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. (20) Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. (21) Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu. (Ewangelia Jana, 3)
Sąd wyłoni CO KTO UMIŁOWAŁ, a także na ile są spełnione WYMAGANIA PRAWDY.

Sąd niejako już jest w tym sensie, że przecież właśnie teraz to się dzieje, co opisuje powyższa fraza z ew. Jana - jedni się zbliżają do światła, inni do ciemności.
To jest ciekawe postawienie sprawy - jakby kwestia USTALENIA OKOLICZNOŚCI była tu tak oczywista, tak nieistotna (inaczej niż w ludzkich sądach, gdzie można składać fałszywe zeznania), iż w ogóle nie występuje, zaś "sądem" nad tobą - człowieku - jest to, JAK SIĘ ZACHOWAŁEŚ. To nie to jest zatem "sądem", co zostanie o kimś powiedziane przez sędziego!
Gdy nastąpi ODKRYCIE PRAWDY o wszystkim na końcowym etapie sądu Boskiego, wtedy ten aspekt sądu, jaki znamy z ludzkich trybunałów, w których musi być ktoś mający silną władzę, kto w obliczu sprzecznych nieraz zeznań ogłasza "jak jest" (albo jak było) będzie nieistotny. Nikt nie będzie musiał używać jakichś słów w stylu "ten był dobry, tamten był zły". Nie będzie sądu w tym sensie, że jego ucieleśnieniem miałby być jakiś SŁOWNY WERDYKT, głoszony przez osobę mającą WIELKĄ WŁADZĘ.
Bo dostęp do prawdy o każdym czynie, każdej myśli będzie powszechny, będzie absolutną oczywistością, bo (27) Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach! (Ewangelia Mateusza 10:27)

Nie będzie potrzebny jakiś konkretny, osobowy władca, bo gdy każdy grzesznik spojrzy na swoje życie, wiedząc, iż wszyscy inni dokładnie też w najdrobniejszych szczegółach też to widzą - każdy czyn, słyszą każde słowo, znają każdą okoliczność, nawet intencje, to nikt władczy tu już niczego nie będzie potrzebował stwierdzać. To każda dusza stanie w obliczu pytań:
Spełniałam wymagania prawdy?
Zbliżałam się do światła? (a może pędziłam w ciemność)
Co w życiu umiłowałam - światło, czy ciemność?
Ale wszystko W OBLICZU PRAWDY, GDZIE NIC SIĘ NIE UKRYJE.

W pewnym momencie będą chyba też jednak sytuacje, w których pojawia się aspekt zewnętrznego wobec duszy osądu. Więc nie twierdzę, że TYLKO dusza będzie sądzić się sama. Już zewnętrzna będzie bowiem kwalifikacja: na ile okazana skrucha i czy to, co było dobre, jest wystarczające w obliczu uchybień życia?
O tę kwalifikację dusza jednak sama wystąpi do Boga, bo będzie jednocześnie zaliczeniem ważnego testu tej duszy - testu pokory. Jeśli dusza ZECHCE SAMA oddać osąd w istotnej części Bogu, to znaczy, że pewne minimum pokory uprawniające do zbawienia osiągnęła.
Ale wtedy sama dusza się zechce poddać określeniu ze strony Tego, który kocha, przebacza i jest sprawiedliwy osądowi tych aspektów swojej egzystencji, których nie daje rady samodzielnie rozliczyć.

Gorzej będą mieli ci, co na pokorę nie są w stanie się zdobyć, czyli będą wciąż się łudzili, że przemoc może pokonać prawdę i boskie miłosierdzie. To są właśnie ci, którzy dzisiaj najbardziej czczą władzę i przemoc. Bo oni tak właśnie myślą: kto ma przemoc, ten wszelką prawdę może wykręcać wedle swojego kaprysu, więc korzmy się przed władcami. A tymczasem...
zarówno Jezus, jak i większość apostołów jako końcowe świadectwo życia mają MĘCZEŃSKI SPRZECIW WOBEC WŁADCÓW. Większość swoim ostatnim etapem życia miała okazję wykazać: to nie władza mnie wyznacza! Duchowość zwycięża przemoc, nawet jeśli ciało jest unicestwiane!


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:36, 16 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:48, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Dyszyński boi się sądu Bożego,

Masz rację, że boję się sądu Bożego. Właściwie każdego dnia mojego życia się do tego sądu próbuję przygotować.
W odróżnieniu od różnej maści piewców religii władzy wyraźnie inaczej stawiam ten środek ciężkości, czym ów sąd miałby być.
Wierzę, że sąd jest boski, dlatego, że jest W PEŁNI SPRAWIEDLIWY.
A czym jest owa pełnia sprawiedliwości sądu?...
Pełnią sprawiedliwości sądu jest nie to, co sobie wyobrażają fundamentaliści, że przyjdzie najtwardszy z władców i maksymalnie arbitralnie ogłosi swój werdykt, nie dbając o nic i o nikogo, tylko głosząc ten werdykt na zasadzie "ja jestem władcą totalnym, więc każdego mogę potępić, albo zbawić, jak mi się to spodoba, zaś wam nic do tego". Bo z grubsza ten typ myślenia o sądzie postrzegam u ortodoksów.
Ja sąd boski postrzegam jak sprawiedliwy w tym sensie, że BĘDZIE ON UWZGLĘDNIAŁ UCZCIWIE WSZYSTKIE OKOLICZNOŚCI, w szczególności też rolę i wolę samego osądzanego. Ale będzie jednak UCZCIWIE, czyli przemocowcy, piewcy władzy NIE ZDOŁAJĄ TU NIC WYCWANIACZYĆ.
Sąd "zrzuci władców z tronu, a wywyższy pokornych" (Ewangelia Łukasza 1:52)
Ci, co w uległości władzy pokładają nadzieję na lepszy osąd siebie, pomylą się:
(19) A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. (20) Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. (21) Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu. (Ewangelia Jana, 3)
Sąd wyłoni CO KTO UMIŁOWAŁ, a także na ile są spełnione WYMAGANIA PRAWDY.

Sąd niejako już jest w tym sensie, że przecież właśnie teraz to się dzieje, co opisuje powyższa fraza z ew. Jana - jedni się zbliżają do światła, inni do ciemności.
To jest ciekawe postawienie sprawy - jakby kwestia USTALENIA OKOLICZNOŚCI była tu tak oczywista, tak nieistotna (inaczej niż w ludzkich sądach, gdzie można składać fałszywe zeznania), iż w ogóle nie występuje, zaś "sądem" nad tobą - człowieku - jest to, JAK SIĘ ZACHOWAŁEŚ. To nie to jest zatem "sądem", co zostanie o kimś powiedziane przez sędziego!
Gdy nastąpi ODKRYCIE PRAWDY o wszystkim na końcowym etapie sądu Boskiego, wtedy ten aspekt sądu, jaki znamy z ludzkich trybunałów, w których musi być ktoś mający silną władzę, kto w obliczu sprzecznych nieraz zeznań ogłasza "jak jest" (albo jak było) będzie nieistotny. Nikt nie będzie musiał używać jakichś słów w stylu "ten był dobry, tamten był zły". Nie będzie sądu w tym sensie, że jego ucieleśnieniem miałby być jakiś SŁOWNY WERDYKT, głoszony przez osobę mającą WIELKĄ WŁADZĘ.
Bo dostęp do prawdy o każdym czynie, każdej myśli będzie powszechny, będzie absolutną oczywistością, bo (27) Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach! (Ewangelia Mateusza 10:27)

Nie będzie potrzebny jakiś konkretny, osobowy władca, bo gdy każdy grzesznik spojrzy na swoje życie, wiedząc, iż wszyscy inni dokładnie też w najdrobniejszych szczegółach też to widzą - każdy czyn, słyszą każde słowo, znają każdą okoliczność, nawet intencje, to nikt władczy tu już niczego nie będzie potrzebował stwierdzać. To każda dusza stanie w obliczu pytań:
Spełniałam wymagania prawdy?
Zbliżałam się do światła? (a może pędziłam w ciemność)
Co w życiu umiłowałam - światło, czy ciemność?
Ale wszystko W OBLICZU PRAWDY, GDZIE NIC SIĘ NIE UKRYJE.

W pewnym momencie będą chyba też jednak sytuacje, w których pojawia się aspekt zewnętrznego wobec duszy osądu. Więc nie twierdzę, że TYLKO dusza będzie sądzić się sama. Już zewnętrzna będzie bowiem kwalifikacja: na ile okazana skrucha i czy to, co było dobre, jest wystarczające w obliczu uchybień życia?
O tę kwalifikację dusza jednak sama wystąpi do Boga, bo będzie jednocześnie zaliczeniem ważnego testu tej duszy - testu pokory. Jeśli dusza ZECHCE SAMA oddać osąd w istotnej części Bogu, to znaczy, że pewne minimum pokory uprawniające do zbawienia osiągnęła.
Ale wtedy sama dusza się zechce poddać określeniu ze strony Tego, który kocha, przebacza i jest sprawiedliwy osądowi tych aspektów swojej egzystencji, których nie daje rady samodzielnie rozliczyć.

Gorzej będą mieli ci, co na pokorę nie są w stanie się zdobyć, czyli będą wciąż się łudzili, że przemoc może pokonać prawdę i boskie miłosierdzie. To są właśnie ci, którzy dzisiaj najbardziej czczą władzę i przemoc. Bo oni tak właśnie myślą: kto ma przemoc, ten wszelką prawdę może wykręcać wedle swojego kaprysu, więc korzmy się przed władcami. A tymczasem...
zarówno Jezus, jak i większość apostołów jako końcowe świadectwo życia mają MĘCZEŃSKI SPRZECIW WOBEC WŁADCÓW. Większość swoim ostatnim etapem życia miała okazję wykazać: to nie władza mnie wyznacza! Duchowość zwycięża przemoc, nawet jeśli ciało jest unicestwiane!


Znowu same twoje widzimisię, które nic z Biblią nie mają wspólnego i nawet jest gorzej, bo Biblia co chwila temu zaprzecza, co już zresztą pokazałem wyżej. A cwaniakowanie i uciekanie od prawdy to twoja domena. Jesteś na maxa zakłamany i żyjesz w efekcie wyparcia. Bo i tak jak przyjdzie co do czego, to albo prawdę wypierasz, a gdy zostanie ci już podstawiona pod nos, to popadasz w totalny agnostycyzm na potrzeby chwili. Albo piszesz, że "nie rozumiesz znaczeń" :rotfl: Ale przed Bogiem te twoje wykręty nie będą już działały ani trochę. Dlatego właśnie boisz się sądu Bożego i dlatego właśnie wyparłeś to co mówi Biblia i wmówiłeś sobie szatańskie kłamstwo, że sam siebie osądzisz i Bóg nie będzie miał z tym nic wspólnego. Dobrze, że to tylko mrzonka, bo dalej byś żył w samozałganiu. Przez całą wieczność. Dlatego właśnie to Bóg musi sądzić, bo inaczej wszyscy byliby przez wieczność niewinni w swoich oczach. A tymczasem nie ma ani jednego sprawiedliwego, z tobą włącznie:

"Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego" (Rz 3,10)

Nie ma sprawiedliwego, ani jednego. Tak więc idea, że będziesz się sam sądził jest w świetle Pisma absurdalna. Ale wmawiaj sobie dalej te wszystkie szatańskie bzdury, Dyszyński


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 13:00, 16 Lip 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:22, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
Znowu same twoje widzimisię, które nic z Biblią nie mają wspólnego

Jak najbardziej z Biblią ma ścisły związek. Cytaty podałem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:42, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Znowu same twoje widzimisię, które nic z Biblią nie mają wspólnego

Jak najbardziej z Biblią ma ścisły związek. Cytaty podałem.


Szatan też Jezusowi cytował Biblię. Cytaty podałeś ale nie mają one żadnego związku z tym co z nich wyfantazjowałeś. Wystarczy zacytować te fragmenty i porównać z tym co napisałeś. Związek jest zerowy i to tylko twoja kolejna nadinterpretacja

A jeśli mówię nieprawdę to pokaż wynikanie. Dwa wersety, a potem twój słowotok, który nijak się z tym nie pokrywa. I nie jesteś w stanie temu zaprzeczyć. A jeśli zaprzeczysz to ja pokażę, że wynikania tu żadnego nie ma

Weźmy taki przykład. Zacytowałeś ten wers z Biblii:

(19) A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. (20) Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. (21) Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu. (Ewangelia Jana, 3)

Następnie stwierdziłeś:

"To nie to jest zatem "sądem", co zostanie o kimś powiedziane przez sędziego!"

Jaki jest związek tych dwóch zdań? Żaden. I tak jest u ciebie non stop. Wrzucisz sobie jakiś luźny werset z Ewangelii, do którego następnie dorabiasz już tylko swoje widzimisię i chciejstwo, które nic wspólnego z Ewangelią nie ma. Po prostu tworzysz swoją prywatną ewangelię, którą święty Paweł wyraźnie potępił w Ga 1,8-9


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 14:51, 16 Lip 2024, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:15, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Znowu same twoje widzimisię, które nic z Biblią nie mają wspólnego

Jak najbardziej z Biblią ma ścisły związek. Cytaty podałem.


Szatan też Jezusowi cytował Biblię. Cytaty podałeś ale nie mają one żadnego związku z tym co z nich wyfantazjowałeś. Wystarczy zacytować te fragmenty i porównać z tym co napisałeś. Związek jest zerowy i to tylko twoja kolejna nadinterpretacja

Nie zgadzam się z tymi Twoimi ocenami.
Kto jest zainteresowany, niech zajrzy wprost do tego, co przedstawiłem i wyrobi sobie własne zdanie. Nie zamierzam teraz z Tobą się bawić w przekomarzanki typu "moja prawda mojsza", bo to, co piszę ADRESOWANE JEST DO MYŚLĄCYCH ODBIORCÓW. Myślący samodzielnie i krytycznie czytelnicy nie potrzebują, aby im jeszcze dodatkowo agitować za tym co napisane, bo sobie przeczytają i SAMI WYROBIĄ SOBIE ZDANIE.

Mam też nadzieję, że myślący odbiorca, jak zobaczy moje, a potem Twoje wpisy, w których główny kierunek dyskusyjnego natarcia jest personalny w stylu "Dyszyński to, Dyszyński tamto", to taki odbiorca oceni Twoją argumentację jako: oto jest jakiś bardzo stronniczy, fanatyczny dyskutant, który nie odróżnia dyskusji nad zagadnieniem od walki personalnej, czyli ostatecznie Twoje uwagi same się skompromitują.
Zdaję sobie sprawę, że jest inna grupa odbiorców - ci mało krytyczni, mało myślący, których przekonuje "logika uporu, negacji typu nie bo nie, i personalnych form sporu". Ci pewnie instynktownie podchwycą Twój styl argumentowania, ci może uznają: skoro ten fedor ma tyle do powiedzenia negatywów o samym Dyszyńskim, to znaczy, że zapewne ma rację też w kwestii sądu nad człowiekiem i interpretacji Biblii.
Podzielimy się zatem stronnikami - odbserwatorami. Ty sobie weź tych, których przekonuje Twoja postawa wpierania i napastliwości personalnej, ja sobie wezmę dokładnie przeciwną frakcję, czyli tych, których napastliwość zniechęca, a przekonuje skupienie na argumentach w sprawie. Obaj będziemy zadowoleni, bo ja do ludzi z "Twojej bajki myślenia", czyli ludzi wrażliwych głównie na to czy ktoś swoje w kółko sto razy powtarza, dodając napastliwe komentarze, WRĘCZ NIE CHCĘ MIEĆ jako tych, którzy mnie wspierają. Niech oni idą do Ciebie - tam się będą dobrze czuli, zaś ode mnie ci bezmyślni, bezkrytyczni, czuli na podległość, chętnie się godzący z tym, żeby ulegać samemu pustemu uporowi w stwierdzaniu swego i okazywaniu napastliwości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:59, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Znowu same twoje widzimisię, które nic z Biblią nie mają wspólnego

Jak najbardziej z Biblią ma ścisły związek. Cytaty podałem.


Szatan też Jezusowi cytował Biblię. Cytaty podałeś ale nie mają one żadnego związku z tym co z nich wyfantazjowałeś. Wystarczy zacytować te fragmenty i porównać z tym co napisałeś. Związek jest zerowy i to tylko twoja kolejna nadinterpretacja

Nie zgadzam się z tymi Twoimi ocenami.
Kto jest zainteresowany, niech zajrzy wprost do tego, co przedstawiłem i wyrobi sobie własne zdanie. Nie zamierzam teraz z Tobą się bawić w przekomarzanki typu "moja prawda mojsza", bo to, co piszę ADRESOWANE JEST DO MYŚLĄCYCH ODBIORCÓW. Myślący samodzielnie i krytycznie czytelnicy nie potrzebują, aby im jeszcze dodatkowo agitować za tym co napisane, bo sobie przeczytają i SAMI WYROBIĄ SOBIE ZDANIE.

Mam też nadzieję, że myślący odbiorca, jak zobaczy moje, a potem Twoje wpisy, w których główny kierunek dyskusyjnego natarcia jest personalny w stylu "Dyszyński to, Dyszyński tamto", to taki odbiorca oceni Twoją argumentację jako: oto jest jakiś bardzo stronniczy, fanatyczny dyskutant, który nie odróżnia dyskusji nad zagadnieniem od walki personalnej, czyli ostatecznie Twoje uwagi same się skompromitują.
Zdaję sobie sprawę, że jest inna grupa odbiorców - ci mało krytyczni, mało myślący, których przekonuje "logika uporu, negacji typu nie bo nie, i personalnych form sporu". Ci pewnie instynktownie podchwycą Twój styl argumentowania, ci może uznają: skoro ten fedor ma tyle do powiedzenia negatywów o samym Dyszyńskim, to znaczy, że zapewne ma rację też w kwestii sądu nad człowiekiem i interpretacji Biblii.
Podzielimy się zatem stronnikami - odbserwatorami. Ty sobie weź tych, których przekonuje Twoja postawa wpierania i napastliwości personalnej, ja sobie wezmę dokładnie przeciwną frakcję, czyli tych, których napastliwość zniechęca, a przekonuje skupienie na argumentach w sprawie. Obaj będziemy zadowoleni, bo ja do ludzi z "Twojej bajki myślenia", czyli ludzi wrażliwych głównie na to czy ktoś swoje w kółko sto razy powtarza, dodając napastliwe komentarze, WRĘCZ NIE CHCĘ MIEĆ jako tych, którzy mnie wspierają. Niech oni idą do Ciebie - tam się będą dobrze czuli, zaś ode mnie ci bezmyślni, bezkrytyczni, czuli na podległość, chętnie się godzący z tym, żeby ulegać samemu pustemu uporowi w stwierdzaniu swego i okazywaniu napastliwości.


No i znowu ucieczka Dyszyńskiego w ogólniki. To było do przewidzenia. A wynikania jego widzimisiowatych wypocin z wersetów biblijnych jakie przytacza i nadinterpretowuje, jak nie było, tak nie ma
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:06, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Znowu same twoje widzimisię, które nic z Biblią nie mają wspólnego

Jak najbardziej z Biblią ma ścisły związek. Cytaty podałem.


Szatan też Jezusowi cytował Biblię. Cytaty podałeś ale nie mają one żadnego związku z tym co z nich wyfantazjowałeś. Wystarczy zacytować te fragmenty i porównać z tym co napisałeś. Związek jest zerowy i to tylko twoja kolejna nadinterpretacja

Nie zgadzam się z tymi Twoimi ocenami.
Kto jest zainteresowany, niech zajrzy wprost do tego, co przedstawiłem i wyrobi sobie własne zdanie. Nie zamierzam teraz z Tobą się bawić w przekomarzanki typu "moja prawda mojsza", bo to, co piszę ADRESOWANE JEST DO MYŚLĄCYCH ODBIORCÓW. Myślący samodzielnie i krytycznie czytelnicy nie potrzebują, aby im jeszcze dodatkowo agitować za tym co napisane, bo sobie przeczytają i SAMI WYROBIĄ SOBIE ZDANIE.

Mam też nadzieję, że myślący odbiorca, jak zobaczy moje, a potem Twoje wpisy, w których główny kierunek dyskusyjnego natarcia jest personalny w stylu "Dyszyński to, Dyszyński tamto", to taki odbiorca oceni Twoją argumentację jako: oto jest jakiś bardzo stronniczy, fanatyczny dyskutant, który nie odróżnia dyskusji nad zagadnieniem od walki personalnej, czyli ostatecznie Twoje uwagi same się skompromitują.
Zdaję sobie sprawę, że jest inna grupa odbiorców - ci mało krytyczni, mało myślący, których przekonuje "logika uporu, negacji typu nie bo nie, i personalnych form sporu". Ci pewnie instynktownie podchwycą Twój styl argumentowania, ci może uznają: skoro ten fedor ma tyle do powiedzenia negatywów o samym Dyszyńskim, to znaczy, że zapewne ma rację też w kwestii sądu nad człowiekiem i interpretacji Biblii.
Podzielimy się zatem stronnikami - odbserwatorami. Ty sobie weź tych, których przekonuje Twoja postawa wpierania i napastliwości personalnej, ja sobie wezmę dokładnie przeciwną frakcję, czyli tych, których napastliwość zniechęca, a przekonuje skupienie na argumentach w sprawie. Obaj będziemy zadowoleni, bo ja do ludzi z "Twojej bajki myślenia", czyli ludzi wrażliwych głównie na to czy ktoś swoje w kółko sto razy powtarza, dodając napastliwe komentarze, WRĘCZ NIE CHCĘ MIEĆ jako tych, którzy mnie wspierają. Niech oni idą do Ciebie - tam się będą dobrze czuli, zaś ode mnie ci bezmyślni, bezkrytyczni, czuli na podległość, chętnie się godzący z tym, żeby ulegać samemu pustemu uporowi w stwierdzaniu swego i okazywaniu napastliwości.


No i znowu ucieczka Dyszyńskiego w ogólniki. To było do przewidzenia. A wynikania jego widzimisiowatych wypocin z wersetów biblijnych jakie przytacza i nadinterpretowuje, jak nie było, tak nie ma

Niech każdy sam się przekona - tekst dyskusji wciąż jest dostępny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:41, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Znowu same twoje widzimisię, które nic z Biblią nie mają wspólnego

Jak najbardziej z Biblią ma ścisły związek. Cytaty podałem.


Szatan też Jezusowi cytował Biblię. Cytaty podałeś ale nie mają one żadnego związku z tym co z nich wyfantazjowałeś. Wystarczy zacytować te fragmenty i porównać z tym co napisałeś. Związek jest zerowy i to tylko twoja kolejna nadinterpretacja

Nie zgadzam się z tymi Twoimi ocenami.
Kto jest zainteresowany, niech zajrzy wprost do tego, co przedstawiłem i wyrobi sobie własne zdanie. Nie zamierzam teraz z Tobą się bawić w przekomarzanki typu "moja prawda mojsza", bo to, co piszę ADRESOWANE JEST DO MYŚLĄCYCH ODBIORCÓW. Myślący samodzielnie i krytycznie czytelnicy nie potrzebują, aby im jeszcze dodatkowo agitować za tym co napisane, bo sobie przeczytają i SAMI WYROBIĄ SOBIE ZDANIE.

Mam też nadzieję, że myślący odbiorca, jak zobaczy moje, a potem Twoje wpisy, w których główny kierunek dyskusyjnego natarcia jest personalny w stylu "Dyszyński to, Dyszyński tamto", to taki odbiorca oceni Twoją argumentację jako: oto jest jakiś bardzo stronniczy, fanatyczny dyskutant, który nie odróżnia dyskusji nad zagadnieniem od walki personalnej, czyli ostatecznie Twoje uwagi same się skompromitują.
Zdaję sobie sprawę, że jest inna grupa odbiorców - ci mało krytyczni, mało myślący, których przekonuje "logika uporu, negacji typu nie bo nie, i personalnych form sporu". Ci pewnie instynktownie podchwycą Twój styl argumentowania, ci może uznają: skoro ten fedor ma tyle do powiedzenia negatywów o samym Dyszyńskim, to znaczy, że zapewne ma rację też w kwestii sądu nad człowiekiem i interpretacji Biblii.
Podzielimy się zatem stronnikami - odbserwatorami. Ty sobie weź tych, których przekonuje Twoja postawa wpierania i napastliwości personalnej, ja sobie wezmę dokładnie przeciwną frakcję, czyli tych, których napastliwość zniechęca, a przekonuje skupienie na argumentach w sprawie. Obaj będziemy zadowoleni, bo ja do ludzi z "Twojej bajki myślenia", czyli ludzi wrażliwych głównie na to czy ktoś swoje w kółko sto razy powtarza, dodając napastliwe komentarze, WRĘCZ NIE CHCĘ MIEĆ jako tych, którzy mnie wspierają. Niech oni idą do Ciebie - tam się będą dobrze czuli, zaś ode mnie ci bezmyślni, bezkrytyczni, czuli na podległość, chętnie się godzący z tym, żeby ulegać samemu pustemu uporowi w stwierdzaniu swego i okazywaniu napastliwości.


No i znowu ucieczka Dyszyńskiego w ogólniki. To było do przewidzenia. A wynikania jego widzimisiowatych wypocin z wersetów biblijnych jakie przytacza i nadinterpretowuje, jak nie było, tak nie ma

Niech każdy sam się przekona - tekst dyskusji wciąż jest dostępny.


A co mnie obchodzi "każdy". Wyżej pokazałem na przykładzie zapodanego przez ciebie wersetu z Biblii i twojego stwierdzenia następującego po nim, że te zdania nie mają ze sobą kompletnie nic wspólnego. A więc nie ma między nimi żadnego wynikania. Zapodany przeze mnie przykład braku wynikania i twoich nadinterpretacji Biblii oczywiście olałeś. A na pokazanie przez ciebie wynikania między twoimi fantazjami i zapodawanymi przez ciebie wersetami z Biblii, które nie mają nic wspólnego z twoimi fantazjami, to już nie ma nawet co liczyć. To było do przewidzenia


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 16:46, 16 Lip 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:54, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
A co mnie obchodzi "każdy". Wyżej pokazałem na przykładzie zapodanego przez ciebie wersetu i twojego stwierdzenia następującego po nim, że te zdania nie mają ze sobą kompletnie nic wspólnego. A więc nie ma między nimi żadnego wynikania. Zapodany przeze mnie przykładu braku wynikania i twoich nadinterpretacji oczywiście olałeś. A na pokazanie przez ciebie wynikania między twoimi fantazjami i zapodawanymi przez ciebie wersetami z Biblii, które nie mają nic wspólnego z twoimi fantazjami, to już nie ma co liczyć. To było do przewidzenia

Tak swoją drogą to może kiedyś warto byłoby opisać ten styl dyskutowania, jaki tu stosujesz - maksymalnego skupienia się na OGŁASZANIU, ŻE SIĘ COŚ tam udowodniło, wykazało, pokazało itp. itd. Jak się zajrzy do tego, co rzeczywiście tam było, to właściwie nie ma nic LOGICZNIE NAWIĄZUJĄCEGO do przedmiotu sprawy. Jest jakaś fraza, która równie dobrze mogłaby (nie psując znaczeń) zostać podmieniona przez "29 =n-90nh 0o", czy dowolny inny bełkot. Ale do tej pustej frazy uruchomisz oczywiście wielką machinę agitacyjną zawierającą (nie wszystko na raz, ale wybierając z listy):
- powtarzające się deklaracje o tym, jako to ona coś pokazuje, albo udowadnia
- zestaw napaści personalnych
- zestaw gołosłownych zaprzeczeń temu, co pisze oponent
- nastą kopię cytatów, które gdzieś wcześniej zamieszczałeś, a których związek ze sprawami, o których jest mowa w wątkach jest identyczny we wszystkich tych wątkach - dlatego (wg Ciebie) do każdego one pasują - wszak nie ma żadnych wymagań logicznych, jakie one miałyby spełniać, więc wszędzie tak samo dobrze się nadają... :rotfl:

Kto głupi, może da się Tobie zwieść. Bo głupcy w ogóle chcą mieć opinię szybko, zaś tworzą ją pod kątem działania na ich emocje, a nie intelekt.
Dlatego wszystkich nie głupców czytających te dyskusje zachęcam - zanim uwierzycie na słowo w ten festiwal buńczucznych fedorowych deklaracji, po prostu sprawdźcie, co naprawdę zamieścił fedorowy oponent (i dotyczy to nie tylko mnie, ale każdego, kto z fedorem kiedyś dyskutował). Zobaczcie sami, czy jakakolwiek logicznie spójna treść za deklaracjami stron stoi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:01, 16 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
A co mnie obchodzi "każdy". Wyżej pokazałem na przykładzie zapodanego przez ciebie wersetu i twojego stwierdzenia następującego po nim, że te zdania nie mają ze sobą kompletnie nic wspólnego. A więc nie ma między nimi żadnego wynikania. Zapodany przeze mnie przykładu braku wynikania i twoich nadinterpretacji oczywiście olałeś. A na pokazanie przez ciebie wynikania między twoimi fantazjami i zapodawanymi przez ciebie wersetami z Biblii, które nie mają nic wspólnego z twoimi fantazjami, to już nie ma co liczyć. To było do przewidzenia

Tak swoją drogą to może kiedyś warto byłoby opisać ten styl dyskutowania, jaki tu stosujesz - maksymalnego skupienia się na OGŁASZANIU, ŻE SIĘ COŚ tam udowodniło, wykazało, pokazało itp. itd. Jak się zajrzy do tego, co rzeczywiście tam było, to właściwie nie ma nic LOGICZNIE NAWIĄZUJĄCEGO do przedmiotu sprawy. Jest jakaś fraza, która równie dobrze mogłaby (nie psując znaczeń) zostać podmieniona przez "29 =n-90nh 0o", czy dowolny inny bełkot. Ale do tej pustej frazy uruchomisz oczywiście wielką machinę agitacyjną zawierającą (nie wszystko na raz, ale wybierając z listy):
- powtarzające się deklaracje o tym, jako to ona coś pokazuje, albo udowadnia
- zestaw napaści personalnych
- zestaw gołosłownych zaprzeczeń temu, co pisze oponent
- nastą kopię cytatów, które gdzieś wcześniej zamieszczałeś, a których związek ze sprawami, o których jest mowa w wątkach jest identyczny we wszystkich tych wątkach - dlatego (wg Ciebie) do każdego one pasują - wszak nie ma żadnych wymagań logicznych, jakie one miałyby spełniać, więc wszędzie tak samo dobrze się nadają... :rotfl:

Kto głupi, może da się Tobie zwieść. Bo głupcy w ogóle chcą mieć opinię szybko, zaś tworzą ją pod kątem działania na ich emocje, a nie intelekt.
Dlatego wszystkich nie głupców czytających te dyskusje zachęcam - zanim uwierzycie na słowo w ten festiwal buńczucznych fedorowych deklaracji, po prostu sprawdźcie, co naprawdę zamieścił fedorowy oponent (i dotyczy to nie tylko mnie, ale każdego, kto z fedorem kiedyś dyskutował). Zobaczcie sami, czy jakakolwiek logicznie spójna treść za deklaracjami stron stoi.


Znów tylko ogólnikowe wodolejstwo i wycieczki personalne (coś, co z taką lubością zarzucasz innym), które ma odwrócić uwagę od tego, że żadnego wynikania między twoimi fantazjami i Biblią nie ma. Ja to pokazałem na konkretnym przykładzie. A ty nie tylko nie jesteś w stanie temu zaprzeczyć, ale nie jesteś w stanie podać ani jednego przypadku odwrotnego
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33759
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:19, 28 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
...

Z jednym się zgodzę z narracją fedorową: dla niektórych sąd ich życia (już ogólnie tu piszę, bo teza jest niezależna od tego, czy człowiek sam się sądzi, czy czekają tylko na wyrok ogłaszany im przez nadrzędne osoby) będzie związany z ogromnym cierpieniem.
Rzeczywiście co niektórzy trafią tam, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdzie jest "ogień wieczny" (osobnym pytaniem jest, czy przebywanie w ogniu wiecznym też będzie wieczne).
I będzie też: (59) Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka. (Ewangelia Łukasza 12:59)
Wobec kogo będzie PEŁNA SUROWOŚĆ kary?...
Można to odszukać w pełnym kontekście cytatu: (58) Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. (59) Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka. (Ewangelia Łukasza 12:59)
Ten, kto NIE ZADBAŁ O DĄŻENIE DO ZGODY I DO WZAJEMNEGO PRZEBACZENIA.

Sam się zatem tu dołożę do tej argumentacji o surowości kary dla co niektórych:
(23) Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. (24) Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. (25) Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. (26) Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam. (27) Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. (28) Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! (29) Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie. (30) On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. (31) Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. (32) Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. (33) Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? (34) I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. (35) Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu. (Ewangelia Mateusza 18)
Bo jest JAWNIE OKREŚLONE, czyjej kary nie będzie nic uszczuplało - właśnie tym, którzy aspekt przebaczenia uznali za nieistotny.
(50) i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. (Ewangelia Mateusza 13:50)

Różnimy się z fedorem uznaniem, CO będzie tym "piecem" rozpalonym. Ja twierdzę, że skoro ciała już nie będzie, to piecem musi byś SAMA ŚWIADOMOŚĆ, czyli ten OGIEŃ ZAPŁONIE W SUMIENIU grzesznika, który odrzucił przebaczenie i miłosierdzie. Więc będzie WEDŁUG JEGO ZASAD (choć już bez racjonalizowania, mataczenia, udawania, że jest inaczej niż było naprawdę) - tak jak uznał i zechciał, tak będzie miał: (2) Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. (Ewangelia Mateusza 7:2)

Więc sąd tych, którzy przebaczenia nie uznawali DO NICH WRÓCI - nie będzie przebaczenia. Sami będą wtedy wiedzieli, że im się to należy! Przecież sami to głosili i wedle tego sami postępowali! Sami się osądzili:
(37) Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony. (Ewangelia Mateusza 12:37)

Ci co mieli słowa/przekonania "przebaczenie to pluszowa postawa, niegodna mojej wiary" wedle tego zostaną właśnie potraktowani teraz i z zewnątrz, ale i we własnym sumieniu - w końcu przecież sami to głosili, sami tego chcieli. Więc nawet nie będą mogli mieć do nikogo pretensji o to, co ich na koniec spotkało.
I tak to sam się osądzi ów ktoś. Właściwie PRZEZ CAŁY ŻYCIE OSĄDZA SIĘ - już teraz. Osądza się (przy założeniu, że jego wlasną miarą zostanie zmierzony) już teraz, bo tę miarę do osądzenia się przy rozliczeniu podczas śmierci, aktualnie w życiu TWORZY. Czy jeśli komuś nieznośne wydaje się przebaczanie, "należy zrobić wbrew" i potem przebaczyć?... - No przecież nie będą się takim sprzeciwiać - kto pragnął życia i sądu bez przebaczenia i miłosierdzia dokladnie według swoich pragnień sąd dostanie. Czyli nie wyjdzie stamtąd, dopóki nie odda OSTATNIEGO pieniążka - BEZ ŻADNEJ TARYFY ULGOWEJ.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 18:17, 28 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Strona 7 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin