Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6443
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Śro 7:41, 03 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:

Na razie chyba daruję sobie pisanie na tablecie. Nie skomentuję więc różnych postów.

Czy tę decyzje podjąłeś po rozważeniu za i przeciw? Odpowiedzi tak lub nie z powodzeniem możesz dokonać korzystając z tabletu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:13, 03 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Na razie chyba daruję sobie pisanie na tablecie. Nie skomentuję więc różnych postów.

Czy tę decyzje podjąłeś po rozważeniu za i przeciw? Odpowiedzi tak lub nie z powodzeniem możesz dokonać korzystając z tabletu.


Obawiam się, że problem leży gdzie indziej. Po prostu zgubił się na forum, co widać po tym, że odpisuje gdzie indziej niż chciał, co sam przyznał
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:35, 04 Lip 2024    Temat postu:

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Dla mnie sąd zaczyna się w momencie, gdy zadamy pytanie: a dlaczego nie byłeś CZYMŚ WIĘCEJ, niż tym, co tu np. anbo wyżej wyszczególnił?...


O WSZYSTKIM co robisz decyduje to, jaką masz naturę, jakie masz cechy, a to jakie masz, jaki jesteś, nie zalezy od ciebie, bo to jak siebie ksztaltujesz zalezy od tego, co dostajesz na start i w jakim otoczeniu żyjesz, a zwłaszcza, w jakim dorastasz. Przyczyna KAŻDEJ twojej decyzji prowadzi do przyczyny poza tobą i inaczej być nie może bo nie można się stworzyć. Zastajesz siebie z jakąs bazą startową i na niej siebie budujesz, a to budowanie zalezy właśnie od tej bazy. Najprostrza sprawa: wola jest wynikiem analizy danych, a ta analiza zależy miedzy innymi od twoich możliwości intelektualnych - czy możesz siłą woli je zmienić? Nie. Masz taką inteligencję jaką masz, a to od niej zależy jaką masz .


To może inaczej sformułuję bazową ideę: ten wynik analizy danych, o jakim tu piszesz w moim modelu jest po prostu niejednoznaczny. Dochodzi tu czynnik, który jest niemodelowalny, sięgający w rzeczywistość w pewnym stopniu ponad przestrzenią i czasem, nie dając się w żaden sposób ustalić pod postacią statycznego zbioru danych. Podobny mechanizm ideowy jest w zasadzie nieokreśloności Heisenberga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6443
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Czw 18:06, 04 Lip 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Dla mnie sąd zaczyna się w momencie, gdy zadamy pytanie: a dlaczego nie byłeś CZYMŚ WIĘCEJ, niż tym, co tu np. anbo wyżej wyszczególnił?...


O WSZYSTKIM co robisz decyduje to, jaką masz naturę, jakie masz cechy, a to jakie masz, jaki jesteś, nie zalezy od ciebie, bo to jak siebie ksztaltujesz zalezy od tego, co dostajesz na start i w jakim otoczeniu żyjesz, a zwłaszcza, w jakim dorastasz. Przyczyna KAŻDEJ twojej decyzji prowadzi do przyczyny poza tobą i inaczej być nie może bo nie można się stworzyć. Zastajesz siebie z jakąs bazą startową i na niej siebie budujesz, a to budowanie zalezy właśnie od tej bazy. Najprostrza sprawa: wola jest wynikiem analizy danych, a ta analiza zależy miedzy innymi od twoich możliwości intelektualnych - czy możesz siłą woli je zmienić? Nie. Masz taką inteligencję jaką masz, a to od niej zależy jaką masz .


To może inaczej sformułuję bazową ideę: ten wynik analizy danych, o jakim tu piszesz w moim modelu jest po prostu niejednoznaczny. Dochodzi tu czynnik, który jest niemodelowalny, sięgający w rzeczywistość w pewnym stopniu ponad przestrzenią i czasem, nie dając się w żaden sposób ustalić pod postacią statycznego zbioru danych. Podobny mechanizm ideowy jest w zasadzie nieokreśloności Heisenberga.


Michał Dyszyński napisał:

Na razie chyba daruję sobie pisanie na tablecie. Nie skomentuję więc różnych postów.

Czy tę decyzje podjąłeś po rozważeniu za i przeciw?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:30, 04 Lip 2024    Temat postu:

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Dla mnie sąd zaczyna się w momencie, gdy zadamy pytanie: a dlaczego nie byłeś CZYMŚ WIĘCEJ, niż tym, co tu np. anbo wyżej wyszczególnił?...


O WSZYSTKIM co robisz decyduje to, jaką masz naturę, jakie masz cechy, a to jakie masz, jaki jesteś, nie zalezy od ciebie, bo to jak siebie ksztaltujesz zalezy od tego, co dostajesz na start i w jakim otoczeniu żyjesz, a zwłaszcza, w jakim dorastasz. Przyczyna KAŻDEJ twojej decyzji prowadzi do przyczyny poza tobą i inaczej być nie może bo nie można się stworzyć. Zastajesz siebie z jakąs bazą startową i na niej siebie budujesz, a to budowanie zalezy właśnie od tej bazy. Najprostrza sprawa: wola jest wynikiem analizy danych, a ta analiza zależy miedzy innymi od twoich możliwości intelektualnych - czy możesz siłą woli je zmienić? Nie. Masz taką inteligencję jaką masz, a to od niej zależy jaką masz .


To może inaczej sformułuję bazową ideę: ten wynik analizy danych, o jakim tu piszesz w moim modelu jest po prostu niejednoznaczny. Dochodzi tu czynnik, który jest niemodelowalny, sięgający w rzeczywistość w pewnym stopniu ponad przestrzenią i czasem, nie dając się w żaden sposób ustalić pod postacią statycznego zbioru danych. Podobny mechanizm ideowy jest w zasadzie nieokreśloności Heisenberga.


Michał Dyszyński napisał:

Na razie chyba daruję sobie pisanie na tablecie. Nie skomentuję więc różnych postów.

Czy tę decyzje podjąłeś po rozważeniu za i przeciw?


Co jest zlego w pisaniu z tableta lub Androida?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:34, 04 Lip 2024    Temat postu:

O wiele wolniej się pisze, nie ma niektórych opcji forum
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:51, 04 Lip 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
O wiele wolniej się pisze, nie ma niektórych opcji forum


Jakich?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6443
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Pią 6:19, 05 Lip 2024    Temat postu:

Uprasza się o nie zaśmiecanie dyskusji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6443
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Pią 6:26, 05 Lip 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Dla mnie sąd zaczyna się w momencie, gdy zadamy pytanie: a dlaczego nie byłeś CZYMŚ WIĘCEJ, niż tym, co tu np. anbo wyżej wyszczególnił?...


O WSZYSTKIM co robisz decyduje to, jaką masz naturę, jakie masz cechy, a to jakie masz, jaki jesteś, nie zalezy od ciebie, bo to jak siebie ksztaltujesz zalezy od tego, co dostajesz na start i w jakim otoczeniu żyjesz, a zwłaszcza, w jakim dorastasz. Przyczyna KAŻDEJ twojej decyzji prowadzi do przyczyny poza tobą i inaczej być nie może bo nie można się stworzyć. Zastajesz siebie z jakąs bazą startową i na niej siebie budujesz, a to budowanie zalezy właśnie od tej bazy. Najprostrza sprawa: wola jest wynikiem analizy danych, a ta analiza zależy miedzy innymi od twoich możliwości intelektualnych - czy możesz siłą woli je zmienić? Nie. Masz taką inteligencję jaką masz, a to od niej zależy jaką masz .


To może inaczej sformułuję bazową ideę: ten wynik analizy danych, o jakim tu piszesz w moim modelu jest po prostu niejednoznaczny. Dochodzi tu czynnik, który jest niemodelowalny, sięgający w rzeczywistość w pewnym stopniu ponad przestrzenią i czasem, nie dając się w żaden sposób ustalić pod postacią statycznego zbioru danych. Podobny mechanizm ideowy jest w zasadzie nieokreśloności Heisenberga.

Wynik analizy danych jest jednoznaczny, jest to twoja wola, twoja decyzja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 7:37, 05 Lip 2024    Temat postu:

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Dla mnie sąd zaczyna się w momencie, gdy zadamy pytanie: a dlaczego nie byłeś CZYMŚ WIĘCEJ, niż tym, co tu np. anbo wyżej wyszczególnił?...


O WSZYSTKIM co robisz decyduje to, jaką masz naturę, jakie masz cechy, a to jakie masz, jaki jesteś, nie zalezy od ciebie, bo to jak siebie ksztaltujesz zalezy od tego, co dostajesz na start i w jakim otoczeniu żyjesz, a zwłaszcza, w jakim dorastasz. Przyczyna KAŻDEJ twojej decyzji prowadzi do przyczyny poza tobą i inaczej być nie może bo nie można się stworzyć. Zastajesz siebie z jakąs bazą startową i na niej siebie budujesz, a to budowanie zalezy właśnie od tej bazy. Najprostrza sprawa: wola jest wynikiem analizy danych, a ta analiza zależy miedzy innymi od twoich możliwości intelektualnych - czy możesz siłą woli je zmienić? Nie. Masz taką inteligencję jaką masz, a to od niej zależy jaką masz .


To może inaczej sformułuję bazową ideę: ten wynik analizy danych, o jakim tu piszesz w moim modelu jest po prostu niejednoznaczny. Dochodzi tu czynnik, który jest niemodelowalny, sięgający w rzeczywistość w pewnym stopniu ponad przestrzenią i czasem, nie dając się w żaden sposób ustalić pod postacią statycznego zbioru danych. Podobny mechanizm ideowy jest w zasadzie nieokreśloności Heisenberga.

Wynik analizy danych jest jednoznaczny, jest to twoja wola, twoja decyzja.


no właśnie, niezależnie, bez znaczenia, czym uwarunkowana, w szczególności, niezależnie od aktu stworzenia podmiotu.

a w wiadomym kontekście, logicznym jest:

1 A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?» 2 Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, 3 tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli». 4 Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! 5 Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło».
6 Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł. 7 A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.
8 Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie w porze powiewu wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. 9 Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» 10 On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». 11 Rzekł Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?» 12 Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem». 13 Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: «Dlaczego to uczyniłaś?» Niewiasta odpowiedziała: «Wąż mnie zwiódł i zjadłam». 14 Wtedy Pan Bóg rzekł do węża:
«Ponieważ to uczyniłeś,
bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i dzikich;
na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia.
15 Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a nie-
wiastę,
pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej:
ono ugodzi cię w głowę,
a ty ugodzisz je w piętę.
16 Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą».
17 Do mężczyzny zaś [Bóg] rzekł: «Ponieważ po-
słuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem, mówiąc: Nie będziesz z niego jeść –
przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu:
w trudzie będziesz zdobywał z niej pożywienie dla siebie
po wszystkie dni twego życia.

18 Cierń i oset będzie ci ona rodziła,
a przecież pokarmem twym są płody roli.
19 W pocie więc oblicza twego
będziesz musiał zdobywać pożywienie,
póki nie wrócisz do ziemi,
z której zostałeś wzięty;
bo prochem jesteś
i w proch się obrócisz!»
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:56, 05 Lip 2024    Temat postu:

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Dla mnie sąd zaczyna się w momencie, gdy zadamy pytanie: a dlaczego nie byłeś CZYMŚ WIĘCEJ, niż tym, co tu np. anbo wyżej wyszczególnił?...


O WSZYSTKIM co robisz decyduje to, jaką masz naturę, jakie masz cechy, a to jakie masz, jaki jesteś, nie zalezy od ciebie, bo to jak siebie ksztaltujesz zalezy od tego, co dostajesz na start i w jakim otoczeniu żyjesz, a zwłaszcza, w jakim dorastasz. Przyczyna KAŻDEJ twojej decyzji prowadzi do przyczyny poza tobą i inaczej być nie może bo nie można się stworzyć. Zastajesz siebie z jakąs bazą startową i na niej siebie budujesz, a to budowanie zalezy właśnie od tej bazy. Najprostrza sprawa: wola jest wynikiem analizy danych, a ta analiza zależy miedzy innymi od twoich możliwości intelektualnych - czy możesz siłą woli je zmienić? Nie. Masz taką inteligencję jaką masz, a to od niej zależy jaką masz .


To może inaczej sformułuję bazową ideę: ten wynik analizy danych, o jakim tu piszesz w moim modelu jest po prostu niejednoznaczny. Dochodzi tu czynnik, który jest niemodelowalny, sięgający w rzeczywistość w pewnym stopniu ponad przestrzenią i czasem, nie dając się w żaden sposób ustalić pod postacią statycznego zbioru danych. Podobny mechanizm ideowy jest w zasadzie nieokreśloności Heisenberga.

Wynik analizy danych jest jednoznaczny, jest to twoja wola, twoja decyzja.

Czego też dalszą konsekwencją będzie to, że obraz przyczynowo - skutkowy też robi się rozmyty, co by oznaczało, że ta sama rzeczywistość na wejściu odpowiada różnym efektom, skutkom. I coś za to rozmycie odpowiada. Łącząc dalej okoliczność owego rozmycia z obserwowanym powszechnie statystycznie potwierdzalnym efektem osiągania przez ludzi różnych, nieraz mocno wyfantazjowanych celów, lądujemy w obrazie rzeczywistości, gdzie świadomość jest graczem, a nie tylko marionetką losowości i narzucanych jej zewnętrznie schematów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6443
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Pią 19:14, 05 Lip 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Dla mnie sąd zaczyna się w momencie, gdy zadamy pytanie: a dlaczego nie byłeś CZYMŚ WIĘCEJ, niż tym, co tu np. anbo wyżej wyszczególnił?...


O WSZYSTKIM co robisz decyduje to, jaką masz naturę, jakie masz cechy, a to jakie masz, jaki jesteś, nie zalezy od ciebie, bo to jak siebie ksztaltujesz zalezy od tego, co dostajesz na start i w jakim otoczeniu żyjesz, a zwłaszcza, w jakim dorastasz. Przyczyna KAŻDEJ twojej decyzji prowadzi do przyczyny poza tobą i inaczej być nie może bo nie można się stworzyć. Zastajesz siebie z jakąs bazą startową i na niej siebie budujesz, a to budowanie zalezy właśnie od tej bazy. Najprostrza sprawa: wola jest wynikiem analizy danych, a ta analiza zależy miedzy innymi od twoich możliwości intelektualnych - czy możesz siłą woli je zmienić? Nie. Masz taką inteligencję jaką masz, a to od niej zależy jaką masz .


To może inaczej sformułuję bazową ideę: ten wynik analizy danych, o jakim tu piszesz w moim modelu jest po prostu niejednoznaczny. Dochodzi tu czynnik, który jest niemodelowalny, sięgający w rzeczywistość w pewnym stopniu ponad przestrzenią i czasem, nie dając się w żaden sposób ustalić pod postacią statycznego zbioru danych. Podobny mechanizm ideowy jest w zasadzie nieokreśloności Heisenberga.

Wynik analizy danych jest jednoznaczny, jest to twoja wola, twoja decyzja.

Czego też dalszą konsekwencją będzie to, że obraz przyczynowo - skutkowy też robi się rozmyty,

Mam rozumieć, że przyznajesz, że wynik analizy danych jest jednoznaczny? Wcześniej napisałeś, że jest niejednoznaczny. Ale ważniejsze: jakim cudem konsekwencją (czyli, że z tego wynika?) jednoznaczności wyniku analizy danych ma być rozmycie (co to w ogóle znaczy?) obrazu przyczynowo-skutkowego?

Michał Dyszyński napisał:

co by oznaczało, że ta sama rzeczywistość na wejściu odpowiada różnym efektom, skutkom.

Teraz znowu piszesz, że wynik jest niejednoznaczny. Ale: nie masz z czego tego wnioskować, bo nie da się przeprowadzić doświadczenia, w którym ten sam człowiek w tych samych okolicznościach (dokładnie identycznych) mógłby kilka razy podjąć decyzję, żebyśmy mogli ewentualnie zaobserwować istnienie nieznanego czynnika albo przypadkowości, gdyby chociaż raz wybrał inaczej.
Wiemy z obserwacji (także autoobserwacji), że decyzja jest pochodną właściwości podmiotu, w tym - to oczywiste - jego inteligencji. Znanych czynników jest wiele (poziom hormonów, pamięć, wiedza, inteligencja, wychowanie, doświadczenia życiowe...). Gdyby czynnik był przypadkowy albo spoza podmiotu, albo gdyby wola pojawiła się z innej przyczyny niż świadoma analiza danych, , na przykład bez przyczyny, to nie można by tej woli przypisać podmiotowi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:33, 07 Lip 2024    Temat postu:

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

co by oznaczało, że ta sama rzeczywistość na wejściu odpowiada różnym efektom, skutkom.

Teraz znowu piszesz, że wynik jest niejednoznaczny. Ale: nie masz z czego tego wnioskować, bo nie da się przeprowadzić doświadczenia, w którym ten sam człowiek w tych samych okolicznościach (dokładnie identycznych) mógłby kilka razy podjąć decyzję, żebyśmy mogli ewentualnie zaobserwować istnienie nieznanego czynnika albo przypadkowości, gdyby chociaż raz wybrał inaczej.
Wiemy z obserwacji (także autoobserwacji), że decyzja jest pochodną właściwości podmiotu, w tym - to oczywiste - jego inteligencji. Znanych czynników jest wiele (poziom hormonów, pamięć, wiedza, inteligencja, wychowanie, doświadczenia życiowe...). Gdyby czynnik był przypadkowy albo spoza podmiotu, albo gdyby wola pojawiła się z innej przyczyny niż świadoma analiza danych, , na przykład bez przyczyny, to nie można by tej woli przypisać podmiotowi.

Wcięło mi "nie" (pewnie przez tę edycję na tablecie) - ma być, że wynik analizy jest NIEjednoznaczny.
To, że sobie wyróżniamy różne czynniki - np. inteligencja, wychowanie itd. - nie oznacza, iż ściśle opisaliśmy zjawisko. Te pojęcia same są rozmyte, stosowane w znacznym stopniu uznaniowo, intuicyjnie.
Ale ciekawe jest Twoje wskazanie na autoobserwację. Warto byłoby w tym kontekście się zastanowić: czym autoobserwacja właściwie jest?
- Ja bym ją nazwał skierowaniem funkcji rozpoznawania w sposób, który próbuje odseparować poznający podmiot od reszty aspektów doznań. Jest to też faktycznie "pochodna" bardzo wielu czynników, których wzajemne związki są de facto niewymodelowane przez nikogo ściśle, opierają się więc na podejściu intuicyjnym, czyli podejściu "co się komu wydawało w danej kwestii".
Mamy problem z samym wyłonieniem się ja, elementów decyzji, ścisłym sformułowaniem tego, co doznaliśmy. To są głównie intuicje, z bardzo nieporadnymi próbami ich uściślania.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 22:34, 07 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6443
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Pon 8:42, 08 Lip 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

To, że sobie wyróżniamy różne czynniki - np. inteligencja, wychowanie itd. - nie oznacza, iż ściśle opisaliśmy zjawisko. Te pojęcia same są rozmyte, stosowane w znacznym stopniu uznaniowo, intuicyjnie.

Nie twierdzę, że je opisaliśmy ścieśle, wyczerpując listę czynników. Problem w tym, że one wszystkie są niezalezne od ciebie. Wprawdzie w jakimś stopniu możesz wpływać na swoje ciało (chociażby poprzez świadome odżywianie się, ćwiczenie pamięci itp), którego przynajmniej w duzej mierze pochodną są twoje decyzje, ale ten wpływ jest mocno ograniczony, a po drugie - co ważniejsze - twoja pierwsza decyzja zapada w momencie, w którym masz do czynienia z sobą zupełnie niezależnym od ciebie. Fundament, na którym siebie budujesz nie ty postawileś. Od tego nie uciekniesz.

Michał Dyszyński napisał:

Ale ciekawe jest Twoje wskazanie na autoobserwację. Warto byłoby w tym kontekście się zastanowić: czym autoobserwacja właściwie jest?
- Ja bym ją nazwał skierowaniem funkcji rozpoznawania w sposób, który próbuje odseparować poznający podmiot od reszty aspektów doznań. Jest to też faktycznie "pochodna" bardzo wielu czynników, których wzajemne związki są de facto niewymodelowane przez nikogo ściśle, opierają się więc na podejściu intuicyjnym, czyli podejściu "co się komu wydawało w danej kwestii".
Mamy problem z samym wyłonieniem się ja, elementów decyzji, ścisłym sformułowaniem tego, co doznaliśmy. To są głównie intuicje, z bardzo nieporadnymi próbami ich uściślania.

Jak zwykle zaczynasz szukać dziury w całym, gdy zostajesz przyciśnięty do muru. Negując możliwość przypisania czynników woli podmiotowi (osobie), negujesz wolność woli. Wpadasz z deszczu pod rynnę. Albo wola jest wynikiem analizy albo nie. Jeśli nie, to tylko ci się wydaje, że w wyniku analizy podjąłeś decyzję o napisanu posta na tablecie albo rezygnacji z tego. Jeśli jest, to jest zależna od czynników, które wymienilem. Jesli dołożysz do tego przypadek, to twoja wola nie zyska więcej wolnosci, prawda? Pojawienie się woli bez przyczyny zaneguje analizę jako przyczynę - zgadza się? Nie pisz obok tego, co napisałem, tylko odpowiedz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:35, 08 Lip 2024    Temat postu:

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Ale ciekawe jest Twoje wskazanie na autoobserwację. Warto byłoby w tym kontekście się zastanowić: czym autoobserwacja właściwie jest?
- Ja bym ją nazwał skierowaniem funkcji rozpoznawania w sposób, który próbuje odseparować poznający podmiot od reszty aspektów doznań. Jest to też faktycznie "pochodna" bardzo wielu czynników, których wzajemne związki są de facto niewymodelowane przez nikogo ściśle, opierają się więc na podejściu intuicyjnym, czyli podejściu "co się komu wydawało w danej kwestii".
Mamy problem z samym wyłonieniem się ja, elementów decyzji, ścisłym sformułowaniem tego, co doznaliśmy. To są głównie intuicje, z bardzo nieporadnymi próbami ich uściślania.

Jak zwykle zaczynasz szukać dziury w całym, gdy zostajesz przyciśnięty do muru. Negując możliwość przypisania czynników woli podmiotowi (osobie), negujesz wolność woli. Wpadasz z deszczu pod rynnę. Albo wola jest wynikiem analizy albo nie. Jeśli nie, to tylko ci się wydaje, że w wyniku analizy podjąłeś decyzję o napisanu posta na tablecie albo rezygnacji z tego. Jeśli jest, to jest zależna od czynników, które wymienilem. Jesli dołożysz do tego przypadek, to twoja wola nie zyska więcej wolnosci, prawda? Pojawienie się woli bez przyczyny zaneguje analizę jako przyczynę - zgadza się? Nie pisz obok tego, co napisałem, tylko odpowiedz.

Nie szukam żadnej dziury w całym, lecz DOKŁADNIE TO JEST TREŚCIĄ tego, co piszę tu od początku w kwestii wolności woli. To jest właściwie to samo, co pisałem wcześniej, tylko wyrażając to w innych słowach. Do tego, zdaje się, nawiązuje też szary obywatel. Może Cię mylić, że opisywane to jest to raz na jednym przykładzie, raz na innym, jest czasem wyrażane od strony szukania definicji, raz wskazywane jest, powołując się na nazwy odczuć, czy zachowań. Ale to jest ciągle jeden i ten sam problem, który można by nazwać PYTANIEM O JEDNOZNACZNOŚĆ PUNKTU WYJŚCIOWEGO, WZGLĘDEM SKUTKU I DALEJ JAKA JEST OWEJ (NIE)JEDNOZNACZNOŚCI NATURA.

Tutaj zaś wskazane zostało, że wszelkie owe czynniki, jakie się wskazuje, jako "to coś, co leży u podstaw decyzji" (czym by ono nie było, jakby nie określać granic i zależności między nimi) tylko pozornie jest określone. To umysł (nieporadnie, życzeniowo, naginając sprawy do tego, co umie jakoś tam rozumieć) wymyśla owe podziały na źródła wpływu, czyniąc to WCZEŚNIEJ ARBITRALNIE DEFINIUJĄC ZASADY, jakie mają obowiązywać w układzie. Mamy tu efekt samosprawdzającej się przepowiedni - coś w jakiś sposób widzimy, bo wcześniej założyliśmy, że taki sposób widzenia jest istotą sprawy.

Aby zilustrować trochę, jak wątpliwe może być owo podejście, rozważmy sytuację, w której różne osoby oglądają film na jakiejś platformie streamingowej. Jedna widzi ten film "normalnie", czyli jako opis pewnej fabuły, relacji między ludźmi i rzeczami, tworzącej pewien rodzaj narracji. A inna osoba tę całą sytuację opisze jako: tu są tylko jakieś świecące punkty świetlne, jakieś malutkie plamki RGB i wychylenia membrany głośnika. I w pewnym sensie ma każda z tych osób rację. Ale jaka tu jest "racja główna"? Czym "w swojej istocie" jest wyświetlany film?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6443
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Pon 12:24, 08 Lip 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Ale ciekawe jest Twoje wskazanie na autoobserwację. Warto byłoby w tym kontekście się zastanowić: czym autoobserwacja właściwie jest?
- Ja bym ją nazwał skierowaniem funkcji rozpoznawania w sposób, który próbuje odseparować poznający podmiot od reszty aspektów doznań. Jest to też faktycznie "pochodna" bardzo wielu czynników, których wzajemne związki są de facto niewymodelowane przez nikogo ściśle, opierają się więc na podejściu intuicyjnym, czyli podejściu "co się komu wydawało w danej kwestii".
Mamy problem z samym wyłonieniem się ja, elementów decyzji, ścisłym sformułowaniem tego, co doznaliśmy. To są głównie intuicje, z bardzo nieporadnymi próbami ich uściślania.

Jak zwykle zaczynasz szukać dziury w całym, gdy zostajesz przyciśnięty do muru. Negując możliwość przypisania czynników woli podmiotowi (osobie), negujesz wolność woli. Wpadasz z deszczu pod rynnę. Albo wola jest wynikiem analizy albo nie. Jeśli nie, to tylko ci się wydaje, że w wyniku analizy podjąłeś decyzję o napisanu posta na tablecie albo rezygnacji z tego. Jeśli jest, to jest zależna od czynników, które wymienilem. Jesli dołożysz do tego przypadek, to twoja wola nie zyska więcej wolnosci, prawda? Pojawienie się woli bez przyczyny zaneguje analizę jako przyczynę - zgadza się? Nie pisz obok tego, co napisałem, tylko odpowiedz.

Nie szukam żadnej dziury w całym, lecz DOKŁADNIE TO JEST TREŚCIĄ tego, co piszę tu od początku w kwestii wolności woli. To jest właściwie to samo, co pisałem wcześniej, tylko wyrażając to w innych słowach. Do tego, zdaje się, nawiązuje też szary obywatel. Może Cię mylić, że opisywane to jest to raz na jednym przykładzie, raz na innym, jest czasem wyrażane od strony szukania definicji, raz wskazywane jest, powołując się na nazwy odczuć, czy zachowań. Ale to jest ciągle jeden i ten sam problem, który można by nazwać PYTANIEM O JEDNOZNACZNOŚĆ PUNKTU WYJŚCIOWEGO, WZGLĘDEM SKUTKU I DALEJ JAKA JEST OWEJ (NIE)JEDNOZNACZNOŚCI NATURA.

Tutaj zaś wskazane zostało, że wszelkie owe czynniki, jakie się wskazuje, jako "to coś, co leży u podstaw decyzji" (czym by ono nie było, jakby nie określać granic i zależności między nimi) tylko pozornie jest określone. To umysł (nieporadnie, życzeniowo, naginając sprawy do tego, co umie jakoś tam rozumieć) wymyśla owe podziały na źródła wpływu, czyniąc to WCZEŚNIEJ ARBITRALNIE DEFINIUJĄC ZASADY, jakie mają obowiązywać w układzie. Mamy tu efekt samosprawdzającej się przepowiedni - coś w jakiś sposób widzimy, bo wcześniej założyliśmy, że taki sposób widzenia jest istotą sprawy.

Aby zilustrować trochę, jak wątpliwe może być owo podejście, rozważmy sytuację, w której różne osoby oglądają film na jakiejś platformie streamingowej. Jedna widzi ten film "normalnie", czyli jako opis pewnej fabuły, relacji między ludźmi i rzeczami, tworzącej pewien rodzaj narracji. A inna osoba tę całą sytuację opisze jako: tu są tylko jakieś świecące punkty świetlne, jakieś malutkie plamki RGB i wychylenia membrany głośnika. I w pewnym sensie ma każda z tych osób rację. Ale jaka tu jest "racja główna"? Czym "w swojej istocie" jest wyświetlany film?

Powtórze to, co napisałem w innym wątku: Rozmowa z tobą przypomina zabawę w berka z tą różnicą, że ty nie przyjmujesz do wiadomości, że zostałeś klepnięty. Nie mam ochoty dalej w to grać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:54, 08 Lip 2024    Temat postu:

anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:
anbo napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Ale ciekawe jest Twoje wskazanie na autoobserwację. Warto byłoby w tym kontekście się zastanowić: czym autoobserwacja właściwie jest?
- Ja bym ją nazwał skierowaniem funkcji rozpoznawania w sposób, który próbuje odseparować poznający podmiot od reszty aspektów doznań. Jest to też faktycznie "pochodna" bardzo wielu czynników, których wzajemne związki są de facto niewymodelowane przez nikogo ściśle, opierają się więc na podejściu intuicyjnym, czyli podejściu "co się komu wydawało w danej kwestii".
Mamy problem z samym wyłonieniem się ja, elementów decyzji, ścisłym sformułowaniem tego, co doznaliśmy. To są głównie intuicje, z bardzo nieporadnymi próbami ich uściślania.

Jak zwykle zaczynasz szukać dziury w całym, gdy zostajesz przyciśnięty do muru. Negując możliwość przypisania czynników woli podmiotowi (osobie), negujesz wolność woli. Wpadasz z deszczu pod rynnę. Albo wola jest wynikiem analizy albo nie. Jeśli nie, to tylko ci się wydaje, że w wyniku analizy podjąłeś decyzję o napisanu posta na tablecie albo rezygnacji z tego. Jeśli jest, to jest zależna od czynników, które wymienilem. Jesli dołożysz do tego przypadek, to twoja wola nie zyska więcej wolnosci, prawda? Pojawienie się woli bez przyczyny zaneguje analizę jako przyczynę - zgadza się? Nie pisz obok tego, co napisałem, tylko odpowiedz.

Nie szukam żadnej dziury w całym, lecz DOKŁADNIE TO JEST TREŚCIĄ tego, co piszę tu od początku w kwestii wolności woli. To jest właściwie to samo, co pisałem wcześniej, tylko wyrażając to w innych słowach. Do tego, zdaje się, nawiązuje też szary obywatel. Może Cię mylić, że opisywane to jest to raz na jednym przykładzie, raz na innym, jest czasem wyrażane od strony szukania definicji, raz wskazywane jest, powołując się na nazwy odczuć, czy zachowań. Ale to jest ciągle jeden i ten sam problem, który można by nazwać PYTANIEM O JEDNOZNACZNOŚĆ PUNKTU WYJŚCIOWEGO, WZGLĘDEM SKUTKU I DALEJ JAKA JEST OWEJ (NIE)JEDNOZNACZNOŚCI NATURA.

Tutaj zaś wskazane zostało, że wszelkie owe czynniki, jakie się wskazuje, jako "to coś, co leży u podstaw decyzji" (czym by ono nie było, jakby nie określać granic i zależności między nimi) tylko pozornie jest określone. To umysł (nieporadnie, życzeniowo, naginając sprawy do tego, co umie jakoś tam rozumieć) wymyśla owe podziały na źródła wpływu, czyniąc to WCZEŚNIEJ ARBITRALNIE DEFINIUJĄC ZASADY, jakie mają obowiązywać w układzie. Mamy tu efekt samosprawdzającej się przepowiedni - coś w jakiś sposób widzimy, bo wcześniej założyliśmy, że taki sposób widzenia jest istotą sprawy.

Aby zilustrować trochę, jak wątpliwe może być owo podejście, rozważmy sytuację, w której różne osoby oglądają film na jakiejś platformie streamingowej. Jedna widzi ten film "normalnie", czyli jako opis pewnej fabuły, relacji między ludźmi i rzeczami, tworzącej pewien rodzaj narracji. A inna osoba tę całą sytuację opisze jako: tu są tylko jakieś świecące punkty świetlne, jakieś malutkie plamki RGB i wychylenia membrany głośnika. I w pewnym sensie ma każda z tych osób rację. Ale jaka tu jest "racja główna"? Czym "w swojej istocie" jest wyświetlany film?

Powtórze to, co napisałem w innym wątku: Rozmowa z tobą przypomina zabawę w berka z tą różnicą, że ty nie przyjmujesz do wiadomości, że zostałeś klepnięty. Nie mam ochoty dalej w to grać.

Przyjmuję do wiadomości. Trochę mnie ciekawi, czym tu właściwie jest owo "klepnięcie mnie"... :think: Bo wychodzi na to, że to o czym myślimy w dyskusji jest tak znacząco różne, tak w ogóle inne cele, inne pytania sobie stawiamy, że się mijamy w sposób dla mnie zupełnie niezrozumiały. Chyba ja mam jakąś "ślepą plamkę" na to, co mi tutaj niektórzy sugerują. A jest pewnie i ślepa plamka w drugą stronę - tzn. mam wrażenie, że nijak nie jestem się w stanie przebić z przekazaniem o co z kolei jak tu od strony intelektualnej "walczę", jakie aspekty spraw mnie interesują (w odróżnieniu od tych, które są mi zupełnie obojętne).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:34, 08 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Wrócę do głównego motywu wątku
Michał Dyszyński napisał:
To, że ktoś jest "wiecznie potępiony" (na zawsze potępiony) nie oznacza wcale, że kara z tego tytułu też musi być wieczna. Apokatastaza zatem może być utrzymana nawet wtedy, gdy przyjmiemy opcje wiecznego potępienia.
Osobnym pytaniem jest CO, jest (wiecznie) potępione?
- Człowiek, dusza, świadomość,
- Czyny, postawy tego człowieka.

Warto zauważyć, że przejście od potępienia czynu do potępienia osoby jest nieoczywiste.
Można potępić kradzież jako taką, a jednocześnie usprawiedliwić osobę, która nie mając pieniędzy na zakup, ukradła bułkę, aby nakarmić nią głodne dziecko. Można uznać czyjś czyn za zły, ale jednocześnie zrozumieć, iż dana osoba o psychice i możliwościach, jakie miała, raczej nie dysponowała wystarczającą wewnętrzną mocą, aby się oprzeć pokusie.

W ogóle potępianie samego czynu w oderwaniu od osoby i konkretnych uwarunkowań wydaje się być jakimś zaprzeczeniem intuicji związanej z ideą sprawiedliwości. Czyli "niesprawiedliwe" dla większości ludzi byłoby potraktowanie tak samo jakiegoś złego czynu osoby, która np. została doprowadzona na krawędź swojej psychicznej wytrzymałości i osoby, która z premedytacją, dla kaprysu zrobiła to samo (z zewnątrz patrząc) zło.
Jeśli myślimy o "potępieniu", to wydaje się być dość daleka droga od stwierdzenia
- potępiam to, co zrobiłeś
do
- potępiam ciebie - człowieku - jesteś niegodny, jesteś zły, jesteś śmieciem, niewartym uwagi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:27, 11 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli myślimy o "potępieniu", to wydaje się być dość daleka droga od stwierdzenia
- potępiam to, co zrobiłeś
do
- potępiam ciebie - człowieku - jesteś niegodny, jesteś zły, jesteś śmieciem, niewartym uwagi.

Jest tu zatem ciekawe od strony teologii chrześcijańskiej pytanie: czy jeśli przyjmiemy, że Bóg coś w kontekście ludzkich czynów potępia, to
- (bardziej) potępia czyny, postawy
- (bardziej) potępia osoby
?... :think:

Weźmy też termin "wieczne potępienie" (w znaczeniu tego potępienia, ogłoszonego jako boskie). Ono może być odczytywane na różne sposoby - jakby Bog miał powiedzieć:
1. wiecznie potępiam postawę, którą wykazał człowiek X - była to postawa z grunta wadliwa, poniżająca mentalnie sprawcę, wstrętna i niegodziwa. Nie można tej postawy zaakceptować i WIECZNIE tak będzie, nigdy nie zostaną zaakceptowane takie zachowania.
2. wiecznie potępiam OSOBĘ - X to śmieć, nigdy nie zostanie zaakceptowany, przyjęty w społeczności zbawionych, może się tylko w nieskończoność smażyć w piekle.
Zarówno potępienie 1 jak i 2 jest "wieczne" w tym najtwardszym sensie słowa. A o które chodzi w Biblii (albo też W KTÓRYM MIEJSCU może być mowa o potępieniu 1, a w którym 2?)?... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:48, 11 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
czy jeśli przyjmiemy, że Bóg coś w kontekście ludzkich czynów potępia, to
- (bardziej) potępia czyny, postawy
- (bardziej) potępia osoby

Ale ja od dawna sobie stawiam jeszcze inne, powiązane z tym, pytanie: co oznacza sformułowanie sąd "boski"?...
Bo widzę tu dwie główne skrajne możliwości
1. Sąd dlatego jest "boski", że personalnie, arbitralnymi decyzjami, stwierdzając owe osądy, potencjalnie też nie przejmując się nikim innym, Bóg osądza ludzkie czyny.
2. Sąd jest "boski", bo Bóg PILNUJE SPEŁNIENIA REGUŁ, w ramach których sąd się dokonuje, ale wcale nie zajmuje się stwierdzaniem tego, co jest dobre, a co złe - wtedy to stwierdzanie dokonuje się W PRAWDZIE - W SAMYM UMYŚLE każdego człowieka, który ocenia się W SWOIM SUMIENIU.
W obu tych przypadkach sąd będzie zasadnie nazywany "boskim", choć sens będzie tu znacząco różny.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 14:49, 11 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:56, 14 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
Sąd jest "boski", bo Bóg PILNUJE SPEŁNIENIA REGUŁ, w ramach których sąd się dokonuje, ale wcale nie zajmuje się stwierdzaniem tego, co jest dobre, a co złe - wtedy to stwierdzanie dokonuje się W PRAWDZIE - W SAMYM UMYŚLE człowieka


Każdy sam przeprowadza sąd nad sobą? "Genialna" idea. Taka w stu procentach anarchistyczna, jak na Dyszyńskiego przystało. W ramach tej "genialnej" idei proponuję zlikwidować wszelkie sądownictwo i system więziennictwa. Niech każdy przestępca i zbrodniarz sam przeprowadza sąd nad sobą "w prawdzie" :rotfl: Wyroki są łatwe do przewidzenia. Wszyscy będą niewinni. Powszechna apokatastaza w praktyce

Dyszyński, twoja prywatna ewangelia, która jest całkowicie odklejona od Ewangelii Jezusowej, jest nieistotna. Nowy Testament i Jezus już wystarczająco dobitnie naświetlili sprawę sądu Bożego i nigdzie tam nie ma mowy o tym, że ktoś będzie się sądził sam:

"Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!" (Mt 25,41)

Dyszyński, czego to jest opis, jak właśnie nie sądu ostatecznego przeprowadzonego przez Jezusa?

Spójrzmy na inne teksty Biblii, które wyraźnie mówią o tym, że Bóg będzie przeprowadzał sąd nad grzesznikami:

"I dał mu władzę wykonywania sądu, bo jest Synem Człowieczym" (J 5,27)

"Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sprawiedliwie sądził cały świat przez człowieka, którego do tego przeznaczył, zapewniając o tym wszystkich przez wskrzeszenie go z martwych" (Dz 17,31)

"W dniu, w którym Bóg przez Jezusa Chrystusa będzie sądził skryte sprawy ludzkie według mojej ewangelii" (Rz 2,16)

"Zaklinam cię więc przed Bogiem i Panem Jezusem Chrystusem, który będzie sądził żywych i umarłych w czasie swego przyjścia i swego królestwa" (2 Tm 4,1)

Tak więc Dyszyński głosi już tylko swoją prywatną ewangelię, która z Ewangelią Jezusa nie ma nic wspólnego:

"Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!" (Ga 1,8-9)


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 20:28, 14 Lip 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:58, 14 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Sąd jest "boski", bo Bóg PILNUJE SPEŁNIENIA REGUŁ, w ramach których sąd się dokonuje, ale wcale nie zajmuje się stwierdzaniem tego, co jest dobre, a co złe - wtedy to stwierdzanie dokonuje się W PRAWDZIE - W SAMYM UMYŚLE człowieka


Każdy sam przeprowadza sąd nad sobą? "Genialna" idea. Taka w stu procentach anarchistyczna, jak na Dyszyńskiego przystało. W ramach tej "genialnej" idei proponuję zlikwidować wszelkie sądownictwo i system więziennictwa. Niech każdy przestępca i zbrodniarz sam przeprowadza sąd nad sobą "w prawdzie" :rotfl: Wyroki są łatwe do przewidzenia. Wszyscy będą niewinni. Powszechna apokatastaza w praktyce

Dyszyński, twoja prywatna ewangelia, która jest całkowicie odklejona od Ewangelii Jezusowej, jest nieistotna. Nowy Testament i Jezus już wystarczająco dobitnie naświetlili sprawę sądu Bożego i nigdzie tam nie ma mowy o tym, że ktoś będzie się sądził sam:

"Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!" (Mt 25,41)

Dyszyński, czego to jest opis, jak właśnie nie sądu ostatecznego przeprowadzonego przez Jezusa?

Spójrzmy na inne teksty Biblii, które wyraźnie mówią o tym, że Bóg będzie przeprowadzał sąd nad grzesznikami:

"I dał mu władzę wykonywania sądu, bo jest Synem Człowieczym" (J 5,27)

"Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sprawiedliwie sądził cały świat przez człowieka, którego do tego przeznaczył, zapewniając o tym wszystkich przez wskrzeszenie go z martwych" (Dz 17,31)

"W dniu, w którym Bóg przez Jezusa Chrystusa będzie sądził skryte sprawy ludzkie według mojej ewangelii" (Rz 2,16)

"Zaklinam cię więc przed Bogiem i Panem Jezusem Chrystusem, który będzie sądził żywych i umarłych w czasie swego przyjścia i swego królestwa" (2 Tm 4,1)

Tak więc Dyszyński głosi już tylko swoją prywatną ewangelię, która z Ewangelią Jezusa nie ma nic wspólnego:

"Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!" (Ga 1,8-9)

Rozumiem, że nie zgadzasz się z tą hipotezą, którą przedstawiłem. Ja też nie mogę powiedzieć, że wiem, jak na pewo jest. Przedstawiłem ROZWAŻANIA, hipotezy rozumienia sensu Biblii. Fajnie, że masz swoje zdanie na ten temat. Szanuję to, sam w jakiejś opcji mojego myślenia eksploruję podobny kierunek interpretacyjny, jak to (chyba nieudolnie) potrafię odczytać z Twoich wypowiedzi.
Czy wiem, jak to jest w rzeczywistości?...
Zakładam wręcz, że nawet jeśli moja hipoteza "coś w sobie ma", to i tak owa rzeczywistość okaże się o niebo bardziej złożona, zawierająca aspekty, o których mi się nie śniło. Nie wykluczam też, że Bóg w jakiejś postaci będzie musiał użyć jakiejś formy personalnej arbitralności, którą się wiąże z tradycyjnym rozumieniem sądu boskiego.

W sumie to nie tak dawno uświadomiłem sobie, co od dawna nas różni w podejściu do myslenia, filozofowania, rozważań na temat Biblii, a co wyraźnie rzutuje na jakąś formę mijania się w ogólnych sugestiach.
Ja w zdecydowanej większości przypadków moich rozważam, NIE STWIERDZAM CO JEST, ale ROZWAŻAM CO JEST MOŻLIWĄ OPCJĄ.
Twoje stanowisko właściwie we wszystkich sprawach z kolei pasuje mi do opisania go za pomocą paradygmatu: fedora ogłasza jedynie słuszną tezę, wobec której nie są dopuszczane żadne inne przemyślenia, żadne alternatywy, żadne zastanawiania się, to trzeba teraz spowodować, aby cały świat jakoś wchłonął to, co fedor twierdzi i zamknął się na każde inne rozumowanie, bo prawda fedorowa jest jedna jedyna, absolutna, zaś kto by się ośmielał sądzić inaczej wart jest wylonia na niego każdych pomyj, nagadania na niego wszystkiego, co się da, odsądzenia od wszelkiej czci i wiary. Zaś ostatecznie to fedor wygrywa, miesza z błotem każde inne stanowisko, a szczególnie niszczy każdą osobę, która by miała czelność sądzić coś innego, niż fedor w swojej niewzruszonej nieomylności raczył ogłosić.

Dla wyjaśnienia jeszcze dalej mojego podejścia, chcę dodać:
- ja nikogo do uznania moich refleksji nie zmuszam, a nawet daleki jestem od wpierania ich. Ja tylko delikatnie sugeruję: jeśli masz taką ochotę, jeśli stać Cię na pomyślenia w taki sposób, oto masz propozycję wypróbowania tej ścieżki interpretacji.
- jeśli rozważasz, to co tu (nieśmiało) zgląszam, to proszę, abyś nie czuł z mojej strony niczym tu przymuszonym. Wręcz sugeruję, abyś spojrzał na moje refleksje W PELNEJ OSOBISTEJ SZCZEROŚCI.
- jeśli przyjmiesz moją sugestię, to będzie to miłe, jeśli odrzucisz, to też się z tym zgodzę, bo nad tymi moimi sugestiami o niebo wyżej stawiam paradygmat, aby każdy, kto je roważa decydował maksymalnie w zgdzie z tym, co uznał prawdziwe i słuszne.

Teraz też NIE TWIERDZĘ, IŻ są boski jest dokładnie taki, jak to sugerowałem, a już uważam, iż jest znikoma szansa, iż jest TYLKO taki, jak to opisałem w tym wątku (w innych wątkach poruszałem też dodatkowe aspekty sądu bożego, więc sam tu byłbym nieszczery, gdybym miał głosić - choć NIE glosiłem - iż ta refleksja wyczerpuje temat).

Jeśli chcesz tu coś wygrać w tej dyskusji, to może nawet wygrałeś (nie wiem, co to jest owa "wygrana", ale może Ty, albo inni wiedzą, więc sobie zdekodują w swoich umysłach znaczenie tego czegoś i będą mieli swoje potwierdzenie). Bo ja tu nie walczę z nikim (z Tobą też). Wręcz uważam traktowanie dyskusji jako walkę, zamiast jako przekazywanie refleksji za niezgodne z moim osobistym kodeksem intelektualnym i wstydziłbym się przed samym sobą, gdybym odkrył, że jednak z Tobą tu miałem wyraźną intencję jakiejś walki.
Uznajmy więc, że to Ty wygrałeś (a rozumieją to Ci, którzy wiedzą o co tu może chodzić w takowym wygrywaniu). Ci, którzy coś znaleźli sensownego w moich refleksjach, mają mój uprzejmy uśmiech podziękowania, z sugestią, aby się do tego jakoś specjalnie nie przywiązywali, bo prawda (w tej, jak i każdej innej sprawie) i tak jest nieskończenie bardziej skomplikowana, niż to się da przedstawić na kilkunastu podstronach tekstu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 9:34, 15 Lip 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 3:59, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Sąd jest "boski", bo Bóg PILNUJE SPEŁNIENIA REGUŁ, w ramach których sąd się dokonuje, ale wcale nie zajmuje się stwierdzaniem tego, co jest dobre, a co złe - wtedy to stwierdzanie dokonuje się W PRAWDZIE - W SAMYM UMYŚLE człowieka


Każdy sam przeprowadza sąd nad sobą? "Genialna" idea. Taka w stu procentach anarchistyczna, jak na Dyszyńskiego przystało. W ramach tej "genialnej" idei proponuję zlikwidować wszelkie sądownictwo i system więziennictwa. Niech każdy przestępca i zbrodniarz sam przeprowadza sąd nad sobą "w prawdzie" :rotfl: Wyroki są łatwe do przewidzenia. Wszyscy będą niewinni. Powszechna apokatastaza w praktyce

Dyszyński, twoja prywatna ewangelia, która jest całkowicie odklejona od Ewangelii Jezusowej, jest nieistotna. Nowy Testament i Jezus już wystarczająco dobitnie naświetlili sprawę sądu Bożego i nigdzie tam nie ma mowy o tym, że ktoś będzie się sądził sam:

"Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!" (Mt 25,41)

Dyszyński, czego to jest opis, jak właśnie nie sądu ostatecznego przeprowadzonego przez Jezusa?

Spójrzmy na inne teksty Biblii, które wyraźnie mówią o tym, że Bóg będzie przeprowadzał sąd nad grzesznikami:

"I dał mu władzę wykonywania sądu, bo jest Synem Człowieczym" (J 5,27)

"Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sprawiedliwie sądził cały świat przez człowieka, którego do tego przeznaczył, zapewniając o tym wszystkich przez wskrzeszenie go z martwych" (Dz 17,31)

"W dniu, w którym Bóg przez Jezusa Chrystusa będzie sądził skryte sprawy ludzkie według mojej ewangelii" (Rz 2,16)

"Zaklinam cię więc przed Bogiem i Panem Jezusem Chrystusem, który będzie sądził żywych i umarłych w czasie swego przyjścia i swego królestwa" (2 Tm 4,1)

Tak więc Dyszyński głosi już tylko swoją prywatną ewangelię, która z Ewangelią Jezusa nie ma nic wspólnego:

"Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą [od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!" (Ga 1,8-9)

Rozumiem, że nie zgadzasz się z tą hipotezą, którą przedstawiłem. Ja też nie mogę powiedzieć, że wiem, jak na pewo jest. Przedstawiłem ROZWAŻANIA, hipotezy rozumienia sensu Biblii. Fajnie, że masz swoje zdanie na ten temat. Szanuję to, sam w jakiejś opcji mojego myślenia eksploruję podobny kierunek interpretacyjny, jak to (chyba nieudolnie) potrafię odczytać z Twoich wypowiedzi.
Czy wiem, jak to jest w rzeczywistości?...
Zakładam wręcz, że nawet jeśli moja hipoteza "coś w sobie ma", to i tak owa rzeczywistość okaże się o niebo bardziej złożona, zawierająca aspekty, o których mi się nie śniło. Nie wykluczam też, że Bóg w jakiejś postaci będzie musiał użyć jakiejś formy personalnej arbitralności, którą się wiąże z tradycyjnym rozumieniem sądu boskiego.

W sumie to nie tak dawno uświadomiłem sobie, co od dawna nas różni w podejściu do myslenia, filozofowania, rozważań na temat Biblii, a co wyraźnie rzutuje na jakąś formę mijania się w ogólnych sugestiach.
Ja w zdecydowanej większości przypadków moich rozważam, NIE STWIERDZAM CO JEST, ale ROZWAŻAM CO JEST MOŻLIWĄ OPCJĄ.
Twoje stanowisko właściwie we wszystkich sprawach z kolei pasuje mi do opisania go za pomocą paradygmatu: fedora ogłasza jedynie słuszną tezę, wobec której nie są dopuszczane żadne inne przemyślenia, żadne alternatywy, żadne zastanawiania się, to trzeba teraz spowodować, aby cały świat jakoś wchłonął to, co fedor twierdzi i zamknął się na każde inne rozumowanie, bo prawda fedorowa jest jedna jedyna, absolutna, zaś kto by się ośmielał sądzić inaczej wart jest wylonia na niego każdych pomyj, nagadania na niego wszystkiego, co się da, odsądzenia od wszelkiej czci i wiary. Zaś ostatecznie to fedor wygrywa, miesza z błotem każde inne stanowisko, a szczególnie niszczy każdą osobę, która by miała czelność sądzić coś innego, niż fedor w swojej niewzruszonej nieomylności raczył ogłosić.

Dla wyjaśnienia jeszcze dalej mojego podejścia, chcę dodać:
- ja nikogo do uznania moich refleksji nie zmuszam, a nawet daleki jestem od wpierania ich. Ja tylko delikatnie sugeruję: jeśli masz taką ochotę, jeśli stać Cię na pomyślenia w taki sposób, oto masz propozycję wypróbowania tej ścieżki interpretacji.
- jeśli rozważasz, to co tu (nieśmiało) zgląszam, to proszę, abyś nie czuł z mojej strony niczym tu przymuszonym. Wręcz sugeruję, abyś spojrzał na moje refleksje W PELNEJ OSOBISTEJ SZCZEROŚCI.
- jeśli przyjmiesz moją sugestię, to będzie to miłe, jeśli odrzucisz, to też się z tym zgodzę, bo nad tymi moimi sugestiami o niebo wyżej stawiam paradygmat, aby każdy, kto je roważa decydował maksymalnie w zgdzie z tym, co uznał prawdziwe i słuszne.

Teraz też NIE TWIERDZĘ, IŻ są boski jest dokładnie taki, jak to sugerowałem, a już uważam, iż jest znikoma szansa, iż jest TYLKO taki, jak to opisałem w tym wątku (w innych wątkach poruszałem też dodatkowe aspekty sądu bożego, więc sam tu byłbym nieszczery, gdybym miał głosić - choć NIE glosiłem - iż ta refleksja wyczerpuje temat).

Jeśli chcesz tu coś wygrać w tej dyskusji, to może nawet wygrałeś (nie wiem, co to jest owa "wygrana", ale może Ty, albo inni wiedzą, więc sobie zdekodują w swoich umysłach znaczenie tego czegoś i będą mieli swoje potwierdzenie). Bo ja tu nie walczę z nikim (z Tobą też). Wręcz uważam traktowanie dyskusji jako walkę, zamiast jako przekazywanie refleksji za niezgodne z moim osobistym kodeksem intelektualnym i wstydziłbym się przed samym sobą, gdybym odkrył, że jednak z Tobą tu miałem wyraźną intencję jakiejś walki.
Uznajmy więc, że to Ty wygrałeś (a rozumieją to Ci, którzy wiedzą o co tu może chodzić). Ci, którzy coś znaleźli sensownego w moich refleksjach, mają mój uprzejmy uśmiech podziękowania, z sugestią, aby się do tego jakoś specjalnie nie przywiązywali, bo prawda (w tej, jak i każdej innej sprawie) i tak jest nieskończenie bardziej skomplikowana, niż to się da przedstawić na kilkunasu podstronach tekstu.


To nie ja twierdzę, ale Biblia, z którą jesteś kompletnie sprzeczny. A to co ty "prezentujesz" to nie są "możliwe opcje", "alternatywne ścieżki" lub "hipotezy", ale po prostu kompletne bajania, które znowu są sprzeczne z Biblią. O oficjalnej nauce Kościoła już nawet nie wspominam, bo to masz całkowicie gdzieś. Nie produkujesz nic poza prywatną ewangelią, przed którą przestrzegał święty Paweł (Ga 1,8-9). Święty Paweł lub Jezus nigdzie nie nauczali, że istnieją jakieś "alternatywne ścieżki" w temacie nauki o sądzie Bożym. Te "alternatywne ścieżki" to tylko alternatywne określenie Dyszyńskiego na jego prywatną Ewangelię, tak mocno potępioną przez świętego Pawła (Ga 1,8-9). Jak widać już pierwotny Kościół potępiał jako fałszywą ewangelię to, co Dyszyński nazywa "alternatywnymi ścieżkami". I oczywiście jak zwykłe musiałeś wyprodukować ścianę tekstu, aby utopić te w sumie elementarne kwestie w lawinie słowotoku. To po to, żeby ktoś pomyślał, że może masz coś sensownego do powiedzenia


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 4:38, 15 Lip 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:41, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

fedor napisał:
To nie ja twierdzę, ale Biblia, z którą jesteś kompletnie sprzeczny. A to co ty "prezentujesz" to nie są "możliwe opcje", "alternatywne ścieżki" lub "hipotezy", ale po prostu kompletne bajania, które znowu są sprzeczne z Biblią.

Masz taką opinię i forsujesz ją.
Ja mam inną opinię (wyżej ją przedstawiłem, powtarzał nie będę). Kto ma lepsze argumenty (albo kto W OGÓLE MA ARGUMENTY, a nie samo wpieranie swego) niech ocenią Czytający.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:35, 15 Lip 2024    Temat postu: Re: Wieczne potępienie, a wieczna kara dla potępionego...

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
To nie ja twierdzę, ale Biblia, z którą jesteś kompletnie sprzeczny. A to co ty "prezentujesz" to nie są "możliwe opcje", "alternatywne ścieżki" lub "hipotezy", ale po prostu kompletne bajania, które znowu są sprzeczne z Biblią.

Masz taką opinię i forsujesz ją.
Ja mam inną opinię (wyżej ją przedstawiłem, powtarzał nie będę). Kto ma lepsze argumenty (albo kto W OGÓLE MA ARGUMENTY, a nie samo wpieranie swego) niech ocenią Czytający.


To nie jest moja 'opinia", ale w poprzednim poście podałem wersety z Nowego Testamentu, które wprost zaprzeczają twoim bajaniom, że każdy niby będzie sądził się sam. Oczywiście te wersety jak zwykle wyciąłeś, żebyś teraz mógł kłamać, że mam tylko "opinie". Nie, to ty masz tu tylko opinie, niepoparte niczym poza twoimi fantazjami
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin