Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Skomplikowane ludzkie życie - czy jest nadzieja?..
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6219
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:23, 19 Mar 2025    Temat postu:

Banjankri napisał:

Mylisz płacz i agresję z irytacją. Zresztą, gdzie ty widziałeś mój płacz?


A jak niby mylę płacz i agresję z irytacją? Jeśli mówię o Twoim płaczu i agresji, to nie mówię o irytacji, bo pierwsze jest skutkiem emocji, a drugie tym z czego bierze się pierwsze.

Banjankri napisał:
Kompletnie nie potrafisz nawet nazywać tych emocji, tylko pokracznie lepisz niedorzeczne ataki. Zapraszam do głębokiej analizy mojej osoby. Co kryje się za tym 'płaczem i agresją'?


A dziękuję, skorzystam. Więc co się za tymi Twoimi nieprzystojącymi merytorycznej dyskusji reakcjami kryje?

Banjankri napisał:

Nie rozumiesz, że dyskusja o emocjach nie polega na tym, żeby ich nie mieć, ale żeby je rozumieć i opisywać zależności. Dopiero podmiotowe spojrzenie na temat, jak w fenomenologii, pozwala na analizę. Wy nie macie o tym pojęcia, bo większość nawet nie słyszała o filozofii Husserla, czy Heideggera, a gdzie tam je zrozumieć.


Skąd bierzesz tezę że "nie rozumiem że dyskusja o emocjach nie polega na tym, żeby ich nie mieć, ale żeby je rozumieć i opisywać zależności" by dalej na tej podstawie pouczać o tym jak należy dyskutować o emocjach?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6000
Przeczytał: 64 tematy


PostWysłany: Śro 13:29, 19 Mar 2025    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Więc co się za tymi Twoimi nieprzystojącymi merytorycznej dyskusji reakcjami kryje?

Najpierw musisz je wskazać. Daj przykład wspomnianego płaczu. Materiału do analizy masz prawie 6000 postów, więc nie proś mnie o autoanalizę.

Cytat:
Skąd bierzesz tezę że "nie rozumiem że dyskusja o emocjach nie polega na tym, żeby ich nie mieć, ale żeby je rozumieć i opisywać zależności" by dalej na tej podstawie pouczać o tym jak należy dyskutować o emocjach?


Stąd: "Z pewnością nie jesteś dobrym przykładem tego jak filozofie dalekowschodnie pozwalają radzić sobie z emocjami i swoim ego."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6219
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:44, 19 Mar 2025    Temat postu:

Banjankri napisał:
szaryobywatel napisał:
Więc co się za tymi Twoimi nieprzystojącymi merytorycznej dyskusji reakcjami kryje?

Najpierw musisz je wskazać. Daj przykład wspomnianego płaczu. Materiału do analizy masz prawie 6000 postów, więc nie proś mnie o autoanalizę.


Prawie każda moja dyskusja z Tobą kończyła się podobnie: podaję argumenty przeczące Twojej tezie - reagujesz atakiem ad personam. Jeśli tak bardzo chcesz, to mogę raz dziennie podawać link z przykładem, na więcej szkoda mi czasu. Będziesz się odnosił?

Banjankri napisał:

Cytat:
Skąd bierzesz tezę że "nie rozumiem że dyskusja o emocjach nie polega na tym, żeby ich nie mieć, ale żeby je rozumieć i opisywać zależności" by dalej na tej podstawie pouczać o tym jak należy dyskutować o emocjach?


Stąd: "Z pewnością nie jesteś dobrym przykładem tego jak filozofie dalekowschodnie pozwalają radzić sobie z emocjami i swoim ego."


Nie rozumiem. Zechcesz wyjaśnić jak z tego że:

"Z pewnością nie jesteś dobrym przykładem tego jak filozofie dalekowschodnie pozwalają radzić sobie z emocjami i swoim ego."

wynika że:

"nie rozumiem że dyskusja o emocjach nie polega na tym, żeby ich nie mieć, ale żeby je rozumieć i opisywać zależności"
?


Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Śro 13:44, 19 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6000
Przeczytał: 64 tematy


PostWysłany: Śro 13:48, 19 Mar 2025    Temat postu:

Wratając do istoty problemu czyli światopoglądu, intencji i definicji prawdy. Wszystkie trzy aspekty poruszone są jako istotne przez fenomenologię. Jak widać nie tylko filozofia wschodu to zauważa:
Cytat:
Metoda fenomenologiczna polega na opisie i oglądzie tego, co bezpośrednio jest dane. Jest to metoda filozofowania, która odbiega od codziennych sposobów orientowania się w rzeczywistości. Podejście fenomenologiczne różni się od naturalnego nastawienia bezzałożeniowością. W nastawieniu naturalnym mamy na temat świata pewne założenia, domysły, teorie, spekulacje. Fenomenologia nawołuje do ich odrzucenia po to, by przyjrzeć się światu tak, jak się on jawi. Edmund Husserl postulował powrót do rzeczy samych. Ma temu służyć redukcja fenomenologiczna (epoché), która oznacza wzięcie w nawias, zawieszenie przekonania o realnym istnieniu świata i poznającego podmiotu. Epoché miała sprawić, że świadomość stanie się czysta (pozbawiona założeń), będzie traktować świat wyłącznie jako fenomeny, zjawiska.

Dla fenomenologii ważne znaczenie ma pojęcie intencjonalności, które Husserl zapożyczył od swojego nauczyciela Franza Brentana. Według Brentana intencja jest relacją łączącą umysł, świadomość z treścią lub przedmiotem. Relacja intencjonalna składa się z dwóch członów: noezy i noematu. Noeza to akt świadomościowy, a noemat – przedmiot dany w tym akcie. Brentano przypisywał intencjonalność wszystkim stanom umysłowym. Husserl zauważył, że tak nie jest, niektóre stany nie są intencjonalne: np. ani nastrój, ani stan ducha nie są nakierowane na coś.

Fenomenologowie przejęli też od Brentana fascynację oczywistością. Fenomenologia zaczyna budować teorię od tego, co oczywiste. Sądy powinny być oczywiste, powinna je cechować „świetlista pewność”. Husserl przejął od swojego nauczyciela ewidencjonalistyczną koncepcję prawdy. Według niego oczywistość właściwie rozumiana jest przeżyciem prawdy.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6000
Przeczytał: 64 tematy


PostWysłany: Śro 13:56, 19 Mar 2025    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Prawie każda moja dyskusja z Tobą kończyła się podobnie: podaję argumenty przeczące Twojej tezie - reagujesz atakiem ad personam. Jeśli tak bardzo chcesz, to mogę raz dziennie podawać link z przykładem, na więcej szkoda mi czasu. Będziesz się odnosił?

To ma być ta głęboka analiza mojej osoby? Do płaczu i agresji dodałeś ad personam... Czy to nie są czyste ataki osobiste, bez uzasadnienia? Ja bym się wstydził takiego blamażu.

Cytat:
Nie rozumiem. Zechcesz wyjaśnić jak z tego że:

"Z pewnością nie jesteś dobrym przykładem tego jak filozofie dalekowschodnie pozwalają radzić sobie z emocjami i swoim ego."

wynika że:

"nie rozumiem że dyskusja o emocjach nie polega na tym, żeby ich nie mieć, ale żeby je rozumieć i opisywać zależności"
?

No właśnie nie wynika. Sugerujesz, że chodzi o radzenie sobie z emocjami i swoim ego. Nie, w dyskusji o to nie chodzi. Można mieć wszelkie emocje, jeśli tylko są kompatybilne z treścią dyskusji. Jeśliby zaplikować dalekowschodnie radzenie sobie z emocjami, to w ogóle by jej nie było.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6219
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:17, 19 Mar 2025    Temat postu:

Banjankri napisał:
szaryobywatel napisał:
Prawie każda moja dyskusja z Tobą kończyła się podobnie: podaję argumenty przeczące Twojej tezie - reagujesz atakiem ad personam. Jeśli tak bardzo chcesz, to mogę raz dziennie podawać link z przykładem, na więcej szkoda mi czasu. Będziesz się odnosił?

To ma być ta głęboka analiza mojej osoby? Do płaczu i agresji dodałeś ad personam... Czy to nie są czyste ataki osobiste, bez uzasadnienia? Ja bym się wstydził takiego blamażu.


Zobaczymy jak się będziesz odnosił do przykładów.

Banjankri napisał:

Cytat:
Nie rozumiem. Zechcesz wyjaśnić jak z tego że:

"Z pewnością nie jesteś dobrym przykładem tego jak filozofie dalekowschodnie pozwalają radzić sobie z emocjami i swoim ego."

wynika że:

"nie rozumiem że dyskusja o emocjach nie polega na tym, żeby ich nie mieć, ale żeby je rozumieć i opisywać zależności"
?



No właśnie nie wynika. Sugerujesz, że chodzi o radzenie sobie z emocjami i swoim ego. Nie, w dyskusji o to nie chodzi. Można mieć wszelkie emocje, jeśli tylko są kompatybilne z treścią dyskusji. Jeśliby zaplikować dalekowschodnie radzenie sobie z emocjami, to w ogóle by jej nie było.


Gdzie sugeruję że w dyskusji chodzi o radzenie sobie z emocjami i swoim ego? Jeśli już, to sugerowałbym że niemerytoryczne ataki na dyskutanta wynikające z emocji i ego są w merytorycznej dyskusji niedopuszczalne. A już zwłaszcza jeśli całkowicie zastępują merytorykę, co swoja drogą wygląda komicznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:28, 20 Mar 2025    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Mam jeszcze dodatkowe hipotezy, jak to może być skonfigurowane, że ktoś wpada tak szybko w złość w obliczu pojawienia się niezgodności w odbiorze tego, co ktoś mówi. Bo Banjankri, choć pod tym względem jest przypadkiem wyrazistym, mocnym, nie jest oczywiście jedyną znaną mi osobą z tą cechą. Właściwie to kto wie czy nie w pobliżu połowy ludzkiej populacji ma z tym mentalny problem, że nie umie w duchu cierpliwości, dystansu, wyrozumiałości potraktować sytuacji, gdy pojawia się odmienność stanowisk w jakiejś kwestii. Niektórzy z tak naturalnej sytuacji dostają bardzo szybko piany na ustach i szału złości. A to przecież jest taka naturalna sytuacja, że startując przecież od różnych życiowych doświadczeń, ludzie będą się musieli różnić rozumieniem spraw. Dlaczego dla sporej części ludzi to jest aż taki problem?... :shock: :think:

Jeżeli masz do czynienia z osobą powiedzmy mniej ogarniętą, żeby nie powiedzieć głupszą, to istnieje pewna granica tolerancji. Psu fizyki tłumaczył nie będziesz. W przypadku dziecka może spróbujesz, ale jeśli nie będzie szło, to się poddasz. Jeżeli będziesz tłumaczyj ją płaskoziemcy, który potencjalnie jest w stanie myśleć logicznie, ale intencjonalnie wchodzi ci w słowo, zmienia temat, kłamie, i zmyśla, szybko wspadniesz w złość.
Oprócz tego ile mam cierpliwości, mówi ci to również o twoich zdolnościach rozumowania. Bo to nie jest tak, że ty swoimi argumentami logicznie podważasz moje postulaty, a ja nie moge sobie z tym poradzić. Jest zupełnie odwrotnie. Ty nie możesz się pogodzić z tym, co ja twierdzę, bo wyjawia luki w twoim światopoglądzie, dlatego musisz go rozmywać tak, aby był tak ogólny, żeby nie dało się konkretnie wskazać w nim błędów. Stąd w twoim wypowiedziać tak wiele "nie wiem", ale bez intencji poznania. Ty zakładasz, że te tematy, które ci nie pasują, są znatury niepoznawalne i nie można w nich mieć konretnego zdania.

Tak sobie mnie diagnozujesz (jak w ostatnich zdaniach). Ciekawe jest, że w zasadzie ja z grubsza to samo myślę o Tobie. Teraz jest pytanie: kto ma rację?
- Kto z nas (może kto z nas bardziej) broni się przed niechcianą, niewygodną prawdą?...

Ja mam dość głębokie przekonanie, że wszystko to, o czym nieraz piszesz, zarzucając mi, że rzekomo tego nie wiem, albo nie biorę pod uwagę, od dawna mam przemyślane i uwzględniam w swoim światopoglądzie. Choć oczywiście uwzględniam INNYMI ŚCIEŻKAMI, niż to wychodzi przy okazji, gdy uda się w końcu dotrzeć do szczegółów. Po prostu ilość BAZOWYCH FUNDAMENTALNYCH ZAŁOŻEŃ, których nawet nigdy nie wyjaśniliśmy, jest na tyle znacząca, że nawet wychodząc od podobnych przesłanek, ostatecznie dostajemy inne wnioski - wszak owe przesłanki funkcjonują w znacząco różniących się modelach, niejako "grają na innej zasadzie". Ale tego nie bardzo jest jak wyjaśnić, bo mam wrażenie, że pewnych narracji bazowych, na których opiera się np. znaczna część moich decyzji światopoglądowych, nie byłbym w stanie z Tobą omawiać. Powodem zwykle jesto, że będzie to temat, którego nigdy nie ruszyłeś swoimi narracjami myślowymi, nie wiesz, że takie kwestie w ogóle mogą być do rozważenia.

Ale wrócę do pytania: czy da się po czymś poznać, kto z nas dwóch BARDZIEJ NIE DOPUSZCZA DO PRZYJRZENIA SIĘ NIEWYGODNYM ASPEKTEM ROZUMOWANIA O ŚWIATOPOGLĄDACH?...
Ja mam przy takich pytaniach od lat właściwie jeden główny probierz. Związany jest on z samoobserwacją, czy np. nie opada na mnie nagła złość, gdy pojawia się w ogóle jakiś temat. Sam swoje nagłe (niewyjaśnione) irytacje z tytułu np.: "po co oni o tym w ogóle mówią! :fight: ", ewentualnie "wkurza mnie ten gość, że tak sprawy stawia :fight: ", albo "to jest taka bzdura, że się tym nie zajmuję!" - te irytacje staram się traktować jako dzwoneczek alarmowy. Gdy się one pojawią, na twardo wymuszam na sobie konstatację: oj, Michale, to jest z dużym prawdopodobienstwem to coś, przed czym uciekasz! Wtedy narzucam sobie zasadę: obowiązkiem absolutnym jest WYTŁUMACZYĆ TO NA BAZIE MODELU I ZAŁOŻEŃ. I zdecydowaną większość takich sytuacji sobie powyjaśniałem. Czasem dla wyjaśnienia musiałem sięgnąć bardzo głęboko, czasem byłem zmuszony przemodelować swoje spojrzenie na rzeczywistość aż do samego spodu, częściowo wywracałem wielkie obszary mojego światopoglądu.
Dziś mogę zadeklarować, że od lat nic mnie nie było w stanie zezłościć, mocniej zirytować samym postawieniem sprawy. Wszelkie problemy szybko podpinam pod wyjaśniającą narrację, która od założeń podstawowych, poprzez wnioskowanie modelowe dociera do tego, jak dany problem się tłumaczy. Uważam, że się nie złoszczę z tytułu ŻADNEGO POSTAWIENIA SPRAW.
To nie znaczy jednak, że pewnych irytacji nie doznaję w ogóle. Ale u mnie nie są to irytacje w stylu "oj, jak niefajnie gość pyta, o to niech nie pyta, bo nie chcę o tym myśleć", co raczej irytuje mnie to, że "gość ignoruje, jak mu jasno tłumaczę sprawę". Uważam zatem, że (także w naszych dyskusjach) wyjaśnienia przedstawiam, tylko one spływają jak woda po kaczce, z racji na to, że mój oponent po prostu je ignoruje, nie chce im się uczciwie przyjrzeć, z góry jest "skreśla". Tymczasem najczęściej ja potrafię dość precyzyjnie wyjaśnić każdy element układanki, która buduje opis sprawy. Czasem będzie to co prawda wyjaśnienie mocno odległe (inne założenia podstawowe) od typowego rozumienia, od obiegowych przekonań (np. obiegowej wizji teizmu), od tego, co ktoś najwyraźniej domniemywa, że jak tak sądzę, gdy o tym myślę (a ja bardzo często widzę sprawę ZNACZĄCO ODMIENNIE od większości ludzi, którzy np. się mieszczą niby w "moim" światopogladzie, bo np. też są teistami; mój teizm jest mocno inny, bardziej własny). Ale wyjaśnienie praktycznie zawsze mogę przedstawić. Tylko że rzadko dostaję na to szanse. Jednym z powodów brak możliwości przedstawienia sprawy jest także i to, że mój oponent, zamiast się skupić na meritum, zaskakująco szybko...
... dostaje nagłego zainteresowania moją prywatną osobą. Wtedy to, co tłumaczę, zaczyna być coraz bardziej ignorowane, bo nagle "tematem głównym" staje się opis Michała. Wtedy ja rzeczywiście tracę cierpliwość do dalszych żmudnych tłumaczeń, bo po pierwsze te tłumaczenia i tak same z siebie zwykle są trudne (męczące mnie dużą ilością niezbędnych do przedstawienia sprostowań, co należy inaczej, niż standardowo potraktować), a tu jeszcze ktoś mi rzuca kłody pod nogi, że w ogóle nie nawiązuje do meritum tego, co powiedziałem, tylko chce koniecznie się zajmować moimi osobowymi cechami. Wtedy faktycznie wymiękam. Ostatnio nawet już na tyle się tym zniechęcam, że wymiękam po PIERWSZEJ PERSONALNEJ UWADZE. Z doświadczenia bowiem wiem, że jak mój oponent w ogóle zaczyna się personalnie mną interesować, to zapewne ma już ten lęk, że może rozumowaniem dotrzemy to tego, co on sam chce przed sobą ukryć. A jak ktoś coś bardzo chce przed sobą ukryć, to (potwierdza mi się to statystycznie praktycznie w 100%), to NIE MA TAKIEJ SIŁY, ABY GO SKŁONIĆ, żeby choć spojrzał dociekliwiej, w duchu ciekawości na problem. Więc już faktycznie nieraz wymiękam nawet po pierwszym zwrocie uwagi mojego oponenta na personalne kwestie (czasem po drugiej - trzeciem personalnej uwadze).
Nie przypominam sobie sytuacji, abym odmówił wyjaśnień komuś, to nie wszedł na grunt personalnie napastliwy (jest jeszcze opcja zawracania mi głowy trolowaniem, albo prowokowaniem - gdy widzę, że druga strona w ogóle nie jest zainteresowana argumentacją, tylko się bawi, traktując dyskusję jako rozproszenie jej nudy i zabawę w luźno towarzyskie "gadki szmatki").
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6000
Przeczytał: 64 tematy


PostWysłany: Czw 9:22, 20 Mar 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Tak sobie mnie diagnozujesz (jak w ostatnich zdaniach). Ciekawe jest, że w zasadzie ja z grubsza to samo myślę o Tobie. Teraz jest pytanie: kto ma rację?
- Kto z nas (może kto z nas bardziej) broni się przed niechcianą, niewygodną prawdą?...

Mogę ci jedynie pokazać, dlaczego myśle, że mam rację, na podstawie obecnej konwersacji.

Ja piszę:
Cytat:
Ty nie możesz się pogodzić z tym, co ja twierdzę, bo wyjawia luki w twoim światopoglądzie, dlatego musisz go rozmywać tak, aby był tak ogólny, żeby nie dało się konkretnie wskazać w nim błędów.


A ty odpowiadasz:
Cytat:
Ciekawe jest, że w zasadzie ja z grubsza to samo myślę o Tobie.


Cytat:
wszak owe przesłanki funkcjonują w znacząco różniących się modelach, niejako "grają na innej zasadzie". Ale tego nie bardzo jest jak wyjaśnić, bo mam wrażenie, że pewnych narracji bazowych, na których opiera się np. znaczna część moich decyzji światopoglądowych, nie byłbym w stanie z Tobą omawiać. Powodem zwykle jesto, że będzie to temat, którego nigdy nie ruszyłeś swoimi narracjami myślowymi, nie wiesz, że takie kwestie w ogóle mogą być do rozważenia.


Ciągłe rozmywanie, zero merytoryki, same spekulacje nie oparte na niczym konkretnym.

Jeżeli moje poglądy na twój temat sprawdzają się z taką dokładnością, to chyba mam podstawy twierdzić, że są trafne.

Cytat:
Ale wrócę do pytania: czy da się po czymś poznać, kto z nas dwóch BARDZIEJ NIE DOPUSZCZA DO PRZYJRZENIA SIĘ NIEWYGODNYM ASPEKTEM ROZUMOWANIA O ŚWIATOPOGLĄDACH?...
Ja mam przy takich pytaniach od lat właściwie jeden główny probierz. Związany jest on z samoobserwacją, czy np. nie opada na mnie nagła złość, gdy pojawia się w ogóle jakiś temat. Sam swoje nagłe (niewyjaśnione) irytacje z tytułu np.: "po co oni o tym w ogóle mówią! :fight: ", ewentualnie "wkurza mnie ten gość, że tak sprawy stawia :fight: ", albo "to jest taka bzdura, że się tym nie zajmuję!" - te irytacje staram się traktować jako dzwoneczek alarmowy. Gdy się one pojawią, na twardo wymuszam na sobie konstatację: oj, Michale, to jest z dużym prawdopodobienstwem to coś, przed czym uciekasz! Wtedy narzucam sobie zasadę: obowiązkiem absolutnym jest WYTŁUMACZYĆ TO NA BAZIE MODELU I ZAŁOŻEŃ. I zdecydowaną większość takich sytuacji sobie powyjaśniałem. Czasem dla wyjaśnienia musiałem sięgnąć bardzo głęboko, czasem byłem zmuszony przemodelować swoje spojrzenie na rzeczywistość aż do samego spodu, częściowo wywracałem wielkie obszary mojego światopoglądu.

Kolejne deklaracje.

Cytat:
Dziś mogę zadeklarować, że od lat nic mnie nie było w stanie zezłościć, mocniej zirytować samym postawieniem sprawy. Wszelkie problemy szybko podpinam pod wyjaśniającą narrację, która od założeń podstawowych, poprzez wnioskowanie modelowe dociera do tego, jak dany problem się tłumaczy. Uważam, że się nie złoszczę z tytułu ŻADNEGO POSTAWIENIA SPRAW.
To nie znaczy jednak, że pewnych irytacji nie doznaję w ogóle.

Nawet nie zauważyłeś, że irytację zarzucono mi, a nie ja zarzuciłem ją tobie. Ja ci zarzuciłem dokładnie to co robisz i do tego się kompletnie nie odnosisz.

Cytat:
Ale wyjaśnienie praktycznie zawsze mogę przedstawić. Tylko że rzadko dostaję na to szanse.

No tak... rzadko dostajesz na to szanse. Biednym Michał. Przy każdej okazji walisz ścianę tekstu, kompletnie olewając meritum, więc chyba jesteś jedynym, który tę szansę sobie odbiera. Nikt ci postów nie kasuje, a mimo to, chowasz miałkość swoich poglądów za brakiem szansy. Wymowne.

Cytat:
Jednym z powodów brak możliwości przedstawienia sprawy jest także i to, że mój oponent, zamiast się skupić na meritum, zaskakująco szybko...
... dostaje nagłego zainteresowania moją prywatną osobą.

Jeszcze chwilę temu pisałeś, że irytacji nie doznajesz w ogólę. Może czasem warto ją wyrazić i wrócić do meritum? Tak zrobiłby każdy, kto uważa że temat nie ma związku z jego prywatną osobą. Ty się nie irytujesz, bo wiesz, że ten związek istnieje. Bo myślisz, że ja nie mam co robić, tylko w twoje prywatne sprawy zaglądać? Podnoszę je tylko wtedy, kiedy to jest zasadne, bo albo rozmawiamy o egzystencji właśnie, albo jakiś twój problem egzystencyjny się w dyskusji manifestuje.

Cytat:
Dziś mogę zadeklarować, że od lat nic mnie nie było w stanie zezłościć, mocniej zirytować samym postawieniem sprawy.

Cytat:
Ostatnio nawet już na tyle się tym zniechęcam, że wymiękam po PIERWSZEJ PERSONALNEJ UWADZE.

Czyli kompletnie nie radzisz sobie ze sprawami, w których ty jesteś obiektem dyskusji. A ponieważ rozmawiamy bardzo często o kwestiach ontologicznych, więc naturalnie dotykające tematów personalnych, robisz uniki, rozmycia i obronę Częstochowy, na które wskazałem wcześniej.

Cytat:
Z doświadczenia bowiem wiem, że jak mój oponent w ogóle zaczyna się personalnie mną interesować, to zapewne ma już ten lęk, że może rozumowaniem dotrzemy to tego, co on sam chce przed sobą ukryć.

Argument z papugi.

Cytat:
A jak ktoś coś bardzo chce przed sobą ukryć, to (potwierdza mi się to statystycznie praktycznie w 100%)

Aby dodać wartości pustemu twierdzeniu, wystarczy przesadnie wyrazić swoją pewność. Działa w prawktycznie w 100% przypadków. :)

Cytat:
NIE MA TAKIEJ SIŁY, ABY GO SKŁONIĆ, żeby choć spojrzał dociekliwiej, w duchu ciekawości na problem

W tych tematach, w których nie jesteś w stanie skłonić innych do spojrzenia na problem, dyskutujesz sam ze sobą. Dlaczego tak jest? Bo ludzie nawet jak są zainteresowani tematem, to nie chce im się z twoją personą użerać. Pod płaszczykiem ciekawego problemu, kryje się persona Michała Dyszyńskiego, którą chcesz wynieść na piedestał, a nie chcesz o niej dyskutować rzeczowo. Uprawiasz trolling, którym próbujesz uzyskać zainteresowanie swoją osobą. Jestem chyba ostatnim, który wchodzi z tobą w tę grę, ale nie dlatego, że daję się nabrać na przynętę, bo doskonale wiem, że twoje wywody są tylko przykrywką, ale dlatego, że ciekawi mnie ten fenomen skonfundowanej osoby, która w ten sposób próbuje się zaadresować, ale nie potrafi, bo dyskusja o włąsnej personie jest dla niej tematem tabu. W pewnym sensie, tymi personalnymi uwagami robię ci przysługę spuszczając ciśnienie, którego sam nie potrafisz zaadresować.
Zrób sobie negatywną autorefleksję przed lustrem, może sam siebie zrozumiesz i nie będziesz musiał już innych zaczepiać na forum jak wstydliwy ekshibicjonista.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:31, 20 Mar 2025    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Tak sobie mnie diagnozujesz (jak w ostatnich zdaniach). Ciekawe jest, że w zasadzie ja z grubsza to samo myślę o Tobie. Teraz jest pytanie: kto ma rację?
- Kto z nas (może kto z nas bardziej) broni się przed niechcianą, niewygodną prawdą?...

Mogę ci jedynie pokazać, dlaczego myśle, że mam rację, na podstawie obecnej konwersacji.

Ja piszę:
Cytat:
Ty nie możesz się pogodzić z tym, co ja twierdzę, bo wyjawia luki w twoim światopoglądzie, dlatego musisz go rozmywać tak, aby był tak ogólny, żeby nie dało się konkretnie wskazać w nim błędów.


A ty odpowiadasz:
Cytat:
Ciekawe jest, że w zasadzie ja z grubsza to samo myślę o Tobie.


Cytat:
wszak owe przesłanki funkcjonują w znacząco różniących się modelach, niejako "grają na innej zasadzie". Ale tego nie bardzo jest jak wyjaśnić, bo mam wrażenie, że pewnych narracji bazowych, na których opiera się np. znaczna część moich decyzji światopoglądowych, nie byłbym w stanie z Tobą omawiać. Powodem zwykle jesto, że będzie to temat, którego nigdy nie ruszyłeś swoimi narracjami myślowymi, nie wiesz, że takie kwestie w ogóle mogą być do rozważenia.


Ciągłe rozmywanie, zero merytoryki, same spekulacje nie oparte na niczym konkretnym.

Jeżeli moje poglądy na twój temat sprawdzają się z taką dokładnością, to chyba mam podstawy twierdzić, że są trafne.

Cytat:
Ale wrócę do pytania: czy da się po czymś poznać, kto z nas dwóch BARDZIEJ NIE DOPUSZCZA DO PRZYJRZENIA SIĘ NIEWYGODNYM ASPEKTEM ROZUMOWANIA O ŚWIATOPOGLĄDACH?...
Ja mam przy takich pytaniach od lat właściwie jeden główny probierz. Związany jest on z samoobserwacją, czy np. nie opada na mnie nagła złość, gdy pojawia się w ogóle jakiś temat. Sam swoje nagłe (niewyjaśnione) irytacje z tytułu np.: "po co oni o tym w ogóle mówią! :fight: ", ewentualnie "wkurza mnie ten gość, że tak sprawy stawia :fight: ", albo "to jest taka bzdura, że się tym nie zajmuję!" - te irytacje staram się traktować jako dzwoneczek alarmowy. Gdy się one pojawią, na twardo wymuszam na sobie konstatację: oj, Michale, to jest z dużym prawdopodobienstwem to coś, przed czym uciekasz! Wtedy narzucam sobie zasadę: obowiązkiem absolutnym jest WYTŁUMACZYĆ TO NA BAZIE MODELU I ZAŁOŻEŃ. I zdecydowaną większość takich sytuacji sobie powyjaśniałem. Czasem dla wyjaśnienia musiałem sięgnąć bardzo głęboko, czasem byłem zmuszony przemodelować swoje spojrzenie na rzeczywistość aż do samego spodu, częściowo wywracałem wielkie obszary mojego światopoglądu.

Kolejne deklaracje.

Cytat:
Dziś mogę zadeklarować, że od lat nic mnie nie było w stanie zezłościć, mocniej zirytować samym postawieniem sprawy. Wszelkie problemy szybko podpinam pod wyjaśniającą narrację, która od założeń podstawowych, poprzez wnioskowanie modelowe dociera do tego, jak dany problem się tłumaczy. Uważam, że się nie złoszczę z tytułu ŻADNEGO POSTAWIENIA SPRAW.
To nie znaczy jednak, że pewnych irytacji nie doznaję w ogóle.

Nawet nie zauważyłeś, że irytację zarzucono mi, a nie ja zarzuciłem ją tobie. Ja ci zarzuciłem dokładnie to co robisz i do tego się kompletnie nie odnosisz.

Cytat:
Ale wyjaśnienie praktycznie zawsze mogę przedstawić. Tylko że rzadko dostaję na to szanse.

No tak... rzadko dostajesz na to szanse. Biednym Michał. Przy każdej okazji walisz ścianę tekstu, kompletnie olewając meritum, więc chyba jesteś jedynym, który tę szansę sobie odbiera. Nikt ci postów nie kasuje, a mimo to, chowasz miałkość swoich poglądów za brakiem szansy. Wymowne.

Cytat:
Jednym z powodów brak możliwości przedstawienia sprawy jest także i to, że mój oponent, zamiast się skupić na meritum, zaskakująco szybko...
... dostaje nagłego zainteresowania moją prywatną osobą.

Jeszcze chwilę temu pisałeś, że irytacji nie doznajesz w ogólę. Może czasem warto ją wyrazić i wrócić do meritum? Tak zrobiłby każdy, kto uważa że temat nie ma związku z jego prywatną osobą. Ty się nie irytujesz, bo wiesz, że ten związek istnieje. Bo myślisz, że ja nie mam co robić, tylko w twoje prywatne sprawy zaglądać? Podnoszę je tylko wtedy, kiedy to jest zasadne, bo albo rozmawiamy o egzystencji właśnie, albo jakiś twój problem egzystencyjny się w dyskusji manifestuje.

Cytat:
Dziś mogę zadeklarować, że od lat nic mnie nie było w stanie zezłościć, mocniej zirytować samym postawieniem sprawy.

Cytat:
Ostatnio nawet już na tyle się tym zniechęcam, że wymiękam po PIERWSZEJ PERSONALNEJ UWADZE.

Czyli kompletnie nie radzisz sobie ze sprawami, w których ty jesteś obiektem dyskusji. A ponieważ rozmawiamy bardzo często o kwestiach ontologicznych, więc naturalnie dotykające tematów personalnych, robisz uniki, rozmycia i obronę Częstochowy, na które wskazałem wcześniej.

Cytat:
Z doświadczenia bowiem wiem, że jak mój oponent w ogóle zaczyna się personalnie mną interesować, to zapewne ma już ten lęk, że może rozumowaniem dotrzemy to tego, co on sam chce przed sobą ukryć.

Argument z papugi.

Cytat:
A jak ktoś coś bardzo chce przed sobą ukryć, to (potwierdza mi się to statystycznie praktycznie w 100%)

Aby dodać wartości pustemu twierdzeniu, wystarczy przesadnie wyrazić swoją pewność. Działa w prawktycznie w 100% przypadków. :)

Cytat:
NIE MA TAKIEJ SIŁY, ABY GO SKŁONIĆ, żeby choć spojrzał dociekliwiej, w duchu ciekawości na problem

W tych tematach, w których nie jesteś w stanie skłonić innych do spojrzenia na problem, dyskutujesz sam ze sobą. Dlaczego tak jest? Bo ludzie nawet jak są zainteresowani tematem, to nie chce im się z twoją personą użerać. Pod płaszczykiem ciekawego problemu, kryje się persona Michała Dyszyńskiego, którą chcesz wynieść na piedestał, a nie chcesz o niej dyskutować rzeczowo. Uprawiasz trolling, którym próbujesz uzyskać zainteresowanie swoją osobą. Jestem chyba ostatnim, który wchodzi z tobą w tę grę, ale nie dlatego, że daję się nabrać na przynętę, bo doskonale wiem, że twoje wywody są tylko przykrywką, ale dlatego, że ciekawi mnie ten fenomen skonfundowanej osoby, która w ten sposób próbuje się zaadresować, ale nie potrafi, bo dyskusja o włąsnej personie jest dla niej tematem tabu. W pewnym sensie, tymi personalnymi uwagami robię ci przysługę spuszczając ciśnienie, którego sam nie potrafisz zaadresować.
Zrób sobie negatywną autorefleksję przed lustrem, może sam siebie zrozumiesz i nie będziesz musiał już innych zaczepiać na forum jak wstydliwy ekshibicjonista.


Cała ta Twoja wypowiedź (zachowuję w cytacie bez żadnych zmian) chyba jest fajna ilustracją dokładnie tego, o czym pisałem - przykładem przekierowania uwagi na osobę (moją), a brakiem zainteresowania uzasadnieniami w obszarze światopoglądowym. Nie będę na to odpowiadał, bo wtedy dyskusja stałaby się w stylu "moja prawda mojsza", czyli przeszłaby w niekonkluzywny charakter. Wszystkie istotne argumenty zostały przedstawione, teraz trzeba było się powtarzać.
Wierzę, że kluczem w tym rozwalaniu sobie samemu słabości w rozumowaniu jest OSOBISTA AMBICJA, to po prostu trzeba chcieć. I, o ile dobrze diagnozuję swoje intencje i emocje, to przynajmniej ja tego chcę, może nawet czuję ku temu przymus, czyli mam takie hobby, że szukam przede wszystkim dziury WE WŁASNYCH ROZUMOWANIACH. Pewnie dlatego jestem (także dla Ciebie) dla wielu taki irytujący.
Irytacja "z powodu Michała" bierze się z tego, że większość ludzi ma instynktowną potrzebę, aby czuć, że umie wpływać na innych, umie jakoś dotknąć, być sprawczym emocjonalnie we wpływie na inne osoby. Tutaj zaś Ty i inne osoby czują, iż tego wrednego Michała NIE MA JAK SKUTECZNIE DOTKNĄĆ. To jest najbardziej irytujące, że wredny Michał, jakby co, to ma na wszystko swoją odpowiedź. A nawet, jak się go zaatakuje, to spływa to po nim jak woda po kaczce, albo - o zgrozo - z zainteresowaniem podejdzie do ataku na niego, przyjmie postawę "o, jaki ciekawy atak przypuściłeś! Fajnie. Przyjrzyjmy się analitycznie na czym on się opiera. Ciekawy problem... :) :brawo: "
I to dlatego jest taki wredny ten Michał, taki wadliwy.

Instynktownie nam nie pasuje, gdy ktoś ma za twardy pancerz, albo gdy czujemy, że nie możemy sprawczo nim sobie zarządzać. Ludzie pragną się czuć lepsi, czuć się zwycięzcami. Ze mna to nie przechodzi, więc wtedy z takim MIchałem wiele osób nie wie, co robić dalej. Bo bawić się wspólnie w same analizy... :shock:
Kogo interesują te niekończące się analizy?... :shock:
Wszystko można w nieskończoność analizować, a jeśli emocjonalna natura zwycięzcy nie dozna satysfakcji, to się sprawa wydaje taka jakby niedokończona, brakuje jej "tego czegoś".
Racją chyba jakąś tu jest, że ja się oderwałem od tych emocji, które napędzają dyskusje - że odrzuciłem aspekt zwyciężania kogokolwiek, a w zdecydowanej większości poprzestaję na samej analizie zagadnienia merytorycznego. Wobec świata (także świata idei) wystawiony jestem przede wszystkim aspektem ciekawości, a stłumiłem (kiedyś obecny) aspekt osiągania, zwyciężania, udowadniania czegoś ludziom. Na wszystko, NIE WYŁĄCZAJĄC SAMEGO SIEBIE patrzę z intencją: czy jest tu coś ciekawego do dostrzeżenia, coś co wcześniej przeoczyłem?...
Więc zdarzają się w naszych dyskusjach te dwie intencje - Twoja, którą opisuje fraza "to jak mu teraz udowodnię, albo przynajmniej powiem, jaki on jest wadliwy! :fight: " z moją, którą obrazuje fraza "nikt tu niczego nikomu personalnie i tak nie udowodni, ale może jest jakiś ciekawy, nieznany wcześniej aspekt do przeanalizowania?...".
Te intencje są niekompatybilne, do pewnego stopnia wykluczające się, bo analizowanie wymaga zdystansowania się od intencji personalnego wpływu, angażującego emocje rywalizacyjne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6000
Przeczytał: 64 tematy


PostWysłany: Czw 11:06, 20 Mar 2025    Temat postu:

Jesteś narcyzem. Było w tobie coś, co dławiło tego przejawy, ale pomogłem ci przezwyciężyć ten opór.

Zadeklarowałeś, że jesteś: nietykalny, masz na wszystko odpowiedź, masz twardy pancerz, nie masz sobie równych. Jesteś merytoryczny, ciekawy świata, a zarazem opanowany i skromny.

Całe życie (przynajmniej to na forum) czekałeś aż inni to zrozumieją i napiszą o tobie. Niestety musiałeś zrobić to sam. Żeby sprawiedliwości stało się zadość, musisz sobie jeszcze sam kupić kwiaty i puchar "Za zajęcie I miejsca".


:brawo:

A tak na serio, to nie jesteś nietykalny, wręcz przeciwnie, wrażliwy jak płatek śniegu. Nie masz odpowiedzi, tylko własne, rozmyte przekonania, które uformowałeś naśladując wuja, innych na forum i nawet mnie. Nie masz twardego pancerza, bo wystarczy jedno zdanie na twój temat, i odpalasz się jak noworoczne fajerwerki. Merytorycznie dyskutujesz tylko w kwestiach technicznych i to na niskim poziomie. Zupełnie nie jesteś ciekawy świata, poza wąskim zakresem, który rzadko poruszany jest na forum. Nie jesteś ani opanowany, ani skromny, bo skromna osoba ma wystarczająco dużo samorefleksji, żeby nie pisać bezzasadnych laurek na własny temat.
:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23726
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:17, 20 Mar 2025    Temat postu:

Banjankri wiem, że nie bytujesz w Warszawie.

Nawet gdybym sie chiała spotkać z tym Gosciem na S jakies namiary musiałby mi podać. 😊🙂😉

Budda ma jakiś fizyczny adres?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6000
Przeczytał: 64 tematy


PostWysłany: Czw 11:20, 20 Mar 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Budda ma jakiś fizyczny adres?

127.0.0.1
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:45, 20 Mar 2025    Temat postu:

Banjankri napisał:
Jesteś narcyzem. Było w tobie coś, co dławiło tego przejawy, ale pomogłem ci przezwyciężyć ten opór.

Zadeklarowałeś, że jesteś: nietykalny, masz na wszystko odpowiedź, masz twardy pancerz, nie masz sobie równych. Jesteś merytoryczny, ciekawy świata, a zarazem opanowany i skromny.

Całe życie (przynajmniej to na forum) czekałeś aż inni to zrozumieją i napiszą o tobie. Niestety musiałeś zrobić to sam. Żeby sprawiedliwości stało się zadość, musisz sobie jeszcze sam kupić kwiaty i puchar "Za zajęcie I miejsca".


:brawo:

A tak na serio, to nie jesteś nietykalny, wręcz przeciwnie, wrażliwy jak płatek śniegu. Nie masz odpowiedzi, tylko własne, rozmyte przekonania, które uformowałeś naśladując wuja, innych na forum i nawet mnie. Nie masz twardego pancerza, bo wystarczy jedno zdanie na twój temat, i odpalasz się jak noworoczne fajerwerki. Merytorycznie dyskutujesz tylko w kwestiach technicznych i to na niskim poziomie. Zupełnie nie jesteś ciekawy świata, poza wąskim zakresem, który rzadko poruszany jest na forum. Nie jesteś ani opanowany, ani skromny, bo skromna osoba ma wystarczająco dużo samorefleksji, żeby nie pisać bezzasadnych laurek na własny temat.
:*

Domyślałem się, że podobnie zareagujesz, bo faktycznie w pewien sposób tutaj podłożyłem się, pisząc jawnie tym, że mam ów pancerz. Miałem podczas pisania świadomość, że to zostanie zinterpretowane jako narcyzm i powód do kolejnych negatywnych komentarzy. Ale po prostu nie widziałem innej metody na przekazanie samej tej myśli.
Twoja negacja mojej intencji prymatu dla ciekawości jest negacją osoby trzeciej. Jakby co, to ja tu jasno zadeklaruję, iż ją odrzucam, a potwierdzam to, iż widzę u siebie - jako główną intencję - właśnie ciekawość nowych idei, nieznanych argumentów, a nie walkę personalną. Twoje domniemania są niższej rangi, niż moja deklaracja, bo to ja lepiej wiem, jakie mam intencje, a nie Ty. Jakbyś pisał o swoich intencjach, a ja bym miał przeciwne zdanie, to też wtedy Twoja deklaracja byłaby mocniejsza - wszak czujący owe intencje ma bardziej bezpośredni dostęp do sprawy niż "telepata", który się tych intencji może jedynie domyslać.
Ale oczywiście może kogoś tam przekonasz, do czego pewnie dodatkowym wsparciem będzie powszechna ludzka potrzeba doszukiwania się w innych ludziach negatywnych aspektów. Więc pewnie niejeden przyzna Ci rację. Wierzę, że rację Ci tu przyznają głównie osoby o chciejskim typie ocenności, te bardziej emocjonalne, bezwiedne w osądach, a nie twardo (bazujac na faktach) myślące.
To jest z resztą ów powód, dla którego znacznie rzadziej niż Ty wchodzę w "telepatyzowanie", czyli ogłaszanie jakie (rzekome) intencje mają inne osoby. Uważam, że gdybym coś tu (szczególnie z mocą, naciskiem) stwierdzał, to bym się kompromitował (przynajmniej do czasu, aż udowodnię, że faktycznie posiadam telepatyczne zdolności). Jesli ktoś bez żenady ogłasza, jak to on zna intencje osób innych, niż on sam, to pierwszą reakcją trzeźwo myślącego odbiorcy jest: czy ten ogłaszający czasem nie odleciał?... Czy mu nie odbiło?... Upiera się przy czymś, co jest tylko domniemaniem, lekceważąc głos bezpośredni osoby zainteresowanej?...
To może on także w innych sprawach wnioskuje w tym trybie?...
W moim systemie ocenności świata tak właśnie jest - wypowiadanie się dobitne (bo ewentualnie w trybie nieśmiałego przypuszczenia, w trybie "zadajmy sobie pytanie CZY czasem taka sytuacja nam nie umknęła z osądów" byłoby, warunkowo, do przyjęcia) jest przyznaniem się wypowiadającego, że JEGO SYSTEM ROZUMOWANIA BAZUJE NA DALEKO POSUNIĘTYCH DOMNIEMANIACH.
I chyba tak tu się zaprezentowałeś - jako "masywny domniemywacz", jako ktoś, kto przypuszczeniom w kwestiach tak nieweryfikowalnych jak cudze intencje "wali z góry" twardymi deklaracjami, próbuje je przepchnąć, jakby były swierdzonymi powszechnie faktami. To też dalej sugeruje wniosek, że przy innych ocenach też Twoje rozumowania tak funkcjonują, też ich bazą jest postawa osobistego, na domniemaniach opartego utwierdzanie się w swoich pomysłach - upierania się na zasadzie "wszystko, aby było po mojemu".
W moich oczach jesteś takim właśnie masywnym domniemywaczem, osobą, która ma bardzo niskie standardy samokontroli w kontekście sprawdzenia, czy założenia, jakie się czyni w rozumowaniach nie wymknęły się spod rozsądku do trybu chciejstwa. To, że tak łatwo przychodzi Ci deklarować niczym coś pewnego swoje domniemania w kwestii cudzych intencji, wyraźnie o takich Twojej cesze świadczy.
I jeszcze jedno pytanie do Ciebie: wierzysz, że samą emfazą, okazywaną pewnością domniemywanych intencji to swoje chciejstwo przepchniesz?... :shock:
Ile osób w życiu udało Ci się przekonać, gdy oni deklarowali jedne swoje intencje, a Ty im wmawiałeś swoje tu domniemania?... Przypuszczam, że nie masz tu znaczących sukcesów w tym wmawianiu. Więc po co dalej to wmawianie domniemań procedować?... :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6000
Przeczytał: 64 tematy


PostWysłany: Czw 12:13, 20 Mar 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Domyślałem się, że podobnie zareagujesz, bo faktycznie w pewien sposób tutaj podłożyłem się, pisząc jawnie tym, że mam ów pancerz. Miałem podczas pisania świadomość, że to zostanie zinterpretowane jako narcyzm i powód do kolejnych negatywnych komentarzy. Ale po prostu nie widziałem innej metody na przekazanie samej tej myśli.

Sprytna zagrywka sugerująca jakoby chodziło jedynie o pancerz. Cała lista, tych wspaniałych cech, jest twojego autorstwa.

Cytat:
bo to ja lepiej wiem, jakie mam intencje, a nie Ty

Narcyz wie wszystko najlepiej.

Cytat:
Ale oczywiście może kogoś tam przekonasz, do czego pewnie dodatkowym wsparciem będzie powszechna ludzka potrzeba doszukiwania się w innych ludziach negatywnych aspektów. Więc pewnie niejeden przyzna Ci rację. Wierzę, że rację Ci tu przyznają głównie osoby o chciejskim typie ocenności, te bardziej emocjonalne, bezwiedne w osądach, a nie twardo (bazujac na faktach) myślące.

Kolejna cecha narcyza, który uważa, że to ze wszystkimi innymi jest problem.

Cytat:
To jest z resztą ów powód, dla którego znacznie rzadziej niż Ty wchodzę w "telepatyzowanie"

Twoje deklaracje są jawne.

Cytat:
ktoś bez żenady ogłasza, jak to on zna intencje osób innych, niż on sam, to pierwszą reakcją trzeźwo myślącego odbiorcy jest: czy ten ogłaszający czasem nie odleciał?... Czy mu nie odbiło?... Upiera się przy czymś, co jest tylko domniemaniem, lekceważąc głos bezpośredni osoby zainteresowanej?...

No tak :D. Napisałeś sobie list chwalebny, ale to mi odbiło, że go odczytałem publicznie.

Cytat:
JEGO SYSTEM ROZUMOWANIA BAZUJE NA DALEKO POSUNIĘTYCH DOMNIEMANIACH.

Nie, jawnych deklaracjach.

Cytat:
W moich oczach jesteś takim właśnie masywnym domniemywaczem, osobą, która ma bardzo niskie standardy samokontroli w kontekście sprawdzenia, czy założenia, jakie się czyni w rozumowaniach nie wymknęły się spod rozsądku do trybu chciejstwa.

Próbujesz mącić wodę, atakując mnie, żeby odciągnąć uwagę od twojej narcystycznej osoby, którą sam postawiłeś na świeczniku. Na tym etapie to ja niczego domniemywać nie muszę, jawnie mówię, że "król jest nagi!".

Cytat:
To, że tak łatwo przychodzi Ci deklarować niczym coś pewnego swoje domniemania w kwestii cudzych intencji, wyraźnie o takich Twojej cesze świadczy.

Dla klarowności, jeszcze raz przytoczę to, co jawnie napisałeś. Uważasz, że jesteś nietykalny, masz na wszystko odpowiedź, masz twardy pancerz, nie masz sobie równych. Jesteś merytoryczny, ciekawy świata, a zarazem opanowany i skromny.
Ale to niby moje domysły są problemem.... :rotfl:

Cytat:
I jeszcze jedno pytanie do Ciebie: wierzysz, że samą emfazą, okazywaną pewnością domniemywanych intencji to swoje chciejstwo przepchniesz?... :shock:

"potwierdza mi się to statystycznie praktycznie w 100%" - Michał Emfaza Dyszyński.

Cytat:
Ile osób w życiu udało Ci się przekonać, gdy oni deklarowali jedne swoje intencje, a Ty im wmawiałeś swoje tu domniemania?... Przypuszczam, że nie masz tu znaczących sukcesów w tym wmawianiu. Więc po co dalej to wmawianie domniemań procedować?... :shock:

Widzisz, z narcyzami jest ten problem, że oni nie potrafią przyjąć do wiadomości krytyki, nawet jak fakty ją uzasadniające sami sobie na czole wygrawerowali.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34758
Przeczytał: 89 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:02, 20 Mar 2025    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Domyślałem się, że podobnie zareagujesz, bo faktycznie w pewien sposób tutaj podłożyłem się, pisząc jawnie tym, że mam ów pancerz. Miałem podczas pisania świadomość, że to zostanie zinterpretowane jako narcyzm i powód do kolejnych negatywnych komentarzy. Ale po prostu nie widziałem innej metody na przekazanie samej tej myśli.

Sprytna zagrywka sugerująca jakoby chodziło jedynie o pancerz. Cała lista, tych wspaniałych cech, jest twojego autorstwa.

Cytat:
bo to ja lepiej wiem, jakie mam intencje, a nie Ty

Narcyz wie wszystko najlepiej.

Cytat:
Ale oczywiście może kogoś tam przekonasz, do czego pewnie dodatkowym wsparciem będzie powszechna ludzka potrzeba doszukiwania się w innych ludziach negatywnych aspektów. Więc pewnie niejeden przyzna Ci rację. Wierzę, że rację Ci tu przyznają głównie osoby o chciejskim typie ocenności, te bardziej emocjonalne, bezwiedne w osądach, a nie twardo (bazujac na faktach) myślące.

Kolejna cecha narcyza, który uważa, że to ze wszystkimi innymi jest problem.

Cytat:
To jest z resztą ów powód, dla którego znacznie rzadziej niż Ty wchodzę w "telepatyzowanie"

Twoje deklaracje są jawne.

Cytat:
ktoś bez żenady ogłasza, jak to on zna intencje osób innych, niż on sam, to pierwszą reakcją trzeźwo myślącego odbiorcy jest: czy ten ogłaszający czasem nie odleciał?... Czy mu nie odbiło?... Upiera się przy czymś, co jest tylko domniemaniem, lekceważąc głos bezpośredni osoby zainteresowanej?...

No tak :D. Napisałeś sobie list chwalebny, ale to mi odbiło, że go odczytałem publicznie.

Cytat:
JEGO SYSTEM ROZUMOWANIA BAZUJE NA DALEKO POSUNIĘTYCH DOMNIEMANIACH.

Nie, jawnych deklaracjach.

Cytat:
W moich oczach jesteś takim właśnie masywnym domniemywaczem, osobą, która ma bardzo niskie standardy samokontroli w kontekście sprawdzenia, czy założenia, jakie się czyni w rozumowaniach nie wymknęły się spod rozsądku do trybu chciejstwa.

Próbujesz mącić wodę, atakując mnie, żeby odciągnąć uwagę od twojej narcystycznej osoby, którą sam postawiłeś na świeczniku. Na tym etapie to ja niczego domniemywać nie muszę, jawnie mówię, że "król jest nagi!".

Cytat:
To, że tak łatwo przychodzi Ci deklarować niczym coś pewnego swoje domniemania w kwestii cudzych intencji, wyraźnie o takich Twojej cesze świadczy.

Dla klarowności, jeszcze raz przytoczę to, co jawnie napisałeś. Uważasz, że jesteś nietykalny, masz na wszystko odpowiedź, masz twardy pancerz, nie masz sobie równych. Jesteś merytoryczny, ciekawy świata, a zarazem opanowany i skromny.
Ale to niby moje domysły są problemem.... :rotfl:

Cytat:
I jeszcze jedno pytanie do Ciebie: wierzysz, że samą emfazą, okazywaną pewnością domniemywanych intencji to swoje chciejstwo przepchniesz?... :shock:

"potwierdza mi się to statystycznie praktycznie w 100%" - Michał Emfaza Dyszyński.

Cytat:
Ile osób w życiu udało Ci się przekonać, gdy oni deklarowali jedne swoje intencje, a Ty im wmawiałeś swoje tu domniemania?... Przypuszczam, że nie masz tu znaczących sukcesów w tym wmawianiu. Więc po co dalej to wmawianie domniemań procedować?... :shock:

Widzisz, z narcyzami jest ten problem, że oni nie potrafią przyjąć do wiadomości krytyki, nawet jak fakty ją uzasadniające sami sobie na czole wygrawerowali.

A z takimi odbijaczami piłeczki jak Ty, oczywiście niczego się nie uzgodni. Zawsze bowiem stworzyć kąśliwy osobowy komentarz - na każdy dowolny tekst, każdą wypowiedź.
To może Ci nawet dawać złudzenie sprawczości, kontroli - że niby zawsze odpowiedziałeś. Tu na forum była długaśna awanatura fedora z Irbisolem i Szarym. Co ją napędzało?...
- Wg mnie przeświadczenie, które dałoby się sformułować jako "zawsze jak odpowiadam NAWET COKOLWIEK, to okazuję swoją sprawczość, a więc przechylam szalę zwycięstwa na swoją stronę". Czy to jednak nie jest złudne przeświadczenie?...
- Przecież nie zdefiniowano tego zwycięstwa - każdy je sobie sam wymyśla, domniemywa. Więc to, że skomentowałeś jakieś frazy z mojej odpowiedzi w istocie ma (dla Ciebie... bo nie wiadomo, kogo by to jeszcze w ogóle miało obchodzić) tylko tyle "dyskusyjnej mocy", ile w nią uwierzyłeś.
Wierzę, że masz przeświadczenie o swojej racji, o tym, jak tu "wygrywasz", bo przecież jakieś odpowiedzi wygenerowałeś. To, że niemal wszystko tu "wisi" na Twoich domniemaniach i chciejstwie, to...
... drobiazg. No nie?... :rotfl:
Jesteś tu jak szalony piłkarz, który wpada na pole bramkowe przeciwnika i drybluje, drybluje, choć w tym wszystkim dawno stracił cel, już mu się rozmyło, w którą stronę jest bramka przeciwnika. Ale dalej drybluje. W końcu i tak mu piłkę zabiorą, albo się potknie o własne nogi.
Jesteś fajnym przypadkiem osoby, która się skrajnie zaplątała we własne domniemania, zatracając szansę na rozpoznanie co jest trwałe, a co jest tylko fantasmagorią - kolejną nawarstwioną figurą do kaskady domniemań. Te domniemania, te emocje dają Ci energię, napęd do dalszego rozpoznawania, ale już kompletnie się tu rozmył CEL. Już chyba straciłeś wszelką szansę na konkluzywność, na to, że znajdziesz tę "bramkę", do której dałoby się strzelić piłką. :rotfl: Już nie ma szansy na konkluzję. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6000
Przeczytał: 64 tematy


PostWysłany: Czw 13:33, 20 Mar 2025    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23726
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:02, 20 Mar 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Domyślałem się, że podobnie zareagujesz, bo faktycznie w pewien sposób tutaj podłożyłem się, pisząc jawnie tym, że mam ów pancerz. Miałem podczas pisania świadomość, że to zostanie zinterpretowane jako narcyzm i powód do kolejnych negatywnych komentarzy. Ale po prostu nie widziałem innej metody na przekazanie samej tej myśli.

Sprytna zagrywka sugerująca jakoby chodziło jedynie o pancerz. Cała lista, tych wspaniałych cech, jest twojego autorstwa.

Cytat:
bo to ja lepiej wiem, jakie mam intencje, a nie Ty

Narcyz wie wszystko najlepiej.

Cytat:
Ale oczywiście może kogoś tam przekonasz, do czego pewnie dodatkowym wsparciem będzie powszechna ludzka potrzeba doszukiwania się w innych ludziach negatywnych aspektów. Więc pewnie niejeden przyzna Ci rację. Wierzę, że rację Ci tu przyznają głównie osoby o chciejskim typie ocenności, te bardziej emocjonalne, bezwiedne w osądach, a nie twardo (bazujac na faktach) myślące.

Kolejna cecha narcyza, który uważa, że to ze wszystkimi innymi jest problem.

Cytat:
To jest z resztą ów powód, dla którego znacznie rzadziej niż Ty wchodzę w "telepatyzowanie"

Twoje deklaracje są jawne.

Cytat:
ktoś bez żenady ogłasza, jak to on zna intencje osób innych, niż on sam, to pierwszą reakcją trzeźwo myślącego odbiorcy jest: czy ten ogłaszający czasem nie odleciał?... Czy mu nie odbiło?... Upiera się przy czymś, co jest tylko domniemaniem, lekceważąc głos bezpośredni osoby zainteresowanej?...

No tak :D. Napisałeś sobie list chwalebny, ale to mi odbiło, że go odczytałem publicznie.

Cytat:
JEGO SYSTEM ROZUMOWANIA BAZUJE NA DALEKO POSUNIĘTYCH DOMNIEMANIACH.

Nie, jawnych deklaracjach.




Cytat:
W moich oczach jesteś takim właśnie masywnym domniemywaczem, osobą, która ma bardzo niskie standardy samokontroli w kontekście sprawdzenia, czy założenia, jakie się czyni w rozumowaniach nie wymknęły się spod rozsądku do trybu chciejstwa.

Próbujesz mącić wodę, atakując mnie, żeby odciągnąć uwagę od twojej narcystycznej osoby, którą sam postawiłeś na świeczniku. Na tym etapie to ja niczego domniemywać nie muszę, jawnie mówię, że "król jest nagi!".

Cytat:
To, że tak łatwo przychodzi Ci deklarować niczym coś




pewnego swoje domniemania w kwestii cudzych intencji,


wyraźnie o takich Twojej cesze świadczy.




Czyli na forum zostaniesz tylko Ty?

Michał


O to Tobie chodzi?
Dla klarowności, jeszcze raz przytoczę to, co jawnie napisałeś. Uważasz, że jesteś nietykalny, masz na wszystko odpowiedź, masz twardy pancerz, nie masz sobie równych. Jesteś merytoryczny, ciekawy świata, a zarazem opanowany i skromny.
Ale to niby moje domysły są problemem.... :rotfl:

Cytat:
I jeszcze jedno pytanie do Ciebie: wierzysz, że samą emfazą, okazywaną pewnością domniemywanych intencji to swoje chciejstwo przepchniesz?... :shock:

"potwierdza mi się to statystycznie praktycznie w 100%" - Michał Emfaza Dyszyński.

Cytat:
Ile osób w życiu udało Ci się przekonać, gdy oni deklarowali jedne swoje intencje, a Ty im wmawiałeś swoje tu domniemania?... Przypuszczam, że nie masz tu znaczących sukcesów w tym wmawianiu. Więc po co dalej to wmawianie domniemań procedować?... :shock:

Widzisz, z narcyzami jest ten problem, że oni nie potrafią przyjąć do wiadomości krytyki, nawet jak fakty ją uzasadniające sami sobie na czole wygrawerowali.

A z takimi odbijaczami piłeczki jak Ty, oczywiście niczego się nie uzgodni. Zawsze bowiem stworzyć kąśliwy osobowy komentarz - na każdy dowolny tekst, każdą wypowiedź.
To może Ci nawet dawać złudzenie sprawczości, kontroli - że niby zawsze odpowiedziałeś. Tu na forum była długaśna awanatura fedora z Irbisolem i Szarym. Co ją napędzało?...
- Wg mnie przeświadczenie, które dałoby się sformułować jako "zawsze jak odpowiadam NAWET COKOLWIEK, to okazuję swoją sprawczość, a więc przechylam szalę zwycięstwa na swoją stronę". Czy to jednak nie jest złudne przeświadczenie?...
- Przecież nie zdefiniowano tego zwycięstwa - każdy je sobie sam wymyśla, domniemywa. Więc to, że skomentowałeś jakieś frazy z mojej odpowiedzi w istocie ma (dla Ciebie... bo nie wiadomo, kogo by to jeszcze w ogóle miało obchodzić) tylko tyle "dyskusyjnej mocy", ile w nią uwierzyłeś.
Wierzę, że masz przeświadczenie o swojej racji, o tym, jak tu "wygrywasz", bo przecież jakieś odpowiedzi wygenerowałeś. To, że niemal wszystko tu "wisi" na Twoich domniemaniach i chciejstwie, to...
... drobiazg. No nie?... :rotfl:
Jesteś tu jak szalony piłkarz, który wpada na pole bramkowe przeciwnika i drybluje, drybluje, choć w tym wszystkim dawno stracił cel, już mu się rozmyło, w którą stronę jest bramka przeciwnika. Ale dalej drybluje. W końcu i tak mu piłkę zabiorą, albo się potknie o własne nogi.
Jesteś fajnym przypadkiem osoby, która się skrajnie zaplątała we własne domniemania, zatracając szansę na rozpoznanie co jest trwałe, a co jest tylko fantasmagorią - kolejną nawarstwioną figurą do kaskady domniemań. Te domniemania, te emocje dają Ci energię, napęd do dalszego rozpoznawania, ale już kompletnie się tu rozmył CEL. Już chyba straciłeś wszelką szansę na konkluzywność, na to, że znajdziesz tę "bramkę", do której dałoby się strzelić piłką. :rotfl: Już nie ma szansy na konkluzję. :nie:





Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 5:22, 21 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23726
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:03, 20 Mar 2025    Temat postu:

Czyli na forum zostanie tylko Michał..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23726
Przeczytał: 98 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 5:42, 21 Mar 2025    Temat postu:

To jak najbardziej w temacie.

Cytat:

Siddhartha w wieku 16 lat poślubił księżniczkę Jasodharę, która pochodziła z tego samego miasta, i w wieku 29 lat miał z nią syna Rahulę. Jednakże najlepsze nawet luksusy i największe atrakcje nie mogły zabić w młodym, zdrowym królewiczu chęci poznania świata. Toteż, mimo zakazu ojca, opuścił on potajemnie pałac w towarzystwie służącego. Widok, który zobaczył, miał na zawsze zmienić jego życie i wpłynąć na jego wybór życiowej drogi. Pewnego dnia podczas przejażdżki, ujrzał niedołężnego starca i dowiedział się, że starość jest przeznaczona wszystkim. Drugą rzeczą była choroba – ciężko chory człowiek pokryty wrzodami, trzecią zaś śmierć – zwłoki niesione wśród lamentu żałobników. Czwarta – asceza – niosła ze sobą nadzieję i pocieszenie. Siddhartha ujrzał wędrownego pobożnego żebraka, mędrca, ubranego w prostą szatę. Mędrzec ten, w przeciwieństwie do ludzi chorych, starych i umierających, sprawiał wrażenie szczęśliwego. Jego widok sprawił, że Siddhartha zrozumiał swe przeznaczenie i postanowił uciec z pałacu, by szukać drogi wyzwolenia z cierpienia.

Sam Budda tak komentuje swoje decyzje:

Taka myśl przyszła do mnie: Życie rodzinne jest tłoczną, zakurzoną drogą. Odchodząc, stajesz się wolnym. Nie jest wcale łatwe życie w domu w porównaniu ze świętym życiem, które jest całkowicie doskonałe, całkowicie czyste jak wypolerowana powłoka. Co jeśli ogoliłbym włosy i brodę, założył szaty z ochry i zostawił dom dla bezdomności?

Budda Siakjamuni, Maha-Saccaka Sutta
Koniec reszta w wiki

Budda medytował samotnie, natomiast Jezus był wśrod ludzi.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 5:43, 21 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin